Pozostałe - Westside Rifle & Pistol Range

Shane McKay - 2011-01-27, 17:36
Temat postu: Westside Rifle & Pistol Range

Ophelia Bissette - 2011-01-27, 20:48

Odbierając smsa od Shane'a, wzięła szybki prysznic i ubrała się w coś wygodnego. Zwyczajne, stare dżinsy, szara bluza, włosy niedbale rozpuszczone i targane przez wiatr nie sprawiały, że wyglądała tak, jak zwykle. Jednak Ofelia wcale nie chciała czuć się atrakcyjnie, nie chciała już skupiać na sobie męskich spojrzeń. Chciała być zwykłą szarą masą, zapominając o indywidualizmie, który zawsze tak broniła.
Wysiadła z taksówki w odpowiednim miejscu, od razu odnajdując strzelnicę - tak, jak pisał Shane, nie było z tym problemu. Rozejrzała się niepewnie po okolicy i postanowiła poczekać tutaj na chłopaka, wciskając dłonie w... kieszenie damskiej kurtki, która podobno należała do NYGirl.

Shane McKay - 2011-01-27, 21:23

Shane podczas czekania na Ophelię doszedł do wniosku, że mógłby za wczasu zapłacić za wejście na strzelnicę. Uregulował płatności, a gdy wyszedł przed budynek, dziewczyna już na niego czekała.
- Czemu nie weszłaś do środka? Zimno tutaj - zagadnął, przystając naprzeciwko niej. Podszedł do drzwi i otworzył je przed Ophelią.
W środku było gorąco, ale w strefie gdzie oddawano strzały do celów już nie koniecznie. Stanęli na właściwym miejscu - w kabinie spokojnie mogła się zmieścić jeszcze jedna osoba. Shane podał dziewczynie specjalne okulary i duże ochronne słuchawki, zastrzegając żeby jeszcze ich nie zakładała. Sięgnął po pistolet leżący na małej półce przed nimi.
- Na początku nauczę cię poprawnego trzymania broni.
Sprawdził, czy pistolet jest zabezpieczony i wręczył go dziewczynie. Sam wziął swoją broń i ustawił się bokiem do Ophelii, tak, żeby wszystko widziała.
- Ten palec tutaj, kciuk tu. Nie naciskaj mocno spustu - pouczył. Zdecydowanie znalazł się w swoim żywiole.

Ophelia Bissette - 2011-01-27, 21:36

On znalazł się w swoim żywiole, ona czuła się coraz bardziej niepewnie. Oczywiście uśmiechnęła się na przywitanie do Shane'a i weszła do środka, kiedy otworzył jej drzwi. I nie trwało długo nim zorientowała się, że na strzelnicy są sami mężczyźni, co powodowało, że jej komfort spadł jeszcze niżej. Nie komentując tego, ruszyła za Shane'm, wchodząc do kabiny i wysłuchując wszystkiego, co miał jej do powiedzenia.
- Od dawna strzelasz? - zapytała, kiedy już trzymała w dłoni pistolet, który w filmach zawsze sprawiał wrażenie nieco lżejszego niż w rzeczywistości. Zresztą, w życiu by nie pomyślała, że będzie trzymała broń.
Ułożyła rękę tak, jak pokazywał Shane, co nie było zbyt dużym wyzwaniem. Nie mogła się doczekać aż będzie mogła w końcu wykonać pierwszy strzał.
- Dobrze? - zapytała dla pewności, zerkając jeszcze raz na jego dłoń.

Shane McKay - 2011-01-27, 21:53

Spojrzał na nią i dostrzegł zaniepokojenie na jej twarzy. Nie był w stanie stwierdzić, czy to dlatego, że dziewczyna pierwszy raz użyje broni palnej, czy może jej stres jest związany z powodem, dla którego trafiła do szpitala...
- Będzie już parę lat. Nawet nie pamiętam, kiedy zacząłem.
Po kolejnym pytaniu Ophelii przyjrzał się temu, jak trzyma pistolet. Położył rękę na broni i ustawił go tak jak należy.
- Nie trzymaj jej tak wysuniętej do przodu. Musisz mieć stabilne podłoże, inaczej źle wycelujesz i kula minie cel.
Kiedy już wszystko było w porządku, cofnął się by dać dziewczynie więcej przestrzeni.
- Załóż okulary i słuchawki - polecił. - A teraz wyceluj i strzel.

Ophelia Bissette - 2011-01-27, 22:05

- A pamiętasz chociaż czemu? - zapytała zaciekawiona. Tak naprawdę nie znała zbyt dobrze Shane'a, nic nie wiedziała o jego życiu prywatnym - może zaczął chodzić na strzelnicę, bo go to kręciło, a może z innego powodu...
Skinęła głową na jego kolejne słowa, a kiedy usłyszała polecenie, przełknęła dość głośno ślinę, zrobiła to, co polecił, a później spojrzała niepewnie najpierw na broń, a później na swoją potencjalną ofiarę, do której miała strzelić.
W jej ruchach nie można było się doszukać pewności - uniosła nieco wyżej rękę, odbezpieczyła broń i wycelowała, a później nacisnęła spust, mimowolnie zamykając w tym momencie oczy, co z pewnością nie będzie pochwalone przez jej nauczyciela. Była zaskoczona (i nieco wystraszona) dość głośnym dźwiękiem, który wydawała broń w momencie oddania strzału, nawet mimo słuchawek, które miała na uszach, a później otworzyła oczy i spojrzała najpierw na broń, a później na cel strzału.
- Łał - mruknęła cicho pod nosem, bardziej do siebie niż do Shane'a.

Shane McKay - 2011-01-27, 22:11

Uśmiechnął się lekko, przywołując wspomnienia.
- Mój przybrany ojciec jest policjantem, więc powiedzmy, że od zawsze byłem obyty jeśli chodzi o broń palną.
Śledził uważnie każdy jej ruch, a gdy Ophelia podczas oddawania strzału zamknęła oczy, nawet się nie zdziwił taką reakcją - sam doskonale pamiętał, jak mocno zacisnął powieki podczas swojego pierwszego użycia pistoletu.
Spojrzał na prowizoryczny ciemny kształt człowieka, do którego Ophelia strzeliła. Ku jego zaskoczeniu dziewczyna trafiła w ramię, a nie poza tarczę, tak jak się na początku spodziewał.
- Nieźle. Spróbuj jeszcze raz.

Ophelia Bissette - 2011-01-27, 22:24

- W takim razie, umiesz się pewnie bronić? - zapytała z pozoru obojętnie, starając się ukryć zainteresowanie w swoim głosie.
Ofelia nawet nie zwracała uwagi na to, w co trafiła. Była zadowolona, że w ogóle oddała strzał i nie zrobiła sobie, ani Shane'owi, przy tym krzywdy.
Jeszcze raz wycelowała i strzeliła, już z większym opanowaniem przyjmując nieprzyjemny dźwięk, który temu towarzyszył, choć i tak nie mogła się powstrzymać żeby po raz kolejny przymknąć oczy, niespecjalnie patrząc gdzie dokładnie strzela.

Shane McKay - 2011-01-27, 22:33

- Tak, chyba tak - odparł, zastanawiając się po co dziewczyna go o to wypytuje. Łatwo byłoby stwierdzić, że z czystej ciekawości, jednak on za dobrze znał ludzi i ich pytania, które niemal zawsze miały drugie dno. - Ojciec uczył mnie podstawowych ciosów obronnych.
Po kolejnym wystrzale był pewny, że trochę potrwa, nim Ophelia będzie oddawać strzały bez zamykania oczy, jednak i tak dobrze sobie radziła.
Wziął swoją odbezpieczoną broń i powiedział, żeby zrobiła mu trochę miejsca. W mgnieniu oka przyjął poprawną pozę, celując w sam środek głowy "czarnego człowieka", a następnie w serce i gardło.

Ophelia Bissette - 2011-01-27, 22:43

- A ty mógłbyś nauczyć ich mnie? - zadała mu kolejne pytanie, których zapewne miał już dość. Rozumiała, że być może właśnie go irytuje, co nie było zbyt mądre, biorąc pod uwagę broń, którą trzymał w dłoni.
Odsunęła się na bok i nim zdążyła mrugnąć, Shane oddał trzy idealne strzały, w dodatku bez większego wysiłku.
- Nigdy nie będę tak strzelać - stwierdziła z wyczuwalnym podziwem dla jego umiejętności.

Shane McKay - 2011-01-27, 22:52

- Oczywiście - odparł, teraz już będąc całkowicie pewnym swoich przypuszczeń. - Musi ci bardzo zależeć na samoobronie - stwierdził, ale nie drążył dalej tematu.
Szczerze się zaśmiał, kiedy Ophelia odezwała się zaraz po tym, jak oddał swoje strzały.
- Jeśli będziesz regularnie ćwiczyć, to z pewnością się nauczysz. To wcale nie jest takie trudne do ogarnięcia, wystarczy tylko panować nad nerwami podczas strzelania i skupić się na celu. - Zamyślił się na chwilę, przypominając sobie o czymś istotnym. - No i oczywiście ważny jest rytm, w jakim będziesz strzelać. Jak byłem młodszy, to zwykle oddawałem strzały w takt walca. Teraz już nie, ale wtedy było to bardzo pomocne.
Odsunął się na bok i dał znać dziewczynie, że teraz jej kolej.

Ophelia Bissette - 2011-01-27, 23:02

- I zależy - powiedziała nieco ciszej, ciesząc się, że nie drąży tematu. Wiedziała, że prawdopodobnie nie obroniłaby się sama przed tą grupą mężczyzn. Ale wtedy przynajmniej mogłaby próbować.
- Naprawdę? - zapytała ze śmiechem, kiedy powiedział jej o strzelaniu do taktu. - Zawsze myślałam, że strzał to po prostu strzał, nikt się nie skupia na takich rzeczach.
Przesunęła się na środek, poprawiając okulary i celując do tarczy. Wzięła wdech i powstrzymała się przed zamknięciem oczu, choć i tak zmrużyła je, jakby chciała wykonać ten ruch. A później wykonała dwa strzały, choć nie były one tak dokładne, jak te Shane'a - wiedziała, że jej postawa nie jest do końca taka, jaka powinna być.

Shane McKay - 2011-01-27, 23:13

Nijak nie skomentował jej zdeterminowanego oświadczenia. Bo co miałby odpowiedzieć? Po jej dalszych słowach uśmiechnął się z lekkim zakłopotaniem.
- Wiesz, niektórym to pomaga. Wielu policjantów stosuje taką metodę, ale żaden się nigdy do tego nie przyzna - odparł z rozbawieniem.
Po kolejnych strzałach w wykonaniu Ophelii, Shane'a zadziwiło to, że tak szybko załapała o co w tym chodziło.
- Ej, ej, jeszcze dziesięć strzałów, a będziesz lepsza ode mnie - powiedział.
Kolejne pół godziny spędzili na naprzemiennym oddawaniu strzałów do celu, a Shane raz po raz ręczył poradą, aż w końcu nie było takiej potrzeby, by musiał się wtrącać i doradzać - dziewczyna radziła sobie zaskakująco dobrze, mimo, że była nowicjuszką.

Ophelia Bissette - 2011-01-27, 23:20

- W życiu bym o tym nie pomyślała - powiedziała nadal z lekkim rozbawieniem, nim skupiła się na oddawaniu strzałów. - Bez przesady, jeszcze trochę mi do ciebie brakuje - stwierdziła, choć przyjęła jego słowa z uśmiechem i wdzięcznością.
Brała sobie każdą jego poradę do serca i starała naprawiać wszystko to, co robiła źle, z różnym skutkiem.
- Może starczy na dzisiaj? - zasugerowała w końcu, kiedy ręka od ciągłego trzymania pistoletu zaczęła ją boleć, a palec od naciskania spustu drętwieć.

Shane McKay - 2011-01-27, 23:36

- A jednak - odpowiedział, a uśmiech jakoś tak sam wpełzł mu na usta. Przyjrzał się dziewczynie i musiał przyznać, że nawet w tych szarych odcieniach było jej do twarzy.
- Chyba tak. Widzę właśnie, że ledwo trzymasz ten pistotolet - odparł i wyciagnął broń z ręki dziewczyny, przypadkowo muskając jej skórę opuszkami palców. Przeszedł go dreszcz, ale zignorował go, zdejmując swoje słuchawki i okulary. Zabezpieczył obie bronie i oddał je facetowi, który siedział za ladą w czymś w rodzaju schowku.
- Odprowadzić cię? - zapytał, kiedy znajdowali się przy drzwiach wyjściowych.

Ophelia Bissette - 2011-01-27, 23:46

Uśmiechnęła się tylko do niego, samej czując delikatne mrowienie, kiedy przypadkowo ją dotknął. Biorąc przykład z chłopaka, ściągnęła słuchawki i okulary, a później podążyła za nim w stronę wyjścia, czując chłodny powiew wiatru, kiedy już stali na dworze. Naciągnęła bardziej na dłonie rękawy kurtki, żeby zasłaniały jak najwięcej ciała.
- Nie chcę sprawiać ci problemu - odpowiedziała, w końcu zmarnował już trochę swojego czasu ucząc ją strzelać, a przecież nie musiał tego robić.

Shane McKay - 2011-01-27, 23:55

- To żaden problem. I tak nie mam nic innego do roboty - odparł, wkładając ręce do kieszeni kurtki. Na dworzy było zdecydowanie zimniej niż przed godziną, ale Shane'owi mimo wszystko przydałby się spacer.
- Prowadź - powiedział z uśmiechem. Rozejrzał się wokół i zdał sobie sprawę, że wszędzie panuje półmrok i pełno było obcych, dziwnie wyglądających ludzi.
Shane nadstawił swoje ramię, czekając na reakcję dziewczyny.

Ophelia Bissette - 2011-01-28, 00:02

Popatrzyła na jego ramię i dość niepewnie, splotła je ze swoim. Nie do końca ufała Shane'owi. Nie ufała żadnemu mężczyźnie, mając w pamięci silne ręce, które oplotły jej talię i głosy, które jeszcze chwilami dźwięczały jej w uszach. Jednak Shane to Shane, przyjaciel Sashy, przecież nic jej nie zrobi, a przynajmniej powtarzała sobie to ciągle w myśli, choć jej serce zaczęło bić odrobinę szybciej niż jeszcze chwilę wcześniej. Mimo to, ścisnęła mocniej jego ramię i ruszyła do przodu.
- Mieszkam ostatnio u Sashy, chyba znasz drogę - zauważyła, bo powinien się orientować gdzie mieszka mu tak znana osoba.

Shane McKay - 2011-01-28, 23:04

Widział jej zawahanie, ale taktownie udał, że tego nie zauważył. Domyślał się, że cokolwiek się stało, Ophelia nie jest jeszcze w stanie o tym rozmawiać - ewidentnie mu nie ufała. Chciał ją jakoś przekonać do siebie, bo przecież nigdy by jej nie skrzywdził, ale na tym etapie nie było to możliwe. Incydent, który najwyraźniej wstrząsnął dziewczyną musiał odbyć się niedawno, więc byłoby bezpieczniej, gdyby Shane w to na razie nie wnikał. Jednak musiał przyznać, że cholernie ciężko było mu tak tkwić w tej bezradności, widząc jak bardzo to wszystko ją wyniszcza. Postanowił na tą chwilę nie wnikać w jej problemy, ale przyrzekł sobie, że gdy nadejdzie odpowiednia pora na rozmowę o nich, to on jej pomoże.
- Szczerze? Niezbyt. Rola przewodnika spada tym samym na ciebie - odparł ze skruchą.

Ophelia Bissette - 2011-01-28, 23:15

Podświadomie czuła, że Shane nie zrobiłby jej nic złego. I naprawdę chciała być starą Ofelią, która nie patrzyła podejrzliwie na każdego mężczyznę i nie drżała za każdym razem, kiedy za jej plecami krzyczał jakiś męski głos, nie ważne czy do niej czy do kogoś innego.
- To tak właściwie kawałek stąd. Jakieś piętnaście minut drogi - stwierdziła, choć nie miała nic przeciwko takiemu spacerowi. I oczywiście znała krótszą drogę, jednak obejmowała ona Central Park, czyli miejsce, w którym nie chciała się pojawić w najbliższym czasie. A już na pewno nie miała ochoty mijać ścieżki, którą wracała tamtej okropnej nocy.

Shane McKay - 2011-01-28, 23:29

- W sam raz, byś mi powiedziała coś więcej o sobie - odparł, spoglądając na dziewczynę. - Po prawdzie cię znam, ale nic o tobie nie wiem. To dekoncentruje, wiesz? - zapytał retorycznie, udając oburzenie graniczące z atakiem lekkie paranoi. Miał nadzieje, że jego dziwne poczucie humoru jakoś poprawi dziewczynie nastrój. Jej ponura i zamyślona mina wcale tego nie ułatwiała, wręcz przeciwnie. - To czym w takim razie się zajmujesz? Oczywiście poza zmuszaniem ludzi, by uczyli cię strzelać z niebezpiecznej broni palnej - zaśmiał się. Rzucił dziewczynie wyzwanie, licząc na to, że zmusi ją by zaczęła śmielej odpowiadać. No bo przyznajmy się szczerze, kto słysząc takie pytanie by nie zaprotestował, choć dobrze wiedział, że tak właśnie było?
Ophelia Bissette - 2011-01-28, 23:42

Uśmiechnęła się delikatnie na jego słowa, a po chwili zaśmiała na wzmiankę o broni palnej.
- Wcale cię nie zmusiłam! - oświadczyła sprawiając, że nieświadomie poniosła rzuconą przez niego rękawicę. - Tylko grzecznie poprosiłam o udzielenie kilku lekcji, to różnica - zauważyła z uśmiechem. - A kiedy już przestaję prosić ludzi o różne przysługi, studiuję na CU, wiedzę o teatrze.
Zapewne już to wiedział, choć może nie o kierunku, na który się wybrała. Tak naprawdę Ofelia nieczęsto mówiła o sobie. A jeśli już to robiła, były to zdawkowe wzmianki, które tak naprawdę nie dawały konkretnych odpowiedzi jej rozmówcy, a jedynie wprowadzały lekki zamęt, tym bardziej, że przy kolejnej rozmowie potrafiła wszystkiemu zaprzeczyć.
- Poza tym, od kilkunastu lat pływam i trochę tańczę, kiedy znajdę czas - dodała, zakładając kosmyk włosów za ucho, który wiatr usilnie uwalniał powodując, że blond pasmo wpadało jej do oczu. - Sam widzisz, że zwykle zajmowałam się czymś... subtelniejszym niż strzelanie.

Shane McKay - 2011-01-28, 23:57

Uniósł ręce w obronnym geście, nie przerywając się śmiać.
- Hej, nazwij to jak chcesz. Z mojego punktu widzienia to mogłabyć nawet próba przekupstwa - zażartował.
Misja wykonana, miał ochotę powiedzieć. Udało mu się w subtelny sposób zmusić dziewczynę do odważniejszych reakcji. Dopiero po fakcie uświadomił sobie niego, że było to konieczne, jeśli Ophelia miała zamiar uczyć się od niego sztuki samoobrony.
- Ambitny kierunek - skomentował jej następne słowa. - Ja studiuję, a raczej zaczynam studiować kulturoznawstwo. Jakby się uprzeć, to możnaby było powiedzieć, że to trochę podobne rzeczy.
Właśnie mijali zamkniętą budkę z hot dogami. W tej części miasta nie było już takiego tłumu jak przy strzelnicy.
- Tańczysz? Ja niestety nie mam tego opanowanego, jestem kompletnym beztalenciem. - Powszechnie było wiadome, że żaden facet nie przyznałby się do swojej porażki, jednak Shane'a nigdy nie interesowało co sądzili o nim inni ludzie. Wolał mówić prawdę o sobie, a nie zmyślać jakieś historie. - A pływać nie mogę, bo się duszę. Astma - wyjaśnił.

Ophelia Bissette - 2011-01-29, 00:13

- Próba przekupstwa? - powtórzyła ze śmiechem. - Niby czym?
Zamyśliła się na chwilę. Z tego co wiedziała, Sasha studiowała ten sam kierunek, chyba że pomyliła ją z kimś innym.
- Niektóre wykłady mamy takie same - powiedziała, choć ona dodatkowo miała zajęcia teatralne, bardziej skupiające się na stronie technicznej sztuk teatralnych, niż faktycznym występowaniu na scenie.
Słysząc jego kolejne słowa, uśmiechnęła się z lekkim pobłażaniem.
- Każdy mówi, że nie potrafi tańczyć, a kiedy przychodzi co do czego, okazuje się to kłamstwem - stwierdziła, bo już przerabiała kilka takich przypadków. - To straszne - powiedziała odrobinę zbyt dramatycznie dobierając słowa. - Że nie możesz pływać - dodała po chwili. - Dla mnie basen to drugi dom, nie wyobrażam sobie, że mogłabym z tego zrezygnować.

Shane McKay - 2011-01-29, 12:56

- Nie mam pojęcia, ale wiem jedno. Kobiety mają swoje opatentowane sposoby przekupstwa, w które wolę nie wnikać. - Posłał jej ironiczny uśmieszek.
- Hmm, czyli to znaczy, że się mnie tak łatwo nie pozbędziesz. Ludzie będą w szoku, kiedy zobaczą nas gadających razem - odparł sarkastycznie. Oboje byli z kompletnie innych światów; on momentami stwarzał zagrożenie dla siebie i izolował się od wszystkich, a ona była łagodna i opanowana. Uśmiechnął się wrednie na tą myśl. Niech sobie myślą co chcą.
Zaśmiał się, słysząc stwierdzenie Ophelii.
- Uwierz mi, ja naprawdę mam dwie lewe nogi jeśli chodzi o taniec. Kompletny brak poczucia rytmu.
Przypomniał mu się jeden incydent w domu dziecka, kiedy to zorganizowali potańcówkę dla nieletnich. Podeptał stopy dwóm dziewczynom i opiekunce, a potem już nigdy nie proszono go do tańca.
- Jakoś z tym żyję. O dziwo astma nie przeszkadza mi w surfingu. Nie wiem co bym zrobił, gdybym choroba miała mi to uniemożliwić. Jak widać oboje mamy coś z czego trudno nam zrezygnować.

Ophelia Bissette - 2011-01-29, 16:36

- No tak, zawsze jesteśmy te złe - powiedziała z nikłym uśmiechem, skręcając w ruchliwą, jedną z głównych ulic Nowego Jorku.
- Dlaczego mieliby być w szoku? - zapytała zaskoczona, nie rozumiejąc jego słów. Shane wydawał się jej spokojnym, ułożonym facetem, który - cóż - potrafi się bić i używać broni, co przecież nie znaczy, że wdaje się w bójki i sieje terror wśród ludzi. Jednak pozory czasami mylą, więc Ofelia wolała jeszcze nie wyrabiać sobie o nim opinii.
- Okej, umówmy się: ty nauczysz mnie samoobrony, ja nauczę cię tańczyć - powiedziała, patrząc na niego i oczekując jakiejś reakcji. Kiedyś pomagała przy kursie dla dzieciaków i uczyła je tańczyć, co nawet całkiem nieźle jej wychodziło.
- Chyba każdy człowiek ma coś, z czego trudno mu zrezygnować - powiedziała wzdychając, bo należała do ludzi, którzy nie lubili jakichkolwiek uzależnień, a mimo to posiadała kilka i trudno by jej było z nich zrezygnować.

Shane McKay - 2011-01-29, 17:30

Mimo iż był wieczór i wszędzie panował półmrok, to nic tak nie dawało po oczach jak setki neonowych napisów albo cyfrowe reklamy pozawieszane na budynkach.
- Nie powiedziałem, że złe. Ale nawet jak facetowi się zdaje, że przejrzał którąś z was na wylot, koniec końców okazuje się, że nie mógł się bardziej mylić - odparł, zaskakująco pogodnym głosem.
- Ujmijmy to tak: ja - zły, ty - dobra. Nie jestem typem chłopaka, który przypadłby do gustu rodzicom jakieś dziewczyny. A co do zaskoczonych studentów, to cóż... Założę się, że od razu stwierdzą, iż skoro rozmawiamy to cię szantażuję albo jeszcze gorzej. Przerabiałem to wiele razy i już do tego przywykłem, ale nie wiem czy dałabyś sobie radę z takim osądem. Ludzie są wredni, bez wyjątku.
Przyszło mu na myśl dziwne stwierdzenie, że skoro Bóg stworzył człowieka na swoje podobieństwo to w takim razie musiał naprawdę uwielbiać swoje wady.
- Dziewczyno, nie wiesz na co się piszesz - odparł z rozbawieniem, ale mimo to przyjął jej ofertę. - Mam nadzieję, że nie wmusisz we mnie baletu, bo za nic w świecie nie włożę tego obcisłego wzdzianka.

Ophelia Bissette - 2011-01-29, 17:42

- Zadziwiająco dużo o nas wiesz - powiedziała z rozbawieniem, choć nie mogła się z nim nie zgodzić w tej kwestii. Kobiety były zmienne, wiedział to każdy.
- Nie przesadzaj - przewróciła oczami. - Wiem, że to jest Nowy Jork i ucieczka przed plotkami, fałszywymi przylepkami jest niemożliwa, ale jakoś nie sprawiasz wrażenia seryjnego mordercy, wiesz? Spotkałam tu dużo gorszych ludzi - ostatnie zdanie dodała nieco ciszej, odwracając głowę w stronę przeciwległej ulicy i skupiając spojrzenie na wystawie sklepowej. Jednak chwilę później zaśmiała się wesoło, słysząc jego kolejne słowa.
- Niestety, nie specjalizuję się w balecie. A szkoda, musiałbyś wyglądać ciekawie w odpowiednim stroju - zachichotała wyobrażając go sobie.

Shane McKay - 2011-01-29, 18:00

Miał nadzieję, że Ophelia nie wyłapie zmiany w jego głosie, bo to jego zadaniem było poprawienie jej nastroju.
- Nie wyglądam? Rany, muszę się bardziej postarać. Przypomnij mi, żebym w najbliższym czasie kupił czarną kominiarkę - zażartował. - A poza tym nie w głowie mi zamartwianie się plotkami. Po co marnować na nie czas?
Podążył wzrokiem za spojrzeniem dziewczyny, ale był na tyle obeznany w zachowaniach kobiet, że nie przypuszczał, by jakoś ją specjalnie interesowała wystawa sklepowa. Widocznie ciągle myślała o tym co jej się przytrafiło, a o co Shane nie miał serca pytać.
- Ciekawie? Chodzi ci o to, że wszystko byłoby wtedy widać? - zapytał z rozbawieniem, mimowolnie spoglądając w dół. - Naprawdę, o czym ty myślisz - pokręcił głową z udawaną dezaprobatą.

Ophelia Bissette - 2011-01-29, 18:20

Uśmiechnęła się na wzmiankę o kominiarce, po chwili wzdychając cicho.
- Wkrótce zaczniesz się nimi przejmować - powiedziała, patrząc przed siebie. - Tutaj każdy się w końcu zmienia.
NYGirl strasznie mieszała w ich życiu i Ofelia zdążyła już tego doświadczyć - gdyby nie jej plotki, nie pokłóciłaby się z Sashą, a teraz wszystko zapewne wyglądałoby nieco inaczej.
Po chwili jednak nie zaprzątała już sobie głowy tymi myślami - kolejny raz roześmiała się, co przyszło jej z zadziwiającą łatwością, tym bardziej, że od jakiegoś czasu nie było jej do śmiechu.
- Raczej o co ty mnie posądzasz! - poprawiła go ze śmiechem. - No naprawdę, piękną masz o mnie opinię.

Shane McKay - 2011-01-29, 18:33

Zmarszczył brwi, słysząc jej słowa.
- Co masz na myśli? - zapytał, jednocześnie zastanawiając się, czy doszły do niego jakieś plotki o znanych mu osobach. Nie, o niczym takim nie słyszał.
- Raczej długo czasu minie, nim wyrobię sobie o tobie opinię, Ophelio - odparł łagodnie, zerkając na dziewczynę. Chyba jednak przebija matkę w byciu zmienną, pomyślał.
W chwilę później usłyszał dźwięk przychodzącego esemesa. Rzucił krótkie "Przepraszam" i odczytał wiadomość. Na początku nie mógł skojarzyć o co chodzi, ale po chwili zorientował się, że na zdjęciu, które otrzymał, znajduje się półnaga Ophelia. Shane zmarszczył brwi i przeczytał to, co było napisane pod fotografią. Nie miał pojęcia, po co ktoś miałby mu to wysyłać. Jeśli chciał go jakoś podniecić, to nie udało mu się. Shane był wręcz obużony tą wiadomością. Zerknął na nadawcę, ale widniał tam tylko napis "Numer Zastrzeżony". Pośpiesznie schował telefon do kieszeni spodni i na powrót wrócił do swojej pozy wyluzowanego i rozbawionego chłopaka. Chyba jednak już wie, o co chodzi w tych plotkach...

Ophelia Bissette - 2011-01-29, 18:55

- To miasto plotek - wyjaśniła. - W końcu każdy zaczyna w nie wierzyć. Ludzie nie wiedzą komu ufać, kto jest dobry, kto zły, które zdanie jest prawdą, które kłamstwem. Zaczynają się sekrety, szepty... a one niszczą wszystko.
Uśmiechnęła się smutno w jego stronę. Była przekonana, że gdyby teraz znalazła się wśród znajomych, zostałaby uraczona szeptami. NYGirl zdążyła napisać o tym, co jej się przytrafiło, a ludzie lubili interesować się cudzym życiem.
- Słychać, że nie jesteś tu długo - powiedziała uśmiechając się gorzko na jego słowa. - Wyrobisz sobie ją szybciej, niż ci się wydaje.
Pamiętała, że kiedy pierwszy raz spotkała Sashę, na imprezie nad basenem, chciała ją ochronić przed tym wszystkim. Wprowadzić w nowojorski świat i zachować w niej to zaufanie, szczerość. Nie potrafiła.

Shane McKay - 2011-01-29, 19:11

Po tonie, jakim to powiedziała, łatwo było wywnioskować, że Ophelia siedzi już w tym po uszy. Shane zaczął się zastanawiać, czy z jego możliwościami dałby radę jakoś załagodzić przypuszczalne plotki o dziewczynie, a już w szczególności tą, którą przed chwilą otrzymał sms'em. Według jakiejś osoby, która lubuje się w uprzykrzaniu innym życia, dziewczynę kręcą rozbierane sesje. Patrząc, w jakim stanie była obecnie Ophelia nie było to raczej takie pewne.
- Mam nadzieję, że mnie to ominie. Zresztą, wolę sam się przekonać jak jest naprawdę, niż wierzyć jakimś wyssanym z palca pogłoskom.
Na jej słowa uśmiechnął się lekko i przystanął na chodniku. Stanął przodem do dziewczyny i spojrzał jej głęboko w oczy.
- Szczerze w to wątpię - rzekł z powagą.

Ophelia Bissette - 2011-01-29, 19:21

Na szczęście Ofelia jeszcze nie wiedziała o tej plotce, która była jej wyjątkowo nie na rękę, biorąc pod uwagę to, co jej się ostatnio przytrafiło. Tak czy siak, w końcu przeczyta notkę NYGirl, a jej humor, który został odrobinę poprawiony przez Shane'a, znów osiągnie dno.
- Mam nadzieję, że się nie zmienisz - powiedziała ciepło, licząc, że jest silniejszy niż wszyscy ludzie, których kiedyś dobrze znała, a teraz byli dla niej nowi i obcy.
Zatrzymała się kiedy i on to zrobił, patrząc niepewnie w jego oczy. Jego słowa skomentowała jedynie nikłym, nieco smutnym uśmiechem. Była pewna, że będzie inaczej.
Oderwała się od jego oczu i rozejrzała, żeby zorientować się gdzie dokładnie są.
- No to jesteśmy na miejscu - powiedziała, zauważając apartamentowiec Sashy po drugiej stronie ulicy. - Dzięki, za wszystko.

Shane McKay - 2011-01-29, 19:35

- Nawet nie mam zamiaru. Lubię swoje życie i jakoś nieśpieszno mi go porzucić - powiedział, uśmiechając się szeroko.
Kiedy odwzajemniła spojrzenie, Shane poczuł się dziwnie rozanielony. Nie w dosłownym sensie, ale zwyczajnie zrobiło mi się przyjemnie.
- Nie ma za co, naprawdę. Do zobaczenia wkrótce - powiedział, odprowadzając ją wzrokiem. Stał jeszcze chwilę, czekając aż dziewczyna bezpiecznie wejdzie do budynku, a następnie ruszył przed siebie chodnikiem.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group