Central Park - Reservoir Bridge

Audrey Hudson - 2010-11-10, 12:52
Temat postu: Reservoir Bridge


Charlotte Cooper - 2010-12-19, 16:02

Charlotte, Charlotte jak zwykle nie umiejąca usiedzieć na miejscu, a konkretnie w ciepłym mieszkanku. W takie dni przydałby się gorący kubek herbaty, ciepłe wełniane skarpety i dobry serial, ale to nie dla panienki Cooper. Ona wolała wyjść na miasto, choćby samotnie przechadzając się po parku i trafiając na biały zbudowany z drewnianych desek most. W dłoni trzymała niewielki plastikowy kubeczek z naklejką firmy pobliskiej kawiarni, do jakiej wstąpiła zanim udała się w oto to miejsce. Oparła się o białe, a raczej szare poręcze mostu i spokojnie wypijała zawartość kubka, odruchowo poprawiając włosy, które poruszane przez wiatr opadały na twarz. Charlotte wpatrywała się bezcelowo przed siebie, nie oczekując niczego wyjątkowego co by mogło wydarzyć się w parku. To miejsce było tak nudne jak zwiedzanie piwnicy.
James Black - 2010-12-19, 16:13

Black po tym jak odprowadził pannę Sparks do niej, udał sie do siebie, gdzie trochę się przespał, ogarnął i w ogóle, a potem stwierdził, że nie spędzi przecież Bożego Narodzenia w domu i dziwnym trafem wylądował tutaj i oczywiście musiał spotkać kogoś znajomego. Tak to już jest jak zna się tyle osób. Tym razem wpał na Charlotte, z którą nie widział się do swojego wyjazdu.
- Cześć, ślicznotko - powiedział, opierając się o barierkę obok niej, ze swoim łobuzerskim uśmiechem na ustach. - Co ty tu robisz SAMA ? - zapytał akcentując ostatnie słowo. Charlotte sama i trzeźwa ? W dodatku jakaś zamyślona i znudzona ? Dla jego osoby był to rzadki widok.

Charlotte Cooper - 2010-12-19, 16:21

Mogła się spodziewać, że chwila jej samotności zostanie przerwana i tak też się stało. Szczerze nawet nie zdziwił jej widok Jamesa, ale on w parku? Dobre sobie, czyżby zmienił swoje nastawienie do natury tak jak zrobiła to Charlotte?
-James, James- wypowiedziała imię chłopaka przekręcając się w jego stronę i zaczynają uważnie lustrować go spojrzeniem. Wiecie co? Ten chłopak się nigdy nie zmieni.
-No wiesz, tak też myślałam, że spotkam cię w tym jakże ciekawym miejscu dlatego tu przyszłam- odpowiedziała chłopakowi z wyraźną ironią, która przysłonił wymuszony uśmiech.

James Black - 2010-12-19, 16:36

Oczywiście, że się nie zmieni, bo w końcu wszyscy kochali go takiego jak jakim był, a przede wszystkim on sam siebie takiego bardzo lubił, wiec nie miał w planach się zmieniać ani trochę.
- Zawsze wiedziałem, że mnie uwielbiasz, ale żeby aż tak ? - zapytał równie ironicznie co ona, kręcąc lekko głową, jakby z dezaprobatą .

Charlotte Cooper - 2010-12-19, 16:43

Na słowa chłopaka odpowiedziała tylko prychnięciem i wyraźnym rozbawianiem. Uwielbiać, a tolerować to dwie różne rzeczy, ale niech J. myśli sobie swoje w końcu Char nie będzie mu psuła dobrego humoru, w jakim najwyraźniej się znajdywał.
-Nawet nie wiesz jak bardzo- powiedziała cicho przymrużając lekko oczy i unosząc kącik lewej brwi ku górze, po czym przysunęła się znacznie do chłopaka i jakby nigdy nic wzięła kolejny łyk kawy jaka znajdywała się w kubku, a jej wzrok utkwił w oczach bruneta.

James Black - 2010-12-19, 17:00

I bardzo dobrze, bo jak Black był zły to było nie miło. Tak wiec lepiej dla niej, żeby nie psuła mu jego humoru, który był całkiem dobry, gdyby nie pewne dziwne, bynajmniej nie sprośne, wyjątkowo, myśli, które chodziły mu po głowie. I jesli myślała, że go sprowokuje to się zdziwi, bo w końcu to był on.
- Będziemy tu tak stać ? - zapytał bezczelnie zabierając jej kubek i biorąc łyka jej kawy, aby potem go jej oddać.

Charlotte Cooper - 2010-12-19, 17:08

Chwyciła w dłoń bezczelnie zabrany jej kubek, następnie odwracając się w stronę by móc zejść z mostu. Wrzuciła pusty kubek po kawie do kosza, który stał tuż przy barierkach.
-Co tak stoisz?- spytała retorycznie unosząc obie brwi ku górze w geście zapytania -idziemy!- to raczej zabrzmiało jak rozkaz, ale kochana Charlotte nie miała absolutnie tego na myśli. Przecież James ją znał i postanawiając podejść do niej wiedział, że naraża się na wiele miłych bądź niemiłych sytuacji. W końcu brunetka była równie zmienna, co humory kobiety w ciąży.

Gość - 2010-12-19, 17:31

Chłopak wywrócił oczami i razem z dziewczyna udał się właściwie nie wiem gdzie, ale pewnie do jakiegoś klubu, czy czegoś takiego. I oczywiście, że nie brał tego wszystkiego zbyt serio, może nie znał jej jakoś super dobrze, ale to co wiedział wystarczyło, żeby spodziewać się po niej takiego zachowania.
- Nie złość się tak. Złość piękności szkodzi, ślicznotko. - powiedział gdy ją dogonił i razem udali się no nie wiem gdzie.

James Black - 2010-12-19, 17:35

Chłopak wywrócił oczami i razem z dziewczyna udał się właściwie nie wiem gdzie, ale pewnie do jakiegoś klubu, czy czegoś takiego. I oczywiście, że nie brał tego wszystkiego zbyt serio, może nie znał jej jakoś super dobrze, ale to co wiedział wystarczyło, żeby spodziewać się po niej takiego zachowania.
- Nie złość się tak. Złość piękności szkodzi, ślicznotko. - powiedział gdy ją dogonił i razem udali się no nie wiem gdzie.

Jared Neuss - 2011-01-18, 20:40

Podobno pan Jared słyną z dziwnych pomysłów, którymi w różnorodny sposób chciałby zmieniać świat. Sam dokładnie nie wiedział po co to robi. Przecież to wcale nie pasuje do jego zmiennej osoby, którą dostosowuje do sytuacji i potrzeby w jakiej się znajduje... Tak to już jest. Jego szalona, kontrowersyjna, nieujażminona natura najczęściej dostawała skrzydeł podczas wyszukanych i jakże uwielbianych przez fanów koncertów, dla których on całkowicie się poświęcał. Cóż, lubił być postrzegany jako osoba szalona, nieobliczalna, zdolna do zrobienia wszystkiego i zrealizowania najmniej przemyślanego pomysłu. Jednak jak już zostało wspomniane wszystkim tym zajmował się wtedy, kiedy sprawy pierwszorzędne nie zaprzątały mu głowy. A teraz nie było na to miejsca... Po przygodzie z ratowaniem biednej, pijanej panienki z objęć nocy i ponownego i poukładanego chłopaczynę w końcu mógł wrócić do uwielbianej rzeczywistości i porzucić maskę niepoprawnego elegancika. Tak więc było około południa jeżeli dobrze oszacował. No tak, na tych terenach śnieg był znikomy, ale on za zimnem nie przepadał. Lubił kryć się w objęciach szaro - białej mgły, która odrobinę spowiła cały świat. A zimnawy wiatr targał jego włosy, które obecnie sięgały początku ramion, a czerwone pasma były prawie znikome. O tak, styl mrocznego władcy był jego ulubionym... Wyglądał wtedy tak nieprzystępnie a zarazem pociągająco. To wszystko współgrało z czarnym strojem i jedynie odznaczającym się krwistym szalikiem, podpasowanym bardziej pod jego włosy... Dziwne? On czasami interesował się tym, co powinien włożyć na swoje ciało. Tak więc obecny Jared w tym właśnie miejscu? Też niespotykane, bo on raczej chował się po ciemnych zakątkach, aby tam pozostać niezauważony. Jeszcze bardziej tajemniczy... O wiele ciekawiej wyglądałaby ciemna sylwetka wyłaniająca się z cienia starej i brudnej uliczki. Aż sam uśmiechną się do swoich przemyśleń. Stał oparty o drewnianą barierkę jakiegoś mostku, który na jego szczęście był pusty. Z resztą i tak wszyscy patrzyli na niego jak na dziwaka, a on często pozdrawiał ich umownym znakiem"Pieprzcie się" z charakterystycznym środkowym palcem. W dłoniach, na których miał wełniane rękawiczki bez palców trzymał zwykłego skręta, którego właśnie kopcił ,a przy okazji przyglądał się swojemu odbiciu w tafli wody, z tym samym aroganckim i złośliwym uśmieszkiem. "Jared ty cholerny draniu, co ty z sobą robisz"?
Charlotte Cooper - 2011-01-18, 20:59

Co kochana Szarlotka, mogła robić w tym miejscu? Jak można się spodziewać przez most przechodziła tylko i wyłącznie na drugą stronę, nie chcąc się tak jak zawsze zatrzymywać i wpatrywać w swoje odbicie w wodzie. Wokół szyi miała owinięty szal, którego jeden z końców zwisał swobodnie wzdłuż jej ciała i telepał się o nogi dziewczyny, na które nałożone były czarne rurki, mocno określające jej figurę. Spod płaszcza wystawał sweter, koloru miętowego, nachodzący na jej pupę.
Trzymając w jednej dłoni papierosa, a w drugiej worek wypełniony kolejnym winem do jej kolekcji, które zakupiła w pobliskim pubie, stanęła na moście zauważając czarną sylwetkę i specyficzną fryzurę. Uniosła wymownie jedną brew ku górze, w geście zastanowienia się czy jest to oby ta osoba, której można było się spodziewać w takim momencie. Podeszła niepewnie, uderzając o drewniany most, podeszwą butów.
-Czego wyszukujesz w tej mgle?- spytała, jak zawsze nie oczekując odpowiedzi. Miało to tylko przykuć uwagę chłopaka na nią. Zaciągnęła się papierosem, wpuszczając kolejny niezdrowy, tytoniowy dym do swoich płuc.

Jared Neuss - 2011-01-18, 21:25

Błękit oczu kontrastował z szarą taflą wody, w którą mężczyzna jeszcze przez jakiś czas się wpatrywał. Z jego ust wydobywał się biały, gryzący dym, który przyjemnie drapał gardło, a samego pana Neuss'a po prostu w dziwny sposób pobudzał. Zapomniany został fakt, że owy pan, który tak od niechcenia podziwiał krajobraz, pod swoim czarnym i długim płaszczem miał ukryty rewolwer - nieodstępna część jego osobowości, bez której się nie rusza. Naładowany i gotowy... Nad czym myślał? Za każdym, głębszym pociągnięciem fajki zastanawiał się ilu ludzi będzie musiał sprzątnąć z tego świata, aby w końcu znaleźć tego sukinsyna, który zamordował jego ojca... Jak na razie, nie miał żadnych, istotnych informacji na temat pobytu ludzi, którzy z nim współpracowali, jednak mógł być pewny, że praca wre i kiedyś, w końcu go znajdzie i zabije... Taka słodka kulka prosto w głowę. Ale w tym momencie co innego wyrwało go z jego przemyśleń... Twarz poniekąd schowana była w kołnierzu czarnego płaszcza, który jednak się odznaczał...
Stukot kobiecych obcasów był niedaleko, inaczej był tak blisko, że po chwili wyczuł słodkawą i odrobinę drażniącą woń jakichś perfum. Osobiście wolał zapach benzyny, siarki... A może spalenizny? Czy palonych ciał? W tym momencie to wyobraźnia. Co jeszcze wyczuł? Jak na razie zebrało mu się na narzekania.
- Pieprzone życie. - burkną pod nosem i jednym, zamaszystym ruchem wyrzucił peta do wody i leniwie odwrócił się w stronę owej postaci, która w tej chwili miała czelność zawracać mu dupę. Cóż zdobył się nawet na udawany uśmiech, który po chwili zgasł, zamieniając się w zwyczajny, ale tajemniczy wyraz twarzy.
- Dlaczego zakłócasz i zabierasz mój wolny czas i zanieczyszczasz powietrze tym gównem? -rzucił pytanie, za pytanie. A dlaczego ocenił tak to coś co dziewczyna miała w dłoniach? Bo uważał, że ta marka papierosów, które ona paliła były do niczego. on coś o tych sprawach wiedział... Westchną tylko ciężko i charakterystycznie odgarną czarną grzywkę z czoła. Czy znał ową panią? Trudno powiedzieć. Na pierwszy rzut oka nie wyróżniała się niczym znaczącym. Ale nie mozna powiedzieć, że była brzydka... Z resztą po co te wywody? Jared, jak to Jared jak na razie nie miał zamiaru okazywać żadnego zainteresowania i chwilowego zaangażowania. To ona zaczęła, ona zaczepiła, więc do niej należy zadanie, aby Jared'ka czymś ciekawym zainteresować. Chłopak oparł swoje ciało o tą ozdobną barierkę, która była wręcz beznadziejna... Ale to nie on o tym decyduje. Rzucił jeszcze przelotne spojrzenie na siatki w ręku dziewczyny i utkwił ten znudzony wzrok błękitnych oczu na wysokości jej buźki.

Charlotte Cooper - 2011-01-18, 21:48

Uważnie przyglądała się chłopakowi, każdy jego ruch świadczył o tym, że wygląda na osobę typowo znudzoną życiem, która uważała, że świat nie ma sensu. Łatwo owe zdanie wywnioskować, choćby z tego powodu, że raczej nie był przepełniony wonią energii jak większość jej znajomych. Nie skakał na jej widok, nie był naćpany, upity, za to bardziej zgaszony. Szarlotka, uśmiechnęła się niemalże niezauważalnie pod nosem, po czym z czoła odgarnęła ciemne kosmyki włosów, opadające na jej twarz, przez co przeszkadzały jej w uważnym wpatrywaniu się w chłopaka.
Zmierzyła bruneta, poczynając tuż od czubka butów, aż po koniec jego czupryny. Nie musiała go dobrze znać, żeby po chwili przekonać się, że raczej nie jest człowiekiem nastawionym do niej zbyt pozytywnie. Był cholernie tajemniczy, co jakby nie ukrywać drażniło Szarlotkę. Do tej pory spotykała na swojej drodze, otwarte i zadowolone z życia osoby, a on zupełnie odbiegał od tego wzoru. Nawet jego twarz, nie miała wyrazu.
Rzuciła papierosa na deski, z jakich zbudowany był most, depcząc go podeszwą buta. Miał bardzo dobry węch skoro wiedział jakie papierosy pali, w końcu duża ilość fajek ma brązowy kolor, a te szczerze nie charakteryzowały się niczym wyjątkowym. Nie miała firmowego znaczna na ustniku, ani dym nie układał się w jakiś określający wzór.
-Twojemu wolnemu czasu się nic nie stanie, i tak marnujesz go na stanie samotnie we mgle i paleniu fajek, na prawdę fascynujące spędzenie wolnego czasu- zakpiła z chłopaka, wciąż nie przestając się uśmiechać. Co jak co, ale tu akurat miała racje. Jego wolny czas? Ludzie z NY spędzają czas, albo w klubach, albo robiąc kolejną domówkę, nieprawdaż? W słowniku Charlotte nie istniało takie coś jak "wolny czas, spędzony w parku", tu jedynie można psa na spacer wyprowadzić, żeby się opróżnił.
-Nie spinaj się tak, dziwne, że nawet po zapaleniu fajki nie umiesz wyluzować- powiedziała, patrząc się prosto w oczy chłopaka.

Gość - 2011-01-18, 22:26

Nie wyglądał na zaskoczonego reakcja dziewczyny. Inaczej mówiąc czegoś takiego mógł się spodziewać, bo ludzie bardzo często mają tendencje na podobne reakcje. Z drugiej strony musiał stwierdzić, że dziewczyna była dobrą obserwatorką ogółu. Oczywiście, że był znudzony życiem, był obojętny na to co dzieje się wokół niego. Było to dla niego tak ważne jak odwiedzanie matki w samym LA. Ale to też nie jest istotne... Dobrze grał co? To poniekąd było jego celem. Codziennie potrafił być zupełnie inną osobą. Osobą, która różniła się od poprzedniego Jared'a można powiedzieć wszystkim. Wyglądem, charakterem, nastawieniem, temperamentem... A po co to wszystko? Nie za bardzo podobał mu się fakt, że mógłby spędzić swoje cudowne życie w śmierdzącym pudle, z którego on sam na pewno nie miałby żadnej ucieczki... Pieprzone życie. Jak już jesteśmy przy obserwacji... Czyżby ta dziewczyna tak dobrze znała się na ludziach? Zgadła. Jared'a nie kręciły te bankieciki, imprezki, nawalone towarzystwo i taki typ rozrywki... Ale to nie znaczy, że był zamknięty w sobie, czy coś. Przepraszam czy osoba z takim wyglądem mogłaby taką być? Tak... Znów musiał ciężko westchnąć, a po słowach dziewczyny o mały włos nie wybuchną śmiechem, który w porę skontrolował. Skoro teraz postrzegała go za znudzonego życiem, flegamatyka, który pod kocem mgły i tajemniczości krył się przed resztą świata, a w między czasie palił skręty, to niech tak zostanie.
- Skarbie. Zapewniam cię, że mam o wiele bardziej ekscytujące i podniecające rozrywki niż to całe cholerne miasto razem wzięte. - rzucił charakterystycznie zachrypniętym głosem, który bardzo często wykorzystywał w muzyce. rozleniwione spojrzenie powędrował oz powrotem w okolice wody, nad którą wcześniej tak się rozczulał. Dlaczego ona mu to robiła?
- Słuchaj, nie masz lepszych zajęć? Nie zapomniałaś podlać kwiatków, czy zrobić prania? Czy coś, sam nie wiem co takie kobietki mogą robić. - Cholera, chyba nie będzie się teraz denerwował? Nie wolno. W falach gniewu był zdolny do wszystkiego. A na pewno nie chciałby zabić ładnej, ale trochę upierdliwej osoby stojącej obok, która musiała być święcie przekonana, że wie dlaczego Jared stoi właśnie tutaj.
- Właśnie przerwałaś mi obmyślanie mojego planu samobójczego. Cieszysz się, że wyratowałaś przystojnego mężczyznę z objęć śmierci? - dodał tak od niechcenia. Nie wiem ,ta gadka miała być przeznaczona do tego, aby ją zniechęcić. inaczej, spowodować, aby jej zgrabny tyłeczek w końcu się ruszył i odszedł zostawiając go w spokoju. Podobno pierwsze wrażenie jest znaczące, ale nie w tym przypadku. Dziewczyna pewnie też nie była w pełni usatysfakcjonowana. Pewnie liczyła, że chłopak poleci na jej ładną buźkę, zgrabne ciało i kocie ruchy? Prawdopodobnie tak by się stało. Jednak trzeba byłoby poczekać na kolejne wcielenie pana Neuss'a, które byłoby o wiele bardziej temu skłonne. Reszte jej cudnej gadki po prostu pominą, a dłonie wpakował do szerokich kieszeń płaszcza. Wyprostował się ,tak, że jego sylwetka prezentowała się w całej okazałości. Pan życia i śmierci... To dobre określenie.

Jared Neuss - 2011-01-18, 22:27

Nie wyglądał na zaskoczonego reakcja dziewczyny. Inaczej mówiąc czegoś takiego mógł się spodziewać, bo ludzie bardzo często mają tendencje na podobne reakcje. Z drugiej strony musiał stwierdzić, że dziewczyna była dobrą obserwatorką ogółu. Oczywiście, że był znudzony życiem, był obojętny na to co dzieje się wokół niego. Było to dla niego tak ważne jak odwiedzanie matki w samym LA. Ale to też nie jest istotne... Dobrze grał co? To poniekąd było jego celem. Codziennie potrafił być zupełnie inną osobą. Osobą, która różniła się od poprzedniego Jared'a można powiedzieć wszystkim. Wyglądem, charakterem, nastawieniem, temperamentem... A po co to wszystko? Nie za bardzo podobał mu się fakt, że mógłby spędzić swoje cudowne życie w śmierdzącym pudle, z którego on sam na pewno nie miałby żadnej ucieczki... Pieprzone życie. Jak już jesteśmy przy obserwacji... Czyżby ta dziewczyna tak dobrze znała się na ludziach? Zgadła. Jared'a nie kręciły te bankieciki, imprezki, nawalone towarzystwo i taki typ rozrywki... Ale to nie znaczy, że był zamknięty w sobie, czy coś. Przepraszam czy osoba z takim wyglądem mogłaby taką być? Tak... Znów musiał ciężko westchnąć, a po słowach dziewczyny o mały włos nie wybuchną śmiechem, który w porę skontrolował. Skoro teraz postrzegała go za znudzonego życiem, flegamatyka, który pod kocem mgły i tajemniczości krył się przed resztą świata, a w między czasie palił skręty, to niech tak zostanie.
- Skarbie. Zapewniam cię, że mam o wiele bardziej ekscytujące i podniecające rozrywki niż to całe cholerne miasto razem wzięte. - rzucił charakterystycznie zachrypniętym głosem, który bardzo często wykorzystywał w muzyce. rozleniwione spojrzenie powędrował oz powrotem w okolice wody, nad którą wcześniej tak się rozczulał. Dlaczego ona mu to robiła?
- Słuchaj, nie masz lepszych zajęć? Nie zapomniałaś podlać kwiatków, czy zrobić prania? Czy coś, sam nie wiem co takie kobietki mogą robić. - Cholera, chyba nie będzie się teraz denerwował? Nie wolno. W falach gniewu był zdolny do wszystkiego. A na pewno nie chciałby zabić ładnej, ale trochę upierdliwej osoby stojącej obok, która musiała być święcie przekonana, że wie dlaczego Jared stoi właśnie tutaj.
- Właśnie przerwałaś mi obmyślanie mojego planu samobójczego. Cieszysz się, że wyratowałaś przystojnego mężczyznę z objęć śmierci? - dodał tak od niechcenia. Nie wiem ,ta gadka miała być przeznaczona do tego, aby ją zniechęcić. inaczej, spowodować, aby jej zgrabny tyłeczek w końcu się ruszył i odszedł zostawiając go w spokoju. Podobno pierwsze wrażenie jest znaczące, ale nie w tym przypadku. Dziewczyna pewnie też nie była w pełni usatysfakcjonowana. Pewnie liczyła, że chłopak poleci na jej ładną buźkę, zgrabne ciało i kocie ruchy? Prawdopodobnie tak by się stało. Jednak trzeba byłoby poczekać na kolejne wcielenie pana Neuss'a, które byłoby o wiele bardziej temu skłonne. Reszte jej cudnej gadki po prostu pominą, a dłonie wpakował do szerokich kieszeń płaszcza. Wyprostował się ,tak, że jego sylwetka prezentowała się w całej okazałości. Pan życia i śmierci... To dobre określenie.

Charlotte Cooper - 2011-01-18, 22:51

Char upierdliwa, no może w tym momencie faktycznie była taka, ale raczej upierdliwa osoba byłaby dla niego nieco milsza. Nie, nie, stop, ona była i tak miła jak na swoje możliwości. Słyszała każde wypowiedziane słowo chłopaka jak przez mgłę, w której z resztą się znajdywali. Nie chodziło tu o zjawisko naturalne oczywiście.
Sama nie wiedziała dlaczego go zaczepiła, być może dlatego, że zdał jej się innym człowiekiem od tych jakich znała do tej pory. Jeśli zachowywałby się inaczej, odeszłaby od niego już dawno, nie przejmując się opinią chłopaka. Szarlotka zerknęła spod grzywki, tym razem jej mina wcale, a wcale nie wskazywała na to, iż jest zadowolona bądź przepełniona energią, drzemało w niej zaciekawienie, był kontrowersyjną osobą do tego stopnia, że chyba sam ją do siebie przyciągnął.
-Kwiatki już podlałam, pranie też zrobiłam,a nawet nakarmiłam rybki- powiedziała spokojnym tonem, a na jej twarzy pojawił się momentalnie uśmiech. Zawsze trzeba wszystko zaakcentować w jakiś sposób.
Odepchnęła się od barierki, podchodząc nieco bliżej do chłopaka, zaczęła mierzyć go wzrokiem, jakby wpatrywała się w jakiś interesujący posąg. Może i wyglądał jak posąg bez wyrazu miał, interesujący też był.
Kiedy usłyszała o samobójstwie, zerknęła kątem oka na wodę, tym samym określając wysokość pomiędzy mostem, a rzeką.
-Faktycznie, tu mogłeś zrobić sobie przeogromną krzywdę- odparła z wyraźną ironią, kręcąc przy tym delikatnie głową. Owszem, owszem jakby spotkała go na dachu wieżowca, to może i by sobie nie zakpiła. Co najwyżej mógłby się tu umyć, bądź pokarmić kaczki.

Jared Neuss - 2011-01-18, 23:17

A jednak nadal tu stała? No cóż to było wiadome, że taki mężczyzna jak on przyciągał ciekawskich gapiów i przypadkowe kobietki. Jednak najczęściej to podczas koncertu lub... Tak jak wczoraj kiedy przyjął postawę niepoprawnego romantyka i osoby, która kochała ratować ludzi z opresji. Tysiąc razy bardziej wolał obecne wcielenie... Czuł się wtedy taki niedostępny. Lubił patrzeć jak ludzie z dziwnymi minami omijają jego mroczną sylwetkę. Szkoda, że nie mogą poznać całej jego "mrocznej' okazałości... Albo mrocznej historii, która wiązała się z całym jego życiem. Tak upierdliwa to było najwłaściwsze określenie... Zazwyczaj mało kto odważył się zaczepić owego pana. Jednak niech ta panienka cieszy się, że jest on w dość dobrym humorze, jak na razie.
Kiedy odpowiedziała na jego pytanie, które miało być odebrane w sensie sarkazmu, jego tęczówki się rozszerzyły, a on sam klasną w dłonie.
- Na prawdę? Cóż za zaradna z ciebie osóbka, może zatrudnię cię jako moją sprzątaczkę? - odparł z udawanym podekscytowaniem mówiąc zupełnie poważnie.
- Dostałabyś ładny fartuszek, seksowne pończoszki. Piszesz się? - dodał zmierzając ją wzrokiem. No tak... Nowe mieszkanie + obsługa, która wywijałaby tyłeczkiem kręcąc się obok niego... Kuszące, kuszące. Hm, tylko gdzie pochowałby broń? A tym bardziej cały sprzęt muzyczny? Dziwne, że w tak ogromnym mieście nie był rozpoznawalny. Ale to wszystko zasługa jego cudownemu aktorstwu. (Czasem sam się sobą zachwycał.) No proszę, jeszcze odważyła się podejść, dalej, dalej bo prawdopodobnie może być ciekawie. Posąg, jak go nazwała nadal trwał w swojej pozycji, nie spuszczając z niej oczu.
- Dobrze skarbie skończyłaś? Czy może pobawimy się w trudne pytania, co?
Mam jedno. Zdradź mi swoje imię, abym mógł zanotować je w swoim dzienniczku. Podaj mi jeszcze dokładny adres. Tak ,aby w razie czego ktoś cię znalazł jeśli stanie ci się jakaś krzywda. - odparł obojętnie wysuwając dolną wargę, z czego na twarzy powstała dość dziwna mina.
- Wiem o czym sobie pomyślałaś, szczerze mówiąc chyba nie jesteś w moim typie. Jaki kolor bielizny nosisz? Jeżeli zgadniesz co lubię, umówię sie z tobą na randkę. - dodał i rodem z bajek o supermenach mrugnął zalotnie okiem,w tym momencie przechodząc samego siebie. Na prawdę nie był oto potrzebne, ale takie gadanie do tej panienki cholernie go bawiło... Z resztą ona mu w tym pomagała. Jednak nadal trwał w przekonaniu, że jest upierdliwa i na pewno zakłóciła ważne chwile w jego dzisiejszym dniu. Pan życia i śmierci zaczynał się lekko rozkręcać pod względem wygadania, jednak nie miał zamiaru robić tego do końca. Czyżby jego postawa ją intrygowała? Połknęła haczyk.
- No ale cóż skarbie, chyba dzisiaj nie za bardzo popsujemy sobie życia. Spieszysz się co? Wujek też ma wiele bardzo ważnych rzeczy do zrobienia. Pójdzie się nawalić, aby potem zepsuć życie innym, dobrym ludziom. Może jeszcze kiedyś na mnie trafisz, módl się. - odrzekł z złośliwym uśmieszkiem, i odwracając się na pięcie wkroczył w szarą mgłę, tak, że jego czarna sylwetka jeszcze długo odznaczała się w tym dymie...


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group