Plaża - Zatoczka

Audrey Hudson - 2010-11-15, 22:51
Temat postu: Zatoczka

Ophelia Bissette - 2011-02-11, 19:18

Ofelia wpadła na sekundę do mieszkania Sashy żeby szybko się przebrać i ogarnąć, a później wyszła kierując się nad zatokę i na każdym kroku przekonując, że prowadzenie tak silnego i dużego psa nie jest łatwe.
Reese był zachwycony faktem, że może spędzić trochę czasu na świeżym powietrzu, więc co chwila ciągnął Ofelię w stronę innych psów, a ona - z różnym skutkiem - starała się go hamować, szczególnie kiedy pies nie wyglądał na zbyt zachwyconego widokiem towarzysza innej rasy.
W końcu jednak dotarła nad zatokę i spuściła Reese'a ze smyczy, żeby mógł pobiegać. Znalazła jakiś patyk i zajęła się zabawą z psiną, za każdym razem walcząc o odebranie patyka, z czym miał pewne problemy. W końcu jednak ta sztuka jej się udawała i na powrót odrzucała przedmiot czekając aż pies jej go przyniesie.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-12, 00:08

Nouvelle szybko się ogarnęła, zgarnęła do torebki wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy, a że było ich całkiem sporo - dobrze, że i torba była duża. Związała włosy w koński ogon, nałożyła kurtkę, buty i była gotowa.
(...) Zapłaciła taksówkarzowi za podwózkę. Dziwne, ale nie miała ochoty się tak długo wlec nad wskazane miejsce, gdzie miała spotkać się z przyjaciółką. Z resztą, po co miała dłużej denerwować Ophelie? No właśnie.
W każdym bądź razie ujrzała ją, kiedy tylko się tam znalazła. Blond włosy, taka kruchutka - wszędzie ją pozna. Zadowolona ruszyła szybkim krokiem, nie mogła się po prostu doczekać, aż uściska swoją przyjaciółkę, ucałuje i razem będą sobie opowiadać wszelakie historyjki, które wydarzyły się przez ten czas, kiedy się nie widziały. - Ophelia! - krzyknęła zadowolona. Nie wiadome było, czy ją pozna. W końcu zmiana koloru włosów na ciemniejszy, z jasnego blondu. No ale niech będzie. - Nic się nie zmieniłaś. - wtuliła się w dziewczynę swobodnie, całując na przywitanie w policzek. - Boże, jak dobrze Cię widzieć. - i wtedy spostrzegła również biegnącego w ich stronę psa. Uśmiechnęła się odruchowo. Uwielbiała zwierzęta!

Ophelia Bissette - 2011-02-12, 00:17

Ofelia bawiła się w najlepsze z psem, zapominając o upływającym czasie oraz tym, jak długo czeka na przyjaciółkę.
W końcu jednak usłyszała znajomy głos wołający jej imię i odwróciła się w kierunku, z którego dochodził, w pierwszej chwili faktycznie nie rozpoznając Nouvelle - spodziewała się zobaczyć ją taką, jaką widziała ostatnim razem. Zmiana koloru włosów nieco ją zmieniła, jednak po przyjrzeniu się, od razu rozpoznała jej sposób poruszania się, figurę czy ubiór i uśmiechnęła wesoło na widok przyjaciółki.
- Jak ja za tobą tęskniłam! - powiedziała, kiedy już dziewczyna się przy niej znalazła i przytuliła ją do siebie mocno, po chwili odsuwając żeby się jej lepiej przyjrzeć. - Ślicznie ci w tym kolorze - dodała z uśmiechem i akurat podbiegł do niej pies trzymający w pysku patyk i zerkający z zainteresowaniem na nowo przybyłą.
- Poznaj Reese'a, który próbował mnie zabić w drodze nad zatokę.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-12, 00:56

Słysząc padający komplement z ust przyjaciółki, uśmiechnęła się, poprawiając ramię torby. - Dzięki. Wiesz, też się w nich lepiej czuję. - pokiwała głową, a kiedy została przedstawiona Reese'a, z dopowiedzeniem, że omal nie zabił Opheli, Nouvelle roześmiała się, i kucnęła przy zwierzęciu, głaskając go po głowie. - I tak trzymaj. - uśmiechnęła się, drapiąc go za uchem, ale zaraz potem znowu się podniosła, chcąc z bliska przyjrzeć tak dawno nie widzianej, a jakże kochanej osoby. Mają tyle do nadrobienia, tyle do omówienia. Powrót do przeszłości, wspominanie, mówienie o przyszłości, o tym co się wydarzyło. Panna Rhodes już nie mogła się doczekać. Z resztą, mogłaby robić ze swoją przyjaciółką cokolwiek. Mogły nawet milczeć, czy liczyć chmury na niebie. Z nią wszystko wydawało się być ciekawe, a przecież o to chyba chodziło, prawda? - No. Mamy sobie obie wiele do powiedzenia, co? Chodź. - pociągnęła dziewczynę delikatnie za rękę, chcąc się przejść wzdłuż zatoczki. Oddychała spokojnie, a pies biegał wokół nich, aż w końcu Nouvelle odważyła się rzucić mu patyk, za którym pobiegł w długą. - No? To może uświadomisz mnie...? Znaczy, mów. Mów do mnie, chcę wiedzieć wszystko.
Ophelia Bissette - 2011-02-12, 01:06

- Ej, nie zmawiaj go przeciwko mnie! - powiedziała ze śmiechem wymieszanym z udawanym oburzeniem. Gdy Nouvelle już odsunęła się od zwierzęcia, ten, zapewne z braku dalszego zainteresowania ze strony dziewczyn, wypluł patyk i pobiegł w stronę ptaków szczekając na nie i powodując, że wzbiły się do lotu.
Blondynka natychmiast skupiła się na swojej przyjaciółce, której obecność zawsze napawała ją optymizmem - z pozoru różniły się od siebie, jednak chyba w tym tkwiła ich moc. Gdyby były zbyt podobnie, wbrew pozorom, dochodziłoby zdecydowanie do większej ilości kłótni, a ich relacja nie byłaby już taka wyjątkowa.
- Bardzo wiele - potwierdziła poprawiając szarą czapkę, która zsunęła jej się z głowy od ich uścisku. Kiedy już ruszyły brzegiem zatoki, Reese wrócił do nich, ale to Nouvelle skupiła się na zabawie z nim. - Wszystko? Rzuć mi jakieś hasło, za dużo tego, nawet nie wiem od czego zacząć.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-12, 01:37

Przez moment Nouvelle udała, że się zastanawiała, ale tak naprawdę miała już tyle pytań do Opheli, że już sama nie wiedziała od czego zacząć. - Hm... pomyślmy... - wyszeptała niby to sama do siebie, co chwila poprawiając ramię torby, która osuwała jej się, jakby specjalnie chciała zrobić na złość swojej właścicielce. - Shane. Z pewnością, chcę się czegoś o nim dowiedzieć! I sprawdzić, czy nie doznasz rozczarowania! Wiesz, że w tym temacie będę się o Ciebie troszczyć, jak cholera! - przyjrzała się jej uważnie. Tak cholernie się stęskniła, że chyba bardziej nie mogła. Na niej mogła w pełni polegać. Mogła jej powiedzieć dosłownie wszystko. Miała do niej w pełni zaufanie, wiedząc że ani jedna ani druga nie wykorzysta nic przeciwko drugiej. - No, opowiadaj. Z chęcią wsłucham się w jakąś historyjkę z happy endem.
Ophelia Bissette - 2011-02-12, 12:52

Nie dziwiła się, że Nouvelle sama ma problemy z wyborem konkretnego tematu - odkąd wyjechała, tyle się zmieniło, niekoniecznie na dobre.
- Shane? - powtórzyła, a na jej twarz wstąpił ciepły uśmiech, kiedy tylko przed oczami jej wyobraźni stanęła postać chłopaka. - Hm, znamy się już jakiś czas, ale nigdy nie spędzaliśmy ze sobą zbyt wiele czasu. Kiedy byłam w szpitalu, odwiedził mnie, całkiem przypadkiem, nawet nie wiedział, że tam jestem. Poprosiłam go żeby nauczył mnie strzelać, zaproponowałam w zamian, że nauczę go tańczyć i... tak to się jakoś potoczyło.
Uśmiechnęła się do przyjaciółki, uświadamiając sobie, że jej historia brzmi trochę jak fabuła jakiejś komedii romantycznej.
- I nie martw się o mnie, Shane jest naprawdę kochany, czuły i opiekuńczy... Zresztą, mówił żebym zabrała Cię do niego dziś wieczorem, więc jeśli nie masz żadnych innych planów, sama możesz się przekonać, że wygrałam los na loterii.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-12, 22:51

Szła, szła i szła, jednak uważnie słuchała przyjaciółki, bo naprawdę interesowało ją to, co działo się odkąd wyjechała. Cieszyła się ze szczęścia osoby, która tak wiele dla niej znaczyła, jednocześnie martwiąc się, by ta bajka trwała jak najdłużej. Bo zależało jej, by Ophelia była szczęśliwa, a owy Shane wprowadzał ją w taki nastrój, dlatego też nie chciała mieć zastrzeżeń. Nawet do tego, że ten uczył ją strzelać. - Ale zaraz zaraz. Dlaczego niby miał Cię uczyć strzelać? Dlaczego trafiłaś do szpitala, słonko? To było coś poważnego? - uniosła brew do góry, spoglądając na profil blondynki. Jej przyjaciółka była w szpitalu. Była w szpitalu, a Nouvelle wtedy świetnie się bawiła w Europie. Poczuła się okropnie, bo nic nie wiedziała. Ale co by to zmieniło? Ah, naprawdę wiele się pozmieniało od czasu, kiedy zawitała tu po raz ostatni. - Powinnam się niepokoić? - uniosła brew. Słysząc padającą propozycję, która niby to była od jej chłopaka, uśmiechnęła się zadziornie, zaraz potem chichocząc. - Przyznaję, że z chęcią sprawdziłabym, czy rzeczywiście jest taki cudowny, jak mówisz. I w razie czego, gdybym miała jakieś przypuszczenia skutecznie wybiła Ci go z głowy. - "sprzedała" jej delikatną sójkę w bok, ponownie poprawiając pasek torby.
Ophelia Bissette - 2011-02-12, 23:06

Wiedziała, że Nouvelle zapyta dlaczego była w szpitalu, choć miała cichą nadzieję, że nie skupi się akurat na tym fakcie. Nie sądziła żeby moment i miejsce były odpowiednie do opowiadania, co jej się przytrafiło.
- To dłuższa, nieciekawa historia, Nouvelle - powiedziała Ofelia wzdychając i uśmiechnęła się smutno do przyjaciółki. - Nie, nie powinnaś się niepokoić, już wszystko w porządku. Zrobimy sobie kiedyś babski wieczór, tylko my dwie, i o wszystkim ci opowiem, dobrze?
Nie chciała jej martwić, na tę chwilę sytuacja była opanowana; Shane wiedział co jej się przytrafiło i fakt, że mimo to jej nie odrzucił był najważniejszy. Ofelia wiedziała, że Nouvelle nigdy się od niej nie odwróci.
- Myślę, że trudno byłoby ci wybić mi go z głowy - powiedziała z szerokim uśmiechem i tym razem to ona odebrała patyk od Reese'a, po chwili wyrzucając go daleko przed siebie. Sekundę później usłyszała dźwięk przychodzącego smsa i wyciągnęła telefon żeby odczytać wiadomość. Uniosła nieco zaskoczona brew, powątpiewając w prawdziwość tej informacji, ale bez słowa podała telefon Nouvelle, żeby mogła przeczytać smsa.
- Jak widzisz, niektóre rzeczy nigdy się tu nie zmieniają.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 00:14

Trudno jej było pogodzić się z myślą, że powinna poczekać, aż do momentu, kiedy nadejdzie czas na tego typu zwierzenia, ale niestety - chcąc nie chcąc, musiała się na to zgodzić. Z resztą, i tak by nie namówiła swojej przyjaciółki na zwierzenia. A szkoda. - No dobra, ale mówię ci, nie dam ci spokoju, dopóki mi o tym nie opowiesz. Bo inaczej. - udała, że strzela do niej z niewidzialnego pistoletu, a zaraz potem zachichotała.
Chwilę potem, dźwięk przychodzącego sms'a wybudził Opheli z transu, wyciągnęła komórkę z torby, odczytała wiadomość, następnie podając telefon Nouvelle. - No co za ssuuu... - nie dokończyła, marszcząc gniewnie brwi. Odruchowo zacisnęła dłoń, w której trzymała telefon. - Wiesz, że zawsze jestem chętna na jakieś dramaty, pt. "Wykurzyć z miasta tą, tą i tą", prawda?! - niemalże krzyknęła z wielką ochotą, bo co jak co, podobało jej się knucie, i intrygi. Ale co się dziwić, urodziła się i wychowała w NY, mieście, które było tym przesiąknięte do szpiku kości!

Ophelia Bissette - 2011-02-13, 00:26

No właśnie - nie namówiłaby jej. Ofelia nie była skora do zwierzeń, a kto jak kto, ale jej najlepsza przyjaciółka wiedziała o tym doskonale.
- Wiem, że za bardzo mnie kochasz żeby zrobić mi krzywdę - powiedziała z uśmiechem i puściła jej oczko, niezwykle ciesząc z faktu, że wreszcie ma przy sobie tak bliską osobę, której potrafi bezgranicznie ufać. I która nigdy w nią nie zwątpi.
- Mówisz o Sashy czy o NYGirl? - zapytała nieznacznie unosząc przy tym kąciki ust. - Nie napalaj się zbytnio, nadal nie wiadomo kim jest ta druga, a Sasha... cóż, nie wydaje mi się żeby Shane mnie z nią właśnie w tej chwili zdradzał. Ufam mu.
Odebrała od Nouvelle swój telefon i wrzuciła go do torebki, niezbyt zadowolona z tego, że sms nieco popsuł jej nastrój, który zapowiadał się świetnie na resztę dnia przez przyjazd przyjaciółki.
- Zresztą, obiecałaś że dzisiaj wpadniesz do niego razem ze mną, wierzę w twoje umiejętności wyczucia zdrady - dodała odwracając głowę w stronę wody i przyglądając się jej przez dłuższą chwilę.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 00:37

- Dobra. Niestety, tak. Ale mogę cię nadal tym straszyć, ot co. - ułożyła obie dłonie na biodrach, uważnie jej się przyglądając, niczym tajny detektyw, który chce wyniuchać coś, co znacznie wpłynęłoby na dalszy rozwój konwersacji, czy wydarzeń. Niestety, Ophelia znała Nouvelle zbyt dobrze, by wiedzieć, że tych słów nie należy brać na poważnie. Niestety. - Oj, nieważne. - wzruszyła ramionami. - Obojętne. - potarła o siebie dłonie, bo rzeczywiście, było trochę chłodno, nawet jak na tę porę roku. Przypatrywała się blondynce, jak chowa telefon, kręcąc głową. - Tak bardzo wierzysz w jego cudowną naturę? No ale dobra. - pokazała ruchem dłoni, że się poddaje. - Oooo tak, wierz mi. Mam bardzo dobry niuchacz do takich spraw, więc nie ma się co martwić. Z resztą, wątpię, żeby w ogóle nawet to planował, biorąc pod uwagę, co ma przy sobie. - ruszyła bioderkiem, nieco popychając swoją przyjaciółkę w bok, śmiejąc się przez moment jak głupia. - Obiecałam, obiecałam. I tak zrobię. - uniosła jeden palec do góry.
Ophelia Bissette - 2011-02-13, 00:47

- Lepiej wymyśl coś straszniejszego. No nie wiem, na przykład... postanawiam być grzeczna i miła, odstawić alkohol i wstąpić do zakonu. Wtedy naprawdę zaczęłabym się bać - powiedziała ze śmiechem, po chwili wzdychając kiedy dziewczyna zadała jej pytanie.
- Wierzę. Shane jest... jak wyrwany z innego świata, zupełnie nie w klimacie nowojorskich intryg, kłamstw, imprez - stwierdziła. Ciężko jej było uwierzyć, że Shane byłby skłonny ją zdradzić, tym bardziej, że byli ze sobą bardzo krótko, a z Sashą podobno tylko się przyjaźnił.
Zaśmiała się, kiedy przyjaciółka trąciła ją biodrem, zataczając się na kilka centymetrów i w zamian dając jej lekkiego kuksańca w bok.
- Zawracamy? - zapytała widząc, że doszły dość daleko, a pogoda faktycznie nie była zbyt zachęcająca do spacerowania po dworze, jej dłonie też zaczynały marznąć, nie wspominając na nogach, które chroniły tylko legginsy.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 00:51

- Nie, kochanie. - machnęła palcem wskazującym, śmiejąc się. - To jest niemożliwe, z bardzo prostych przyczyn. Urodziłam się po to, by być niegrzeczną, alkohol dodaje do mojego życia kolorów, a wstąpienie do zakonu jest niemożliwe, bo raczej by mnie tam nie przyjęli, Ophelko, więc raczej.. niestety, musisz mnie znosić taką, jaką jestem! - roześmiała się głośno, jednak zaraz potem poważniejąc. - No mówię to! Ma przy sobie kogoś tak.. nie no, nie umiem ująć tego w słowa, ale wiedz, że gdyby nawet próbował.. - zacisnęła dłoń w piąstki. - Wierz mi, nie spróbuje. - pokiwała głową. - Tak, wracajmy. Poza tym, te legginsy to był zły pomysł, słonko. - oblizała spierzchnięte nieco wargi, sekundę potem wyjmując z torby waniliową wazelinę, którą posmarowała usta. - Dobra. Działo się coś jeszcze, co mogłoby mnie zainteresować? Hm?
Ophelia Bissette - 2011-02-13, 01:02

- Mimo to, z chęcią odwiedzałabym cię w zakonie - pokiwała głową z udawaną powagą. - I kto wie, może by cię przyjęli, tam lubią beznadziejne przypadki, które mogliby nawrócić.
Wyszczerzyła ząbki w szerokim uśmiechu i na wszelki wypadek odsunęła się nieco od Nouvelle, gdyby ta miała ochotę zrobić jej malutką krzywdę.
Zawróciła biorąc dziewczynę pod ramię i wołając psa, żeby ciągle mieć go na oku, gdyby nabrał ochoty na kąpiel w zatoce, która zdecydowanie mu się nie przysłuży.
- Strzelanina na imprezie urodzinowej Sashy - powiedziała, bo to było zdecydowanie interesujące. Jeśli można to tak nazwać. - Do dzisiaj nawet nie wiem kto to zrobił, dowiedziałam się, kiedy byłam w szpitalu. W każdym razie, nikomu nie stała się większa krzywda, jakiś psychopata wpadł do klubu i postrzelił trzy osoby. Audrey, Summer i... Blair.
Przy ostatnim imieniu spojrzała nieco niepewnie na przyjaciółkę, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że są spokrewnione. Nie miała pojęcia czy Blair jej wspominała o strzelaninie.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 01:10

Nie uderzyła Opheli, choć serio, bardzo by chciała to zrobić, jednak powstrzymała się, nie chcąc być aż tak okrutna dla swojej przyjaciółki. Łapiąc ją pod ramię, ruszyły w kierunku.. w sumie to nie wiadomo jeszcze, wiadome było jednak, że Nouvelle mogłaby iść z nią zupełnie gdziekolwiek. I tak by się dobrze bawiły.
Na moment zatrzymała się, marszcząc brwi, próbując sobie przypomnieć, czy Blair jej o tym wspominała, ale chyba nie, przynajmniej nie skojarzyła tego faktu. - Kolorowych rzeczy się dowiaduję. - mruknęła pod nosem, kręcąc przy tym głową. Ruszyła znowu dalej, próbując przekminić w głowie kto by mógł za tym stać, ale nic jej do głowy nie przychodziło. Westchnęła. - Ale.. nic poważnego jej się nie stało, prawda? Czuje się dobrze, tak? W sumie, ona ma takie szczęście, że zapewne i tak szaleje, jak to ona, omiatając sobie wokół palca każdego faceta, który się nawinie. - zachichotała, kiwając głową, bo takie były fakty, tak czy siak. - Nie mów mi, że ja się lepiej bawiłam w Europie, niż wy w NY. Przecież to miasto nigdy nie śpi, trudno tutaj o nudę, słonko.

Ophelia Bissette - 2011-02-13, 01:20

Ofelka miała nadzieję, że Elle nie była taka okrutna, jednak kto wie, może zmieniła się podczas pobytu w Europie i nauczyła się tajemnej sztuki walki, którą postanowi wypróbować na blondynce.
Popatrzyła badawczo na dziewczynę, kiedy zatrzymała się, robiąc to samo. Najwyraźniej nie miała pojęcia o strzelaninie.
- Nie, była w dość ciężkim stanie, kiedy przywieziono ją do szpitala, ale z tego co wiem, wszystko już jest dobrze. Zresztą, ona sama chyba najlepiej ci wszystko opowie, mnie nie było na tej imprezie - powiedziała. Choć nie znała dobrze Blair i miała ona na pieńku z Sashą, sama Ofelia nie była wrogo nastawiona do dziewczyny, między innymi przez wzgląd na Nouvelle.
- Z tego co słyszałam omiotła sobie wokół palca mojego wykładowcę... Keitha chyba też - powiedziała z nieznacznym uśmiechem. - A przynajmniej zdaniem NYGirl, dobrze wiesz, że nie wszystko co pisze jest prawdą. A teraz lepiej opowiadaj co słychać w Europie i dlaczego nie przywiozłaś ze sobą żadnego przystojnego faceta!

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 01:34

W stosunku do najlepszej przyjaciółki nie wypada być złowrogo nastawionym, szczególnie jeśli jest nią Ophelka, ale kto to tam wie, co strzeli do głowy nieobliczanej Nouvelle. Cokolwiek to będzie, może wyniknąć z tego coś bardzo zabawnego. Ale teraz było spokojnie. Jeszcze się nie rozkręciła, ale miała nadzieję, że w końcu do tego dojdzie. Do czegoś. - Tak, będę musiała się z nią skontaktować. - westchnęła głośno, kręcąc głową. Serio, ciekawych rzeczy się dowiaduje, nie ma co. Słysząc o kokietowaniu Blair, zmarszczyła brwi. Co jak co, ale myślała, że gust to ma ona lepszy. Wykładowca? To ją akurat nie dziwiło, Blair słynęła z zamiłowań do starszych facetów, a przynajmniej tak to sobie kojarzyła Nouvelle. - Ja pierdolę. - wysyczała cicho, kręcąc głową. - Co jak co, ale sądziłam... a co mi tam, to mnie nie powinno dziwić. Choć muszę przyznać, jestem zawiedziona. - wzruszyła ramionami. Chcąc nie chcąc, nawet nie myślała, że tym tajemniczym wykładowcą jest jej chrzestny, bo szczerze ją to nie interesowało. - Co słychać w Europie? - zdecydowanie się ożywiła. Roześmiała się wesoło, przeczesując włosy palcami. - Europa gorąca i chętna do zabawy z Amerykanką. - puściła blondynce oczko, oblizując wargi, które teraz smakowały jak wanilia. - Dlaczego? Oj, z prostych przyczyn; nie dałby mi spokoju, a ja muszę być wolna jak ptak. Nie ma innej opcji. No ale co się działo. Co się działo. Wszyscy tam napaleni są. I lecą na blondynki! W końcu się zdenerwowałam i przefarbowałam włosy na brąz, ale chyba nawet to ich nie powstrzymało. Swoją drogą, wyszalałam się za wsze czasy, mam mnóstwo zdjęć i miłe wspomnienia, szczególnie z tam.. kilkoma osobami. No ale!
Ophelia Bissette - 2011-02-13, 01:45

No właśnie: kto tam wie. Ofelia znała Elle na tyle, żeby wiedzieć, że ta w każdej chwili może ją czymś zaskoczyć. I to właśnie było cudowne.
- Cóż, z tego co wiem Blair i Keith utrzymują dość... bliskie stosunki. Chyba się przyjaźnią - wzruszyła ramionami, bo Backfalls raczej wiedziała w co się pakuje. Zresztą, blondynka nie miała zamiaru wtrącać się w jej życie osobiste, w końcu to nie jej sprawa, nawet nie utrzymywały ze sobą żadnych bliskich kontaktów.
Akurat o tym, że Nouvelle zna dobrze Neithara, Ofelia nie miała pojęcia. Nigdy nie widziała ich razem, dziewczyna nawet o nim nie wspominała, więc i ona nie skojarzyła faktów.
Zaśmiała się słysząc słowa Elle, ciesząc się, że spędziła miło czas w Europie.
- Mam nadzieję, że nie zrobiłaś niczego bardzo głupiego. Bo w to, że nic w ogóle głupiego nie zrobiłaś, nie uwierzę! - powiedziała wesoło. - I koniecznie musisz mi pokazać te zdjęcia.
Przywołała do siebie Reese'a, który był zajęty zabawą z innym psem, jednak w końcu przybiegł, kiedy krzyknęła jego imię drugi raz. Zbliżały się do opuszczenia zatoki i wolała już teraz zapiąć psa w smycz, żeby nie musieć później za nim ganiać.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 01:51

Tak tak, Nouvelle zaliczała się do osób nieobliczalnych. Niektórym to pasowało, niektórym nie. Ale i tak Elle miała to w poważaniu i dalej robiła to co chciała, no bo cóż... to jej się podobało, i za cholerę nie widziała sensu w tym, by to zmieniać. Dla kogokolwiek.
Tak, niestety znała swojego chrzestnego, jednak żadnych kontaktów z nim nie utrzymywała, i było jej bardzo dobrze z tym jakże zajebistym faktem. Po co się pakować w jakiekolwiek relacje z nim? Nie przypuszczała jednak, że niedługo tak czy siak, ten mężczyzna będzie miał na nią oko, chociażby ze względu na prośbę od jej rodziców. Jęknęła, słysząc, że B. i K. przyjaźnią się. - Tak tak, ja już wiem na czym polega ta przyjaźń. - odruchowo nawet zaśmiała się, bo niestety, ale jakoś nie wyobrażała sobie, by łączyła ich tylko przyjaźń. Bez żadnych dodatków. Ale cóż, nie mieszała się, bo to nie było i nie leżało w jej naturze. - Bardzo głupiego może nie, ale w każdym bądź razie nikt nie narzekał, kiedy tańczyłam na stole barowym, prawie pozbywając się części swoich ubrań. Ciesz się, że poznałam tam jednego typka, który skutecznie mnie stamtąd ściągnął i pomógł wytrzeźwieć, bo znając życie, te zdjęcia obiegłyby Amerykę, co skutecznie mogłaby podrzucić NYGirl. - westchnęła głośno, krocząc blisko przyjaciółki, patrząc na rozweselonego mimo wszystko psiaka. - A pokażę, pokażę. Tylko nie jestem pewna, czy chcesz je wszystkie zobaczyć. - wyszeptała pod nosem ostatnie zdanie.

Ophelia Bissette - 2011-02-13, 02:03

W tym momencie wyłaniał się kolejny plus Elle: nie przejmowała się opinią innych i robiła swoje, ceniąc tych, którzy potrafili docenić także ją. Ofelia miała pewność, że jej przyjaciółka nigdy nie udaje i po prostu jest sobą, co było w NY rzadkością.
Nieznacznie uniosła kąciki ust na jej słowa, bo myślała podobnie, jednak nie chciała mówić tego na głos. To nie jej życie, nie jej przyjaciele, czyli nie jej sprawa.
- Czyli nie było aż tak źle - mruknęła pod nosem. - Martwiłabym się gdybyś przed wejściem na bar zdążyła się rozebrać.
Popatrzyła jeszcze badawczo na przyjaciółkę, jakby chciała prześwietlić ją spojrzeniem.
- Nic poza tym? Żadnych ślubów po pijaku, nagrań, które nie powinny ujrzeć światła dziennego i wizyt na komisariacie za nielegalne, nocne wyścigi?
Dobrze znała Elle i wiedziała, że tego ostatniego raczej nie byłaby sobie w stanie odmówić, uwielbiała brać udział w czymś takim.
- Słyszałam to! - powiedziała, kiedy do jej uszu dotarł szept dziewczyny. - I nadal chcę je wszystkie zobaczyć!

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 02:08

Ni stąd ni zowąd wybuchnęła śmiechem. Sama nie wiedziała co na nią tak zadziałało, ale po prostu stało się i już. Nie zatrzymała tego. Przez krótki okres czasu szła i śmiała się na przemian, bo rzeczywiście - Ophelka znała ją bardzo dobrze, doskonale zdając sobie sprawę, że wyścigi samochodowe to jedna z jej ulubionych czynności. - O tak. Wizyty na komisariacie i oplatanie sobie wokół palca stróżów prawa. To było piękne. Nie wiedziałam, że jeden z gości, z którymi jechałam był gejem. Lepiej sobie poradził z policjantem, niż ja. Obraza. - pokręciła niby to zbolała głową, jednak zaraz znowu się ożywiła. - Ty wiesz jak oni się dziwili, że mnie to interesuje? Booże, jakby było coś dziwnego w tym, że dziewczyna lubi szybkie samochody i tajne wyścigi. - wzruszyła ramionami, bo ona sama nie widziała w tym nic nadzwyczajnego. - Ślubów? Niee, chyba nie. Przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo, może wyjdzie to w przeciągu kilku tygodni. Miej się na baczności! Może już jestem mężatką! No.. dobra. Ale potem nie biadol mi, co one przedstawiają! Sama tego chciałaś! - pogroziła jej palcem, niczym małemu dziecku, jakby w ten sposób chciała ją przestrzec przed konsekwencjami, jakie mogły czyhać na nią, gdy przejrzy zdjęcia.
Ophelia Bissette - 2011-02-13, 02:16

Kiedy Elle zaczęła się śmiać, Ofelia również nie mogła długo powstrzymywać tego odruchu i poszła w jej ślady, nie przejmując się tym, że mijająca ich kobieta dziwnie im się przyglądała.
- Czy to oznacza, że ten policjant też był gejem? - zapytała z szelmowskim uśmieszkiem, który pojawiał się na jej ustach w towarzystwie niewielu ludzi. - Ludzie żyją stereotypami, ich zdaniem powinnaś biegać po sklepach z ciuchami, siedzieć godzinami przed lustrem i plotkować z przyjaciółkami. - Również wzruszyła ramionami, bo ludzie tacy już byli. Żyli w swoim ciasnym świecie i nie pozwalali nikomu przebić grubego muru, którym się otoczyli. - Nie możesz być mężatką, chcę być twoją druhną! I nie martw się, nałożysz na te zdjęcia cen...
Zapewne dokończyłaby zdanie. Gdyby nie to, że Reese właśnie pociągnął ją do przodu, zauważając po drugiej stronie ulicy kota, a Ofelka zupełnie się tego nie spodziewała i została zmuszona do pobiegnięcia za zwierzakiem, starając się go jakoś powstrzymać.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 02:26

Już chciała coś dodać, już chciała zacząć znów paplać jak najęta, jednak kiedy tylko otworzyła usta, by coś powiedzieć, Ophelka tak nagle zniknęła jej przed oczami, i zaczęła biec z Reese'm, bo ten najwyraźniej zauważył kota, który mógł go bardzo zdenerwować. Nouvelle jednak nie mogąc się powstrzymać, bo obrazek był świetnym obiektem, z którego można było się śmiać, wybuchnęła śmiechem, łapiąc się za kolana, zamykając powieki. Wpadła na genialny pomysł! Wyjęła z torebki telefon, i zaczęła nagrywać poczynania przyjaciółki z psem, a kiedy ten wystarczająco się uspokoił, bo kotek czmychnął gdzie się da, podbiegła do niej, chwaląc się swoim dziełem. - Jak myślisz, spodoba się ludziom na YT? - zachichotała, machając telefonem przed jej oczami. - O nie, żadną druhną. Nie ma opcji o żadnym ślubie. To prędzej ja będę się musiała wcisnąć w jakąś cytrynową sukieneczkę, którą mi wybierzesz!
Ophelia Bissette - 2011-02-13, 02:34

Dla Ofelki to wcale nie było tak zabawne jak mogło się wydawać. Kot wkrótce spostrzegł Reese'a i zwiał, a pies za nim, niemal taranując mijających ich ludzi. Blondynka nadal biegła za zwierzakiem krzycząc na niego, żeby w końcu się zatrzymał, jednak golden wykonał polecenie dopiero kiedy kot zniknął za wysokim płotem, na który wskoczył. Przez to nagłe zahamowanie blondynka niemal upadła, na szczęście hamując wylądowanie na ziemi kolanem, z którego najwyraźniej lekko starła się skóra - czuła szczypanie pod materiałem legginsów, które było jednoznaczne.
- Nawet się nie waż tego zrobić! - powiedziała natychmiast i wyrwała jej telefon z ręki, nie mogąc powstrzymać śmiechu na widok filmiku. Wyglądała komicznie, musiała to przyznać. - Wiesz, myślałam żeby cię zmusić do założenia czegoś w kolorze piwonii...

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 02:41

Zabrała jej telefon, bojąc się, że dziewczyna go usunie, a chciała sobie zostawić to jako pamiątkę, i w razie czego pokazać to komuś, jak Ophelia jej podpadnie. Schowała komórkę do torby, założyła na ramię, po czym od razu zmienił jej się wyraz twarzy, kiedy usłyszała w co ją chciała ubrać na jej ślub. - Tyś chyba oszalała, i dobrze o tym wiesz. Nie dość, że byłby to ślub, to jeszcze ja ubrana jak landrynka. Nie, na to nie licz. - znów pogroziła jej palcem, jakby w tym w ogóle było coś groźnego, a rzeczywiście to było po prostu prześmieszne! - Dobra. Jaki jest plan, moja droga? Bo chyba raczej nie będziesz paradować z obdartymi kolanami? Hm? - przelotnie spojrzała na psa, który najwyraźniej przyglądał się i jej, a Nouvelle poruszała bezdźwięcznie ustami, przekazując psu wiadomość o treści "Dobra robota". Oczywiście takie odruchy o Elle należy traktować tylko i wyłącznie jako żarciki.
Ophelia Bissette - 2011-02-13, 02:49

W takim razie, blondynka chyba będzie musiała zacząć się pilnować i stać się miła, co wcale jej się nie podobało, bo uwielbiała serwować przyjaciółce kąśliwe żarciki.
- Odrzucasz zaproszenie na mój ślub? - zapytała z teatralnym oburzeniem, jakby planowała mieć męża w najbliższym czasie, a zdecydowanie nie planowała. - Plan jest następujący: Ty zostajesz z tą bestią, ja idę szybko zrobić jakieś zakupy na kolację, a później kierujemy się do domu Shane'a. I nie waż się spiskować z Reese'm, on i tak nie rozumie co do niego mówisz.
Dała przyjaciółce kuksańca w bok za bezdźwięcznie rzucone hasło i korzystając z okazji, że stały niedaleko sklepu, przekazała jej smycz i skierowała się w tamtą stronę, ignorując pieczenie, które czuła na kolanie.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 02:53

Tak jak Ophelia powiedziała, zgarnęła od niej smycz, wystarczająco mocno ją ściskając, bo co jak co, ale nie chciała podzielić losu przyjaciółki i zedrzeć sobie skórę z kolan. O nie, co to to nie. Jednak Reese nie wydawał się zbytnio chętny do próby ucieczki, dlatego Nouvell mogła czuć się bezpiecznie. Przynajmniej przez pewien czas, nigdy nic nie wiadomo.
- Tak tak, pójdziemy do twojego kochasia. - na co pies zaszczekał, jakby tym sposobem chciał przekazać im jakąś wiadomość. - O tak, do twojego pana. - kucnęła, i zaczęła drapać go za uchem, co najwyraźniej bardzo mu odpowiadało, bo w podzięce nawet polizał ją po policzku. - HA! I teraz nie powiesz, że nie rozumie! - spojrzała jeszcze ostatni raz na przyjaciółkę, która skierowała się do sklepu, a przez ten czas Nouvelle świetnie się bawiła z psem, bo co jak co, ale zwierzęta słuchać potrafią! Nawet w sumie momentami lepiej niż ludzie, ale to nie powinno nikogo dziwić.

Ophelia Bissette - 2011-02-13, 03:00

Ofelka szybko kupiła coś, co nadawałoby się na kolację. Jakiś makaron, krewetki i inne cuda, które byłby tylko składnikami różnych dań, a zaraz po tym jak wyszła ze sklepu z siatką zakupów, przeszła jeszcze na drugą stronę ulicy, gdzie zauważyła aptekę i postanowiła kupić coś na przeziębienie dla Shane'a i odporność dla nich obojga. Zaraz po tym wróciła do przyjaciółki.
- Nadal w jednym kawałku? - zapytała z uśmiechem, widząc jak bawi się Reesem, który nie sprawiał większych problemów. - No to idziemy - stwierdziła ruszając ulicą i kierując się do mieszkania Shane'a, który znajdował się całkiem niedaleko od miejsca, w którym były.

Nouvelle Rhodes - 2011-02-13, 10:59

Świetnie spędziła ten czas z Reese'm, wsłuchując się w opowiastki Nouvelle, merdając zadziornie ogonem, domagając się cały czas, by ta drapała go za uchem, bo to miejsce najwyraźniej najbardziej mu odpowiadało.
W międzyczasie zdążyła napisać wiadomość do Blair i Dane'a, bo bądź co bądź, była z nimi w dobrych kontaktach, i dlaczego by im o sobie nie przypomnieć?
Kiedy Ophelia wróciła, pies najwyraźniej bardzo się ucieszył z jej powrotu, dlatego już razem, we trójkę kierowali się w kierunku domu Shane'a, ale Nouvelle nie miała pojęcia, gdzie ten pomieszkuje, dlatego wolała trzymać się przyjaciółki, i lepiej nic nie mówić, bo jeszcze ta ją zaprowadzi w jakąś ciemną uliczkę, i wtedy będzie po niej. A wolała jeszcze trochę pożyć i sobie z życia poużywać, bo co jak co, ale to jej najbardziej przypadło do gustu.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group