Kawiarnie - Popover

Audrey Hudson - 2010-11-08, 20:49
Temat postu: Popover



Sasha McLaren - 2011-01-29, 10:10

Sasha od razu zapowiedziała, że to miejsce, które według niej będzie się doskonale nadawać na taką rozmowę znajduję się jednak kawałek od kampusu, więc mężczyzna wziął samochód i pojechali. O wiele wcześniej Sasha oddała profesorowi jego kostki, by miał jak ocenić prace. Gdy dojechali na miejsce, blondynka poprowadziła mężczyznę nieco dalej, niż była główna sala, do narożnej kanapy, która była nieco oddalona od innych stolików i wygodna.-Jeśli nie pija pan herbaty, to może być problem, bo ich kawa nie należy do najlepszych...-zaznaczyła od razu, rozbierając się z granatowego płaszczyka.
Dane Johnson - 2011-01-29, 11:06

| Sala 122

Przy jednym ze stolików na tyłach kawiarni, siedział wysoki, przystojny brunet. Stukał palcami w prawie pustą szklankę wody, która przyniosła mu kelnerka. Co chwila spoglądał na zegarek, by sprawdzić czas. Cholernie się niecierpliwił, ponieważ Keith, który był potencjalnym sponsorem jego kawy spóźniał się już trzydzieści minut. Pół godziny! To się nazywa profesjonalizm! Nie będzie ze mną tak pogrywać... - zirytował się, opadając wygodnie plecami na oparcie krzesła.
Usłyszał jak otwierają się drzwi i od razu odwrócił głowę w tym kierunku. Nie, to nie on - pomyślał zawiedziony, widząc niewysoką blondynkę, która tak na marginesie wydawała mu się jakoś dziwnie znajoma. Przymrużył lekko oczy, zastanawiając się, gdzie mógł ją widzieć. Sarah Mc...cośtam - przypomniał sobie jej nazwisko albo przynajmniej próbował. Liczą się dobre intencje, prawda? To na jej imprezie sylwestrowej zrobił porządną rozróbę. I czy to nie ją przypadkiem przeleciał kiedyś Blackwell? Ale zaraz, zaraz! Była z kimś jeszcze. Nie Keithem ani innym osobnikiem w jego wieku. Dumbledorek!? - skrzywił się zniesmaczony na widok profesora. A to niewyżyty skurwysyn!

Sasha McLaren - 2011-01-29, 11:17

Zdecydowanie na jej przyjęciu zrobił niezłą rozróbę, za co go żywnie nie znosiła. Dodatkowo, za to że był kumplem Keitha również nie otrzymywał wysokich not, więc nic dziwnego, że Sasha nie zwracała na niego najmniejszej uwagi. Nawet gdyby go zauważyła, nie chciałaby go widzieć, bo był dla niej nikim, kim powinna się przejmować. Przejrzała kartę napoi, wybierając zieloną miętową herbatę i babeczkę z owocami. Zdecydowanie nie była jedną z tych dziewczyn, które jedzą tylko jabłko i piją kawę z odtłuszczonym mlekiem, Sasha dbała o swoją linię, ale nie przeraźliwie. Jadła co chciała (w rozsądnych ilościach oczywiście) a potem wybierała się na siłownię, nie tylko po to, aby zrzucić kilogramy, ale także po to, aby kształtować sylwetkę.
Nie wiedziała jak zacząć rozmowę z Neitharem, bo nie wiedziała co powiedzieć, od czego zacząć, także na razie nie odzywała się specjalnie.

Victor Neithar - 2011-01-29, 16:18

- Przeżyję pijąc herbatę - powiedział z uśmiechem, rozglądając się po wnętrzu kawiarni. Choć mieszkał w NY od urodzenia, znanie wszystkich miejsc tego typu było niemożliwe, z tego też powodu akurat Popover nie kojarzył.
Ściągnął kurtkę, którą powiesił na krześle i usiadł, składając zamówienie dla siebie i dla Sashy, kiedy już podeszła do nich kelnerka. Dane'a nawet nie zauważył; nie skupiał się specjalnie na ludziach, którzy znajdowali się w lokalu.
- Zatem jednak zdecydowała się pani ze mną porozmawiać - powiedział, zaczynając rozmowę. - Skąd ta nagła zmiana?

Sasha McLaren - 2011-01-29, 16:24

Dziewczyna westchnęła i splotła dłonie, opierając je na blacie stolika-Przede wszystkim, chciałam pana przeprosić. Zdecydowanie nie powinnam była tego powiedzieć o panu i Blair...-aby jej nie przerwał, uniosła dłoń do góry-Rzecz w tym, że jednej rzeczy jakiej w życiu nie zaakceptuję, to właśnie zdrada. Mój chłopak mnie zdradził, z moją koleżanką. Dlatego nie chciałam się z nim spotkać.-zaczęła po kolei mówić, nie bawiąc się w to, wyjaśnianie dlaczego postanowiła to zrobić, bo na prawdę, nie wiedziała czemu. Po prostu potrzebowała komuś o tym powiedzieć, ale czemu Neithar? Chyba po prostu ten jako jedna z niewielu osób zainteresowała się tym, co działo się z Sashą.
Victor Neithar - 2011-01-29, 16:30

Wykonała dobry ruch, bo już otwierał usta żeby jej przerwać, ale zamknął je natychmiast, kiedy tylko uniosła dłoń. Wysłuchał jej w milczeniu, czując się jak ostatni sukinsyn. I nie, nie dlatego, że namawiał Sashę do spotkania ze swoim byłym. Dlatego, że zachowywał się jak jej były. Co prawda Maria nie znała Blair, nawet nie wiedziała o jej istnieniu. Jednak zdrada była zdradą, a kłamstwo kłamstwem, którym on przecież się brzydził. Hipokryta.
- Rozumiem pani reakcję - powiedział siląc się na spokojny ton i starając niczego nie zdradzić. - Ale nie każdy mężczyzna jest taki, jak pani były chłopak, tak samo, jak nie każda plotka jest prawdą.
Nie trzeba chyba wspominać jak się czuł mówiąc te słowa, prawda?

Sasha McLaren - 2011-01-29, 16:39

-Wiem, za to też przepraszam. Muszę przyznać, że miał pan rację, mówiąc, że nie dziwi się pan, że mam problemy z zaaklimatyzowaniem się tutaj, przez to jak się zachowuję. To racja, nie wszystkie plotki są prawdą. Zapomniałam o tym, gdy oskarżałam przyjaciółki o nie wiadomo co, a zaciekle pamiętałam, gdy mnie o to samo posądzano...-westchnęła. Ta głupia NYGirl na prawdę była powodem niemal wszystkich problemów. Co więcej, ta je tylko podsuwała, a Sasha sama się w nie pakowała.
Victor Neithar - 2011-01-29, 16:48

- To Nowy Jork. Tutaj ciężko stwierdzić kto naprawdę chce naszego dobra, kto w rzeczywistości życzy nam źle - powiedział, wzdychając cicho pod nosem. - Niech pani nie da sobą manipulować. Jeśli znalazła pani prawdziwych przyjaciół, którzy nigdy nie chcieli celowo pani skrzywdzić, lepiej się ich trzymać. Ciężko tu o takich.
Uśmiechnął się do niej ciepło. Wielokrotnie już przejechał się na ludziach, jego przyjaźnie się rozpadały, tak samo jak związki, więc miał w tym aspekcie doświadczenie i nie chciał żeby ktokolwiek popełniał jego błędy.

Sasha McLaren - 2011-01-29, 16:53

-Mogłabym mieć do pana małą prośbę?-zapytała niepewnie, bo nie wiedziała, czy ta propozycja może wydać się nieco nie na miejscu i nieco nieodpowiednia.-Proszę mi mówić po imieniu, czuję się, jakbym była na jakiejś terapii u psychologa. Sasha-podała mężczyźnie rękę, jakby przedstawiała się po raz pierwszy.-Wiem, na szczęście udało mi się naprawić sporo tego, co zepsułam... Długa droga jest jeszcze przede mną...-stwierdziła. Wiedziała, że do pełnego pogodzenia się z Ophelią potrzeba jeszcze trochę, ale są na dobrej drodze. Z Audrey też wydawało się być w miarę dobrze, ale zdecydowanie nie można było powiedzieć, że już wszystko za nimi.
Victor Neithar - 2011-01-29, 16:59

- Oczywiście - uśmiechnął się, choć przyzwyczaił się do formy "pani". - Victor - uścisnął krótko jej dłoń, po chwili ją puszczając i wracając do opierania się przedramieniem o stolik. - Jeśli tylko będzie pani... przepraszam. Jeśli tylko będziesz pamiętała, że twoi przyjaciele chcą jak najlepiej, wszystko się ułoży. I niech pani przed nimi nic nie ukrywa, to nigdy nie kończy się dobrze.
Nigdy nie kończy się dobrze...

Sasha McLaren - 2011-01-29, 17:04

Zwracanie się do Victora per Pan jej nie przeszkadzało, ale nie zamierzała się kłócić. -Wiem, jestem zdecydowanie za tym, aby mówić przyjaciołom wszystko. Uważam tylko, że lepiej powiedzieć to wprost, podczas rozmowy, a nie rzucić w biegu na korytarzu czy wysłać to w smsie.-stwierdziła, bo tylko dlatego zachowywała fakt przespania się z Keithem z dala od Ophelii, NYG była jednak szybsza. -Najgorsze jest to, że ja to wszystko wiem, a robię inaczej...-wyjaśniła. To chyba nie jest uleczalne.
Victor Neithar - 2011-01-29, 17:14

Skąd on to znał? Nienawidził kiedy ktoś go okłamywał, a sam to robił, w dodatku obiecywał swojej żonie wierność, której nie dotrzymywał.
- W takim razie zmień to - powiedział, patrząc na nią z ciepłym uśmiechem. - Porozmawiaj szczerze ze swoimi przyjaciółmi, wyjaśnijcie wszystko raz a dobrze. To naprawdę oczyści atmosferę i wasze relacje. Jeśli to prawdziwa przyjaźń, oczywiście.

Sasha McLaren - 2011-01-29, 17:18

-Na pewno to zrobię.-powiedziała lekko się uśmiechając, ale tak na prawdę nie potrzebowała rozmowy z Neitharem. Sama to doskonale wiedziała. Uśmiechnęła się do kelnerki, która przyniosła im zamówienia. Dziewczyna postawiła przed nimi to, co zamawiali, po czym odeszła po tym, jak stwierdzili, że nie potrzebują nic więcej. -Dobrze mi idzie?-zapytała po chwili. W końcu od tego miał zależeć jej egzamin, a napisała go znakomicie, więc chciałaby mieć równie ładną ocenę na nim.
Victor Neithar - 2011-01-29, 17:30

Udał, że się zastanawia i po raz kolejny wyjął kostki, obracając je w palcach.
- Jak na razie całkiem nieźle - stwierdził z lekkim ociąganiem i uśmiechnął się do niej. - Ale to jeszcze nie koniec, wszystko się może zmienić.
Odłożył kostki i upił łyk czarnej herbaty, którą zamówił dla siebie.
- Z tego co zauważyłem, dosyć dobrze poradziła sobie pani z egzaminem - powiedział przypominając sobie to, co napisała.

Sasha McLaren - 2011-01-29, 17:39

-Pani poradziła sobie całkiem nieźle-powiedziała specjalnie tak, aby przypomnieć mu, że miał się do niej zwracać się po imieniu.-Kiedyś pan stwierdził, że nie wierzy w to że można zyskać dobrą ocenę. Postawiłam sobie za punkt honoru napisanie tego na piątkę-powiedziała szczerze.-Wierzę, że mi się to udało. Starałam się na prawdę mocno.-zaśmiała się, nawet nie zauważając, że ona nazwała go per pan.
Victor Neithar - 2011-01-29, 17:46

- Skoro pan tak stwierdził... - powiedział, samemu zauważając, że nazwała go panem. - W takim razie zobaczmy czy się uda - stwierdził, sięgając do swojej męskiej torby i wyciągając teczkę, a z niej egzamin Sashy, który położył na stoliku i zaczął czytać to, co napisała, celowo marszcząc przy tym brwi, jakby coś mu się w tej pracy nie podobało, choć w rzeczywistości nie miał jeszcze żadnych zastrzeżeń.
Sasha McLaren - 2011-01-29, 17:50

Cóż, wiedziała, że nauczyła się, wiedziała że napisała dobrze, więc jeśli Victor chciał być obiektywny, nie ma szans, aby ocenił to źle. W razie, dziewczyna przypadkowo wyleje herbatę na pracę i nie będzie żadnego dowodu na to, że poszło jej źle, napisze nową, czystą i skończy się wszystko dobrze-Nadmierna mimika prowadzi do zmarszczek, zwłaszcza w twoim wieku-uśmiechnęła się, widząc jak się krzywi. Wyglądało to trochę aż nazbyt teatralnie.
Dane Johnson - 2011-01-29, 17:59

Nie zauważyli go? Jaka szkoda... Najwidoczniej byli zbyt zajęci sobą, by zanotować fakt, iż Johnson siedzi dwa stoliki dalej. Nie słyszał ich rozmowy, jednak uśmiechy na ich twarzach sugerowały, że była to bardzo przyjemna konwersacja. Dane cieszył się z decyzji nie składania papierów na żadnej nowojorskiej uczelni. Nie zamierzał nikogo pieścić ani brać niczego - co nie jest przeznaczone do jedzenia - do ust, by zaliczyć kolokwium. Karbowany zacisnął usta. Nie mógł bezczynnie czekać, aż per pan Victor zaciągnie kolejną młodą niewiastę do łóżka. Co z Blair...? Co z jego żoną? o.0 Po namyśle, pieprzyć żonę, co z Blair?! Będzie rozpaczać i wyżywać się na brunecie miesiącami!
Nie wahając się dłużej, podszedł specyficznym krokiem do stolika Sashy i Victora. Wyszczerzył się w ironicznym uśmiechu, mówiącym tyle co wybacz stary, ale to nieuniknione.
- Lubisz młodsze, co? Założę się, że jesteś obeznany we wszystkich przedszkolach w tym mieście - zapytał i nie oczekując na odpowiedź, zacisnął rękę w pięść i uderzył go w twarz. - To za Blair i moją dwuletnią bratanicę - powiedział. Następnie pomasował prawą ręką swoją bolącą dłoń, która przed chwilą odbyła bliskie spotkanie piątego stopnia z twarzą profesora. Spojrzał na Sashę, którą minę miała dosyć nieciekawą. - Jeśli jest twoją córką... mój błąd. - Uśmiechnął się niepewnie.

Victor Neithar - 2011-01-29, 18:00

- Mnie przynajmniej nikt nie obleje za wypominanie wieku - zauważył unosząc kąciki ust i posyłając jej znaczące spojrzenie znad tekstu, na którym po chwili znowu się skupił, odwracając kartkę na drugą stronę. Wkrótce przeczytał całą pracę, odwrócił głowę w stronę okna i zamyślił się na chwilę, po kilku sekundach wracając do tekstu żeby odnaleźć jeden fragment.
- Całkiem nieźle - przyznał w końcu. - Ale wszystko i tak zależy od kości - powiedział z uśmiechem.
Po chwili jednak nie dane mu było powiedzieć nic więcej, bo do ich stolika podszedł Dane. Nim Victor zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, poczuł jego pięść na swoim nosie, usłyszał cichy chrzęst i poczuł krew.
- Dwuletnią bratanicę? - fuknął, ocierając nos rękawem i wstając z krzesła. - Nie wydaje mi się żebyś miał prawo rzucać mi fałszywe, bezpodstawne oskarżenia - syknął, patrząc na niego z góry, bo był odrobinę wyższy. Nie miał zamiaru bić się z chłopakiem, zdecydowanie miał swoją godność.

Sasha McLaren - 2011-01-29, 18:13

-Dane-dziewczyna od razu się podniosła, gdy tylko Dane podniósł rękę na Victora.-Opanuj się, idioto-wrzasnęła na niego. Kelner i ktoś jeszcze zaczęli się podnosić, aby nie doszło do żadnej bójki. Nigdy nie przepadała za tym karbowanym, ani nie miała go za zbyt inteligentnego, a w dodatku wiedziała, że jest ćpunem.-Odszczekaj to-powiedziała rozeźlona do bruneta.
Dane Johnson - 2011-01-29, 18:32

Dane również nie uważał jej za zbyt rozsądną, więc bez obrazy. To nie on przymilał się do swojego nauczyciela, to nie on marzył o kimś poza swoim zasięgiem, to nie on miał zostać postrzelonym przez płatnego morderce.
- Hau-hau! - odpowiedział, spełniając życzenie panienki McLaren. Złośliwa satysfakcja malowała się na jego twarzy. Uwielbiał rozdrażniać ludzi. - Nie mów mi, że nabrałaś się na te jego elokwencje czy... - zatrzymał się w poszukiwaniu odpowiedniego słowa - doświadczenie. Dobra, wiem że dziewczyny lubią dojrzałych facetów, ale dajcie spokój. Koleś jest starszy od mojego dziadka. Choć zgaduje, że posuwa co najmiej dwie laski na dzień... - stwierdził, poczym zwrócił się do Victora. - Czy ile ty masz tam studentek? ... albo studentów?

Sasha McLaren - 2011-01-29, 18:42

Sasha ani się nie przymilała do swojego profesora, ani tym bardziej nie marzyła o nim. Gdyby uważniej ich podsłuchiwał, wiedziałby, że nie ma na to szans. Niestety, Dane miał zbyt przepalony mózg, aby dojść do tego.-Na nic się nie nabrałam, człowieku-powiedziała zdegustowana. Nie chciała obrażać Victora, ale on dla niej kompletnie nie był pociągający, choć pewnie ma to doświadczenie. Dla Sashy seks nie był najważniejszy. -Idź już sobie, co?-rzuciła.
Victor Neithar - 2011-01-29, 18:42

Victor odnosił niejasne wrażenie, że wszyscy jego studenci mieli go za gościa, który znał osobiście Walta Disney'a i bawił się z nim w piaskownicy. Dane'a co prawda kojarzył tylko z uczelni, kiedy krążył po kampusie i załatwiał swoje szemrane interesy, ale mimo wszystko ludzie w jego wieku mieli jakieś zaburzenia w ocenianiu wieku innych ludzi.
Nie mógł nie zaśmiać się nieco szyderczo na jego słowa.
- Zróbmy tak: albo zaraz grzecznie się pożegnasz z koleżanką i wyjdziesz, albo sam cię stąd wyprowadzę i nie będzie tego można nazwać grzecznym - oświadczył, patrząc na chłopaka nieprzyjaznym spojrzeniem.

Dane Johnson - 2011-01-29, 18:56

Marzyła za to kimś bardziej niedostępnym, a zważywszy na to, że jej myśli często kręciły się wokół jednej osoby, powinna szybciej się domyślić o kim była mowa. Ku zawiedzeniu innych, Dane nie był motywowany magicznymi proszkami czy pachnącym zielskiem, acz dumą i honorem. Musiał stanąć w obronie swojej przyjaciółki, która tak na marginesie powinna mu to sowicie wynagrodzić albo przynajmniej nie strzelić zbyt mocno w pysk, kiedy dowie się, że złamał nosek panu Dumbledorkowi przez co utracił swoją domniemaną seksowność.
- A potem zaprowadzisz pod prysznic, ja schylę się po mydło, a ty zaczniesz swoje perwersje? Nie dziękuję - odpowiedział hardo. - To Ty powinieneś stąd wyjść, niepozorny studentkoruchaczu. - Zmierzył go wzrokiem od stóp do głów i mimo, iż był niższy o kilka centymetrów nie przeszkadzało mu to, by patrzyć na niego z wyższością. - Ciekawe co na to żona? A może też pieprzy się z ogrodnikiem?

Sasha McLaren - 2011-01-29, 19:03

-Dane, psychopato, wyjdź stąd!-powiedziała poirytowana, bo nawet nie miała nawet pojęcia, co on tak na prawdę chce od Neithara. No może oprócz tego, że zazdrościł mu, że potrafi rozmawiać z dziewczyną, która chce coś innego niż kupić zioło czy jakieś tabletki. Te wszystkie teksty o posuwaniu studentek nie mówiąc już o tym prysznicu, zdecydowanie nie podobały się Sashy. Jak tak bardzo troszczy się o Blair, to niech do niej pójdzie, a nie marudzi im.-Nie rób mu nic-powiedziała do Victora. Nie, żeby broniła Dane'a, ale to może spowodować problemy dla niego, a nie chciała tego, bo przecież to jej wina.
Victor Neithar - 2011-01-29, 19:11

Victor był cierpliwym człowiekiem. Nieczęsto się kłócił, nie wdawał się w bezsensowne dyskusje. Jednak było coś, co paliło go żywym ogniem: bezpodstawne oskarżenia rzucane przez gościa wyglądającego jak jeden z braci Jonas.
Nawet nie zdążył się zastanowić - jego pięść jakby sama się uformowała, a później z siłą uderzyła w szczękę chłopaka, co raczej nie mogło być przyjemnym doświadczeniem. Słowa Sashy zupełnie do niego nie dotarły.
- Myślisz, że pozwolę żeby jakiś handlarz dragami mówił mi kim jestem i co robię? - fuknął ze złością w jego stronę. Powstrzymany jedynie przez właściciela kawiarni przed tym, żeby się na niego nie rzucić z pięściami.

Dane Johnson - 2011-01-29, 19:22

Dane wolał wyglądać jak jeden z braci Jonas, niż mieć zakola wielkości statku kosmicznego. Swoją drogą, skąd Victor znał Jonasów? Zajmował się ''robótkami ręcznymi" w czasie oglądania serialu z ich udziałem i w towarzystwie przedszkolaków?
Dane złapał się za szczękę, bardziej z zaskoczenia niż bólu. Oczy błyszczały mu wzburzeniem i podekscytowaniem. Spojrzał na blondyna z powagą i wyraźną pretensją, jednak po chwili wybuchnął niepohamowanym śmiechem.
- Łapię to. Twoja żona trzymała cię na krótkiej smyczy, a ty, biedaczku, korzystając z chwili wolności chciałeś trochę zaszaleć... - powiedział ironiczne, wydymając uroczo usta. Niemal zrobiło się mu go żal. Po chwili na powrót przyjął poważną minę. - Łapy precz od Blair, rozumiesz? - wycedził przez zęby i wolnym krokiem opuścił lokal.

| Mieszkanie Dane'a | Salon

Victor Neithar - 2011-01-29, 19:30

Wybrać twarz jednego z Jonasów zamiast zakola? Chyba sobie żartujesz w tym momencie, codzienny poranny odruch wymiotny na widok własnego odbicia stałby się w końcu bardzo męczący i znacząco utrudniałby egzystencję.
Poczuł się odrobinę zdezorientowany słysząc ten śmiech, ale mógł się domyślić, że chłopak nie jest do końca normalny.
Vic uśmiechnął się z pobłażaniem i teatralnym współczuciem.
- Trzeba było od razu mówić, że się w niej kochasz i zżera cię zazdrość - zdążył powiedzieć nim Dane opuścił lokal.
Victor nie zwracając uwagi na nikogo wokół, ruszył do łazienki, żeby zorientować się jak wygląda jego nos i zetrzeć krew.

Sasha McLaren - 2011-01-29, 19:33

-Victor!-powiedziała nieco oburzona tym, że dał się sprowokować i uderzył chłopaka. Z ulgą w głosie odprowadziła wzrokiem Dane'a-Co za idiota...-mruknęła pod nosem, po czym spojrzała na swojego wykładowcę. -Jesteś cały we krwi-stwierdziła, nieco blednąc na ten widok, bo się brzydziła na ten widok. Na szczęście mężczyzna odszedł, aby się ogarnąć. W sumie, to Sasha nie wiedziała jak się zachować. Z jednej strony czuła się odpowiedzialna, a z drugiej strony, gdyby go przeprosiła, wyszłoby, że poczuwa się do słów chłopaka, że leci na niego, a to nie było prawdą i w życiu jej by przez gardło nie przeszło.
Victor Neithar - 2011-01-29, 19:44

Wszedł do męskiej toalety, stwierdzając, że Sasha ma rację i faktycznie nie wygląda za ciekawie. Zakrwawiona twarz, koszula też, miło.
Wytarł krew z twarzy wodą, już teraz widząc, że jego nos trochę spuchł i nie wygląda za ciekawie. Po chwili bez większego przejęcia rozpiął koszulę i ściągnął ją, biorąc się za wywabienie krwi z niektórych fragmentów materiału, co na szczęście nie było zbyt trudnym i skomplikowanym zadaniem.

Sasha McLaren - 2011-01-29, 19:49

Gdy mężczyzna był w toalecie, Sasha porozmawiała z kelnerem, który powiedział, że nie będzie problemu, aby zorganizować trochę lodu, czy to na obolałą rękę, czy na nos mężczyzny. Sasha czuła się odpowiedzialna, bo Victor nie zważał na jej protesty, gdy ona była w nieco gorszym stanie, niż teraz Neithar był, i się nią zaopiekował, więc dziewczyna czuła, że też powinna. No i czuła się winna temu zajściu. Gdyby nie zechciała z nim porozmawiać, nic takiego by się nie zdarzyło. Czekała aż profesor wróci do niej.
Victor Neithar - 2011-01-29, 19:56

Wrócił już po chwili, powstrzymując cieknącą krew chusteczką, co z pewnością nie wyglądało zbyt ciekawie dla wszystkich w lokalu.
- Przykro mi, że musiałaś tego słuchać - powiedział, kiedy już pojawił się przy Sashy. Ręka nie bolała go aż tak bardzo, bardziej czuł jak po nosie rozchodzi się nieprzyjemne ciepło, ale miał za sobą już gorsze rzeczy, w końcu nie pierwszy raz dostał w nos.

Sasha McLaren - 2011-01-29, 20:01

Za Victorem podszedł kelner, a dziewczyna odebrała od niego lód.-Proszę-stwierdziła, podając mężczyźnie zawiniątko z lodem.-To chyba ja powinnam przeprosić. Gdyby nie ja, to byśmy go nie spotkali...-stwierdziła.-Myślę, że ten pomysł z rozmową nie był jednak najmądrzejszy...-stwierdziła, znów stając się przygaszoną, bo na prawdę, nikogo nie chciała nikogo skrzywdzić, a wyszło kompletnie inaczej. Jak wszystko w jej życiu ostatnio.-Nie powinniśmy się więcej widywać poza uczelnią...
Victor Neithar - 2011-01-29, 20:13

Odebrał od niej z wdzięcznością lód, a potem usiadł przy stoliku, przykładając zawiniątko do nosa.
- To nie pani wina - powiedział ciepło, zauważając, że znów jest niepewna jak wcześniej. - A pomysł z rozmową był dobry, tylko najwidoczniej miejsce nieodpowiednie.
Pochylił się do przodu, przyjmując odpowiednią pozycję do sytuacji, w której leci krew z nosa.
- Jeśli tego chcesz... - westchnął na jej ostatnie słowa. Jeśli nie czuła się przez to komfortowo i miałaby się stać obiektem plotek, to faktycznie chyba będzie dla niej lepiej.

Sasha McLaren - 2011-01-29, 20:20

Jej raczej nie chodziło o bycie obiektem plotek, bo do tego powoli się przyzwyczajała. Jej bardziej chodziło o plotki dotyczące ich związku, którego oczywiście nie było, poza tym, jak widać, to się nie kończyło najlepiej.-Gdyby nie to, miałbyś cały nos i nie musiałbyś się zastanawiać, co powiedzieć żonie...-tym razem nie mówiła tego z wyrzutem, a z troską. Ona na prawdę nie chciała robić mu problemów, on miał jej pomóc, a nie ona mu sprawiać problemy.
Victor Neithar - 2011-01-29, 21:37

- I tak się nad tym nie zastanawiam, bo powiem jej prawdę - powiedział. - Poza tym, Maria jest teraz w Hiszpanii i nim wróci, mój nos będzie już cały.
Przekładał lód z miejsca na miejsce, a kiedy już poczuł, że krew przestała płynąć z nosa, zwinął chusteczkę, odsuwając ją od nosa.
- Naprawdę nic się nie stało - uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.

Sasha McLaren - 2011-01-29, 21:43

-Nie powinnam chyba tego powiedzieć, ale na prawdę powiesz jej prawdę, że jakiś idiota był zazdrosny o swoją koleżankę, z którą sypiasz?-zapytała z powątpiewaniem. Nie znosiła kłamstwa, ale wiedziała, że prawda czasem jest bardzo trudna i bolesna do wypowiedzenia.-Wiem, że mówisz tak, aby mnie uspokoić. -powiedziała.-Takie rzeczy non stop mi się tu przydarzają, na prawdę nie rozumiesz, że chcę stąd wyjechać?-zapytała.
Victor Neithar - 2011-01-29, 21:55

- Powiem jej, że jakiś idiota przywalił mi w nos, kiedy rozmawiałem ze swoją studentką. To chyba nie kłamstwo? - powiedział z lekkim przekąsem. Prawda jest trudna i bolesna, ale w ostatecznym rozrachunku nieunikniona. Vic wiedział, że jego żona w końcu dowie się o Blair, to naturalna kolej rzeczy. Nie wiedział tylko czy dowie się tego do własnego męża, kiedy już się na to zdobędzie, czy od kogoś innego.
- Gdybym miał takich znajomych jak ten cały Dane, też bym chciał wyjechać - powiedział krzywiąc się nieznacznie. - Ale potem pomyślałbym, że to idiotyczne poddawać się bez walki.

Sasha McLaren - 2011-01-29, 22:04

Sashy na prawdę nie chodziło o to, aby dopiec Victorowi, tylko tak jakby... się troszczyła o niego. W końcu jego żona nie przyjmie tego z uśmiechem na ustach i machnięciem ręką. Gdy tak myślała o tym, co powiedział, w jej oku zebrała się łezka.-Nie mam siły walczyć, już za dużo tego...-westchnęła, szybko ocierając kropelkę, aby nie zdążyła się wytoczyć z jej oka. Prychnęła ni to ze śmiechu, ni z nie wiadomo jakiego powodu-Pójść jeszcze raz do łazienki, co?-zaproponowała mu, widząc, że wciąż ma krew na nosie.
Victor Neithar - 2011-01-29, 22:18

Jego żona niczego nie przyjmowała machnięciem ręką. Mówiła z prędkością światła, w dodatku po hiszpańsku - gdyby nie opanował tego języka, chyba w życiu by się nie dogadali w czasie kłótni, bo wtedy wypowiadała się tylko w ojczystej mowie.
Zauważył jej ruch i zrobiło mu się najzwyczajniej żal dziewczyny.
- Zaraz wrócę, a później porozmawiamy w bardziej ustronnym miejscu - stwierdził wstając. Po chwili zniknął w łazience, stwierdzając, że wygląda jak półinteligent z krwią na nosie, której postanowił się zaraz pozbyć.

Sasha McLaren - 2011-01-29, 22:24

Współczuła mu szczerze. Ona kłótnie przeprowadzała raczej becząc, niż krzycząc, choć ostatnio i tego się nauczyła. -Jasne-powiedziała, choć na prawdę nie miała ochoty na kontynuowanie rozmowy w bardziej ustronnym miejscu. Postanowiła jednak nie protestować, bo z resztą, co mogła zrobić, skoro teraz siedziała sama? Wyciągnęła z torebki małe, kieszonkowe lusterko i poprawiła się, bo nie wiedziała, czy nie wyrządziła szkody swoim atakiem przed łzą, swojej czarnej kresce na powiece.
Victor Neithar - 2011-01-29, 22:41

A było czego współczuć: hiszpański temperament, szkoda słów.
Wytarł krew z nosa, a kiedy już upewnił się, że wygląda jak człowiek, wrócił do Sashy, zbierając jej pracę ze stolika i chowając do torby. Zostawił pieniądze z dużym napiwkiem za tą malutką rozróbę, a później wziął swoją kurtkę, czekając aż Sasha się zbierze i będą mogli wyjść.

Sasha McLaren - 2011-01-29, 22:46

Sasha chciała zaprotestować, że zapłaci, w końcu to ona go tu przywlokła, ale nie zdążyła. I wcale nie chciała tego proponować dlatego, że wiedziała, że taki facet na pewno odrzuci jej pomysł, po prostu sądziła, że tak powinna. Nie była dziewczyną taką, która wymaga ciągłego płacenia za siebie, ale też nie walczyła nigdy o to, że zapłaci za siebie.-Dziękuję-rzuciła krótko, mając na myśli herbatę. Podniosła się i zaczęła ubierać. -Dokąd chcesz mnie zabrać?-zapytała poprawiając szal pod szyją. Gdy tylko skończyła się ubierać, dała mężczyźnie znak, że mogą iść i poszli.
Victor Neithar - 2011-01-29, 22:54

- Cóż, zapewne nie da się pani zaprosić do mojego apartamentu, w obawie, że ktoś nas zobaczy i pomyśli zbyt wiele - powiedział, otwierając drzwi i przytrzymując je, żeby dziewczyna mogła wyjść. Kiedy już to zrobiła, poprowadził ją do swojego samochodu. - Więc myślę, że znajdzie się jeszcze jedno spokojne miejsce, chociaż musi się pani przygotować, że nie najcieplejsze.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group