Central Park - Sheep Meadow

Audrey Hudson - 2010-11-10, 22:04
Temat postu: Sheep Meadow



Jay Fitzgerald - 2011-01-30, 21:23

Było w miarę ciepło, także Jay wybrał się na spacer po central parku. Korzystając z przerwy pomiędzy zdjęciami postanowił się rozluźnić. Zapalił skręta, zastanawiając się, co robi Lily. Ostatnio doskonale się bawili w swoim towarzystwie nie tylko w trakcie zdjęć.
Lilly Morgan - 2011-01-30, 21:40

Lilly także postanowiła tutaj przyjść. Przez kilka dni była nieuchwytna dla nikogo. Tak, chodziła na zajęcia, ale nie było jej przy najlepszych scenach, jakie urządzali jej znajomi. O wszystkim dowiadywała się z notek NYGirl. Na całe szczęście miała przerwę w zdjęciach do serialu, bo nie miała także ochoty widzieć Jaya. Ich stosunki wyglądały o wiele lepiej niż wtedy, kiedy się poznali. W każdym razie, Lilly szła sobie przez alejki Central Parku, kiedy zauważyła Jaya. Uśmiechnęła się do siebie i podeszła do niego.
- Hej. Ty nie na zdjęciach? - spytała siadając obok niego na trawie.

Jay Fitzgerald - 2011-01-30, 21:45

-Ja? Przecież dzisiaj nie ma zdjęć-przypomniał blondynce. Zaciągnął się głęboko i wypuścił dym w górę. Podsunął dziewczynie swojego skręta, aby się poczęstowała jeśli tylko ma ochotę-Zgadnijmy, co robiłaś wczoraj....-zaśmiał się, sądząc że dziewczyna przy chwili wolnego skoczyła pewnie do spa, czy na inne zakupy.
Lilly Morgan - 2011-01-30, 22:13

Oczywiście, że miała ochotę. Na skręta zawsze. Wzięła od Jaya skręta i zaciągnęła się nim mocno. Od tak dawna nie czuła jego smaku.
- Przypominam, że moja przerwa jest znacznie dłuższa. Sunday Rose została wysłana do Honolulu. - przypomniała mu. Sunday Rose była jej serialową postacią, która na jakiś czas została zawieszona. Dlaczego? Otóż Lilly musi teraz więcej czasu poświęcić na studia. Jeszcze raz zaciągnęła się skrętem i oddała go chłopakowi. Potem odrzuciła długie blond włosy na plecy i zmierzyła go spojrzeniem.
- No dawaj. Co takiego mogłam wczoraj robić.

Jay Fitzgerald - 2011-01-30, 22:18

Odebrał skręta od dziewczyny i spojrzał na nią, mrużąc nieco oczy.-Zakupy... Albo namiętny seks z twoim kochankiem-zaśmiał się, ponosząc się nieco i siadając normalnie, po turecku. Nie sądził, że ktoś taki jak Lily może posiadać kochanka, tylko swojego faceta, a jako że go nie miała, ta opcja wydawała mu się niezbyt możliwa, ale czemu nie zapytać.-No odpowiedz wujkowi Jayowi-zaśmiał się.
Lilly Morgan - 2011-01-30, 22:25

Zmrużyła ozy i także usiadła po turecku, zakładając ręce na piersiach.
- A czy wujek Jay nie będzie zgorszony moim opowiadaniem? - uniosła jedną brew do góry. Owszem, Lilly nie miała faceta na stałe. Za to kochanków... No cóż, nie będę ich wymieniać, bo zajęłoby mi to trochę czasu.

Jay Fitzgerald - 2011-01-30, 22:33

-Wujka Jaya nie da się zgorszyć-uśmiechnął się zachęcająco. -Możesz nawet usiąść mi na kolanach, mała-zaśmiał się i zaciągnął się papierosem. No co, on był tylko facetem, oni o takich sprawach rozmawiają bez krępacji, tak jak dziewczyny o tym, co dokładnie się stało na randce. -Jestem bardzo ciekawy-stwierdził. Był ciekaw, czy dziewczyna bajeruje go tylko czy nie. Sądził, że tak, bo jak ostatnio spali w jednym łóżku, to całą noc mruczała i tuliła się do niego, choć groziła mu, że ma trzymać ręce z dala od niej. To by ewidentnie wskazywało, że nie jest zbyt... zaspokojona.
Lilly Morgan - 2011-01-30, 22:56

Lilka tuliła się do niego podczas snu?! Że słucham?! O matko z córką. Gdyby ktoś wczoraj powiedział jej takie coś, tarzałaby się po podłodze. I jeszcze do tego mruczała... Spójrzmy prawdzie w oczy, Jay zawsze był o krok przed nią i nie ważne co by powiedziała czy zrobiła, on i tak będzie wiedział lepiej. I to ją tak niezmiernie w nim wkurzało.
Uderzyła go w ramię, ale uśmiechnęła się.
- Wiesz co, nie będę ci nic mówić. Męcz się ze swoją niewiedzą. - odpowiedziała i wytknęła mu język. Miała pewne problemy, z których nie zamierzała mu się zwierzać. Prawdę mogła poznać tylko Sasha. Niby mogła coś nakłamać, w końcu była aktorką, ale jakoś kłamstwo nie chciało przejśc jej przez gardło.

Jay Fitzgerald - 2011-01-30, 23:00

Oczywiście, że się tuliła. I do tego tak słodko wyglądała. No i wcale nie było tak, że Lily go nie znosiła, bo przecież lubiła go! Okej, nie będzie utrzymywał, że ją kocha, bo już wiedział, że niestety tak nie jest.-Nie bądź taka, podziel się tymi swoimi marzeniami-uśmiechnął się szeroko. -Ciekawość mnie zżera, wiesz, że lubę takie pikantne opowiadania-zaśmiał się.
Lilly Morgan - 2011-01-30, 23:19

Z tym słodkim wyglądem nie zaprzeczę. Lilly zawsze wyglądała słodko. Nawet wtedy kiedy się złościła. Robiły się jej wtedy na policzkach takie urocze rumieńce. Tak, lubiła go i przychodziło jej to z niespotykaną u niej łatwością.
- Nie. Ta historia raczej cię nie zainteresuje. - odparła uśmiechając się lekko. Mimo tego uśmiechu w jej oczach czaił się ledwo widzialny cień.

Jay Fitzgerald - 2011-01-30, 23:23

Spojrzał na dziewczynę nieco spod byka, po czym podsunął jej jeszcze raz skręta, już samą końcówkę.-No dalej, mogę się założysz, że jeśli odpowiednio ubarwisz tą opowiastkę, wszystko mi się spodoba-stwierdził i odgarnął dziewczynie włosy, które nawiał jej wiatr. Gdy to zrobił, oparł się i pochylił nieco do tyłu, aby było mu wygodnie, jakby na tej ziemi było wygodne w środku zimy, nawet gdy nie było śniegu.
Lilly Morgan - 2011-01-30, 23:31

Kiedy odgarnął jej włosy zarumieniła się lekko. Ostatnio działo się z nią coś bardzo dziwnego w obecności Fitzgeralda. Jaka szkoda, że nie umiała jakoś tych rumieńców powstrzymać.
Jak widać Jay nie znał jej na tyle dobrze żeby wiedzieć, że naciskanie na Lilly nie jest dobre.
- Jeśli mówię, że nie chcesz tego słuchać, to nie chcesz! I więcej na mnie nie naciskaj. Nie chcę o tym gadać, jasne? - krzyknęła, a potem zerwała się z miejsca i odeszła kawałek dalej.

Jay Fitzgerald - 2011-01-30, 23:34

Trochę go wmurowało w miejsce, gdy tak zareagowała. Rzucił peta gdzieś w bok i powoli wstał. Podszedł do niej i stanął za jej plecami.-Spokojnie, skarbie.-zaśmiała się, opierając brodę na jej ramieniu. Dziewczyna nigdy się tak nie zachowywała, trochę go to zdziwiło. Za to, trochę to było podobne do zachowania Sunday, dziewczyny jej postaci.
Lilly Morgan - 2011-01-30, 23:45

- Przecież jestem spokojna. - warknęła przez zaciśnięte zęby.
- I nie mów do mnie 'skarbie'. - dodała, a potem odwróciła się twarzą do chłopaka.
- Chcesz wiedzieć co robiłam? Dobrze, powiem ci. Byłam na ślubie matki w Hiszpanii. Panem młodym był mój były chłopak, młodszy od niej o jakieś dwadzieścia lat. Allison... Znaczy moja matka, próbuje się odmłodnić moim kosztem. Chciałam jej wytłumaczyć, że on leci tylko na jej kasę, ale stwierdziła, że jej zazdroszczę. Że nie ma na świecie nikogo, kto by chciał być z taką egoistką. Ja, egoistką? - kiedy mówiła cały czas patrzyła na reakcję Jaya na jej słowa. Tak, to zachowanie zdecydowanie bardziej pasowało do Sunday Rose niż do Lilly.

Jay Fitzgerald - 2011-01-30, 23:51

Gdy powiedziała, że chłopak jest młodszy dwadzieścia lat młodszy od matki Lily, to o ile był starszy od Lily? Jay zaczął się zastanawiać, ale oczywiście się o tym pisnął ani słówka. -Przytulić?-zapytał, bo wiedział, jak wyczulona jest Lily na punkcie swoich chorych rodziców. Jak na taką mieszankę, Lily była na prawdę normalna i to chyba naturalnie.-Na pewno jest wiele facetów, którzy by chcieli z tobą być. Nie słuchaj jej.-poradził.
Lilly Morgan - 2011-01-31, 12:20

Niewiele był do niej starszy. Jakieś... pięć lat? W takim układzie jej matka musiała mieć czterdzieści sześć lat. Lilly najpierw zmrużyła oczy, potem trochę się do niego przysunęła, aż w końcu po krótkim wahaniu przytuliła się do Jaya. Tak... Lilly była mocno wyczulona na punkcie swoich rodziców. Prawie zawsze musiała się ich wstydzić. John zawsze musiał mówić jakieś okropne kawały, natomiast Allison zawsze wdzięczyła się do kamery. Swoja normalność, Lilly zawdzięczała starszym braciom, którzy zawsze jej pomagali i doradzali.
Na słowa Jaya zaśmiała się nieco ironicznie.
- Nie ma. Faceci zawsze chcą ode mnie jednego, a kiedy nie chcę im tego dać, zwyczajnie odchodzą. Nie ma takiego, który by się mną zainteresował nie tylko ze względu na wygląd.

Jay Fitzgerald - 2011-01-31, 17:13

Młody mężczyzna ją przytulił, gdy sama się zbliżyła do niego.-Facet zawsze chce tylko jednego, niezależnie kogo ma przed sobą, żeby było coś więcej...-zawahał się, bo nie umiał w sumie odpowiedzieć Lily. Nie znał się na związkach, w miłość nie wierzył. Dla niego to było trochę bajką. Wierzył, że ludzi się schodzą, bo jest im razem w łóżku dobrze, a później to już przywiązanie i wygoda.
Lilly Morgan - 2011-01-31, 20:32

Lilly odsunęła się od Jaya i spojrzała na niego swoimi dużymi oczami.
- Nieprawda, nie wszyscy. Owszem, później tak, ale nie od razu. Natomiast ci, którzy mnie otaczają, szukają przygody tylko na jedną noc, na co niestety nie mogę się zgodzić. - powiedziała.
- Żeby było coś więcej, to co?

Jay Fitzgerald - 2011-01-31, 20:50

-Nie wiem, Lily-wzruszył ramionami- Nie wierzę w miłość, więc nie powiem ci co trzeba, żeby niby powstała-stwierdził. Czasem coś go ciągnęło do dziewczyn, nawet tych,które nie chciały go do siebie dopuścić, o łóżku nie mówiąc, ale nie łykał bajeczek pod tytułem, to dlatego że się w niej zakochałeś.-Trzeba czuć to coś?-zapytał. Meeen, jak mu się udało wdepnąć w taki śmierdzący temat, jakim były związki pomiędzy dorosłymi ludźmi?!
Lilly Morgan - 2011-01-31, 20:56

Pokiwała głową i wzruszyła ramionami.
- W sumie racja. Miłość nie jest dla mnie. Wolę się bawić niż siedzieć w domku nad jeziorem przy kominku. - powiedziała i zmrużyła lekko oczy.
- Idziemy do jakiegoś klubu?

//wena mnie opuszcza!

Jay Fitzgerald - 2011-01-31, 21:02

-Jestem tego samego zdania-zaśmiał się, bo nie dla niego zabawy w kolacje przy świecach. Choć zarówno przy świecach jak i w domku nad jeziorem przy kominku całkiem fajnie uprawiało się seks....
-Jasne, że idziemy, wybieraj do którego-powiedział ochoczo, mając ochotę na coś mocniejszego

/a ja nie mam jej wcale ;d

Sasha McLaren - 2011-02-05, 22:40

Dziewczyny opatulone w kurtki, skierowąły swoje kroki na Owczą Łączkę. Szły ręką pod rękę, gawędząc sobie w najlepsze, śmiejąc się do chwila, bo obie miały dość dobry humor.-Umówiłaś się z nim?-zapytała, mając na myśli czy umówili się w jakimś konkretnym miejscu. Łąka była spora, a ludzi też nie mało, więc mogli mieć małe problemy, aby się znaleźć. Cóż, na pewno im się uda, w końcu mają telefonu w razie co.
Ophelia Bissette - 2011-02-05, 22:47

- Nie - odpowiedziała, uświadamiając sobie, że powinni bardziej skonkretyzować miejsce żeby znaleźć się w tym tłumku ludzi. Ofelia już zdążyła spotkać się z tym, że pojedyncze osoby rzuciły w jej stronę zaciekawione spojrzenie, które zamieniło się w nieco dobrotliwe, kiedy tylko napotkały one spojrzenie dziewczyny. - W końcu go znajdziemy... - mruknęła, po raz kolejny zastanawiając się czy to dobry pomysł żeby przyjść tutaj.
Sasha McLaren - 2011-02-05, 22:52

-Chodź podejdźmy tam-powiedziała, widząc budkę z watą cukrową. W sumie, dziewczyna z reguły dbała o to co jadła, ale ta wata wyglądała tak zachęcająco.-Nie sądzę, że on wpadnie na to, żeby tam nas szukać, ale chodź-zaśmiała się, co raz bardziej zainteresowana faktem spożycia takich łakoci. Czuła, że coś pomiędzy jej przyjaciółmi się kroi, ale nie chciała zadawać głupich pytań, aby nie zapeszyć.
Shane McKay - 2011-02-05, 23:00

Szedł nieco mniej zatłoczoną alejką, od niechcenia kopiąc jakiś kamyk. Kiedy ten wpadł na trawnik, Shane darował sobie tą gierkę i rozjerzał się po mijanych osobach. Nikogo nie rozpoznał, ale za to ludzie obrzucali go dziwnymi spojrzeniami. Dopiero po chwili Shane doszedł do wniosku, że to zapewnie przez jego kryminalistyczny ubiór, chociaż według niego wyglądał normalnie - ciemnoszare spodnie lekko zsunięte z bioder, czarne buty i jego nierozłączna czarna skórzana kurtka. Do tego miał narzucony na głowę kaptur, więc innym z pewnością trudno było dojrzeć jego oczy przez zasłaniający materiał, jak i długą grzywkę.
Chłopak ponownie rozejrzał się po tłumie, szukając Ophelii i Sashy. Po nieudanej próbie odszedł na bok i wyjął telefon. Wybrał numer Ophelii.

Ophelia Bissette - 2011-02-05, 23:07

Ruszyła z Sashą w stronę budki, a kiedy już tam dotarły i jej przyjaciółka zajęła się kupowaniem słodkości, Ofelia dostrzegła Shane'a, który jednak stał do nich odwrócony plecami.
- Widzę go - powiedziała Ofelia z uśmiechem, który sam z siebie wpłynął na jej usta, kiedy tylko go zobaczyła. Chwilę później ruszyła w kierunku chłopaka, mając zamiar przyprowadzić go do Sashy albo poczekać aż ona do nich dołączy. - Cześć - rzuciła stając za jego plecami i nie do końca wiedząc jak powinna się zachować; uścisnąć go, pocałować, tylko się uśmiechnąć?

Shane McKay - 2011-02-05, 23:14

Nawet nie minął jeden sygnał, kiedy za jego plecami usłyszał znajomy kobiecy głos. Od razu poznał kto to jest, więc odwrócił się do Ophelii, nie kryjąc zadowolenia.
- Witaj. - Widział zawahanie dziewczyny co do powitania, więc spróbował jej w tym pomóc. Jednym palcem podchwycił jej brodę i pocałował w usta. Czuł, że po prostu musiał to zrobić, inaczej miałby sobie za złe, że nie przywitał się z nią tak, jak należy.
- Gdzie podziałaś Sashę? - zapytał, ale nie rozejrzał się dookoła, tylko dalej wpatrywał w oczy blondynki.

Sasha McLaren - 2011-02-05, 23:17

Po tym, jak dostała swoją porcję cukru i kalorii, skierowała się w stronę, w którą udała się blondynka. Zrobiła kilka kroków, gdy zobaczyła ich pocałunek. Z jej ust wydobyło się krótkie i ciche "wow". Zatrzymała się, nie chcąc przeszkadzać tej parce gołąbków. Cieszyła się, że Ophelia już nie ucieka na widok chłopaka, tylko całuje go. I to takiego, który zdecydowanie jej nie skrzywdzi.
Ophelia Bissette - 2011-02-05, 23:22

Ucieszyła się, że wybrał tę formę przywitania i bez wahania odwzajemniła jego pocałunek uśmiechając się do niego czule, kiedy ich usta już się rozłączyły.
- Kupuje watę cukrową - odpowiedziała nie fatygując się nawet żeby wskazać dłonią w odpowiednim kierunku. Po raz kolejny nie mogła oderwać spojrzenia od jego oczu i całkowicie zapomniała o Sashy, nieświadoma tego, że pewnie zrobi jej się głupio z tego powodu, kiedy już wyjdzie z tej bańki mydlanej, do której wstęp mieli tylko Shane i ona. - Dawno przyszedłeś?

Shane McKay - 2011-02-05, 23:41

Kiwnął głową, na znak że doszła do niego informacja o miejscu pobytu Sashy. Jakoś nie wiedział co ma mówić, tak bardzo był przejęty spotkaniem Ophelii. Ucieszył się, że dziewczyna zdecydowała się opuścić apartament Sashy, choć musiał przyznać, że było tam całkiem przytulnie.
- Nie tak dawno - odpowiedział na pytanie Ophelii. Wyciągnął rękę i złapał dziewczynę za dłoń, splatając palce z jej. Zaskakujące było dla niego to, że tak szybko przywiązał się do Ophelii. W zasadzie nigdy wcześniej mu się to nie zdażyło w związku z innymi, nawet jego przybranymi rodzicami.
Kiedy miał zamiar ponownie pocałować dziewczynę, zauważył ponad jej ramieniem, że ktoś im się przygląda.
- Nie panikuj, ale mamy widownię - odparł i wskazał głową w stronę Sashy, która stała oniemiała z watą cukrową w ręku.

Sasha McLaren - 2011-02-05, 23:49

Cóż, gdy Shane już ją przyuważył i oderwali wzrok od siebie, Sasha niepewnie podeszła.-Ty małpo, czemu mi nic nie powiedziałaś!-zapytała z wyrzutem patrząc na Ophelię. Oczywiście, to było udawane.-Shane, Ophelia. Cieszę się...-powiedziała może mało subtelnie, ale co tu zrobić, jak te słowa same cisnęły się jej na usta.
Ophelia Bissette - 2011-02-05, 23:59

Było przytulnie, choć ciągłe oglądanie tych samych ścian mogło być nieco dobijające, ale dziewczyna i tak nie czuła się jakoś wyjątkowo komfortowo akurat w tym miejscu poza domem.
Uścisnęła lekko jego palce, których delikatny chłód wcale jej nie przeszkadzał, był niemal nieodczuwalny z uwagi na to, że Ofelia zapomniała swoich rękawiczek i jej dłonie też nie należały do najcieplejszych.
Już przygotowywała się do kolejnego pocałunku, kładąc dłoń na szyi chłopaka, kiedy zawahał się, po chwili wskazując głową na kogoś za jej plecami. Momentalnie przypomniała sobie o Sashy i odwróciła się w jej stronę, stając blisko przy chłopaku i nie rozłączając ich dłoni.
- Sasha, spokojnie - powiedziała z rozbawieniem, widząc reakcję dziewczyny, która była lekko przesadzona. - Ja też się cieszę - dodała jeszcze ciepło i posłała w jej stronę wesoły uśmiech.

Shane McKay - 2011-02-06, 00:06

Zawsze dziwiło go w kobietach to, jak łatwo popadały w ekscytacje. Oczywiście nie było to złe, raczej zabawne i takie beztroskie. Shane mimowolnie zaśmiał się pod nosem, przechodząc spojrzeniem od Ophelii do Sashy i z powrotem.
- Jak to dobrze, że jestem facetem - mruknął i posłał dziewczynom złośliwy uśmieszek, ale nie miał zamiaru ich urazić. Uścisnął mocniej dłoń Ophelii i raptownie przypomniało mu się, że przecież ma w kieszeni kurtki czarne rękawiczki. Wyciągnął je i wręczył dziewczynie. - I tak ich nie używam, a tobie się bardziej przydadzą - powiedział, uśmiechając się do niej kącikiem ust.
- To gdzie teraz, panie? - zapytał i rozejrzał się po tłumie. - Ja osobiście jestem głodny. Jest tu jakaś dobra budka z hot-dogami?

Sasha McLaren - 2011-02-06, 00:22

-Dobra budka z hot-dogami? Dobra jest tylko wata cukrowa-zaśmiała się urywając kawałek waty i wkładając ją do ust. Stanęła kilka metrów obok, nie chcąc im przeszkadzać. Niech sobie gruchają do woli-Hej, chyba was zostawię-uśmiechnęła się rozglądając, czy nie ma kogoś znajomego, co by się do niego zerwać. Nie chciała się czuć jak piąte koło u wozu. Nie lubiła spotkać z parami, gdy sama była sama.
Ophelia Bissette - 2011-02-06, 00:33

Za pierwsze słowa dostał delikatnego kuksańca w bok, choć nie poczuła się ani trochę urażona jego słowami. W gruncie rzeczy, fakt, że Shane był facetem cieszył również ją.
Odebrała od chłopaka rękawiczki, posyłając w zamian wdzięczny uśmiech i naciągnęła materiał na dłonie, na powrót splatając jego palce z jej palcami.
- Nie zostawiaj nas - powiedziała z uśmiechem do dziewczyny. Nie miała nic przeciwko zostaniu sam na sam z Shane'm, jednak z drugiej strony było jej głupio zostawić Saszkę samą sobie. - I nie faszeruj się watą, tylko chodź na hot-dogi, tam powinna być budka - skinęła głową w odpowiednim kierunku, automatycznie odpowiadając na pytanie chłopaka.

Shane McKay - 2011-02-06, 00:40

Udał, że zabolał go "atak" Ophelii, pocierając miejsce, gdzie trafiła jej pieść. Z zadowoleniem stwierdził, iż coraz bardziej podobał mu się ten wieczór. Wolną ręką zdjął kaptur, ponieważ zrobiło mu się dostatecznie ciepło. Obstawiał, że to przez bliską obecność Ophelii.
- Właśnie, pójdź z nami. A hot-doga będziesz miała jako bonus, na mój koszt - powiedział, uśmiechając się serdecznie do Sashy, chociaż widział jak na dłoni, że dziewczynie niezbyt się uśmiecha przebywanie z parą. Bo Ophelia i on byli parą, prawda?

Victor Neithar - 2011-02-06, 00:44

Victor był w mieszkaniu. Poczekał na żonę. Dostał w pysk i poszedł.
Tak w skrócie można by streścić kilka ostatnich godzin jego życia. Maria nie chciała słuchać żadnych wytłumaczeń, mógł mówić wrzeszczeć, cokolwiek - miała go gdzieś.
Kiedy już wrócił ze swoimi rzeczami do hotelu, wyszedł się przewietrzyć, a nogi same poniosły go do CP. Zauważył, że coś tu musiało się dziać tego wieczora, bo zebrało się sporo ludzi. Właśnie przechodził jedną z mniej uczęszczanych ścieżek, kiedy zauważył Sashę stojącą obok jakiejś pary. Jedynie skinął jej ponuro głową i bez słowa wyminął, kierując się gdzieś, gdzie byłoby trochę spokojniej.

Sasha McLaren - 2011-02-06, 00:46

Sasha niemal wypaliła, że nie chce, bo w ostatnim czasie już jeden związek rozwaliła i na prawdę nie chciała by mieć drugiego w dorobku.-Shane, wata cukrowa z parówką? Błagam, nie jestem w ciąży-zaśmiała się. Popatrzyła na te ich czułe gesty i uśmiechnęła się.-Na prawdę. Bawcie się dobrze, a ty, Ophelia, nie wracaj zbyt późno do domu-puściła jej oczko. Już miała odchodzić, by szukać kogoś, kogo zna by się nie zanudzić na śmierć, gdy dojrzała Victora. Minął ją, nie dziwiła jej tą mina. Powolnym krokiem odeszła za nim.
Ophelia Bissette - 2011-02-06, 00:58

Prawda; byli parą i nie musieli uświadamiać sobie tego słownie, niczym para nastolatków, choć ich wzajemna fascynacja sobą mogła tak wyglądać.
- Kłamie nam w żywe oczy - powiedziała konspiracyjnie do Shane'a po wzmiance o ciąży, jednak na tyle głośno by i Sasha mogła to usłyszeć.
Mimowolnie zerknęła na wykładowcę, który ich mijał, ale nie odezwała się ani słowem, przenosząc po chwili spojrzenie na Sashę i pozwalając jej odejść. Westchnęła cicho i stanęła przodem do Shane'a, splatając drugą dłoń z jego palcami.
- No to chyba zostaliśmy sami - stwierdziła z uśmiechem i pocałowała go, nie przejmując się tym, że otacza ich masa ludzi. - A teraz chodź po tego hot-doga, żebyś nie padł mi z głodu - dodała odrywając się od niego i ruszyła w kierunku budki.

Victor Neithar - 2011-02-06, 01:01

Szedł jeszcze kawałek, kiedy zdał sobie sprawę, że ktoś - niekoniecznie celowo - porusza się tą samą trasą tuż za nim. Zerknął przez ramię żeby zorientować się kto to taki i uśmiechnął dość krzywo na widok Sashy.
- Znów mnie śledzisz? - zapytał, nie mogąc się wyzbyć delikatnej nuty rozbawienia w głosie na wspomnienie ich przypadkowych spotkań.

Sasha McLaren - 2011-02-06, 01:06

-Tak. Kiepsko mi idzie-powiedziała, lekko uśmiechając się. Nie wiedziała, czy dobrze robi, ale Sasha zdecydowanie miała dług wdzięczności wobec niego.-Au-mruknęła widząc pazurki na twarzy mężczyzny. Było jej na prawdę żal, choć wiedziała, że Victor zasłużył na takie zachowanie żony. Powinno mu się jednak oberwać za Blair, a nie za Sashę, którą co prawda pocałował, ale zaczął zaraz tego żałować. Seksu z tamtą pustą blondyną raczej nie żałował.
Victor Neithar - 2011-02-06, 01:12

- Bardzo kiepsko - stwierdził, nieznacznie odwzajemniając jej uśmiech. Po chwili jednak skrzywił się i przejechał dłonią po policzku, nadal czując na nim dłoń żony. - Aż tak widać? - zapytał posępnie, niezadowolony z tego, że uderzyła go kobieta, jak każdy facet.
Wiedział, że nie postąpił zbyt rozsądnie, ale mieli udawać, że nic się nie stało, a nie do końca wiedział jak ma to zrobić, skoro żona posądzała go o gorsze rzeczy, których nawet z Sashą nie robił.

Sasha McLaren - 2011-02-06, 01:18

-Trochę...-powiedziała wspinając się na palce i lekko gładząc jego policzek dłonią. Był pokryty zarostem i ciepły. Cóż, musiał na prawdę oberwać.-Nie przejmuj się...-powiedziała, bo nie wiedziała co powiedzieć.-Daj jej ochłonąć. -poradziła mu i odsunęła się na kawałek. Nie wiedziała, czy gdyby ktoś inny napatoczył się na jej drogę, podeszłaby do mężczyzny. Wiedziała, że sporo pyta, ale do jej ust nasuwały się kolejne pytania.
Victor Neithar - 2011-02-06, 01:27

Z kolei dłoń Sashy była przyjemnie chłodna i koiła jego ciepły policzek. Niestety, kiedy odsunęła dłoń, nieprzyjemne uczucie znów wróciło.
- Nie przejmuj się - prychnął. - Moja żona, kobieta którą kocham i z którą planowałem dom, rodzinę, resztę życia, posądza mnie o zdradę z tobą, wyrzuca z mieszkania i każesz mi się nie przejmować? Twój optymizm jest naprawdę porażający.
Nie potrafił się nie przejmować. Wiedział, że zdradził swoją żonę, ale w pokrętny sposób to nie oznacza, że jej nie kochał - a kochał.
- Ochłonąć? - zaśmiał się gorzko. - Moja żona jest hiszpanką, one nie wiedzą co to znaczy ochłonąć.

Shane McKay - 2011-02-06, 14:09

Shane zaśmiał się cicho pod nosem, ale tak naprawdę zaczął się zastanawiać co w rzeczywistości łączy Sashę i, o zgrozo, jego wykładowcę. Po prawdzie Neithar nie ucieszył się zbytnio na ich widok, a mimo to Sasha za nim poszła. Zerknął na Ophelię, chcąc ją zapytać o co w tym wszystkim chodziło, ale ten pomysł szybko go opuścił, kiedy zobaczył jej roześmianą minę. Mimo, że w miejcu gdzie stali było trochę ciemno, to i tak zauważył jej świecące z podekscytowania oczy. Kiedy go pocałowała, fala ciepła zalała ciało Shane'a, co było przyjemne w ten chłodny wieczór.
- Jak to dobrze, że o mnie dbasz - odparł w odpowiedzi na wzmianę o padaniu z głodu. W tej samej chwili kiedy to powiedział, zaburczało mu głośno w brzuchu. - Oho, chyba musimy się pośpieszyć, bo naprawdę wyzionę tutaj ducha - zażartował. Odwzajemnił jej pocałunek i ruszył za dziewczyną.

Sasha McLaren - 2011-02-06, 14:19

Sasha spuściła lekko wzrok, gdy tak ostro skomentował jej słowa. -Rozumiem, że jesteś rozgoryczony, masz do tego pełne prawo-powiedziała otwarcie. Ustalili, że nie powinni się spotykać, ale może Sasha byla w stanie jakoś mu pomóc.-Jej podejrzenia są bezpodstawne. Musi to zrozumieć...-powiedziała, gubiąc się już w myślach. Co prawda, Victor faktycznie ją zdradził, ale bynajmniej nie z Sashą i nie była w stanie mu tego udowodnić. Sama nie wiedziała po co to mówi, bo uważała, ze facet, który zdradził raz, zrobi to i drugi i to był dla niej oczywisty koniec związku. Sądziła jednak, że te słowa nie dodadzą otuchy Neitharowi.
Ophelia Bissette - 2011-02-06, 14:19

Ofelia tak naprawdę nie wiedziała co ich łączy - przyjaźń, coś więcej? W każdym razie, zakodowała w pamięci żeby porozmawiać z przyjaciółką na ten temat. Miała dość pokrętnych relacji i tajemnic, wolała się wszystkiego dowiedzieć u źródła.
Blondynka roześmiała się słysząc to burczenie kierując się w stronę budek i wymijając ludzi, którzy szli pod prąd, a także grupki przyjaciół śmiejące się wesoło.
Kolejka była dość długa, więc para ustawiła się na jej końcu czekając na swoją kolej - najwyraźniej nie tylko Shane nie zjadł niczego przed wyjściem, stwierdzając, że przekąsi coś w CP. Ofelia westchnęła cicho pod nosem, czując coraz większe rozluźnienie przy chłopaku, kiedy nagle do jej uszu doszedł znajomy głos. Zmarszczyła brwi zastanawiając się skąd go kojarzy; miała niejasne wrażenie, że to wspomnienie nie należy do najmilszych. Odpowiedź przyszła szybko i spowodowała, że włosy zjeżyły się jej na karku. Mimowolnie zadrżała i zbladła, przysuwając się bliżej Shane'a i mocno ściskając jego dłoń.
- Shane - zaczęła rozpaczliwie i tak na niego spojrzała. - Możemy stąd iść?

Victor Neithar - 2011-02-06, 14:31

Nie mógł nie prychnąć na hasło musi to zrozumieć. Prawda była taka, że nic nie musiała. Maria mogła sobie myśleć co chce, a on mógł jej wszystko tłumaczyć ile chce - to i tak nic nie da.
W końcu westchnął chowając ręce do kieszenie ciemnej kurtki.
- Nie przejmuj się tym, to nie twój problem - powiedział, starając się żeby jego spojrzenie złagodniało. Zmusił się nawet do nikłego uśmiechu, który wyszedł bardziej jak grymas. - Sam sobie z tym radę.

Sasha McLaren - 2011-02-06, 14:37

Tym razem nijak nie skomentowała jego prychnięcia. Może prycha, bo lubi.-Wiem, że to twoja sprawa. Wiem jednak, że to ja jestem za to odpowiedzialna. -powiedziała. Nie zamierzała mu wpierać, że tak nie jest, bo nie powinna się była zgodzić na to spotkanie, nie powinna zgubić naszyjnika u niego... a gdyby nie poprosiła go, aby ją odwiózł i kieliszki zdążyłby pewnie umyć. Mimo wszystko, nie chciała brać stu procent winy na siebie, ani deklarować, się że porozmawia z jego żoną. Sama wiedziała że to na prawdę głupi.-Mogę ci jakoś pomóc?-zapytała.
Victor Neithar - 2011-02-06, 14:43

- Nie jesteś za nic odpowiedzialna. To ja cię zaprosiłem, pamiętasz? - powiedział spokojnie. Nie uważał żeby Sasha była czemukolwiek winna. Tak właściwie to dobrze, że Maria ubzdurała sobie zdradę w ten własny sposób, niż przyłapała Victora z Blair. Wtedy ani ona nie uszłaby z życiem, ani on. No i dobrze, że Sasha też zdążyła zniknąć - starcie z jego żoną nie byłoby dla dziewczyny przyjemne.
- Nie możesz - pokręcił przecząco głową. - Ale dziękuję - dodał jeszcze i uśmiechnął się do niej.

Sasha McLaren - 2011-02-06, 14:53

-No dobrze, jak uważasz-powiedziała w końcu. Ten delikatny uśmiech mężczyzn skwitowała takim samym gestem.-Jakby co, to pamiętaj, że masz u mnie dług wdzięczności, no i jakieśtam zadośćuczynienie za tą całą sytuację.-powiedziała, że może do niej pisać, czy dzwonić, jeśli będzie czegoś potrzebował.-Masz gdzie mieszkać?-zapytała jeszcze, kojarząc, że kobieta wyrzuciła go z mieszkania.
Victor Neithar - 2011-02-06, 15:00

Nie miał zamiaru do niej ani pisać, ani dzwonić - ustalili, że utrzymywanie kontaktów poza uczelnią nie wchodzi w grę. A już z pewnością nie sam na sam. Tutaj, w tłumie ludzi, mogli sobie pozwolić na krótką pogawędkę.
- Mieszkam w hotelu - odpowiedział zgodnie z prawdą. - Rozglądam się za jakimś mieszkaniem.

Shane McKay - 2011-02-06, 15:05

Tłum przy kolejce z hot-dogami był porównywalny do tego, jaki można spotkać w centrach handlowych na dwa dni przed Bożym Narodzeniem. Para stojąca przed nimi głośno zastanawiała się nad tym, czy wziął dodatkowy ketchup, od czego rozbolała Shane'a głowa i już zamierzał im powiedzieć, że nic nie dostaną, jeśli się nie zamkną, kiedy zauważył drastyczną zmianę w zachowaniu Ophelii.
- O co chodzi? - zapytał, łapiąc ją za ramiona i próbując uspokoić.

Sasha McLaren - 2011-02-06, 15:07

Racja, ustalili, ale wypadało Sashy cos takiego zaproponować, nie miałaby nic przeciwko temu, by mu w czymś pomóc. Ceniła przyjaciół i potrafiła być oddaną przyjaciółką, a dla niej Victor (poza tamtym małym incydentem z jego ustami) był jej przyjacielem.-Słucha, może pogadam z przyjaciółką... Wprowadziła się do mnie, więc jej mieszkanie będzie wolne...-zaproponowała. W końcu komuś kiedyś Ophelia wynajęłaby to mieszkanie, więc czemu nie zrobić tego po znajomości?
Ophelia Bissette - 2011-02-06, 15:10

Ofelia nie potrafiła się uspokoić. Drżała na całym ciele i była przerażona słysząc głos mężczyzny, który szedł za nią wtedy w Central Parku. W uszach dźwięczały jej jego teksty, które za nią wykrzykiwał i mieszały się one ze śmiechem, który rozbrzmiewał gdzieś za jej plecami.
- Proszę - szepnęła, a łzy napłynęły jej do oczu. - Chodźmy stąd, jak najszybciej.
Patrzyła mu w oczy rozpaczliwym spojrzeniem, chcąc iść gdziekolwiek, byle tylko nie słyszeć tego okropnego głosu, byle w końcu poczuć się bezpiecznie. Nie potrafiła zrozumieć, że znajduje się w tłumie ludzi, a obok niej jest Shane, który z pewnością nie pozwoli żeby stała się jej jakakolwiek krzywda.

Victor Neithar - 2011-02-06, 15:18

Zmarszczył brwi, rozważając jej propozycję.
- Mogłabyś? - upewnił się. Potrzebował mieszkania, nie lubił mieszkać w hotelu, a nie sądził żeby w najbliższym czasie mógł wrócić do siebie. W ogóle mógł już tam nie wrócić, z czym też się liczył. - Mam nadzieję, że twoja przyjaciółka nie jest fanką różu... - dodał jeszcze z uśmiechem. Chciał mieć normalne mieszkanie, w końcu takie, które nie wygląda jak muzeum, jednak bez przesady.

Sasha McLaren - 2011-02-06, 15:22

-Nic nie obiecuję, ale zapytam-zaznaczyła od razu, aby Victor nie uznał tego za pewnik.-Nie, nie. Nie jest plastikową lalą, jeśli są różowe akcenty, to delikatne i ze smakiem-zaśmiała się. Nie widziała wszystkich miejsc w apartamencie przyjaciółki, ale nie sądziła, że jest gorzej urządzony od jego własnego. Czasem trudno zrobić coś gorzej...-Dam ci znać jutro, ok?-zapytała, bo nie chciała jeszcze dziś zaprzątać tym głowy jednemu z parki gołąbków, które sobie gruchało gdzieś w okolicy.
Shane McKay - 2011-02-06, 15:22

Widocznie jego starania, by uspokoić dziewczynę nie podziałały, bo zaczęła się trząść i wystraszona nerwowo zerkała na tłum, który ich otaczał. Kiedy w jej oczach pojawiły się łzy, Shane kompletnie nie wiedział co się dzieje.
- Dobrze - odpowiedział jedynie i chwycił ją za rękę. Idąc w stronę jednego z wyjść z Central Parku, Shane kurczowo trzymał dziewczynę i osłaniał ją własnym ciałem, choć nie wiedział przed kim, bądź przed czym. Stojąc już przy ruchliwej ulicy pomachał ręką do nadjeżdżającej taksówki. Pojazd zatrzymał się tuż przy nich, chłopak otworzył drzwi i wpuścił Ophelię pierwszą, a sam wsunął się na siedzenie obok niej. Rzucił do kierowcy adres na Brooklynie, tam gdzie znajdowało się jego mieszkanie, a następnie przysunął do siebie przerażoną Ophelię i położył jej głowę na swojej piersi, raz po raz pocierając drżące ramiona.

Victor Neithar - 2011-02-06, 15:29

- Tak, jasne - odpowiedział, wiedząc, że jej przyjaciółka nie musi się zgodzić. Jeśli nie, znajdzie sobie inne mieszkanie, trudno. W odpowiedzi na jej pytanie skinął tylko głową i uśmiechnął się nieznacznie. - W takim razie, baw się dobrze, nie zawracam ci już głosy - powiedział odwracając się żeby odejść.
Sasha McLaren - 2011-02-06, 15:33

-Dzięki-uśmiechnęła się, na słowa, aby się dobrze bawiła. Raczej nie miała zamiaru, sądziła że wróci do domu jednak.-Nawzajem? -zapytała łagodnie, nie sądząc jednak, że mężczyzna będzie miał choćby najmniejszą ochotę na dalsze włóczenie się po parku. Ze znajomymi to może byłaby i zabawa, w pojedynkę nie koniecznie, Sasha zdawała sobie z tego sprawę. Pożegnała się z Victorem i powolnym krokiem skierowała się w stronę wyjścia z parku.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group