Bary & Kluby - Bungalow 8

Audrey Hudson - 2010-11-08, 23:20
Temat postu: Bungalow 8

Audrey Hudson - 2010-11-29, 22:47

Weszła do klubu pewnym krokiem, od razu kierując się w stronę baru. Zajęła przy nim miejsce na wysokim stołku, uśmiechając się uroczo do barmana. Gdy odwzajemnił on już uśmiech, poprosiła go o martini z lodem. Następnie odwróciła się do niego plecami, rozglądając po klubie i szukając wzrokiem kogoś znajomego. Gdy nikogo takiego nie ujrzała, z powrotem odwróciła się na krześle, odbierając od barmana swój trunek. Upiła ze szklaneczki kilka drobnych łyków, zakładając niesamowicie długą nogę na nogę oraz zastanawiając się nad tym, kto wpadł na to, aby do środka klubu wstawić palmy. Musiała przyznać, że był to ciekawy pomysł.
Ty Gevinson - 2010-11-29, 22:55

Ciekawe co by musiało się stać, aby Ty nie spędzał wieczoru na jakiejś rozrywce. Z braku laku zawędrował do klubu, który co prawda wg niego miał nieco kiczowate wnętrze, ale z reguły tam się dobrze bawił. Jak zwykle zmierzył swoimi niebieskimi oczkami wnętrze w poszukiwaniu powodu, czy zostać, czy szukać szczęścia gdzie indziej. Dostrzegł znajomą buźkę, więc uśmiechnął się do siebie i podszedł-Cześć Maleńka-uśmiechnął się do Audrey i cmoknął ją w policzek. Oczywiście nie bawił się w jakieś grzeczności, tylko usiadł a wolnym miejscu obok.
Audrey Hudson - 2010-11-29, 23:01

Uśmiechnęła się promiennie na widok Ty'a, w duchu ciesząc, że nie spędzi tego wieczoru sama bądź z jakimś namolnym mężczyzną, który uparcie będzie próbował wcisnąć jej drinka na jego koszt. - Heeej. - przywitała się wesoło, celowo przedłużając samogłoskę i odstawiając jednocześnie na bar swoją szklaneczkę z martini, na której brzegu odznaczyła się jej czerwona pomadka. - Dawno cię nie widziałam. Z którą dziewczyną tym razem zaszyłeś się w sypialni? - zażartowała, lustrując go uważnie wzrokiem.
Ty Gevinson - 2010-11-29, 23:05

Faktycznie, jakiś czas się nie widzieli, co znaczyło jedynie, że wybierali obecność na różnych imprezach.-O który wieczór pytasz?-zapytał uśmiechając się szeroko, bo nigdy nie krył się, że jego życie seksualne jest bardzo rozwiązłe. W przypadku faceta nie było to nic złego. Choć szczerze mówiąc, nie zdziwiłby się, gdyby skończył jak Tiger Woods czy inny seksoholik. Tyle, że na razie mu to nie groziło, bo nie miał kogo zdradzać.-Lepiej powiedz, co ty wtedy robiłaś, aby nie paść z tęsknoty do mnie?-zapytał. Zawsze byli ze sobą blisko, choćby dlatego, że ich rodzice się od zawsze przyjaźnili, stąd widywali się ze sobą już za łebka.
Audrey Hudson - 2010-11-29, 23:10

Mimowolnie się zaśmiała, słysząc jego odpowiedź. - Jesteś niemożliwy. Uważaj, bo te dziewczyny, z którymi się przespałeś i nie oddzwoniłeś w końcu założą jakiś związek i cię jeszcze zaatakują, czy coś. - powiedziała ze śmiechem, kręcąc z niedowierzaniem głową. - A co ja robiłam? - powtórzyła jego pytanie, zastanawiając się dłuższą chwilę nad odpowiedzią. - Wiele rzeczy. - powiedziała w końcu, wzruszając lekko smukłymi ramionami. - Wdałam się w krótki romans z Davidem Marshallem, ale nic z tego na pewno większego nie będzie. - dodała otwarcie, wiedząc, że jemu może powiedzieć wszystko. - To wszystko. - dopowiedziała na koniec, a na jej twarz wrócił wesoły uśmieszek.
Ty Gevinson - 2010-11-29, 23:17

Roześmiał się i pokręcił głową-Nie zrobią tego. Będą się wstydziły przyznać, że dały się nabrać na moje słodkie oczka i przespały się ze mną, jak setki innych dziewczyn-powiedział, bo spotkał się już z taką opinią. Wysłuchał uważnie relacji blondynki o cudownych ustach i zapytał-Czy ten komentarz miał znaczyć, że chciałabyś, aby było inaczej?-zapytał, do końca nie wiedząc jakie były założenia światopoglądowe na temat związków blondynki. Tak, to czyniło z niego złego przyjaciela co zatuszował od razu zamówieniem dla siebie i Audrey po szklance Long Island Iced Tea.
Audrey Hudson - 2010-11-29, 23:23

- Jesteś pewien? Bo możesz się jeszcze zdziwić. Kobiety do wielu rzeczy są zdolne oraz nie wszystkie są takie wstydliwe. - powiedziała, uśmiechając się w dalszym ciągu uroczo. - Nie, nie chciałabym, żeby było inaczej. - odpowiedziała na jego pytanie, kiwając głową, jakby sama potwierdzała swoje własne słowa. - Dobrze jest być singlem. Zresztą, ty chyba o tym najlepiej wiesz, więc co ja będę ci tłumaczyć. - dodała rozbawionym tonem głosu.
Ty Gevinson - 2010-11-29, 23:27

-Widzę, że doskonale mi życzysz-odburknął, bo on swoje wiedział i o swoje 4 litery się wcale, a wcale nie bał. Nie widział powodu, aby było inaczej.-Tak, Audrey, ale facet to facet, a kobietka to kobietka-powiedział, co blondynka pewnie słyszała wiele razy w życiu, zwłaszcza w dzieciństwie, gdy chciała robić coś, co robił Ty. Takie już życie, kobiety mogą bez wytłumaczenia się wściekać, faceci sypiać z kimś popadnie. Sprawiedliwość na tym świecie istnieje. Nie do końca uwierzył w te jej słowa, o Davidzie, bo tylko o pewnych chłopakach wspominała, że miała z nimi mały romans, a coś z reguły było na rzeczy, że się z tego zwierzała. Jak zawsze, nie ciągnął za język, bo wiedział, że jak będzie chciała powiedzieć, to powie. A jak on będzie wydobywał wiadomości od niej na siłę, bo panienka Hudson zemści się na nim przy najbliższej okazji.
Audrey Hudson - 2010-11-29, 23:33

- Oooj, ja ci przecież skarbie dobrze życzę. - powiedziała z uśmiechem, przechylając lekko głowę na bok i opierając ją na dłoni, a łokieć na barze. - Tylko ostrzegam. - dodała, po czym roześmiała się, uświadamiając sobie, jak to brzmi. - Dobrze, nieważne. Zmieniamy temat. - powiedziała po chwili, przenosząc wzrok na barmana, który przyniósł ich szklaneczki z Long Island Iced Tea. - Dziękuję. - uśmiechnęła się wesoło, prostując nogi, a następnie krzyżując je w kostkach. - Wybierasz się na otwarcie tego nowego klubu? - spytała po chwili, mieszając słomką w swojej szklance.
Ty Gevinson - 2010-11-29, 23:39

Wziął swoją szklankę w dłoń i upił łyka, bo tak się zagadał z przyjaciółką, że to był jego pierwszy drink. W klubie, rzecz jasna.-Nie wiem. Chyba jakaś moja była zajmuje się listą gości, bo nie dostałem zaproszenia-zażartował, bo doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że to kwestia dni, aż na jego tablicy korkowej w gabinecie, gdzie pracował przy komputerze, zawiśnie zaproszenie do tego nowego miejsca, gdzie kto jak kto, ale Ty musiał być. Inaczej byłoby to samobójstwem właścicieli miejsca.
Audrey Hudson - 2010-11-29, 23:47

Roześmiała się słysząc jego komentarz i odstawiając szklankę z powrotem na blat baru po upiciu z niej kilku łyków. - Ja też nie dostałam, a wątpię, żeby jakaś moja była zajmowała się listą gości. - powiedziała z nutką rozbawienia w głosie, zakładając kosmyk jasnych włosów za ucho. - Szczerze wątpię w to, żeby nas pominęli. Może jeszcze nie rozesłali tych zaproszeń. Na pewno nawet. - dodała, w ogóle nie przejmując się tą sprawą. Była pewna, że w jej przypadku otrzymanie zaproszenia na taką imprezę to tylko kwestia czasu. W końcu należała do "śmietanki towarzyskiej".
Ty Gevinson - 2010-11-29, 23:51

-No tak, to tylko przekonuje mnie do tego, że lada dzień nadejdą, albo-zaznaczył, że także istnieje inna opcja, choć w niej też Ty uważa siebie i Audrey za pępek świata-To miejsce to jakaś speluna, gdzie nie warto zaglądać.-Tak czy tak, Gevinson także uważał się za śmietankę towarzyską. Ba, która mogła mu się oprzeć? Nie jego wina, że matka natura obdarzyła go tym, czym obdarzyła (nie rozdrabniajmy się tu) i zawsze był w centrum zainteresowania. Czasem bo była dała mu w pysk, czasem bo dziewczyna tak się na niego zapatrzyła że weszła w filar, mimo że był podświetlony (fakt, tak kiedyś było), bardzo często oczy wszystkich były skierowane na niego a także na jego towarzyszy. Choć oczywiście Audrey nie musiała być w jego cieniu, sama była równie jasno świecącą gwiazdką Nowojorskiego światka.
Audrey Hudson - 2010-11-30, 00:01

- No tak. Trzeba przyznać, obie opcje są bardzo prawdopodobne. - powiedziała kiwając twierdząco głową i uśmiechając się przez cały czas delikatnie, unosząc ku górze kąciki pomalowane czerwoną szminką. - Poza tym, zastanawiałam się, czy nie zorganizować jakiegoś grupowego wyjazdu za granicę, może nawet do Europy. Co ty na to? Moglibyśmy pozwiedzać europejskie kluby i porównać do nowojorskich. - powiedziała głosem pełnym entuzjazmu. Zawsze miała mnóstwo pomysłów na najróżniejsze imprezy, przyjęcia, czy też wyjazdy, dlatego najczęściej była ich organizatorką. A co najważniejsze, do dnia dzisiejszego nic, co zostało przez nią zorganizowane, nie okazało się klapą.
Ty Gevinson - 2010-11-30, 00:05

-Cóż, nie powiem nie-choć pytanie było raczej retoryczne, odpowiedział na nie. W sumie, chciał dokończyć swojego dzieła z zaliczeniem panienki z każdego kontynentu, ale wątpił, aby blondynka zgodziła się specjalnie dla niego pojechać na Antarktydę, z załatwieniem czego miał małe problemy. Kolejną europejką nie pogardzi-Najlepiej by było tam ciepło. Nienawidzę zimy-skrzywił się, bo wtedy nie dość, że było zimno, to większość dziewczyn była poubieranych w niemal 100% i nie było kompletnie na czym oka zawiesić.
Audrey Hudson - 2010-11-30, 00:11

- Nad krajem możemy się jeszcze zastanowić, ale mogę ci obiecać już teraz, że przy jego wyborze uwzględnię twoją prośbę o ciepło. - powiedziała, po czym upiła kilka kolejnych łyków ze swojej szklaneczki. - Też nie przepadam za zimą. Nie mogę nosić moich wysokich szpilek, bo jest ogromne prawdopodobieństwo, że gdzieś się poślizgnę i zaliczę wywrotkę. Okropieństwo. - powiedziała ze śmiechem. - Ale trzeba przyznać, że Central Park wygląda teraz przepięknie. - dodała po chwili, przypominając sobie wczorajszy wieczór, kiedy spacerowała alejkami i nie mogła przestać się zachwycać śnieżnobiałymi widokami. Jednocześnie cholernie marznąc, oczywiście.
Ty Gevinson - 2010-11-30, 00:14

Jak Ty'a znany szyderca dziewcząt, które próbują być fajne przez noszenie wysokich obcasów, na których nie potrafiły chodzić, nie skomentować uśmieszkiem wypowiedzi blondynki. (Oczywiście nie świadczyło to o tym, że to takich dziewczyn Audrey należy, broń boże!)-Central Park faktycznie, gra na naszą korzyść. Ty możesz sobie popatrzeć, a ja mamić dziewczyny romantycznym spacerem przez Central Park do mojego apartamentu.... Gdzie będę musiał koniecznie ogrzać je w moim wygodnym łóżku-powiedział z miną aniołka. Cóż, czego innego się po nim spodziewać?
Audrey Hudson - 2010-11-30, 00:19

Roześmiała się po raz kolejny tego wieczoru, tym razem jeszcze głośniej, przez co przyciągnęła wzrok kilku osób siedzących nieopodal ich. - Jestem pod wrażeniem tego, jak ty wszystko potrafisz jakoś powiązać z zaciąganiem biednych niewiast do łóżka. - powiedziała kręcąc z niedowierzaniem głową i bawiąc się kosmykiem jasnych włosów, raz zawijając go na palec, a zaraz potem odwijając, i tak w kółko. - Naprawdę, jesteś w tym niepodważalnym mistrzem, królem, numerem jeden, i tak dalej. - dodała z promiennym uśmiechem, ciesząc się, że spotkała tego wieczoru Ty'a. Zdecydowanie stęskniła się za jego towarzystwem.
Ty Gevinson - 2010-11-30, 00:22

-One nie są wcale biedne, ani niewinne. One same pchają się do łóżka. Muszą chodzić jakieś niesamowite plotki o tym, co umiem w tej dziedzinie. Nie słyszałaś nic na ten temat?-zażartował. On też się cieszył z towarzystwa dziewczyny, bo zawsze się świetnie dogadywali, a co dziwne, Ty uważał ją za stuprocentową (co najmniej) kobietę, a jakoś nie czuł do niej pociągu seksualnego. Za bardzo ją cenił, chyba.-Dziękuję, pochlebiasz mi skarbie-powiedział delikatnie głaszcząc ją po główce, aby nie naelektryzować jej blond włosków.
Audrey Hudson - 2010-11-30, 00:26

- O dziwo, nic nie słyszałam. Ale jak chcesz, to podpytam. Specjalnie dla ciebie. - powiedziała. - Uważaj, popsujesz mi fryzurę. - rzuciła głośniej, odsuwając się od niego oraz oczywiście żartując. Nie należała przecież do dziewczyn, które przesadnie dbały o swój wygląd, o czym Ty z pewnością doskonale wiedział. W celu kontynuowania swojego jakże wspaniałego żartu, zaczęła układać rękoma blond włosy, próbując przejrzeć się w odbiciu swojej szklaneczki, co niestety jej nie wychodziło.
Ty Gevinson - 2010-11-30, 00:30

Ty spojrzał na nią prawdziwie męskim okiem-Nieład artystyczny jest w modzie. Z resztą, teraz wyglądasz nawet lepiej, niż wcześniej...-powiedział narażając się zapewne na gniew ze strony dziewczyny, ale cóż. Zdarza się i najlepszym. Poza tym, Aud nie musiała przesadnie dbać o swój wygląd bo i bez makijażu na ostrym kacu wyglądała ładnie, czego Ty był świadkiem już nie jeden raz w swoim długim i pełnym przygód życiu. Z resztą cenił takie dziewczyny, po których wizycie w jego łóżku nie musiał przeznaczać pościeli do prania, bo ich "subtelny" makijaż pozostał wszędzie, od poduszki zaczynając na prześcieradle kończąc.
Audrey Hudson - 2010-11-30, 19:18

Spojrzała na niego gniewnym wzrokiem, przerywając swoje próby poprawienia ułożenia niesfornych, długich i zakręconych przy końcówkach blond włosów. - Lepiej? W takim razie może zostaniesz moim osobistym fryzjerem? - zaproponowała po chwili milczenia, uśmiechając się ponownie delikatnie i odgarniając do tyłu włosy, gdzie opadły swobodnie na jej plecy. - Czesałbyś mnie przed każdym ważniejszym wyjściem i tak dalej. Nie mów, że nie podoba ci się ten pomysł. - ciągnęła rozbawionym tonem głosu.
Ty Gevinson - 2010-11-30, 19:22

Jego jakoś specjalnie nie ruszył ten gniewny wzrok. Przecież nie przestraszy się takiej delikatnej kruszynki!-To się stylista fryzur nazywa, skarbie-zaśmiał się, choć nie był pewny. Taka nazwa mu się kiedyś obiła o uszy, ale co znaczyła, do końca nie był pewien-Jeśli weźmiesz całą odpowiedzialność na siebie, mogę się zgłosić na ochotnika-powiedział, jakby nie był do końca pewien, czy to dobry pomysł. Jeśli blondynka planuje stanie się kolejną po Emmie Watson, pięknością z chłopięcą fryzurką, to faktycznie, fucha dla Ty'a. Człowiek demolka był z niego całkiem dobry.
Audrey Hudson - 2010-12-01, 13:40

- Tak, tak to się nazywa. - powiedziała przewracając teatralnie oczami, jednak uśmiechając się cały czas. Dopiła zawartość swojej szklaneczki, po czym wróciła wzrokiem do przyjaciela. - Niestety, muszę już iść. - powiedziała nie ukrywając, że wolałaby jeszcze zostać choć chwilę i dalej się z nim podroczyć. Zeszła z wysokiego stołka, po czym pocałowała go delikatnie w policzek na pożegnanie. - Do zobaczenia na najbliższej imprezie, skarbie. - rzuciła jeszcze, po czym ruszyła w kierunku wyjścia z klubu.
Ty Gevinson - 2010-12-01, 14:08

Co tu dużo mówić, Ty był lekko zawiedziony, że jego spotkanie z ulubioną ślicznotką trwało tak krócej-Tak, tak. Do zobaczenia, wtedy się mnie tak łatwo nie pozbędziesz-zaznaczył, bo przez blondynkę, wrócił do niego na prawdę dobry nastrój.
Choć nie często się to zdarzało, wyszedł z klubu sam, kierując się do swojego apartamentu.

Audrey Hudson - 2011-01-05, 21:39

Weszła do klubu w czarnym płaszczu, który następnie zostawiła w szatni, odsłaniając swoje hawajskie przebranie. Jak zwykle, dostosowała się do motywu przewodniego, czyli Hawaii, w końcu to Audrey, nie mogło by być inaczej. Uśmiechnęła się do kilku znajomych osób na przywitanie, całując je przelotnie w policzki i powoli kierując się do baru. Gdy wreszcie tam dotarła, zajęła miejsce na wysokim obrotowym stołku, tyłem zwrócona do barmana. Rozejrzała się po klubie, podziwiając stroje wszystkich obecnych w nim osób. Po dłuższej chwili odwróciła się do mężczyzny siedzącego obok niej, który zaproponował jej drinka. Uśmiechnęła się delikatnie i pokiwała twierdząco głową, zgadzając się tym samym na jego propozycję.
Ophelia Bissette - 2011-01-05, 22:08

Ofelia jakoś nie miała ochoty przychodzić na imprezę w spódnicy z trawy, czy co to tam było i samym staniku, dlatego zdecydowała się na zwyczajną sukienkę z kwiatowymi wzorami, którzy przywodziła na myśl Hawaje, wsadziła we włosy kwiat i zawiesiła na szyi hawajskie girlandy. Nie czuła się zbyt komfortowo w tej stylizacji, ale mówi się trudno - nie miała ochoty rzucać się w oczy normalnym strojem.
Siedziała przy stoliku, w ręce trzymając kolorowy drink, bo głównie takie serwowano dzisiejszego wieczoru i obserwowała z lekkim uśmiechem ludzi. Nawet nie wypatrywała znajomych, w końcu jednak dostrzegła Audrey, do której nawet chciała podejść, jednak widząc, że nawiązuje rozmowę z obcym mężczyzną siedzącym obok, zrezygnowała. Kto wie, może to będzie miły wieczór dla panienki Hudson.

Audrey Hudson - 2011-01-05, 22:22

Gdy podano jej drinka, za którego zapłacił obcy mężczyzna, podziękowała mu delikatnym uśmiechem, po czym najzwyczajniej w życiu się od niego odwróciła. Rozejrzała się po klubie za jakąś inną osobą, z którą mogłaby nawiązać ciekawą rozmowę. W tłumie gości zauważyła Ophelię, do której postanowiła podjeść. Zeskoczyła z wysokiego stołka, po czym skierowała się w jej stronę, poprawiając swoje długie, blond włosy. - Hej. - uśmiechnęła się przyjaźnie, gdy już znalazła się przy jej stoliku. - Wolne? - spytała wesoło, wskazując dłonią na miejsce na przeciwko dziewczyny. - I kiedy wróciłaś z Paryża? - dodała, ponieważ przypomniał jej się ostatni wpis NYGirl, która wszystkich uświadomiła na temat wyjazdu Ofelki, przez co Aud nie spodziewała się jej dzisiaj spotkać.
Ophelia Bissette - 2011-01-05, 22:32

Najpewniej dalej sączyłaby drinka w samotności gdyby nie Audrey, która w uprzejmy sposób zrezygnowała z towarzystwa gościa przy barze i wybrała blondynkę.
- Jasne, że wolne, nawet nie pytaj tylko siadaj - powiedziała, witając dziewczynę uśmiechem i odstawiając drinka na stolik. Słysząc jej kolejne pytanie, popatrzyła na nią nieco zdezorientowana. O wyjeździe wiedziała tylko Sasha, nikt więcej. - Wczoraj, po południu. A... skąd wiesz?
Blondynka skłamałaby gdyby stwierdziła, że w czasie pobytu w Paryżu nie przeczytała wszystkich notek NYGirl, przekonując się, co ją omijało. I nie żałowała sobie kpiących uśmiechów i prychnięć, kiedy czytała o sobie. Jednak później nie zaglądała tam wcale, więc nie wiedziała o najnowszej notce.

Audrey Hudson - 2011-01-05, 22:46

Zajęła wolne miejsce, stawiając następnie na stoliku swojego drinka. - Cóź, jestem kolejną stałą czytelniczką NYGirl. - rzuciła ze śmiechem, wywracając teatralnie oczami. Nawet miała ustawiony szczególny dzwonek sygnalizujący nadejście jej nowych notek, o czym na szczęście widziała tylko ona. - Pisała dzisiaj o tobie i twoim wyjeździe, jednak nic nie wspomniała o twoim powrocie, dlatego jestem miło zaskoczona twoim widokiem. - powiedziała w ramach wyjaśnienia, zakładając długą nogę na nogę i w dalszym ciągu uśmiechając się miło. W międzyczasie co jakiś czas sięgała po swoją szklaneczkę i upijała z niej kilka łyków drinka.
Ophelia Bissette - 2011-01-05, 22:54

- No tak, mogłam się tego domyślić - powiedziała, wymuszając nieznaczny uśmiech. Wolała jednak zakładać, że dowiedziała się tego od Sashy, ale cóż. Nie miała jej za złe tego, że czyta notki NYGirl, bo to w końcu niczego nie zmieniało. Co innego gdyby je pisała, ale raczej nie byłaby w stanie kogokolwiek podejrzewać.
- Najwyraźniej jej informatorzy trochę nawalili - powiedziała z uśmiechem, tym razem naturalnym. - Odpoczęłam od Nowego Jorku i wróciłam, w końcu nie mogę zapominać o moich studiach i drużynie pływackiej. Jak ci minął Sylwester i początek nowego roku?

Keith Blackwell - 2011-01-05, 22:58

Keitha, który był stałym bywalcom w nowojorskich klubach, poczynając na zwykłych nocnych klubach, poprzez kluby typowo hazardowe, a kończąc na klubach ze striptizem, oczywiście nie mogło zabraknąć także i na tej, hawajskiej imprezie. Ale musicie wiedzieć, że Keith nigdy, przenigdy nie założyłby hawajskiej koszuli, nawet, jeśli od tego zależałoby jego życie, tak więc i teraz tego nie zrobił. Na sobie miał zwyczajne czarne wąskie jeansy, białą bawełnianą koszulkę z niewielkim dekoltem w serek, a na nogach nieodłączne conversy. Hawajskimi elementami na jakie się zdobył był słomkowy kapelusz przewiązany czarnym paskiem, dwa rzemyki przewiązane na nadgarstku i jeden na szyi z zawieszonym na nim sztucznym lwim kłem. Wrrau. Rozejrzał się powierzchownie po pomieszczeniu obojętnym spojrzeniem tęczówek które teraz miały odcień mętnej zieleni, nie zatrzymując wzroku na nikim specjalnym, a potem leniwym krokiem ruszył w stronę baru.
Sasha McLaren - 2011-01-05, 23:01

Było już sporo czasu po rozpoczęciu imprezy, Sasha zdążyła wrócić, przebrać się i pojawić w klubie. Z uśmiechem na ustach w długiej sukni przemierzała klub, aż dojrzała Audrey-Heeeej-uśmiechnęła się zbliżając do blondynki, po czym zobaczyła Ophelię przy niej. To ją nieco ostudziło-Hej Ophelia, nie wiedziałam, że wróciłaś-powiedziała spokojnie, dosiadając się do dziewczyn, jak gdyby nigdy nic. Czy to dobry pomysł? Nie wiedziała, ale jedyny jaki wpadł jej do głowy w tym niespodziewanym momencie.
Blair Backfalls - 2011-01-05, 23:10

Panna Backfalls oczywiście również musiała się pojawić na tej imprezie.
i nie mogła się powstrzymać żeby nie założyć kokosów. ^^
Trawiasta spódnica i łańcuch z kwiatów dopełniało wszystkiego.
Dziewczyna miała rozpuszczone swoje piękne i długie blond włosy.
No i oczywiście krótka, trawiasta spódnica odsłaniała jej niesamowicie długie i seksowne nogi.
Dziewczyna przeszła przez salę wzbudzając zainteresowanie mężczyzn i nie tylko, Kiedy doszła do baru zamówiła malibu, o.
Przesunęła wzrokiem po sali widząc znajome twarze.

Ophelia Bissette - 2011-01-05, 23:14

Spokojnie siedziała sobie przy stoliku z Audrey, kiedy zauważyła Sashę, której jednak blondynka nie dostrzegła. Nie była do końca pewna jak ma się zachowywać w stosunku do przyjaciółki(?), w końcu tak właściwie nic sobie jeszcze nie wyjaśniły.
- Nikt nie wiedział, wróciłam wczoraj - powtórzyła, bo już informowała o tym Audrey. - Miło cię widzieć - dodała, chcąc zachowywać się jak najbardziej naturalnie i uśmiechnęła się do dziewczyny.

Sasha McLaren - 2011-01-05, 23:19

-Ja też się cieszę, że cię widzę-powiedziała szczerze, lekko uśmiechając się do Ophelii. Musiała urobić jakoś dziewczynę, aby ta chociaż zechciała zgodzić się na spotkanie, aby móc sobie wszystko wyjaśnić. Nie miała jednak zamiaru poruszać tego tematu tego wieczoru, bo impreza to było na prawdę niedobre miejsce na takie coś. U kelnera przechodzącego zamówiła malibu, bo nie dość, że było pyszne, to jeszcze tematycznie odpowiadało-Wypoczęłaś, bawiłaś się dobrze?-zapytała, choć wiedziała, że to wychodzi nieco drętwo jak na rozmowę przyjaciółek po dość długim okresie, kiedy się nie widziały.
Ophelia Bissette - 2011-01-05, 23:32

Impreza to zdecydowanie było złe miejsce i chwała Sashy za to, że nie chciała poruszać tematu Keitha na tej imprezie. Tym bardziej, że gdzieś tam się krzątał, Ofelka miała stąd widok na bar i zdążyła dojrzeć go w tłumie przez nie do końca taki strój, jaki powinien mieć żeby wpasować się w tematykę imprezy.
- Tak, tak, zostałam wymęczona przez moją rodzinę. Nawet sobie nie wyobrażasz jakie ciotki potrafią być wścibskie - powiedziała, unosząc przy tym kąciki ust. - A tobie jak minął początek roku? - zapytała, patrząc na nią odrobinę niepewnie.

Sasha McLaren - 2011-01-05, 23:37

Uśmiechnęła się, bo znała możliwości rodziny, w końcu pochodziła z bardzo licznej rodziny, jej ojciec miał trochę rodzeństwa, a sama miała trójkę rodzeństwa.-Nie tak burzliwie jak sylwester, co sobie cenię, ale mało zabawowo, bo miałam zaliczenia i urwanie głowy w pracy, ale wiesz, że lubię być zajęta-stwierdziła, bo wcale jej to nie przeszkadzało. No, może chwilami, ale to było za nią. Ona sama nie zauważyła na razie Keitha, dlatego nie bała się, że ktoś jeszcze odkryje że się w nim zakochała, bo gdy tylko go zobaczy, pewnie będzie mogła udawać, że jest inaczej. Na razie szło jej na prawdę dobrze i miała zamiar to kontynuować.
Ophelia Bissette - 2011-01-05, 23:48

- Zaliczenia - skrzywiła się nieznacznie. - Nic nie mów, niedługo czeka mnie droga przez mękę. Skoro tak lubisz być zajęta, może pozaliczać coś za mnie, hm?
Ofelka nie miała zamiaru jej mówić o tym, że kilka metrów dalej siedzi gość z kłem na szyi i jest to Keith, a w pochodzenie tego kła lepiej nie wnikać, bo że był lwi to z pewnością tylko taka przykrywka.
- A trzeba było zostać w Paryżu - westchnęła teatralnie i upiła łyk alkoholu.

Sasha McLaren - 2011-01-05, 23:52

Czyżby Ofelka podejrzewała że owy kieł to była pamiątka po jednej z byłych kochanek Keitha? Musiałaby być prawdziwym potworem!
-Wierz mi, że nie. Nie znam się kompletnie na tym twoim kierunku-przyznała się, nawet nie wyobrażając sobie, że mogłaby wziąć na siebie jeszcze trochę obowiązków, dużo jest dobrze, ale za dużo to porażka.-Z palcem w .... sobie poradzisz-stwierdziła, bo przecież Ofelka była sprytną bestyjką, która potrafiła sobie w życiu poradzić.

Ophelia Bissette - 2011-01-05, 23:57

A może to tylko jego mleczak, pamiątka z dzieciństwa, którą zawsze nosi przy sobie? Ale jeśli każdej kochance na pamiątkę wyrywał zęby... cóż, biedna Sasha.
- Wiedza o teatrze nie jest taka skomplikowana jakby się mogło wydawać. To całkiem przyjemny kierunek, ale mimo wszystko trochę się trzeba uczyć.
Słysząc jej słowa, zaśmiała się krótko i wesoło, całkowicie naturalnie.
- Może zmieńmy temat, moje zaliczenia nie są zbyt dobre na imprezę.

Keith Blackwell - 2011-01-06, 00:01

Kiedy tak sobie siedział przy barze i właśnie miał sobie coś zamówić kątem oka przyuważył pewną seksowną blondynkę, ubraną tak, że blondyn z miejsca zmienił zdanie co do tej całej hawajskiej imprezy, i którą zresztą okazała się być Blair. Tak więc, Keith oczywiście dosiadł się do dziewczyny, która usiadła zaledwie parę krzeseł dalej. Nawet się nie przywitawszy, czego nigdy zresztą nie robił, bo uważał to za niepotrzebne, zamówił jej malibu. Sobie z kolei zamówił rum, który jak mu się wydawało bardziej pasował do Karaibów niż Hawaii, ale to wszystko wina kapitana Jack'a Sparrow.
- Jej, te kokosy muszą być strasznie niewygodne. - zagadnął z teatralnym przejęciem w głosie przez chwilę zatrzymując wzrok na owym oryginalnym staniku. Keith jak powszechnie wiadomo był człowiekiem pełnym empatii, dlatego bardzo przejął się losem piersi panny Backfalls. a- Nie chciałabyś ich zdjąć?

Sasha McLaren - 2011-01-06, 00:02

Sasha miała pełne uzębienie, swoje własne. To inaczej było, albo to się działo dopiero przy drugim razie.-No tak. -zaśmiała się i pociągnęła ze swojej szklaneczki. Czyli kolejny temat do omijania, jak słodko-Słuchaj, spotkamy się może jutro?-zapytała od razu, nie wiedząc, o co innego może się zapytać, czy powiedzieć, bo była dość spięta. Kto by się jej dziwił? Może po szklaneczce tego pysznego, białego drinka nieco się rozluźni.-Hm, nieźli są ci półnadzy kelnerzy-stwierdziła z uznaniem, bo jakiś mega przystojniak przespacerował się właśnie obok niej.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 00:08

Ofelka na miejscu Saszki jednak by się upewniła, kto wie co wyprawia Keith, kiedy jego kochanki zasypiają po udawanym orgazmie.
Słysząc jej pytanie, nie odpowiedziała od razu, obserwując ludzi w klubie tuż za plecami przyjaciółki.
- Jasne, wpadnę do ciebie. Jeśli będę w stanie - uśmiechnęła się w jej stronę. Każda wiedziała o czym będą rozmawiały i nie było to żadną tajemnicą ani dla Sashy, ani dla Ofelii. Pytanie tylko jak będą wyglądały ich relacje po tej rozmowie. - Oj tak, kelnerzy są najlepszym elementem wystroju.

Sasha McLaren - 2011-01-06, 00:15

-Zdecydowanie najlepszym elementem wystroju.-potwierdziła z uśmiechem. Na szczęście nie powiedziała na głos, że bramkarz jest dość kiepski, skoro taki jakiś gość, który udaje, że kieł jest strojem hawajskim tu wszedł i dobrze się bawi. Bywa. Na informację o tym, że Ofelka wpadnie do niej, uśmiechnęła się niepewnie, potwierdziła zrozumienie tej informacji przez kiwnięcie głową.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 00:20

- W dodatku nadrabiają za resztę facetów, bo jakoś do teraz nie widzę nikogo godnego zainteresowania - powiedziała, nie przestając lustrować spojrzeniem obecnych na imprezie ludzi.
Może chodzi o to, że bramkarze przepuszczają tylko tych nieatrakcyjnych facetów, żeby uwaga kobiet skupiła się na kelnerach? To by wyjaśniało jakim cudem wszedł Biały Kieł.

Sasha McLaren - 2011-01-06, 00:23

Możliwe, ale to nie jest słuszne działanie, bo Sashka się nieco zraziła. Lubiła miejsca, gdzie miała na kim oko zawiesić, bo przecież to jest jasne, że jej przyszły facet będzie piękny, bogaty i przystojny. A tutaj zgromadzonym samcom, można jednie przyznać jeden z tych przymiotników. Mogli ewentualnie być bogaci.-Dookładnie!-przyznała pełną rację przyjaciółce. Chciała ja tak ciągle nazywać, choć nie wiedziała, czy to właściwie.-Ugh, niektórzy na prawdę nie umieją się bawić-skomentowała jakiegoś blondyna w jeansach i białym t-shircie. Nie wiedziała, że to Keith. Po plecach go jeszcze nie rozpoznawała.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 00:31

Zawsze mogło się okazać, że któryś z nich ma przystojnego brata. Zawsze coś, można zmienić obiekt zainteresowania nim będzie za późno.
Słysząc jej komentarz i widząc kogo mierzy spojrzeniem, nie mogła się powstrzymać przed nieznacznym uniesieniem kącików ust.
- Przyjrzyj mu się - powiedziała zdawkowo i oparła się o oparcie krzesła, trzymając w dłoniach drinka i obserwując reakcję Sashy.

Sasha McLaren - 2011-01-06, 11:13

Jak Ophelia poradziła, tak zaczęła się przyglądać temu chłopakowi. Gdy rozpoznała kto to jest, zaczęła się zastanawiać, czy to jakiś test ze strony Ofelki, czy tylko przypadek-Ugh-mruknęła tylko, choć jej głupie serce zabiło nieco szybciej. Mimo wszystko, widać było po niej niewielkie niezadowolenie z tego faktu, bo na prawdę, wolałaby go nie spotkać, zwłaszcza tu i teraz. Jedyny plus tego, że tutaj to najwyżej wymienią się spojrzeniem, bo nie sądziła, że Keith do niej podejdzie. Tego, że ona będzie go ignorować, była więcej niż w stu procentach.... no dobra, nie była pewna, ale chciała tak zrobić.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 12:28

To nie był żaden test, Ofelka od początku zauważyła, że Sasha ma słabość do Blackwella i od początku ten fakt nieco ją martwił.
- Przecież wiedziałaś, że jego tutaj nie zabraknie - powiedziała swobodnie, przenosząc na kilka sekund spojrzenie na chłopaka i jego towarzyszkę. - W końcu to... hm, jak to było? Blond Bóg? - dodała, parskając krótko śmiechem na wspomnienie ksywek z notek NYGirl.

Sasha McLaren - 2011-01-06, 12:38

-No mogłam się go spodziewać...-przyznała niechętnie, bo łudziła się, że hawajskie klimaty nie zaciekawią chłopaka i może sobie odpuści na rzecz jakiegoś klubu ze striptizem, czy innego burdelu. -Taak, Blond Bóg.-zaśmiała, bo w sumie jej określenie jej się podobało "Mała Złośnica", to było słodkie. Dziewczyna chciała sobie przypomnieć, jakie to określenie przypadło Ophelii, ale jak na złość, nie mogła sobie przypomnieć. Jedynie przychodziła jej do głowy "Królowa śniegu", ale to chyba nie było właściwe.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 12:49

- Do boga to mu trochę brakuje... - powiedziała, śmiejąc się cicho i zaczepiając kelnera, którego poprosiła o kolejnego drinka. A Mała Złośnica średnio jej pasowało do kogoś takiego jak Saszka, ale to pewnie dlatego, że dla niej złośliwa nigdy nie była i chyba nawet nie widziała jej w tej roli. Swoich pseudonimów bojowych jakoś nie kojarzyła, ale niespecjalnie jej to przeszkadzało - była zdania, że im jej mniej w notkach NYGirl, tym lepiej. - Ale kto wie, może wyjdzie z tego nowe wyznanie religijne.
Sasha McLaren - 2011-01-06, 12:55

-Jestem ciekawa, skąd NYGirl wie, że to taki Bóg...-powiedziała sugerując, że Keith przespał się z tyloma osobami, że musiał też trafić na NYGirl, która jak widać była z tego powodu bardzo zadowolona i cholernie zazdrosna o wszystkie kolejne panienki Blackwella. Mała Złośnica chyba nie pochodziło od złośliwości, tylko od tego, że Sasha potrafiła się zezłościć, a to było stuprocentową prawdą. W końcu na sylwestrze jej złość z powodu tego, że uległa nie tej osobie, co powinna, była widoczna gołym okiem, np gdy próbowała ukryć ten fakt w tajemnicy.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 13:03

- To zapewne tylko jej dziewczęce fantazje. Jakaś nastolatka nie ma swojego życia osobistego, idealizuje facetów i plotkuje o innych - powiedziała, nieznacznie przy tym wzruszając ramionami i uśmiechając się do kelnera, który przyniósł jej drinka. - Ale trzeba przyznać, że jest przy tym niezłą manipulatorką.
Sasha McLaren - 2011-01-06, 13:30

No tak, to było zdecydowanie bliższe prawdzie. NYGirl marzy o tym, aby przespać się z kimś takim jak Keith i przeżywa każdy eksces-Racja, nie pomyślałam o tym-przytaknęła bez potrzeby dłuższego zastanowienia, odbierając od kelnera kolejną szklaneczkę. Kolejną, to znaczy drugą i to w dodatku ze słabym drinkiem, więc tutaj raczej też Sasha się nie upije.-Jest. I jestem ciekawa jak zdobywa te wszystkie plotki, bo część ich jest prawdziwa..-powiedziała, bo to ją zastanawiało najbardziej.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 13:40

- Nie mam pojęcia, ale jakimś cudem dowiedziała się, że pojechałam do Paryża, o czym wiedziałaś tylko ty - powiedziała, co mogło zabrzmieć nieco dwuznacznie, chociaż nie chciała sugerować, że to Sasha może być NYGirl. - Musi mieć sporo znajomych. Na każdej imprezie jest ktoś, kto jej donosi, to pewne, ale skąd wie co się dzieje za zamkniętymi drzwiami...
Sasha McLaren - 2011-01-06, 14:06

-Akurat wyjazd to nie zagadka, ktoś mógł zobaczyć, że jesteś na lotnisku czy coś-wzruszyła ramionami, bo musiałaby być totalną idiotką, gdyby była NYGirl i pisała niezbyt pochlebne rzeczy o sobie. Co prawda część ich by była uzasadniona, by nie wyszło, że to ona, ale na pewno pominęłaby fakt przespania się z Keithem.-To jest właśnie najciekawsze, skąd wie, co się dzieje za zamkniętymi drzwiami-zaśmiała się i uniosła szklaneczkę, aby stuknąć się z drinkiem Ophelii, bo chyba czas, aby zacząć się bawić, a przestać plotkować.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 14:18

- I od razu poleciał z tym do NYGirl? Nie wiem co to za news, że wyjechałam do rodziny - powiedziała, wykrzywiając nieco kpiąco wargi i uśmiechając po chwili, kiedy zauważyła uniesioną szklaneczkę przyjaciółki, którą stuknęła swoim drinkiem i upiła kilka łyków. - Jak zwykle musimy bawić się same, chyba czas znaleźć sobie sensownych facetów, hm?
Sasha McLaren - 2011-01-06, 14:24

-Może szukała sensacji, że hm...Pobiłyśmy się?-zaśmiała się, bo nie było to w naturze ani jednej, ani drugiej-A przynajmniej, jakiś fajnych kochanków, co?-zaśmiała się, choć tak na prawdę, miała ochotę mieć kogoś, z kim mogła by się bawić, kto byłby dla niej ważny, ale nie przyzna się przecież, zwłaszcza że ma na oku jednego, który jednak kompletnie nie spełnia tych warunków, ale co zrobić.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 14:33

- No tak, następnym razem odpowiednio się ucharakteryzuję! - zażartowała blondynka i poprawiła kwiat, który miała we włosach.
Ofelii nigdy specjalnie nie brakowało związków. Jeśli się w kimś zakochiwała, po prostu dążyła do tego, żeby się związać, chociaż podświadomie wiedziała, że wkrótce wizja zaangażowania i zależności ją przerazi, a ona ucieknie bez słowa.
- Myślę, że przystojny kochanek chwilowo by mi wystarczył - powiedziała wesoło, zatrzymując spojrzenie na jednym z kelnerów.

Sasha McLaren - 2011-01-06, 14:48

Sasha lubiła zaangażowanie, choć rzadko kiedy udało jej się stworzyć związek warty jakiegokolwiek zachodu. Zawsze jakiś dupek jej się trafiał.-Wiesz, że kelner za coś takiego może być zwolniony?-zapytała, bo dowiedziała się tego po tym, jak jej koleżanka, jeszcze w LA, przespała się z barmanem na zapleczu. Jako, że nie lubiła sprawiać ludziom, którzy nie zasłużyli przykrości, wystrzegała się flirtów z pracownikami miejsc, gdzie bywała.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 15:02

- A kto powiedział, że ja mam zamiar się na niego rzucać tutaj? Kiedyś w końcu skończy się jego zmiana - powiedziała ze znaczącym uśmiechem, bo po pracy raczej mógł robić co mu się żywnie podobało. Nie miała zamiaru być powodem zwolnienia kogokolwiek, zdecydowanie. - Zresztą, rozejrzyj się. Widzisz tu kogokolwiek ciekawego poza kelnerami?
Sasha McLaren - 2011-01-06, 15:11

-Przebiegła bestia z ciebie-powiedziała z uznaniem. Widać, dziewczyna miała sporą ochotę na jednego z półnagich roznosicieli drinków, skoro potrafiła wyjść z tej sytuacji, jednocześnie myśląc o wszystkich aspektach.-Nie, raczej nie... Ale może zawsze się pojawić-powiedziała, bo właściwie, poza momentami, kiedy jej zielone ślepka były zwrócone w stronę Ofelki, przeczesywała cały klub, szukając jakiś seksownych tancerzy hula.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 15:16

Bo Ofelka zawsze wszystko analizowała i odnajdywała najlepsze wyjście z sytuacji.
- Trzeba sobie w życiu radzić - powiedziała wesoło, machając stopą w rytm muzyki. - Mam nadzieję, że się pojawi, jednak w ostateczności przygarniemy sobie kelnerów. Zawsze jest plan B.

Sasha McLaren - 2011-01-06, 15:28

-Że się pojawią-poprawiła przyjaciółkę, bo ona zdecydowanie była za tym, aby każda z nich miała swojego kochanka. Bleh, innych myśli nawet nie chciała dopuścić do głowy, bo były co najmniej nie smaczne-Spokojnie, noc jeszcze młoda-stwierdziła zaczynając się bawić swoimi kwiatowymi naszyjnikami. W końcu jak hawajski strój, to bez kwiatów się nie obejdzie!
Blair Backfalls - 2011-01-06, 18:50

Keith Blackwell napisał/a:
Kiedy tak sobie siedział przy barze i właśnie miał sobie coś zamówić kątem oka przyuważył pewną seksowną blondynkę, ubraną tak, że blondyn z miejsca zmienił zdanie co do tej całej hawajskiej imprezy, i którą zresztą okazała się być Blair. Tak więc, Keith oczywiście dosiadł się do dziewczyny, która usiadła zaledwie parę krzeseł dalej. Nawet się nie przywitawszy, czego nigdy zresztą nie robił, bo uważał to za niepotrzebne, zamówił jej malibu. Sobie z kolei zamówił rum, który jak mu się wydawało bardziej pasował do Karaibów niż Hawaii, ale to wszystko wina kapitana Jack'a Sparrow.
- Jej, te kokosy muszą być strasznie niewygodne. - zagadnął z teatralnym przejęciem w głosie przez chwilę zatrzymując wzrok na owym oryginalnym staniku. Keith jak powszechnie wiadomo był człowiekiem pełnym empatii, dlatego bardzo przejął się losem piersi panny Backfalls. a- Nie chciałabyś ich zdjąć?


Blair obróciła się słysząc znajomy głos.
- najwygodniejsze nie są, ale liczy się efekt,
Uśmiechnęła się łobuzersko do Keitha, chociaż chłopak nie patrzył na jej twarz.
- a poza tym ... mały masaż i nic im nie będzie. Większy problem będzie ze znalezieniem sprawnego masażysty, znasz może jakiegoś?
Uniosła brew z łobuzerskim uśmiechem i sięgnęła po malibu.
Lubiła się droczyć z mężczyznami.
No a rum też był pro, jeśli nawiązać do pewnego pirata odgrywanego przez jej ulubionego aktora.

Ophelia Bissette - 2011-01-06, 19:26

- No tak, pojawią - stwierdziła, bo ona też nie miała ochoty dzielić się swoim kochankiem z Saszką, sorry. Słysząc jej kolejne słowa westchnęła tylko, bo choć "noc jeszcze młoda", nic nie zapowiadało tego, żeby impreza miała się rozkręcić. Jak na razie było dosyć nudno i nieciekawie.
Sasha McLaren - 2011-01-06, 19:31

No worries, zdecydowanie to mi się podoba. Też westchnęła, aż zerknęła z ciekawości, która była godzina.-Swoją drogą, gdzie uciekła Audrey?-zapytała, bo tak zestresowała się spotkaniem z Ophelią, że nie zauważyła, kiedy jej kuzynka opuściła ich stolik. Mogła się założyć, że ta na towarzystwo nie narzeka, bo jej się zawsze jakiś fajny chłopak trafiał, jak ślepej kurze ziarno.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 19:44

- Wchłonęła ją czarna dziura? - zasugerowała blondynka, nie dostrzegając w pobliżu Audrey. - A może właśnie jakiś kelner jest przez nią zwalniany...
Sama też nie zauważyła kiedy dziewczyna opuściła ich skromne towarzystwo, a może najzwyczajniej leżała upita pod jakimś stolikiem, kto wie, kto wie.

Sasha McLaren - 2011-01-06, 19:49

Sporo Ofelka ma takie myśli, może powinna spojrzeć pod ich stolik, bo równie tam mogła się blondynka stoczyć. Nie, żeby miała takie zwyczaje.-Naaajs.-uśmiechnęła się na wspomnienie o czarnej dziurze. To było ciekawe przypuszczenie.-Potańczymy hula?-zapytała Ophelii, widząc, że sporo dziewczyn wykonuje te... ciekawe ruchy w stylu panienki z Madagaskaru 2 (swoją drogą, boooski motyw :D). Sasha nie zawsze bała się o to, co ludzie powiedzą i teraz był właśnie taki moment.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 20:42

Gdyby Audrey wylądowała pod ich stolikiem, Ofelka już dawno by ją przypadkiem kopnęła, więc ta opcja odpadała.
- Hula? - powtórzyła ze śmiechem, bo chociaż tańczyła już walca, rumbę, nawet seksowną bachatę, jednak nigdy hula. - Jasne, że tak!
Dopiła swojego drinka i z szerokim uśmiechem wstała od stolika, chwytając za dłoń Sashę i prowadząc ją na parkiet.

Sasha McLaren - 2011-01-06, 20:51

Chyba że tak. Po tym, jak Ophelia się zgodziła, dziewczyna również dopiła swojego drinka, poprawiła kwiatki i spojrzała na blondynkę. To dopiero będzie zabawa! Szybkim krokiem doszły do parkietu, gdzie stanęły tak, aby widzieć animatorkę, która pokazywała jak to się tańczy. Nie było to dosyć trudne, z resztą Sasha od razu wczuła się w te wygibasy całym ciałem.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 21:06

Dosyć szybko podłapała ruchy i po chwili powtarzała je ze śmiechem, bo czuła się odrobinę głupio, tańcząc w środku Nowego Jorku taniec hula. Brakowało jej spódnicy z trawy, która by falowała przy każdym ruchu bioder, ale jakoś była w stanie się z tym pogodzić i co chwila zerkała na to, jak sobie radzą ludzie wokół nich, również Sasha.
Sasha McLaren - 2011-01-06, 21:16

Uśmiech także gościł na twarzy Sashy, co było dobre, bo dawno nie miała już dobrego nastroju, tak na prawdę. Ona miała długą suknię, która lekko, bo lekko ale poddawała się ruchom jej bioder, co bardzo bawiło Sashę, niemal jak kręcenie kiecką cieszy małą dziewczynkę, która ma na sobie pierwszą lambadówkę-Hula, hula-zaśmiała się w stronę Ophelii, na prawdę dobrze się bawiąc.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 21:36

Pytanie tylko czy ich dobry nastrój utrzyma się jutro, kiedy przeprowadzą ze sobą pewną rozmowę, która wisiała w powietrzu.
- Teraz już spokojnie możemy jechać na Hawaje - powiedziała roześmiana, nie przestając się poruszać i dalej wykonując takie ruchy, jak wszyscy.

Sasha McLaren - 2011-01-06, 21:42

-Gdybym tylko nie musiała zrobić tylu rzeczy, właśnie bym się pakowała-westchnęła przysuwając się nieco do Opheli. Ona osobiście miała nadzieję, że jutro nie będzie nic przykrego, choć na pewno nie będzie to najprzyjemniejsza rozmowa.-Ale w pierwszej wolnej chwili, tam jedziemy, koniecznie-zaśmiała się.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 21:51

- Ja bym nawet nie musiała, jeszcze się nie rozpakowałam - powiedziała wesoło, bo chętnie poleżałaby sobie pod palemką i poopalała się. Niestety, teraz też nie mogła sobie pozwolić na żaden wyjazd. - Okej, w takim razie zapisuję sobie nasz wyjazd w kalendarzu - uśmiechnęła się i celowo uderzyła biodrem o jej biodro.
Sasha McLaren - 2011-01-06, 21:55

-Na Hawajach jest inna pogoda niż w Paryżu w zimę, skarbie-zaśmiała się i oddała jej uderzeniem biodra. Zauważyła, że ludzie zaczynają się rozkręcać, oraz tańczyć zupełnie coś innego niż hula. No tak, Sashy to wcale nie dziwiło tak na prawdę. Hula był mało towarzyskim tańcem.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 22:10

- Co nie zmienia faktu, że na Hawaje wystarczyłby nam strój kąpielowy i coś do opalania, więc żaden bagaż nie byłby niezbędny - stwierdziła, bo akurat z tym bagażem Saszka miała rację. W Paryżu było zimno, co nie zmienia faktu, że było też pięknie, szczególnie w czasie świąt, kiedy ulice zdobiły świąteczne lampki.
Sasha McLaren - 2011-01-06, 22:14

Aż mi się poprzednia wycieczka na hawaje przypomniała ;d-To to w takim razie nie trzeba w ogóle bagażu. Chyba że nie masz bielizny na sobie-blondyna się zaśmiała, a na jej twarzy pojawił nieco przebiegły uśmieszek. To chyba nie było w stylu Ofelki, ale kto ją tam wie. -Idę usiąść i napić się drinka, idziesz ze mną?-zapytała, bo się nieco zmachała po tym ciągłym tańczeniu.
Lilly Morgan - 2011-01-06, 22:20

Lilianka także postanowiła tutaj przyjść. Ostatnio miała dużo pracy w teatrze i na planie serialu, więc nie widziała się z żadnym ze swoich przyjaciół. Nawet z Sasha czy Delią, które przecież były jej najlepszymi przyjaciółkami. Na tej imprezie postanowiła to zmienić. Już od progu dojrzała jasne włosy panny McLaren, a kiedy dojrzała obok Ophelię, uśmiechnęła się szeroko. Nie widziała jej od pamiętnej imprezy zorganizowanej przez Sashę. Słyszała, że Ophelia wyjechała do Francji, ale jak widać już wróciła. Zaczęła iść w ich stronę, a faceci jak zwykle zaczęli się za nią oglądać.
Jay Fitzgerald - 2011-01-06, 22:26

Kogo jak kogo, ale Jaya nie mogło tutaj zabraknąć. Siedział sobie przy stoliku z dwiema, czy trzema ładnymi dziewczynkami, sącząc drinki. Jako hawajczyk miał jasną koszulę i koraliki z muszelek na szyi. Musiał się odprężyć, a to był jego ulubiony sposób. W tłumie zauważył swoją ulubioną aktoreczkę, ale postanowił poczekać aż sama podejdzie, przecież to jasne, że tak będzie.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 22:30

Mnie też! W ogóle dużo rzeczy mi się przypomina, nie lubię nie dokańczać wątków, bo mi się potem tłuką po głowie xd
- Spokojnie, mam. W każdej chwili możemy jechać na lotnisko - zaśmiała się i kiwnęła głową na propozycję przyjaciółki. Kiedy kierowały się do stolika, zauważyła Lilly, której pomachała, pokazując po chwili stolik, do którego się kierowały.

Sasha McLaren - 2011-01-06, 22:36

mnie dokończone także tłuką się po głowie ;d-Komu machasz? O, Lily-powiedziała, nie patrząc na to, że dostała właśnie odpowiedź na swoje pytanie. Usiadła, poprawiając włosy, bo jej się nieco rozkręciły loki, ale trudno. I tak wyglądała nieźle w porównaniu do innych dziewcząt znajdujących się tutaj. Nie mogła uwierzyć, że tamta dość tłusta dziewczyna była w samym skąpym bikini, spod którego... wszystko się jej wylewało! Ugh.-Jeszcze raz to samo?-zapytała, sama mając ochotę jednak na coś nowego, trochę za słodko jej było.
Lilly Morgan - 2011-01-06, 22:41

Lilly szła w stronę dziewczyn, w swoim hawajskim stroju, który jak na nią był naprawdę skromny. Mogła się ubrać bardziej prowokacyjnie, ale dzisiaj nie zamierzała dać paparazzi satysfakcji z robienia jej zdjęć. Planowała nie robić nic okropnego, ale znając ją na planach tylko się zakończy. Odmachała Ophelii i już skierowała się w ich stronę, kiedy gdzieś w tłumie dostrzegła znajomą twarz.
Jay Fitzgerald.
No jasne! Nie dość, że musiała go znosić na co dzień w pracy, to jeszcze na imprezie, na której zamierzała się dobrze bawić. No cóż, nie lubiła go. Jay był pierwszą osobą, którą Lilly znielubiła do razu. Takie życie.
Nie, nie zamierzała do niego podchodzić. Nadal kierowała się w stronę dziewczyn. W końcu stanęła w miejscu, westchnęła ciężko i zawróciła w stronę chłopaka. Stanęła nad nim, założyła ręce na piersiach i odchrząknęła głośno. Zmierzyła lodowatym wzrokiem trzy dziewczyny, które wokół niego siedziały.
- Zawsze musisz psuć mi zabawę? - przeniosła wzrok na Jaya, ignorując trzy dziewczyny.

Jay Fitzgerald - 2011-01-06, 22:49

-Ja bym bardzo chciał zapewnić ci zabawę, ale ty po prostu odpychasz mie-Uśmiechnął się do dziewczyny. Machnął na dziewczyny, aby się przesunęły, by znalazło się miejsce dla Lilianki. Wiedział, że ta nie lubi jak się ją tak nazywa, ale jakoś go to nie ruszało. Chwycił szklaneczkę ze stołu i napełnił ją tequilą, po czym podsunął przed nos dziewczyny.-Moje zdrowie, chyba nie odmówisz, co?-zaśmiał się.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 22:50

To też, ale najgorzej z niedokończonymi, bo nagle mam masę ciekawych pomysłów jak można by to rozwinąć, a wiem, że już nie rozwinę! ;<<
Ofelka, widząc co wyprawia Lilly, zmarszczyła brwi i odruchowo skinęła głową w odpowiedzi na pytanie Sashy.
- Znowu mnie coś ominęło? - zapytała nieco zdezorientowana, widząc jak Lilka rozmawia z gościem, którego nie znała.

Sasha McLaren - 2011-01-06, 22:55

Sasha się przyjrzała mężczyźnie, bo ten był nieco starszy od nich.-Nie wiem... Może to ten jej aktorzyna?-powiedziała, kojarząc coś z notek. Z resztą, Lily otaczała się w takim towarzystwie, że znajomość jakiegoś aktora była nawet więcej niż pewna.-Napiszę jej smsa-zaśmiała się ze swojej przebiegłości. Od razu wyjęła z torebeczki zrobionej z czegoś imitującego drewnianą kulę telefon, aby wyskrobać pytanie do przyjaciółki.
Lilly Morgan - 2011-01-06, 23:12

Lilly nadal stała z założonymi rękami i zaciętą miną.
- Bo cię zwyczajnie nie lubię. A bawić potrafię się sama, tylko twoja obecność mi przeszkadza. - powiedziała wolno, zaciskając ręce w pięści. Jeszcze nikt nie potrafił wyprowadzić jej z równowagi, ale Jay był na najlepszej do tego drodze. O nie. Nie zamierzała się denerwować. Nie chciała dać mu tej satysfakcji. Wzięła głęboki wdech, a potem znów zmierzyła dziewczyny wzrokiem. Owszem, usiadłaby obok niego, gdyby te wszystkie wymuskane lale się oddaliły.
- Myślę, że Fitzgerald już dość się na was napatrzył, więc chyba możecie sobie iść. - powiedziała do dziewczyn, a kiedy te popatrzyły się na nią głupio, machnęła ręką w stronę wyjścia.
- No już. - powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu. Dziewczęta posłusznie się podniosły i poszły do innego stolika. Jedna przesłała w powietrzu aktorowi buziaka. Lilly patrzyła na to z niesmakiem, po czym usiadła na kanapie, daleko od Jaya.
- Pomodlę się, żebyś złamał nogę. - powiedziała przysuwając sobie szklaneczkę, z której duszkiem wypiła tequilę. Nie miała szansy się upić, więc w sumie co jej szkodzi się z nim napić?

Ophelia Bissette - 2011-01-06, 23:16

- Którego to niby tak nie lubi? - zapytała, bo zwykle kiedy ona kogoś nie lubiła, starała się go unikać. - Chyba wybrała towarzystwo gwiazd, a nie szarych studentek! - zażartowała, widząc, że Lilka nie kwapi się żeby jednak do nich podejść.
Sasha McLaren - 2011-01-06, 23:21

-Cóż, Tak to jest jak się jest zwykłym szaraczkiem-stwierdziła i odłożyła dopiero teraz telefon, bo dopiero teraz udało jej się wysłać tą nieszczęsną wiadomość.-Wiesz, jak to bywa, kto się czubi, ten się lubi-powiedziała, bo na ten temat potrafiła powiedzieć wiele, z własnego doświadczenia, tylko nie była pewna, czy to aby na pewno dobry pomysł otwierać się na ten temat przy Ofelce.-Tak mówią-dodała niewinnie, wzruszając ramionami
Jay Fitzgerald - 2011-01-06, 23:21

Z rozbawieniem przyglądał się występowi Lily. Gdyby nie znał kobiet, faktycznie by pomyślał, że dziewczyna go nie lubi, ale był pewny, że ta się w nim kocha i tak to okazuje. Cóż, różni są ludzie-A kto powiedział, że moje koleżanki nie są już mi do niczego potrzebne?-zapytał, choć specjalnie nie przejął się tym, że odeszły, z niezbyt dobrymi wspomnieniami o tym, jak zostały potraktowane, bywa.
Ophelia Bissette - 2011-01-06, 23:29

- No niestety, chyba nie zasługujemy na towarzystwo Lilki, nawet się do nas nie przyznaje - powiedziała teatralnie wzdychając i zerkając na wyświetlacz komórki, który się zaświecił informując o nowej wiadomości. - I co ci napisała?
Lilly Morgan - 2011-01-06, 23:30

Poczuła w torebce wibracje, więc wyjęła telefon. Szybko odpisała na wiadomość Sashy i z powrotem wrzuciła telefon do torebki.
No dobra, może i jej się podobał i może wyrzucenie dziewczyn było powodowane zazdrością, ale to i tak nie zmieniało faktu, że go nie lubiła. Nie, 'nie lubiła' to za duże słowo. Po prostu za nim nie przepadała.
Na ustach dziewczyny pojawił się jeden z jej specjalnych uśmiechów.
- Bo masz teraz mnie. - powiedziała, nim zdążyła ugryźć się w język. Co ona najlepszego wyprawia? Przecież nie to chciała powiedzieć.
- Znaczy... Proszę cię. Te wymalowane lale na pewno nie mają nic ciekawego do powiedzenia. Tylko uratowałam cię od tego niezbyt ciekawego towarzystwa. Powinieneś mi dziękować.

Ty Gevinson - 2011-01-07, 15:36

Na jej słowa, że teraz ona będzie jego rozrywką aż spojrzał z zainteresowaniem, bo nie spodziewał się takiego wyznania ze strony Lily. Nie można było jednak powiedzieć, że nie był tym zadowolony, bo oczywiście, że mu się to podobało.-A kto powiedział, że ja w ogóle mam ochotę z nimi rozmawiać?-zapytał, napełniając kieliszki na stole, by mogli się napić. Jay raczej nie należał do osób, które z dziewczynami rozmawiają, gdy są sam na sam. Usta może oboje mają zajęte, ale na pewno nie przez słowa.
Keith Blackwell - 2011-01-07, 16:54

I to jaki efekt! Keith nie miał w sumie nic przeciwko, żeby takie imprezy organizować częściej. Nawet by chyba wytrzymał to ciągłe picie rumu zamiast ukochanej whiskey. Obrócił się w stronę Blair, to znaczy bokiem do baru i podparł się łokciem o blat, hipnotyzujące spojrzenie wlepiając w - tak dla odmiany - oczy blondynki.
- Co za zbieg okoliczności, że pytasz! Tak się składa, że akurat jestem świetnym masażystą. - uśmiechnął się uroczym leniwym pół uśmiechem znad szklanki rumu, upijając spory łyk.

Blair Backfalls - 2011-01-07, 17:43

Blair zaśmiała się swoim trochę dziecięcym, acz niezwykle uroczym śmiechem słysząc i widząc zainteresowanie blondyna.
- kto wie, może wypróbuje pańskie umiejętności.
Powiedziała z lekkim, łobuzerskim uśmiechem odwzajemniając długie i głębokie spojrzenie w zielone oczy chłopaka.
Przygryzła lekko wargę.
- ciekawi mnie czy jesteś tak dobry w masażu, jak w tańcu hula?
Uniosła zadziornie brew ze złośliwymi iskierkami w oczach. Keith i taniec hula? Bezcenny widok :mrgreen:

Lilly Morgan - 2011-01-07, 21:20

Lilly sama nie spodziewała się po sobie takich słów. Że też jej cholerna natura musiała się odezwać akurat w jego obecności. No bo, bądźmy ze sobą szczerzy. Naturą Lilki było flirtowanie z każdym przystojnym i w miarę interesującym facetem, choćby nie wiem jak go nie lubiła.
- Dobra, źle się wyraziłam. Może i te wytapetowane lale są dobre w pewnych sprawach, ale błagam cię. Ty, wielki gwiazdor obracający się w towarzystwie... takich dziewczyn? Stać cię na kogoś o wiele lepszego. - powiedziała z chęcią podsuwając mu swoją pusta szklankę, w której już po chwili znajdował się płyn. Wypiła, już wolniej, a potem poszukała wzrokiem przyjaciółek. Pomachała im, żeby sobie nie pomyślały, że nagle zaczęły być dla niej nikim. Cały czas były na pierwszym miejscu. Tylko dzisiaj jakoś tak... Sama w sumie nie wiedziała dlaczego siedziała z Jayem, a nie z dziewczynami. Kątem oka dostrzegła Keitha z Blair i niemal natychmiast zacisnęła pięści ze złości. Była na niego wściekła o to, co zrobił Sashy. Spojrzała na przyjaciółkę, ale nie dostrzegła u niej żadnych oznak, że zauważyła Blackwella z Blair. Odstawiła szklankę i podniosła się z miejsca.
- Idę zatańczyć. - powiedziała do Fitzgeralda i już po chwili znalazła się na parkiecie poruszając się w rytm muzyki. Oczywiście jak na zawołanie zrobił się wokół niej mały tłumek panów. Świetnie. Już nawet potańczyć swobodnie nie mogła.

Jay Fitzgerald - 2011-01-07, 21:27

-Na kogoś wiele lepszego? Chcesz zacząć selekcjonować moje towarzystwo?-zapytał nieco zdziwiony.-Możesz. Co powiesz na początku na swoje towarzystwo?-zaśmiał się, po czym oczywiście napełnił raz i drugi, kieliszek Lily.-Potańczyć?-skrzywił się, bo nie przepadał za tym. Zwłaszcza do takiej muzyki, ale dla niej może się poświęcić. Poszedł za nią i stanął tuż obok, kładąc ręce na jej biodrach i zaczynając się bujać w rytm muzyki.
Sasha McLaren - 2011-01-07, 21:32

-Że to ten aktor-powiedziała po chwili, bo się zapatrzyła na Keitha z Blair. Nie znała dziewczyny, ale jej nie znosiła, za tamte komentarze na sylwestrze względem Keitha.-Przyznaje się, chyba że przed lub za nami jest jakiś przystojniak, komu mogła zamachać-zaśmiała się, spoglądając na telefon jeszcze aby przekonać się, czy Lily im coś napisze.-Z wyglądu to nawet nie taki zły...-oceniła chłopaka, choć zdawała sobie sprawę, że coś jest na rzeczy, bo panienka Morgan nigdy wcześniej nie mówiła o nim nic pozytywnego, a teraz dosiada się do jego stolika...
Ophelia Bissette - 2011-01-07, 21:45

- Ach tak, "Nic mnie z nim nie łączy, nie lubię go" - powiedziała, uśmiechając się w stronę Lilki jakby o niej w ogóle nie rozmawiały i machając w odpowiedzi na jej ruch. - Chyba ktoś mi znowu mydli oczy - dodała, wzdychając cicho i przyglądając się przez chwilę mężczyźnie. - Z wyglądu faktycznie niezły.
Sasha McLaren - 2011-01-07, 21:51

-Myślę, że ona po prostu nie zdaje sobie sprawy, że prawdą jest, że go nie lubi, ale kłamstwem będzie, jeśli powie, że nie żywi do niego żadnych wyższych uczuć-powiedziała niewinnie, bo przy tym mydleniu oczu oczywiście zdawała sobie sprawę, że chodzi o nią samą. Spokojnie, wdech, wydech, jutro porozmawiają i sobie wszystko wyjaśnią i wszystko będzie w porządku. Takie słowa dziewczyna sobie powtarzała robiąc dobrą minę do złej gry-Swoją drogą... nie sądzisz, że powinnam się przebadać?-zapytała nieco niewinnie, spoglądając ponownie na Keitha i Blair.
Ophelia Bissette - 2011-01-07, 21:55

- Uświadomimy ją jak już skończy romansować - stwierdziła Ofelia i upiła łyk alkoholu, uśmiechając się przy tym. Kolejne pytanie nieco zbiło ją z tropu, ale podążyła za spojrzeniem Sashy i parsknęła śmiechem, łapiąc o co chodzi. - Ja bym to zrobiła jak najszybciej!
Sasha McLaren - 2011-01-07, 22:00

-Więc jutro, jeszcze zanim się spotkamy, pójdę do lekarza...-zaśmiała się, zaczynając się na prawdę nad tym zastanawiać. Było to może i bardzo wredne i nieprzyjemne, ale co zrobić. Chyba miały prawo ponaigrywać się z Blackwella, zwłaszcza, że on tego nie słyszy.-Dajmy jej spokój, niech się pobawi. Kto wie, może to akurat miłość jej życia?-puściła oczko do Ophelii. Ta chyba dbała, aby jej przyjaciółki były starymi pannami, czerpiąc z tego jakąś chorą przyjemność...
Ophelia Bissette - 2011-01-07, 22:09

W przypadku Sashy życzyła jej jak najlepiej - co za tym idzie, na pewno nie żadnej głębszej relacji z Keithem. A Lilce chciała tylko uświadomić, że okłamywanie siebie to niekoniecznie dobry pomysł. Jednak Saszka mogła to sobie interpretować jak chce, a Ofelka równie dobrze mogła milczeć i pozwolić jej rozpieprzać sobie życie, droga wolna.
- Iść z tobą żebyś czuła się raźniej? - zapytała ze śmiechem. Były okropne dla Keitha, ale w końcu nie robiły tego bez powodu. - Lepiej przestań oglądać komedie romantyczne i czytać romanse - odpowiedziała na wzmiankę o wielkiej miłości.

Sasha McLaren - 2011-01-07, 22:13

Przecież Sasha nie tak na poważnie. Z resztą, wiedziała, że nie ma co liczyć nawet na jakikolwiek związek z Keithem, nie mówiąc o szczęśliwym, długim, pełnym miłości, aż tak głupia jednak nie była...-Wolę sama, dzięki-uśmiechnęła się, po czym nad wyraz teatralnie przewróciła oczami na wzmiankę o komediach i romansach. Wcale tak często tego nie robiła. A lubiła... odrywała się wtedy od swoich problemów, zwłaszcza jeśli chodziło o te w relacjach damsko-męskich. Czasem trzeba się było odmóżdżyć.
Lilly Morgan - 2011-01-07, 22:16

Uśmiechnęła się nieco ironicznie.
- O moim towarzystwie możesz co najwyżej pomarzyć. - odparła odrzucając długie blond włosy na plecy.
- Tak dokładnie, potańczyć. Muszę jakoś wyładować złość. - odpowiedziała i po chwili już znalazła się na parkiecie. Ona także nie lubiła klubowej muzyki. Jej ukochanymi zespołami były The Rolling Stones, Nirvana, Pearl Jam i Aerosmith. Nie wyglądała na fankę takiej muzyki i prawdę mówiąc nigdy by nią nie została, gdyby nie dorastała ze starszymi braćmi. O mały włos, a byłaby teraz fanka plastikowej muzyki. Na szczęście w trakcie rozwodu to Allison dostała opiekę nad trójką dzieci, dzięki czemu Lilly nie została rozdzielona z Heathem i Natem.
Kiedy poczuła na swoich biodrach czyjeś ręce, wiedziała, że to Jay. Mimo woli uśmiechnęła się do siebie. W sumie co jej szkodzi? Nie lubiła go, ale to przecież nie znaczy, że nie może z nim zatańczyć, prawda? Zamknęła oczy i zaczęła poruszać się w rytm muzyki.
- Myślałam, że nie lubisz tańczyć. - wymruczała cicho, żeby tylko Jay ją usłyszał.

Jay Fitzgerald - 2011-01-07, 22:22

-Widać właśnie marzę, skoro sama, z własnej inicjatywy przysiadłaś się do mnie-powiedział zadowolony. Jay nigdy, przenigdy nie uwierzyłby w słowa dziewczyny, że ta go nie lubi. Lgnęła do niego, co prawda mówiła też brzydkie rzeczy, ale to akuratnie go tylko nakręcało-Bo nie lubię, ale to dobra okazja, aby pomacać co nieco, prawda?-zapytał z rozbrajającą szczerością. Jakby on potrzebował tak prostackich sposobów. Nie musiał pstryknąć palcami, aby znalazła się jakaś chętna panienka.
Ophelia Bissette - 2011-01-07, 22:22

To dobrze, że wiedziała, bo inaczej ktoś by musiał ją brutalnie uświadomić. A Ofelka czuła, że Keith z chęcią zrobiłby to pierwszy, nim ona wyjaśniłaby to łagodniej.
- Nie przewracaj tymi oczami, wiem co robisz podczas samotnych wieczorów! - rzuciła oskarżycielsko, chociaż jej ton był żartobliwy. - Nasze gołąbki przeniosły się na parkiet - zauważyła z uśmiechem. - Czuję się jak stara panna po czterdziestce, która nie ma swojego życia i plotkuje o cudzym.

Sasha McLaren - 2011-01-07, 22:27

Och, zanim Keith i Ophelia by zdążyły otworzyć usta, NYGirl, miałaby to już dawno opublikowane. A właściwie taka informacja byłaby non stop na widoku, tylko imiona dziewczyn by się zmieniały cyklicznie.-Dobrze, że nie mówimy o tym co robisz wieczorami-odgryzła się, dla odmiany mrużąc oczy. A niech ma, Ofelka nie była nigdy świętą i nigdy nią nie będzie, nawet w snach-No, no. Kontakt trzeciego stopnia-puściła oczko. Biedne oczy Sashy, napracują się dziś. -Może nią jesteś-powiedziała dźwięcznie, nabijając się z tego.
Ophelia Bissette - 2011-01-07, 22:35

- Dobrze wiesz, że dziergam sweterki na drutach - powiedziała puszczając jej oczko i uśmiechając się. Nigdy nie była świętą, ale nie grzeszyła jakoś specjalnie, w końcu to nie o niej rozpisywała się NYGirl, tylko o Saszce. - Może i jestem panną, ale na pewno nie po czterdziestce! Poza tym, status singla mi nie przeszkadza.
Sasha McLaren - 2011-01-07, 22:39

-Sweterki na drutach... Chyba stringi na szydełku-odpowiedziała trącając ramieniem dziewczynę. Pożartować sobie nie można?-Może jesteś panną, a może nie, może masz 20 lat a może 40... W dowód ci nie zaglądałam-powiedziała niewinnie. W końcu z dzisiejszą chirurgią plastyczną, botoksami, makijażami permanentnymi i innymi takimi rzeczami już niczego nie można być pewnym.
Lilly Morgan - 2011-01-07, 22:44

- I to właśnie był największy błąd mojego życia. - odpowiedziała nie przestając tańczyć. Mógł sobie nie wierzyć, że Lilka go nie lubiła, ale taka była prawda. Owszem, sama szukała jego towarzystwa, ale jeszcze nie wiedziała czym to jest spowodowane. Kiedy widziała go na co dzień na planie, momentalnie robiła się zła i dobry humor od razu ją opuszczał. Jednak kiedy zobaczyła go dzisiaj na tej imprezie postanowiła, że nie będzie sobie psuć humoru. Imprezy powinny być miejscem dobrej zabawy, a nie wzajemnego obrażania się.
- Że słucham? - niemal krzyknęła w odpowiedzi na słowa chłopaka. Jay chyba za bardzo był szczery z panną Morgan. Owszem, dziewczyna lubiła szczerych ludzi i sama mówiła prawdę prosto w oczy, ale Jay przedobrzył. Przestała tańczyć, odwróciła się twarzą do chłopaka i uderzyła go w twarz.
- Nie jestem jakąś lalką, którą możesz sobie macać gdzie chcesz i kiedy chcesz, jasne? - patrzyła na Jaya swoimi błękitnymi oczami, w których było widać tylko i wyłącznie wściekłość. Miała już dość tego, że wszyscy faceci traktują ją tak samo.
- A ja miałam zamiar dać ci szansę. - powiedziała spokojniej. W jej głosie można było usłyszeć rozczarowanie. Pokręciła głową i udała się w stronę Sashy i Ophelii.

Ophelia Bissette - 2011-01-07, 22:48

- To też, zrobić jedną parę specjalnie dla ciebie? - zapytała ze śmiechem i przeniosła spojrzenie na parkiet. Widząc jak Lilka spoliczkowała swojego przystojnego kolegę, syknęła cicho i delikatnie się skrzywiła. - Ała, to musiało boleć - stwierdziła widząc, że Lilka jest wściekła i opuszcza towarzystwo mężczyzny.
Jay Fitzgerald - 2011-01-07, 22:50

-Oh, come on-mruknął pod nosem, bo przecież chyba jasne było, że żartował. Gdy dostał, lekko się skrzywił, choć tak na prawdę nie było to bolesne uderzenie. Zerknął, że ta się zaczyna oddalać, więc złapał dziewczynę za rękę i przyciągnął do siebie. Zrobił to na tyle mocno, że ta zatrzymała się milimetry od niego. Spojrzał jej głęboko w oczy-No chyba nie bierzesz tego co powiedziałem na poważnie-powiedział szczerze.-Tak, jak ja nie biorę twoich słów, bo trudno powiedzieć, żeby były one pochlebiające, hm?-zapytał unosząc palcem jej brodę nieco do góry. Palcem pomiział ją jeszcze po policzku w czułym geście i przypatrywał się jej, wpatrując się w jej mimikę dokładnie. Drugi raz nie chciał otrzymać z liścia, mimo że kto się czubi, ten się lubi.
Sasha McLaren - 2011-01-07, 22:53

-Nie zapomnij wyhaftować mojego inicjału z przodu-uśmiechnęła się. Aż zasłoniła usta dłonią, aby ukryć zdziwienie na widok tej sceny, w której jej przyjaciółka policzkuje tak przystojnego chłopaka-Aż mnie zżera ciekawość za co to było-powiedziała od razu do Ophelii. To była rzecz, za którą lubiła plotkary, umieszczające swoje obserwacje na internecie. Jeśli Lily im nie powie, co się tam stało i tak koniec końców zdobędą tą wiedzę.
Ophelia Bissette - 2011-01-07, 22:57

- Masz to jak w banku - stwierdziła z uśmiechem, chwilę później już zapominając o dzierganiu stringów i skupiając się na akcji Lilly-Jay.
- Jestem pewna, że już masz na to co najmniej trzy teorie, niepoprawna romantyczko - powiedziała, widząc jak mężczyzna zatrzymuje Lilkę kilka milimetrów od siebie. - A zaraz będzie wielki happy end zwieńczony pocałunkiem, zakład?

Sasha McLaren - 2011-01-07, 22:59

-Nie jestem niepoprawną romantyczką!-powiedziała, bo wcale nie była romantyczką. Nie lubiła, jak chłopcy podjeżdżali na rumakach pod jej okno, ani jak rzucali jej pod stopy płatki róż!-A po tym dostanie drugi raz, mówię ci to-zaśmiała się, gotowa wyciągnąć rękę, aby wprowadzić w życie mały zakład. Odrobina hazardu bywa ciekawą odmianą dla dwójki znudzonych życiem, niechcianych przez żadnych facetów kobiet.
Ophelia Bissette - 2011-01-07, 23:07

- Jasne, jasne - mruknęła tylko. Sama Ofelka też nie byłaby zachwycona gdyby jakiś koń wydawał dziwne dźwięki pod jej apartamentem, taki koń to strasznie niepraktyczny w NY, w końcu nie ma parkingów dla zwierząt!
- Okej, zakład stoi - powiedziała, kibicując Lilce żeby jednak pohamowała złość i nie robiła krzywdy koledze.
I, halo, to Ofelka nie chciała żadnego faceta!

Lilly Morgan - 2011-01-07, 23:17

Nie to, żeby Lilly nie znała się na żartach, bo oczywiście się znała. Nie obrażała się nawet za te o blondynkach. Jednak żarty w stylu, który właśnie zaprezentował Jay, zupełnie jej nie śmieszyły. Mimo iż spotykała się z nimi niemal za każdym razem, nie zamierzała ich tolerować. W końcu nie była przedmiotem, prawda? Uderzenie wprawdzie nie było zbyt bolesne, ale na tyle mocne, żeby zostawić ślad. Wciągnęła głośno powietrze, kiedy przyciągnął ją gwałtownie do siebie. Dobra, tego się nie spodziewała. Myślała, że po prostu machnie na nią ręką i pójdzie szukać innej naiwnej ofiary. Dzieliły ich zaledwie milimetry, więc Lilly nie miała innego wyjścia jak również spojrzeć mu w oczy. Dopiero teraz dostrzegła, że są naprawdę ładne. Takie... Boże Lilly, o czym ty myślisz! Blondynka potrząsnęła głową i z satysfakcją malującą się w jej oczach zauważyła na policzku chłopaka czerwony odcisk jej drobnej rączki.
- Nawet w żartach takie słowa nie są mile widziane. Przynajmniej dla mnie. Może twoje dziewczyny lubią jak tak do nich mówisz, ale ja nie jestem jedną z nich. - odparła pewnym siebie głosem.
- Najwidoczniej czymś sobie zasłużyłeś na moje niepochlebne słowa. - dodała mrużąc oczy. Kiedy pomiział ją palcem po policzku, zrobiło jej się gorąco. Za bardzo niż by chciała.
- Puść mnie. - zażądała nie spuszczając wzroku z chłopaka.

Jay Fitzgerald - 2011-01-07, 23:22

-Przepraszam w takim razie,więcej tak nie powiem, hm?-zapytał trącając swoim nosem jej mały, uroczy nosek. Widział ten nieznaczny ruch jej głową, jakby chciała się otrząsnąć z jakiejś myśli. Okej, Jay był aktorem i mógł w każdej chwili pokazać jakąś stronę samego siebie, ale mówił szczerze... no może wciąż miał ochotę ją przelecieć, ale na prawdę lubił tą dziewczynę, więc nie manipulował nią wcale, a wcale.-Wierz mi, nie często przepraszam dziewczyny, zwłaszcza te, które mnie biją-uśmiechnął się, zwalniając uścisk, teraz tylko delikatnie trzymając dziewczynę za nadgarstek.
Sasha McLaren - 2011-01-07, 23:25

Jakoś Policjanci na koniach i koniarze z Central Parku sobie radzili z ogierami i klaczami, także mógłby chłopiec od nich pożyczyć rumaka na chwilę, ale nie, Sasha nie chciała-No, dalej...-zaczęła po cichu kibicować Lily i Jayowi, chcąc jednak, aby chociaż jej wyszło z chłopakiem. Był przystojny, czyli nadawał się na chłopaka. Z resztą, nie musieli się od razu żenić, niech Lily ma jakąś uciechę z życia.
Ophelia Bissette - 2011-01-07, 23:31

Ale policjanci to policjanci, nie jakiś Romeo wyrwany rodem z dramatu Shakespeare'a.
Ofelka niecierpliwie zaczęła stukać palcami o blat stołu, bo jak na razie to żadne się nie kwapiło do pocałunku, a czar mógł prysnąć w każdej chwili, jeszcze ktoś wpadnie na Lilkę, kontakt wzrokowy się urwie i bańka pryśnie, a co wtedy?

Lilly Morgan - 2011-01-07, 23:32

Kiedy trącił jej nos swoim nosem, zmarszczyła go lekko, co wyglądało niesamowicie uroczo. A gdy ja przeprosił uniosła jedną brew do góry w geście zdziwienia.
- Ty mówisz serio? Jej... Jeszcze nie słyszałam, żebyś kogokolwiek przepraszał. - powiedziała z szeroko otwartymi oczami. Może trochę przegięła z tym policzkiem? Typowe dla Lilly było to, że po wielkiej burzy natychmiast następowała cisza. Tak było i tym razem. Kiedy wypuścił ją z objęć trochę się rozczarowała, ale nie pokazała tego po sobie.

Sasha McLaren - 2011-01-07, 23:34

Wtedy niewiadomoco, bo nawet nie ustaliły o co idzie ten ich cały zakład.-Teraz zachowujemy się jak staruszki przed telewizorem oglądające Modę na Sukces-powiedziała zdegustowana, bo właśnie zdała sobie sprawę z tego, jak bardzo żałosne jest ich zachowanie. Jedyną dobrą stroną było to, że dzięki temu miały rozrywkę!
Ophelia Bissette - 2011-01-07, 23:37

- Z deszczu pod rynnę, w Sun Valley byłam szesnastolatką, teraz jestem staruszką. Tylko średni wiek mi gdzieś umknął - stwierdziła rozbawiona i przestała stukać palcami o blat. Niestety, nic nie mogły poradzić na to, że na imprezie było tak niewiele atrakcji i ich znajomych.
Sasha McLaren - 2011-01-07, 23:42

-Z chęcią zaobserwowałabym dalsze losy Lily i jej chłoptasia, ale chyba będę się zbierać. Mam jutro dużo spraw do załatwienia-zaśmiała się, bo rozmawiały o tym wcześniej. A tak serio, skoro Lily poszła, to nie chce mi się pisać o dupie Maryni czekając na jej następnego posta.-Zadzwoń do mnie jutro, jak będziesz mieć chwilę, dobra?-przypomniała dziewczynie, bo na prawdę chciała rozwiązać tą sprawę, a nie zadowolić się tylko zwieszeniem broni, które miało miejsce w tym momencie, bo przecież to może być tylko tymczasowe.
Ophelia Bissette - 2011-01-07, 23:52

- No tak, jasne - powiedziała, bo dopiero teraz przypomniała sobie, że Sasha faktycznie coś tam wspominała o zajęciach na jutro. I, tak na marginesie, my całą imprezę piszemy o dupie maryni. - Zadzwonię, ale najpierw dowiem się od Lilki o co chodzi między nią i jej aktorem, bo ciekawość mnie zeżre - uśmiechnęła się do dziewczyny.
Sasha McLaren - 2011-01-07, 23:55

-Przyniesiesz mi świeże ploteczki!-zaznaczyła, że bez nich, to Ophelia może się w ogóle nie pojawiać.-Do zobaczenia-uśmiechnęła się i zaczęła zbierać swoje rzeczy. Jej oczy wciąż wędrowały do Lily i Jaya, a chwilami także do Keitha i Blair. Gdy się zebrała, zamachała dłonią do blondynki, po czym zwinęła się z klubu.
Keith Blackwell - 2011-01-08, 03:16

Blair Backfalls napisał/a:

Blair obróciła się słysząc znajomy głos.
- najwygodniejsze nie są, ale liczy się efekt,
Uśmiechnęła się łobuzersko do Keitha, chociaż chłopak nie patrzył na jej twarz.
- a poza tym ... mały masaż i nic im nie będzie. Większy problem będzie ze znalezieniem sprawnego masażysty, znasz może jakiegoś?
Uniosła brew z łobuzerskim uśmiechem i sięgnęła po malibu.
Lubiła się droczyć z mężczyznami.
No a rum też był pro, jeśli nawiązać do pewnego pirata odgrywanego przez jej ulubionego aktora.


A jaki szanujący się mężczyzna by się nie zainteresował! Podejrzewam, że nawet gej dałby się złapać na powaby panny Backfalls sprytnie ukryte pod tymi kokosami, a co dopiero taki kobieciarz jak Keith. Jej słowa skomentował wyłącznie nieznacznym uśmieszkiem szalbierza, znad szklanki rumu.
- Możesz zaufać mi na słowo, że w masażu jestem o niebo lepszy niż w tańcu hula. - powiedział człowiek, który nawet sam sobie nie zaufał by na słowo. Ale nie o tym my tu teraz. Nie wypił jeszcze na tyle dużo, aby tańczyć taniec hula, tym bardziej, że z owym tańcem miał wspólnego tyle, co nic. Chociaż, kiedyś miał tę przyjemność zaznać bliższego kontaktu z pewną uroczą tancerką hula, ale nie sądził, żeby była nią na prawdę. I z pewnością interesowały go wtedy inne zalety tej niewiasty, niż umiejętność tańca.

Blair Backfalls - 2011-01-08, 19:34

- nie należę do osób wierzących. Wierzę w to co widzę i czuję.
Dziewczyna była coraz bardziej zaintrygowana chłopakiem. I nie było to zakochanie głupiej dziewczyny potrafiącej poniżać się żeby tylko wzbudzić zainteresowanie Blondyna. Nie wątpiła że takich jest wiele i to nie tylko na tej sali. Przesunęła szybko wzrokiem po sali i napotkała spojrzenia Ophelii i Sashy.
- a widzę że jesteśmy obserwowani.
Blair pochyliła się zbliżając się do twarzy chłopaka. Mówiła teraz ciszej, a jej głos był seksownie lekko zachrypnięty.
- Myślisz że tamta blondyna wydrapie mi oczy jeśli Cię pocałuje? A może od razu naśle na mnie mafię?
Uniosła łobuzersko brew patrząc w hipnotyzujące zielone oczy Keitha.
Co poradzić, lubiła się drażnić z innymi. A skoro i tak już podpadła tamtej dziewczynie ....
No i nie ma nic tak podniecającego jak adrenalina. A jak do tego chłopak był taki seksowny.

Keith Blackwell - 2011-01-08, 21:20

Cień uśmiechu zaigrał mu w kącikach ust, kiedy w myślach zgadzał się z jej słowami. On też nie wierzył w nic, czego nie potrafił zobaczyć i dotknąć. Dlatego zwykle tylko kręcił głową z politowaniem wysłuchując historyjek o stwórcy, aniołach stróżach, miłościach od pierwszego wejrzenia i innych tego typu rzeczach. Kiedy wspomniała, że ktoś ich obserwuje nie zdziwił się zbytnio. Jego zawsze obserwowano, zawsze śledziła go jakaś para oczu, zawsze znajdował się ktoś, kogo ciekawiło, co robi, z kim robi, i co zrobi zaraz. Ludzie szukali rozrywki, a on lubił in ją dostarczać. Czasem czuł się jak produkt masowej kultury. Powędrował zielonymi tęczówkami za spojrzeniem Blair, natrafiając na właśnie wychodzącą Sashę i zostającej samej przy stoliku Ophelię. Zabawne, że dopiero teraz je zauważył.
- Nie sądzę... - powiedział nieco rozkojarzonym tonem, wracając spojrzeniem do Blair, która teraz znalazła się przyjemnie blisko. Dziewczyną, która mogłaby wydrapać oczy pannie Backfalls była raczej Sashę, chociaż biorąc pod uwagę spokojną naturę raczej by tego nie zrobiła. A Ophelia... chyba miała wyjebane na to, co Keith robił, przynajmniej dopóki nie dotyczyło to nikogo z jej bliskich. I w tym właśnie momencie naszła go dziwna ochota porozmawiania z ową blondynką. Przesunął jeszcze raz wzrokiem po twarzy Blair, zatrzymując na chwilę spojrzenie na jej ustach. Cóż, normalny facet pewnie nie zmarnowałby takiej okazji, ale Keith to Keith, w takich sytuacjach znajdował się co chwila. - Wybacz, ale muszę cię zostawić. - powiedział ni stąd ni zowąd, odsuwając się od dziewczyny. Uśmiechnął się przepraszająco, uśmiechem trwającym zaledwie jakieś dwie sekundy, a potem dopił swój rum i już go nie było. Miał nadzieję, że Blair nie będzie na niego długo zła. Chociaż nie, nie miał nadziei, w sumie miał na to wyjebane, dlatego jego przepraszający ton i uśmiech nie były do końca szczere. Ale zapewne wynagrodzi to pannie Backfalls pewnego dnia. Po chwili rozsiadał się już z nonszalancją na krześle, które niedawno opuściła Sasha, z nową szklanką rumu, którą załatwił gdzieś po drodze.
- Bonsoir - przywitał się w jej ojczystym języku, z kącikowym niewinnym uśmieszkiem.

Ophelia Bissette - 2011-01-08, 21:30

Ofelka pożegnała się z Sashą, jednak postanowiła zostać jeszcze trochę. Kto wie, może zostawienie Lilki samej z jej aktorzyną nie byłoby dobrym posunięciem, a blondynka i tak nie miała ochoty wracać jeszcze do domu.
Chwilowo wpatrywała się w tańczących ludzi nieobecnym spojrzeniem i jeździła opuszkiem palca po krawędzi szklanki, kiedy z zamyślenia wyrwał ją nie kto inny niż Keith.
- Jestem pewna, że to jedyne słowo, które znasz po francusku - powiedziała, patrząc na niego obojętnie.

Keith Blackwell - 2011-01-08, 21:59

Osunął się niżej na krześle, upijając łyk rumu i uniósł do góry jedną brew, wpatrując się w Ophelię.
- Ależ aby rozmawiać z Francuzkami w ich ojczystym języku nie potrzeba znać po francusku ani słowa, uwierz mi. - odparł niewinnym tonem, któremu przeczył perwersyjny uśmieszek w kącikach ust blondyna. - I nie, znam też parę przekleństw. - sprostował, chociaż prawdą to nie było, bo znał francuski całkiem dobrze, w szkołach do których chodził francuski był obowiązkowy, a Keithowi nauka przychodziła stosunkowo łatwo. Już wtedy wiedział, że taka znajomość francuskiego w życiu może bardzo się przydać, choćby zważywszy na nienaganną aparycję tamtejszych dziewczyn. I przecież w końcu musiał sprawdzić na własnej skórze, czy francuski są w rzeczywistości tak świetnymi kochankami jak się mówi.

Ophelia Bissette - 2011-01-08, 22:10

- Masz rację, wystarczy być prawdziwym facetem. A Saszka opowiadała, że tobie jednak brakuje do tego kilku centymetrów - skłamała zgrabnie i uśmiechnęła się słodko, bo w końcu Sasha nic takiego nie mówiła. Ale to nie znaczyło, że Keith musi o tym wiedzieć, prawda? - W takim razie tylko pozazdrościć znajomości francuskiego - powiedziała patrząc na niego z lekkim politowaniem, jednak kto jak kto, ale Keith powinien się przyzwyczaić do takiego spojrzenia, w końcu serwowała mu je od dłuższego czasu.
- Co się stało, że opuściłeś swoją uroczą towarzyszkę? Czyżby dała ci jasno do zrozumienia, że męska łazienka jest wyłącznie dla mężczyzn?

Keith Blackwell - 2011-01-08, 22:27

Jej, wypraszam sobie, Keithowi tam na dole nic nie brakowało, wręcz przeciwnie, poza tym, wątpił, żeby Sasha się skarżyła. No, chyba, że była na niego zła, ale to już inna bajka. Nie przejął się zbytnio oskarżeniami Ophelii, bo kto by wziął na poważnie słowa tak złej i pełnej makiawelizmu kobiety, która ponadto z niewiadomych przyczyn darzyła go nieodwzajemnioną nienawiścią.
- Może chcesz się sama przekonać? - zaproponował z pobłażliwym uśmieszkiem, niech dziewczyna zna jego łaskawość. Na jej kolejne słowa nic nie odpowiedział, nie chciało mu się bawić w kolejne uszczypliwości, bo sam nie miał pojęcia, dlaczego zostawił seksowną i najwyraźniej chętną dziewczynę na rzecz nie darzącej go sympatią Francuzki.

Ophelia Bissette - 2011-01-08, 22:37

Ofelka wcale nie była pełna makiawelizmu - a z pewnością nie powiedzieliby tego jej przyjaciele. Keith był wyjątkiem i raczej nieczęsto zdarzało się żeby traktowała kogokolwiek tak oschle jak jego. I naprawdę, wystarczy, że ona wie dlaczego nie darzy Keitha sympatią.
- Na pewno nie z tobą - odpowiedziała, siląc się na uprzejmy ton i upiła łyk drinka, po raz kolejny tego wieczoru poprawiając kwiat, który miała we włosach. Z chęcią dodałaby, że ma do siebie więcej szacunku, ale byłoby to obraźliwe dla Sashy, więc się powstrzymała.

Blair Backfalls - 2011-01-08, 23:12

Z tego co widzę, panna Backfalls została bezczelnie zostawiona sama.
Cóż, niektórzy się boją że nie podołają.
Dopiła malibu i zapaliła sobie skręta. Wokół niej oczywiście od razu pojawił się wianuszek mężczyzn z zapalniczkami. Dziewczyna zaśmiała się cicho i wybrała najprzystojniejszego i jego zapalniczkę.
Straciła po chwili zainteresowanie brunetem bo zobaczyła na telefonie parę nowych notek miejscowej plotkary i nowe wpisy na seeYou.net.
O dziwo i dla niej znalazło się tam miejsce.
A jej zdjęcie ... uśmiechnęła się pod nosem i zobaczyła że obserwuje ją pewna interesująca afroamerykanka z seksownym afro na głowie.
Blair zsunęła się z krzesła barowego chętna na bliższe spotkanie z dziewczyną.
Po paru piosenkach w rytmie hula i w centrum zainteresowania męskiej i nie tylko, części imprezy dziewczyny zniknęły za drzwiami, a co tam, męskiej toalety. Po dłuższym czasie ze skrętami w trakcie wypalania panie wyszły z toalety poprawiając sukienki. Blair i jej towarzyszka Raira były pod wpływem różnych narkotyków więc wróciły do tańca. Co tam że kontynuowały go na barze. Taniec dziewczyn, zważywszy na wydarzenia w toalecie był na tyle erotyczny że co jakiś czas pojawiał się tatuaż Blair zrobiony na biodrze.
Fuck me.Be bad.
No i chyba tyle, o xd Bawiły się ładnie na barze z butelkami rumu w rękach. Skąd one się wzięły? Pewnie któryś z przystojniaków im je podrzucił.

Keith Blackwell - 2011-01-09, 15:03

Zmienił swoją wcześniejszą nonszalancką, dość wygodną zresztą pozycję, opierając przedramiona na stole i nachylając się w stronę Ophelii.
- Nie ze mną? Strasznie nad tym ubolewam, bo ja z tobą bardzo chętnie. - uniósł jedną brew a potem dodał swoim specjalnym, niskim, pociągającym głosem. - Poza tym wiesz, w życiu trzeba wszystkiego spróbować. - większość niewiast słysząc ten jego ton miała mokro w majtkach, ale Keith szczerze wątpił, żeby Bissette się na to nabrała. Po prostu lubił ją irytować.

Ophelia Bissette - 2011-01-09, 15:09

Najwyraźniej znał ją bardzo dobrze, bo na Ofelkę ten ton niespecjalnie zadziałał. Gdyby przed nią siedział kto inny niż Keith - kto wie, może by poskutkowało.
Uśmiechnęła się uroczo i pochyliła do przodu, zbliżając swoją twarz do jego.
- Niestety, muszą wystarczyć ci fantazje, bo do niczego nie dojdzie. Ani w tym, ani w przyszłym życiu - powiedziała patrząc w jego oczy chłodno, choć ton głosu na to nie wskazywał i odsunęła się na bezpieczną odległość, zaczepiając kelnera i zamawiając kolejnego drinka, już nawet nie wiedziała którego i czy nie czas przystopować.

Keith Blackwell - 2011-01-09, 15:19

Kącik ust mu zadrgał, kiedy słysząc jej słowa powstrzymywał się przed szerokim uśmiechem.
- Jeej, nawet sobie nie wyobrażasz, jaka jesteś seksowna, kiedy tak brutalnie odbierasz mi nadzieje. - powiedział z egzaltowaną fascynacją w głosie, i powstrzymując śmiech tak jak wcześniej dziewczyna powrócił do poprzedniej pozycji. Kiedy Ophelia zatrzymała kelnera również nie omieszkał zamówić kolejnej szklanki rumu. On przynajmniej w porównaniu do Bissette wiedział którego. Trzeciego. Nie, zaraz, czwartego.

Ophelia Bissette - 2011-01-09, 15:26

Prawdę mówiąc, w tej chwili Ofelia też powstrzymywała uśmiech, choć jej wargi lekko zadrgały.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jaki jesteś irytujący, Blackwell - powiedziała zastanawiając się dlaczego w ogóle z nim tutaj siedzi. I dlaczego dalej nie bajeruje Blair, która pewnie z chęcią wskoczyłaby mu do łóżka, czego o Ofelii powiedzieć się nie dało. - Nie powinieneś znaleźć sobie ciekawszego zajęcia niż drażnienie się ze mną?

Keith Blackwell - 2011-01-09, 15:36

- Zawsze do usług. - uśmiechnął się niczym harcerz obczepiony odznakami, wykonując małą parodię ukłonu. Gdyby dostawał pięć dolarów za każdym razem, kiedy usłyszy, że jest irytujący, byłby już multimiliarderem. Właśnie, dlaczego on tu z nią siedzi? Dobre pytanie, na które sam nie znał odpowiedzi.
- Może i powinienem, ale niestety słynę z tego, że nigdy nie robię tego, co powinienem. Myślę, że zamiast zaprzątać sobie tym głowę, powinnaś cieszyć się każdą chwilą spędzoną ze mną.

Ophelia Bissette - 2011-01-09, 15:44

Cóż, może gdyby mu powiedziała, że go absolutnie uwielbia, nie byłby taki szczęśliwy i szybko by się znudził, tym samym dając jej spokój. Niestety, chyba już za późno na zmianę taktyki, chociaż, kto wie...
- Ależ ja się bardzo cieszę. Każda chwila spędzona z tobą upewnia mnie w tym, że powinnam zdecydowanie unikać ludzi twojego pokroju - powiedziała w momencie, w którym kelner przyniósł ich zamówienie. W tej samej chwili doszła do wniosku, że żeby wytrzymać z Keithem będzie jednak potrzebowała czegoś mocniejszego niż drink.

Keith Blackwell - 2011-01-09, 15:52

Cóż, pewnie ma rację. Towarzystwo dziewczyn które go uwielbiają nie cieszyło go tak bardzo, jak mogłoby się wydawać. Zwykle jego znajomość z taką niewiastą kończyła się na jednym, dwóch spotkaniach. Szybko się nudził. Ophelia była przynajmniej nieprzewidywalna, poza tym, wciąż czekał na chwilę, kiedy wkurzy ją na tyle, że puszczą jej nerwy.
- Cieszę się, że możesz uczyć się na moim przykładzie. - uśmiechnął się dobrodusznie, dopijając swoją wcześniejszą szklankę rumu, nim wziął od kelnera kolejną. Tylko niech mu Ophelia nie przesadzi! Bo dociąganie jej nieprzytomnej do jej domu nie byłoby niczym przyjemnym.

Ophelia Bissette - 2011-01-09, 15:59

Chyba sobie odrobinę poczeka, bo blondynka nieczęsto wybuchała złością. Chłopak naprawdę musiałby się postarać.
- Jakiś ty uprzejmy - powiedziała, mając ochotę zmyć mu ten irytujący uśmieszek z ust, jednak mimo wszystko nie wychodziła ze swojej roli pełnej obojętności.
Ona akurat szczerze wątpiła w to, żeby ją Keith dobrodusznie zabrał do domu, położył w łóżeczku i grzecznie wyszedł. Podejrzewałaby bardziej, że zostawi ją tutaj na pastwę losu (albo kelnerów) i jak gdyby nigdy nic sobie pójdzie.

Keith Blackwell - 2011-01-09, 16:08

No właśnie, Keith miał już okazję zauważyć, że blondynka jest niezwykle cierpliwą osobą. Większość osób nie wytrzymywała psychicznie po godzinie spędzonej z nim. Ophelia wręcz przeciwnie, dlatego uznał ją za godnego siebie przeciwnika. Poza tym, lubił wyzwania.
- Prawda? - zapytał retorycznie, jakby był ucieszony, że w końcu ktoś to zauważył. - Wciąż nie mogę się nadziwić, dlaczego kiedy chcę komuś pomóc ludzie tylko patrzą na mnie podejrzliwie i mówią, żebym poszedł do diabła. - pokręcił głową z niedowierzaniem, ubolewając nad swoim losem. Przecież ogólnie wiadomo, że Keith do diabła pójść nie może, bo to diabeł przyszedł do niego, już dawno, i został na dłużej. A co do zostawienia Ophelii na pastwę losu, tudzież kelnerów, blondyn może i był osobą mogącą uchodzić za złą, niegodziwą, cierpiącą satysfakcję z cierpienia innych et cetera, ale w gruncie rzeczy do blondynki nic nie miał, nawet ją w miarę szanował i pokusiłby się chyba na ten akt dobroci, odprowadzając ją do domu.

Ophelia Bissette - 2011-01-09, 16:17

Ona sama podziwiała swoją cierpliwość, choć podejrzewała, że w przyszłości będzie miała przez to uszczerbek na zdrowiu psychicznym.
- Wyobraź sobie, że ja też tego nie rozumiem! Taki pomocny i szarmancki dżentelmen, wspaniały partner i przyjaciel, jak to możliwe? - swoją kwestię wygłosiła teatralnym tonem, patrząc na niego z delikatnym rozbawieniem i upiła łyk alkoholu, rozglądając się po ludziach bawiących się na imprezie. Znacząc większość była już pijana, część nadal się bawiła, choć nieliczni chyba zdawali sobie sprawę z tego, co wyprawiają na parkiecie.

Keith Blackwell - 2011-01-09, 16:24

Przytakiwał przy każdym pochlebnym epitecie, jaki wypływał z jej ust, z wyrazem wzruszenia i zarazem przejęcia na twarzy.
- Nie mam pojęcia, droga Ophelio, zaprawdę nie mam pojęcia. - pokręcił głową, łapiąc się za serce. - Jestem ci pełen wdzięczności, za to, iż ty jedna mnie rozumiesz. - westchnął, osuwając się niżej na krześle, jeszcze raz pokręcił głową, najwidoczniej wciąż nie mogąc pojąc nieufności i niegodziwości tego świata. Tak się tym przejął że aż musiał opróżnić połowę zawartości swojej szklanki, żeby jakoś to przełknąć.

Ophelia Bissette - 2011-01-09, 16:31

Pokręciła głową, nie wiadomo czy bardziej z politowaniem czy może z rozbawieniem i westchnęła cicho.
- W ramach podziękowania zrób coś dla mnie - powiedziała, znowu pochylając się w jego stronę żeby dobitniej zrozumiał co ma mu do powiedzenia.. - Zacznij się w końcu leczyć. Dla dobra ludzkości i mojego komfortu psychicznego, hm?

Keith Blackwell - 2011-01-09, 16:39

Nachylił się również w jej stronę, z egzaltowaną ciekawością na twarzy, jak gdyby właśnie miała mu zdradzić jakiś super sekret.
- Raz próbowałem. - powiedział szeptem, jakby dla odmiany teraz on dzielił się z nią sekretem życia. - Ale kaftanek nie pasował mi do oczu, więc uciekłem. - skończył konspiracyjnym tonem, kiwając głową, jak gdyby chcąc dodać wiarygodności swoim słowom, a następnie powrócił do poprzedniej pozycji, na powrót rozsiadając się z nonszalancją na krześle. Upił kolejne parę łyków rumu, a następnie oblizał usta koniuszkiem języka.
- Dlatego niestety uważam, że ludzkość jak i twoja psychika będą musiały jeszcze trochę pomęczyć się z moją osobą. - dodał już swoim zwyczajnym, olewającym tonem, i uśmiechnął się nieco drwiąco.

/zw, obiaad.

Ophelia Bissette - 2011-01-09, 16:50

Z sekundy na sekundę Ofelia zastanawiała się co takiego w Keith'cie widzi Sasha i wymyślić nie mogła. Zastanawiała się jeszcze nad czymś, ale nie śmiała tego wypowiadać w myślach i też nie do końca rozumiała to zjawisko.
- No tak, to zrozumiałe - powiedziała tonem godnym Matki Teresy, jakby współczuła mu z całego serca. - Trzeba było zmienić zakład. Gdzieś indziej na pewno mieliby kaftan idealnie komponujący się z twoimi oczami. Kto wie, może tak bardzo by cię polubili, że nie chcieliby cię wypuścić.
Ona też oparła się o swoje krzesło i dopiła drinka, odstawiając pustą szklaneczkę na stolik. Prawdę mówiąc, miała ochotę zapalić, jednak wątpiła żeby było to mile widziane w tym miejscu.

Keith Blackwell - 2011-01-09, 17:03

No jak to co widzi? Idealną aparycję, nieodparty wdzięk i urok osobisty, ujmującą charyzmę i ten uśmiech! Nie wspominając już nawet o ponadprzeciętnej inteligencji. Dlatego w najmniejszym stopniu nie należy obwiniać Sashy o jej całkowicie uzasadnione zauroczenie. I Keitha w sumie też. Raczej Boga, za to, że tak hojnie go obdarował. Czy może szatana.
- Zastanawiałem się nad tym, ale wiesz, nie można być tak samolubnym. Kto by zaspokajał te wszystkie długonogie nowojorskie spragnione miłości niewiasty, gdybym ja leniuchował w kaftaniku dopasowanym do moich oczu? - uniósł jedną brew, paroma łykami dopijając swój rum.

Ophelia Bissette - 2011-01-09, 17:10

No tak, Saszkę należy obwiniać wyłącznie za brak gustu. I wybić to zauroczenie z główki, koniecznie. A Keitha jak najszybciej zapakować w kaftanik, Ofelka może go nawet osobiście, podstępem dostarczyć do najbliższego zakładu psychiatrycznego.
- Przystojni nowojorczycy? - zasugerowała niewinnie. - Z pewnością masz wielką konkurencję na tym polu, mój drogi, a długonogie niewiasty potrafią sobie całkiem nieźle radzić same.

Keith Blackwell - 2011-01-09, 17:21

Zmarszczył brwi, przez chwilę zastanawiając się nad jej słowami, przy okazji machnął niecierpliwie na kelnera, żeby przyniósł mu kolejną szklankę rumu. No, w sumie, jako taką konkurencją mógłby być tylko Black. W jego opinii z Gevinsonem dziewczyny szły do łóżka jedynie z litości, a Dane... Dane, mimo, iż jest jego przyjacielem, nolens volens, jest idiotą. Tak więc o swoją pozycję boga seksu się nie martwił.
- Ty zapewne jesteś mistrzynią w radzeniu sobie samej. - uniósł jedną brew, wcale nie mając nic dwuznacznego na myśli, o czym świadczyłby jednokącikowy perwersyjny uśmieszek, którego wcale nie miał na ustach.

Ophelia Bissette - 2011-01-09, 17:29

Nie sądziła, że zmusi go swoimi słowami choćby do sekundy refleksji, więc kiedy zauważyła jego zmarszczone brwi, rozbawiło ją to odrobinę. Korzystając z okazji zamówiła coś dla siebie, rezygnując z drinków i prosząc o coś mocniejszego. Inaczej pewnie nie zrozumie kogoś takiego jak Blackwell.
- Kiedy nie ma nikogo kto dałby radę mnie zadowolić, muszę radzić sobie sama - powiedziała i uśmiechnęła się w podobny sposób. Zawstydzenie Ofelii nie było łatwym zadaniem, przynajmniej nie w takich tematach. - To nie moja wina, że nowojorczycy są kiepscy w te klocki.

Keith Blackwell - 2011-01-09, 17:42

Co racja, to racja, kogoś takiego jak Keith po prostu nie da się zrozumieć na trzeźwo, chyba, że jest się pojebanym w takim samym tudzież zbliżonym stopniu co on. Na razie nie wielu się to udało, a tym, którym się udało mają dzisiaj zaszczyt móc nazywać się jego przyjaciółmi.
- Nie z wszystkimi próbowałaś. - stwierdził, nie omieszkując uśmiechnąć się przy tym prowokująco. Keith z pewnością nie był 'kiepski w te klocki', o czym Ophelia zdecydowanie powinna się przekonać, nim wyda wyrok na wszystkich nowojorczyków.

Ophelia Bissette - 2011-01-09, 17:48

Dosyć wątpliwy zaszczyt, należałoby dodać.
- I nie ze wszystkimi spróbuję - odpowiedziała zgodnie z prawdą, bo jakoś nie miała ochoty sypiać ze wszystkimi nowojorczykami jakich spotka na swoich drodze. Co nie oznacza, że stroniła od romansów, jednak... nie każdy miał szansę się z nią przespać, bo nie z każdym miała ochotę to robić.

/lecę, będę później/

Keith Blackwell - 2011-01-09, 18:13

- To by było raczej trudne, zważywszy na to, ze w Nowym Jorku mieszka jakieś dziesięć milionów ludzi. Odjąć kobiety, mężczyzn po trzydziestce i dzieci... zostaje jakiś milion, może dwa. - w tym momencie uśmiechnął się, z wiadomych tylko dla siebie przyczyn. Tj, właśnie uświadomił sobie, ile jeszcze ma w Nowym Jorku niewiast do zaliczenia! Może nawet uda mu się zdążyć przed trzydziestką, jak się pospieszy? Rok ma 365 dni, do trzydziestki zostało mu siedem lat, gdyby codziennie zaliczał po jednej dziewczynie... nie, nie wyrobiłby się, musiałby zaliczać po trzy... nie, po cztery dziennie. Aż zastygł ze szklanką w połowie drogi do ust. To by było coś! Trzeba chyba spróbować. Swoją drogą, za dużo chyba wypił, że ma takie rozkminy.
Blair Backfalls - 2011-01-09, 19:40

Panna Blackfalls bawiła się w najlepsze kiedy jej telefon zabrzęczał.
Po wymianie sms'ów z dawno nie widzianą Summer porwała swoją towarzyszkę, której imienia nie pamiętała znów do męskiej toalety. Kiedy ją opuszczała, już bez tamtej afroamerykanki ale za to z całym jej towarem i tych dwóch panów, którymi sie teraz zajmuje. Blair z błyszczącymi oczami i problemami z utrzymaniem równowagi odnalazła wzrokiem Keitha i Ophelię.
Bezczelnie podeszła do nich i wpierdoliła się Blondynowi na kolana zakładając mu ręce na szyję i patrząc mu w oczy z uśmiechem.
- no, Tleniony, szykuje się misja!
Powiedziała ze szczerym przejęciem. Pochyliła się i zaczęła mu mówić szeptem do ucha jakby to był największy sekret na świecie.
- Summer wróciła i wydostaje Dane'a z więzienia. Potem będzie impreza na basenie w kampusie i mamy skombinować trunki i Maryśkę, ooo ... i powinnam być na Ciebie zła, bo mam sto razy lepsze nogi niż ta tutaj ale że pierdolę od rzeczy więc spotkamy się na kampusie, czy coś, o.
Blair jako że wykonała zadanie z uśmiechem zadowolenia już miała się zsunął z kolan Blondyna, ale stwierdziła że jeszcze wypije mu drinka, o.
Dopiero jak to zrobiła wstała i uśmiechnęła się do Ophelli.
- sory że przeszkodziła, musiałam przekazać bratu ważne informacje.
Wcale nie była aż tak piana żeby nie pamiętać kto jest jej bratem. Po prostu chciała wprowadzić trochę zamieszania, o.
A może jednak była aż tak piana.
I z racji że pierdolę od rzeczy, w domu mam Dom Wariatów i nie umiem się skupić to panna Backfalls zamówiła sobie taxi, zgarnęła pare butelek do torebki i z gracją, pomimo niepewnego chodu, opuściła ten lokal, o.

Ophelia Bissette - 2011-01-09, 21:06

Słysząc jego rozważania, przewróciła oczami, jednak nawet nie zdążyła ich skomentować, bo chwiejnym krokiem podeszła do nich Blair. Ofelka tylko uniosła do góry brwi, widząc że ta pakuje mu się na kolana i raczej nie sprawia wrażenie trzeźwej.
Mimo to, nie patrzyła się w tej chwili na nich, to nie jej sprawa czego Blair chce od Keitha.
Słysząc wzmiankę o bracie, uśmiechnęła się jedynie krzywo.
- Związki kazirodcze też cię kręcą? - zapytała niewinnie, chociaż raczej nie podejrzewałaby tej dwójki o jakiekolwiek więzy rodzinne. - Cóż, na mnie chyba już pora - stwierdziła po chwili, wstając i dopiero w tym momencie uświadamiając sobie, że jednak wypiła odrobinę za dużo, bo świat lekko wirował, więc zatrzymała się nie wykonując żadnego ruchu.

Keith Blackwell - 2011-01-09, 22:52

Oczywiście objął w pasie Blair, kiedy napierdolona jak szpadel usiadła mu na kolanach, w końcu nie byłoby już tak fajnie, gdyby z nich zleciała, a następnie z wyrazem skupienia na twarzy próbował ogarnąć, o co jej chodzi. Summer wróciła. Przez chwilę zastanawiał się nad tym, czy to dobrze, czy źle. Chyba jednak dobrze. Wyciąga Dejna z więzienia. To chyba też dobrze, przynajmniej on nie musi tego robić. Impreza! To już zdecydowanie dobra wiadomość, a nawet bardzo dobra. Kiedy Blair zsunęła mu się z kolan odprowadzał ją przez chwilę wzrokiem z wyraźnym rozbawieniem patrząc na jej wątpliwy krok. Potem spojrzenie zielonych tęczówek w których teraz błyszczały łobuzerskie iskierki spowodowane wieścią o zakazanej imprezie skierował na Ophelię.
- Oczywiście, taki bezpruderyjny, niemoralny, aczkolwiek pełen uroku facet jak ja nie mógł by odmówić sobie jakiejś kazirodczej przygody. - powiedział z przeuroczym, aczkolwiek dość perwersyjnym uśmiechem na ustach, a następnie widząc nieudolne próby opuszczenia jego towarzystwa podejmowane przez dziewczynę pokręcił z rozbawieniem głową. Wstał i podszedł do niej, on też do końca trzeźwy nie był, ale miał mimo wszystko mocniejszą głowę od Ophelii, tak więc objął ją w pasie, coby się nie wywaliła po drodze, i poprowadził ją w stronę wyjścia.
- Chodź, zabieram cię na imprezę twojego życia.

Ophelia Bissette - 2011-01-09, 22:58

Chwilę jej zajęło uspokojenie świata, ale zaraz po tym poczuła na sobie łapy Keitha i z chwilą, kiedy ruszyli, wszystko na powrót przestało być nieruchome.
- Nie idę z tobą na żadną imprezę - oświadczyła butnie, odsuwając od siebie jego ręce, co nie było najlepszym pomysłem, bo zaraz zachwiała się odrobinę, zaraz jednak łapiąc równowagę. Więc nie było z nią jeszcze tak źle. Mimo to, kiedy zrobiła samodzielnie kilka kroków, świat znowu zawirował z większą szybkością i musiała się zatrzymać, żeby nie zaliczyć gleby.

Keith Blackwell - 2011-01-09, 23:15

Przewrócił oczami, kiedy tak lekkomyślnie zrezygnowała z jego pomocy, gdy nawet głupi by zauważył, że w takim stanie dojście do domu dla blondynki było rzeczą niemal niemożliwą. Pojawił się po chwili na powrót przy niej, znów ją obejmując i prowadząc do drzwi.
- W takim razie odprowadzę cię do domu. - rzekł przekonująco, chociaż na to, że faktycznie odprowadzi ją do domu marne szanse. W końcu nie może ich ominąć taka impreza! - Wiesz, Nowy Jork późną porą nie jest miejscem sprzyjającym pijanym niewiastą, ci wszyscy gwałciciele i świry czające się na każdym rogu, to nie przelewki. Na szczęście masz mnie!

Ophelia Bissette - 2011-01-09, 23:20

Tym razem stwierdziła, że Keith jednak może jej się na coś przydać. Poza tym, obiecał, że odprowadzi ją do domu, a ona nie miała specjalnie głowy do zastanawiania się czy mówi prawdę czy też nie.
- Mhm. A obok siebie mam świra i gwałciciela w jednym, cudownie - mruknęła, mimo to przytrzymując się jego koszuli, kiedy wyjątkowo chwiejnie stanęła. W końcu jednak udało im się wyjść z klubu, a Ofelkę owiało chłodne, orzeźwiające powietrze, które powinno ją nieco oprzytomnić.

Keith Blackwell - 2011-01-09, 23:26

- Świr może jeszcze, ale gwałciciela sobie wypraszam. - odparł z rozbawieniem, zerkając na nią z ukosa. Przy okazji musiał uważać, aby samemu się nie wywalić, ale na szczęście miał w tym wprawę. Kiedy wyszli z klubu zaciągnął się świeżym powietrzem, rozglądając się przy okazji za jakąś taksówką. Na szczęście, właśnie jakaś nadjeżdżała, tak więc zatrzymał ją machnięciem ręki, a potem wpakował ostrożnie Ophelię na tylne siedzenie, samemu siadając obok niej. Podał taksówkarzowi adres kampusu, mając nadzieję, że dziewczyna jest na tyle pijana, że nie zwróci na to szczególnej uwagi.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group