Port - Molo

Audrey Hudson - 2010-11-15, 23:00
Temat postu: Molo

Ty Gevinson - 2011-01-15, 18:12

Molo może było genialnym miejscem, ale nie w zimie. Ta już się powoli zbliżała do końca, ale to niczego nie zmieniało. To także nie przeszkadzało chłopakowi, by z aparatem na plecach spacerować po pomoście, idąc co raz dalej, w głąb oceanu. Chłodem się nie przejmował, bo do wrażliwych i delikatnych osób nie należał, jedynie wilgoć, żeby nie powiedzieć woda wisząca w powietrzu w związku z mocnym wiatrem i rozbijającymi się falami mu przeszkadzała, dlatego nie ruszał aparatu z jego futerału.
Juliet Sharp - 2011-01-15, 18:35

Juliet spacerowała w pobliżu plaży, chciała odpocząć na świeżym powietrzu jarając się waniliowym - swoim ulubionym malboro. Idąc wzdłuż plaży patrzyła w głąb gdzieś przed siebie, zauważając tym samym sposobem kogoś na molo. UDała się w owym kierunku, sama nie wiedziała po co. Może to tylko zwykły żul, niemający się gdzie podziać? Takich to ona nienawidziła, co więcej - zwyczajnie się ich bała. Będąc coraz bliżej dostrzegała co nieco sylwetkę owej postaci. Już wiedziała. Już się nie bała. Była pewna, że tto nie jest żaden pijak. Podeszła bliżej - czy jest tu coś ciekawego do sfotografowania o tej porze i w taką pogodę? - zagadała do chłopaka.
Ty Gevinson - 2011-01-15, 18:41

-Zawsze jest coś do sfotografowania-powiedział i dopiero wtedy obrócił się do dziewczyny, która go zagadnęła. On co prawda specjalizował się w fotografii mody oraz ludzi, a nie przyrody, a tylko to ostatnie pozowało mu i wdzięczyło się do niego. Mimo tego, nie zamierzał nawet wyciągnął aparatu, szkoda mu go było. Zlustrował wzrokiem dziewczynę, zatrzymując wzrok na moment na jej niemal każdej części ciała, jednak najdłużej przyglądał się jej twarzy. Mimo wszystko, faceci nie zawsze patrzą na piersi. A na dodatek, w tym przypadku to jego patrzenie nie na wiele by się zdało, dziewczyna była ubrana w końcu.
Juliet Sharp - 2011-01-15, 18:48

Przytaknęła głową, nie wiedzieć czemu wpatrywała się w usta chłopaka. Nie chciało jej się odpowiadać tylko głupiego 'aha', wolała coś dłuższego wymyśleć, jednocześnie szybko zaciągnąć chłopaka do pobliskiego baru i nie wyjść tym samym na napaloną lalę. - coś konkretnego będziesz fotografował? może ci przerwałam w pracy? - zapytała, robiąc przy tym urocze uśmieszki, które czasami działały paraliżująco na niektórych.
Ty Gevinson - 2011-01-15, 18:55

-Nie. I nie-uśmiechnął się, przeczesując swoje krótkie włosy nad czołem. -W sumie, to nie wiem po co wziąłem aparat-stwierdził wzruszając ramionami. Musiał być świadom, że to nie ta pora roku, aby napotkać na plaży jakieś ciekawe widoki do fotografowania, w końcu był dopiero styczeń. Choć przy takiej scenerii mogłyby wyjść na prawdę fajne zdjęcia, jednak żadnej dziewczynie nie życzył, aby to ona musiała się rozbierać i prężyć przed jego obiektywem, bo jemu zawsze znalezienie odpowiedniego ujęcia sporo zajmowało.
Juliet Sharp - 2011-01-15, 19:03

Ponownie skinęła głową. Juliet obserwowała każdy gest owego chłopaka, ale nie chciała od razu go speszyć. Może to był po prostu cichy,nie śmiały i nie rzucający się w oczy fotograf? Tego nie wiedziała, jednakże bardzo pragnęła się dowiedzieć. Nigdy nie przepadała za nieśmiałkami, bo nie cierpiała cały czas robić pierwszego kroku, lubiła wyzwania i to, gdy chłopak wykaże trochę zainteresowania, dlatego w razie przypadku gdyby dowiedziała się, że ten nieznajomy jest zwykłym prostakiem od razu by się jakoś zmyła. Cóż jej teraz pozostało...? Przedstawić się i spytać po prostu czy ten przystojniak da się namówić na drinka. Nie myśląc już więcej spytała - Dość chłodno, może przejdziemy się do jakiejś pobliskiej knajpy, napić się czegoś? - spojrzała na chłopaka uwodzicielskim wzrokiem.
Ty Gevinson - 2011-01-15, 19:11

Ty zdecydowanie był nieśmiały. Nie dał też żadnego powodu, aby tak o nim sądzić.-Jasne, czemu nie-stwierdził, choć sam nie zmarzł wcale a wcale-Ale może na razie rozgrzać cię w jakiś inny sposób?-zapytał unosząc nieco jedną ze swoich brwi do góry. Te słodkie minki u blondynki dały mu sporo do myślenia i w jego główce wykiełkowała niemal pewność, że polubi tą dziewczynę, zdecydowanie.
Juliet Sharp - 2011-01-15, 19:18

- mmm.. A co proponujesz? - spytała trzepocząc rzęsami. Szczerze? Była gotowa na wszystko, ten chłopak wpadł jej w oko i nie miała zamiaru kryć tego - zresztą zawsze tak było. Ty nieśmiały? Nawet tego nie spostrzegła, wręcz przeciwnie stwierdziła, że chłopak jest całkiem spoko i nie wydaje się być nieśmiałkiem. W innym przypadku Juliet już dawno by zwiała.
Ty Gevinson - 2011-01-15, 19:23

-Hm... No nie wiem, ale na pewno coś wymyślę. -stwierdził pewny siebie. Podszedł do dziewczyny i stanął za nią, obejmując ja rękami w pasie. Bliskość drugiej osoby musiała na nią wpłynąć nieco rozgrzewająco. Zwłaszcza, gdy tym kimś był Ty.-Więc dokąd chcesz pójść?-zapytał wprost do jej ucha, a ton jego głosu mógł zasugerować, że nie koniecznie musi to być jakaś knajpka, czy bar.
Juliet Sharp - 2011-01-15, 19:31

Ahh na pewno. Juliet poczuła ciepło, które biło od dalej jej nieznajomego chłopaka. Jednocześnie poczuła malutkie łaskotki w pasie. Sharp miała niesamowite łaskotki, szczególnie w pasie, gdzie wędrowały sobie dłonie chłopaka. Wolała jednak się powstrzymać i pozostać bardziej tajemniczą, jedynie uśmiechneła się szeroko. Gdy usłyszała pytanie, dokąd chciałaby się wybrać odwróciła głowę w stronę młodzieńca i musnęła delikatnie jego pociągając według Juliet usta. - może być nawet twoje mieszkanie. - szepnęła zaraz.
Ty Gevinson - 2011-01-15, 19:34

-Nawet moje-roześmiał się, nie pozwalając dziewczynie odwrócić głowy przez to, że pocałował ją. Jemu to jak najbardziej odpowiadało.-Może być moje mieszkanie, nie mam nic przeciwko-stwierdził po chwili zastanowienia. Poluźnił nieco swój uścisk, aby dziewczyna mogła ewentualnie się wysunąć z jego objęć bez większych problemów.-Więc?-zapytał, mając na myśli, czy idą do taksówki, czy może po raz kolejny zmieniają plany.
Juliet Sharp - 2011-01-15, 19:41

- Jasne, mi pasuje. - odpowiedziała i po raz kolejny odwzajemniła pocałunek. - Jednak mam nadzieję, że masz coś mocnego u siebie? - spytała za chwilę odrywając usta od jego. Miała na myśli jakiś alkohol, nigdy nie robiła nic na trzeźwo, zawsze musiała wypić chociaż kieliszek, by się bardziej rozluźnić. W tym pytaniu miała na myśli partnera, tak jak wcześniej wspomniała by była jeszcze bardziej luźniejsza atmosfera. Ewentualnie wobec niektórych panów stosowała jeszcze inny środek relaksujący, jednak w towarzystwie tego chłopaka wolała się wstrzymać, by ten się nie wystraszył specjalnie.
Ty Gevinson - 2011-01-15, 19:45

-Rozumiem, że po czymś mocniejszym jeszcze trudniej będzie ci się mnie oprzeć, tak?-zaśmiał się. Oczywiście, że miał coś mocniejszego. Miał całkiem nieźle zaopatrzony barek. Po tych słowach skierował się w stronę początku mola, aby mogli wyjść na ulicę, a potem złapać taksówkę i udać się do jego mieszkania, tak jak blondyna chciała.
Shane McKay - 2011-01-19, 23:10

Mimo, że miasto wydawało mu się całkiem obce, zdążył przyzwyczaić się do tutejszego portu. W zasadzie większość swojego dzieciństwa spędził w takich miejscach jak to, także zasadnioczo łatwo było mu się przystosować. Oparł się o białą balustradę i spojrzał na odległy ocean. Marzył, by już było ciepło i mógłby wziąć swoją wysłużoną zieloną deskę i po prostu rzucić się na wysokie fale, obijające brzeg. Dzisiejszy wieczór był jednak na tyle odpowiedni, że mógł zdjąć z głowy czarną czapkę i rozwinąć szalik i rozpiąć skórzaną kurtkę, co zrobił z niemałą ulgą. Odwrócił się tyłem do morza i obserwował przechadzających się ludzi. Głównie były to starsze pary, ale zauważył gdzieniegdzie samotne dziewczyny. Gdyby nie był tym kim jest, z pewnością by do nich pognał, zapuszczając jakąś gadkę na podryw. Ale na jego szczęście (albo nieszczęście?), nie był tego typu facetem. Gdy już miał stamtąd odejść, pewna dziewczyna przechodząca koło niego wydała mu się dziwnie znajoma.
Sasha McLaren - 2011-01-19, 23:14

Być może, to właśnie Sasha go minęła i stanęła w jego pobliżu. Dziewczyna pochodząca z Kalifornii, spędziła niemal połowę swojego życia na plaży, czy w okolicach wody. Sama nie pamiętała kiedy się to zaczęło, ale zawsze spędzała północ przed swoimi urodzinami nad wodą. Z reguły z przyjaciółmi, wygłupiając się i paląc ognisko. Teraz była sama, a za oknem zima, a raczej jej końcówka. Stała przy barierce, trzymając ręce w kieszeniach i wcale nie mając dobrego nastroju. Wyglądała już niemalże doskonale, ostatnie ślady po tej dziwnej imprezie na basenie znikały, choć poniektóre żebra wciąż ją bolały. W jednej z rąk trzymała komórkę, jednak jak na złość milczała. Ostatnio tylko to robiła.
Shane McKay - 2011-01-19, 23:25

Shane przez moment myślał, że coś musiało mu się przewidzieć, bo niemożliwe, by właśnie zobaczył starą znajomą z LA. Mimowolnie jednak zerkał w jej stronę średnio co trzy sekundy i nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jego przypuszczenia są słuszne. Oderwał się od barierki i powoli podszedł do dziewczyny. Niemal kopnął się mentalnie w tyłek, zauważając ironię sytuacji - niecałą minutę wcześniej kpił sobie z facetów, którzy podchodzą od tak do dziewczyn i zaczynają gadkę.
- Wybacz - odezwał się łagodnie, mając nadzieję, że jej nie przestraszy. - To pewnie zabrzmi żałośnie, ale... Czy my się przypadkiem nie znamy?

Sasha McLaren - 2011-01-19, 23:30

Spojrzała na chłopaka, może lekko przestraszona, bo kto tam wie, kogo w środku nocy zaczepiają obcy faceci i to na molo. Zaraz jednak wypuściła powietrze. Poznała chłopaka niemal natychmiastowo, lecz kolejną chwilę zastanawiała się, skąd.-Shane!-powiedziała z uśmiechem, wszystko już kojarząc.-Sasha.-przedstawiła się, jakby chciała mu coś przypomnieć, skąd się znają. Oczywiście, że się znali. Nie za dobrze, lecz niemal za każdym razem, jak jeszcze wtedy chłopak bywał w jej mieście, się widywali. Później kontakt się urwał, ale nie zapomniała go. Zawsze rywalizował z jej ówczesnym chłopakiem, na zawodach, i zazwyczaj z nim przegrywał. Niestety dla McKay'a
Shane McKay - 2011-01-19, 23:36

Jego dłoń automatycznie powędrowała w górę, chcąc walnąć się w czoło z tej głupoty. Jak mógł nie pamiętać jej imienia? Całe szczęście, że mu przypomniała, żałośnie by było, gdyby zapytał.
- Kopę lat - odparł, uśmiechając się ledwo zauważalnie. - Czy to nie jest przypadkiem zbyt późna godzina na samotne spacery po molo? - zapytał, unosząc brew.
Zawsze lubił Sashę, pomimo rywalizacji z jej chłopakiem w zawodach surferów. Nigdy by tego nie powiedział na głos, ale dziewczyna zawsze przypominała mu jego samego. Trochę zagubiona, niepewna, a mimo to silna i odważna.
- Nie spodziewałem się spotkać jakiegoś znajomego, a tu proszę. Masz jakiś radar czy coś? - Zaśmiał się. Przywykł, że nikt nigdy nie rozumiał jego odmiennego poczucia humoru.

Sasha McLaren - 2011-01-19, 23:41

-Być może jest, ale ... jak na razie, spotkało mnie tylko coś przyjemnego, a mianowicie spotkanie ciebie-uśmiechnęła się, stając bokiem do barierki, aby widzieć swojego towarzysza. Wysłuchała jego słów i musiała przyznać, że dokładnie podziela jego zdanie.-Nawet nie wiesz jak miło spotkać kogoś, kogo znasz dłużej niż cztery miesiące-stwierdziła, bo tyle już tu była. Nie chciała dodawać, że miło spotkać kogoś, kto jest pozytywnie nastawiony do ciebie i nie chce wydrapać ci oczu, ani powiedzieć kilku dosadnych słów, et cetera. -Radar? Nie, mam...-przerwała, uśmiechając się delikatnie. Nie oczekiwała tego, że chłopak będzie cokolwiek wiedział o jej urodzinach, lecz stwierdziła, że pominie ten jakże nieważny szczegół. Pomyślała, że koniecznie musi zaprosić go na swoją imprezę. Stwierdziła, że nie wie, czy ktoś przyjdzie, ale przynajmniej napije się i będzie wśród ludzi, czego ostatnio bardzo unikała. Po części też ze względu na swój wygląd.
Shane McKay - 2011-01-19, 23:47

Dopiero kiedy stanęła do niego bokiem, był w stanie zobaczyć uszkodzenia i zadrapania na jej twarzy.
- Jasna chol... Kto ci to zrobił? - Przyjrzał się jej twarzy, ale nie na tyle dociekliwie, żeby jej nie zawstydzić. Nie taką ją zapamiętał. Wspomniania zaczęły napływać bez jego woli - spacery i imprezy na plaży, wspólne pływanie. Pamiętał tą roześmianą Sashę, ale to nie ona stała teraz przed nim. Ta obecna Sasha była przybita i to musiałabyć na prawdę duża sprawa.
- Mogę jakoś pomóc?

Sasha McLaren - 2011-01-19, 23:52

-A uwierzysz, jeśli powiem, że sprowokowałam bójkę?-zapytała, uśmiechając się lekko. To dla niej nie było już żałosne, to było po prostu śmieszne. Oczywiście, nie była z tego powodu dumna, ale to był Shane, jemu mogła to powiedzieć. Owszem, coś w Sashy pękło, dawno nie była już roześmianą dziewczyną, ale ona była tego świadoma i bardzo jej tego brakowało.-Pomóc? Nie, Shane. Nowy Jork nie jest dla mnie, wracam do domu-powiedziała chyba po raz pierwszy to, o czym myślała. Była pewna, że ten ją zrozumie, bo co chwila się przeprowadzał i musiał być świadomy, że do niektórych miejsc, ludzie po prostu mentalnie nie pasują. W LA Sasha była jak ryba w wodzie, tu się dusiła, krztusiła, nie była sobą.
Shane McKay - 2011-01-19, 23:58

- Ty? Bójkę? Powiedz mi gdzie, bo aż muszę zobaczyć nagrania z kamery. Chociaż pewnie i po tym bym nie uwierzył - Próbował ją jakoś rozweselić ironiczny żartem, ale po czasie zdał sobie sprawę, że w zaistniałej sytuacji cokolwiek by nie powiedział, byłoby nie na miejscu. Kiedy oznajmiła mu, że wyjeżdża, kompletnie nie wiedział jak ma na to zareagować.
- No wiesz..? A ja dopiero co przyjechałem. Daj mi się trochę nacieszyć twoją obecnościa - odparł, uśmiechając się podstępnie. - To jak? Oprowadzisz starego kumpla po twoich ulubionych barach? - Był zadowolony z siebie, jak zwinnie przeszedł na inny temat.

Sasha McLaren - 2011-01-20, 00:03

-Poszukaj na youtubie-powiedziała uśmiechając się nieco ironicznie. -Spokojnie, nie wylatuję rano. Jeszcze jakiś czas tu będę. Muszę pozamykać wszystkie sprawy związane z uczelnią i pracą...-powiedziała, bo nawet nie dowiadywała się, jak takie sprawy się załatwia, więc długa droga przed nią.-Oczywiście, że pokażę ci moje ulubione bary.-uśmiechnęła się, choć oni z reguły nie bywali razem w barach czy klubach. No, oprócz tego na plaży, tu jednak było zdecydowanie inaczej.-Jutro, w Retreat się spotkamy.-zarządziła-I nie mów nie, bo to moje urodziny-zaszantażowała go, wystawiając wyprostowany palec do jego torsu. Przez warstwę ubrań jej dźgnięcie nie byłoby i tak bolesne, ale przecież Sasha nigdy nie chciała nikogo skrzywdzić (a wyjątek na basenie potwierdza regułę), za to nie miała nic przeciwko droczeniu się.
Shane McKay - 2011-01-20, 14:24

- Aż tak źle? - Westchnął i odchylił głowę do tyłu. - Jeśli Nowy Jork działa tak na ciebie, to już się boję co będzie ze mną. - Chciał, żeby to zabrzmiało ironicznie, ale pod pewnym względem naprawdę zaczął się obawiać tego miasta.
Wsłuchał się w jej dalsze słowa, a na jego ustach zamajaczył delikatny uśmiech.
- Wiesz dobrze, że ja nie pasuję do tego typu imprez. Ale bary z chęcią obejrzę, przynajmniej będę wiedział, w których zazwyczaj jest najmniejszy tłok i tam się będę zaszywał.
Uniósł brwi, kiedy Sasha wycelowała w niego palcem, a w jej oczach ujrzał głęboką determinację.
- Szantażujesz mnie? Nie powiem, zmieniłaś się - zauważył, ale nie powiedział tego w kąśliwy sposób. Sashy daleko było do bycia zahartowaną przez Nowy Jork i jego mieszkańców, ale widział jak na dłoni, że zaczyna się zmieniać.
Wyjął z kieszeni kurtki paczkę swoich ulubionych fajek i skierował ją w stronę dziewczyny.

Sasha McLaren - 2011-01-20, 14:34

-Przestań, Ty jesteś twardy, nie dasz się wrednym ludziom...-stwierdziła, bo ona była dziewczyną, która nie była przyzwyczajona do tego, aby ktoś starał się działać na jej niekorzyść czy na nerwy. Nie zawsze umiała nie przejmować się tym, co inni mówią o niej, co było główną wadą i przyczyną takiego, a nie innego zachowania dziewczyny.-Shane, potraktuj to jako drink ze mną, nie sądzę, aby ktoś z moich... znajomych się tam pojawił.-westchnęła, bo tego się obawiała. Gdy będzie wiedzieć, że chociaż Shane się pojawi, nie będzie tak źle. Na widok papierosów pokręciła głową, bo pod tym względem się nie zmieniła, nie paliła ani teraz, ani nigdy.
Shane McKay - 2011-01-20, 15:01

- O czym ty mówisz? Czemu mieliby się nie pojawić? - Oderwał się od barierki i stanął naprzeciwko dziewczyny. - Powiem ci coś. Pieprzyć ich. Odwrócili się od ciebie? Pieprzyć, ich problem. Rób swoje na twoich własnych warunkach. - Przyjrzał się Sashy i nagle, nie wiedział dokładnie czemu, miał ochotę przywalić każdemu jej znajomemu z osobna. Wiedział jednak, że to nie poprawi jej nastroju, więc zapytał:
- Mam z kimś pogadać? A może zabiorę twoich tak zwanych przyjaciół na deskę i skopię im wszystkim tyłki w wyścigu? - Uśmiechnął się zadziornie, co nie zdarzało mu się często.

Sasha McLaren - 2011-01-20, 15:17

-Shane, daj spokój.-uśmiechnęła się, bo nie widziała powodu, aby Shane miał się mieszać w jej sprawy-Nie jesteśmy w przedszkolu, sama sobie poradzę z ludźmi-stwierdziła, kładąc rękę na jego ramieniu. Była mu wdzięczna, za to, co powiedział, że mógłby zrobić, ale nie. Może jej sposób rozwiązania problemów nie był o wiele bardziej dojrzały, bo w końcu chciała uciec do domu, ale uważała, że lepszy. -Rozumiem, że widzimy się jutro wieczorem?-zapytała, chcąc zmienić temat i być pewna, ze będzie ktokolwiek, kto nie ma do niej najmniejszych pretensji w żadnej sprawie

/bd gdzieś za godzinkę.

Shane McKay - 2011-01-20, 19:37

- Jak chcesz. Znasz mnie i wiesz, że nie będę naciskać - odpowiedział, a kiedy położyła mu dłoń na ramieniu z trudem powstrzymał westchnienie. Od tak dawna żaden przyjaciel, albo choćby znajomy nie zrobił w jego stronę takiego gestu. Nie żeby tego oczekiwał, bo w zasadzie tego nie lubił i nie chciał. Ale tym razem było inaczej. Sashy nie dało się od tak zignorować.
Kiwnął głową na zadane przez nią pytanie.
- Mogę zrobić wyjątek - zaśmiał się, nawiązując do swojego odmiennego stylu życia. - To jak, do którego baru teraz uderzamy?

Sasha McLaren - 2011-01-20, 19:45

Dziewczyna doceniała fakt, że chłopak nie był namolny, zdecydowanie.-Do jakiegoś w centrum-stwierdziła, bo w sumie tylko tam znała miejsca, tylko w pojedynczych przypadkach bywała gdzieś z dala od swojego miejsca zamieszkania. Co prawda Sasha nie wychodziła z domu, aby iść do jakiegoś pubu, ale co tam. To nie był normalny wieczór, jak każdy inny. Dodatkowo, miała już nieco lepszy humor, bo spotkanie starego znajomego zdecydowanie tak wpłynęło na nią.-Chodźmy w takim razie-stwierdziła zerkając na chłopaka.

/zaczniesz? ;d


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group