Central Park - The Ramble

Audrey Hudson - 2010-11-10, 12:44
Temat postu: The Ramble


Steve Moon - 2010-11-28, 18:46

Zamyślony szedł ścieżką parku. Nie usiedział dłużej sam w domu , musiał wyjść zaczerpnąć choć trochę powietrza. Wybrał akurat najbardziej samotną trasę. Przynajmniej tak mu się wydawało.
Potrzebował dużo czasu na to by rozmyślać nad swoimi problemami. Poza tym bolała go trochę głowa po ostatniej imprezie. Obiecał sobie już dawno ,że więcej nie będzie brał.
Na swojej ścieżce kontem oka zobaczył mężczyznę. Był tak daleko myślami , że niechcący uderzył go barkiem. Siła odwróciła go.
- Przepraszam - powiedział ,klepiąc napotkanego w ramię.

Ty Gevinson - 2010-11-28, 18:52

Cóż, tym potrąconym na pewno nie był Ty. To bardzo dobrze, dla Stevena, bo młody Gevinson był w kiepskim stanie psychicznym i właśnie odbywał sesję... nie, nie z psychoterapeutą, a jak już to psychotropem. Palił skręta, rozłożony na ławce. Musiał się wyluzować, bo wieczorem miał zamiar wpaść do klubu i coś zaliczyć, na poprawę nastroju. Wiedział, że to mu pomoże wrócić do odpowiedniej formy, a dodatkowo musiał się wyżyć, bo następnego dnia miał sesję z modelką, a nie wolno mu było rzucać żadnych dwuznacznych komentarzy i zdań do modelek w pracy. Już raz za coś takiego podpadł.
Steve Moon - 2010-11-28, 19:01

Szedł dalej. Miał ochotę na coś mocniejszego. Miał być sam na tym spacerze , a tu kolejny intruz zakłócający przejrzystość pejzaży. Dokładniej , kolejny gówniarz marnujący sobie życie na używki. Kto to mówi , życie w takim tempie jak jego dokładnie pokrywało się z receptom na zawał czy na pewno prędką śmierć. Nie przejmował się tym zbytnio.
- Masz może poczęstować? - zapytał leżącego na ławce.

Ty Gevinson - 2010-11-28, 19:04

Bez przesady, nie leżał, a w bardzo wygodnej pozie siedział. Trudno palić na leżąco... Ty zerknął na przechodnia, który spytał się o skręta i lekko zmrużył oczy, wkładając odruchowo dłoń do kieszeni. Nie, ten gość zdecydowanie nie wyglądał na tajniaka, których trochę się kręciło w ostatnim czasie po Central Parku. Zwłaszcza po mniej znanych i obleganych przez turystów częściach. Wyciągnął srebrną papierośnicę, otwierając jej dekielek i wyciągając rękę z nią w stronę nieznajomego.
Steve Moon - 2010-11-28, 19:14

Steve sięgnął po jedną sztukę tej trucizny. Mamie tłumaczył ,że rzucił . Tutaj jest wolny i nie kryje radości z tego faktu.
- Dzięki - odpowiedział krótko. Przypatrywał się chłopakowi. Odpalił w końcu i zaciągnął się.
- Nie szkoda Ci życia? - zapytał

Ty Gevinson - 2010-11-28, 19:20

Ty sądził, że gdy tylko długowłosy dostanie to co chce, to odejdzie. Dlatego na powrót się wyluzował. To pytanie go nieco zaskoczyło. Spojrzał uważnie na swojego rozmówcę i choć miał w zwyczaju robić tak tylko w stosunku do dziewcząt, zlustrował go wzrokiem. Nie wydawał się być żadnym monarowcem, z resztą sam palił skręta od niego.- Kto o to pyta?-zapytał trochę kpiącym tonem z nieco pogardliwym wzrokiem na dokładkę. Nienawidził być kontrolowany, a gadki umoralniające zawsze były wynikiem kontroli kogoś drugiego nad nim samym.
Steve Moon - 2010-11-28, 19:26

Był zaskoczony odpowiedziom. Chyba nie powinien , bo czego można spodziewać się po gówniarzu palącym skręta.
- Człowiek ,który już nie jedno przejarał i nie jedno widział. - odpowiedział swoim niskim głosem. Brakowało mu tylko gitary ,którą zawsze ma przy sobie. Zacząłby grać pewnie swoje popisowe rzeczy. Nie był lanserem , po prostu to jego całe życie.

Ty Gevinson - 2010-11-28, 19:30

Ta odpowiedź raczej nie była odpowiednią, bo pytanie, które padło z ust Ty'a było retorycznym, kpiącym "i pyta o to ktoś, kto sam pali marihuanę?", więc Ty skwitował to tylko wzruszeniem ramion. Niski ton chłopaka, a raczej doświadczonego przez życie mężczyzny, na jakiego się jego towarzysz kreował nie zrobił na niego najmniejszego wrażenia. Może na laskach to robiło wrażenie, na nim na pewno nie.-Skoro tyle przejarałeś w życiu, to wiesz, czy szkoda, czy nie-skwitował może nieco zaczepnie, ale nie był w nastroju na pogodne gadki - szmatki. Z resztą, nawet przy najlepszym humorze taki ktoś zacząłby działać Gevinsonowi na nerwy.
Steve Moon - 2010-11-28, 19:37

- Spokojnie. Nie chce bawić się w Twoją matkę. - odpowiedział po chwili ciszy.
Niczym nie skrępowany usiadł na trawie. Lubił ludzi , tych dziwnych , małomównych. Każdy z nich ma swoja odrębną historię. Chciał chyba zagadać coś więcej , ale tylko nakiepił na stare trampki i postanowił oglądać niebo.

Ty Gevinson - 2010-11-28, 19:41

No tak, brakowało tylko tego, aby nieznajomy się w jego matkę, najbardziej zakompleksioną i uzależnioną od tego co ludzie powiedzą osobę. Ty na prawdę nie znosił swojej matki, za to z ojcem był jak w najlepszej komitywie. Nic dziwnego, skoro zdarzało się im nawet trawkę palić wspólnie. Gdy jego towarzysz usiadł na trawie, spojrzał z powątpiewaniem, bo choć prawdziwa zima się w Nowym Jorku jeszcze nie zaczęła, mógł sobie tyłek przymrozić, a wtedy psi psi, czy wilka złapie jak się kiedyś mówiło. Blondyn nie należał do tajemniczych, małomównych osób. Po prostu nie uważał, że jest coś, co powinno się w tym momencie powiedzieć. Po raz kolejny odpłynął w swoje myśli, tym razem mając zamiar zignorować przechodnia na dobre.
Steve Moon - 2010-11-28, 19:51

Nerwowo spojrzał na zegarek , który dostał od byłej dziewczyny. Dosyć dziwny prezent.
- Cholera! - wykrzyczał. Śpieszył się do domu , gdzie być może miała czekać na niego ważna paczka. Może łudził się też ,że wpadnie akurat na moment kiedy An - bo tak miała na imie jego wielka miłość - odezwała się. Mogłaby przynajmniej oddać jego ulubione slipy , które od czasów rozstania ma przy sobie.
- Miło się paliło. Cześć.
Wstał i po prostu pobiegł.


wychodze.

Ty Gevinson - 2010-11-28, 19:55

Spojrzał jeszcze raz na tego chłopaka, po czym wzruszył po raz kolejny ramionami. Powolutku dopalił skręta do ostatniego centymetra i powolnym krokiem udał się w stronę ulic, aby móc pojechać do swojego apartamentowca, gdzie miał zamiar przygotować się do jakiejś imprezy. I wymyślić, dokąd się wybierze.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group