Central Park - Grand Army Plaza

Audrey Hudson - 2010-11-10, 12:59
Temat postu: Grand Army Plaza

Ophelia Bissette - 2010-12-07, 18:27

Najwyraźniej chłodne powietrze nie było już takie straszne, bo po raz kolejny panienka Bissette spędzała czas na świeżym powietrzu, tym razem bez żadnych notatek ani zbędnych papierów. Jedyne co trzymała, to cienki papieros, w drugiej ręce natomiast miała kawę ze Starbucksa, która przyjemnie grzała. Dzisiejszy dzień postanowiła poświęcić na całkowite lenistwo i nicnierobienie.
Sasha McLaren - 2010-12-07, 18:34

Dla Sashy, nawet dzień bez zajęć nie był dniem z nicnierobieniem. Wtedy pracowała, tak jak i w dni, gdy miała zajęcia. Wracała właśnie zmęczona do apartamentu, lubiąc spacerować, stąd nie wybrała taksówki, tylko przechodziła. Dodatkowo miała na sobie cudowne buty , które były jej ulubionymi.-Hej-powiedziałą niepewnie, mając nadzieję, że prawidłowo rozpoznała Ophelię.
Ophelia Bissette - 2010-12-07, 18:40

Cóż, Ofelia powinna właśnie być na treningu i w najlepsze tańczyć ze swoim partnerem, ale ten się rozchorował i miała całe popołudnie wolne, dopiero wieczorem planowała wybrać się na basen, mimo że nie planowała dzisiaj żadnego treningu z drużyną.
Słysząc znajomy głos, uniosła do góry głowę, a kiedy zlokalizowała postać, uśmiechnęła się ciepło.
- Cześć, nie spodziewałam się, że mnie zapamiętasz - powiedziała. - A to chyba oznacza, że na ostatniej imprezie nie urwał ci się film, hm?

Sasha McLaren - 2010-12-07, 18:48

Dziewczyna spojrzała w dół i zaraz podniosła wzrok na Ophelię-Nie, nie urwał mi się film. Z resztą, sam początek imprezy chyba bym zapamiętała tak czy inaczej-zaśmiała się, bo niemal zaraz po wejściu dziewczyny sobie zostały przedstawione.-Jak tam się wieczór z Davidem udał?-zagadnęła. Nie, żeby była jakaś zazdrosna, że chłopak przyszedł z nią, a wyszedł z inną, broń boże. Tak z ciekawości zapytała, bo jak się nawzajem powrzucali do wody, to mówili o różnych formach zemsty.
Ophelia Bissette - 2010-12-07, 18:53

- Nigdy nic nie wiadomo - powiedziała zdawkowo Ofelia, zaciągając się waniliowym papierosem i przesuwając na ławce, żeby zrobić miejsce dla Sashy. - Dobrze, dziękuję. Przynajmniej nie będzie marudził, że przeze mnie się rozchoruje - uśmiechnęła się do niej, ani słowem nie wspominając o tym, że nie skończyło się tylko na piciu herbaty, bo po co o tym mówić. Tym bardziej, że nie znała jeszcze dobrze Sashy, a poza tym, Ofelia nie była skora do jakichkolwiek zwierzeń. - Ominęło nas coś ciekawego, kiedy wyszliśmy? Nikt przypadkiem nie utopił Keitha?
Sasha McLaren - 2010-12-07, 19:01

Jeśli o to chodzi, to Sasha ani by się nie zawstydziła, ani nie byłaby zazdrosna. Polubiła bruneta, ale nie mogła powiedzieć, że poczuła coś do niego więcej, zdecydowanie nie.-Niestety, wyszedł cały z imprezy. Ale co dalej się z nim stało, to nie wiem, więc nie mogę zagwarantować że nie wpadł pod jakiegoś tira-podchwyciła sposób rozmowy Oph, zdając już sobie sprawę z tego, jakimi uczuciami darzy tego blondyna. Co prawda nie rozumiała tego, bo sama nie znając zbyt dobrze chłopaka, nie miała mu jednak nic do zarzucenia.
Ophelia Bissette - 2010-12-07, 19:06

Ofelii raczej nie chodziło o zawstydzenie czy zazdrość ze strony Sashy. Ona po prostu miała problemy ze zwierzaniem się przyjaciołom, nie wspominając o obcej dziewczynie, której miałaby wspominać o uprawianiu seksu ze swoim ex.
- A to szkoda - westchnęła teatralnie. - Jednak, jak mówią, głupi ma zawsze szczęście, więc na pewno wrócił cały do domu. I przynajmniej jeszcze nie zdążył ci namieszać w głowie.
Upiła łyk kawy, przyglądając się parze za plecami Sashy.

Sasha McLaren - 2010-12-07, 19:16

-Namieszać mi w głowie? Mało prawdopodobne-stwierdziła, bo z reguły twardo stąpała po ziemi i nie dawała się tak łatwo zmanipulować. Chyba, że nie była tego świadoma, bo takie przypadki też mogły mieć miejsce-No tak. Nie ma to jak najlepsze życzenia od Ofelki-zaśmiała się, podłapując przezwisko od osób, z którymi przebywała w trakcie imprezy. Co prawda Keith nie był zbyt obojętny jej, ale na razie okłamywała samą siebie, że to nic takiego, zwykłe coś.
Ophelia Bissette - 2010-12-07, 19:22

Ofelia uśmiechnęła się pobłażliwie, strzepując popiół z papierosa.
- Po twoich słowach można zdecydowanie stwierdzić, że jeszcze nie wiesz z kim masz do czynienia - powiedziała, bo Keith chyba posiadł jakieś tajemne sztuki i manipulowanie zwykle przychodziło mu z łatwością, przynajmniej zdaniem Bissette. - Ja zawsze jak najlepiej życzę Blackwellowi - uśmiechnęła się znacząco w stronę Sashy i dopiła kawę.

Sasha McLaren - 2010-12-07, 19:26

-Bez przesady, rozmawiałam z nim dłuższą chwilę na imprezie i nie mogę stwierdzić, żeby był jakimś potworem, na którego go kreujesz-powiedziała, ale nie z pretensją, bo nie miała zamiaru bronić cudnego i świetnego wizerunku Blackwella. Po prostu powiedziała swoje zdanie. Na słowa o tym, że blondynka życzy mu jak najlepiej uśmiechnęła się pod nosem-Empatia to jednak główna cecha dzisiejszego społeczeństwa-zaśmiała się, bo wszyscy mówili, że dzisiejsza młodzież ma pstro w głowie i jeśli coś komuś życzy, to tylko porażki. I to jak największej. Panienka Bisette była wyjątkiem potwierdzającym regułę, widać.
Ophelia Bissette - 2010-12-07, 19:35

- Racja. Po piętnastu minutach rozmowy odkryłaś zakamarki jego charakteru i prześwietliłaś na wylot - powiedziała, wykrzywiając nieco wargi w ironicznym uśmieszku, chociaż ton jej głosu na to nie wskazywał. - Keith jest bystry, chociaż nie wygląda i świetnie potrafi się kryć z niekoniecznie dobrymi cechami, które posiada. I nie mówię tu o czymś takim jak bałaganiarstwo.
Ach, te stereotypy, Ofelka wprost uwielbiała, kiedy ktoś próbował ją zaszufladkować jako taką i owaką, kierując się wyłącznie głupotami wykreowanymi przez ludzi.
- No nic, może zmienimy temat na przyjemniejszy? - zasugerowała, bo dyskusje o Blackwellu to naprawdę nie był szczyt jej marzeń.

Sasha McLaren - 2010-12-07, 20:00

-Nie powiedziałam tego. Po prostu stwierdziłam fakt, że nic złego w nim nie zauważyłam-stwierdziła, nie udając nawet, że nie zauważyła tej ironii, bo była jej doskonale świadoma. Wiedziała, że jeśli się chce, to nawet największy bandyta może udawać baranka, lecz nie widziała powodu, aby Keith miał ją w taki sposób bajerować.-Możemy-powiedziała lekko wzruszając ramionami, bo faktycznie, rozmowa o Blackwellu ani super ciekawa, ani konstruktywna nie była.
Ophelia Bissette - 2010-12-07, 20:07

- Wszystko w swoim czasie - powiedziała Ofelka, unosząc lekko kąciki ust. - Ale mimo wszystko radziłabym ci zachowywać czujność w jego towarzystwie.
Nie miała zamiaru więcej wspominać o tym temacie. W końcu Sasha ma swój rozum, swój instynkt samozachowawczy i Bissette jej w tym aspekcie już nie pomoże.
- W takim razie oświeć mnie, czym tak właściwie się zajmujesz? Pewnie studiujesz, hm? - zagadnęła, chociaż nie kojarzyła buźki panienki McLaren i nic dziwnego, bo chyba się jeszcze taki nie urodził, który by ogarnął wszystkie studenckie twarze z Columbii.

Sasha McLaren - 2010-12-07, 20:14

Ogarnięcie wszystkich twarzy na jakimkolwiek uniwersytecie nie jest możliwe. Wielkim wysiłkiem jest ogarnięcie własnego roku...-Studiuję, owszem-przytaknęła-mam jeszcze staż w jednym z pism-powiedziała tak ogólnie, nie rozwodząc się w szczegółach. Nie lubiła się przechwalać a wiedziała, że "za jej posadę miliony kobiet dałyby się zabić" parafrazując (lub nie, nie pamiętam do końca xd) cytat z Diabeł ubiera się u Prady.-A ty?-zapytała, po było wiele możliwości. Nawet nie próbowała uświadomić sobie, czy ją kiedyś widziała na kampusie, bo przecież nie tylko jeden uniwersytet albo inna szkoła wyższa były w tym mieście.
Ophelia Bissette - 2010-12-07, 21:21

- Studia połączone z pracą, nieźle - przyznała z uznaniem w głosie, bo ona sama nie musiała pracować, a gdyby jednak tak się stało, prawdopodobnie zawaliłaby studia, bo pływania ani tańca nie zamierzała porzucić za nic w świecie. - Też studiuję, wiedzę o teatrze - powiedziała z uśmiechem. - A poza tym, nie zajmuję się niczym specjalnie konstruktywnym - dodała, nie do końca zgodnie z prawdą.
Sasha McLaren - 2010-12-07, 21:25

Tak na prawdę staż to nie praca... Coś o wiele gorszego bo jesteś od zadań, które są dla pracowników np zbyt upierdliwe. Na obronę, że Sasha była tylko człowiekiem, jej praca wiązała się z tym, co na prawdę lubi, tak jakby Ophelia w ramach pracy musiała powiedzmy prowadzić kurs tańca, co by pewnie w miarę z przyjemnością robiła.-Cóż, tak o wiele łatwiej. Przynajmniej masz trochę czasu dla siebie-zaśmiała się, bo był wieczór, a ona dopiero wracała do domu, a tam miała jeszcze kilka rzeczy do zrobienia. Całe szczęście Sasha nie wiedziała co to leń.
Ophelia Bissette - 2010-12-07, 21:37

Mimo wszystko, od czegoś trzeba zacząć, a staż dawał też jakieś pieniądze, może nie zbyt duże, ale zawsze. Poza tym, teraz Sasha mogła zacząć wspinaczkę po szczeblach kariery, ot co.
- Można tak powiedzieć - uśmiechnęła się do dziewczyny, bo z tym czasem też różnie bywało. - Jednak ty chyba też nie możesz narzekać, skoro znajdujesz czas na imprezy. No, chyba że to wyjścia służbowe.

Sasha McLaren - 2010-12-07, 21:46

-Cóż, weekend powinien być w całości mój, więc mogę pozwolić sobie na imprezę. Z resztą, zawsze mogę, ale muszę rano być żywa-zaśmiała się, bo imprezowanie do godziny maksymalnie pierwszej w nocy nie było zwykle mega zabawą, więc nie było problemu, aby się jej wyrzec ot tak.-Czasem także są imprezy, gdzie idę służbowo, ale wtedy to już w ogóle nie można się zabawić-zaśmiała się, bo po czymś takim na pewno by ją wyrzucili za nieodpowiednie podejście do pracy i brak profesjonalizmu.
Ophelia Bissette - 2010-12-07, 21:53

- Dobrze wiem jak to bywa z takimi weekendami, które powinny być w całości twoje - powiedziała wzdychając cicho, ale nie rozwijając swojej myśli. Zamilkła na chwilę, dopiero po jakimś czasie otwierając usta i mówiąc dalej. - Czyli musisz imprezować z umiarem. Przynajmniej jeśli chodzi o alkohol.
Uśmiechnęła się pod nosem, opierając wygodnie o oparcie ławki i wrzucając kubek po kawie do śmietnika, który koło niej stał.
- Jednym słowem, imprezy służbowe nie zasługują na nazywanie ich imprezami - stwierdziła ze śmiechem.

Sasha McLaren - 2010-12-07, 22:00

Dziewczyna zaśmiała się. Dla niej to nie był wielki problem, bo z reguły nie upijała się do nieprzytomności. Jeśli cierpiała po imprezie to tylko dlatego że mało spała, albo że tyle tańczyła, bo lubiła to robić. -Można nazwać imprezami, przynajmniej jest okazja, aby się ubrać-zaśmiała się. No tak, co pasjonatka mody może innego powiedzieć, jak nie zaznaczyć, że najważniejsze są dla niej ubrania.-Co miałaś na myśli mówiąc o tych weekendach?-zagadnęłą po chwili, nie mogąc odnaleźć odniesienia w żadnej z jej wcześniejszych wypowiedzi, więc zaintrygowało to ją nieco.
Ophelia Bissette - 2010-12-07, 22:10

Ofelii też nie można było zaliczyć do osób, które dużo piją, ledwie wychodząc na własnych nogach z klubu. Owszem, czasem zdarzało jej się wypić więcej niż powinna, ale nie było notorycznie powtarzające się zjawisko.
Tak, impreza faktycznie była okazją żeby się ubrać. W końcu na co dzień Sasha chodziła nago. ;d
- Mój ojciec często obiecywał, że spędzi ze mną czas w weekend, a później okazywało się, że jednak pracował - odpowiedział na jej pytanie. I kto powiedział, że pisarz ciągle siedzi w domu i niemal nic nie robi? Jej ojciec pisał, kiedy tylko go coś naszło i nic nie mogła poradzić, że nachodziło go akurat wtedy, kiedy miał się nią zająć.

Sasha McLaren - 2010-12-07, 22:15

Czepiasz się tych słówek, jak niewiadomo co ;x
Słysząc te wytłumaczenie, spuściła wzrok, bo bardziej myślała nad tym, że miała upierdliwego nauczyciela który miał w zwyczaju robić mega sprawdziany właśnie w poniedziałki i trzeba się było uczyć właśnie w weekend.-Życie dorosłego nie należy do najprostszych-powiedziała, bo już sie sama tego przekonała, mimo że na własna rękę żyje dopiero trzeci miesiąc. Nie bardzo wiedziała jak skomentować to wyznanie, bo "przykro mi" było takie... nieczułe.

Ophelia Bissette - 2010-12-07, 22:23

Ciesz się, że jeszcze mi się nic nie kojarzy ;d
Poniedziałkowe sprawdziany mają to do siebie, że są często ignorowane, bo w końcu kto by się uczył w weekend.
Słysząc słowa Sashy, zaśmiała się wesoło, bo zabrzmiało to trochę jak wypowiedź dziecka, które myśli, że jest dorosłe i wie co mówi.
- To kwestia tego, jak je sobie ułożymy - stwierdziła, nadal trochę się uśmiechając. I bynajmniej nie oczekiwała od niej żadnego komentarza; i tak puściłaby to mimo uszu.

Sasha McLaren - 2010-12-07, 22:26

Puściłaby komentarz mimo uszu, tylko tego nie zrobiła sasasa
Sasha uważała się za dorosłą, bo oprócz niewielkiej pomocy finansowej od rodziców, sama zarabiała na swoje życie, pracowała, studiowała... tylko nie miała rodziny, co różniło ją od większości dorosłych ludzi.-Nie powiem, że nie mamy wpływu na to, ale karma is a bitch-zaśmiała się, używając popularnego frazesu.

Ophelia Bissette - 2010-12-07, 22:32

Z kolei Ofelia nie łączyła dorosłości jedynie z niezależnością, ale też z dojrzałością emocjonalną i intelektualną. I sama nie wiedziała czy klasyfikowanie siebie jako osobę dorosłą, było trafne. Z punktu widzenia prawa, z pewnością tak, ale z jej punktu... niekoniecznie.
- Karma to tylko karma - wzruszyła ramionami, bo nigdy nie przejmowała się takimi rzeczami.

Sasha McLaren - 2010-12-07, 22:36

Właściwie, to zakończyła dyskusję, bo widać mają różne zdania co do roli fatum w życiu człowieka. Nie, żeby Sasha wyznawała filozofie starożytnej Grecji czy inne hinduistyczne mówiące o karmie, kastowości i takich tam, ale wierzyła w to, że część jej decyzji, ich powodzenia, czy niepowodzenia zależało od przypadku, czy innych czynników, na które dziewczyna nie miała najmniejszego wpływu. W taki sposób zakończyła tą dyskusję o dorosłym życiu, bo chyba jednak miały trochę za mało lat i za dużo rozrywek w swoim życiu aby dywagować na tak poważne tematy.
Ophelia Bissette - 2010-12-07, 22:45

Możliwe, że faktycznie na część jej decyzji wpływały przypadki, ale był to nieliczny odsetek, którym sama Ofelia niespecjalnie się przejmowała. Nie lubiła czuć, że ktokolwiek poza nią może kierować jej życiem.
Ofelia westchnęła i wstała, zakładając torbę na ramię i odwracając się w stronę Sashy.
- Idę gdzieś, gdzie zaraz nie zamarznę, a później uciekam na basen. Idziesz? - zapytała, bo zaczynało jej się robić chłodno, kiedy tak siedziała na tej ławce.

Sasha McLaren - 2010-12-07, 22:49

-Jasne. Muszę jakoś spożytkować wolny wieczór-zaśmiała się i wyciągnęła ręce z kieszeni kurtki, aby poprawić pasek od torebki. Faktycznie, wraz z kompletnym zajściem słońca zrobiło się dość zimno, lecz zagłębiona w rozmowie z blondynką wcale tego nie odczuwała. Również wstała i spojrzała na Ophelię, bo skoro to zaproponowała, musiała mieć pomysł dokąd się udać.
Ophelia Bissette - 2010-12-07, 22:58

- I wybrałaś akurat moje towarzystwo? Teraz będę musiała się postarać - powiedziała ze śmiechem, czekając aż Sasha wstanie i w międzyczasie zastanawiając się dokąd mogłyby się wybrać. - Kawiarnia? Jakakolwiek, która będzie najbliżej i gdzie będzie cieplej niż tutaj. - zasugerowała patrząc pytająco na dziewczynę.
Sasha McLaren - 2010-12-07, 23:04

-Mówiłam, karma is a bitch-zaśmiała się. Wcale nie oczekiwała od Ophelii jakiś wielkich atrakcji, najgorszym możliwym towarzystwem nie była i to jej starczało.-Nie mam nic przeciwko. Ale ty wybieraj, jestem tu wciąż nowa i nie mam pojęcia co tu jest w najbliższej okolicy-zaśmiała się, bo pod fontannę trafiła zupełnie przypadkowo, myląc ścieżki w Central Parku, po raz kolejny z resztą.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group