Rozrywka - Akwesasne Mohawk Casino

Audrey Hudson - 2010-11-14, 16:51
Temat postu: Akwesasne Mohawk Casino

Sasha McLaren - 2010-12-27, 21:30

Przyjechały z Audrey przed czasem, aby dopilnować tego, że przy każdym stole stoi krupier, odpowiedni szampan zostanie wlany do kieliszków, ochroniarze wiedzą jak się zachować i takie tam. Sasha szybko się jeszcze przygotowała i dołączyła do swojej blond przyjaciółki, usiadła już przy jednym ze stolików-Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dokładnie tak, jak sobie zaplanowałam-powiedziała nieco konspiracyjnie, na razie dziękując za jakikolwiek alkohol. Czuła się pełna energii, ale to tylko adrenalina, bo organizowała swoją pierwszą dużą imprezę i była tym faktem podekscytowana.
Blair Backfalls - 2010-12-27, 21:31

Blair pojawiła się jako pierwsza ... z gości.
Dowiedziała się o imprezie ... z pewnego źródła.
Zostawiła w szatani płaszczyk i w sukience, niczym Clary Bow przeszła ponętnym krokiem w stronę baru.
Odruchowo uniosła rękę by przeczesać swoje zwykle rozpuszczone włosy, ale tym razem były poskręcane w loki i lekko upięte, żeby nie zasłaniały jej seksownych pleców i szyi.
Pomimo tego że zostały stworzone trochę później, spryskała się dzisiaj zapachem Chanel No5 i to właśnie ona dopełniała jej dzisiejszej kreacji.
Oczywiście wybiegła też w przyszłość szpilkami od Jimmiego Cho, ale można jej to wybaczyć.
Usiadła przy barze zamawiając whiskey i zerknęła do telefonu. Musiała wiedzieć kto z kim i gdzie teraz się prowadza, żeby przypadkiem nie uwieść komuś kogo lubi faceta.
Podniosła wzrok widząc znajome twarze i przywołała na twarz lekki, figlarny uśmiech.

Sasha McLaren - 2010-12-27, 21:59

Jako, że Blair na dobrą sprawę jeszcze nie podpadła niczym Sashy, ta się uśmiechnęła do niej, nieco z ulgą. Blondynka była dowodem na to, że ludzie powoli schodzą się na imprezę, więc nie będzie to spektakularną klapą, przynajmniej pod tym względem. Musiała przyznać, że co do stroju dziewczyna się postarała. Sasha była bardzo kreatywna, więc niestety, tego wieczoru wymagała tego od wszystkich, którzy chcieli się tu bawić i obchodzić sylwestra. Na pewno jej to wybaczą i to bez większego problemu. Krupier przy jej stoliku zagadnął ją, przez co ta się roześmiała. Szkoda, że ten brunet nie był blondynem... takim jednym konkretnym na dodatek. Na samą myśl blondynka przewróciła oczami bo postanowiła go olać i bawić się jak najlepiej się da.
Lilly Morgan - 2010-12-27, 22:35

Kiedy wróciła do domu sprawdziła wiadomość od GG i niemal zaczerwieniła się ze złości. Że niby ona i ten zakochany w sobie idiota? No way! Mowy nie ma! Po chwili jednak westchnęła tylko bezradnie i zaczęła się przebierać. Lata dwudzieste? Nie ma sprawy. Problem w tym, że Lilly nienawidziła tych strojów. No ale cóż zrobić. Dla przyjaciółki musiała się poświęcić. Kiedy była już gotowa zeszła do salonu, żeby powiadomić Johna, do którego już dawno przestała mówić 'tato', że jest już gotowa. Ten tylko kiwną głową, bo sam szykował się na jakieś wytworne przyjęcie. Wsiedli do limuzyny i pojechali. Najpierw odwieźć Lilly. Blondynka wysiadła z samochodu i trzasnęła drzwiami. O tak, uwielbiała denerwować ojca trzaskaniem drzwiami. Weszła do kasyna i rozejrzała się za znajomymi twarzami. Zauważyła Blair, jedną ze swoich licznych przyjaciółek i pomachała jej. Nie podeszła jednak do niej, ale pierwsze kroki skierowała w stronę Sashy i Audrey.
- Hej. - przywitała się z nimi.

Sasha McLaren - 2010-12-27, 22:42

-Hej, gwiazdo-uśmiechnęła się do nowoprzybyłej. Organizatorka wcale nie miała na myśli tego, jak wygląda Lily, choć wyglądała nieźle, bardziej jej chodziło o to, że słyszała o angażu do serialu. Była zdecydowanie dumna z przyjaciółki-Myślałam, że wybierzesz jakąś gwiazdorską imprezę zamiast mojej -zaśmiała się, nieco udajac swój cudownie dobry nastrój. Nikt jej jeszcze nie zdenerwował, jednak trudno powiedzieć, że była baardzo entuzjastycznie nastawiona do świata. Sięgnęła po pierwszy kieliszek szampana, rozglądając się po wnętrzu, patrząc kto już przyszedł, a kogo jeszcze nie ma.
Blair Backfalls - 2010-12-27, 22:48

Blair odwzajemniła uśmiech nowoprzybyłej blondynki. Nawet było jej na rękę że podeszła do innych, ona czekała właściwie na kogoś innego.
Zastanawiała się jak ma mu to powiedzieć ... cóż, będzie zabawnie.
Liczyła jednak że spotka wcześniej jeszcze kogoś znajomego.
Bała się jednak typowej gatki 'jak się trzymasz? Czy wszystko jest okej? Jak się czujesz? Tak mi przykro ...' fuj. Fałszywa troska i chęć wyłudzenia informacji i ciekawych plotek. To było normlane w NYC i wiedziała że ją to czeka po powrocie. Upiła łyk trunku rzucają krótkie spojrzenie w stronę drzwi.

Ophelia Bissette - 2010-12-27, 22:51

Ofelki zabraknąć nie mogło z jednego prostego powodu. Imprezę organizowała Sasha i nawiązywała ona do lat dwudziestych, które blondynka wprost uwielbiała, zatem blondynka z przyjemnością ubrała się w beżową sukienkę całą we frędzelki i ułożyła włosy w falę okalającą jej twarz, dobierając do stroju odpowiednie dodatki.
Weszła do kasyna z postanowieniem, że nic (a tym bardziej nikt) nie zepsuje jej dzisiaj humoru i od razu odnalazła znajome twarze w tłumie, machając delikatnie w stronę Sashy oraz Lilly i kierując kroki w ich stronę.

Lilly Morgan - 2010-12-27, 22:55

Zaśmiała się niezbyt głośno. Lubiła zwracać na siebie uwagę, ale zbyt głośny i na pokaz śmiech nie wchodził w grę.
- Chyba żartujesz. Miałabym opuścić pierwszą, duża imprezę przyjaciółki? Mowy nie ma. - powiedziała uśmiechając się serdecznie. Właśnie przeszedł obok nich kelner i Lilly sięgnęła po kieliszek z jakimś alkoholem.
- Zresztą gwiazdorzy wcale nie są tacy fajni jak pokazują ich w gazetach. - powiedziała przypominając sobie Jay'a. Miała na myśli zachowanie, nie wygląd. Chociaż o zachowaniu jej serialowego partnera gazety nie rozpisywały się zbyt pochlebnie. Widząc Ophelię, odmachała jej radośnie.
- Hej. Podejrzewam, że nie wróciłaś już do Willa. - bardziej stwierdziła niż zapytała. Miała na myśli moment w Sun Valley, kiedy obie zostawiły panicza Evansa samego w pokoju. Ophelia poszła szukac telefonu, a Lilly pojechała na plan zdjęciowy.

Sasha McLaren - 2010-12-27, 23:06

-Ophelia, hej-uśmiechnęła się, bo co raz więcej jej znajomych przychodziło, co ją niezmiernie cieszyło. Poprawiła swój szal boa, aby spokojnie leżał jej ramionach. Nieco nerwowo rozglądała się po sali, jakby kogoś wyglądała, lecz zdecydowanie tak, jakby nie chciała kogoś tam zobaczyć.-Lil, jak twój romans-uśmiechnęła się szeroko, ukazując wszystkie równe ząbki, bo nie przeoczyła tej niewielkiej informacji w notce plotkary. Zdecydowanie śledziła każdą, aby wiedzieć, czego spodziewać się po ludziach, z którymi się spotka. Powoli sączyła swojego szampana, zdecydowanie nie chcąc pozwolić sobie na jakiekolwiek bąbelki w głowie. Nigdy się nie upijała, lecz dziś już wyjątkowo się pilnowała. Zdecydowanie nie mogła się zbłaźnić przed wieloma osobami, już miała małe problemy w pracy w związku z jej wyjazdem itp
Ophelia Bissette - 2010-12-27, 23:12

- To ty też nim nie zostałaś? - zapytała, przekonana, że Lilly razem z Willem świetnie się bawili bez niej. - Faktycznie nie wróciłam, spotkałam znajomego i ostatecznie znalazłam telefon. W śniegu.
Jako jedyna nie miała alkoholu w ręce, więc po chwili zabrała kieliszek szampana od kelnera przechodzącego obok nich.
- Romans? - uniosła zaciekawiona brew, zerkając na Lilkę. - Coś mnie ominęło?

Lilly Morgan - 2010-12-27, 23:13

Oczywiście, że przychodziło coraz więcej ludzi. W końcu impreza Sashy była towarzyskim wydarzeniem roku, na którym musieli pojawić się wszyscy. Mam rację czy trochę przesadziłam? W każdym razie, tam gdzie znajdowała się elita, zawsze było mnóstwo osób, które pragnęły do niej dołączyć, ale nie mogły. Godzina nie byłe jeszcze tak późna, więc jeszcze wszystko przed nimi. Przynajmniej Lilly nie zamierzała robić na razie żadnego przedstawienia. Za mało osób. Na słowa Sashy zakrztusiła się drinkiem.
- Romans? Jaki romans? Z tym nadętym i zakochanym w sobie niby gwiazdorem? Chyba sobie żartujesz! Nie mam zamiaru stać się jedną z jego wielu dziewczyn. Dlatego nie ma mowy o żadnym romansie. - powiedziała, dumna ze swojej postawy.
- Jak tam sprawy z Keithem? - spytała patrząc na przyjaciółkę ciekawym spojrzeniem, unosząc jedną brew do góry.
- Nie. - odparła z szerokim uśmiechem, przenosząc wzrok na Ophelię. Westchnęła ciężko.
- Przeczytaj najnowszą notkę GG. - powiedziała. Nie chciało już jej się tego wszystkiego tłumaczyć. Potem znów spojrzała na Sashę, czekając na jej odpowiedź.

Sasha McLaren - 2010-12-27, 23:19

-Jak uważasz-powiedziała śpiewająco, bo wiedziała swoje. Znała facetów, wiedziała jak dobrze potrafią bajerować, mamić, oszukiwać, manipulować. Sama wpakowała się w coś podobnego. Wiedziała tak,że jak bardzo dziewczęta lubią złych chłopców.-Z Keithem?-zapytała, udając, że nie wie o co chodzi Lily. No tak, nie miała lepszego momentu aby zadać tak głupie pytanie. Z resztą, towarzystwo wybrała równie przednie. Całe szczęście, że NYGirl nic nie napisała o tym, jak ich łóżkowe zabawy się skończyły, bo Ophelia by trupem padła padła, a wcześniej ukatrupiłaby Sashę, za jej głupotę. Blondynka miała cichą nadzieję, że sam Blackwell słowem nie piśnie i będą mogli udawać, ze nic takiego nigdy nie miało miejsca.
Blair Backfalls - 2010-12-27, 23:26

Ależ Blair wcale nie podsłuchiwała. Tylko po prostu zrobiło jej się samotnie i podeszła sobie do dzieczyn .. no i usiadła niepostrzeżenie obok.
A że dobre maniery nie pozwoliły jej przerywać ... usłyszała wszytko.
Ze swoim łobuzerskim uśmiechem uniosła kieliszek do ust i napiła się whiskey.
- to chodzi o tą historię w Sun Valley?
Spytałam zaciekawiona. Cóż, nie mówiłam że nie jestem suką.
- właśnie mnie ciekawiło, dobry jest w łóżku czy tylko pozuje na takiego?
To pytanie było przesycone szczerą i niewinną ciekawością!

Ophelia Bissette - 2010-12-27, 23:30

No tak, najwyraźniej Ofelii jako jedynej nie interesowały plotki i teraz wychodziły tego skutki. Nie miała pojęcia o czym mówią dziewczyny, ani o żadnym romansie, ani nawet o uwielbianym przez nią blondynie i jego relacji z Sashą.
Westchnęła i wyciągnęła z torebki komórkę, żeby odczytać najnowszą plotkę Gossip.
- To niebywale fascynujące, naprawdę, ale mogłybyście mówić jaśniej? Jaki gwiazdor i o co chodzi z... - zaczęła, ale w tym momencie obok niej pojawiła się dziewczyna, której nie znała. Ofelka popatrzyła na nią nieco zaskoczona, a później przeniosła spojrzenie na dziewczyny z pytającą miną.

Sasha McLaren - 2010-12-27, 23:35

-Nie ma żadnej historii z Sun Valley, nie wiem o co pytasz-powiedziała zdecydowanie już nie w humorze do blondynki, której już nie lubiła. Nie znała jej, ale podpadła jej właśnie wyciągając fakt, że przespała się z osobą, do której nie powinna się zbliżyć.-Dajmy może spokój wszystkim plotkom, co?-zapytała dopijając wszystko, co miała w kieliszku i odstawiając to. Marzyła, po prostu marzyła, aby Ophelia nie domyślała się niczego, nie wyciągnęła odpowiednich wniosków, bo będzie jatka. Ostatnia rzecz, jakiej Sasha w tej chwili potrzebuje. Ale jak to śpiewa I Blame Coco, zanim się poprawi, musi być gorzej. Sasha znała świat i wiedziała, że to dopiero początek góry lodowej, która zacznie ją zatapiać.
Lilly Morgan - 2010-12-27, 23:38

No dobrze, niech będzie. Ale przypomnijmy, że Lillyanne zupełnie różniła się od swoich rówieśnic i młodszych lub starszych dziewczyn. Lubiła robić wszystko na opak, zupełnie inaczej niż inni. Chociaż Jay działał na nią zupełnie inaczej niż inni. Chociażby już przez to, że zamiast być dla niego uprzejmą, traktowała go z ironią i złośliwością, które były nieco zabarwione wrogością.
- Sasha. - powiedziała dośc wymownym tonem, ale nie dane było jej dokończyć zdania, bo obok nich już pojawiła się Blair. Tak, oto powód świadczący o tym, że Lilly była poniekąd bohaterką tragiczną. Chociaż nie zamierzała popełniać samobójstwa. Zarówno Blair jak i Sasha były jej przyjaciółkami. I zarówno jedną jak i drugą znała niemal od urodzenia. Była rozdarta. Widać było, że obie panie nie załapały do siebie sympatią i Lilly wiedziała, że raczej tego nie zrobią. Nie ważne, którą by wybrała i tak będzie źle. Zresztą nie chciała i nie mogła wybierać pomiędzy przyjaciółkami.
- Blair, daj spokój. - odezwała się chociaż wiedziała, że dziewczyna jej nie posłucha.
- Jay Fitzgerald... - zaczęła mówić do Ophelii, ale przerwał jej pisk jakiś dziewczyn, które nieopodal siedziały. Westchnęła i pokręciła głową.
- Dostałam angaż w serialu, w którym on gra główna rolę i w którym mam mu partnerować. NYGirl wymyśliła sobie jakiś romans pomiędzy nami, ale jak wcześniej mówiłam bardzo się zawiedzie, ponieważ żądnego romansu nie przewiduję. I zgadzam się z Sashą. Chodźmy lepiej potańczyć. - powiedziała dopijając drinka i biorąc następnego.

Blair Backfalls - 2010-12-27, 23:44

Blair dała kulturalnie dokończyć Lilly. Wypiła łyk whiskey.
- Blair Backfalls.
Przedstawiła się z sympatycznym uśmiechem Ophelii.
- no co?
Spytała niewinnie Lilly.
- mówię co czytałam. NYGirl pisała że eS. przespała się z Ka. Nie moja wina że widzioano ich całujących się i wchodzących razem do pokoju.
Wywróciła oczami. No bo przecież jej niebyło, jak miała namieszać?
- a ten Jay mówisz że taki rozpieszczony? Szkoda, wydawał się seksowny na plakatach. Ale do seksu nie potrzeba słów, jakby nie było. I gratuluje angażu.
Stwierdziła i znów upiła łyk trunku, za sukces Lilly. Miała całkiem dobry nastrój.

Ophelia Bissette - 2010-12-27, 23:48

Ofelka zaczynała podejrzewać, że chyba jednak wszystko jest w stanie popsuć jej dzisiejszy humor. Przyszła z zamiarem dobrej zabawy, a tymczasem musiała się uporać z natłokiem plotek o bliskich znajomych, co więcej musiała oddzielić prawdę od fałszu, a niestety wiedziała, że w każdej plotce jest nutka prawdy...
- Ach tak, kojarzę skądś to nazwisko - powiedziała Ofelia marszcząc odrobinę brwi. - W takim razie pozostaje do wyjaśnienia sprawa z Keithem, a Blair mówi bardzo ciekawe rzeczy na ten temat. To jak, Sasha? - zwróciła się do przyjaciółki, a ton jej głosu stał się odrobinę chłodny.

Adam Florrick - 2010-12-27, 23:49

Wszedł do kasyna poprawiając swój czerwony krawat i przeczesując dłonią jasne włosy. Od razu zaczął się rozglądać za kimś znajomym, jednakże na sali było tak wiele osób, aż nikogo ciekawego nie dojrzał. Z braku lepszych pomysłów, złapał po prostu od kelnera kieliszek z szampanem i usiadł na jedym z wolnych krzeseł. Niewiele go interesowało to, czy przypadkiem kogoś nie podsiadł. Trudno się mówi.
Audrey Hudson - 2010-12-27, 23:53

Ona w ogóle nie słuchała dziewczyn, gdy zawzięcie dyskutowały na jakiś temat. Zajęta była witaniem innych gości i błyszczeniem właśnie wśród nich. W końcu była zmęczona tym ciągłym rzucaniem sztucznych uśmiechów, a więc wróciła do swojego stolika, przy którym zostawiła swoją kopertówkę. Złapała nią, po czym skierowała się na wielki taras w celu zaczerpnięcia świeżego powietrza oraz zapalenia jednego papierosa. Gdy już się tam znalazła, wyjęła z malutkiej torebki pełną paczkę tego uzależniającego świństwa i zabrała się za poszukiwania zapalniczki. Nie zdziwiłaby się, gdyby nagle okazało się, iż zostawiła ją w domu.
Blair Backfalls - 2010-12-27, 23:55

Panna Backfalls właściwie nie chciała źle.
Skąd miała wiedzieć że to jakaś tajemnica ... ?
Porwała szampan od kelnera posyłając mu uroczy uśmiech.
Zauważyła jakiegoś przystojnego chłopaka, z doprawdy uroczą fryzurą. Złapała go na chwilę na spojrzeniu (tak Adamie, o Ciebie chodzi) i wypiła łyk szampana, jakby jego zdrowie.
Zwróciła się znów do dziewczyn, gdzie zaczynała panować napięta atmosfera.
- Easy, girls ...
zaczęła ale wtedy odezwał się jej telefon.
Hmm, z zaciekawieniem zaczęła czytać nową notkę NYGirl. Popijała sobie ładnie do tego szampana, o.
Kiedy skończyła czytać wstała i wyszła na taras. Zobaczyła Audrey i całe szczęście.
Chętnie by teraz zapaliła.
- o hey. Mogę?
Spojrzała na paczkę wymownie i uniosła pytająco brew.

Sasha McLaren - 2010-12-27, 23:57

-Nie całowałam się z nim i nie weszłam do pokoju, jasne?-powiedziała zdenerwowana, ale przynajmniej tym razem miała rację. Nikt nie mógł nic takiego napisać, bo K wszedł sam, a miziać się zaczęli zdecydowanie po zamknięciu dokładnie drzwi. Chyba faktycznie, pójdzie stąd, ale bynajmniej nie tańczyć, bo na to nie miała najmniejszej ochoty. Gdyby tylko paliła wyszła by z sali, aby wyluzować się. Niestety nie paliła, pić ani nie chciała, ani nie miała ochoty, także posłała tylko słodki uśmiech Blair, jak się dowiedziała, że blondynka się tak nazywa, po czym postawiła pusty kieliszek w pierwszym lepszym miejscu i mając nadzieję, że odejdzie z klasą, jeśli mogłaby coś jeszcze takiego zachować. Miała nadzieję, że Ophelia sama się opamięta, bo ostatnie, co by chciała zrobić, to zyskać kolejnego wroga na swojej imprezie. Wiedziała, że zawiodła Ofelkę, ale zdecydowanie wolała pozostawić tą informację w tajemnicy, przed wszystkimi. Jakby mało upokarzający był fakt, że się w nim zakochała i mówili już o tym wszyscy, co do jednego. Idąc powoli od dziewczyn, zastanawiała się dokąd pójść, zauważyła Adama. Biedak... -Hej-powiedziała wypuszczając powietrze z płuc i siadając obok niego.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 00:01

Cóż, Ty to Ty, mimo że uwielbiał towarzystwo kobiet, to przy zbyt dużym stężeniu kobiet na metr kwadratowy wolał się tam nie pojawiać. Gdy zobaczył, że jego ulubiona blondynka (zero ironii) odeszła i skierowała się gdzieśtam, opuścił kumpla, którego jakiś czas nie widział i skierował się za nią.-Nie potrzebujesz czegoś?-zapytał, będąc niemal pewnym, że dziewczyna nie ma ognia. Jak zawsze. Zauważył także drugą dziewczynę, ale że on nie miał wielu skrętów, nie zaproponował jej nic. Tak, tak, jako ojciec nie powinien być nieodpowiedzialny, ale... przecież to plotka!
Ophelia Bissette - 2010-12-28, 00:07

Jako że Ofelia nie wyszła jeszcze ze strony NYGirl, jej też wyświetliła się nowa wiadomość, którą pobieżnie przejrzała, skupiając się tak właściwie tylko na początku.
- Jasne. Wszystko już jest jasne - powiedziała spokojnie i dobitnie. Nie była wściekła na Sashę. W końcu od dawna wiedziała, że ludziom nie powinno się im zbytnio ufać, prawda? Nawet tym, których uznawało się za przyjaciół.
- Przepraszam cię na chwilę, Lilly - powiedziała bezbarwnym tonem i odeszła w przeciwległy kąt sali co Sasha, nie mając zamiaru z nią więcej rozmawiać dzisiejszego wieczoru. Najchętniej zniknęłaby z tej imprezy, ale zacisnęła zęby, postanawiając udawać, że nic się nie stało. Na razie.

Blair Backfalls - 2010-12-28, 00:08

Blair wpierw uśmiechneła się do zamyślonej Audrey. Miała ją spytać czy wszytko okej, chociaż tak nienawidziła tego zdania no ale ... przeniosła wzrok na nowoprzybyłego, którego nie znała.
Cóż, chyba by wypadało aby się przedstawił. Upiła łyk szampana przyglądając się chłopakowi. Wciąż miała ze sobą telefon, co jej nie pasowało bo zorientowała się że torebka została przy stoliku. Oczywiście, musiała czegoś zapomnieć.
- jestem Blair. I niestety muszę Was zostawić.
Uśmiechneła się łobuzerkso i wróciła do środka. Odstawiła pusty kieliszek na stolik przy którym siedziała Lilly. Zabrała torebkę i schowała telefon. Wyprostowała się i pzresunęła wzrokiem po sali szukając kogoś znajomego.

Audrey Hudson - 2010-12-28, 00:08

Spojrzała na dziewczynę, która najwyraźniej coś do niej mówiła, gdy Audrey powoli pogrążając się już w rozpaczy nie mogła znaleźć swojej cholernej zapalniczki. - Jasne, ale nie mam zapalniczki, więc nie wiem, jak go zapalisz... - odpowiedziała podnosząc wzrok i dopiero wtedy rozpoznała swoją przyjaciółkę. - Blair, hej. - uśmiechnęła się przyjaźnie, wyciągając w jej stronę rękę, w której trzymała paczkę mentolowych papierosów. Następnie przeniosła wzrok na chłopaka, który głos już bez problemu potrafiła rozpoznać. - Witam mój rycerzu w lśniącej zbroi. - uśmiechnęła się zalotnie, przyglądając mu się z lekko przechyloną głową na bok. - Owszem, potrzebuję zapalniczki. Posiadasz może taki wynalazek, o którym chyba niestety nigdy nie będę pamiętać, by zabrać go z domu, a jest tak niewielki i mogłabym go bez problemu zmieścić w mojej malutkiej torebeczce? - powiedziała na jednym tchu, a gdy skończyła, odetchnęła z ulgą, unosząc do góry swoją kopertówkę, o której wspomniała w tym dłuuugim zdaniu. Następnie przeniosła wzrok na Blair, która oświadczyła, iż już ich zostawia. Pomachała do niej na pożegnanie, nie wątpiąc w to, że spotkają się jeszcze tego wieczoru, po czym wróciła wzrokiem do chłopaka, czekając, aż łaskawie użyczy jej swojej zapalniczki, którą na pewno ze sobą miał.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 00:12

Owszem, miał. Sięgnął do kieszeni i choć za pierwszym razem wyciągnął co innego, nie pytajcie co, druga próba była zdecydowanie bardziej owocna. Sam jednak zrezygnował ze skręta, opierając się o barierkę po tym, jak zapalił papierosa dziewczyny, a nawet dał jej zwykłą zapalniczkę, żeby nie musiała szukać żadnego łosia więcej, gdy najdzie ją ochota na dymek-Nie przeziębiłaś się, księżniczko?-zapytał nawiązując oczywiście to rycerza w lśniącej zbroi, jak go blondynka nazwała.
Adam Florrick - 2010-12-28, 00:14

Podniósł wzrok na Sashę, która do niego dołączyła i wyglądała na delikatnie... wykończoną? - Hej, coś się stało? - spytał, ponieważ spodziewał się, że gdy tu przybędzie, dziewczyna już będzie z szerokim uśmiechem brylować wśród gości, którzy zdecydowali się przybyć na jej imprezę. Upił kilka łyków szampana, przyglądając się dziewczynie i czekając, aż ta odpowie na jego pytanie.
Sasha McLaren - 2010-12-28, 00:18

Normalnie Sasha zdecydowanie nie lubiła się użalać nad sobą, ale przy Adamie jakoś czuła się dobrze, jakby przy przyjacielu-Popełniłam dwa największe błędy swojego życia, a teraz każdy, nawet nie znajomy wypomina mi to na każdym kroku, nie mówiąc, że przyjaciółka się właśnie na mnie zawiodła a to wszystko.... nie moja wina?-odpowiedziała smętnym głosem i zdjęła opaskę z piórem z głowy. Przeczesała włosy i sięgnęła po szklaneczkę whisky, nie zważając na to, że nie była przyzwyczajona do tego, aby pić mocne alkohole i to na jeden łyk, co właśnie niemalże zrobiła.
Audrey Hudson - 2010-12-28, 00:22

Pokiwała przecząco głową, biorąc od niego zapalniczkę i wreszcie podpalając sobie papierosa. - Nie, czuję się wspaniale. - odpowiedziała. A nawet gdyby było inaczej, zapewne i tak chłopak usłyszałby taką właśnie odpowiedź. Przez wielkie, otwarte drzwi zauważyła, że wiele osób czyta coś w swoich telefonach. Do głowy przyszła jej myśl, że zapewne któraś z plotkar dodała notkę, a ona nie usłyszała dźwięku telefonu sygnalizującego to. Wyjęła ze swojej kopertówki swojego blackberry, po czym przeczytała szybko nową notkę nygirl, która zapowiadała się dość ciekawie, ponieważ została okrzyknięta podsumowaniem. - Spójrz. - podała chłopakowi swój telefon, mimowolnie uśmiechając się delikatnie pod nosem. - Chyba oficjalnie nie zaliczamy się do elity. - dodała, a na końcu skwitowała to głośnym parsknięciem śmiechu. Nazwanie jej byłą królową rozbawiło ją niesamowicie. W końcu jak ona mogłaby "spaść z tronu"? Kompletnie się tym nie przejmowała, ponieważ zdawała sobie sprawę z tego, iż podsumowanie nygirl zdecydowanie nie można było nazwać wyrocznią.
Adam Florrick - 2010-12-28, 00:26

Pokiwał ze zrozumieniem głową, wysłuchując jej do samiutkiego końca. - Wiesz... takie jest właśnie NY. Sprawy tak małej wagi są cholenie wyolbrzymiane i kończy się to dokładnie tak, jak w twoim przypadku. - skwitował to taki sposób, ponieważ tak właśnie to widział. A to, że Sasha sięgnęła po mocniejszy trunek nie zrobiło na nim większego wrażenia, ponieważ przyzwyczajony był do tego, że osoby towarzyszące mu w rozmowie tak właśnie postępowały. Nie znał Sashy na tyle, by wiedzieć, iż ona taka nie jest.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 00:29

-Jeśli nie bycie w elicie ma spowodować to, że nie będą o mnie więcej pisać, nie mam nic przeciwko-westchnął, bo jakimś cudem, jego matka dowiedziała się o byciu babcią i musiał jej to tłumaczyć. Chwila, Ty normalnie się takimi rzeczami nie przejmował, więc teraz nie powinien też. Odszedł na moment bez słowa od Audrey, a wrócił z dwoma drinkami, więc na pewno jej to wybaczy.-Aby nowy rok był zajebisty-powiedział, choć do północy była jeszcze chwila.
Blair Backfalls - 2010-12-28, 00:29

A co zrobiła Blair w tym czasie. Poszła na parkiet, łapiąc po drodze kolejną szklaneczkę whiskey.
W końcu sylwester i trzeba się pobawić, czyż nie?
Dała się ponieść muzyce przymykając lekko oczy. Jej zmysłowe ruchy od razu przyciągnęły spojrzenia. Nie była jednak wystarczająco piana żeby pokazać co naprawdę potrafi.
Co jakiś czas upijała łyk alkoholu, chciała się upić tej nocy, oj taak.

Sasha McLaren - 2010-12-28, 00:33

Sasha w głębi duszy mogła tylko Bogu dziękować, że się nie rozkleiła, bo płaczliwa była chwilami. Na szczęście nie zbłaźniła się jeszcze stuprocentowo, lecz wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazywało, że tak się w najbliższym czasie jednak stanie. Brawo, McLaren, popełniasz tu błąd za błędem, może warto by jednak wrócić do domu, rzucić karierę w cholerę i wieść spokojne życie? Nie, Sasha nigdy nie szła na skróty. Chwyciła kolejnego drinka z tacy, tym razem go jednak nie wypiła, ba, nawet nie spróbowała.-Okej, tego co przed chwilą zrobiłam, nie było, jasne?-puściła chłopakowi oczko, aby ten zrozumiał, że nie zwariowała, tylko nie uważa tego za zbyt chlubny wyczyn ze swojej strony.
Audrey Hudson - 2010-12-28, 00:36

Zmarszczyła zdezorientowana jasne brwi, gdy chłopak nagle zostawił ją na chwilę bez słowa. Na jej twarzyczkę wrócił jednak uroczy uśmiech, gdy zauważyła, że wraca on z dwoma drinkami. - Dziękuję. - rzuciła, odbierając od niego jedną ze szklaneczek. - Dokładnie! - powiedziała odrobinę głośniejszym tonem, stukając swoją szklaneczką o jego. Następnie odchyliła głowę do tyłu i wypiła kilka łyków tego kompletnie nieznanego jej drinka. Gdy wróciła do normalnej pozycji, zamrugała kilka razy wytuszowanymi rzęsami, próbując odzyskać równowagę. Następnie oblizała pełne usta, odstawiając szklaneczkę na taki pewnego rodzaju murek, otaczający cały taras. Uśmiechnęła się do chłopaka, odgarniając do tyłu jasne włosy, które opadły swobodnie na jej plecy i zaciągnęła się porządnie papierosem, co mogła zrobić dzięki niemu i jego zbawiennej zapalniczce. W innym razie zapewne nadal biegałaby teraz po sali w poszukiwaniu jakiejś osoby, która byłaby tak miła i pożyczyła jej "ognia".
Adam Florrick - 2010-12-28, 00:40

- Oczywiście, wedle życzenia. - powiedział, wzruszając ramionami i uśmiechając się delikatnie. - W takim razie, może skusisz się na choć jeden taniec? - zaproponował po chwili, wcześniej zauważając, iż kilka osób skierowało się na parkiet i zaczęło dość zabawnie wywijać każdą częścią ciała, zapewne z powodu dużej ilości wypitego alkoholu. Wrócił do Sashy wzrokiem, mając nadzieję, iż ta się zgodzi. Sam miał ochotę trochę poszaleć.
Blair Backfalls - 2010-12-28, 00:40

Po paru drinkach Blair znudziło się tańczenie i postanowiła iść zapalić.
Hmm, szkoda że nie było tu żadnego seksownego obiektu męskiej płci godnego uwagi. Wyszła na taras, i odłożyła szklaneczkę na murek. Wyciągnęła z torebki papierosy i lufkę, w styku Audrey Hepburn. Jakoś jej się wpasowała i dlatego zabrała ją ze swojej obszernej garderoby. Jak zwykle miała ze sobą zapalniczkę z tajemniczymi literami MCH, tylko niewiele osób wiedziało co oznaczają. Kiedy już odpaliła papierosa zaciągnęła się seksownie. Spojrzała lekko zamyślonym wzrokiem w przestrzeń wypuszczając powoli dym.

Ty Gevinson - 2010-12-28, 00:41

-Hej, wiesz, że jak się upijesz, to cię wykorzystam ?-zapytał rozbawiony widząc to krótkie zachwianie po wypiciu drinka u Audrey. Oczywiście że nie zrobiłby tego, zwłaszcza Audrey, ale pogadać sobie może. Wyciągnął spomiędzy zgrabnych palców blondyny papierosa i wsadził go sobie między usta. Zaciągnął się i zaczął puszczać kółeczka z dymu.
Sasha McLaren - 2010-12-28, 00:45

-Skuszę się. Choć jutro pewnie przeczytamy, że będziemy mieć dziecko-prychnęła i zrzuciła także szal boa, by jej nie przeszkadzał. W tańcu na pewno nie byłby dobrym rekwizytem. Zwłaszcza, że może nie było tego widać na pierwszy rzut oka, ale była trochę podpita, co jej nigdy wcześniej się nie zdarzało zbyt często, a już na pewno nie o takiej porze, na takiej imprezie. Życie, kolejny błąd w coraz większym dorobku. Jeden w tą, czy we w tą, co za różnica. Wstała, podała rękę Adamowi.
Audrey Hudson - 2010-12-28, 00:48

- Ja nie mam w zwyczaju się upijać, mój kochany. Ale dobrze wiedzieć, że w takim wypadku zaopiekowałbyś się mną. - powiedziała ze śmiechem, pozwalając mu zabrać sobie papierosa i następnie uważnie przyglądając mu się, gdy robił kółeczka z dymu. - Nigdy nie mogłam się nauczyć ich robić! - powiedziała z żalem w głosie, jakby uważała, że to nie fair, iż Ty umiał robić taką świetną sztuczkę, a ona nie. - Zooostań moim nauczycielem. - dodała po chwili, uśmiechając się zabawowo i od razu wyjęła z paczki kolejnego papierosa, aby łatwiej było jej się uczyć obserwując, jak Ty to robi. Następnie sięgnęła po zapalniczkę, która leżała na murku, lecz niestety nie złapała jej w dłoń, tylko zepchnęła w bok. - O... cholera. - mruknęła, gdy usłyszała, jak zapalniczka chłopaka upada na ziemię, ale nie po tej stronie, po której powinna, czyli poza tarasem i poza ich zasięgiem. - Ale ze mnie niezdara. - skwitowała śmiejąc się i chowając twarz w dłoniach.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 00:51

-Daj spokój, doskonale wiesz, że zrobiłaś to nie raz, nie dwa i to w moim towarzystwie-zaśmiał się. On doskonale wiedział o tym, że Audrey nei potrafi robić kółek, więc aby ją podenerwować, zaczął je puszczać, po czym nie przestał-Sierota, no aż nie można tego nie powiedzieć-zaśmiał się, gdy zapalniczka zleciała kilka metrów w dół.-Daj-polecił dziewczynie, aby podała mu papierosa, w końcu skoro jego się pali, to wciąż mogą zapalić również jednego dla niej. Po chwili tytoń na końcu zawiniątka się jarzył i ten zaczął jej po raz setny tłumaczyć jak wypuścić kółeczko dymu.
Adam Florrick - 2010-12-28, 00:53

- I co z tego? Nie warto przejmować się tymi plotkami. - powiedział wstając. Ujął jej drobną dłoń w swoją wielgachną, po czym pociągnął ją delikatnie w stronę parkietu. Gdy już się tam znaleźli, uśmiechnął się do blondynki, łapiąc ją delikatnie w pasie i lekko do siebie przyciągając. Jak na zawołanie, w głośnikach rozbrzmiała odrobinę spokojniejsza piosenka. Zaczął poruszać się w jej rytmie, nie przejmując tym, że inni dziwnie się na nich patrzyli. Już zapewne pisali do NYGirl anonimowe wiadomości o ich rzekomym romansie, gdy w rzeczywistości był to jedynie przyjacielski taniec.
Blair Backfalls - 2010-12-28, 00:54

Blair mając nadzieje że w końcu pojawi się ktoś interesujący dla niej spokojnie dopalała papierosa. Pomimo zimna które czuła bo przecież jej suknia odsłaniała całe jej piękne plecy nie chciała jeszcze schodzić z balkonu. Obserwowała zbyt wcześniej odpalone fajerwerki gdzieś w oddali. Zaczynało ją brać na wspomnienia, a to źle. Zrzuciła niedopałek papierosa z balkonu i schowała zapalniczkę oraz lufkę. Dopiła whiskey i ... szklanka jakoś tak sama wypadła w dół.
O dziwo, strasznie to rozbawiło panienkę Backfalls.
W o wiele lepszym humorze wróciła na salę.
Po kolejnym drinku znów wróciła na parkiet, tyle że teraz pokazała swoje możliwości. Tyle lat tańca nie poszło na marne, zwracała na siebie uwagę i spojrzenia pełne podziwu.

Sasha McLaren - 2010-12-28, 00:56

Zdecydowanie nie było żadnego romansu między nimi, jak mogłoby tak być, skoro Sasha była już zainteresowana jednym... aczkolwiek tym nieodpowiednim mężczyzną? W jego ramionach poczuła się bezpiecznie, może to dlatego przysunęła się nieco bliżej i po prostu wtuliła się w niego, pozwalając się prowadzić w tańcu. Dodatkowo to nie była szybka piosenka, także nie wyglądało to dziwnie. Miała tylko nadzieję, że Adam nie ma nic przeciwko. W końcu nie wiedziała co jest między nim a Madison.
Audrey Hudson - 2010-12-28, 01:00

Zabrała dłonie z twarzy, w dalszym ciągu szeroko się uśmiechając. - Jesteś okrutny, nie jestem sierotą, tylko od czasu do czasu zdarzają mi się takie wypadki. - powiedziała na swoją obronę, jednakże nie brzmiało to zbyt przekonujące, najprawdopodobniej dlatego, iż sama także w to nie wierzyła. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jak wielką fajtłapą była. Nie uważała tego jednak za jakąś ogromną swoją wadę. Od wielu osób także słyszała, iż jest to słodkie. Z ogromną uwagą przysłuchiwała się przyjacielowi, gdy ten tłumaczył jej, jak się robi kółeczka. Gdy skończył, postanowiła po raz kolejny spróbować. Oczywiście nieudolnie, ponieważ dym, który wydmuchiwała zdecydowanie nie przypominał kółeczek. - No nieee. - powiedziała zrezygnowana. Można było uznać, iż już się poddała, gdyż sięgnęła znów po swoją szklaneczkę z drinkiem, którą Ty jej wcześniej przyniósł, i usiadła na chłodnym murku.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 01:03

Faktycznie, bycie fajtłapą było słodkie, także jego słowa nie świadczyły o niej źle, bo był kompletnie rozbawiony, nie chciał jej urazić.-Dawaj, jeszcze raz-uśmiechnął się zachęcająco. Klęknął przed zawiedzioną dziewczyną-Nie poddajemy się, prawda?-powiedział wyjmując szklankę z jej ręki i wystawiając drugą, aby mogła wstać przy jego pomocy. Niech lepiej dziś nie próbuje go przechytrzyć, bo upadek bedzie o wiele boleśniejszy i mneij przyjemny dla Ty'a.
Adam Florrick - 2010-12-28, 01:03

Absolutnie nie miał nic przeciwko temu, aby taka dziewczyna jak Sasha się w niego wtulała. Ale nie doszukujcie się zboczuchy w tym jakiegoś seksualnego podtekstu, on po prostu bardzo lubił blondynkę, jednakże jako przyjaciółkę, raczej nikogo więcej. Doceniał jej poczucie humoru i haryzmę oraz bardzo podobała mu się jej kalifornijska uroda. Mimo to wszystko, on zdecydowanie wolał inną blodynkę, która w chwili obecnej znajdowała się zapewne gdzieś daleko stąd... Adam jednak nie zaprzątał sobie teraz tym głowy, zbyt zajęty był tańcem z Sashą.
Sasha McLaren - 2010-12-28, 01:11

To czułe przytulenie, wolna muzyka, która zawsze Sashy wydawała się smutna i zaczęła delikatnie pochlipywać w ramię Adama. Było jej wstyd, podwójnie, bo nigdy nie okazywała publicznie uczuć. -Dziękuje za taniec, przepraszam...-cmoknęła go w policzek, po czym dość szybko odeszła od niego. Chwyciła szklankę od kelnera, który chyba wiedział, że to niemądre posunięcie, bo zmierzył ją wzrokiem. Dziewczyna weszła do łazienki, próbując znaleźć Ophelię, albo Audrey, albo Lilly, w końcu one były przyjaciółkami i to na nie powinna Sasha liczyć. Niestety, żadnej nie było w pobliżu, także blondynka musiała sama zadbać o siebie. Cóż, to było w sumie to, czego można było się spodziewać po świecie.
Audrey Hudson - 2010-12-28, 01:11

Westchnęła głośno, przyglądając mu się przez cały czas i będąc pod wrażeniem tego jaki on, w przeciwieństwie do niej, był wytrwały. - No dobrze... ale to już ostatni raz. - powiedziała stanowczo, oddając mu swoją szklaneczkę i przy jego pomocy wstając z murku. - Dość na dzisiaj ośmieszania się z mojej strony. - dodała po chwili. Zabrzmiałoby to jak jakieś użalanie się nad sobą, ale Audrey powiedziała to tak wesołym tonem głosu i z czarującym uśmiechem, dzięki czemu wydawało się to dalekie od tego. Taka właśnie była Audrey - pogodna, wesoła i podchodząca do wszystkiego z uśmiechem. Oczekiwanie od niej, że nagle stanie się jakąś wredną suką było czymś niedorzecznym. Do niej takie zachowanie po prostu kompletnie by nie pasowało. To po prostu nie byłaby ona.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 01:18

-Oj, oj-zaśmiał się i jak na złość puścił piękne, duże kółko nad głową blondynki.-Dobra, koniec tego dobrego, wracamy na salę-stwierdził, bo nawet nie wiedział która jest godzina, choć był niemal pewny, że przed północą. Dodatkowo, Audrey pewnie trochę zmarzła w tej swojej pięknej, wydekoltowanej sukience. Nie musiał jej mówić, że pieknie wygląda, bo na pewno wiedziała to sama, dlatego tylko to zauważył i zanotował w pamięci.
Adam Florrick - 2010-12-28, 01:23

- Hej, Sasha! - zawołał za dziewczyną, a widząc, że od niego ucieka, pobiegł tuż za nią. Wiedział, że już trochę wypiła i nie chciał, by przypadkiem sobie czegoś nie zrobiła, ponieważ i tak bywa. Wszedł nawet za nią do damskiej łazienki, ignorując zaskoczone spojrzenia osób znajdujących się w pobliżu. - Hej, ślicznotko... - uśmiechnął się do niej delikatnie, gdy już ją znalazł. - Nie powinnaś się tak przejmować. - dodał spokojnym tonem głosu.
Sasha McLaren - 2010-12-28, 01:28

Uciekała nie od niego, tylko od ... wszystkiego, najchętniej uciekła by od samej siebie, lecz niezbyt jej to wychodziło do tej pory. -Adam, proszę.-szepnęła, bo nawet w takim stanie wiedziała, że chłopak w damskiej toalecie to doskonały powód, aby jej życie stało się jeszcze cięższe, a jej zachowanie właśnie było tego skutkiem. Przeklęte koło?-Daj mi chwilę, aby się ogarnąć, wszystko jest w porządku.-powiedziała sięgając po chusteczkę, aby otrzeć łzy i doprowadzić siebie do porządku. Musiała się zawziąć w sobie, choćby tylko na moment, by przetrwać imprezę, a później będzie i łatwiej i trudniej, ale będzie miała czas aby w samotności się z tym wszystkim uporać, a tego włącznie potrzebowała w tym momencie.
Audrey Hudson - 2010-12-28, 01:28

- Dobrze, mój rycerzu w lśniącej zbroi. - powiedziała posłusznie, po czym razem z chłopakiem wróciła na salę, wcześniej zabierając z murku swoją kopertówkę, paczkę papierosów oraz telefon. Te dwie ostatnie rzeczy wrzuciła do pierwszej, by mieć jedną wolną dłoń, a do niej złapała szklaneczkę z drinkiem. Zanim przekroczyła próg wejścia do wielkiej sala, dopiła to, co zostało w naczyniu, po czym rozejrzała się za jakimś kelnerem, który być może niósł na swojej tacy coś ciekawego. Kątem oka zerknęła na Ty'a, jednocześnie zastanawiając się w jakim celu chciał wrócić do środka. To znaczy, czy miał jakiś konkretny powód. - Masz wiele nowych ślicznotek do zdobycia. - zauważyła rozbawiona, delikatnie skinając głową w stronę parkietu, na którym tańczyło kilka samotnych dziewczyn. - Nie będę ci przeszkadzać. - dodała po chwili i zaczęła rozglądać się za Sashą oraz, nadal, kelnerem z tacą.
Adam Florrick - 2010-12-28, 01:31

- Jak chcesz... - kiwnął raz głową, po czym kawałek się od niej odsunął. - Gdybyś chciała jeszcze porozmawiać, pewnie będę gdzieś się szlajał po sali. - uśmiechnął się do niej pocieszająco, po czym zniknął z damskiej toalety, zostawiając blondynkę samą.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 01:31

Wszedł za nią spokojnie, nie mając żadnego konkretnego celu. Trzymał ręce w kieszeni, mimo że przy garniturze wyglądało to niemal paskudnie. Gdy powiedziała o nowych ślicznotkach, aż się rozejrzał.-No to paa-powiedział z rozbawieniem, choć gdy ta stwierdziła, że go opuści, od razu skierował się do jednej z nich. W końcu to był Ty.
Sasha McLaren - 2010-12-28, 01:35

Posłała Adamowi spojrzenie pełne wdzięczności, bo dokładnie tego właśnie potrzebowała. Weszła do kabiny, zamknęła się tam i usiadła na sedesie. Na prawdę potrzebowała chwilę tylko i wyłącznie dla siebie, a to było jedyne miejsce, które przyszło jej na myśl w tym momencie. Zamknęła oczy, zaczęła głęboko oddychać. Spokojnie, Sasha była doświadczona w panowaniu nad uczuciami i raeakcjami, ale z reguły nigdy nie bywała w takim stanie, więc chwilę jej to zajęło. Nawet nie interesowało to jej, że jako organizatorka nie powinna się nigdzie zaszywać, ani sama, ani z kimkolwiek.
Keith Blackwell - 2010-12-28, 02:41

Keith, ze swoją idealną aparycją, dosko-nałą stylówą i zwichrzonym blond włosem jak zwykle prezentował się zajebiście. Strój - mniej więcej - odzwierciedlał modę panującą w latach dwudziestych, aczkolwiek Keith udoskonalił go o parę nowoczesnych elementów. Spodnie od garnituru zastąpił czarnymi rurkami, lakierowane buty czarnymi conversami, a zamiast sztywniackiej białej koszuli miał na sobie bawełnianą białą koszulkę z niewielkim dekoltem w serek. Na nią założył czarną, dopasowaną marynarkę, przez szyję zwisała rozwiązana czarna muszka, a na rozczochranej blond czuprynie swoje miejsce zajmował czarny cylinder. Szapoklak, tak właściwie. No i! Nie obeszłoby się bez oldschoolowej czarnej laski, którą Keith wytrzasnął sam nie wiedział dobrze skąd. Wkroczył na sale ramię w ramię ze swoim kumem, Johnsonem, rozglądając się po sali z miną bardzo ważnego arystokraty-mafiozy.
- Obawiam się, iż wieje tu nudą, panie Johnson. - oświadczył niemalże z nostalgią, tonem godnym konwersacji dwóch arystokratycznych mafiozów żyjących w latach dwudziestych. Tak, gdyby Keith i Dane żyli w tamtych czasach z pewnością byliby otoczonymi pięknymi kobietami i ludźmi na posyłki szefami mafii, sprzedawaliby nielegalny alkohol ludziom potrzebującym i strzelali kulki w łeb sprzeciwiającym się temu personom. End justifies the means.

Ophelia Bissette - 2010-12-28, 12:06

Mimo usilnych ofeliowych starań, dziewczyna wcale nie bawiła się świetnie. Nie miała ochoty tańczyć ani żartować, więc siedziała samotnie przy stoliku opróżniając kolejne kieliszki szampana. W końcu ruszyła do łazienki, postanawiając, że poprawi tylko swoją fryzurę i zaraz stąd zniknie, jednak kiedy weszła do toalety, usłyszała ciche pociąganie nosem za drzwiami jednej z kabin.
- Wszystko w porządku? - zapukała do drzwi, całkowicie nieświadoma tożsamości osoby, która postanowiła ukryć się w tym miejscu.

Sasha McLaren - 2010-12-28, 12:25

Blondynka słysząc do kogo należy ten głos, zastanawiała się czy w ogóle się odezwać. Wiedziała, że Ophelia ma do niej pretensje i co więcej, doskonale ją rozumiała. Sashy było wstyd spojrzeć w jej oczy. -Tak, w porządku-powiedziała brzmiąc dość pewnie, bo z sekundy na sekundę stawała się co raz bardziej opanowana, taka jaką zawsze była. Wytarła łzy i otworzyła drzwi od kabiny, podchodząc do lustra. Traf chciał, że udało jej się w drodze chwycić kopertówkę, gdzie miała schowane puder i kilka innych malutkich przedmiotów, które pomogą wrócić jej do normalności, przynajmniej z wyglądu.
Ophelia Bissette - 2010-12-28, 12:33

Słysząc głos Sashy, Ofelia w jednej sekundzie pożałowała, że zamiast od razu wrócić do domu, zjawiła się właśnie tutaj. Jednak widząc zapłakane oczy przyjaciółki, natychmiast jej przeszło i zrobiło się po prostu żal.
- Sasha... - zaczęła smutno, stając za dziewczyną i kładąc jej rękę na ramieniu. - Płacz nie cofnie czasu, więc nie ma sensu. Tym bardziej w tym przypadku.

Sasha McLaren - 2010-12-28, 12:40

Spojrzała przez lustro na Ophelię. Płacz nie cofnie czasu? To znaczy, że blondynka już zawsze będzie miała pretensje do Sashy, za tą głupotę, którą zrobiła? -Wszystko ok, wracaj się bawić, niedługo północ... Porozmawiamy później, hm?-zapytała, czy mogą sobie jakkolwiek to jeszcze wyjaśnić, jednak nie tu, ani nie teraz, bo zdecydowanie nie było to odpowiednie miejsce do tego, ani czas. Był sylwester, powinny się bawić, nei myśląc o niczym, a skoro jaki Nowy Rok, taki cały rok, rozwiązanie problemów może być doskonałym wyznacznikiem nowego, 2011 roku.
Ophelia Bissette - 2010-12-28, 12:48

Skąd, nie będzie miała pretensji, ale nie będzie miała też zaufania. Ofelia nie należała do ludzi, którzy ot tak wybaczali, kiedy ich zaufanie zostało nadszarpnięte. A skoro Sasha nie potrafiła się przed nią przyznać do tego, że przespała się z Keithem, jakby czekając aż ktoś zupełnie obcy szepnie jej słówko, to chyba jednak nie była przyjaźń.
- Dobrze wiesz, że nic nie jest OK - powiedziała wzdychając. - A ja i tak już wracam do siebie, więc miłej zabawy - dodała, zmuszając się do nikłego uśmiechu. Nie tak chciała witać Nowy Rok, nie w tym nastroju, ale przynajmniej poukłada sobie kilka spraw w głowie, to jest pewne.

Sasha McLaren - 2010-12-28, 13:02

To nie do końca tak, że Sasha chciała, żeby ktoś jej powiedział zamiast niej. Nie widziały się odkąd to się stało, więc blondynka chyba nie oczekiwała słodkiego smsa " Hej Ofelka, chciałabym ci coś powiedzieć. Przespałam się z Keithem. xo xo". Też nie wyobrażała sobie tego powiedzieć jej prosto twarz na początku imprezy, którą sama zorganizowała. Słysząc o tym, że nic nie jest ok, i że dziewczyna już wychodzi spuściła głowę, bo właśnie ona spowodowała, że jej przyjaciółka już ma ochotę zaszyć się w domu.
Ophelia Bissette - 2010-12-28, 13:12

Oczywiście, że nie oczekiwała żadnego smsa, ale zdobycie się na szczerą rozmowę, kiedy obydwie były jeszcze w Sun Valley chyba nie było niewykonalne, a wtedy Ofelka mogłaby się jedynie wzdrygnąć na wizję nagiego Keitha i postarać się zrobić wszystko, żeby chłopak jej nie skrzywdził. Jednak w tej sytuacji, Ofelia jasno odebrała, że Sasha nie potrzebuje jej pomocy i nie ufa jej na tyle żeby w twarz przyznać, że czuje cokolwiek do blondyna. W tym przypadku nie miała zamiaru pakować się w jej życie z butami.
Ofelia jak gdyby nigdy nic poprawiła włosy, ostatni raz spojrzała na Sashę z lekkim żalem i wyszła z toalety, zamykając za sobą cicho drzwi.

Sasha McLaren - 2010-12-28, 13:22

Cóż, widać było już za późno na wszystko. Ophelia nie mogła pomyśleć, że Sashy najzwyczajniej w świecie było wstyd się przyznać, zwłaszcza przed przyjaciółką, która miała niemal alergię na dźwięk samego imienia chłopaka. Z resztą, nie miała zbyt dużo czasu w Sun Valley, bo szybko się zmyła, niestety nie miała tyle wolnego, co osoby co tylko studiowały. Trudno, że Ophelia tak to odebrała, Sasha jednak porozmawia z nią i spróbuje to wyjaśnić. W końcu to był pojedynczy epizod w jej życiu, nic stałego, dlatego może mają jeszcze jakieś szanse.
Dziewczyna skończyła poprawiać makijaż, wyglądała już jak człowiek, może z lekko zaczerwienionymi i szklanymi oczami. Wzięła głęboki oddech, spakowała swoje rzeczy i wyszła z łazienki, kierując się na główną salę, aby dalej się bawić. Przykleiła uśmiech na buźkę, chwyciła swoje atrybuty, które zostawiła przy stoliku Adama, po czym wzięła szklaneczkę whisky od kelnera i usiadła gdzieś, wśród ludzi, jednak siedząc samej.

Charlotte Cooper - 2010-12-28, 14:02

Jak dobrze wiemy szarlotki też nie mogło zabraknąć na tym jakże ekscytującym wydarzeniu. Choć jakby nie patrzeć została zmuszona do przyjścia tu przez Dane'a. Kiedy ten odwiedził ją bez zaproszenia musiała się już nim zająć, bo przecież nie wygodni tego gryzonia, nieprawdaż? Weszła do pomieszczenia, ubrana w typowy klimat jaki ma tu dziś panować. Jedyne co nie było dopasowane do jej ogólnego wizerunku to fryzura. Każdy kosmyk jak zawsze wędrował w swoją stronę, bądź co bądź, ale makijaż również nie kontrastował z jej stylem, no ale mniejsza nie o to w tym wszystkim chodzi. Może dziś będzie wieczór spędzony w ubikacji, kto wie. Kochała takie melanże z kiblem.
Rozejrzała się po kasynie, jak robi to z resztą każdy, dostrzegając znane jej twarze. Gdyby nie to, że wcześniej wypiła trochę, pewnie by grzecznie się z wszystkimi przywitała, ale bardziej zainteresował ją bar. Tak, tak piękny barek, z równie pięknym alkoholem. Podeszła do barku, uśmiechając się znaczenie do barmana, a wzrokiem lustrując wszystkie alkohole jakie stały na półkach za jego plecami.
-A whiskey bardzo proszę- powiedziała melodyjnym tonem, uderzając delikatnie o blat baru i podając przy tym barmanowi należytą mu kwotę za trunek, jaki już po chwili do niej trafił.

Dane Johnson - 2010-12-28, 14:36

| Salon Charlotte Cooper

Kiedy na salę wszedł Keith w towarzystwie Dane'a, wzrok większości odwrócił się w ich stronę. Na ile była to zasługa Blackwella, na ile Johnsona, nie do końca wiadomo. Blondyn podzielił się najprawdopodobniej z połową obecnych tu dziewczyn swoim DNA zawartym w ślinie i nie tylko w niej, podczas gdy brunet od zawsze był duszą towarzystwa, zważywszy na swoje usposobienie i co tu ukrywać, profesję. Kto nie chciałby żyć w bliskiej przyjaźni ze sprzedawcą niezdbędnych do przeżycia proszków? W przeciwieństwie do Keitha, Dane nie wziął sobie do serca uwag na temat obowiązujących na balu strojów. Ubrał się jak zwykle, w stylu punkowego, zagubionego króla buntowników.
- Wyglądasz jak pajac - stwierdził bezlitośnie, mierząc blondyna od stóp do głów. - I kiedy raczyłeś mnie poinformować, że kulejesz? - Szybkim ruchem zabrał old schoolową laskę Blackwella i obejrzał ją z każdej strony sceptycznym wzrokiem. Po chwili wzruszył ramionami i oddał przyjacielowi jego własność. Powrócił do swojej gangserkiej pozy.
- Trzeba się tym zająć, Corleone! Przyjęcie samo się nie rozkręci, towar nie sprzeda, a damy nie zaspokoją - Uśmiechnął się szeroko, a w jego zielonych oczach można było dostrzec błysk, towarzyszący mu zawsze, gdy wpadł na jakiś świetny pomysł. W mgnieniu oka znalazł się na wysokiej ladzie, przy której stał barman, a ludzie popijali w spokoju drinki.
- Przedstawienie czas zacząć! - wydarł się, z trudnością utrzymując prostą sylwetkę. Odchylił głowę, otworzył usta i zaczął do nich, niczym do lejka, lać hektolitry szampana.

Keith Blackwell - 2010-12-28, 15:24

Prychnął, kiedy Dane raczył nazwać go pajacem i odebrał mu jego oldschoolową laskę. On nigdy nie wyglądał jak pajac, od tego trzeba zacząć. Johnson po prostu zazdrości mu stylówy.
- Spieprzaj Johnson. - warknął, ale zaraz potem również powrócił do swej gangsterskiej pozy. - Chyba, że chcesz spać od dzisiaj z rybami. - dodał niebezpiecznym, beznamiętnym tonem mafiozy przy okazji taksując pomieszczenie spojrzeniem szarozielonych tęczówek. Słysząc kolejne słowa Dane'a przewrócił oczami i zerknął na niego z ukosa.
- Corleone to lata czterdzieste, idioto. - mruknął, marszcząc lekko brwi z niepokojem, zauważając ten błysk w oczach bruneta. Świetnym pomysłom Dane'a zazwyczaj daleko było do świetnych, więc Keith musiał sporo wypić, żeby też zaczął uważać je za świetne. Idąc tym tokiem myślenia ruszył za przyjacielem do baru, przeskakują przez z niego z wrodzoną zwinnością. Posłał barmanowi uśmiech, jakby chciał mu zakomunikować, że może sobie już iść, z czego barman z chęcią skorzystał i się ulotnił, najwidoczniej nie chcąc mieć zbyt wiele do czynienia z nieobliczalnym Dane'm. Z pod lady wyciągnął butelkę Jacka Danielsa, odkorkował ją i pociągnął na początek parę dużych łyków, opierając się nonszalancko o ścianę za sobą i obserwując poczynania przyjaciela.
- I kto tu jest pajacem? - zapytał, zanim pociągnął kolejnych parę łyków whiskey, zakręcił laską młynek w powietrzu. Przy okazji, oparł się pokusie, aby nie zepchnąć Dane'a z lady, bo chłopak mógłby nie przeżyć, a Keith nie chciał ubrudzić ubrań krwią.

Sasha McLaren - 2010-12-28, 15:48

Jedną rzeczą, która Sashy poprawiła humor, było usłyszenie z ust osoby postronnej, że Keith jest pajacem. Faktycznie, wyglądał nieco ... zabawnie. Dziewczyna jednak powstrzymała się przed śmiechem, chwytając swoją szklaneczkę w dłoń i przenosząc się w inne miejsce. Wiedziała, że tych dwóch szybko nie opuści posterunku przy barze, dlatego ona to zrobiła. Tak będzie lepiej, dla wszystkich.
Charlotte Cooper - 2010-12-28, 16:10

Zabawa jeszcze się nie rozkręciła, a szkoda, szkoda, bo jakby nie patrzeć atmosfera panująca w pomieszczeniu, sprzyjała rozwojowi dobrej zabawy. Choć Charlotte nie lubiła, stop... nienawidziła chodzić na tego typu uroczystości, bo co jak co, ale kasyno to chyba ostatnie miejsce jakie zwiedziłaby w czasie podróży po NY. Oczywiście, bary, puby i knajpy byłby w pierwszej kolejności, ale trzeba było przyznać, że whiskey, która zamówiła była całkiem, całkiem.
Jak na razie w spokoju popijała swój trunek, nie interesując się ludźmi, którzy przyszli tu na imprezę, ale nie trudno było nie zauważyć dwóch żygolaków, którzy wparowali do pomieszczenia i zaczęli pustoszyć barek.
Charlotte pokiwała głową rozbawiona z powodu ich zachowania. Oni nigdy nie dojrzeją, szczególnie Dane. Ten karbowany chłopczyk zawsze będzie nieokiełznanym sadystą.
-Szczerze?- uniosła brwi ku górze słysząc pytanie Keitha, które najwyraźniej było skierowane do jego przyjaciela- to oboje- zaśmiała się nie mając na myśli ich obrazy. W końcu, to normalne w przypadku tych dwóch, no i przypadku szarlotki.

James Black - 2010-12-28, 16:28

Black znowu się nieco spóźnił i znowu pojawił się na imprezie nie do końca trzeźwy, ale widocznie taki już jego urok. No i na wstępnie należy rozwiać marzenia wszystkich, którzy mieli nadzieję, że chłopak się dostosuje strojem do tematu imprezy jakim były lata dwudzieste. W ogóle nie miał w planach tu się pojawić, więc można powiedzieć, że to miał na usprawiedliwienie swojego stroju. Ciemne dżinsy, czarna koszula, rozpięta o kilka guzików za dużo i skórzana kurtka, oczywiście też czarna. Właściwie jeśli ktoś kiedyś zobaczy Blacka nie w czerni, oczywiście gdy kompletny brak garderoby się nie liczy, to będzie mógł był naprawdę dumny, bo taki wiodk na pewno można było zaliczyć do serii tych niecodziennych. Ale nieważne, wróćmy do tego co też James w chwili obecnej postanowił zrobić. Oczywiście pierwsze co zrobił to wymienił pustą szklaneczkę po whiskey, którą nawiasem zabrał z baru naprzeciwko, w którym jeszcze chwilę temu całkiem nieźle się bawił w towarzystwie jakiejś seksownej mulatki, na taką samą tylko, że z zawartością. Wolną ręką zmierzwił swoje ciemne włosy, które o tak były w strasznym nieładzie a niebieskimi oczami przesuwał leniwie po tłumie w poszukiwaniu kogoś, kto będzie na tyle interesujący, by do niego podejść.
Sasha McLaren - 2010-12-28, 16:50

Odchodząc od stolika, chcąc uniknąć rozmowy, czy nawet spojrzeń ze strony Keitha i jego kochasia Dane'a, zauważyła Blacka. Cóż za cudowne towarzystwo, normalnie sama śmietanka Nowojorskich Bad Boyów. Co prawda James był kimś innym, to na prawdę nie wiedziała czy się cieszyć, czy może żałować, że go dojrzała. Aha, jeszcze jedno. Spóźnienie mu w każdej chwili wybaczy, ale że nie wysilił się na założenie najprostszego choćby garnituru? Oj, z tym już będzie ciężko.-Black, zawsze wiedziałam, że nie umiesz się bawić-powiedziała bez krępacji, kiedy zdecydowała się jednak podejść do swojego byłego.
James Black - 2010-12-28, 17:06

Znalezienie garnituru w szafie Blacka graniczyło z cudem, a te nieliczne jakie posiadał pasowały do lat dwudziestych tak samo jak jego Conversy, które miał na nogach, tak wiec można to uznać za okoliczności łagodzące.
- Nie kłam, McLaren. Czas kiedy ze mną byłaś był najbardziej rozrywkowym okresem w twoim życiu, przyznaj to - powiedział jakże nieskromnie posyłając swojej ex-dziewczynie swój rozbrajający uśmiech.

Sasha McLaren - 2010-12-28, 17:10

Nie ma okoliczności łagodzących, skoro wokół Blacka są sklepy, wypożyczalnie garniturów i wypożyczalnie strojów karnawałowych!
-Tak, faktycznie to były bardzo rozrywkowe 24 godziny...-powiedziała, przyznając mu rację w stu procentach. Po ich zerwaniu zastanawiała się, co widziała w Jamesie, że byli razem, mimo że ich związek nie trwał długo. Gdy zaserwował jej ten swój firmowy uśmiech, chyba nie musiała dłużej się zastanawiać, bo w końcu ta jego minka spowodowała, że się uśmiechnęła.

James Black - 2010-12-28, 17:25

Ale on biedny nie miał czasu nic znaleźć, a w dodatku moda tamtych czasów prawie wcale do niego nie pasowała. Gdyby to były lata trzydzieste czy czterdzieste to może, ale on nawet nie wiedział jak ludzie wyglądali w latach dwudziestych, ale podejrzewał, jakże odkrywczo, że podobnie jak Ci, którzy się postarali i skompletowali przebranie.
- No więc właśnie - podsumował dopijając swoje whiskey. - No proszę, jednak nie zapomniałaś jak się uśmiechać ! - Stwierdził z udawanym podziwem, widząc jak dziewczyna się rozpogodziła. W sumie to raczej pamiętał ją jako pogodną osóbkę, więc już miał zapytać czy nadal rozpacza po ich rozstaniu, że wygląda jakby wolałaby stąd uciec i nie być na własnej imprezie, ale skoro się uśmiechnęła to da w tej kwestii spokój, na razie. - Tak nawiasem to całkiem dobrze wyglądasz - stwierdził, lustrując ją wzrokiem - I niby powinienem ubrać się tak, żeby pasować mniej więcej do znacznej większości, która tu jest, tak ? - zapytał bezczelnie, wiedząc, że jeśli S. się już postara i coś robi to od innych będzie wymagała tego samego.

Sasha McLaren - 2010-12-28, 17:30

-Nigdy nie zapomnę, jak się uśmiechać.-mruknęła, bo była pogodna, tylko ten wieczór nie był dla niej zbyt przyjazny, a dopiero się zaczynał. Na szczęście wszystko może się zmienić jeszcze na dobre, jak i na złe.-Tak, zdecydowanie powinieneś tak zrobić. I wiesz, że masz u mnie wielkiego minusa, za swój... hm, nieodpowiedni strój-powiedziała, po czym aby zwiększyć u niego poczucie winy (a raczej nie stworzyć, bo nie wierzyła, że coś takiego mogło wpaść do tej główki) wycelowała swoim palcem wskazującym w jego klatkę piersiową, wbijając palec w jego tors.
James Black - 2010-12-28, 17:46

Już zmieniło się na lepsze, bo spotkała Blacka, o. No i lepiej dla niej żeby było lepiej, bo w końcu jaki Sylwester, taki cały rok, prawda ?
- taką mam nadzieję - stwierdził zupełnie szczerze, bo w końcu Sashka uśmiechała się bardzo ładnie i szkoda by było, gdyby zapomniała jak to robić. I z tym poczuciem winy dobrze sobie myślała, bo Black nawet nie wpadł na taki genialny pomysł, żeby mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia. - Myślę, że znajdzie się jakiś sposób żeby tego minusa się pozbyć - stwierdził pewnie. No a tak nawiasem to dobrze, że się w ogóle ubrał, nie przyszedł jak go pan Bóg stworzył, czy coś.

Sasha McLaren - 2010-12-28, 17:51

Cóż, gdyby był nagi, to daleko by nie zaszedł, a na pewno nie wpuszczono by go do takiego miejsca, jak kasyno, gdzie nie koniecznie wpuszczali w takich strojach, jaki miał na sobie dziś. A co do sylwestra... to jak pisałam, jaki Nowy Rok, taki cąły rok ;)-No ja nie wiem, widać na odległość że ma problemy z kreatywnością, a w końcu dla kogo, jak dla kogo, dla Sashy to była ważna cecha.
Dane Johnson - 2010-12-28, 19:04

Dane od zawsze uwielbiał wzbudzać zainteresowanie ludzi, bez różnicy czy pozytywne bądź negatywne. Ważne, by dostrzegli jego akcje, niespecjalnie normalne. Tak było i tym razem. Kiedy skończył wlewać sobie do przełyku hektolitry alkoholu, rozejrzał się po zebranych z wyzywającym uśmiechem.
- Igrzyska czas zacząć, skurwańcy! – krzyknął i chwycił otwartą butelkę szampana. Zaczął przechadzać się po ladzie i polewać do kieliszków siedzącym poniżej osobom. Oczywiście, napój niespecjalnie trafiał tam gdzie powinien, za to ochlapywał wszystko wokół, co Dane miał generalnie gdzieś. Ważne, by on się dobrze bawił. Zeskoczył płynnym ruchem na posadzkę, wzniósł rękę ku górze i zawołał:
- Tylko dzisiaj, szef stawia! Alko za darmo!
Co oczywiście nie spodobało się kierownikowi. Pojawił się w mgnieniu oka w polu widzenia i próbował przedostać się w stronę Dane’a, co uniemożliwiał mu tłum ludzi pchających się do baru. Dane ani myslał uciekać, za bardzo go to wszystko bawiło. Obrzucił wymownym spojrzeniem Keitha, który przybrał obojętną pozę kilka kroków od niego.
- Będziesz tak stał jak korek? Rozumiem, że skapitulowałeś? – zapytał z szaleństwem w oczach i ruszył, przebijając się w stronę największego zgiełku. Szef baru wyciągnął do niego umięśnioną dłoń, złapał za przód czarno-białej koszulki i wymierzył cios w twarz chłopaka.

Sasha McLaren - 2010-12-28, 19:22

Jak tylko Sasha zorientowała się, że coś się dzieje, czego nie koniecznie planowała, odeszła od Jamesa, podchodząc do centrum działań. Przewróciła oczami, gdy zauważyła kto się tam dzieje. Przedarła się przez całki spory tłumek i podeszła do Dane'a i kierownika kasyna. Ten jej wyjaśnił pobieżnie i rzucił złe spojrzenie-On może wyjść.-powiedziała stanowczo do ochroniarza. Może normalnie mediowałaby, żeby tylko dać mu po pysku raz czy drugi, ale nie dziś, co to to nie. Spojrzała wściekłym wzrokiem na chłopaka, bo Sasha była stanowczo przeciwna jakimkolwiek narkotykom czy dopalaczom, także jasne było, że nie chce ich na własnej imprezie. Zwłaszcza w takiej formie.
Amber Lockhart - 2010-12-28, 19:23

A ona kręciła się gdzieś wśród gościu już od samego początku imprezy, choć wątpię, by mogła zostać przez kogoś niezauważona. Osoba o tak wspaniałej urodzie w tak idealnie dopasowanej zielonej sukni po prostu nie mogła nie rzucić się w oczy, zwłaszcza mężczyznom, którzy z pewnością o niej marzyli oraz zresztą także kobietom, które zieleniały z zazdrości i z pewnością na jej widok próbowały zwrócić na siebie uwagę swoich partnerów, w najróżniejszy sposób. Amber skończyła rozmawiać z jedną ze swoich koleżanek, po czym ruszyła w kierunku baru, czując ogromną ochotę na coś zawierającego sporo procentów. Uśmiechnęła się do przystojnego barmana, który właśnie przygotowywał drinka dla jakiegoś innego klienta, jednocześnie pytając się go, co by jej polecił na ten wyjątkowy wieczór.
Charlotte Cooper - 2010-12-28, 19:27

Skurczybyki? Oj nie dobrze, Dane mógł trzymać dziób na kłódkę, bo paru napakowanych facetów, którzy właśnie wchodzili do kasyna bardzo oburzył fakt tego, że jakiś chłostek nazwał ich skurczybykami. I wiecie co? Charlotte musiała przyznać, że właśnie takiego Dane'a kochała. Zawsze wiedział jak rozkręcić imprezę i ją rozbawić. Tru riposciarz, z krwi i kości z dodatkiem kilkuset procentów nienormalności, no i sadyzmu, ale to wiadome.
Kiedy alkohol ściekał z każdych stron blatu baru, dziewczyna spojrzała na swoje dłonie, które całe kleiły się od trunków jakie porozlewał karbowany. Oczywiście na jej strój też musiało skapnąć kilka symbolicznych kropel.
Po chwili zgiełku jaki zapanował w całym pomieszczeniu, brunetka ruszyła w centrum zainteresowania wszystkich tu zgromadzonych. Przecisnęła się przez tłum, trzymając w dłoni kieliszek, a widok, który zastała po wyminięciu wszystkich nic, a nic ją nie zdziwił, norma zmieszana z cytrynką.
-Ej ty kolosie- stuknęła palcem o kant czarnej marynarki mężczyzny, który bezlitośnie trzymał Dane'a.
-Puść go grzecznie- powiedziała obojętnym tonem, a jej kolano powędrowało tuż w czuły punkt mężczyzny, uderzając go solidnie mocno. Ten tylko z bólu wytrzeszczył oczy, mrucząc pod nosem "dziwka" i puścił bruneta.

Ty Gevinson - 2010-12-28, 19:32

Ty zauważył Amber, i to już jakiś czas temu. Gdy ta podeszła do baru, podszedł za nią.-No cześć-powiedział, bo właśnie rozpoznał w rudzielcu swoją znajomą. Musiał przyznać, że trochę czasu się nie widzieli, a ta zdecydowanie wyładniała. Wróć, przerodziła się z dziewczyny w śliczną kobietę.-Amber, hej-uśmiechnął się i cmoknął ją w policzek. Machnął ręką na barmana, by też mu coś nalał, bo dawno nie miał już niczego w ustach.
Amber Lockhart - 2010-12-28, 19:42

Uniosła kąciki ust pociągniętych czerwoną pomadką, sprawiając wrażenie delikatnie uśmiechniętej. Cóż, szerokiego uśmiechu nie powinien się po niej spodziewać, to wszystko, na co było ją stać. - Witaj przystojniaku. - przywitała się ze znajomym, w pierwszej chwili za nic nie mogąc przypomnieć sobie jego imienia. Cóż, musicie jej to wybacz, wiele osób poznała w swoim króciutkim życiu, a pamięci nie miała jakiejś świetnej, a więc mogło jej się to zdarzyć. - Tak myślałam, że tutaj będziesz, Tyler. - powiedziała, po czym przeniosła wzrok na barmana, który podał jej szklaneczkę z zimnym martini, o której brzegi obijały się kosteczki lodów dźwięcznie pobrzękując. Ciekawa była, czy trafiła z imieniem. Jeśli nie, to zapewne chłopak i tak jej to wybaczy.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 19:47

-Tyson-zaśmiał się-Ale mów mi Ty-puścił jej oczko. Nie będzie się przecież z nią sprzeczał, bo był świadomy, że dziewczyna się z nim droczy.-Co słychać, ślicznotko?-zapytał odbierając niską szklankę z whisky dla siebie. Całe szczęście, że nie dostał martini tak jak dziewczyna, bo nie przepadał za tym alkoholem.-Jak się bawisz?-zapytał nie wyobrażając sobie, że dziewczyna mogłaby na prawdę sobie nie przypominać go.
Amber Lockhart - 2010-12-28, 19:53

Pokiwała twierdząco głową, po czym upiła kilka łyków ze szklaneczki, pozostawiając na jej brzegu ślad swojej szminki. - No tak, Tyson. Wybacz. - powiedziała i odstawiła naczynie z powrotem na bar. - Wszystko wspaniale, jak zwykle. Nie mogę narzekać. - odpowiedziała na jego pytanie, od razu zastanawiając się nad kolejnym. - Trochę tutaj... nudno, nie sądzisz? Żadnych ciekawych afer, nic. - stwierdziła siadając na wysokim stołku, ponieważ wcześniej cały czas stała, co niestety było dla niej dość nieciekawą opcją, gdyż zdecydowała się dzisiaj na niesamowicie wysokie szpilki, czego zresztą żałowała do chwili obecnej. Ale czego się nie robi, by wspaniale wyglądać? - I co słychać u ciebie? - spytała, bo tak raczej wypadało, a ona należała do dobrze wychowanych osób, mimo wszystko.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 19:56

Cóż, żadnej afery? Na drugim końcu coś się działo, ale jego to średnio interesowało-Nie martw się, przy mnie nie da się nudzić-powiedział to, nachylając się nad uchem dziewczyny, aby to wyszeptać do jej uszka. Ledwo się powstrzymał, aby nie musnąć ustami płatka jej ucha, ale się powstrzymał, bo co jak co, ale przyjemności należy stopniować. Spojrzał na dziewczynę, jak zareaguje na to wyznanie i uniósł brew do góry, bo przecież to nadaje nieco tajemniczości,a kobiety to kochają. Z resztą, czego dziewczyny nie kochają w nim?
Amber Lockhart - 2010-12-28, 20:02

Uniosła z zainteresowaniem jedną brew, nad której wyrównaniem, tak samo jak drugiej, wczoraj dokładnie pracowała jej zaufana kosmetyczka. - Czyżby? - spytała w ramach zaczepki, przejeżdżając opuszkiem palca po krańcu swojej szklaneczki. Przygryzła delikatnie dolną wargę, uważnie lustrując chłopaka wzrokiem. Zastanawiała się, czy kiedyś też taki był. Ponieważ gdyby tak było, zapewne nie miałaby wcześniej problemu z przypomnieniem sobie jego imienia. Takie osoby zazwyczaj zapadały jej w pamięć, o ile w trakcie ich poznania nie była już po kilku szklaneczkach martini czy innego trunku.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 20:05

W takim razie musiała być pod wpływem czegoś, bo Ty się raczej nie zmienił. Najwyżej nieco wyprzystojniał, choć i bez tego, był bardzo przystojny.-Czyżby, czyżby-powiedział ukazując rządek jasnych ząbków w uśmiechu.-Jesteś chętna, czy może jednak spasujesz, na rzecz tego jakże rozrywkowego stołka, na którym siedzisz?-zapytał z nutką ironii. Ta wypowiedź skłoniła go jednak do tego, aby na dłuższą chwilę zawiesił oko na jej całkiem niezłym tyłeczku. Był tylko człowiekiem.
Amber Lockhart - 2010-12-28, 20:10

Zaśmiała się mimowolnie pod nosem, ponieważ jego pytanie było naprawdę oczywiste. Jednak jeśli on chciał się podroczyć, to proszę bardzo. - No nie wiem, co masz na myśli. - odpowiedziała, wzruszając przy tym delikatnie smukłymi ramionami. - Nie mogę się zgodzić, nie wiedząc, o co chodzi. - dodała, po czym odgarnęła do tyłu rude włosy, które specjalnie na ten wieczór potraktowała prostownicą, czego efekt zapewne zniknie za maksymalnie godzinę. Jak na złość, ponieważ będzie to w okolicach północy.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 20:17

-No co ty, nie lubisz niespodzianek?-zapytał nieco zdziwiony, bo nie często spotykało się takich ludzi. Popatrzył chwilę na miłą buźkę dziewczyny, jakby się zastanawiał, po czym delikatnie wyjął kieliszek z rąk dziewczyny, nie przejmując się tym, czy dziewczyna go dopiła czy nie. Gdy odłożył dwa szklane naczynia na blat, ruszył się ze stołka, poprzednio zapinając guzik w swoim smokingu. -Shall we dance?-zapytał, niczym szarmancki staruszek z filmu o tym samym tytule. Nie, żeby takie ckliwe opowiastki Ty oglądał.
Amber Lockhart - 2010-12-28, 20:22

Pokiwała przecząco głową, ponieważ rzeczywiśnie, nie lubiła niespodzianek. Wolała wszystko wiedzieć i nie narażać się na to, że spotka ją jakieś niemiłe zaskoczenie. Gdy zaprosił ją do tańca, ponownie delikatnie się uśmiechnęła, rozważając jego propozycję. Musiała przyznać, chłopak odrobinę ją zainteresował, dlatego postanowiła się zgodzić. - Z przyjemnością. - odpowiedziała, po czym złapała jego dłoń i zeszła z wysokiego, obrotowego stołka.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 20:28

-Cała przyjemność po mojej stronie-skłonił się delikatnie, wygłupiając się. On nie był taki szarmancki i nie widział powodu, aby aż tak zachowywać się przy dziewczynie. Poprowadził swoją koleżankę na parkiet, po czym lekko objął w pasie, bo przecież nie będą tańczyć jak dzieci w podstawówki, na wyciągnięcie wyprostowanych rąk. Jedną z rąk niemal natychmiastowo przesunął na lędźwie dziewczyny nie wierząc, że ta będzie miała coś przeciwko takiemu zabiegowi, w końcu to nie było nic wielkiego.
Keith Blackwell - 2010-12-28, 20:35

Keith w spokoju obserwował wyczyny przyjaciela, opróżniając butelkę Jacka Danielsa. Dane to świr. Dlaczego on w ogóle się z nim przyjaźnił? Przez niego stawał się takim samym świrem. 'Z kim się zadajesz, takim się stajesz' czy jakoś tak. Uśmiechnął się jednym kącikiem ust, nieco powątpiewająco, kiedy natrafił na spojrzenie bruneta. Już on dobrze znał te szaleńcze spojrzenie. Wychodzi na to, że znowu będzie musiał ratować mu tyłek, żeby nie skończył w sądzie, albo w kałuży krwi na podłodze. Ale kto będzie ratował jego, kiedy on będzie ratował Dane'a?
- Skapitulowałem? Chyba śnisz. - rzucił gdzieś na podłogę pustą butelkę po dżaku, poprawił z nie wróżącym nic dobrego pół uśmieszkiem szapoklak na włosach i przeskoczył zwinnie przez ladę. Ruszył w stronę tłumu, w którym zniknął jego przyjaciel, po drodze zgarniając lampkę szampana niedawno napełnioną przez Johnsona. Wypił jej zawartość, wręczając puste naczynie jakiemuś zdezorientowanemu facetowi, a potem szybko oceniając sytuację poprawił mocnym ciosem w szczękę facetowi, który wcześniej uderzył Dane'a, a przed chwilą dostał od Charlotte.
- Hej, nie słyszałeś, że nie zadziera się z mafią? - wyszczerzył się, a potem przywalił mu jeszcze raz - I zapamiętaj na przyszłość, nie wyzywaj dam od dziwek. - tu posłał uroczy uśmieszek pannie Cooper. Cóż, będą mieli przejebane, ale kto by sobie zawracał tym głowę.

Charlotte Cooper - 2010-12-28, 20:53

Jakby nie patrzeć Charlotte musiała wykonać ten ruch z uwagi na to, że jej przyjaciel miałby niezłe kłopoty. Natomiast w jej wypadku nie ma co się zastanawiać nad przyjaźnią z Dane'm, bo to właśnie w towarzystwie takich osób spędziła niemalże całe swoje życie, a brunet nie różnił się niczym od tych zmor z przeszłości.
Szarlotka tylko patrzyła się bezlitośnie na pakera zwijającego się z bólu. To było wprost godne podziwu, powinien dostać od niej jeszcze raz za nazwanie ją dziwką, ale co tam dla takich facetów to normalne. Widać było, że jest tym spod typu fapujących się przy zdjęciach kulturystek, bo w końcu to ich ideał i pasują do siebie. Teraz cała trójka miała kłopoty i raczej nie zapowiadało się na to, żeby wyszli z tego. Charlotte rozejrzała się po całym pomieszczeniu szukając jakiegoś wyjścia awaryjnego, ale niestety wyższa część społeczności zasłaniała jej cokolwiek i zapowiadało się na to, że mężczyzna, który przed chwilką otrzymał dwa porządne ciosy będzie miał wsparcie.
-Mniejsza o tę dziwkę- powiedziała stając tuż przy blondynie - co teraz?- spytała się oczekując, że Keith wpadnie na genialny plan i jakoś szybko stąd uciekną. W między czasie, czekając na odpowiedź chłopaka pomogła Dane'owi podnieść się.

Dane Johnson - 2010-12-28, 21:21

To było do przewidzenia. Już jakiś czas temu Dane nauczył się, że komuś takiemu jak Charlotte nie należy podskakiwać, bo zarobi się porządnego kopniaka w jaja. Późniejszy wyczyn Keitha również go nie zdziwił, wręcz przeciwnie, czekał na interwencję przyjaciela.
Kiedy Szarlotka zadała dość retoryczne pytanie, do głowy przyszła mu szybka odpowiedź, ale zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, tuż przed nimi wyrósł jakiś barczysty typek, który wydawał się Dane’owi dziwnie znajomy. Chłopak przekrzywił kpiąco głowę.
- Nie zapłaciłem ci za usługę, że tak się na mnie pożądliwie gapisz? – zapytał ironicznie.
Facet, ku zaskoczeniu Dane’a, wyszczerzył się w uśmiechu.
- Johnson, na drugi raz radzę ci uważniej przyjrzeć się facetowi, któremu jesteś winien kasę – odparł i przywalił chłopakowi w to samo miejsce, gdzie wcześniej oberwał od szefa baru. W jednej sekundzie rozpętał się istny chaos. Dane oddał gościowi, albo raczej próbował, ale tamten się schylił i pięść ciemnowłosego złamała z trzaskiem nos jakiegoś innego typa. I tak oto wszystko potoczyło się jak fala domina, każdy zaczął walczyć z każdym. Dane usłyszał za plecami pisk jakieś dziewczyny, a kiedy się obejrzał, zobaczył jak Charlotte uchyla się przed dziewczyną, która była gotowa przeorać jej policzek długimi tipsami. Kątem oka zobaczył w górze oldschoolową laskę Keitha i jego okrzyki.
- No, i to się nazywa zabawa! – zawołał Dane, rzucając się w wir walki.

| Ulica

Sasha McLaren - 2010-12-28, 21:26

Cóż, nie ma to jak zostać zignorowanym, na własnej imprezie. Cóż, testosteron musiał aż za dobrze pracować u Dane'a i Keitha. Co do Charlotte... Nie wiedziała, co nią steruje, ale może były to cudowne cukiereczki jednego z debili. Tego jeszcze jej brakowało, były już narkotyki, to teraz bójka na dodatek. Machnęła na to wszystko ręką, wracając do Blacka. Było jej już na prawdę wszystko jedno i miała wszystkiego dość. Nie spojrzała nawet tak właściwie czy jej poprzedni towarzysz stoi tam gdzie stał, po prostu odwróciła się tyłem do tego co się tam działo. Na szczęście część osób zajmowała się sobą, nie zwracając na nic uwagi, choć tamta parka... choć nie, tam były trzy osoby! aż za bardzo zajęła się sobą i straciła kontakt z rzeczywistością. Sasha zaczęła się zastanawiać, co jeszcze tu się może stać, żeby jeszcze bardziej ją ośmieszyć i zniechęcić do występowania wśród ludzi, a właściwie co do jakiegokolwiek wyjścia poza swoją sypialnię. Może ona wymagała wielu od ludzi, ale od siebie wymagała jeszcze więcej, a dziś zawodzili ją nie tylko ludzie, ale najbardziej ona samą siebie.
Lilly Morgan - 2010-12-28, 21:42

I tak Lilly została sama. Zaraz, wróć. Lillyanne Morgan sama? I to na imprezie? Nie no, tak nie może być. Dlatego więc, nie siedziała dłużej sama przy barze, ale poszła tańczyć. Nie zauważyła, że coś się stało z Sashą, a kiedy w końcu to dostrzegła, poczuła się jak najgorsza przyjaciółka świata. Nie miała jednak okazji podejść, bo właśnie znalazła się w samiutkim centrum uwagi chłopców, których kompletnie nie znała, a którzy teraz tańczyli wokół niej. Raz już przytaczała dosyć nieładne porównanie, więc pozwólcie, że drugi raz nie będę tego robić. W każdym razie, Lilly uwielbiała być w centrum uwagi. Jednak w tym momencie nie bardzo się nadawała. Po pierwsze martwiła się o Sashę, a po drugie z przykrością zauważyła, że ktoś inny znalazł się w samym środku wydarzeń. Westchnęła ciężko i opuściła parkiet w poszukiwaniu przyjaciółek. Szczególnie Sashy. Znalazła ją siedzącą przy barze (nie wiem, zgadywałam).
- Hej. Widzę, że nie za dobrze się bawisz. - powiedziała ze skruszona miną. Usiadła obok patrząc na przyjaciółkę. Było jej przykro, że nie była z Sashą wtedy, kiedy ta jej potrzebowała.

Sasha McLaren - 2010-12-28, 21:49

-Nie, dlaczego? Przecież to impreza moich marzeń. Odkąd skończyłam cztery lata zamiast o księciu na białym koniu, marzyłam o czymś takim- prychnęła zdenerwowana, nawet nie zerkając na szamotaninę, która się tam utworzyła. Na prawdę wolała nie wiedzieć, co się tam dzieje, bo same odgłosy zniechęcały ją do tego.-Ale przynajmniej ostatnie co można powiedzieć, to że ta impreza szybko popadnie w zapomnienie-dodała gorzko, bo sama chciała o niej już zapomnieć, mimo że dopiero się na niej znajdowała. Poczeka tylko do północy i zmyje się, bo nie mogła tu dłużej wysiedzieć. Aura była wyjątkowo zła. Sasha jednak nei miała zamiaru powiedzieć nic więcej w tym tonie na głos, bo to nie w jej stylu. W duszy będzie się wypowiadać i komentować każdy ruch, lecz sama zachowa wszystko dla siebie. Choć tak na prawdę nie miała już po co bronić swojej twarzy, bo nie miała jej wśród ludzi.
Keith Blackwell - 2010-12-28, 21:59

To było do przewidzenia. Keith + Dane + impreza = rozróba. Ale przecież ostrzegał Sashę, było go posłuchać. Od urodzenia był zręczny i zwinny, w porównaniu do Danemolki, dlatego dość łatwo unikał ciosów, przy okazji ogarniając jak ich stąd wyciągnąć. Podstawił nogę jakiemuś kolesiowi, który właśnie zamierzał zaatakować stojącego tyłem Dane'a, a potem złapał go za marynarkę i odciągnął do tyłu, poza tłum.
- Masz tu stać. - zastrzegł przyjaciela, bo znając życie ten za chwilę znów rzuciłby się w tłum albo zniknął z jakąś prostytutką. Tymczasem uważnym spojrzeniem odnalazł w tłumie Szarlotkę i wrócił po nią, dyskretnie wyciągając ją z tej szamotaniny. Chyba powinni się stąd zbierać, zanim ludzie zauważą, że osoby których chcą pozbawić życia ulotniły się.
- Zwijamy się. - oświadczył, przy okazji upewniając się, że mają w miarę czystą drogę do wyjścia. Nie zauważył żadnego napakowanego ochroniarza, który by się na nich czaił, więc chyba mogli iść.

Lilly Morgan - 2010-12-28, 22:03

Lilly przygryzła lekko dolną wargę. Czuła się naprawdę głupio, co nie zdarzało się jej często. A już na pewno nie w towarzystwie przyjaciół. Pozwoliła sobie wziąć z baru butelkę mocnej whiskey, którą od razu otworzyła. Pociągnęła solidny łyk z butelki, po czym podała ją Sashy.
- Napij się. Umiesz grać w pokera? - spytała, ale nawet nie poczekała na odpowiedź, tylko pociągnęła przyjaciółkę w stronę stołów, przy których nikogo nie było.
- Wiem, że to strasznie oklepane, ale... - odezwała się włażąc na jeden ze stołów.
- Chodź. - pociągnęła Sashę za rękę, żeby też weszła na stół. Objęła przyjaciółkę w pasie i zaczęła tańczyć.
- Zaraz wymyślę coś bardziej kreatywnego.

Sasha McLaren - 2010-12-28, 22:11

Gorzej już nie będzie, więc Sasha nie zastanawiała się wiele, że sporo już wypiła, tylko łyknęła z butelki. Niechętnie, bo niechętnie, ale podążyła za Lily, nawet nie mając okazji aby powiedzieć jej, że nie potrafi grać w pokera, ani w żadną inną grę, w którą gra się w kasynie. No, może w black jacka odrobinę. Weszła za Lily, ale kompletnie nie miała nastroju aby się bawić. Spojrzała nieco wdzięcznie na blondynkę, lecz nie miała siły się kłócić. Jak na złość, z wysokości widziała wszystko jeszcze bardziej wyraźnie, a zdecydowanie nie to chciała. Ostentacyjnie odwróciła się i pohamowała, by się nie skrzywić zbyt ostentacyjnie.-Wiesz co, to nie ma sensu Lil...-prychnęła i zaczęła się zastanawiać, jak najłatwiej zleźć z tego stolika, bo nie wyglądało to na najprostsze zadanie, zwłaszcza w tych butach.
Charlotte Cooper - 2010-12-28, 22:13

Szarlotka przecież nie robiła nic złego, broniła tylko Dane'a, który swoją drogą jak zawsze pakował się w jakieś kłopoty i wiedziała, że chłopak nie wyjdzie z tego cało, bo co jak co, ale chłopak do bicia raczej się nie palił, wolał się wciąż bawić w te swoje gierki, prowokując.
Kiedy Keith wyciągnął ją z tej całej szamotaniny, obejrzała się w poszukiwaniu wzrokiem Dane'a, którego dostrzegła już po chwili, całego podnieconego z powodu tego co rozpętał. Istny diabeł.
-Dobry plan- powiedziała kiwając głową w geście i ruszając tuż przed siebie, gdzie ludzi nie było praktycznie wcale. Będąc już prawie przy wyjściu, tuż przed nią stanął wysoki, ubrany cały na czarno mężczyzna, którego t-shirt o mało co nie zaczynał się pruć od jego wielkich bicepsów. Szarlotka uniosła głowę ku górze, czując jego spojrzenie. Odwróciła się na pięcie, chcąc szybko skierować się do innego wyjścia, kiedy jej ramie chwycił ktoś z ogromną siłą, bezlitośnie je cisnąć.
-Puszczaj!- krzyknęła starając się wyrwać mężczyźnie.

Amber Lockhart - 2010-12-28, 22:14

Dała mu się zaprowadzić na parkiet, a gdy już tam dotarli, przysunęła się do niego bardzo, bardzo blisko. Owszem, nie miała nic przeciwko temu, aby Ty dotykał ją w takich miejscach, jak lędźwie. Ona sama jedną z dłoni usadowiła na jego ramieniu, po czym zaczęła powoli poruszać się w rytm muzyki, którą akurat zaserwowała im orkiestra. Spodziewała się, że chłopak od razu prosto z mostu zaproponuje jej coś bardziej interesującego, niż zwykły taniec, zwłaszcza jeden z tak zwanych "przytulańców", ponieważ tylko taki pasował do obecnie granych rytmów.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 22:21

No, od czegoś w końcu trzeba zacząć. Przecież nie wsadzi jej od razu ręki do majtek, bo dostanie w pysk, choćby dziewczyna nie miała tak na prawdę nic przeciwko. Wtedy to byłoby za styl. Swoją dłoń przesunął nieco niżej, badając kształt krągłego tyłeczka dziewczyny. Musiał stwierdzić, że jest całkiem, całkiem. Drugą ręką odsłonił ucho dziewczyny od długich pasm włosów w dość oryginalnym kolorze i mruknął, tak, aby dziewczyna była świadoma, że podoba jej się to, co jego ręce wyczuwają. Tak było !
Blair Backfalls - 2010-12-28, 22:21

Blair zauważyła że w końcu się coś dzieje. OD razu zobaczyła znajome twarze i oczywiście przybliżyła się do centrum wydarzeń.
Tak jak się spodziewała.
Ale cóż, w końcu ktoś rozruszał tą imprezę. Wiedziała komu kibicować, ale na razie tylko sączyła kolejny drink. Cóż zbliżała się północ.
Należało jednak pomóc Charlotte. Więc panna Backfalls złapała jakąś butelkę gotowa rozbić ją na głowie jakiegoś frajera.

Lilly Morgan - 2010-12-28, 22:22

Lillyanne westchnęła ciężko i wyrzuciła obie ręce w górę.
- Jasne. Jak sobie chcesz. - rzuciła nieco poirytowana i sama usiadła na stole. Nikt nie miał ochoty na imprezowanie, więc co to za frajda bawić się samemu? Wprawdzie kilku panów wyraziło chęć zabawy, kiedy obie z Sashą wlazły na stół, ale nie zamierzała sama dostarczać im rozrywki. Zaczęła majtać nogami w powietrzu.
- Przepraszam. - odezwała się po chwili ciszy.
- Jeśli chcesz żeby twoja impreza odniosła sukces i żeby goście się dobrze bawili, sama musisz się dobrze bawić. - powiedziała patrząc na przyjaciółkę.
- Olej Keitha. Jeśli po jednej nocy nie zwraca na ciebie uwagi, to znaczy, że nie jest ciebie wart. Nie zwracaj na niego uwagi... - urwała nagle i zmarszczyła brwi.
- Mówię rodem z kiepskiej komedii romantycznej. - stwierdziła, co było trochę dziwne, ponieważ Lilly nigdy w ten sposób nie mówiła.

Amber Lockhart - 2010-12-28, 22:26

Uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, słysząc jego mruczenie. Domyślała się, co spowodowało te odgłosy chłopaka. Znała swoją wartość i doskonale zdawała sobie sprawę z tego, jakie wrażenie robiła na płci męskiej, zapewne nawet w rozciągniętym i pogniecionym dresie wyglądałaby nieziemsko. Taki już jej los. Kontynuowała zmysłowe poruszanie się w rytm granej muzyki, powoli machając swoimi biodrami na boki i nawet na chwilę nie odsuwając się od chłopaka. Ciekawa była, jaki będzie jego kolejny krok.
Sasha McLaren - 2010-12-28, 22:31

-Niech wszyscy dadzą mi spokój. Ostatnią osobą, o której myślę jest Keith. Po pierwsze nie łudzę się, że cokolwiek miałby cokolwiek czuć do mnie, po drugie nie mam najmniejszej ochoty nawet go widzieć.-powiedziała poirytowana, po czym rzuciła takie dziwne spojrzenie na Lily i odeszła. Z resztą, kto mówi o tym, że organizator ma się dobrze bawić? Osoba, która wyciągnęła na wierzch ten cały temat, który na samym początku zepsuł jej humor i poróżnił z przyjaciółką? Lily może była BFF Sashy, ale w tym momencie raczej tak się nie zachowywała. Nie miała w sumie pretensji, bo nie myślała o tym, ale później, na chłodno może być już inaczej. Inna sprawa, że to zasługa Sashy, a inni dolewali tylko oliwy do ognia w tej całej sprawie.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 22:36

Jego kolejnym krokiem nie było nic innego, niż położenie obu rączek na jej biodrach, tuż po tym, jak ją obrócił tak, aby była do niego obrócona plecami.
To dobrze, że dziewczyna znała swoją wartość, bo zdecydowanie wolał takie, niż cnotki, którym musiał slodzić i powtarzać, że są coś warte.-I co, już mniej się nudzisz?-zapytał, po raz kolejny kierując swoje słowa prost do ucha dziewczyny. Jego ciepły oddech musiał być przyjazny, mimo że było ciepło w tym pomieszczeniu. Gdyby odpowiedź dziewczyny była przecząca, to zdecydowanie miał pomysł, jak można to zmienić, może to by się rudzielcowi bardziej spodobało.

Lilly Morgan - 2010-12-28, 22:37

- Sasha, ja... - zaczęła, ale nie było jej dane dokończyć zdania, ponieważ przyjaciółka już odeszła. Tak, Lilly zdecydowanie nie zachowywała się dzisiaj jak najlepsza przyjaciółka. Zresztą bardzo trudno było się z nią przyjaźnić. Owszem, dla najbliższych osób zrobiłaby wszystko, ale życie było dla niej przede wszystkim zabawą. Nie traktowała niczego poważnie. No dobra, były takie momenty, kiedy panna Morgan potrafiła zachować się dorośle i odpowiedzialnie, ale zdarzało się to bardzo rzadko i tylko nieliczni, w tym Sasha, mieli okazję się o tym przekonać. Jednak dzisiaj, działo się z nią coś zupełnie niedobrego. Zaklęła pod nosem, a potem zeszła ze stołu by znów znaleźć się samotnie przy barze i zamówić kolejnego drinka. Butelka whiskey gdzieś już przepadła.
Amber Lockhart - 2010-12-28, 22:39

Grzecznie pozwoliła mu się obrócić, a gdy już to zrobił, uniosła jedną rękę i oplotła nią jego szyję, przymykając przy tym delikatnie zielone oczy oraz dokładnie wysłuchując, co ma jej do powiedzenia na ucho. - Może odrobinę. - wymruczała cicho, zastanawiając się, jakie tym razem Ty znajdzie rozwiązanie. Oczywiście, jako inteligentna dziewczyna, szybko domyśliła się, co mogłoby zaraz przyjść chłopakowi do głowy.
Sasha McLaren - 2010-12-28, 22:42

To nie tak, że Sasha olała Lily, bo była na nią zła. Po prostu wolała odejść, zanim którakolwiek z nich nie powie czegoś, czego potem będą żałować. W taki sposób, nie odezwą się do siebie, nie powiedzą niczego przykrego. Sasha tak robiła czasem i musiała stwierdzić, że to się sprawdza. W tym momencie zerknęła tylko na zegar, który kazała powiesić w widocznym miejscu. Kwadrans do północy, szesnaście minut do jej wyjścia, którego nie mogła się wprost doczekać. Nie obchodziło jej, że jest odpowiedzialna za to wszystko.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 22:46

-Odrobinę na tyle, aby się przenieść na moment, niedaleko stąd?-zapytał uśmiechając się pod nosem. To było jasne, że tak to się skończy, prawda? Pytaniem było tylko to, kiedy, gdzie i z czyjej inicjatywy.Delikatnie ścisnął jej bioderka, przyciskając ją do siebie. No co, tak tańczyli tylko sobie, i to nadal w dość grzeczny sposób. Jak na chłopaka i dziewczynę razem, prawda?
Blair Backfalls - 2010-12-28, 22:50

Panna Backfalls nie czekała na zaproszenie i rozbiła butelkę na głowie o wiele wyższego do niej ochroniarza trzymającego Charlotte.
- cześć suko.
Rzuciła do dziewczyny z łobuzerskim uśmiechem. Stęskniła się za nią, ot co.
Miała ochotę już stąd iść bo zaiste strasznie się jej nudziło. No i razem z nimi był pewien pan, któremu musiał oświadczyć wesołą nowinę. A poza tym był tam jeszcze Johnson i Blackwell, no sama elita, o.

Amber Lockhart - 2010-12-28, 22:51

- Niedaleko stąd? - powtórzyła po nim, nie do końca rozumiejąc, co ma na myśli. Niedaleko stąd może być łazienka, tak samo jak jego lokum, a ona wolałaby wiedzieć, co ma na myśli i czy pozostanie w kasynie jeszcze do godziny dwunastej. W sumie, wybaczyłaby mu nawet to, że przegapi pokaz fajerwerków, o którym wspomniała coś jedna z jej znajomych opisując tą imprezę. Wbrew pozorom, wspomniała także o motywie przewodnim, jednakże jak widać, panna Lockhart niezbyt się nim przejęła i narzuciła na siebie sukienkę w kompletnie innym stylu, dzięki czemu zresztą wyróżniała się z tłumu innych wystrojonych dziewczyn na tej sali, jakby oryginalna uroda jej nie wystarczyła.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 22:57

-Niedaleko stąd-powtórzył tajemniczo. Jak dla niego, mogłaby być toaleta. Męska zwłaszcza, bo tak wchodzi się, albo aby załatwić, albo żeby zaliczyć i nie było bandy piszczących laleczek które odczuły właśnie potrzebę aby wyprostować czy tam zakręcić włosy. -No to jak?-zapytał, nie przejmując się tym, która jest godzina, a było już co raz bliżej dwunastej, tak na prawdę.
Amber Lockhart - 2010-12-28, 23:05

- Prowadź. - odpowiedziała krótko, nagle przerywając swój taniec i zabierając rękę z jego szyi. Po chwili chłopak pociągnął ją w kierunku wyjścia z sali, a Amber idąc, złapała od jednego z kelnerów kieliszek z szampanem. Szybko opróżniła go jednym chlustem, po czym naczynie odstawiła na jakiś stolik, który mijali. Tak, jak się spodziewała, chłopak przyprowadził ją do męskiej toalety. Gdy już się tam znaleźli, spojrzała na niego z lekko uniesioną jedną brwią ku górze, czekając aż wreszcie ją pocałuje, czego o dziwo nie zrobił jeszcze wcześniej, na sali.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 23:13

Uśmiechnął się i faktycznie, poprowadził ją do męskiej toalety. Faktycznie, dopiero wtedy pierwszy raz ją pocałował. Zrobił to od razu namiętnie, wprowadzając do jednej z kabin. Wtedy oparł dziewczynę o drzwi, wcześniej przekręcając zamek. Mrugnął do niej oczkiem, po czym oparł rękę nad jej ramieniem, wracając do całowania jej. Drugą, zaczął podwijać jej sukienkę, szybko dochodząc do sedna sprawy, w której tutaj przyszli.
Amber Lockhart - 2010-12-28, 23:18

No i stało się, co się stało, a po tym wszystkim Amber pożegnała się z chłopakiem jednym uśmiechem i delikatnym muśnięciem w usta. - Do zobaczenia. - rzuciła poprawiając swoją sukienkę, a następnie wyszła z kabiny. Podeszła do wielkiego, podświetlanego lustra i zaczęła przeczesywać swoje długie, potargane włosy. Po szybkich poprawkach znów równie wspaniale, jak w chwili, kiedy przybyła na całe przyjęcie. Dokładnie w tym samym momencie, kiedy ona zmierzała do wyjścia, do toalety wszedł jakiś mężczyzna. Zlustrował rudzielca uważnie wzrokiem, odrobinę zdezorientowany. Widząc to Amber uśmiechnęła się pod nosem i wyszła z łazienki, od razu kierując się w stronę wielkiej sali, by móc napić się raz jeszcze, zanim wybije długo oczekiwana północ.
Sasha McLaren - 2010-12-28, 23:22

Sasha ocknęła się z samotnego siedzenia, gdy ludzie zaczęli skandować po kolei od dziesięciu do jednego. Do był znak, że wybija północ. Kelnerzy kręcili się jak w ukropie, żeby każdy miał kieliszek szampana na powitanie nowego roku, toasty itp. Dziewczyna chwyciła kieliszek, po gromkim "juhuuuu" wypiła go, chwiejnym krokiem przeszła przez całą salę i wyszła, będąc w paskudnym nastroju. Na szczęście, nikt jej nie zatrzymywał.
Ty Gevinson - 2010-12-28, 23:27

To krótkie do zobaczenia skwitował uśmiechem, po czym również skierował się z powrotem na salę kasyna. Chwycił kieliszek, bo właśnie odliczano od dziesięciu do zera. Gdy odliczanie dobiegło końca, spojrzał kto stoi obok niego, zauważył z powrotem Amber, po czym cmoknął ją w usta z przebiegłym uśmieszkiem. -Pocałunek o północy, no co-zaśmiał się, po czym dopił szampana-Aha. Szczęśliwego Nowego Roku

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group