Central Park - Angel of the Waters

Audrey Hudson - 2010-11-09, 21:18
Temat postu: Angel of the Waters

Keith Blackwell - 2011-01-27, 20:59

Kręcenie się samemu w nocy po Central Parku nie było zbyt bezpieczne jeśli było się, dajmy na ten przykład, roznegliżowaną niewiastą. Natomiast musicie wiedzieć, że Keith nie był wcale roznegliżowaną niewiastą, był Keithem, co nie zmienia faktu, że był równie kuszący. Wiecie, rozwiany blond włos, chłodne, zamyślone spojrzenie zielonych tęczówek, ten uroczy, nieco arogancki pół uśmiech który miał w zwyczaju wstępować na jego usta. Podejrzewał jednak, że gdyby jakaś urocza dzierlatka chciałaby go wykorzystać seksualnie, tu, w parku, nie miałby nic przeciwko, nie sądził również, żeby jakiś gej-gwałciciel był na tyle głupi, żeby na niego napaść, zresztą, geje to podobno bardzo mili i spokojni ludzie, także blondyn nie musiał się o siebie martwić. Aczkolwiek, powracając do tematu tego posta, Keith siedział sobie na owych schodach załączonych na powyższych obrazku i palił w samotności papierosa. Wbrew pozorom nie był aż taką duszą towarzystwa, za jaką go wszyscy uważali, w większości przypadków inni ludzie po prostu go irytowali, tak więc lubił od czasu do czasu posiedzieć sobie w towarzystwie samego siebie i porozmyślać nad istotą egzystencji. Central Park, o tej godzinie, i przy tej fontannie wydawał się idealnym do tego miejscem, gdyż nie wiele kręciło się tu ludzi.
Sasha McLaren - 2011-01-27, 21:07

Cóż, napalonych dziewuszek to Keith może się nie powinien bać, tak samo jak napalonych gejów, ale był ktoś, kto chętnie zrobiłby mu krzywdę. Sasha? A skąd, niby dlaczego? W końcu on tylko był (może nie z własnej inicjatywy) sprawcą jej wielu kłopotów, a na dodatek to on wypuścił Ophelkę niemalże w stroju Ewy w środek zimy, w środek nocy. To nawet Kevin sam w Nowym Jorku miał ubranie, a i tak nieźle mógł oberwać!
Blondynka zmierzała powoli w stronę kampusu, aby wejść do jaskini lwa i zdać ten cholerny egzamin. Idąc dość szybkim krokiem, odruchowo rozglądała się to w lewo, to w prawo, czasem zaglądając również pod nogi, aby żadnego guza sobie nie nabić, bo wizyt w szpitalu to ona w ostatnim czasie miała pod dostatkiem.-Well, well, well-chciałoby się rzec, gdy dojrzała swojego znajomego na schodkach. Jakoś nie specjalnie ucieszyła się na jego widok, mimo tego, postanowiła się na moment przy nim zatrzymać. Może na złość? Może po prostu jej serducho tego chciało, mimo że mózg wiedział od początku że to nie jest dobra decyzja?

Keith Blackwell - 2011-01-27, 21:19

Nie podejrzewał, żeby Sasha miała na tyle siły, aby go skrzywdzić, no chyba, że zaatakowałaby z zaskoczenia. To już raczej jej się nie uda, bo - kolejny zadziwiający fakt na temat Keitha - nie był głuchy. Co za tym idzie, doskonale wiedział, że ktoś zmierza w jego kierunku. Oczywiście nie wiedział, kim ten ktoś był, nie był na tyle dobry - jeszcze! - aby poznawać po odgłosie kroków osobę która je stawiała, ale najwidoczniej nie interesował się tym na tyle, aby odwrócić głowę, i zobaczyć kim ta osoba jest. Zamiast tego zaciągnął się kolejny raz, wpuszczając do płuc szkodliwą dawkę nikotyny i nasłuchując kiedy kroki ucichną.
Sasha McLaren - 2011-01-27, 21:26

Cóż, Sasha stanęła przed nim i się do niego odezwała. To wskazywało na to, że raczej szybko nie umilkną odgłosy jej butów. To znaczy, już umilkły, bo dziewczyna się zatrzymała. Uniosła brew w ramach oczekiwania, aż chłopak ją dostrzeże. Trzeba to było przyznać, dziewczyna anorektyczką nie była, także wcale nie tak trudno było ją zauważyć. Ten mimo wszystko chciał ją zignorować, co nie było mądre, bo to zaczęło irytować dziewczynę. a zła Sasha, to zła Sasha.
Keith Blackwell - 2011-01-27, 21:42

Wybacz, mój nie do końca sprawny dzisiaj umysł nie rozkminił twojego posta, my bad. ;d Anyway, Keith podniósł znudzony wzrok szarozielonych tęczówek na blondynkę, której nie widział dość dawno, i do której towarzystwa wcale go nie ciągnęło, ale poniekąd ucieszył się na jej widok. Wiecie, zawsze lepsze to, niż napalony gej-gwałciciel.
- Zgubiłaś się? - zapytał w irytujący sposób przeciągając samogłoski i uniósł jedną brew, po czym wypuścił leniwie szare obłoczki dymu - A może się stęskniłaś? - zapytał, a na jego usta wpełznął ten arogancki, ale jakże uroczy uśmieszek, chociaż coś w wyrazie twarzy Sashy podpowiadało mu, ze jest na niego zła.

Sasha McLaren - 2011-01-27, 21:48

wybaczam, dziś nie myślę również ;d
Gdy zobaczyła ten uśmieszek, kolana jej lekko zmiękły, a rączki zacisnęła w pięści. -Nie, nie zgubiłam się.-powiedziała powoli. Jako, że stała, a on siedział, mogła patrzeć na niego nieco z góry, czego nie mogła sobie odmówić.-Ani się nie stęskniłam. Stęsknić? Za tobą?!-prychnęła tylko. Spojrzała na niego, chcąc aby jej zielone oczęta pokazywały coś na kształt pogardy czy zawiedzenia.-Czytałeś może NYGirl ostatnio?-zapytała, powoli zmierzając od sedna sprawy, którą chciała z nim poruszyć.

Keith Blackwell - 2011-01-27, 22:11

Wysłuchał jej pretensji z tym samym beznamiętnym wyrazem twarzy, również tym samym obojętnym wzrokiem obserwując pogardę i zawiedzenie w jej oczach. Przyzwyczaił się. Z biegiem czasu do wszystkiego można się przyzwyczaić, nawet do wiecznego grania i udawania.
- Czytałem. - przyznał z ubolewaniem, wzdychając cicho, i na chwilę zawieszając głos. W końcu jednak znów przemówił, kręcąc z dezabrobatą głową. - To straszne, nie dość, że szerząca się wśród studentów niesubordynacja i anarchia wystarczająco wpływa na moralne chcących osiągnąć coś w życiu młodych ludzi, to jeszcze nauczyciele dają taki zły przykład. Doprawdy, przecież on ma z pięćdziesiąt lat!

Sasha McLaren - 2011-01-27, 22:31

-To Blair się z nim pieprzy-skrzywiła się. Ona nie miała żadnych zboczeń, także starsi faceci nie koniecznie ją kręcili, a ten jeden konkretny już wcale, ze względu na to, że ma żonę. Keith chciałby aby Sasha się od niego odczepiła? Niech się ożeni!-Nie o tym mówię, idioto-mruknęła.-Jak mogłeś pozwolić wyjść Ophelii z twojego apartamentu bez pieniędzy, telefonu... bez niczego, aby wrócić do domu?!-zapytała z pretensją w głosie. -Rozumiem, że nie jesteś gentlemanem, ale sorry, powoli zamieniasz się w nieczłowieka!-pierwszy atak złości już za nią. To nie znaczy, że kolejnych nie będzie, ani że będą lżejsze, kto wie, kto wie. A Summer i Blair jakiś czas temu przekonały się, że Sasha bywa raptowna.
Keith Blackwell - 2011-01-27, 22:50

- Nie miałem na myśli Ciebie, tylko jej. - sprostował, a w oczach błysnęło mu rozbawienie - Jej, kto by pomyślał, że facet z pięćdziesiątką na karku może być tak aktywny seksualnie? - zapytał retorycznie z udawanym zdziwieniem, kręcąc lekko głową. Po kolejnych jej słowach z oczu zniknęło rozbawienie, ustępując miejsce zdystansowanej ostrożności, jak u nieoswojonego kota. - Skąd miałem wiedzieć, że kiedy dziewczyna pożycza pieniądze oznajmiając, że potrzebuje ich na taksówkę wcale nie oznacza to w waszym cholernym damskim szyfrze zamiaru zamówienia tej taksówki, a nocną przechadzkę po Central Parku? - o ile na początku tej wypowiedzi używał spokojnego tonu to ostatnie słowa niemal wycedził przez zęby, zirytowany. I nie, nie dlatego, że Sasha insynuowała, że to jego wina. Sam doskonale wiedział, że to jego wina, i cholera, czuł się winny. A to, że czuł się winny zdecydowanie mu się nie podobało. Zwalanie winy i wyżywanie się na innych było jego nieświadomą formą obrony.
Sasha McLaren - 2011-01-28, 11:42

-No tak, zapomniałam, że jesteś jeszcze głupszy niż Ophelia-mruknęła. Oczywiście chodziło jej tylko o podjęcie decyzji o samotnym spacerze przez Central Park, tak ogólnie nie miała o niej najgorszego zdania. Bardzo dobrze, że Keith czuł się winny, ale dla niej było to zdecydowanie za mało. -Najlepiej powiedzieć, że się nie zrozumiało kobiety, co?-prychnęła, na prawdę irytując się, ze względu na to jak się teraz zachowywał. Nadęty bufon.
Keith Blackwell - 2011-01-28, 16:47

Na jej insynuacje o jego domniemanej głupocie przewrócił jedynie oczami. Jeśli chciała go obrazić mogła wybrać jakiś bardziej wysublimowany sposób niż wyzwiska na tak niskim poziomie. Zgasił niespiesznie papierosa, rzucając niedopałek gdzieś na bok, a następnie podniósł się ze schodów, stając naprzeciw Sashy, dzięki czemu teraz on mógł patrzeć na nią z góry.
- Powinnaś wiedzieć, że jakkolwiek głośno i natarczywie będziesz próbowała utwierdzić mnie w przekonaniu, że to moja wina, nie cofnie to czasu. - odparł chłodno, bo naprawdę, słowa Sashy skutecznie zaprzepaszczały jego próby uciszenia sumienia, co szło mu bardzo, bardzo dobrze dopóki panna McLaren się nie pojawiła.

Sasha McLaren - 2011-01-28, 16:53

-Niestety, ale to wiem.-powiedziała, unosząc twarz nieco w górę, aby spojrzeć mu w oczy. Przygryzła lekko wargę, po czym odwróciła wzrok w bok, jakby się nad czymś zastanawiała. -To znaczy, że masz wyrzuty sumienia!-powiedziała celując w jego tors wyprostowanym palcem.-Bardzo dobrze. Niech cię wyrzuty sumienia zjedzą-powiedziała, będąc nieco zdziwiona. Nie sądziła, że ktoś taki ma w ogóle jakieś ludzkie odczucia (oprócz pożądania, to już przetestowała i wiedziała, że istnieje.)
Keith Blackwell - 2011-01-28, 17:15

Zdecydowanie nie spodobał mu się wyraz twarzy dziewczyny, kiedy uświadomiła sobie fakt, że ma wyrzuty sumienia, chociaż bardziej nie spodobał mu się sam fakt, że w ogóle to sobie uświadomiła. Bardzo dobrze jednak udało mu się ukryć tę lekką, chwilową konsternację, krzyżując przedramiona na klatce piersiowej i wpatrując się w blondynkę z mieszaniną drwiny i powątpiewania, jakby chcąc uświadomić jej samym spojrzeniem, że to co powiedziała było co najmniej głupie i nijak nie trzymało się kupy.
- Nie przeszło ci za to przez myśl, że to, że uważam, że to co się przydarzyło Ophelii mogłoby by być częściowo moją winą, nie znaczy wcale, że mam z tego powodu wyrzuty sumienia. - bo prościej byłoby założyć, że jest po prostu sukinsynem bez uczuć i ma po prostu na tę całą sprawę wyjebane.

Sasha McLaren - 2011-01-28, 17:20

-Nie, bo jeśli tak myślisz, to znaczy że masz wyrzuty sumienia.-powiedziała uśmiechając się wrednie. Wiedziała, że Keith nie chciałby, aby rozpowiedziała, że wielki Blackwell ma uczucia i bywa mu żal dziewczyny, z którą się nawet nie przespał, więc nic, kompletnie nic go nie łączy.-A jeśli tak nie myślisz...-powiedziała zawieszając wzrok, po czym perfidnie, z zimną krwią, go spoliczkowała.-To zdecydowanie powinieneś, bo to twoja wina.-syknęła zirytowana. Powinien się cieszyć, bo w porównaniu do tego, co przydarzyło się Bissette, to było niemal pogładzenie po główce.
Keith Blackwell - 2011-01-28, 22:49

Zamrugał kilkakrotnie zbity z tropu, kiedy go spoliczkowała, odruchowo unosząc rękę do policzka. Może nie tyle, co zabolał go ten nagły akt przemocy, a zaskoczył. Nie spodziewał się tego po Sashy. Zawsze wydawała się dość... miła, spokojna? Na dobrą sprawę, zaskoczyła go tym na tyle, że nawet się na nią nie wściekł, i kiedy konsternacja zniknęła pokręcił głową, jakby ze zrezygnowaniem.
- Nie możesz biegać sobie w tę i we w tę i bić ludzi, tylko dlatego, że nie są tak przepełnieni empatią jak ty. Jeśli mam gdzieś to, że Ophelię zgwałcili przeze mnie, to moja sprawa. Tolerancja, mówi ci to coś?

Sasha McLaren - 2011-01-28, 22:56

-Tolerancja? Błagam cię-powiedziała zirytowana. Sasha na co dzień była miła i spokojna, ale gwałt na przyjaciółce wychodzi poza granice bycia miłą. Rozumiała, że Keith się na nią wściekł, rozumiała wszystko i nie miała mu tego za złe tak na prawdę. Bo znaczyło to, że go to w jakiś sposób obeszło.-Jeśli cię to nie obchodzi, to powinno. Choć trochę.-Choć Sasha nie mogła uderzyć mocno, dziewczyna miała ochotę podnieść dłoń i przyłożyć ją do jego policzka, aby załagodzić mu ten ból, nie zasłużył jednak na to i aby tego nie zrobić, dziewczyna obróciła się na pięcie i zaczęła odchodzić.
Keith Blackwell - 2011-01-28, 23:17

- Powinno? - powtórzył ironicznie i prychnął. Dla takiej dziewczyny jak Sasha to było logiczne. Stało się coś złego, stało się to przez ciebie, tak więc teraz musisz rozmyślać o tym cały czas, mieć wyrzuty sumienia, być skruszonym i wysyłać ofierze kwiaty. Cały czas powtarzać, jak ci przykro, i że to wszystko twoja wina. Dla niego było to co najmniej głupie, jeśli nie żałosne.
- Sasha... - zaczął, kiedy dziewczyna odwróciła się z zamiarem odejścia, ale nie skończył. Nie wiedział nawet, co chciał powiedzieć. Po prostu chyba nie chciał, żeby odchodziła. Odruchowo wyciągnął rękę, łapiąc dziewczynę za nadgarstek i przyciągnął ją z powrotem do siebie. Następnie, licząc się z ewentualnymi konsekwencjami takimi jak np kolejny cios w policzek (albo gorzej) pocałował ją niespodziewanie, tak po prostu.

Sasha McLaren - 2011-01-28, 23:22

Nikt nie kazał Keithowi nawet wysyłać smsa z przeprosinami do Ophelii, bo to mogłoby nie wpłynąć dobrze na dziewczynę, ale odrobina skruchy nikogo nie zabiła jeszcze! Na pewno wpłynęłoby to dobrze, na sposób w jaki Sasha widzi Blackwella. Ona choć coś do niego czuła, miała go za dupka.-Tak?-zapytała zrezygnowana i przystanęła. Gdy ten ją przyciągnął, wpadła na niego. Gdy ją pocałował, nie miała zielonego pojęcia jak się zachować, a jego usta były takie... cudowne i zachęcające. Odwzajemniła pocałunek, lecz tylko na moment. Chwyciła jego brodę w dłoń i spojrzała mu prosto w oczy-Nie rób tego więcej.-powiedziała, choć jej głos nie grzeszył pewnością siebie.-Proszę...-dodała niemal bezgłośnie. W końcu, jeśli będzie ją całował w taki sposób, nigdy nie uda jej się wybić go całkowicie z głowy, a na tym jej zależało.
Keith Blackwell - 2011-01-28, 23:33

Odwzajemnił jej spojrzenie, i ani na chwilę nie odwracając wzroku nieśpiesznie uniósł w górę dłoń, łapiąc rękę Sashy którą go trzymała i równie powoli opuścił ich ręce. Następnie również zbytnio się nie śpiesząc przysunął swoją twarz jeszcze bliżej jej, cały czas patrząc jej w oczy i nie robiąc sobie nic z jej prośby pocałował ją jeszcze raz. Tym razem jednak ledwie musnął jej wargi swoimi.
- Czemu? - zapytał cicho, z ustami tuż przy jej ustach.

Sasha McLaren - 2011-01-28, 23:37

Zrobiła niemal niezauważalny ruch, gdy jej usta szukały dłuższego kontaktu z ustami chłopaka.-Bo nie chcę, żebyś mnie całował-powiedziała cichutko, choć tak na prawdę zdecydowanie chciała aby ktoś ją całował i to w taki sposób. Szkoda tylko, że jego osobowość nie była taka, którą mogła zaakceptować bez żadnego ale.-Rozumiesz?-zapytała zerkając na moment na rękę, którą trzymał jej rękę, gdy ją opuszczał. Spojrzała mu zaraz w oczy, choć dalej, żadnej stanowczości nie można było w nich zobaczyć.
Keith Blackwell - 2011-01-28, 23:47

- Nie chcesz? - zapytał cicho, opuszkami palców muskając skórę jej dłoni, następnie przesuwając nimi w górę po nadgarstku, po czym znów ją pocałował, tym razem nieco dłużej. - Bo mi się wydaje, że jednak chcesz. - szepnął z ustami tuż przy jej ustach i pocałował ją kolejny raz, na początku lekko, niemalże czule, z chwili na chwilę pogłębiając pocałunek.
Sasha McLaren - 2011-01-28, 23:53

Dziewczyna wplotła we włosy chłopaka swoją dłoń i zatopiła się w jego pocałunkach już na dobre. Te jego gesty, czułe ruchy... powodowały u niej niesamowite dreszcze rozkoszy i podniecenia. Powolutku zaczęła odrywać się od jego ust, ssąc jego wargę zmysłowo.-Nie, nie chcę. Nie mogę, ale chcę. Nie....-zaczęła się plątać w zeznaniach, odsuwając się od niego z lekkim westchnięciem. Zdecydowanie nie było jej łatwo, bo już brakowało jej bliskości drugiej osoby, częstych czułości i nie zastanawiać się z kim spędzi ten wieczór. Wiedziała jednak już z własnego doswiadczenia, a nie tylko słów swoich znajomych i relacji NYGirl, tego do Blackwella nie dostanie. Najwyżej kilka orgazmów, a to dla niej nie było priorytetem, a bardzo miłym dodatkiem.
Keith Blackwell - 2011-01-29, 00:16

Miała rację, tego z pewnością od niego nie dostanie. Keith nienawidził ograniczeń, z jakimi w tym przypadku wiążą się związki. Czułe gesty, wielkie słowa, każda noc z tą samą dziewczyną - prędzej by zwariował. Był wolnym duchem, a każda próba zatrzymania go na stałe kończyła się fiaskiem i miłym dodatkiem w postaci złamanego serduszka.
- Nie możesz? Mama ci zabrania? - zapytał z lekką drwiną, obserwując Sashę z nie wróżącym nic dobrego błyskiem w oczach. Nie lubił jej, chyba. Nie w takim sensie. Lubił za to patrzeć jak czasem się rumieni przez słowa, które wypowiadał, jak drży pod wpływem jego dotyku, jak plącze jej się język i znika asertywność dzięki jego pocałunkom. To było zabawne, jak taka gra.
- Widzisz, przed chwilą prawiłaś mi wykłady o moralności, nie przeszkadza ci jednak fakt, że jak twierdzisz, przeze mnie zgwałcono twoją przyjaciółkę w całowaniu się ze mną. Gdzie jest teraz twoje sumienie, Sasho?

Sasha McLaren - 2011-01-29, 00:21

-Mama nic do tego, choć nie spodobało by się jej to, na pewno-stwierdziła, odsuwając się jeszcze bardziej. To, za co on lubił Sashę, dziewczyna zdecydowanie nie ceniła. Nienawidziła się za to, nie mogąc nic zrobić w tej sprawie.-Nawet nie wiesz, jakie będę mieć wyrzuty sumienia. Już je mam.-powiedziała patrząc dość wyzywajaco w jego kierunku. Nawet gdy by to nie K był odpowiedzialny za to, co się stało Ophelii, też by miała, a jednak nie umiała się jemu przeciwstawić. Nigdy nie umiała tego zrobić, to było wielkim problemem dla niej. Nie czekając na jego reakcję, dość pośpiesznym krokiem odeszła od niego.
Keith Blackwell - 2011-01-29, 00:36

- Dzięki za zapewnienie rozrywki! - zawołał jeszcze za nią, z tym razem dosłyszalną drwiną w głosie. Na razie to było zabawne, póki co. Później jej zakochanie może stać się kłopotliwe. Trzeba by więc coś z tym zrobić, ale jeszcze nie teraz. Wydobył z kieszeni paczkę papierosów, wkładając jednego do ust i następnie odpalając go, po czym ruszył w odwrotną stronę niż Sasha.
Blair Backfalls - 2011-02-02, 18:28

Blair wybrała się na spacer bo ... tak. Trzymała w ręku kubek kawy z starbucksa i popijała ją sobie spokojnie. Opatuliła się płaszczem żeby nie zmarznąć. Wiatr był chłodny a ona wciąż była osłabiona. Usiadła na schodach stawiając na bok kubek frappucino i wyciągnęła paczkę papierosów.
Panna Backfalls tęskniła za nimi w szpitalu więc teraz odpalając jednego czuła się cudownie. Zaciągnęła się paperosem i wypuściła po woli dym myśląc o pewnych sprawach.


|???


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group