Shane McKay - Kuchnia + Jadalnia

Shane McKay - 2011-02-05, 22:39
Temat postu: Kuchnia + Jadalnia

Shane McKay - 2011-02-06, 19:23

Zaśmiał się na porównanie go do słynnego szkockiego kucharza i poszedł do kuchni, a w jego ślady ruszył Reese. Pies stanął obok niego kiedy ten szukał w lodówce produktów do taco, dania które już wcześniej zaplanował że zje na kolację. Wyjął miskę z przygotowanymi wcześniej piersiami z kurczaka, zieloną i czerwoną paprykę, cztery tortille, a także resztę potrzebnych rzeczy i wyłożył wszystko na stół. Rozgrzał oliwę na głębokiej patelni, dodał pokrojoną cebulę i czosnek, a następnie zaczął przysmarzać kurczaka. Shane był tak zaobsorbowany przygotowywaniem swojego ulubionego dania, że kompletnie nie zwracał uwagi na to co się wokół niego działo, nawet nie zarejestrował momentu, w którym włączył mały odbiornik telewizyjny stojący na narożnym blacie.
Ophelia Bissette - 2011-02-06, 21:27

Kiedy Ofelia zaczęła wyglądać jak człowiek, wróciła na chwilę do salonu, gdzie pozbyła się swojej kurtki, która nie była jej w tej chwili do niczego potrzebna. Po krótkiej chwili skierowała się do kuchni skąd dochodziło ciche skwierczenie, a także szmer głosów.
- Jak ci idzie? - zapytała podwijając rękawy swetra i zaglądając mu przez ramię na patelnie. Reese patrzył na nią z zainteresowaniem, kiedy objęła w pasie Shane'a i stanęła na palcach żeby oprzeć brodę na jego ramieniu. - Pomóc?
Mężczyzna wyglądał jakby był w swoim żywiole i nie miał zamiaru spalić niczego w najbliższej przyszłości, jednak może przyda mu się mała pomoc.

Shane McKay - 2011-02-06, 21:44

Kiedy mięso było gotowe, oderwał kawałek i odłożył na bok żeby wystygło, a po chwili dał je Reese'owi, który przyjął jedzenie z głośnym mlaśnięciem. Uśmiechnął się pod nosem i powrócił do przygotowywania posiłku.
Gdyby nie to, że Ophelia go objęła, nie wiedziałby, że pojawiła się w kuchni. Tak bardzo był pochłonięty gotowaniem, że już nawet nie słyszał odgłosów wydobywających się z telewizora.
- Całkiem dobrze. Już prawie skończyłem - powiedział i odchylił głowę do tyłu by pocałować blondynkę. Zdawał sobie sprawę, że pachnie i smakuje taco, bo już zdążył trochę spróbować trochę dania, ale miał nadzieję, że dziewczynie to nie będzie przeszkadzać. Reese głośno szczeknął, kiedy para się pocałowała, na co Shane się zaśmiał.
- Zazdrośnik - rzucił do psa, który wodził spojrzeniem za każdym ruchem chłopaka.
Shane przeszedł z patelnią do stołu, gdzie wcześniej rozłożył talerze i położył na nie tortille, a następnie równomiernie rozłożył na nich usmażone mięso i warzywa. Teraz wystarczyło tylko zawinąć ciasto i voila. Odłożył patelnię na kuchenkę i zabrał się za dokańczanie dania, poprzez doprawienie i poprawne złożenie tortilli.
- Skończone - odparł, w pełni zadowolony ze swojego dzieła. - Jeszcze tylko... - Wino. Nie miał wina. Cholera. Sięgnął pod ladę i wyciągnął stamtąd butelkę CocaColi. - Wybacz, mam tylko to.

Ophelia Bissette - 2011-02-06, 22:01

Zapach taco nie przeszkadzał jej ani odrobinę, więc odwzajemniła jego pocałunek i sama się zaśmiała słysząc szczeknięcie psa. Pozwoliła chłopakowi zająć się jedzeniem, a sama kucnęła przy psie drapiąc go za uchem i odsuwając ze śmiechem, kiedy chciał polizać jej policzek. W końcu wyprostowała się, samej stwierdzając, że jej organizm domaga się jedzenia, szczególnie odkąd w jej nozdrzach krążył przyjemny zapach dania, które przyrządzał jej chłopak.
- Ładnie pachnie - stwierdziła z uśmiechem i stanęła obok niego, zerkając na to jak poprawia złożenie tortilli. Widząc butelkę coli, otworzyła jedną z szafek w poszukiwaniu szklanek dla nich, a kiedy jej nie znalazła, otworzyła następną gdzie zauważyła naczynie, którego szukała. - Nie szkodzi - rzuciła z uśmiechem, bo fakt picia coli jakoś jej nie przeszkadzał. - Jemy tutaj? - zapytała nie wiedząc czy ma się przenieść do salonu, czy też usiąść przy stole.

Shane McKay - 2011-02-06, 22:40

Kątem oka widział zabawę Ophelii z psem i nie mógł powstrzymać uśmiechu zadowolenia. Cieszył się, że dziewczyna szybko przeszła do porządku dziennego, choć wiedział, że o tym co jej zrobiono nie będzie w stanie zapomnieć. On też nie. W zasadzie był pewny, że przez następne parę miesięcy będzie miał z tego powodu koszmary. Jak to jego przybrana matka zawsze mówiła "to co dusisz sobie w życiu realnym, dwukrotnie zwróci ci się w snach". Shane przekonał się już parę razy, że ta teoria jest słuszna.
Na jej pochwałę odpowiedział szerokim uśmiechem i wrzucił do miski Reesa resztkę mięsa.
- Tak, zjemy tutaj. Na kanapie byłoby większe prawdopodobieństwo, że ten czworonogi potwór zakosi nam jedzienie sprzed nosa - odpowiedział i zmierzwił sierść na czubku głowy zwierzaka, a następnie umył ręce. Z szuflady wyjął sztućce, chociaż pewnie obyłoby się bez nich, ale Shane nie chciał wyjść na niewychowanego. Zabrał jeszcze z lodówki ketchup i przeszedł do dużego, ciemnego stołu i postawił na nim talerze, wraz z nożami i widelcami i czerwonym sosem. Odsunął krzesło dla Ophelii, a po chwili sam zajął miejsce naprzeciwko niej.
- Smacznego - rzucił i poczekał, aż to ona pierwsza spróbuje dania.

Ophelia Bissette - 2011-02-06, 23:02

Przechodziła do porządku dziennego tylko pozornie. W rzeczywistości nie mogła być pewna czy dzisiejszej nocy nie spędzi płacząc w poduszkę przez wspomnienia, które do siebie przywołała. Tylko dzięki Shane'owi zapominała o całym złu, które ją spotkało i naprawdę nie chciała żeby chłopak się z tego powodu zamartwiał - nie mógł już nic zmienić.
- No tak, nie pomyślałam o tym - stwierdziła odstawiając szklanki i zdążyła jeszcze umyć ręce razem z chłopakiem nim ten zakręcił wodę.
Usiadła na swoim krześle i chwyciła sztućce zauważając, że Shane czeka aż ona pierwsza spróbuje.
- Chcesz mnie otruć, tak? Romantycznie - powiedziała żartobliwie i odkroiła kawałek, po chwili wkładając go do ust. Musiała przyznać, że jedzenie było bardzo smaczne i chłopak naprawdę się spisał. - Całkiem nieźle ci to wyszło.

Shane McKay - 2011-02-06, 23:11

Mało nie zaksztusił się Colą, którą właśnie popijał, kiedy usłyszał wzmiankę o romantycznym otruwaniu.
- Tak, nie ma to jak porządna dawka cyjanku potasu podczas kolacji, prawda? - zażartował, posyłając dziewczynie szeroki uśmiech.
- Cieszę się, że ci się podoba. Następnym razem ugotuję spagetti, to dopiero jest diament wśród rzeczy, które umiem przyrządzić. I jedyna poza taco, jeśli już o tym mowa.
Odkroił kawałek tortilii z mięsem i włożył sobie do ust. Cholera, wychodziło mu to coraz lepiej.

Ophelia Bissette - 2011-02-06, 23:23

- Powiedziałabym nawet, że kolacja bez tej dawki nie byłaby taka cudowna - powiedziała z uśmiechem i odkroiła kolejny kawałek tortilli, po chwili popijając go colą. - W takim razie chyba trochę cię przeceniłam nazywając Ramsay'em. Powinnam powiedzieć Mistrzu Dwóch Potraw.
Ona sama nauczyła się gotować od matki; nie zawsze wychodziło jej to perfekcyjnie, do dzisiaj czasami coś przypalała zapominając o wyłączeniu w odpowiednim momencie albo dopatrywaniu gotującej się potrawy, kiedy akurat znalazła sobie interesujące zajęcie. Mimo to, lubiła od czasu do czasu spędzić trochę czasu w kuchni, choć specjalizowała się w różnego rodzaju ciasteczkach i babeczkach, a nie daniach nadających się na obiad czy kolację.

Shane McKay - 2011-02-07, 13:55

- Tak, chyba ta nazwa będzie odpowiednia - przyznał z uśmiechem. Shane nie umiał gotować i otwarcie się do tego przyznawał kiedy ktoś się go o to zapytał. Jako wielki maniak książek, przeczytał w życiu parę poradników kucharskich, ale zrozumiał z nich tyle samo, ile wyłapałby podczas rozszyfrowywaniu Enigmy. W jego miernocie było najdziwniejsze to, że wychodziło mu znakomite spagetti i taco, które nawiasem mówiąc nie miały konkurencji w jego domu rodzinny, z czego był nad wyraz dumny.
Jedząc i popijając, co chwilę śmiał się z różnych anegdotek i zaczepnych tekstów jakimi obdarowywała go Ophelia, on z kolei też nie był jej dłużny. Po około piętnastu minutach oboje byli najedzeni, a do tego Shane'a dobadła wzmożona senność. Reese leżał przy jego nogach i najwyraźniej spał.
- Ja już pasuję. Przekroczyłem mój dzienny limit na funkcjonowanie - odparł, opierając się całymi plecami o krzesło. Popatrzył na Ophelię spod przymrużonych powiek. - Idziemy spać?

Ophelia Bissette - 2011-02-07, 19:04

Cóż, fakt, że Shane był niemal całkowitym antytalentem kulinarnym wcale jej nie przeszkadzał; wystarczyło, że ona potrafiła coś stworzyć i przy tym ich nie otruć, a w razie czego zawsze mogli zamówić jedzenie, albo wypaść na miasto.
To, o czym rozmawiali jeszcze ponad godzinę temu zupełnie uleciało - zapomniała o wszystkim, skupiając się całkowicie na spędzaniu czasu z Shane'm, który był jej lekiem na całe zło i idealnie odrywał myśli od przykrych tematów.
Od jakiegoś czasu już w ogóle nie jadła, jedynie popijając colę i śmiejąc się wesoło co chwila; najadła się szybciej niż on stwierdzając, że jej żołądek z pewnością nie będzie w stanie pomieścić więcej.
- Taak, mój dzienny limit wrażeń też został przekroczony - powiedziała wzdychając i odstawiła na blat pustą szklankę, odsuwając ją od siebie. - Świetny pomysł - stwierdziła wstając z ociąganiem. - Jeszcze nie widziałam twojej sypialni.

Sasha McLaren - 2011-02-11, 21:36

Gdy zaproponował jej kawę, z chęcią przystała. Chciała kupić w kawiarni, ale tak się złożyło, że nie było żadnej kafejki w pobliżu.-Jak się masz, chorowitku?-zapytała wchodząc do środka i siadając przy stole. Nie była tu nigdy, więc wolała się nie wtrącać do jego kuchni. Miała nadzieję, że wtedy w parku nie widział za wiele, i nie będzie wypytywała o Neithara. Przecież był jego wykładowcą, jej też, to zdecydowanie mogło wydać się dziwne.
Shane McKay - 2011-02-11, 21:47

Shane już dawno nauczył się, że nie należy wtrącać się w sprawy innych ludzi, by nie narazić się na bliskie spotkanie z czyjąś pięścią albo podłożem. Oczywiście nie podejrzewał, że Sasha mogłaby się na niego rzucić, ale wolał nie ryzykować. W zasadzie, to nawet mu przez myśl nie przeszło, by wypytywać o ich wspólnego wykładowcę.
Nalał kawy do przygotowane wcześniej kubka, wyciągnął z szafki cukierniczkę i mleko z lodówki, a potem przeszedł do stołu i postawił wszystko przed Sashą. Sam opadł na krzesło - nie spodziewał się, że mały spacer po mieszkaniu mógłby go aż zmęczyć, ale widocznie przeziębienie zaczynało dawać o sobie znać.
- Całkiem nieźle - odpowiedział na jej pytanie. - Dzięki omletom Ophelii nie padnę z głodu.

Sasha McLaren - 2011-02-11, 21:55

-No tak, Ophelka jest opiekuńcza i świetnie gotuje-zaśmiała się, bo blondynka ją też rozpieszczała, zwłaszcza, gdy Sasha wracała po byciu cały dzień poza domem.
Co do wtrącania się w życie, w jednej częsci była zadowolona, bo nie chciała się tłumaczyć. To musiało mieć w sobie znamiona tłumaczenia, bo to nie było ani dobre, ani mądre, ani odpowiedzialne zachowanie. Z drugiej strony fajnie byłoby z kimś o tym porozmawiać, a teraz chłopak był jej drugą najbliższą osobą. Mimo to, nie zamierzała sama poruszać tego tematu.-Z czego masz te egzaminy?

Shane McKay - 2011-02-11, 22:06

Uśmiechnął się kącikiem ust na jej słowa, kreśląc na blacie stołu jakieś zawiłe wzorki.
- Zgadzam się w stu procentach. Jednak fakt, że przekabaciła mojego psa jest dość intrygujący. Powinienem się martwić? - zapytał, udając zmartwienie.
Cóż, jeśli Sasha, pierwsza nie zacznie tematu, to Shane też tego nie zrobi. W tej chwili nawet nie był w stanie wytężyć umysłu, by pomyśleć o czymś bardziej złożonym, jak związek Sashy z Neitharem.
- Szczerze, nie mam pojęcia. Jakieś biadolenie, z którego kojarzę tyle co nic. Chyba jednak wypadało uważać na wykładach... Poza tym, czy ty nie chodzisz na te same zajęcia? - zapytał, podnosząc głowę i dziwiąc się, że Sasha dopytywała się go z czego ma egzaminy, skoro mieli wspólne wykłady.

Sasha McLaren - 2011-02-11, 22:15

-Nie wiem, nie mam psa i doświadczenia w tym temacie-zaśmiała się. Nie miała zielonego pojęcia o co chodzi z Ofelką i jej pociągiem do psów. Sama Sasha za nimi nie przepadała, choć nie to, że ich nie lubiła, czy się bała. Po prostu nie chciała mieć żadnego.-Mam, ale idę trochę innym tokiem, przez to że jeszcze pracuję i mam już wszystko zaliczone-wytłumaczyła mu. Sama też nie często bywała na wykładach.
Shane McKay - 2011-02-12, 18:44

- Małe kreatury z nich, tyle ci powiem - odparł na jej wzmiankę o nie posiadaniu psów. - Serio, dużo nie tracisz - dodał, leniwie obkręcając w rękach kubek z kawą.
- To w takim razie sam się uporam z tymi notatkami. W zasadzie, to zrobiłbym je w godzinę, ale jakoś straciłem silną wolę do nauki.
W momencie kiedy to powiedział, doszło do niego, że chyba zaprosił do siebie Sashę nie ze względu na wykłady, ale raczej by porozmawiać o Ophelii. Nic na to nie poradził, że zmartwiło go jej dzisiejsze zachowanie, choć pewnie z punktu widzenia osoby trzeciej byłaby to błaha sprawa, którą nie należy zawracać sobie głowy.
- W zasadzie... - zaczął, ale nie wiedział jak ma sformułować zdanie. - Dzisiaj Ophelia odebrała dziwnego sms'a. Była lekko zdenerwowana, kiedy go przeczytała, ale nie chciała mi powiedzieć o co chodzi. Wiesz coś może na ten temat? - zapytał i zamyślił się na parę sekund. - Może ktoś jej grozi...?

Sasha McLaren - 2011-02-12, 19:26

Gdy ten powiedział, że chce porozmawiać o Ophelii, lekko przygryzła wargę.-Wiem, że zależy Ci na niej i aby wszystko było w porządku-zaczęła.-Nie wiem, widziałam się dziś z nią tyle, że powiedziała, że jesteś chory i ucieka. Sądzę jednak, że to nie jest nic poważnego..-stwierdziła. Na obecną chwilę nie była na bieżąco z notkami NYGirl, a przecież mogło tu o to chodzić. Odkąd blondynka dowiedziała się o małym epizodzie Sashy i Keitha, chyba w miarę na bieżąco była z ploteczkami i domysłami.-Jak się czegoś dowiem, to dam Ci znać-mrugnęła do niego przekonująco, bo nie miała najmniejszego powodu, aby nie "być z nim w jednej drużynie".
Shane McKay - 2011-02-12, 19:37

Nie żeby wyjaśnienia Sashy go jakoś uspokoiły, ale bynajmniej Shane miał cień nadziei, że jednak mu się coś przewidziało w sprawie tego dziwnego zachowania jego dziewczyny. Oczywiście ostatnią rzeczą, jaką mógł za to wszytko obwiniać, były plotki rozsiewane na ich temat, którymi Shane zwykle w ogóle nie zawracał sobie głowy.
- Byłbym wdzięczny - odpowiedział na jej słowa i odchylił się do tyłu na krześle. Rozejrzał się po pokoju i z niesmakiem stwierdził, że przecież nie da rady przeleżeć całą chorobę w łóżku, prędzej od tego zwariuje. Jego spojrzenie padło na konsolę do gier, na której miał tylko swoje ulubione umilacze czasu.
- Zagrasz? - zapytał zachęcająco, wskazując czarne playstation pod telewizorem w salonie (hmm, kuchnia, jadalnia i salon w mieszkaniu Shane'a to taki jeden duży pokój, tak dla wyjaśnienia). - Mam tak parę fajnych wyścigówek i gier z zombiakami.
Zdawał sobie sprawę, że taka rozrywka może nie przypaść do gustu Saszce, ale postanowił zaryzykować.

Sasha McLaren - 2011-02-12, 19:42

-Gier z zombiakami?-zapytała unosząc brew do góry. Tak, na pewno ją to zainteresuje.-Nie, jakoś mnie to nie kręci, ale jak chcesz, możesz sobie pograć, ja popatrzę-powiedziała nie mogąc ukryć rozbawienia. Raczej mało która dziewczyna z chęcią pokonkurowałaby z chłopakiem w takie gierki. Sasha jedynie kilka razy w życiu grała w wii czy bawiła się w karaoke, jeśli chodzi o gry telewizyjne. Za tymi komputerowymi także nie przepadała
Shane McKay - 2011-02-12, 19:57

- Będziesz tak siedzieć i się nudzić? Uwierz mi, bardziej pasjonujące jest, kiedy trzyma się pada w rękach i używa przycisków - odparł zaczepnie, wstając z krzesła. - No dajesz, nauczę cię wszystkiego.
Był już w połowie drogi do kanapy, kiedy odwrócił się do dziewczyny, wciąż siedzącej przy stole.
- A ja byłem pewnien, że lubisz wyzwania - powiedział, unosząc brew.

Shane McKay - 2011-02-14, 15:43

- On zapewne też nie może się doczekać kolejnego spaceru z tobą. Chyba stałaś się od dzisiaj jego pełnoetatową rozrywką - powiedział, z dziwnym błyskiem w oczach. Mówił to swobodnym tonem, ale tak naprawdę już bardziej wolał, żeby Ophelia była ulubienicą zwierząt, niż facetów, którzy mogliby zrobić jej krzywdę pod jego nieobecność.
Uśmiechnął się szeroko, przyjmując wyzwanie swojej dziewczyny.
- Jak to dobrze, że mam pizzę w zamrażalce - odparł i zaśmiał się pod nosem. Jeśli pięć minut temu droczenie się z Ophelią zaczynało mu się podobać, tak teraz po prostu to uwielbiał. Od zawsze interesowały go dziewczyny, które umieją się postawić, a obecna sytuacja utwierdzała go w przekonaniu, że dobrze wybrał, będąc z Ophelią.
Spojrzał na Elle, która bardzo żywo skomentowała ich pozorowaną sprzeczkę. Wyszczerzył się na te słowa i na powrót skierował wzrok na Ophelię. Ostentacyjnie skierował swoje kroki do zamrażalki i wyjął stamtąd pizzę z podwójnym serem, szynką i pieczarkami, kładąc ją na blacie.
- Nouvelle, zaproponowałbym ci jakiegoś drinka, jednak alkoholu w tym domu brak.
Shane jak już miał coś pić, to tylko w barach, od czasu do czasu kupował piwo i zabierał je do mieszkania, ale zwykle bardzo szybko znikało.
Uniósł brew, słysząc aluzję o Europejczykach.
- Widocznie nie są tacy dobrzy, skoro się tutaj przeniosłaś - powiedział, uśmiechając się uroczo do Ophelii. Przejechał ręką po swoich włosach, wiedząc jak bardzo dziewczyna je lubi.
Cała ta sytuacja najwyraźniej rozśmieszyła Elle, bo kiedy wybuchnęła śmiechem Reese popędził do Shane'a, jakby wystraszony reakcją dziewczyny.
- Mięczak z ciebie - mruknął do niego Shane, ale uspokajająco podrapał go za uszami. Chłopak spojrzał z konsternacją na Elle, kiedy ta wspomniała o zabezpieczeniach. Nie skomentował tego, ale za to rzucił szybkie spojrzenie Ophelii. Bo chyba gdyby brunetka wiedziała, co się ostatnio przytrafiło jego dziewczynie, to nie robiła by takich aluzji, prawda? Shane ciągle zamyślony mruknął w kierunku Nouvelle jakieś pożegnanie, kiedy ta wychodziła, a gdy znaleźli się sami, chłopak oparł się o blat stołu. I, jak to zwykle bywało w jego przypadku, spróbował zatuszować swoje rozmyślenia, poprzez rzucenie mało zabawnego żartu.
- Rany, zmyła się stąd szybciej, niż kiedy Reese widzi naszego barczystego sąsiada spod czwórki. Co potwierdza mój brak towarzyskości - dodał, wspominając ich nie taką dawną rozmowę.

Ophelia Bissette - 2011-02-14, 16:43

- Chyba pełnoetatową zabawką - mruknęła pod nosem, unosząc przy tym nieznacznie kąciki ust. I na chwilę obecną też zdecydowanie wolała być ulubienicą zwierząt - kiedyś może w pewien sposób pochlebiałoby jej gdyby była podrywana przez mężczyzn, ale na chwilę obecną zależało jej tylko na zainteresowaniu jednego.
- Jak to dobrze, że jestem gościem i mogę zmyć się przed kolacją - powiedziała przekornie i uśmiechnęła się słodko, jakby naprawdę planowała się zwinąć i zostawić go samego.
Cóż, Elle zwykle komentowała wszystko bardzo żywo, więc Ofelii nawet nie zdziwił specjalnie ten fakt i powstrzymała się od komentarza, zaczynając machać nogami w powietrzu jak małe dziecko, które siedząc na krześle nie dosięga podłogi.
- Przyznaj się, że wszystko wypiliście z Sashą z tęsknoty za mną - powiedziała z uroczym uśmiechem i automatycznie skierowała spojrzenie na włosy Shane'a, kiedy tylko przeczesał je palcami. - Przeniosła się specjalnie dla mnie. I obiecała, że zabierze mnie w małą podróż po Europie - skłamała celowo, nadal się z nim drocząc; ta zabawa coraz bardziej jej się podobała i chciała się przekonać, które z nich pierwsze ulegnie.
Nijak nie skomentowała słów Elle o zabezpieczeniu, podchwytując w międzyczasie spojrzenie Shane'a i nieznacznie pokręciła głową oznajmiając mu tym samym, że jej przyjaciółka nie ma o niczym pojęcia. Zraz jednak zrobiła dobrą minę do złej gry i uściskała mocno dziewczynę, tym samym się z nią żegnając.
- Zatem mówisz, że masz umięśnionego sąsiada... Przystojny? - zapytała obserwując go z prowokacyjnym uśmieszkiem i jakby od niechcenia spojrzała na swoje paznokcie. - Chyba powinieneś nas ze sobą poznać.

Shane McKay - 2011-02-14, 17:25

Shane udał głębokie zamyślenie.
- Fakt, Reese ma pełno piszczących gumowych zabawek, więc idealnie się wpasujesz - odparł, puszczając jej oczko. W zasadzie to lubił te pełne napięcia okrzyki, jakimi Ophelia go momentami obdarowywała.
Zrobił obojętną minę, słysząc jej dalsze słowa.
- Ominie cię uczta. Ale przynajmniej będzie więcej dla nas, prawda Morderco? - zawołał do Reese'a, który jakby na potwierdzenie jego słów zamerdał ogonem. Shane spojrzał ponownie na Ophelię. - Widzisz? - Uśmiechnął się zadziornie.
Shane zbliżył się do dziewczyny i położył dłonie po dwóch stronach jej bioder. Przysunął się jeszcze bliżej, tak, że Ophelia gdyby chciała, mogłaby mu zasadzić porządnego kopa kolanem w krocze. Ufał jej jednak na tyle, że w chwilę później znalazł się jeszcze bliżej, jego uda dotykały jej nóg. Przez cały ten czas nie spuszczał z niej oka, wpatrując się przenikliwie w te jej błyszczące oczy.
- Nic się przed tobą nie ukryje, co? - zapytał, nawiązując do pomysłu, jakoby Sasha i on wypili wszystko przed przyjściem dziewczyn. - Wątpię, bym cię wypuścił do tej Europy. Mogę cię zabrać w bezpłatną podróż po świecie, tylko musiałbym wyjąć globus - zażartował i pochylił nieco głowę, patrząc na dziewczynę spod ciemnych rzęs.
Zdziwił się, że Ophelia nie powiedziała Nouvelle o zdarzeniu sprzed kilkunastu dni, ale z drugiej strony lepiej było, jeśli jak najmniej osób o tym wiedziało - mniej niepotrzebnego zakłopotania. Mimowolnie posłał Ophelii smutne spojrzenie, po raz któryś zastanawiając się, jak ona to wszystko znosi.
Był wdzięczny, kiedy dziewczyna zażartowała na temat jego sąsiada. Pokręcił przecząco głową.
- Nah, okropny jest. W końcu nie bez powodu Reese się go boi, prawda? - Nie mógł się powstrzymać przed wrednym uśmieszkiem skierowanym w stronę psa, który odszedł do salonu i położył się obok kanapy.

Ophelia Bissette - 2011-02-14, 17:46

Słysząc jego słowa otworzyła usta w niemym oburzeniu i chwyciła pierwsze co wpadło jej w dłonie - akurat tak się stało, że była to jakaś szmatka, którą rano przetarła blat - i rzuciła tym w chłopaka, oczywiście niezbyt mocno.
- Piszcząca gumowa zabawka?! - fuknęła, starając się powstrzymać uśmiech, choć jej wargi i tak niebezpiecznie zadrżały przez kilka sekund, jakby chciała się roześmiać. - Nie odzywaj się do mnie więcej!
Po raz kolejny skrzyżowała ręce na piersi, mierząc go nieprzyjaznym, obrażonym spojrzeniem, nic nie mówiąc na jego kolejne słowa ani nie reagując, kiedy się do niej zbliżył. Patrzyła mu w czy tak samo jak przed chwilą, jednak kiedy ich twarze dzieliła tak mała odległość, a ona mogła bez skrępowania patrzeć w jego szare oczy, miękła, zdecydowanie. Mimowolnie przygryzła wargę, zjeżdżając spojrzeniem na jego usta, a chwilę później uświadomiła sobie, że zaraz polegnie w ich małym starciu i zostawiła swoją wargę w spokoju, niechętnie odwracając wzrok i zaczynając bawić się rzemykiem od chłopaka.
- Nawet byś nie zauważył gdybym wyjechała - powiedziała przekornie i uniosła kąciki ust na wzmiankę o globusie.
Nie chciała nic mówić przyjaciółce, bo to nie był odpowiedni moment ani miejsce. Już postanowiła, że w odpowiednim czasie powie, co jej się przydarzyło, jednak jeszcze nie teraz.
- Jeśli ten kudłaty morderca się go boi, tym bardziej powinieneś mnie zapoznać z twoim sąsiadem.

Shane McKay - 2011-02-14, 18:05

Jego reakcja była spóźniona o ułamek sekundy - widział, jak dziewczyna wyłapała wzrokiem szmatkę, ale nie zdążył w porę chwycić przedmiotu, by zapobiec "uderzeniu".
- Oczywiście! - odpowiedział, łapiąc szmatkę do ręki. Bez odwracania się odłożył ją na blat za sobą, patrząc z udawaną grozą na dziewczynę. On również z trudem powstrzymywał śmiech, jego ramiona drgały lekko kiedy patrzył na zawziętą minę Ophelii.
Tak jak się spodziewał, manewr z włosami się popłacił, chociaż kiedy tak na niego patrzyła, naszła go ochota by zaprzestać tych gierek i ją pocałować, jednak ostatkami silnej woli się powstrzymał.
- Pewnie, że bym zauważył. Reese rzucałby się na drzwi, chcąc za tobą polecieć, a uwierz mi, ten pies nie daje zasnąć kiedy wariuje w taki sposób po nocach.
On również nie chciał, by Ophelia zdradzała swoją tajemnicę większej ilości osób, ale z tego co się zorientował, Nouvelle była jej dobrą przyjaciółką, a takich rzeczy nie powinno się zatajać w przyjaźni, mimo, że ich wyznanie może przyprawić dużo bólu.
- A co, jeśli to transwestyta? Serio, kiedyś widziałem czarne kabaretki spod jego przykrótkich spodni - powiedział to, a następnie umilkł, wpatrując w dziewczynę. Stwierdził, że już wystarczająco długo gadali w kuchni, więc bez większych ceregieli złapał Ophelię w pasie i zarzucił sobie na ramię, idąc w stronę kanapy. Kiedy byli już na miejscu, posadził dziewczynę na stosie poduszek, a sam usiadł na skórzanym oparciu, skierowany w stronę Ophelii.
- Tak jakby jesteś teraz moim więźniem - odparł, zachowując powagę, choć uśmiech cisnął mu się na usta. - I nawet nie proś Reese'a o pomoc, ten pies jest kiepski w misjach ratunkowych.

Ophelia Bissette - 2011-02-14, 18:26

Zgroza w jego spojrzeniu w ogóle jej nie ruszyła - nadal udawała obrażoną i teatralnie odwróciła głowę w drugą stronę, zadzierając ją wysoko.
Jasne, że manewr się popłacił, ale Ofelia nie chciała jeszcze kończyć zabawy, mając zamiar trochę później doprowadzić swojego chłopaka do granic wytrzymałości i zmusić go, żeby to on pierwszy ją pocałował, co w pokrętny sposób równało się przegranej.
- Nie zauważyłbyś, bo jestem tu tylko gościem, jak ładnie raczyłeś mi to wypomnieć. A to oznacza, że wyjdę stąd za jakiś czas i wrócę do siebie, a Reese nie zdąży się do mnie przyzwyczaić. W końcu nie wypada żeby gość zostawał na noc i spał w jednym łóżku z panem domu - powiedziała dobitnie, tłumacząc mu wszystko jak małemu dziecku.
- Cóż, jestem tolerancyj... - Nie dokończyła, bo przerzucił ją sobie przez ramię, a ona całkowicie nie spodziewała się takiego ruchu z jego strony i pisnęła krótko, wczepiając się rękoma w jego koszulkę, kiedy dyndała sobie za jego plecami.
- Kucharką, więźniem, co jeszcze? - zapytała kiedy już posadził ją na poduszkach, a ona poprawiła dłuższy sweter, który był w tej chwili jej jedynym okryciem; podarte legginsy leżały gdzieś w kuchni. - I co ja biedna teraz zrobię? - Zrobiła smutną minkę i westchnęła teatralnie, patrząc smętnie na Reese'a, który usiadł tuż przy kanapie zerkając z zainteresowaniem na swojego właściciela i blondynkę.
Po chwili zadźwięczał jej telefon, a ona sięgnęła po niego i odczytała najnowszą notkę NYGirl, nawet nie ukrywając, że zszokowało ją to, co w niej zobaczyła.
- Chyba jednak będziesz musiał mnie wypuścić, muszę dorwać Sashę - powiedziała wstając z kanapy. - Zdzwonimy się później, dobrze? Nie gniewaj się - uśmiechnęła się do niego uroczo i przysunęła żeby ledwo musnąć jego usta swoimi, na tyle, że nawet mógł tego nie poczuć. A później założyła swoje podarte legginsy i wyszła z apartamentu, łapiąc pod nim taksówkę.

Shane McKay - 2011-02-18, 16:27

Zaśmiał się pod nosem, słysząc jej słowa. Rozbawił go jej ton i kiwnął parę razy głową, niczym małe dziecko. W chwilę później spojrzał na nią poważnie.
- W takim razie twoje założenie jest nieaktualne, zważywszy, że tak naprawdę już spałaś ze mną w łóżku - powiedział, nie kryjąc złośliwego uśmieszku, który aż prosił się o ujawnienie.
Kiedy znaleźli się na kanapie, Shane skrzyżował ręce na ramionach i spojrzał z rozbawieniem na Ophelię.
- Aż tak ci śpieszno pełnić kolejną funkcję w tym domu? - zerknął na Reese'a, który wiercił się na dywanie. - No i zapomniałaś wspomnieć o twojej misji wyprowadzania tego potwora na spacery. - Jego uśmiech zrobił się jeszcze szerszy, a on sam zaczął się śmiać, uzmysławiając sobie absurd tej całej sytuacji. Zmarszczył brwi widząc, jak dziewczyna wyjmuje telefon.
- Niezła wymówka - odparł, ale nie droczył się. - Nie musimy się zdzwaniać, po prostu przyjdź. Kazałaś mi siedzieć w domu, więc wątpię, bym miał gdziekolwiek wyjść - rzekł z przekąsem, robiąc smutną minę. Kiedy musnęła jego usta, dla Shane'a było jasne, że wygrał ich cały "spór", ale przez to że był taką osobą a nie inną, pozwolił Ophelii sądzić, że gra toczy się dalej. Pozwolił jej wyjść, bo w zasadzie dużego wyboru nie miał, i rozsiadł się na kanapie. Miał wrażenie, że gorączka i ogólne przeziębienie już minęło, ale wolał jeszcze nie ryzykować z wychodzeniem na dwór. Odchylił głowę do tyłu, patrząc w stronę swojej sypialni, gdzie czekały na niego notatki do zrobienia. Westchnął, sięgnął po pada do playstation i odpalił konsolę. Reese natychmiast poderwał się w górę i wskoczył na kanapę - jego jednym z głównych zajęć było patrzenie na grającego Shane'a i poszczekiwanie, kiedy chłopakowi mimowolnie wyrywały się okrzyki frustracji albo zachwytu. Nie obyło się także bez kilku soczystych przekleństw, o których Shane wolał nie mówić Ophelii.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group