Bary & Kluby - The Inn LW12

Audrey Hudson - 2010-11-09, 14:21
Temat postu: The Inn LW12

Scott More - 2011-01-10, 18:07

Nie, nie jednak wolę czekoladowe… a może faktycznie kolorowe są lepsze. Cholera no. Niedaleko baru można było zauważyć chłopaka, ze specyficznie sterczącą czupryną, ciemnych włosów, ubranego w czarne spodnie lekko zwisające w kroku, które podtrzymywał pasek z ćwiekami. Na barkach miał lekko opinającą się koszulę w kratkę, bodajże koloru granatowego. Przesiadywał na jednym z wysokich krzeseł, mocno garbiąc się, tak że niemal czubek nosa chłopaka przylegał do blatu. Na ladzie rozsypane było kilkadziesiąt kolorowych i czekoladowych MM, po których monotonnie wodził beznamiętny wzrok chłopaka. Palcem wskazującym trącał co rusz jednego z dropsów, zastanawiając się biegle, który ze słodyczy bezpretensjonalnie włożyć do buźki i zjeść.
Po barze rozlegał się tylko zachrypnięty głos, usilnie starający się wybrać pomiędzy czekoladowymi MM, a kolorowymi
-Czekoladowe, czerwone, zielone…- w kółko powtarzał to samo, nie mogąc zdecydować się, którego bezpośrednio schrupać. Po chwili udręki i błyskotliwego myślenia, prawą dłonią zgarnął większość dropsów, jakie znajdywały się na blacie i ot tak włożył je do buzi, powoli i dokładnie przeżuwając je ze znudzeniem, wypisanym na twarzy.

Noelle Young - 2011-01-10, 18:41

Noelle jak co wieczór wybrała się na rajd po barach, klubach. Drugim z kolei miejscem jakie odwiedziła The Inn LW12. Pierwszy bar w jakim była, znudził jej się szybo, dużo napitych mężczyzn którzy podwalali się do niej sprawiało że obchodziło ją obrzydzenia. Postanowiła jak najszybciej zmienić środowisko. Kilka przecznic dalej znalazła ten o to bar. Więc natychmiast weszła do niego, było to eleganckie pomieszczenie które wręcz zapraszało do wejścia. Obciągnęła przykrótką tunikę by nie odsłaniała tego czego odsłaniać nie powinna i zajęła pierwsze lepsze miejsce. Zamówiła whisky z lodem. Mało kobiece? Trochę ale Noelle nadrabiała to swoim ponętnym wyglądem, może nie należała do kobiet o cyckach jak melony i dupie a'la Jennifer Lopez, jednak długimi nogami i magnetyzującym spojrzeniem wszystko nadrabiała.
Rozejrzała się po barze i zauważyła Scotta, był tak skupiony na wyborze MM, że wywołał nie zły atak głupawki u blondynki. Wzięła łyski i podeszła do jego stolika.
- Brązowe są najlepsze. - Zauważyła, podkradając mu jednego z nich. Uśmiechnęła się w rozbrajający sposób i zagadnęła. - Mogę? - Mruknęła patrząc na wolne miejsce.

Scott More - 2011-01-10, 19:13

Monotonnie przeżuwał wszystkie rodzaje MM, co chwila wkładając to nowego do buzi. Nie zwracając uwagi, ani na kolor, ani na to czy w środku jest krem nugatowy bądź nadzienie o smaku whiskey. Wyprostował się momentalnie, zauważając jak do baru wchodzi blondynka, która pomimo swoich zaników pamięci, kojarzył. Zmierzył ją tylko od stóp do głów, tym swoim banalnie ospałym wzrokiem.
Jak miała na imię..? Myśl, myśl. Dawno nie widział się z niektórymi osobami, dlatego też jego pamięć wyblakła i stała się niczym biała karta papieru, na której są tylko jakieś niewyraźnie pomazane znaczki, zawijasy, frędzelki i inne pierdoły. Zacisnął wargi, odwracając wzrok od blondyny, kiedy ta spojrzała w jego kierunku, ukradkiem zerkając na dropsy leżące na blacie. Zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że dziewczyna może zaraz podejść do niego, ale miał cichą nadzieję, że jednak tak się nie stanie. Czemuż to? Scott i jego marna pamięć dawały się we znaki, za Chiny nie przypominał sobie imienia znajomej. Znajomej prawda? Chyba, raczej… tak.
Wzrok miał wciąż utkwiony w jakimś niewiadomym punkcie, momentami zerkając na blondynę, która jak się okazuje znalazła się tuż przed nim.
-Co?- wyprostował się zaskoczony, słysząc pytanie dziewczyny –ależ jasne, siadaj- zmarszczył czoło będąc w chwilowej bezradności.

Noelle Young - 2011-01-10, 19:40

Chłopak wydawał się w ogóle jej nie kojarzyć więc nie miała zamiaru mu się przedstawiać, poza tym wyglądał na niechętnego do jakiejkolwiek rozmowy. Najwyraźniej go z kimś pomyliła. Przez chwile wpatrywała mu się w twarz, lecz po chwili nie rozpoznała nim chłopaka, którego często spotykała w barach i razem upijali się. Uśmiechnęła się w przepraszający sposób i mruknęła tylko. - Chyba cię z kimś pomyliłam.
Złapała whisky które już stało na stole i powoli podniosła by upić z niego łyka. - Scott, nie? - Zapytała nie siadając, lecz cały czas stojąc. Nie mogła sobie dać spokoju, skądś znała te twarz. Nie dziwiła się czemu mógł ją zapomnieć, tylko Noelle wydawała mieć się na tyle dobrą pamięć by zapamiętać każdą twarz po pijaku. Przez chwilę wydawało jej się że on nazywa się inaczej. Może Steven, może Nott ?
Nie ważne i tak znając życie przemieści się gdzieś, bo tutejszy klimat jej się znudzi.

Scott More - 2011-01-10, 19:55

Nie można winić chłopaka, za jego jakże słabą pamięć. Miał to bodajże po matce, albo po tacie? Kurcze, kto wie. Po prostu miał sklerozę i to było udowodnione medycznie w jego przypadku, nie wdawajmy się w żadną filozoficzną dyskusję na ten temat.
Gdyby tylko przypomniał sobie imię dziewczyny, cała sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. No, bo przecież, do cholery nie będzie mówił do niej per "e Ty", to co najmniej sprzeczne z zasadami wychowania. STOP. Nie w przypadku Scotta. On nie miał żadnych zasad, więc mógłby tak powiedzieć, ale jego sumienie, sumienie moi mili nie dałoby mu spokoju do końca życia. Chodziłby z taką tabliczką, zawieszoną na słomowych sznureczkach, która ujawniałaby wszystkim prawdę "Ten co mówi do kogoś ‘ej ty’". A dajcie spokój.
-A no tak faktycznie, mam tak na imię- stuknął się teatralnie w głowę, wstając z miejsca i odsuwając krzesło przed em... Naomi?
-Siadaj Na...- przerwał momentalnie, robiąc krzywy grymas -koleżanko- dodał unosząc jedną brew ku górze.
Wrócił na swoje miejsce wyciągając się wzdłuż stolika i opierając się na skrzyżowanych rękach.
-Więc... koleżanko- zaciął się specjalnie w środku zdania, kiedy chciał już grzecznie zapytać "co tam", ale jego sumienie znowu dało mu się we znaki -Dobra, masz mnie, nie pamiętam twojego imienia, przyznaje się- powiedział na jednym wdechu, unosząc momentalnie ręce ku górze, w geście poddania się, jakby blondyna była policjantem, który właśnie przesłuchuje biednego Scotta.

Noelle Young - 2011-01-10, 20:13

Oczywiście Noelle nie winiła chłopaka, w żadnym calu że nie pamięta jej imienia. Nie wszyscy mogą mieć tak dobrą pamięć jak ona czyż nie? Jej natomiast matka natura nie obdarzyła talentem malarskim, nigdy nic nie umiała malować a ludzie rysowani przez nią na lekcjach plastyki przypominali bardziej gorylice niż istoty ludzkie. Czy świat czasem nie jest niesprawiedliwy?
Oczywiście panienka Yong skorzystała z zaproszenia Scotta i przysiadła na przeciwko niego., pijąc sobie spokojnie whisky. Chłopak najwyraźniej rozpoznał dziewczynę, ale podejrzewała że nie zna jej imienia, jej podejrzewania si.ę sprawdziły bo po chwili się do tego przyznał. - Noelle.
Uśmiechnęła się do niego w ujmujący sposób, po czym jednak wolała się upewnić się czy chłopak aby na pewno ją zna. - Kojarzysz mnie? Czy raczej jestem dla ciebie nie znajoma? - Zapytała się go, spoglądając na niego z nad szklaneczki.

Scott More - 2011-01-10, 20:27

No tak, jak mógł zapomnieć takie specyficznie imię. Z resztą on nawet sam czasami swojego nie pamięta, a przypomina sobie imiona znajomych, zaglądając w listę kontaktów w telefonie. Przedziwne? Nie w jego przypadku.
Kilka MM's, które zostało na stoliku przesunął w kierunku dziewczyny, dając jej znak głową, żeby śmiało i bez skrępowania częstowała się owymi słodkościami. On już w siebie wepchnął wystarczającą ilość tego czekoladowego cholerstwa, więc niech blondyna bierze i cieszy się z życia dopóki może. W końcu Scotta może najść ochota, żeby znowu w siebie coś wepchnąć i koniec, ze stolika zniknie każdy najdrobniejszy okruszek.
-Noelle- powiedział głośno, klaszcząc przy tym w dłonie, wszyscy w lokalu od razu skierowali swoją uwagę na chłopaka. Ten położył tylko dłonie na stolik.
-No co? Koleżankę witam, tak?- powiedział bezradnym głosem, w którym można było usłyszeć też nutkę pretensji.
Wrócił do poprzedniej pozycji, zbliżając się znacznie do dziewczyny.
-Powiedz mi Noelle, co my do cholery tu robimy, toż to istna szopka!- powiedział znowu tym samym bezwstydnie głośnym tonem- jeszcze tylko brakuje tu, pedała w rajtkach, grającego na skrzypcach- dodał jak zawsze wypełniony garścią energii, która krążyła w jego krwi.

Shane McKay - 2011-01-20, 21:20

Jak na faceta przystało, kiedy wchodzili do baru przytrzymał wahadłowe drzwi i przepuścił Sashę przodem. Nigdy nie uważał się za wzorowego gentelmena, ale miał za to ogromny szacunek do kobiet i to wystarczyło. W środku zastali około dwadzieścia osób, a zapewne jeszcze więcej czaiło się w głębi sali. Shane zdjął swoją kurtkę i dał znać Sashy, że weźmie od niej jej nakrycie, które w chwilę później zawiesił na hakach przyczepionych do ściany, obok baru. Zajęli miejsca tuż przy nich, na wypadek gdyby ktoś pokusił się i miał ochotę okraść im rzeczy. Za ladą stał niece podstarzały mężczyzna, który wycierał szmatką zdecydowanie czystą szklankę. Shane pochylił się do dziewczyny.
- Jak tak dalej będzie szorować, to nic z tego nie zostanie - wyszeptał konspiracyjnie. Wyprostował się i jak gdyby nigdy nic zwrócił do barmana. - Szkocką proszę. A ty, Sasho?

Sasha McLaren - 2011-01-20, 21:55

Sasha uśmiechnęła się w podziękowaniu za przytrzymanie drzwi i usiadła, wcześniej rozbierając się z okrycia wierzchniego. Nie była wystrojona, żeby nie powiedzieć ubrana jakkolwiek sensownie, bo miała na sobie zwykły czarny sweter, a pod nim jasną koszulkę. -Dla mnie...Mojito-stwierdziła po chwili. Nigdy nie pijała mocnych alkoholi, chyba, że miała zły humor i nie myślała wiele.-Więc, Shane. Co cię tu sprowadza?-zapytała, bo w sumie nie zapytała o to, a to ją interesowało, jak najbardziej.
Shane McKay - 2011-01-20, 22:05

- Rodzice - odpowiedział bez wahania. - Serio. Elen i Derek doszli do wniosku, że Floryda to nie miejsce dla mnie. Chcieli mnie usamodzielnić, choć prawdę mówiąc byłem już taki od wczesnych młodzieńczych lat. - Urwał na chwilę, kiedy barman podstawił przed nimi ich napoje i odszedł do innych klientów. Shane upił łyk i wziął głęboki wdech. - Po śmierci Amelie ciężko było mi się pozbierać... - Jakoś nie czuł się specjalnie zakłopotany, że mówił Sashy o swoich słabościach. Od jakiegoś czasu stał się nieczuły na tego typu sprawy, bo wiedział, że prędzej czy później go wyniszczą. Tak samo było w przypadku samej śmierci jego przyrodniej siostry - odpychał tą mroczną myśl i stawiał przed nią mentalny mur. - Z resztą znasz całą moją historię, nie trzeba być psychologiem żeby domyśleć się co może czuć dzieciak w moim położeniu. Ale dość o mnie. Jak ty sobie radziłaś do tej pory? Oczywiście pomijając bliskie spotkanie z czyjąś pięścią... Bo uwierz mi, w porównaniu z moimi przeżyciami to naprawdę nic wielkiego.
Sasha McLaren - 2011-01-20, 22:11

-Usamodzielnić, czy zejść im z drogi?-zapytała niewinnie, bo znała niefart chłopaka do rodziców zastępczych. Gdy odebrała drinka, zaczęła znęcać się nad ćwiartkami limonki słomką. - Jak sobie radziłam? Nieźle. Przed wyjazdem zerwałam w niezbyt subtelny sposób z Robem-westchnęła. Nie była zadowolona z tamtej sytuacji, ale to dla niej była już przeszłość. Shane znał ją i Roba, więc dlatego użyła imienia.-Dostałam pracę, a raczej staż, byłam szczęśliwa, ale nie wszystko tu poszło po mojej myśli. Ot, cała historia-stwierdziła, nie rozdrabniając się w szczegóły, bo nie lubiła narzekać i użalać się nad sobą.
Shane McKay - 2011-01-20, 22:27

Spojrzał na Sashę po tym jak zadała pytanie odnośnie jego rodziców, ale znał ją i wiedział, że przemawia przez nią wyłącznie troska. W przypadku innych osób doszukiwałby się uszczypliwości, jednak z Sashą nie było takiej potrzeby.
- Nie, oni naprawdę chcieli zobaczyć mnie jak robię coś dla siebie, wiesz? Studia na Columbii wydawały się dla nich dobrym początkiem. - Ponownie upił swoją szkocką, tym razem do dna i skinął na barmana po dolewkę. Kiedy ten mu nalał i odszedł, Shane beznamiętnie obkręcał kieliszek na blacie.
- Zerwałaś z nim? - zdziwił się. - Gdybym był dziewczyną pewnie chciałbym poznać szczegóły, ale całe szczęście nie jestem i ograniczę się do stwierdzenia "Dobrze dla ciebie". - Rozejrzał się wokół i zwrócił do Sashy. - Swoją drogą to nieźle się dobraliśmy - ja wyglądam jakbym się ze schroniska urwał, a ty jakbyś dopiero co stoczyła pojedynek z krokodylem. Jeszcze ludzie tutaj pomyślą, że chcemy ich okraść czy coś. Jak za starych czasów, nie? - Wzniósł kieliszek w górę i wypił całą zawartość. Zdziwiło go to, że tak się rozgadał, chociaż jeszcze nie mógł tego zwalić na alkohol, głowę do picia to akurat miał mocną.
- Więc opowiedz mi o tym stażu.

Sasha McLaren - 2011-01-20, 22:32

-Nie lubiłeś go?-zapytała nieco zdziwiona. Nie sądziła, że coś było nie tak. Wiadomo rywalizacja, ale Shane zachowywał się całkiem normalnie względem niego.-Jeśli sądzisz, że wyglądam jak po walce z krokodylem, chciałabym wiedzieć, jak wyglądałam od razu po. W sumie musiałam wyglądać źle, skoro mój własny wykładowca siłą mnie do lekarza zaciągnął-mruknęła, wspominając to z małym obrzydzeniem. Ze względu na lekarzy i szpital, oczywiście!-Staż? Hm, Elle, gazeta o modzie, przez przypadek tu, a nie w LA-powiedziała, zastanawiając się, co może powiedzieć. Mogłaby powiedzieć dużo, ale nie sądziła, że ani to Shane'a obchodzi i czy coś zrozumie z jej paplaniny na ten temat.
Shane McKay - 2011-01-20, 22:38

- Nie powiedziałem, że nie lubiłem. "Tolerowałem" byłoby dobrym słowem. Ale nie przez zawody. Jeśli nie podpasuje mi czyjaś osobowość, to po prostu pozostaję obojętny względem danej osoby - powiedział i po chwili zaśmiał się na kolejne słowa Sashy. Musiał przyznać, że tęsknił za takimi jej stwierdzeniami. Zawsze poprawiały mu humor, choć w zasadzie nie powinny.
- Wcale mnie nie dziwi, że cię przyjęli. Zawsze wiedziałaś co nie co o modzie i to ci służyło. Roba jakoś nie specjalnie to obchodziło, co?

Sasha McLaren - 2011-01-20, 22:48

-Czy ja wiem czy nie odchodziło? Nie podzielał pasji. Ale to facet-powiedziała, bo to nie miało najmniejszego wpływu na ich rozstanie. To znaczy miało, bo miało wpływ na jej wyjazd, ale nie bezpośrednio. W tym czasie usłyszała dźwięk telefonu, więc odebrała wiadomość-O wilku mowa-zaśmiała się, bo to akurat Rob wysłał jej życzenia z okazji urodzin. Pokręciła głową. Upiła nieco swojego drinka, spoglądając po wnętrzu pubu, po czym wracając wzrokiem do Shane'a.
Shane McKay - 2011-01-20, 23:20

- To zruzumiałe i wcale mu się nie dziwię, ale jako twój chłopak powinien się chociaż trochę interesować, prawda? - zapytał. Opróżnił swój kieliszek, a w międzyczasie Sasha odczytała smsa. Nagle coś sobie uzmysłowił i szybko sięgnął po swój telefon.
- Cholera - powiedział, patrząc na godzinę. - Wybacz, ale to chyba koniec naszego spotkania. Zapomniałem, że umówiłem się z rodzicami na wideochat. Takie rodzinne spotkanie, Elen nalegała. - Wsunął teledon do kieszeni spodni i wstał z krzesła. - Odprowadzić cię?

Sasha McLaren - 2011-01-20, 23:23

-Nie, wystarczy, aby nie próbował tego tępić-stwierdziła, bo na prawdę, tyle jej wystarczyło, by nie robić problemu z tego faktu.-Och, nie przejmuj się. W końcu spotkamy się jutro.-przypomniała mu, bo sądziła, że przypadkiem może zapomnieć, nie był w końcu wielkim fanem takich miejsc.-Nie dziękuję, wsiądę w taksówkę-stwierdziła i też zaczęła się zbierać, bo nie miała zamiaru siedzieć tam samej.
Shane McKay - 2011-01-20, 23:32

- Dobrze powiedziane. - Wstał ze swojego krzesła i zbliżył się do wieszaków. - I tak, postaram się przyjść na twoją imprezę urodzinową - zapowiedział, lekko się uśmiechając. Podał Sashe jej nakrycie i pomógł jej na siebie założyć. Sięgnął po swoją kurtkę i zarzucił ją na siebie, a następnie oboje skierowali się w stronę wyjścia.
- To do zobaczenia jutro - rzucił, kiedy zatrzywali się na chodniku przed barem. Skinął dziewczynie głową i ruszył powoli wzdłuż ulicy. Obejrzał się za siebie parę razy by sprawdzić, czy nikt przypadkiem nie napadł Sashy. Potem ruszył żwawym krokiem, mijając zziębniętych przechodniów.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group