Shane McKay - Salon

Shane McKay - 2011-02-05, 22:16
Temat postu: Salon

Ophelia Bissette - 2011-02-06, 15:37

Wiedziała, że jest winna wytłumaczenie chłopakowi, ale w tej chwili nie była w stanie mu tego powiedzieć.
Całą drogę do taksówki nie pozwoliła mu się od siebie odsunąć nawet na milimetr, zupełnie jakby mężczyzna z CP miał ją rozpoznać. Pamiętała jak śmierdziało od niego alkoholem tamtej nocy i wzdrygnęła się na samo wspomnienie jego oddechu na swoim karku, kiedy ją złapał.
- Dziękuję - szepnęła do Shane'a, kiedy już znaleźli się w taksówce, a ona wtuliła się w niego, pozwalając pojedynczym łzom spłynąć po jej policzku. Nie zauważyła zaciekawionego spojrzenia taksówkarza, który nawet nie próbował nawiązać z nimi żadnej rozmowy.
Kiedy auto już się zatrzymało, dziewczyna nie wiedziała gdzie jest - nigdy wcześniej tu nie była. Mimo to czuła się bezpieczniej z dala od CP, choć nie uspokoiła się do końca, kiedy Shane zaprowadził ją do swojego apartamentu i posadził na kanapie.
- Powinnam ci to wszystko wyjaśnić - szepnęła, doskonale wiedząc, że ten moment musiał nadejść.

Shane McKay - 2011-02-06, 16:02

Taksówkarz może dlatego się nie odezwał, bo Shane rzucił mu jedno spojrzenie, sugerujące, że ma się nie wtrącać. Kiedy wysiedli z samochodu, chłopak przeprowadził Ophelię przez budynek, wchodząc na sam jego szczyt, bo tam właśnie Shane mieszkał. Nie było nic lepszego od mieszkania na poddaszu.
- To może poczekać - odpowiedział na jej słowa i skierował się do kuchni. - Zrobię herbatę.
Przybrana matka zapakowała mu cały arsenał różnych ziółek, z których Shane wybrał swoje ulubione - zieloną herbatę z cytryną. Nalał napar do dwóch dużych kubków i wrócił do salonu. Postawił herbaty na zagraconym książkami stoliku i zwrócił się do dziewczyny.
- Daj kurtkę, zgrzejesz się - rzekł, zdejmując swoje nakrycie i rzucając je na fotel.

Ophelia Bissette - 2011-02-06, 16:11

Gdyby nie była w tym stanie, z pewnością zwróciłaby uwagę na wielką kolekcję książek i przytulne wnętrze, jednak teraz nie zwróciła na to uwagi siadając na kanapie i podkulając kolana pod brodę. Objęła swoje nogi ramionami jakby chciała zajmować jak najmniej miejsca i stać się niewidzialna.
Ucieszyła się, że nie naciskał, nie wypytywał, jednak ona wiedziała, że będzie musiała mu to powiedzieć. I obawiała się przeraźliwie, że po tym, co usłyszy Shane, odwróci się od niej i już nic nie będzie takie, jakie było teraz.
- Wiesz dlaczego byłam wtedy w szpitalu? - zapytała cicho, ignorując jego polecenie. Nawet nie ruszyła się żeby pozbyć okrycia, nie zwróciła też uwagi na to, że jej szare kozaki mogą pobrudzić kanapę.

Shane McKay - 2011-02-06, 16:18

Podszedł od niej i usiadł na kanapie, twarzą zwrócony do Ophelii. Widział, że cokolwiek zamierzała mu powiedzieć było o zbyt przerażające, by mogła dać sobie z tym radę taka dziewczyna jak ona. Wyciągnął ręke w stronę jej nogi i delikatnie rozsunął suwak buta, kładąc go chwilę później na ziemię. To samo zrobił z drugim, ale nie zdjął kurtki z Ophelii, tak się w nią wtuliła że nie chciał zabierać jej jedynej formy pocieszenia i bezpieczeństwa. Zamiast tego przysunął się do niej i położył dłoń na jej ręce.
Pokręcił przecząco głową na jej pytanie. Jego wcześniejsze przypuszczenia, że coś poważnego i osobistego musiało się stać, skoro dziewczyna trafiła do szpitala, okazały się słuszne. Cholera, czasami wolałby nie mieć racji.

Ophelia Bissette - 2011-02-06, 16:32

Uśmiechnęła się blado, kiedy pozbywał się jej butów i wytarła łzę z policzka, ale nic to nie dało, bo co jakiś czas pojedyncza kropla płynęła jej po policzku.
Wzięła głęboki wdech i przymknęła oczy.
- Wracałam do domu z imprezy, było późno, ciemno... Zgubiłam telefon i nie miałam jak wezwać taksówki, a na ulicy żadna nie chciała się zatrzymać. Musiałam wrócić pieszo i... ruszyłam przez CP, bo tak było bliżej. - Głos jej zadrżał i mocniej zacisnęła oczy, czując kolejne ciepłe krople na policzkach. - Było pusto, nagle za mną zaczęła iść grupka mężczyzn. Byli pijani, krzyczeli do mnie różne rzeczy... Część z nich skręciła w inną ścieżkę, kilku nadal szło za mną.
Przerwała na chwilę, walcząc z obrazami, które odtwarzały się w jej głowie. Wszystko po kolei jej się przypominało i znowu zadrżała, nie mogąc opanować tego ruchu.
- Bałam się, Shane. Tak strasznie się bałam... Przyspieszyłam, a oni nie przestawali za mną iść. Nagle jeden podbiegł i... złapał mnie - teraz już zaczęła szlochać, nie mogąc powstrzymać tej reakcji. - zaczęłam się z nim szarpać, chciałam mu uciec... przewróciliśmy się i uderzyłam głową o kamień tracąc przytomność, a oni...
Musiała przerwać żeby ukryć twarz w dłoniach i powstrzymać płacz, żeby chłopak mógł zrozumieć, co do niego mówi.
- A oni mnie zgwałcili - dodała szeptem, pozwalając już sobie na płacz.

Shane McKay - 2011-02-06, 16:49

Starł wierzchem dłoni kolejne łzy, które spływały po policzkach Ophelii, ale gdy zaczęła opowiadać historię, jego ręka znieruchomiała mu w powietrzu. Już na początku opowieści domyślił się o co mogło chodzić, ale błagał w myślach, by nie okazało się to prawdą. Wpatrywał się w Ophelię i słuchał z uwagą wszystkiego o czym mówiła, a w jego głowie mimowolnie utworzyły się różne nieprzyjemnie obrazy. Jego ręka opadła ciężko na kanapę, a on sam jakby zapadł się w sobie, słysząc ostatnie wypowiedziane słowa dziewczyny. Na początku nie wiedział co ma zrobić. Czuł strach, ból i bezsilność, bo przecież to już się wydarzyło i nie mógł tego zmienić. Potem jego uczucia raptownie się zmieniły - miał ochotę wykastrować i zabić każdego zamieszanego w to faceta, który był akurat podczas...tego. Nic nie zrobili i pozwolili, by ktoś ją zgwałcił... Tak, zdecydowanie powinien ich powystrzelać.
Nastąpiła chwila ciszy, podczas której Shane trawił to, co usłyszał. Ta historia wyjaśniała wszystko - szpital, te dziwne reakcje, kiedy chłopak był w pobliżu dziewczyny, nawet zalęknione spojrzenia, jakimi go czasami obdarowywała. Ale mimo wszystko otworzyła się przed nim i ba, całowała i przytulała. Shane zdał sobie sprawę, że mało jest tak odważnych kobiet i zaczął jeszcze bardziej podziwiać Ophelię.
- Hej... - powiedział cicho. - Chodź tu. - Przyciągnął dziewczynę do siebie, pozwalając jej się wypłakać. Sam zaciskał boleśnie szczękę, powstrzymują łzy. Potem zdecydował się powiedzieć coś, co wydawało się najodpowiedniejsze w tamtym momencie. - Nie skrzywdzę cię. Wiesz o tym, prawda?

Ophelia Bissette - 2011-02-06, 17:03

Była gotowa na to, że kiedy skończy mówić, Shane się od nie odsunie, odrzuci. Była gotowa na to, że zobaczy w jego oczach obrzydzenie i pogardę - że nie będzie chciał jej więcej dotykać, bo jakiś inny mężczyzna dotykał jej w taki, a nie inny sposób.
Po prostu czekała na jakąkolwiek reakcję z jego strony, ale on milczał i milczał, a ona z minuty na minutę była coraz bardziej przekonana, że powinna stąd wybiec i więcej nie pokazywać się mu na oczy.
Zaskoczył ją jego cichy ton. Zaskoczyło ją to, że przez ten ułamek sekundy, kiedy spojrzała mu w oczy, nie dostrzegła w nich pogardy. Wtuliła się w niego mocno, nie przestając płakać, a kiedy usłyszała jego słowa, rozpłakała się jeszcze bardziej, a całe emocje i niepewność z niej uleciały.
- Ufam ci - szepnęła mocniej się w niego wtulając. - Shane... dzisiaj, w Central Parku. On tam był. Słyszałam jego śmiech.

Shane McKay - 2011-02-06, 17:17

- Hej - powtórzył, odgarniając jej włosy z twarzy. Miało to zabrzmieć pocieszająco, ale Shane usłyszał w swoim głosie tą rzadko spotykaną u niego niepewność.
Kiedy usłyszał jej kolejne słowa, coś w nim zawrzało. Był gotów wybiec z mieszkania, zabierając wcześniej swoją najlepszą broń, i pognać do Central Parku by znaleźć tego skurwiela. Strzał w łeb powinien go raz na zawsze oduczyć krzywdzenia kobiet.
Snucie tych krwawych planów trwało może pięć sekund, kiedy Shane zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie nie byłby w stanie znaleźć tego gwałciciela. Poza tym, nie chciał zostawiać Ophelii samej.
Objął ją mocniej, kołysząc się w tylko jemu znanym rytmie. Uśmiechnął się blado, przypominając sobie nie tak dawną lekcję tańca. Zamknął oczy i starał się uspokoić - jego wściekłość nie przysłużyła by się Ophelii.
Nie był pewien ile tak siedzieli. Za oknem zdążył zrobić się całkiem ciemno, w pomieszczeniu zresztą też. Jedynym źródłem światła była mała lampka stojąco przy wejściu do salonu.
Pocałował Ophelię w czoło i spojrzał jej w oczy.
- Obronię cię. Przyrzekam na wszystkie świętości, że to zrobię - powiedział pewnie, z determinacją wypowiadając każde słowo.

Ophelia Bissette - 2011-02-06, 17:31

Chciała uśmiechnąć się do niego, ale nie potrafiła się do tego zmusić. Również usłyszała niepewność w jego głosie, a po swoich słowach poczuła jak jego mięśnie się spinają. Nie chciała żeby Shane się mścił, nie chciała żeby robił cokolwiek tamtemu facetowi. Nie miała na to siły, potrzebowała go tutaj, przy sobie.
Uspokoiła się nieco, kiedy kołysał ją jakby chciał utulić małe dziecko. Przestała płakać, zdając sobie sprawę z tego, że jego koszulka jest mokra od łez. Nie przeszkadzało jej to i miała nadzieję, że chłopakowi też nie.
Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się blado. Brzmiał jak rycerz z bajek, które kiedyś czytała jej matka za każdym razem, kiedy tylko o to poprosiła.
- Wiem - szepnęła gładząc go delikatnie po policzku. - Nie poradziłabym sobie bez ciebie.

Shane McKay - 2011-02-06, 17:44

Mokra koszula mu nie przeszkadzała, ale za to nie mógł znieść widoku płaczącej Ophelii. Zawsze krajało mu się serce, kiedy widział zrozpaczoną kobietę, a już w szczególności taką, która była mu bliska. Doskonale pamiętał rozpacz matki po śmierci Amelie i ten widok śnił mu się po nocach.
- No cóż, trudno mi się oprzeć - odpowiedział na jej słowa, ale nie było w nich choćby nuty rozbawienia. Siedzieli tak jeszcze przez chwilę, po czym Shane odchylił się do tyłu i położył na stercie poduszek, pociągając za sobą Ophelię. Gładził ją uspokajająco po plecach i co chwilę muskał ustami czoło, jakby upewniając się, że dziewczyna wciąż tam jest.
W końcu kiedy cisza zaczęła dzwonić mu w uszach, a głód niemiłosiernie dawał o sobie znać, nachylił się nad uchem Ophelii i wyszeptał: - Wiesz, ja ciągle jestem głodny.
Liczył na to, że jakoś rozbawi tym dziewczynę, że mimo tego wszystkiego co ją spotkało będzie w stanie normalnie funkcjonować.

Ophelia Bissette - 2011-02-06, 17:53

Wkrótce była już całkowicie spokojna, kiedy tak leżała wtulona w chłopaka. Od granatowej kurtki, którą miała na sobie, było jej ciepło, ale nie chciała się od niego odsuwać żeby się jej pozbyć. Uśmiechnęła się pod nosem na jego słowa, odsuwając daleko od siebie przykre tematy. Być może nie było tego po niej widać, ale była szczęśliwa. Cieszyła się, że chłopak jej nie odrzucił i z sekundy na sekundę robiła to, czego się zawsze tak wzbraniała w związkach - uzależniała się od swojego partnera.
Gdy wspomniał o głodzie, powstrzymała chęć uderzenia się w czoło.
- No tak, przepraszam! - powiedziała, całkowicie zapominając o tym, że już w CP był głodny. Wyprostowała się siadając i wytarła oczy. - Pójdę do łazienki doprowadzić się do porządku, a później coś ci ugotuję. Wstała z kanapy i rozejrzała się po salonie niepewnie. - Powiedz mi tylko, w którą to stronę - dodała z nikłym uśmiechem. Nigdy jeszcze nie była w jego apartamencie.

Shane McKay - 2011-02-06, 18:06

Zaśmiał się na jej nagłe otrzeźwienie. Dźwignął się na kanapie i wstał razem z nią.
- Łazienka jest tam. - Wskazał w odpowiednim kierunku. - Tylko uważaj na Reese'a. - Nawet nie zdążył wytłumaczyć o kim mówił, bo zza drzwi łazienki wybiegł duży jasny golden retriever z wywalonym na wierzch językiem. Potruchtał w ich kierunku i zatrzymał się przy Ophelii.
- Nie ugryzie cię, dopóki nie zajmiesz jego ukochanego miejsca pod zlewem - powiedział Shane z rozbawieniem, podchodząc do psa i drapiąc go za uchem. Wyciągnął drugą rękę w stronę Ophelii.
- Pozwól mu się poznać.

Ophelia Bissette - 2011-02-06, 18:16

Uniosła zaskoczona brwi już otwierając usta żeby spytać o kim mówił, kiedy wszystko się wyjaśniło. Uśmiechnęła się na widok ślicznego goldena przygotowując się na bardziej entuzjastyczne powitanie, które może zwalić ją z nóg. Nie doczekała się jednak, najwyraźniej pies był dla niej równie miły, co Shane albo wzięła go litość na widok zapłakanej dziewczyny.
- Szkoda, miałam zamiar właśnie tam się schować - powiedziała rozbawiona i podała psu dłoń, żeby mógł ją powąchać i przekonać się, że jest całkowicie niegroźna. Po chwili pogłaskała go, kucając tuż przy psinie. - Jesteś fanem Reese Witherspoon? - zapytała z rozbawieniem, nawiązując do tego, jak nazwał psa. - Czy może Delli Reese?

Shane McKay - 2011-02-06, 18:24

- Długo byś tam nie zabawiła - odparł i na powrót wrócił do pozycji wyprostowanej. Zaśmiał się na kolejne słowa Ophelii.
- Żadnej. Amelie go tak nazwała - powiedział ponuro. Pamiętał, jak po jej śmierci Reese snuł się po domu, szukając swojej ulubienicy. Shane nie miał serca go tam zostawić, więc zabrał go ze sobą do Nowego Jorku.
- A wracając do gotowania, to pozwól, że pokażę ci jak przygotowuję taco - zaproponował, spoglądając na dziewczynę ciągle bawiącą się z psem. Widział, że przypadli sobie do gustu, ale go to specjalnie nie zdziwiło - Reese był dokładnym przeciwieństwem Shane'a i uwielbiał przebywać w otoczeniu ludzi.

Ophelia Bissette - 2011-02-06, 18:34

Chciała zapytać kim jest Amelia, jednak do jej uszu dotarł jego ponury ton i wstrzymała się, jednocześnie uświadamiając, że tak właściwie nie wie niemal nic na temat chłopaka, a mimo to bez wahania mu zaufała. I, co ciekawe, nie wydało jej się to ani trochę dziwne.
- Dobrze, mój Gordonie Ramsay'u - powiedziała z uśmiechem i wyprostowała się kierując w stronę łazienki. Kiedy przechodziła obok chłopaka, delikatnie musnęła jego dłoń swoją, a później zniknęła za drzwiami odkręcając wodę i przemywając nią twarz żeby zbyć ślady płaczu.

Ophelia Bissette - 2011-02-09, 21:22

Reese okazał się bardzo miłym towarzyszem, który grzecznie postanowił opuścić łazienkę, kiedy tylko zdał sobie sprawę z tego, że Ofelia ma zamiar wziąć krótki prysznic. Otworzyła mu drzwi i po chwili zamknęła na nowo, nie zdając sobie sprawy z tego, że Shane już wstał i krząta się po domu.
Gdy już wyszła spod prysznica i wytarła się ręcznikiem, na powrót założyła koszulkę chłopaka, wcześniej zapominając o wzięciu ubrań z sypialni - nadal leżały na fotelu złożone w kostkę.
W końcu opuściła łazienkę i od razu uderzył w nią przyjemny zapach kawy świadczący o tym, że Shane już nie śpi. Znalazła go w salonie, siedzącego na kanapie i zajętego oglądaniem czegoś w telewizji.
- Dzień dobry - powiedziała wesoło, stając za nim i pochylając się do przodu żeby położyć dłonie na jego klatce piersiowej i dać mu całusa na powitanie. Ledwo jej policzek dotknął policzka Shane'a, dziewczyna zmarszczyła brwi. - Masz gorączkę! - powiedziała jakby oburzona tym faktem i przyłożyła swoją dłoń do jego czoła, które było cieplejsze niż jej, o czym po chwili się przekonała.

Shane McKay - 2011-02-09, 21:32

Komedia okazała się głupsza niż przypuszczał i już po pięciu minutach oglądania, Shane'a rozbolała głowa i na domiar złego ponownie zawładnęła nim senność. Upił porządny łyk kawy, darując sobie delektowaniem się jej doskonałym smakiem. Chwycił pilota i ściszył telewizor, chociaż i tak poziom głośności był wcześniej ustawiony na dość niski.
Ledwo usłyszał za sobą otwierające się drzwi od łazienki, a w chwilę później Ophelia stanęła za nim, a przyjemna woń żelu pod prysznic całkowicie nim zawładnęła. Już, już miał odwrócić głowę, by ją pocałować, kiedy ta wykrzyknęła z przejęciem, że chłopak ma gorączkę. Przyłożył dłoń do policzka i rzeczywiście, był rozpalony, jednak Shane z niejednej gorączki wychodził zaskakująco szybko.
- Jestem pewny, że to nic takiego - powiedział i wstał. Upił kolejny łyk kawy i poszedł z kubkiem do kuchni. Wskazał na ekspres. - Chcesz trochę? - zapytał, uśmiechając się lekko.

Ophelia Bissette - 2011-02-09, 21:40

- Nic! - prychnęła i pokręciła z dezaprobatą głową. Oczywiście przejawiała w tej chwili najczystszą hipokryzję: sama ignorowała wszystkie objawy choroby normalnie funkcjonując do czasu, kiedy było już za późno żeby cokolwiek ze sobą zrobić. Zostawała tylko wizyta u lekarza i tygodniowe zwolnienie.
- Chcę, ale sama sobie świetnie poradzę, a ty w tym czasie grzecznie posłuchasz swojej dziewczyny i pójdziesz się położyć. Ona przygotuje ci gorącą herbatę z cytryną i miodem, którą wypijesz ze smakiem, a później weźmiesz coś przeciwgrypowego - oznajmiła podchodząc do niego i dobitnie tłumacząc plan na kolejne pięć minut. - Ale najpierw ładnie się ze mną przywitasz - dodała z uśmiechem i pocałowała go, nie przejmując się tym, że jeśli chłopak naprawdę się przeziębił, ona też może złapać od niego trochę wirusów.

Shane McKay - 2011-02-09, 22:02

Zaczynało mu się podobać to drażnienie z Ophelią, bo tak słodko wyglądała, kiedy się czymś przejmowała. W końcu jednak doszedł do wniosku, że gdyby to o nią chodziło to z pewnością równie mocno by się zamartwiał, jak nie gorzej - z reguły już bardziej troszczył się o najbliższych, niż o siebie.
- Będziesz się bawić w pielęgniarkę? - zapytał zaczepnie, uśmiechając się przy tym złowrogo. - Wiesz, wątpię, że dałbym radę się sam wykąpać. Nie zaszkodziłaby mała pomoc - odparł z rozbawieniem. Widocznie gorączka całkowicie rzuciła mu się na mózg, bo normalnie w życiu by czegoś takiego nie powiedział.
Nalał kawy do kubka Ophelii, zanim ta zdążyła zaprzeczyć, że zrobi to za niego i przysunął naczynie po blacie w jej kierunku. Posłusznie przywitał się z dziewczyną, ale uważając by jej nie zarazić, choć najwyraźniej ją to mało co obchodziło. Zmierzwił jej jeszcze mokre włosy i posłusznie ruszył do sypialni. Będąc na miejscu chwycił białą koszulkę, czysta bieliznę i spodnie dresowe, a następnie wyszedł na korytarz, kierując się do łazienki. Co jak co, ale prysznic to on musiał wziąć, bez znaczenia czy by się przez to bardziej rozchorował. W ciągu pięciu minut był już czysty i naciągał na siebie ciuchy. Wrócił do pokoju, ale nie z zamiarem położenia się do łóżka, tylko uprzątnięcia bałaganu - Shane mało kiedy podczas choroby leżał zwinięty pod kołdrą, wolał aktywnie zwalczać chorobę niż pocić się w łóżku.

Sasha McLaren - 2011-02-12, 20:06

-Jesteś świnią-stwierdziła mrużąc oczy. Poszła za nim, w stronę kanapy. Lubiła wyzwania i nigdy nie lubiła przegrywać, on musiał o tym wiedzieć. Jednak tak na prawdę ją takie gierki nie interesowały.-Chcesz podnieść sobie ego wygrywając ze mną? To takie niemęskie... wykorzystywać przyjaciółkę dziewczyny do niecnych celów.
Shane McKay - 2011-02-13, 12:51

Wyszczerzył się jak głupi, słysząc jej komentarz. Wskazał na siebie palcem.
- Facet. To leży w mojej naturze.
Podszedł do playstation i odpalił urządzenie. Wyciągnął dwa pady, jeden kładąc na kanapie, a drugi nadal trzymając w ręku. Skinął na dziewczynę zachęcająco.
- Nie, chcę raczej podnieść twoje ego, dając ci fory. I jakie znowu niemęskie, jestem chyba jedynym gościem w tym mieście, który traktuje kobiety z szacunkiem.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 13:06

-Co racja, to racja-przytaknęła, bo Shane był najlepiej wychowanym mężczyzną, jakiego tu spotkała, jeśli chodzi o podejście do kobiet. Ani nie próbował jej wykorzystać, ani nie podważał każdej z jej decyzji, mówiąc jej przy każdej okacji, że jest głupia i naiwna.-Wiem, jaka jest Twoja natura, w mojej jednak nie leży odcinanie głów jakimś stworom z zaświatu-zaśmiała się, ale koniec końców wzięła pada w ręce, przyglądając się, jakie ma tam guziczki. Nie był to jej pierwszy raz, kiedy widziała coś takiego, w końcu miała braci, oni jednak ani nie nalegali, by się kształciła w tym aspekcie, ani tym bardziej nie chcieli, by przeszkadzała im, w grze.
Shane McKay - 2011-02-13, 13:19

Shane nigdy nie obnosił się z tym, że jest taki uprzejmy w stosunku do kobiet, więc to był pierwszy raz, kiedy powiedział to na głos. Najdziwniejsze był to, iż myślał, że mówił o kompletnie obcej mu osobie. Odpowiedź Sashy jednak przekonała go, że jego nastawienie jest pozytywnie odbierane przez kobiety.
- Zapewniam cię, to nie jest takie brutalne jak mogłoby się wydawać - odparł na wzmiankę o ucinaniu łbów zombiakom.
Usiadł na kanapie i uniósł swojego pada tak, by pokazać funkcje przycisków.
- Tym sterujesz, tym strzelasz. Proste.
Ekran telewizora ożył i Shane odpalił grę.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 13:25

Cóż, pewnie nie wszystkie dziewczyny będą chwaliły takie zachowanie, bo przecież są takie, którą lubią złych chłopców, ale przecież każda z kobiet chce czasem poczuć się wyjątkową i doskonale traktowaną. Sasha doceniała to, choć miała słabość do złych chłopców.-No dobra, dam ci się pokonać-stwierdziła, choć na myśli miała to, że może już odpalić grę. Spojrzała na ekran, ale musiała spuścić wzrok na pada, bo nie miała jeszcze pewności w kciukach, a koordynacja może nie być tak łatwa dla niej.
Ophelia Bissette - 2011-02-13, 13:28

Wkrótce dziewczyny doszły do mieszkania Shane'a i Ofelia, nie przejmując się pukaniem, nacisnęła klamkę stwierdzając, że drzwi są otwarte.
- Włącz czujnik - szepnęła jeszcze konspiracyjnie do Nouvelle i uśmiechnęła się do niej, a później weszła do środka, w ogóle nie okazując zaskoczenia obecnością Sashy.
Co prawda nie spodziewała się, że NYGirl pisząc o zabawianiu, ma na myśli grę na playstation, więc nie mogła się nie roześmiać na ten widok.
- Cześć - przywitała się, kiedy już przestała chichotać i odniosła siatki z zakupami do kuchni, kładąc je na blat. - Widzę, że świetnie się bawicie - dodała z uśmiechem i przeniosła rozbawione spojrzenie na Elle, po chwili zaczynając wypakowywać to, co kupiła.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 13:45

Weszła tuż za Ophelią, od razu zachowując poważny wyraz twarzy, no bo przezorny zawsze ubezpieczony, a ona wolała być czujna na zapas, bo nigdy nie wiadomo co się wydarzy.
Wchodząc do środka, już słyszała jakieś odgłosy dwóch osób, świetnie się ze sobą dogadujących, ale bynajmniej nie były to odgłosy, które powinny ją zaniepokoić. Pokręciła jedynie głową, no bo gra na playstation raczej nie powinna zdenerwować ani Opheli, ani Nouvelle, dlatego też westchnęła głośno. Liczyła na jakiś rozwój akcji, a nie na nudną zabawę! Musiała jednak wytrzymać. Co jak co, ale Elle nie pasowała do takiego życia. Jednak nie oznaczało to, że chciała się wycofać. Nie. Chciała poznać tego sławnego Shane'a, o którym Ophelia chyba sonaty mogłaby spokojnie pisać. - Dobra, przyznaję, to było działanie z zaskoczenia, co nie znaczy, że zaprzestanę niuchać. - wyszeptała na ucho przyjaciółki, zaraz potem reagując w podobny sposób, co ona. Ah, NYGirl nie zawsze jest prawidłowym źródłem informacji.

Shane McKay - 2011-02-13, 13:47

- Nawet nie powalczysz? - zapytał, z lekko udawaną nutą zawodu. Wcisnął "Start" i w chwilę później ekran telewizora podzielił się na dwie plansze. Shane miał postać zombie, za to Sasha człowieka, który miał za zadanie powybijać całe miasteczko z chodzących kreatur.
Nie minęła chwila, kiedy drzwi do mieszkania otworzyły się i i stała w nich Ophelia z oniemiałą miną. Shane'a uderzyła myśl, że może dziewczyna doszła do wniosku, że chłopak ją zdradza, ale w chwilę później Ophelia zaczęła chichotać w najlepsze, jakby widok ich grających był najzabawniejszą rzeczą, jaką ostatnio widziała.
Dopiero kiedy Shane wstał, zauważył, że w mieszkaniu pojawił się ktoś jeszcze. Zapauzował grę i odrzucił pada na kanapę, a następnie podszedł do dziewczyny w brązowych włosach.
- Ty to zapewne Nouvelle. Jestem Shane. - Podał jej rękę, uśmiechając się przy tym. - Rozgość się. Kawy?
Przeszedł do kuchni, by pomóc Ophelii rozładowywać torby z zakupami. Pocałował ją w policzek, kiedy sięgnął po jedną z siatek.
- Zrobiłaś zapasy na rok, wiesz o tym? - wymruczał do ucha swojej dziewczyny.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 13:53

Zdziwiona taką uprzejmością z jego strony przez moment po prostu stała jak oniemiała. Już była przyzwyczajona, że faceci zazwyczaj traktują ją przedmiotowo, a tu taka odmiana, która mile ją zaskoczyła.
Nie chcąc przeszkadzać gruchającym sobie gołąbkom, po prostu z faktu, ze rzygnęłaby jakby zobaczyła ich migdalących się, podeszła do Reese'a, który nadal merdał wesoło ogonem. Idealny kompan. Szczeka, i tyle. Jest o wiele mniej skomplikowany niż facet, i to jej odpowiada. Od zawsze jej to odpowiadało.
Położyła torbę na kanapie, wołając, że wolałaby coś mocniejszego, ale ostatecznie kawa może być, po czym zajęła miejsce na podłodze, bawiąc się z psem, podczas gdy tamta dwójka rozpakowywała zakupy.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 13:53

Cóż, dla Sashy nie było to łatwe, więc zazdrosciła Shane'owi, który miał za zadanie tylko zabić tą ludzką postać. Udawało jej się uciekać przed ciosami zombiaka, ale nic nie zabijała po drodze.
-O, cześć-przywitała się, zauważając najpierw przyjaciółkę, a potem dziewczynę której nie znała.-Jestem Sasha-przedstawiła się po chłopaku, poznając już imię koleżanki Ophelii. Z ulgą przyjęła zastopowaną grę, mając nadzieję, że nie będą do niej wracać w najbliższym czasie.

Ophelia Bissette - 2011-02-13, 14:03

- Nie przestawaj, mogą coś knuć - odszepnęła z poważną miną tajnej agentki, choć nadal żartowała sobie z całej sytuacji.
Uśmiechnęła się pod nosem na widok miny Nouvelle, kiedy Shane się z nią przywitał, a przecież ostrzegała, że chłopak jest inny niż cała reszta facetów jaką znają.
- Zdziwisz się na jak krótki czas wystarczą - powiedziała z uśmiechem, kiedy Shane podszedł do niej pomagając wypakować zakupy. - Poza tym, przydadzą ci się. Reese próbował mnie dzisiaj zabić, nie mówiłeś, że trzymasz pod dachem psa-mordercę. Jeśli kiedyś wpadniemy razem pod samochód, nie będzie miał kto robić ci zakupów!
Otworzyła szafkę, chowając do niej kilka produktów i po chwili zamknęła ją, kierując się do ekspresu żeby zrobić kawę.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 14:09

Spojrzała na dziewczynę, której nie kojarzyła, a która najwyraźniej zadowolona była z faktu, że nie musi już grać na playstation. Uśmiechnęła się do niej, był to uśmiech odruchowy. Po prostu próbowała nawiązać jakiś kontakt, a od tego się nie umierało. Podniosła się z podłogi, podeszła do dziewczyny i ścisnęła jej dłoń. - Nouvelle, i wzajemnie. - oblizała wargi, na których nadal znajdował się smak wanilii. - Widzę po twojej minie, że bardzo byłaś zafascynowana grą. - pokiwała kilka razy głową z powagą.
Shane McKay - 2011-02-13, 14:12

Udał, że nie widzi tego konspiracyjnego szeptania między nowoprzybyłymi. Jak już kiedyś stwierdził, kobiety są podstępne i Shane wolał nie wiedzieć, co planują. Chłopak również zauważył reakcję Elle, ale nie skomentował tego w żaden sposób, jedynie uśmiechnął się szerzej.
- Fakt, on strasznie dużo je - odparł, wskazując na Reese'a, a potem szczerze się zaśmiał, słysząc dalsze słowa Ophelii. - Mówiłem ci, ten stwór jest nieobliczalny. Następnym razem, jak będzie tak szarpał za smycz, zrób tak - powiedział i zagwizdał przeciągle. Pies natychmiast stanął na baczność, przyglądają się uważnie swojemu panu. - Ojciec go wytresował, w końcu w policji mają wiele szkolonych psów - wyjaśnił.
Otworzył siatkę i wypakował z niej puszki fasoli, ketchup, musztardę i dużą sałatę. Otworzył szeroko lodówkę i zaczął umieszczać tam produkty. W końcu nie było miejsca, więc Shane otworzył zamrażalkę.
- Część trzeba będzie tutaj upchnąć - rzekł, przesuwając na bok oszronione opakowania z pizzą.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 14:13

-Tak. Na dodatek odkryłam nową pasję. Od dziś chcę zawodowo zabijać zombie-odpowiedziała brunetce, również utrzymując powagę. To chyba było jasne, jakie ma odczucia co do takich gier, bo była dziewczyną, która nie była chłopczycą, ani maniaczką telewizyjną, czy komputerową.
Zostawiła w spokoju Shane'a i Ophelię, zdając sobie sprawę z tego, że nie widzieli się jakieś dwie godziny i mogli się za sobą śmiertelnie stęsknić. Zawsze tak było na początku związku i po cichutku zazdrościła tego przyjaciółce. Nie, że z Shane'm, lecz w ogóle.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 14:18

- Zamieniłabym zombie na niektórych facetów, i dołączam się. - uniosła palec do góry, jakby była w szkole i zgłaszała się do odpowiedzi. A że był to stosunkowo rzadki widok, odruchowo zaśmiała się, bo niestety, Nouvelle do pilnych uczennic nie należała, ale źle jej z tym nie było, dlatego nie widziała sensu, by się do tego skłaniać.
Pokręciła głową, siadając na kanapie, wyjmując telefon, odpisując na wiadomość przyjacielowi, śmiejąc się przez moment w ekran, ale chwilę potem znów przyjrzała się nowej znajomej. - Nie znam cię. A to dosyć dziwne, biorąc pod uwagę, że jestem salonowym zwierzakiem. Niedawno tu przyjechałaś, racja?

Ophelia Bissette - 2011-02-13, 14:24

Ofelka i Elle wcale nie były podstępne. Ani odrobinkę. One po prostu lubiły wiedzieć co się święci i czy wszystko na pewno jest tak, jak one to widzą.
- I sugerujesz, że gdyby zagwizdała, on nagle przestałby gonić kota i po prostu stanął jak wryty? - zapytała z lekkim powątpiewaniem w głosie. Wolała nie wspominać o tym, że Elle nagrała jej poczynania w walce z biegnącym psem. - Masz wodę utlenioną i jakiś plaster? Starłam sobie kolano.
Nie kupiła takich rzeczy w aptece, sądząc, że każdy powinien mieć w domu apteczkę, w razie gdyby jego pies postanowił zabić kogoś bliskiego.
- Powodzenia - powiedziała z uśmiechem widząc, że zamrażarka jest niemal pewna. - Zostaw coś, zaraz ugotuję. A, i mam dla ciebie prezent.
Wzięła szarą torebkę z blatu, pogrzebała w niej chwilę i z uroczym uśmiechem wyciągnęła tabletki na przeziębienie.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 14:25

-No niestety, mężczyźni to wyższy stopień zaawansowania, a pewnych rzeczy nie można po prostu przeskoczyć-powiedziała z miną znawcy. Też czasem chciała komuś coś uciąć, choć nie zawsze głowę.
-Salonowy zwierzak?-zaśmiała się lekko-Tak, przyjechałam po wakacjach tutaj-przyznała się, choć powoli się odzwyczajała od tego. Na początku swojej przygodny z Nowym Jorkiem co i rusz musiała się tłumaczyć, że jest nowa. Teraz czuła się co raz pewniej w mieście, choć nie pokusiła się jeszcze o stwierdzenie, że to jej nowy dom.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 14:33

- Co nie znaczy, że nie trzeba próbować. - dodała po chwili, wzdychając, rozwalając się na fotelu, bo co jak co, nie wiadome było ile tamtym zejdzie w kuchni, zanim pozwolą sobie znów przyjść do salonu. Aż trudno było jej uwierzyć w to, że zgodziła się tu przyjść. Takie zachowanie zdecydowanie nie pasowało do Elle, i wszyscy to powinni wiedzieć.
Na słowa Sashy skinęła głową. - Zapewne studia. Jaki kierunek? - uniosła obie brwi do góry. Po prostu była ciekawa, i jednocześnie chciała podtrzymać rozmowę, bo jakoś milczeć nie miała ochoty.

Shane McKay - 2011-02-13, 14:34

To dobrze, choć Shane nie miał żadnych skrytych planów, więc Ophelia nie musiała się niczym martwić. Spojrzał na nią, kiedy usłyszał powątpienie w jej głosie, a potem zerknął na Reese'a.
- Taaak, może i nie zareaguje w 100% przypadkach, ale zawsze jest nadzieja - odparł i zmarszczył brwi, słysząc kolejne słowa dziewczyny. Skinął głową na jej pytanie. - Usiądź na blacie, zaraz przyniosę apteczkę. - Przechodząc obok psa, spojrzał na niego wrogim spojrzeniem, ale ten najwyraźniej miał to gdzieś, bo poszedł do dziewczyn siedzących w salonie. Wrócił po chwili, niosąc głęboką prostokątną puszkę. Wyjął z niej buteleczkę wody utlenionej i plaster. Przyjrzał się ranie, którą było widać przez dziurę w legginsach.
- Chyba będziesz musiała je zdjąć...
Poczekał, aż dziewczyna zrobi to, o co prosił, a potem zajął się opatrywaniem jej rany.
- Już cię z tym mordercą nie wypuszczę na spacer - mruknął, nasiąkając gazę wodą i zdezynfekował zadrapanie.

Ophelia Bissette - 2011-02-13, 14:45

Shane może nie miał, ale nigdy nie wiadomo co się dzieje w główce Saszki i co ta Bestia knuje. Lepiej mieć oczy szeroko otwarte.
Mogła sobie poradzić sama z opatrzeniem lekkiego otarcia, ale posłusznie usiadła na blacie, zerkając na kolano i czekając na powrót Shane'a. Długo sobie nie posiedziała, po chwili zsuwając z blatu i ściągając legginsy, a później na powrót usiadła, czując jak nieprzyjemnie zimna jest powierzchnia pod nią.
Syknęła cicho, bo ranka zaczęła delikatnie szczypać, jednak dźwięk który z siebie wydała był bardziej efektem zaskoczenia - nie bolało aż tak bardzo żeby miała to przeżywać przez kolejne piętnaście minut.
- Wystarczy jeśli wyłapiesz wszystkie koty w okolicy - powiedziała z uśmiechem i oparła się rękoma o blat za jej plecami i zaczęła obserwować Shane, nie przestając się przy tym delikatnie uśmiechać.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 14:49

-Edukacja artystyczna-powiedziała, choć nie brzmiało to zbyt pasjonująco, nawet nie było w przypadku pewnych wykładów, ale co zrobić. - A Ty? Domyślam się, że nie było cię przez ostatni czas tutaj-zauważyła, bo przecież poznała już na prawdę wiele osób, a z Nouvelle spotkała się po raz pierwszy.
Oczekując na odpowiedź, usłyszała telefon. Odebrała go i spojrzała na zegarek. Zdzwonili do niej z redakcji, czy przypadkiem nie mogłaby się pojawić wcześniej, bo mają jakiś kryzys i Sasha zdecydowanie im się przyda. Jako, że dziewczyna nieco podpadła w pracy jakiś czas temu, musiała pokazać, że to jest to, na czym jej na prawdę zależy, także zgodziła się bez słowa.-Muszę iść-powiedziała dość głośno, by Gołąbki także ją usłyszały. Pożegnała się i wyszła.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 14:55

Zdążyła odpowiedzieć, że dziennikarstwo, i w sumie tylko tyle, bo telefon dziewczyny się rozdzwonił, a ona nie miała największych powodów, by jej w tym przeszkodzić. Pies do niej podbiegł, i nie chcąc zanudzić się na śmierć, znowu rozpoczęli wygłupy. Słysząc, że ta musi wychodzić, skinęła głową, pożegnała się, wcześniej mówiąc, że powinny się spotkać na jakieś kawie, po czym znów rozpoczęła wygłupy z Reese'm. Pies najwyraźniej był zachwycony, bo merdał ogonem przez cały ten czas, a Nouvelle przynajmniej nie musiała narzekać i biadolić, jak dwa gołąbki "zabawiali się", czy co tam robili w kuchni.
Ophelia Bissette - 2011-02-13, 15:02

Obserwując Shane'a, kiedy opatrywał jej kolano, pożegnała się z Sashą, po chwili przenosząc spojrzenie na Nouvelle, która bawiła się z psem.
- Uważaj, to morderca! - powiedziała dość głośno, żeby przyjaciółka mogła ją usłyszeć, choć oczywiście cały czas sobie żartowała. - A może teraz spiskujecie razem? To by wszystko wyjaśniało...
Nie chciała żeby Elle siedziała sama w salonie i się nudziła, bo nagle Sasha postanowiła się zmyć, co też było podejrzane, tym bardziej, że zrobiła to krótko po przyjściu dziewczyn.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 15:14

- Ty już tam się tym nie przejmuj i nie przegrzewaj swojej pięknej główki, bo Ci to tylko zaszkodzi, słonko. - odkrzyknęła, nadal świetnie bawiąc się w towarzystwie Reese'a. Nie ma co, lepiej dogadywała się z psem niż z ludźmi. Naprawdę, Nouvelle - powinnaś się leczyć, tak jak ludzie opowiadają na mieście. Oczywiście cały czas żartowała, nie mogłaby spiskować przeciwko Opheli, bo zbyt mocno ją kochała. Czasami nawet uważała ją za swoją starszą siostrę, bardziej rozważną, anioł stróż, który się nią opiekuje. Na nią zawsze mogła liczyć, bez względu na wszystko i to było piękne!
Ophelia Bissette - 2011-02-13, 16:09

- Nie martw się moją główką, kochanie, z nią wszystko w porządku. To z twoją coś jest nie tak, dobrze o tym wiesz - powiedziała i fakt, że Elle bardziej dogadywała się ze zwierzętami niż z ludźmi, wcale ją nie dziwił. W końcu zwierzęta nie były zbyt wymagające jeśli chodzi o dobór towarzystwa.
Kiedy Shane już zajął się jej kolanem, przysunęła się do niego kładąc dłoń na karku oraz oplatając biodra nogami i w podziękowaniu chciała go pocałować prosto w usta, jednak w ostatniej chwili zmieniła kierunek i delikatnie musnęła ich kącik, a później zeskoczyła z blatu, nie odrywając spojrzenia od jego oczu, wraz z przekornym uśmieszkiem wymalowanym na ustach. W końcu to on zaczął się z nią droczyć, prawda? Ona tylko podjęła wyzwanie.
- Lepiej chodź tutaj i powiedz co mam ci upichcić, jesteś gościem, ty wybierasz! - powiedziała do Nouvelle, rozglądając się po kuchni i zastanawiając co mogłaby przyrządzić.

Shane McKay - 2011-02-13, 18:19

Shane'owi nie przeszkadzała zabawa w pielęgniarkę, przy Amelii zdążył się przyzwyczaić do częstego zakładania opatrunków - dziewczynka chciała być być jak on i wieść dość ryzykowne życie, więc od wczesnych lat jeździła w niebezpieczny sposób na rowerze i rolkach.
Zdziwiło go, kiedy w chwilę później Sasha oznajmiła, że musi wyjść i odpowiedział jej "Na razie" kiedy ta już wyszła. Kątem oka widział, jak jego zdradziecki pies bawi się w najlepsze z Nouvelle, wesoło poszczekując.
- Obracacie Reese'a przeciwko mnie - odparł oskarżycielsko, ale w chwilę później zaśmiał się. - Co jest nawet dobre - jeśli się do was przywiąże, nie będzie chciał ze mną wychodzić na spacery i będę musiał dzwonić po którąś z was, co dawałoby mi dodatkową godzinę wolności każdego dnia - mówiąc to, kończył właśnie opatrywać Ophelii kolano. - Gotowe.
Dziewczyna w odpowiedzi pocałowała go w kącik ust, a Shane nie takiego podziękowania się spodziewał. Przez chwilę patrzył na nią zdekoncentrowanym, ale potem doszło do niego, że widocznie to ma być dalsza część droczenia się z nim.
Nic nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się złowrogo, a kiedy usłyszał słowa Ophelii skierowane do Nouvelle i Shane po prostu nie mógł się powstrzymać przed komentarzem. Spojrzał na swoją dziewczynę z udawaną powagą.
- Tak się tutaj zadomowiłaś, że już zapomniałaś, iż ty też jesteś tutaj gościem - powiedział, patrząc na nią z wyzwaniem w oczach.

Ophelia Bissette - 2011-02-13, 20:32

Za to Ofelia nie przywykła do tego, że ktoś ją opatruje. Zawsze sama zajmowała się takimi sprawami, chyba że lądowała w szpitalu, jak ostatnio, i musiano jej założyć szwy, bo rozbiła sobie głowę.
- Dokładnie taki mamy cel. Marzę o następnym spacerze z tą małą bestią, po prostu nie mogę się doczekać aż wciągnie mnie pod samochód w pogoni za kotem, a Nouvelle to wszystko nakręci zamiast mi pomóc. - Przy ostatnich słowach popatrzyła z teatralną urazą na przyjaciółkę i pokręciła głową z dezaprobatą odnoszącą się do jej poczynań.
Słysząc słowa Shane'a, przeniosła na niego spojrzenie i uniosła do góry brew, opierając przy tym rękę na biodrze.
- Ach tak? W takim razie sam coś ugotuj, mistrzu dwóch dań. I nie chcę ani taco, ani spaghetti! - Chwilę po wypowiedzeniu tych słów, na powrót wskoczyła na blat i skrzyżowała ręce na piersi, patrząc na niego wyzywająco.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 20:37

- Ah, pierwsza przedmałżeńska kłótnia? Błagam! Zróbcie coś, żebym się nie nudziła, bo na chwilę obecną jedynym moim zainteresowaniem jest ten pies. - pokiwała głową, uważnie patrząc zwierzakowi w oczy, strojąc do niego równie głupkowate miny. Po prostu. Nie miała co robić i powoli dostawała szaleju. I nie, nie było to zaraźliwe. Gdyby było, Ophelia już dawno by zwariowała. - Cokolwiek. - mruknęła, na pytanie o jedzenie, bo ona szczerze nie była głodna. Ale z chęcią by się czegoś napiła. Ale nie mogła się rządzić, przynajmniej nie na samym początku. Powinna być jeszcze trochę niepewne, choć to zdecydowanie nie w jej stylu.
Ophelia Bissette - 2011-02-13, 23:31

- Niech pan domu się tobą zajmie - powiedziała i po chwili zmarszczyła brwi, odbierając dwuznaczny sens swoich słów. - W sensie: znajdzie jakieś twórcze zajęcie, zabawi rozmową. Ja tu jestem tylko gościem.
Miała wielką ochotę się uśmiechnąć, ale dalej grała urażoną, choć Shane musiał sobie zdawać sprawę z tego, że dziewczyna żartuje i tylko się z nim droczy.
Zdaniem Ofelii, Elle nie powinna się zbytnio krępować. Zresztą, nie spodziewałaby się, że ta nie zawoła od progu co ma ochotę wypić i nie zajmie się próbą rozruszania towarzystwa, tylko skupi na psie.
- Możesz mi jeszcze raz opowiedzieć o przystojnych Europejczykach, którzy bardzo lubią blondynki - powiedziała, celowo przy tym zerkając na swojego chłopaka z niewinnym uśmieszkiem i naplotła jeden kosmyk swoich blond włosów na palec dla podkreślenia słów, które właśnie powiedziała.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 23:59

Widząc wyraz twarzy Opheli, która próbowała skokietować Shane'a na tyle, by ten najwyraźniej zmienił zdanie, które wypowiedział przed chwilą, Nouvelle wybuchnęła śmiechem, na co pies zareagował szybkim odskokiem. Pobiegł w stronę Shane'a, i najwyraźniej został tam już, a Elle mogła pomówić z przyjaciółką. Wyjęła z torby telefon, przez dłuższy czas gapiąc się w ekran, jednak kiedy znowu spojrzała na Ophelie, a ta nadal wyczekiwała jej opowiastek, brunetka zachichotała. - Wystarczy, że koło nich przejdziesz, a ślinią się na Twój widok. Swoją drogą, sądzę, że powinniście załatwić to miedzy sobą. Chcąc nie chcąc.. nie. Ja się chcę nawalić. - skwitowała szybko, podnosząc się z podłogi. - A wy spędźcie romantyczny wieczór przedwalentynkowy razem. - ucałowała dziewczynę w oba policzki. - Pamiętaj o zabezpieczeniu. - wyszeptała jej do ucha. - Faceci zwykle o tym zapominają, słonko. A potem dziwić się, że tyle samotnych matek jest! - z oburzeniem przyjrzała się dziewczynie, oczywiście nadal z tego wszystkiego żartując. - Wariacie. - znowu ucałowała ją w oba policzki, nałożyła kurtkę, pożegnała się z Reese'm, i życząc udanego wieczoru Shane'owi, wyszła z mieszkania, kierując się gdzieś, gdzie porządnie się napije.
Shane McKay - 2011-02-19, 21:18

Kiedy był właśnie w kulminacyjnym momencie gry, usłyszał z skądś głośny sygnał swojego telefonu komórkowego. Nie mogąc zlokalizować źródła dźwięku, zatrzymał grę i wstał, rozglądając się dookoła.
- Reese, gdzie jest telefon? - zapytał psa, licząc się oczywiście z tym, że nie otrzyma odpowiedzi. Zwierzak spojrzał na niego zaspanymi oczami i powrócił do drzemania na kanapie. - Taa, dzięki za pomoc, jesteś nieoceniony - mruknął Shane. Podszedł do kuchni i chwycił telefon ustawiony na czarnej aparaturze z widełkami i wybrał numer komórki. Na początku nic nie słyszał, ale po chwili doszło do niego głośne buczenie i narastający sygnał dzwonka. Kierując się dźwiękiem, doszedł do swojej sypialni i znalazł komórkę w stercie porozrzucanych kartek. Chwycił owy przedmiot i nie patrząc na wyświetlacz wrócił do kuchni, zostawiając tam telefon stacjonarny. Opadł na kanapę, budząc tym samym Reese'a.
- A podobno jesteś psem policyjnym... - odparł Shane, nawiązując do momentów w których zwierzak bał się różnych rzeczy i ludzi, a także kwestionując jego niezawodność w sprawie znajdowania przedmiotów.
Shane jednym przyciskiem otworzył wiadomość od nieznanego numeru, marszcząc brwi. Wcale mu się nie podobało, że ktoś wysyłał mu zdjęcia półnagiej Ophelii. Przeczytał uważnie co ktoś napisał, z każdą sekundą coraz mocniej zaciskając palce na telefonie. Wszedł w "Opcje" i wybrał numer do nadawcy, jednak połączenie zostało odrzucone.
- No cholera jasna! - krzyknął, zrywając się z kanapy. Nie wiedząc co dalej zrobić, usiadł ponownie, odchylając do tyłu głowę.

Ophelia Bissette - 2011-02-19, 21:50

Ofelia nie była zbyt zachwycona smsem od Sashy, a raczej decyzją, którą podjęła. Bała się, że przyjaciółka może tego żałować ze względu na ludzi, którzy zaczną plotkować, kiedy tylko przeczytają dalsze wieści od NYGirl, których pewnie nie będzie sobie szczędziła. Dodatkowo, ona sama przeczytała notkę od wyżej wspomnianej pani i nie była zachwycona swoimi zdjęciami, które tam zobaczyła, ciesząc się w duchu, że Shane'a nie interesują plotki i najpewniej żyje w błogiej nieświadomości co do tych zdjęć.
Postanowiła do niego wpaść pod wieczór, kiedy Sasha najpewniej bawiła się na balu, albo spędzała czas z Victorem, skoro postanowili dać sobie szansę. Nie chciała siedzieć sama w takim nastroju i miała nadzieję, że jej chłopak go trochę poprawi.
Zapukała do jego drzwi czekając aż je otworzy i mając nadzieję, że z tej choroby nie postanowił położyć się szybciej spać, co też było możliwe.

Shane McKay - 2011-02-19, 22:22

Wziął parę szybszych oddechów, próbując uspokoić skołatane myśli. Tak bardzo chciał, by być poza tym światem plotek i intryg, a najwidoczniej już się w to wplątał, i to dość głęboko. Po ataku furii spowodowanej zdjęciami, uderzył go fakt, że gdyby dotarły one do Ophelii, ta by się załamała, szczególnie biorąc pod uwagę minione wydarzenia.
Shane niemal podskoczył na kanapie, słysząc pukanie do drzwi. Obrzucił spojrzeniem swoje skąpe ubranie w postaci wymiętej koszulki i spranych dresowych spodni, a następnie podszedł do drzwi i otworzył je. Po drugiej stronie zobaczył Ophelię i przeszły go nieprzyjemne dreszcze.
- Wejdź - powiedział posępnie, przepuszczając ją w progu. - Co u Sashy? - zadał to pytanie, myśląc, że jakoś oderwie go to od ponurych myśli.

Ophelia Bissette - 2011-02-19, 22:36

Westchnęła cicho pod nosem czekając aż Shane jej otworzy. Dzisiejszy dzień zaczął się tak dobrze, a kończył nieciekawie, co jej się nie podobało ani trochę. Miała nadzieję, że jej chłopak będzie miał trochę lepszy nastrój, ale po jego głosie poznała, że niekoniecznie. Mimo to ledwo weszła do jego mieszkania i od razu przytuliła się do niego mocno.
- Nieciekawie, chyba znowu wplątuje się w coś, w co nie powinna - powiedziała nieco zmartwionym tonem, opierając przy tym głowę na jego ramieniu i odwracając twarzą w stronę ucha. - A co u ciebie, jak się czujesz?
Z tego co zauważyła, nie miał gorączki, ale to mogło być tylko chwilowe. Leki, które mu kupiła powinny załatwić sprawę z chorobą, bo z doświadczenia wiedziała, że działają dosyć szybko i są skuteczne.

Shane McKay - 2011-02-19, 22:51

Jego dzień od początku był nijaki, no może poza tym drażnieniem się z Ophelią, ale wieczór był fatalny, wszystko przez jednego plotkarskiego sms'a.
Objął dziewczynę, kiedy ta się do niego przytuliła, ale ciągle nie mógł pozbyć się z głowy widoku tych upokarzających zdjęć.
- To źle - odpowiedział machinalnie na jej słowa, głaszcząc blond włosy Ophelii. Zdobył się na lekki uśmiech, kiedy zapytała go jak się czuje, sprawdzając tym samym czy ma gorączkę.
- Całkiem dobrze. Wiesz, jestem zmęczony. Co powiesz na to, że po prostu pójdziemy spać? - zapytał, dopiero teraz zdając sobie sprawę jak bardzo był wymęczony, psychicznie i fizycznie.
Zamknął drzwi i przeszedł z Ophelią do salonu.

Ophelia Bissette - 2011-02-19, 23:02

Ofelia mimo wszystko bardziej martwiła się Sashą, choć te zdjęcia również jej się nie podobały i z chęcią zakopałaby się w pościeli, więcej z niej nie wychodząc. Wszyscy mogli oglądać te zdjęcia i naprawdę nie rozumiała kto mógłby jej zrobić coś takiego.
- Ja też, niech ten dzień już się skończy - powiedziała, bo pójście spać było chyba najlepszą opcją. Czasami miała wrażenie, że kiedy już jest naprawdę dobrze i czuje się szczęśliwa, wszystko musi się zepsuć, jakby jej szczęście nie mogło trwać zbyt długo.
Ruszyła za nim, po drodze ściągając swój płaszcz i torebkę, które odłożyła na oparcie kanapy. Reese podszedł do niej merdając ogonem, więc podrapała go za uszami z uśmiechem, jednak pies po chwili wrócił na swoje miejsce i położył się, gotowy w każdej chwili zasnąć. Najwyraźniej dla niego ten dzień też nie był za ciekawy.

Shane McKay - 2011-02-26, 19:55

Shane mógł w tej chwili martwić się tylko tymi feralnymi zdjęciami i nawet nie czuł się winny, że nie interesowały go jakoś specjalnie problemy innych. Oczywiście nie wiedział, co tak naprawdę działo się z Sashą, bo gdyby był wtajemniczony, z pewnością by się tym w pewnym stopniu przejął.
Chłopak zauważył kątem oka pędzącego w ich stronę Reese'a i chociaż to rozbawiło go na krótką chwilę.
- On jest od ciebie uzależniony. Muszę go zabrać na jakąś terapię - odparł, kręcąc z niedowierzaniem głową. Shane nie mógł powstrzymać mocnego ziewnięcia i automatycznie mocniej przytulił dziewczynę, jakby ściskał w ręku wygodną poduszkę. - Przygotowałem dla ciebie kilka ciuchów, leżą w łazience. Mam nadzieję, że moje porozciągane bluzki ci się spodobają - powiedział, przeciągając leniwie sylaby w ostatnim słowie.

Ophelia Bissette - 2011-02-26, 20:12

Ofelia niestety nie potrafiła skupić się na swoich problemach, kiedy wiedziała, że jej przyjaciółka ma gorzej, w pewnym sensie. Blondynka czuła w kościach, że ten romans, związek, czy jak to nazwać, nie skończy się zbyt dobrze i Sasha znowu będzie cierpieć.
Zaśmiała się słysząc jego słowa i patrząc na psinę, która zamerdała wesoło ogonem na jej widok.
- Chociaż on mnie docenia - westchnęła z przesadną teatralnością i uśmiechnęła się na słowa Shane'a. - Nawet bardzo.
Była już w drodze do łazienki, kiedy dostała smsa od Sashy, który spowodował, że przeczytała notkę NYGirl i zatrzymała się w pół kroku. Odpisała szybko na wiadomość dziewczyny, czekając z niecierpliwością aż odpowie, choć wiadomość zwrotna wcale nie spowodowała, że poczuła ulgę.
- Shane... Sasha chyba niedługo do nas wpadnie - powiedziała odwracając się w stronę chłopaka. - I boję się, że w tej sytuacji nie przyniesie dobrych wieści.

Sasha McLaren - 2011-02-26, 20:12

Po zajęciach, zamiast do Victora pojechała do domu. Zamierzała na początku zrobić co innego, ale w taksówce dostała akutalizację ze strony NYGirl, która ją zbiła z tropu. Zaczęła się zastanawiać nad jej słowami, po czym doszła do wniosku, że to może być prawda. Nie zadziałało to na nią zbyt dobrze, dlatego natychmiast napisała do Ophelii, a po tym jak znalazła się koło swojego apartamentu, skierowała się od razu do apteki po test ciążowy. Z nim nie weszła do apartamentu, ale znowu do taksówki. Pojechała do Shane'a, chcąc spotkać tam blondynkę.
Zapukała do mieszkania chłopaka, w koszmarnym nastroju. Była rozbita i przerażona. Testu nie zrobiła, za bardzo bała się poznać prawdę. Ostatnie czego chciała, to było dziecko. Nie nadawała się na bycie matką, nie była z nikim w związku... Właśnie, Victor ją zabije za to! Nie, nie, nie. To nie może być prawda, to musi być jakiś cholerny zbieg okoliczności!

Shane McKay - 2011-02-26, 20:23

Uniósł brwi, udając urażenie.
- "Chociaż on"? Dziewczyno, to bolało - odparł z powagą, ale potem zaśmiał się cicho. Puścił ją do łazienki, a sam zdążył jedynie rzucić okiem na głośno sapiącego Reese'a, a Ophelia ponownie się odezwała. To co powiedziała było dla niego totalnym zaskoczeniem. Zmrużył oczy, zastanawiając się o co może chodzić.
- Coś się stało? - zapytał, ostrożnie dobierając słowa.
Nie minęło pięć minut, a ktoś zapukał do jego drzwi. Otworzył je i wpuścił do środka zmartwioną Sashę.
- Cholera... dobrze się czujesz?

Ophelia Bissette - 2011-02-26, 20:29

- To się okaże - odpowiedziała tylko, kierując się w stronę kanapy żeby na niej usiąść, jednak nim zdążyła to zrobić, usłyszała pukanie do drzwi, które otworzył Shane. Po chwili jednak Ofelia dopadła przyjaciółki, patrząc na nią z niepokojem.
- Robiłaś test? - wypaliła od razu doszukując się w jej twarzy odpowiedzi. Odnalazła przerażenie, które zinterpretowała trochę za szybko. - Pozytywny? - zapytała cicho, nie odrywając spojrzenia od twarzy przyjaciółki. Strach, który się na niej malował był dla blondynki jednoznaczny.

Sasha McLaren - 2011-02-26, 20:38

Sasha z miejsca pokręciła głową, że nie jest w porządku. Nawet, gdyby okazało się że to tylko fałszywy alarm, źle by to o niej świadczyło, że doprowadziła w ogóle do takiej sytuacji.-Nie, jeszcze nie.-powiedziała od razu, bo Ophelia od razu zaatakowała ją kolejnymi pytaniami. Nie była w stanie zrobić tego testu, bo bała się jego wyniku. Przeszła do salonu, usiadła do salonu. Zaczęła szukać tego głupiego testu w torebce, nie mogąc go na początku znaleźć. W końcu wyjęła ten mały kartonik i położyła go przed sobą. Schowała twarz w dłoniach, bo z jej oczu poszły kolejne łezki.
Shane McKay - 2011-02-26, 20:46

Shane stał jakby wrośnięty w ziemię, przysłuchując się krótkiej wymianie zdań pomiędzy dziewczynami. Mimo późnej pory i przeziębienia, nie tak trudno było połączyć wszystko w jedną logiczną całość. Bez słowa przeszedł do kuchni i wlał trochę wody mineralnej do dwóch szklanek, a potem poszedł do salonu i wręczył po naczyniu każdej dziewczynie. Nie był dobry w takich kryzysach, więc wolał się wtrącać najmniej jak potrafił, dlatego też obszedł stolik i usiadł na fotelu, po drugiej stronie pokoju.
- Potrzebujesz czegoś jeszcze? - zapytał cicho. Zerknął na trzymany przez Sashę pakunek i skinął głową w stronę drzwi do łazienki. - Możesz swobodnie skorzystać - odparł, niby to swobodnym tonem.

Ophelia Bissette - 2011-02-26, 20:56

Ofelia nieco odetchnęła z ulgą, a później usiadła obok Sashy i objęła ją ramieniem. Martwiła się o nią, bo pamiętała jak dziewczyna zemdlała wtedy, na siłowni, i wiedziała, że zwykle jej się to nie zdarza, co faktycznie mogło oznaczać ciążę.
Odebrała od Shane'a szklankę wody uśmiechając się do niego z wdzięcznością, jednak naczynie zaraz wylądowało na stoliku.
- Wiesz, że pomożemy ci niezależnie od wyniku, prawda? - zapytała cicho Sashę. Nie sądziła, żeby była ona w ciąży z Keithem. To raczej nierealne, z tego co wiedziała, pierwszy i jedyny raz wylądowali w łóżku już dłuższy czas temu. Chyba że znowu o czymś nie wiedziała, co też było możliwe.

Sasha McLaren - 2011-02-26, 21:03

Cóż, szczerze mówiąc, to spodziewała się, że będzie mogła skorzystać z toalety.
Nie, to na pewno nie było dziecko Keitha, gdyby to było jego, już dawno z brzuchem na pół metra by chodziła, a ona ani odrobinę nie utyła. To musiało być dziecko Victora, jeśli oczywiście, dziewczyna jest w ciąży.
Na słowa Ophelii pokiwała głową, po czym wzięła, otworzyła pudełeczko i zaczęła czytać, jak to się robi. To znaczy, wiedziała, że trzeba nasikać na to, ale nie wiedziała ile odczekać ani ile kresek ma wyjść. Średnio jej to szło, bo była cała zapłakana. Jej całe życie miało się zawalić lada moment. W końcu spojrzała z przerażeniem na Ophelkę i poszła we wskazanym wcześniej kierunku, do toalety.

Shane McKay - 2011-02-26, 21:14

Dobra, Shane musiał przyznać, że sytuacja go przerastała. Zwykle był mistrzem w obojętnym traktowaniu podobnego typu spraw, jednak teraz by to po prostu nie przeszło. Kiedy Sasha weszła do toalety, Shane zorientował się, że wstrzymuje powietrze. Nigdy wcześniej nie zdażało mu się tak reagować, więc było to dla niego nowością i ogromnym zaskoczeniem.
Spojrzał na Ophelię.
- Czy... - zaczął, ale nie umiał znaleźć właściwych słów. W końcu zdecydował się zapytać wprost, żeby niepotrzebnie owijać w bawełnę. - To ma dużo wspólnego ze związkiem Sashy i Neitharem, prawda? - zapytał, spoglądając na zamknięte drzwi łazienki.

Ophelia Bissette - 2011-02-26, 21:22

Ofelia ani trochę nie dziwiła się Shane'owi, bo sama nie wiedziała co ma zrobić. Gdyby tylko Sasha zaszła w ciążę w innych okolicznościach, w innym wieku, wszystko byłoby inaczej - zapewne teraz obie cieszyłyby się z jej szczęścia, którym dziecko niewątpliwie powinno być. Teraz jednak blondynka w duszy modliła się żeby test wyszedł negatywnie i wszystko rozeszło się po kościach.
Skinęła głową na słowa Shane'a, kiedy przyjaciółka już zniknęła za drzwiami łazienki.
- Zdecydowali, że chcą ze sobą być, jednak nie wiem na ile poważnie ten związek traktuje Neithar... Nie zawahał się żeby zdradzić swoją żonę - powiedziała cicho, od początku przeczuwając, że związek z Victorem nie przyniesie niczego dobrego, ale po co słuchać Ofelki!

Sasha McLaren - 2011-02-26, 21:28

Sasha na nogach jak z waty poszła do toalety. Wykonała wszystko tak jak instrukcja mówiła, po czym usiadła na zamkniętej desce klozetowej. Dosłownie trzęsła się z nerwów, gdy czekała na wynik tego testu. Swoją drogą, średnio rozumiała jak taki patyczek i odrobina.... no właśnei, może pokazać czy ta jest w ciąży czy nie. Po dosłownie pięciu sekundach wstała i wyszła, by wrócić do Shane'a i Ophelki. Nie była w stanie sprawdzić sama. Wyciągnęła rękę z tym urządzonkiem przed siebie, aby ktoś sprawdził wynik za nią.
Ophelia Bissette - 2011-02-26, 21:36

Ofelia podciągnęła kolana pod brodę, czekając aż Sasha wyjdzie z łazienki, a ten czas dłużył jej się w nieskończoność, zupełnie jakby miała przynieść wynik jej testu, a nie swojego.
Słysząc otwierające się drzwi, odwróciła się natychmiast w tamtą stronę i wstała, kiedy Sasha wyciągnęła test w jej stronę. Odebrała go od niej, wzięła głęboki wdech i zerknęła na urządzonko. Dwie kreski.
- Pozytywny - szepnęła cicho, nadal wpatrując się w test, jakby wynik w jakiś magiczny sposób miał się zaraz zmienić, co jednak nie nastąpiło.

Shane McKay - 2011-02-26, 21:46

Shane prychnął pod nosem. Słyszał o różnych formach zdradzania małżonki, ale nie przypuszczał, że ktoś taki jak Sasha wplącze się w podobną aferę.
- Zastanawia mnie, czy ten facet ma kręgosłup moralny.
Siedzieli w ciszy przez ciągnącą się chwilę, po czym w końcu drzwi łazienki się otworzyły i ku zaskoczeniu Shane'a, Sasha najwyraźniej nie sprawdziła wyniku, pozostawiając to zadanie w ich rękach. Ulżyło mu, kiedy Ophelia odważyła się sięgnąć po test ciążowy, sam nie byłby w stanie tego zrobić. Słysząc słowa jego dziewczyny, Shane z szokiem wymalowanym na twarzy wpatrywał się w to nieszczęsne urządzenie.
- Cholera... - mruknął, a potem zbliżył się do Sashy. Objął ją delikatnie ramieniem i lekko potrząsnął, dodając otuchy. - Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, to drzwi do tego mieszkania zawsze będą dla ciebie otwarte, wiesz o tym, prawda? - zapytał cicho.

Sasha McLaren - 2011-02-26, 21:53

Gdy usłyszała werdykt, czy po prostu poznała prawdę, najzwyczajniej w świecie się rozbeczała. Zaczęła głośno łkać, a z jej oczu leciały całe strumienie łez. Łudziła się, że test wyjdzie negatywny, cholernie na to liczyła.
Świat jej się zawalił. Na pytanie Shane'a odpowiedziała kiwając głową, ale to było takie automatyczne, że nawet nie wiedziała co to było za pytanie. Kompletnie nie wiedziała co ma teraz zrobić, ale ostatnie czego chciała, to pokazać się Victorowi na oczy. Niby mówił, że chce z nią być, ba, nawet mówił, że chce mieć dziecko... Sasha jednak czuła, że nie będzie zadowolony, bo to z żoną chciał mieć dziecko, a nie z nią, która zrujnowała i tak i tak jego całe życie.

Ophelia Bissette - 2011-02-26, 22:01

Ofelia w końcu oderwała spojrzenie od testu i odłożyła go, żeby zaraz podejść do Sashy i pogładzić ją uspokajająco po plecach. Wiedziała już, że blondynka z pewnością jej nie zostawi, taka opcja w ogóle nie wchodziła w grę, niezależnie od tego, jaką decyzję co do dziecka podejmie Sasha.
Jednak w tej chwili co innego chodziło jej po głowie.
- Musisz powiedzieć Neitharowi - powiedziała cicho, ale pewnie. Musiał wiedzieć, niezależnie do wszystkiego: to było jej dziecko, a skoro zdeklarował się być z Sashą, musi ponosić tego konsekwencje, nawet jeśli przyjmują one postać płaczącego, małego zawiniątka, które zawita za dziewięć miesięcy na świecie.

Charlotte Cooper - 2011-02-26, 22:16

Jakby spojrzeć na wszystko z innej perspektywy, Szarlotka nigdy nie nudziła się w domu, miała zawsze jakieś twórcze zajęcie. Jeśli nie było to picie wina i przeglądanie w sieci zdjęć przystojnych facetów, to nawiedzanie domów swoich znajomych. Tak z pewnością lubi to robić, bez zaproszenia było najlepiej. Wiecie wtedy jest taka aura chwilowego "wow, co ty tutaj robisz Charlotte?". Miała nadzieję, że i w tym przypadku tak będzie.
Weszła do domu Shane'a, "przypadkowo" trzaskając drzwiami, że też były otwarte.
-Shane, nie ładnie tak nie zamykać drzwi, jeszcze by cię ktoś tutaj...- przerwała przekraczając próg drzwi od salonu, a jej wesoła minka od razu zbladła i zamieniła się w istne zdziwienie, ale cóż.
-Ups- mruknęła, opierając się o framugę drzwi, a na jej twarzy pojawił się ten nieposkromiony uśmieszek zadowolenia z siebie.

Sasha McLaren - 2011-02-26, 22:22

Ona, powiedzieć Neitharowi, ciążą? Ooo nie, co to, to nie.
-Nigdy!-powiedziała. Bała się, cholernie się bała. Z resztą, to jej wina i ona ma zamiar ponieść konsekwencje. Musi szybko z nim zerwać, by mógł jeszcze naprawić wszystko to, co ona zdążyła mu zepsuć. Sasha słabo osunęła się na kanapę. Nawet nie podniosła wzroku, gdy Charlotte weszła i się odezwała. Dla Sashy cały świat zewnętrzny nie istniał w tym momencie.

Ophelia Bissette - 2011-02-26, 22:43

- To jego dziecko, musi wiedzieć - powiedziała nieco ostrzej, choć jej głos nadal pozostawał łagodny. Usiadła obok Sashy i popatrzyła na Shane'a, oczekując wsparcie, a po chwili przeniosła spojrzenie na przyjaciółkę żeby dodać coś jeszcze, kiedy drzwi mieszkania się otworzyły i stanęła w nich Charlotte.
Fakt, że wpadła bez pukania, jak do siebie, trochę zaskoczył Ofelię, więc uniosła brew do góry, patrząc pytająco na Shane'a. To nie był najlepszy moment na niezapowiedziane wizyty, zdecydowanie.
- Cześć? - przywitała się, zerkając znowu na Charlotte i obejmując Sashę ramieniem, jednocześnie zastanawiając się, co ten (chyba) niezapowiedziany gość robi u Shane'a o tej dość późnej godzinie.

Charlotte Cooper - 2011-02-26, 22:57

No proszę, przyszła w nieodpowiednim momencie, a przynajmniej na taki wyglądał. Dwie panienki u chłopaka, a do tego doszła jeszcze nasza jakże urocza Cooper. Zacisnęła wargi, niepewnie przyglądając się dziewczynom, a po chwili przenosząc wzrok na Shane'a. Dobra, trzeba było przyznać, że to było co najmniej dziwne.
-Ej ludzie, może się wszyscy razem przytulimy co?- spytała radośnie rozchylając na boki ramiona, a jej wymuszony serdeczny uśmiech, wciąż w kąciku wskazywał nieco na zażenowanie całą tą sytuacją.
Odchrząknęła wpatrując się we wszystkich po kolei, nie sądziła, że o tej godzinie ktokolwiek będzie u znajomego. Można kogoś tym zaskoczyć, albowiem Szarlotka nie miała żadnych złych zamiarów przeciwko Shane'owi.

Sasha McLaren - 2011-02-26, 23:17

Sasha zdecydowanie pokręciła głową.-Nie ma mowy...-stwierdziła. Nie chciała mieszać w to mężczyzny, na prawdę. Właśnie wpadła na cudowny pomysł. Wróci do domu, jak widać w tym mieści nigdy nic nie pójdzie po jej myśli, a życie będzie krzywdzić za każdym razem bardziej.
Nico zdezorientowana spojrzała na Charlotte, bo nie miała zielonego pojęcia, co ona tu robi, ani tak na prawdę, skąd ona się wzięła. Uniosła brew do góry spoglądając na dziewczynę i jej rozłożone do przytulenia ręce.

Ophelia Bissette - 2011-02-26, 23:47

Nie chciała mieszać w to Naithara? To dość ciekawe, tym bardziej, że to on w gruncie rzeczy powinien się pierwszy dowiedzieć o jej ciąży, nie Ofelia ani Shane. I jaki by nie był, to z nim Sasha zaszła w ciążę.
- Musisz - pokreśliła. - To ojciec twojego dziecka.
Ofelia doskonale wiedziała, że to nie jest odpowiedni moment na takie rozmowy, odkąd w mieszkaniu pojawiła się Charlotte, ale nie potrafiła się zdobyć na zabranie Sashy do domu, nie dowiadując się wcześniej w jakim celu dziewczyna wpadła do jej chłopaka. Cóż, Ofelka chyba poczuła nutkę zazdrości i niepewności.
Gdyby znajdowała się w innej sytuacji, z pewnością uśmiechem skwitowałaby słowa nowo przybyłej, jednak nie teraz.
- Może innym razem - zmusiła się do podniesienia kącików ust w nieznacznym uśmieszku, który posłała panience Cooper i zdusiła w sobie wszystko to, na co nie było teraz czasu. - Zabrać cię do domu? - zapytała cicho Sashę.

Sasha McLaren - 2011-02-27, 00:20

Gdyby byli w normalnym związku, gdzie mogliby się spotykać do woli i nikt nie rozmawiałby o nich, no i mieli większy staż oraz starali się o dziecko, Sasha na pewno do niego by poleciała jako pierwszego i to z uśmiechem od ucha do ucha. Było za wiele okoliczności, które przekreślały ten pomysł. No i Sasha ogólnie byłaby wdzięczna, gdyby Ophelka nie poruszała takiego tematu przy Charlotte, która była dość obca dla Sashy. Było pewne, że cały świat już o tym wie, ale co tam, Sasha nie czuła się ani trochę pewnie w związku z tym.
Po tym jak usłyszała pytanie Ophelii, pokiwała głową. Chciała się zakopać we własnej pościeli i umrzeć. No, może nie dosłownie, ale zniknąć, zahibernować się albo obudzić się z tego cholernego koszmaru.

Shane McKay - 2011-02-27, 10:59

Shane miał zamiar jakoś ulżyć i rozśmieszyć Sashę, używając przy tym przezabawnie długich uszu Reese'a, ale nie zdążył zrobić choćby kroku w stronę zwierzaka, drzwi do jego mieszkania otworzyły się z impetem i do środka wparowała zadowolona z siebie Charlotte. Shane od razu przypomniał sobie te ich wspólne igraszki w barze i nagle zrobiło mu się gorąco. Miał wrażenie, że to widać gołym okiem, że w nie tak dalekiej przeszłości uprawiali, więc Shane zerknął na Ophelię, jakby upewniając się, że ta nie doszła jeszcze do takiego wniosku. Na jego szczęście dziewczyna była zaabsorbowana pomocą załamanej Sashy, co nieco go uspokoiło.
Patrzył dłuższą chwilę na wyciągnięte ręce Charlotty, ale nie ruszył się z miejsca. Ku jego zaskoczeniu Ophelia zaproponowała, że zabierze Sashę do siebie, zostawiając tym samym jego i Charlottę samych. Musiał coś z tym zrobił, Shane nigdy nie był i nie ma zamiaru być typem, który zdradza swoją kobietę.
- Nie chcę być nieuprzejmy, ale nie sądzisz, że to trochę za późna pora na takie ochocze i niezapowiedziane odziedziny?

Ophelia Bissette - 2011-02-27, 13:02

Gdyby tylko Ofelia wiedziała o ich romansie, z pewnością nie chciałaby się wynieść z mieszkania Shane'a, choćby miała przywiązać Sashę do kaloryfera. Nic nie mogła poradzić na to, że było o co być zazdrosną - McKay był facetem, które można ze świecą szukać i nawet jeśli opowiadał jej, że ludzie za nim nie przepadają i jest outsiderem, to w życiu nie uwierzyłaby, że nie cieszy się zainteresowaniem kobiet.
Słysząc słowa Shane'a ucieszyła się w duszy, że nie przyjął Szarlotki bardziej entuzjastycznie, jednak nie dała nic po sobie poznać.
Zamiast tego wstała, nadal obejmując Sashę, żeby w końcu razem z nią wyjść z mieszkania. Faktycznie to nie był czas na rozmawianie o niej i Victorze, o ciąży nie wspominając, bo choć Ofelka raczej nie miała nic do Szarlotki, to jednak była w jakimś stopniu intruzem.

Sasha McLaren - 2011-02-27, 13:17

Sasha normalnie kazałaby zostać Opheli z Shane'm. Choć nie, w ogóle by się tam nie pojawiła, dlatego nie byłoby powodu, aby kazać jej się stamtąd nie ruszać. Wzięła torebkę, oraz kurtkę, którą zdjęła z siebie, choć nie do końca wiedziała w którym momencie. Popatrzyła ma Ophelię, po czym powolutku wyszły z mieszkania Shane'a, kierując się w stronę mieszkania dziewczyn.
Shane McKay - 2011-02-27, 14:13

Cóż, i to by było na tyle w kwestii nie zostawania samemu z Charlotte. Shane chciał zatrzymać Ophelię, no ale co miałby niby powiedzieć? "Skarbie, zostań z nami, bo obawiam się, że Charlotte się na mnie rzuci"? Nie, to byłoby co najmniej żałosne, no i do tego Ophelia mogłaby się rzucić na dziewczynę, Shane w końcu widział już w życiu podobne akcje. Gdy dziewczyny wyszły, Shane szybko sięgnął po szarą workowatą bluzę przewieszoną o oparcie fotela i pozornie spokojnym ruchem wciągnął ją na siebie.
- Powinienem się bać twojej wizyty? - zapytał, siadając na kanapie. Niby od niechcenia sięgnął po pilota od telewizora i włączył odbiornik. Akurat leciał jakiś krwawy film z gangsterami.

Gość - 2011-02-27, 15:17

Widząc na twarzach wszystkich, to jakże entuzjastyczne zadowolenie z przybycia jej osoby, opuściła powoli ręce, a jej mina natychmiastowo zamieniła się w bardzo poważną. Kurcze, nie wiedziała nawet, że Shane ma dziewczynę, więc skąd mogła wiedzieć o tym, żeby lepiej nie przychodzić do jego domu? Z resztą nie miała zamiaru się do niego dobierać, woli zdjęcia swoich seks bomb na komputerze, ot co!
Kiedy Saszka z Ophelią przechodziły przez drzwi od salonu, przesunęła się delikatnie w bok, widząc, że Sasza nie jest w zbyt dobrym stanie. Dobra, Charlotte ani trochę nie było szkoda owej panienki, no bo w końcu to nasza kochana Szarotka, ona nie ma uczuć.
-Mógłbyś być trochę milszy- zauważyła uszczypliwie, stojąc wciąż jak szara myszka przy framudze drzwi.

Charlotte Cooper - 2011-02-27, 15:18

Widząc na twarzach wszystkich, to jakże entuzjastyczne zadowolenie z przybycia jej osoby, opuściła powoli ręce, a jej mina natychmiastowo zamieniła się w bardzo poważną. Kurcze, nie wiedziała nawet, że Shane ma dziewczynę, więc skąd mogła wiedzieć o tym, żeby lepiej nie przychodzić do jego domu? Z resztą nie miała zamiaru się do niego dobierać, woli zdjęcia swoich seks bomb na komputerze, ot co!
Kiedy Saszka z Ophelią przechodziły przez drzwi od salonu, przesunęła się delikatnie w bok, widząc, że Sasza nie jest w zbyt dobrym stanie. Dobra, Charlotte ani trochę nie było szkoda owej panienki, no bo w końcu to nasza kochana Szarotka, ona nie ma uczuć.
-Mógłbyś być trochę milszy- zauważyła uszczypliwie, stojąc wciąż jak szara myszka przy framudze drzwi.

Shane McKay - 2011-02-27, 15:38

Spojrzał na nią i mimo tego, że dziewczyna nie sprawiała wrażenia głęboko urażonej jego postawą, to i tak wyczuł ten zawód, jaki jej sprawił. Shane nigdy nie lubił ubliżać kobietom, ba, wręcz go to obrzydzało, kiedy widział jak robił tak jakiś facet, więc teraz poczuł się z grubsza jak śmieć.
- Wybacz - zaczął i przeczesał włosy palcami. - Mam po prostu dziwny dzień.
Wstał i odwrócił się w stronę kuchni, ale zanim się ruszył zerknął na Charlotte.
- Chcesz się czegoś napić? Wiem, że gustujesz w czymś mocniejszym niż szampan bąbelkowy, ale niestety, mam tylko coś tak słabego jak woda mineralna - odparł, po czym zastanowił się chwilę. - No i kawę. Ale jakoś nie wyglądasz na taką, co by jej potrzebowała - zażartował, nawiązując do sposobu w jaki wparowała do jego mieszkania.

Charlotte Cooper - 2011-02-27, 15:47

Zmarszczyła brwi, kiedy z jego ust usłyszała słowa przeprosin. Choć wcale jakoś specjalnie nie ubolewała nad tym, że był przez chwilkę dla niej zimny, to i tak jakieś milsze słowa z jego ust dodały jej jeszcze więcej werwy.
Tak Szarlotka z pewnością nie gustowała w kawie bądź herbatce, ale obiecała sobie, że przestanie tyle pić tego wina, choć jak każdy wie to jej najukochańszy trunek, takie dziecko.
-Możesz mi nalać wody- powiedziała, zerkając na chłopaka, kiedy ten przechodził tuż obok niej.
Czekając aż Shane przyniesie jej upragnioną szklaneczkę wody, usiadła na kanapie, "grzecznie" czekając. Dziwnie się czuła, oj tak z pewnością bardzo dziwnie. To już nie było to co kiedyś...

Shane McKay - 2011-02-27, 16:04

Bardzo prawdobodobne było, że Shane tymi przeprosinami chciał przekonać samego siebie, że nie zmienia się jeszcze w tych gburowatych facetów nie szanujących kobiet. Nienawidził ich, a fakt, że momentami brzmiał jak oni, wcale nie był spełnieniem marzeń.
Przeszedł do kuchni i nalał których już raz z kolei wody do szklanki, obserwując prz tym dziewczynę. Widać było jak na dłoni, że czuje się odrobinę niekomfortowo w zaistniałej sytuacji i to samo Shane mógł powiedzieć o sobie. Wrócił do salonu i wręczył dziewczynie szklankę, a sam usiadł na fotelu - nie żeby specjalnie wybrał takie miejsce od którego odgradzałby ich stolik, Shane po prostu lubił ten wysłużony fotel.
- Dobra, a teraz na serio. Co cię do mnie sprowadza?

Charlotte Cooper - 2011-02-27, 16:22

Odebrała od chłopaka wodę, ale już po chwili szklaneczkę odłożyła na stolik. Rozsiadła się wygodniej na kanapie, chciała choć przez chwilkę poczuć się normalnie i nie dawać po sobie znać, że jest jej dziwnie tak, tu, teraz siedzieć z nim...
-Jak to co? Znudziło mnie wieczne siedzenie na dachu i jedzenie kanapek z serem, więc postanowiłam przyjść do ciebie- powiedziała zadowolona z siebie, obejmując brązową torbę ,w której znajdywały się już tylko resztki po kanapkach, które wcześniej zjadła na dachu wieżowca.
-Spokojnie, nic dla ciebie nie zostało...- mruknęła z niesmakiem. Zauważyliście, jak Shane różni się od Szarlotki? On poważny i spokojny, ona szalona i wiecznie bujająca w chmurach, a jednak jakoś się ze sobą dogadywali, nie?

Shane McKay - 2011-02-28, 17:26

A kto powiedział, że Shane nie jest szalony? Kiedy mieszkał w LA zdarzały się momenty, kiedy nawet jego najbardziej zbzikowani znajomi zastanawiali się nad jego szaleństwem. W końcu kto normalny włącza rockową muzykę na boomboxie na cały regulator, zostawia go na plaży i idzie popływać na desce? No właśnie.
- Miło, że jestem kimś, do kogo można przyjść jak się komuś znudzi - odparł zaczepnie, uśmiechając się kacikami ust. - No i poza tym kto normalny je kanapki na dachu drapacza chmur? - zapytał, śmiejąc się cicho. Zawsze wiedział, że Charlotta ma zwariowane pomysły, ale sądził, że chociaż w okresie zimowym odrobinę złagodnieje. Jaki widać jej wariactwo obejmowało całe dwanaście miesięcy w roku.
Shane rozejrzał się po pokoju, zdając sobie sprawę jak nudno tu musi być. Żałował, że nie może zwyczajnie pójść pograć w paintballa albo zwyczajnie pobiegać. A jak wiadomo, Shane był chory i uziemiony w domu, przynajmniej na jeszcze jeden dzień.
- Zaproponowałbym ci rundkę w nawalaniu w zombiaków, ale już ktoś mi powiedział, że ta gra jest okropna dla dziewczyn.

Charlotte Cooper - 2011-02-28, 17:52

"Kto normalny je kanapki na dachu?" No właśnie w tym sęk, że nikt. To jest właśnie cała Charlotte, zawsze wpadła na jakiś głupi pomysł. A że na dachu wieżowca, pod kocykiem nie było wcale aż tak zimno, to całkiem przyjazne klimaty panowały.
-Lubię romantyczne kolacje na dachu wieżowca- skitowała, z uśmiechu. Ona i jej samotne jedzenie kanapek, było do tego stopnia dziwne, że aż romantyczne, nieprawdaż?
Kiedy tylko usłyszała o zombiakach odruchowo wyprostowała plecy, oczy natychmiastowo jej się rozszerzyły, a mina zamieniła się w pełną łaknienia krwi...
-Jasne, pewnie się boisz, że cię...rozwalę- mruknęła, wymownie unosząc brew ku górze i udając głos znawcy.

Shane McKay - 2011-02-28, 18:05

Cóż, widocznie oboje byli znanymi wariatami, w dosłownym tego słowa znaczeniu. On w prawdzie nigdy nie jadł kanapek na dachu wieżowca, ale robił wiele innych równoważnych rzeczy, z których raczej wolał się nie chwalić.
Zaśmiał się na wspomnienie "romantycznej kolacji". Sama perspektywa tego zjawiska była dziwna, nie wspominając o Charlotte biorącej w tym udział.
Zaskoczyła go zmiana w jej zachowaniu, kiedy ten wspomniał o graniu.
- Czy ty rzucasz mi wyzwanie? - zapytał, teatralnie wskazując na siebie palcem i mrużąc oczy. Sięgnął po pady i jednego wyciągnął w stronę dziewczyny, ciągle niepewny. Tak jak wcześniej chciał pograć, tak teraz zwyczajnie zbiła go z tropu ta rządza, która zawładnęła Charlottą.
- Dobra, co mi tam - mruknął z rozbawieniem i usiadł obok niej na kanapie, podając jej pada. W kilka sekund odpalił konsolę i zaczęli grać. Ekran podzielił się na dwie części, na dole była postać człowieka sterowana przez Shane'a, który chodził z karabinem i strzelał do zombiaków, natomiast zielonkawy stwór kierowany przez Charlottę uganiał się za ludźmi i urywał im łby.
Naprawdę, Shane musi przestać proponować dziewczynom, żeby grały z nim w tą nawalankę.

Charlotte Cooper - 2011-02-28, 21:34

Żeby jeszcze było mało, Charlotte świetnie grała w takiego rodzaju gierki. Świetnie to nawet mało powiedziane i choć nie miała brata, który godzinami mógłby ją uczuć to wystarczyli dobrzy koledzy.
-"Co mi tam"?- powtórzyła po nim, unosząc brwi ku górze -Zginiesz marnie- mruknęła nabuzowana, całą ta energia gry. Nie wiem jak Shane, ale Charlotte brała to całkiem do siebie. Lubiła rywalizować, a dla niej rywalizacja równa się wygrana. Kapiszi?!
-Nie chcę cię martwić, ale masz mało życia- powiedziała kpiąco dumna z siebie. Widząc, że postać jaką grał znajomy, pomału opada z sił.
Musiało to dość śmiesznie wyglądać. Zaraz... dość to za słabe słowo. Chłopak, który opanowany siedział na kanapie, obok psychopatycznie nastawionej do gry Szarlotki. Uroczo.

Shane McKay - 2011-03-03, 11:22

Shane również lubił rywalizację i tym razem też nie miał zamiaru tak łatwo odpuścić. W końcu grał w tych zombiaków już od dłuższego czasu, i gdyby nie był taki skromny to pewnie nazwałby siebie mistrzem w tej grze.
Faktycznie, postać Shane'a była na ostatku zdrowia, jednak chłopak szybko odbił to sobie, poprzez znalezienie pakunku z dodatkowym zdrowiem, także pod koniec rozgrywki to on miał więcej życia, niż postać Charlotte.
Shane też zauważył ten kontrast pomiędzy ich postawami, więc nie omieszkał tego nie skomentować.
- Aż zaczynam się zastanawiać jak musisz wyglądać podczas bitwy na śnieżki.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group