Szpital - Sala 211

Audrey Hudson - 2010-11-16, 22:15
Temat postu: Sala 211

Ophelia Bissette - 2011-01-22, 12:15

Ofelia nadal leżała nieprzytomna i nie miała pojęcia o tym, że została zgwałcona, że ktoś ją uratował i że trafiła do szpitala. Może to i lepiej, że przez uderzenie w głowę straciła kontakt z rzeczywistością i nie musiała patrzeć na swojego oprawcę, to oszczędzi jej trochę traumy i paskudnych wspomnień.
Jej stan był stabilny, głowa zabandażowana, a lekarze nadal nie mogli stwierdzić jak nazywa się pacjentka, którą przyjęli. Nie miała przy sobie dokumentów, portfela, nawet komórki, żeby mogli zadzwonić do kogokolwiek z jej rodziny czy przyjaciół. Dodatkowo nie wiedzieli dlaczego młoda blondynka paradowała po Central Parku niemal naga. Pielęgniarki plotkowały cicho, że sama się o to prosiła i patrzyły znacząco na dziewczynę za każdym razem, kiedy przychodziły sprawdzić jej stan. A ona trwała w błogiej nieświadomości, nawet nie wiedząc co się z nią dzieje.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 00:37

Sasha zaraz po imprezie,a raczej krwawej jatce zorganizowanej z okazji urodzin Sashy, pojechała do szpitala. Zajęło jej to niewiele czasu, na pewno krócej niż dowiezienie ofiar do sal. Dlatego blondynka spacerowała zdenerwowana po korytarzu, koniecznie musiała się dowiedzieć, czy wszystko będzie okej z dziewczynami. Przypadkowo zajrzała do jednej z sal i zaniemówiła. Weszła powoli i usiadła na stołku postawionym przy łóżku-Ophelia...-szepneła widząc dziewczynę. Łzy jej naszły do oczu, bo czego, jak czego, ale emocji to miała już pod dostatkiem tego wieczora. Poprawiła kosmyk włosów dziewczyny wystający spod bandaży.-Czy wszyscy muszą padać jak muchy?-szepnęła poprawiając dziewczynie poduszkę.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 01:13

Ofelia obudziła się już wcześniej, cała obokała. Jej stan był stabilny, a krótko po odzyskaniu przytomności wysłano do niej psychologa, który początkowo musiał wyjaśnić wszystko, co się stało, bo dziewczyna pamiętała tylko tyle, że wracała do domu przez CP, a za nią szła grupka mężczyzn. Wtedy film się urywał, jednak został odtworzony przez psycholog. To, co usłyszała Francuzka wbiło ją w fotel. Jedyne co zrobiła to podała swoje dane osobowe, nie chciała żeby kogokolwiek wzywano, nie chciała odpowiadać na żadne pytania ani rozmawiać.
Była najzwyczajniej w świecie przerażona tym co usłyszała, czuła się brudna, wykorzystana i najchętniej zakopałaby się w pościeli nie wychodząc stąd już więcej. Płakała kilka godzin w poduszkę, zanim któraś z pielęgniarek się nad nią nie zlitowała i nie dała leku, dzięki któremu spokojnie zasnęła, nadal z zaczerwienionymi oczami.
W pewnej chwili, jeszcze na pół śniąc, poczuła jak ktoś poprawia jej poduszkę i powoli otworzyła oczy.
- Sasha? - zapytała niepewnie, zastanawiając się czy to na pewno ona. W końcu nie prosiła żeby ją wzywano, nawet nie podała jej numeru telefonu czy nazwiska.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 09:42

Dziewczyna nie miała najmniejszego pojęcia co się stało z Ophelią, widziała tylko jak wygląda, a nie wyglądało to zbyt ciekawie.-Tak, to ja.-powiedziała niepewnie, w końcu były pokłócone, ale to chyba obowiązywało na czas normalnego życia, a teraz była sytuacja ekstremalna, niecodzienna.-Jak się czujesz?-zapytała próbując opanować drżenie głosu i łzy w oczach. Czterech znajomych w jednym dniu w szpitalu, na pewno nie z błahych powodów to nie było coś normalnego, a Sasha była delikatną dziewczyną. Co prawda w ostatnim czasie życie próbowało ją zahartować, ale musiała jeszcze pełnego kursu nie przejść, bo na prawdę ją to poruszyło.-Co się stało?-zapytała cicho, jakby bała się, tego co może usłyszeć.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 11:56

Ba, nikt nie wiedział co się stało z Ofelią za wyjątkiem osób, które ją uratowały z rąk oprawców. I dobrze, bo blondynka nie chciała by ktokolwiek o tym wiedział. Przez te kilka godzin zdążył jej się włączyć sintrom ofiary - to moja wina. Nikt nie kazał jej opuszczać apartamentu Keitha w takim, a nie innym stroju, nikt nie kazał iść nocą po ciemnych ścieżkach CP...
- Dobrze - skłamała, starając się żeby zabrzmiało to wiarygodnie, chociaż łzy same cisnęły jej się do oczu, kiedy pomyślała co jej się przytrafiło. - Wracałam w nocy do domu, ktoś mnie napadł, uderzył w głowę - wymyśliła na poczekaniu, mając nadzieję, że Sasha jej uwierzy.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 12:05

Och, gdyby Sasha tylko wiedziała, że Keith pozwolił jej wyjść w takim stroju z mieszkania, pijanej Ofelce, chybaby został wykastrowany. Gołą rączką Sashy (no chyba, że jej siłą woli, by się nie babrać w krwi, której blondynka nie znosiła).-Och, Ophelia...-westchnęła gdy usłyszała te słowa. Nie do końca uwierzyła w to, że dziewczyna ma się dobrze, ale w to drugie uwierzyła. Bo czy osoba tak walcząca o prawdę, kłamałaby jej w żywe oczy? Swojej, bądź co bądź, przyjaciółce? -Potrzebujesz czegoś, powiadomić kogoś?-zapytała, bo nie sądziła, aby ktokolwiek wiedział o tym co się stało, choćby ze względu na to, że blondynka byłą ubrana w brzydką, szpitalną piżamkę, zamiast w swoją.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 12:12

Oczywiście, że by kłamała. Ofiary gwałtu ukrywają prawdę niekiedy przez całe życie, a ofelkowej główce jak mantra brzmiało sama tego chciałaś, sama się o to prosiłaś, to twoja wina i miało jej to niszczyć psychikę wraz z zaufaniem do mężczyzn przez kolejne kilkadziesiąt lat.
Uśmiechnęła się ciepło do Sashy, robiąc dobrą minę do złej gry i delikatnie ścisnęła jej dłoń, dając tym samym znak, że ma się nie martwić.
- Nie, nie, moi rodzice już wiedzą, ale prosiłam żeby nie przyjeżdżali z Paryża, sama rozumiesz - skłamała po raz kolejny, bo przecież prosiła żeby nikt ich nie informował. Miała tylko nadzieję, że Sasha nie dorwie lekarza na korytarzu i nie wypyta go o stan Ofelii. - Co tutaj robisz?

Sasha McLaren - 2011-01-23, 12:19

Oczywiście, że to zrobi, martwiła się stanem blondynki. Gdyby tylko nie była taka czuła, najpierw złożyłaby wizytę lekarzowi, a dopiero później porozmawiała z nią, ale ta jak na złość od razu się obudziła.-Eh...-westchnęła tylko. A Ofelka niech się przygotuje do smażenia się w piekle, lub na źródłach geotermalnych, będzie bliżej, za takie kłamstwa.-Jakby tu powiedzieć... moja impreza zrobiła się nad wyraz wystrzałowa-próbowała zażartować, choć tak na prawdę miała wielkie wyrzuty sumienia o to co się tam stało. Ktoś wredny mógłby zauważyć, że te osoby, które oberwały, to były osoby, z którymi Sasha miała na pieńku (chyba, że zdołał zaktalizować swoje dane i wiedział, że z dwiema już się pogodziła). Dodatkowo Ofelka, kolejna pokłócona z Sashą też tu leżała, więc domysły mogą być na prawdę różne. A fakt faktem, że blondynka jako jedna z niewielu nie znała napastnika, mimo że ten twierdził, że ją zna, albo chociaż coś nie coś o niej wie.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 12:29

Kłamstewka były niewinne i na pewno nie skrzywdzą Sashy, więc Ofelka może posiedzi trochę w czyśćcu, a później wszystko będzie cacy.
- Wystrzałowa? - powtórzyła zdezorientowana za Sashą, dopiero teraz łącząc słowo impreza i moja. Urodziny Sashy! - Ojej, wszystkiego najlepszego, na śmierć zapomniałam! - powiedziała skruszona, powstrzymując się żeby nie uderzyć otwartą dłonią w czoło. - Zadzwoniłabym, ale zgubiłam telefon...
Cóż, to czy dziewczyny się pogodzą to jeszcze nic pewnego. Równie dobrze mogły tymczasowo zawiesić broń, choć żadnej wojny nie prowadziły.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 12:33

Jednak jest dość prawdopodobne, że ich stosunki staną się, cóż... bardziej przyjazne, niż są na tą chwilę.-Nie przejmuj się, nic się nie stało... ale dziękuję-stwierdziła. W końcu Ophelka oberwała w nocy, która zapewne była poprzednią nocą, bo wyglądała dość kiepsko i nawet NYGirl nie zdążyła o tym donieść, a ona lubi takie pikantne historyjki. Więc nic dziwnego, że osoba, która jest niekoniecznie przyjaźnie nastawiona, i leży po pobiciu w szpitalu, nie pamięta o urodzinach.-Tak, wystrzałowa. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Blair, Summer i Audrey są tutaj...-powiedziała cicho, niepewnie.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 12:42

Może nie zdążyła donieść, bo sama została ranna na imprezie? To by wszystko wyjaśniało, a NYG jest wśród nas...
Poza tym, nawet gdyby o tym doniosła, Ofelka nie zobaczyłaby ani notki o imprezie Sashy, ani najnowszej, o niej samej, bo nie miała jak tego odczytać.
- Mogłabyś jaśniej? - zapytała zmęczona, bo równie dobrze dziewczyny mogły dostać w oko korkiem od szampana. Nic dziwnego, że blondynka nie wpadła na pomysł, że jej przyjaciel wpadł na imprezę z bronią w ręku i postrzelił trzy osoby.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 12:46

Mówiłam o doniesieniu o pobiciu ofelki, chyba że to ona jest NYGirl, i nie miała jak tego zrobić ;>
-Jakiś znajomy dziewczyn wpadł, zrobił borutę i je wszystkie postrzelił-powiedziała chłodno, starając się opanować. Oczywiście, że było jej przykro i takie tam. Niech się panienka Bisette cieszy, że nie nazwała Jareda inaczej, bo miała już w główce taką ładną wiązankę przygotowaną dla niego, albo o nim. Mówiąc to, dodatkowo spuściła głowę, bo nie wiedziała jak się zachować. Po raz pierwszy na jej imprezie ktoś został postrzelony. Miała tylko nadzieję, że wszystkie dziewczyny wyjdą z tego, bez większego szwanku.

Ophelia Bissette - 2011-01-23, 12:57

- Postrzelił?! - wyprostowała się nagle, a później jęknęła cicho. Oprócz okropnego bólu głowy, bolało też całe ciało, szczególnie partie od pasa w dół. - Ale... jak to, po prostu wszedł i jak gdyby nigdy nic zaczął strzelać? - zapytała, wpatrując się w nią z niedowierzaniem. Przecież to było niedorzeczne, strzelanina na imprezie urodzinowej... - Jak się czują dziewczyny?
Miała wielką ochotę wstać i samej się tego dowiedzieć, ale kiedy podjęła próbę podniesienia się, okazało się to bardzo złym pomysłem.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 13:02

-Leż spokojnie-powiedziała, pomagając sie ułożyć blondynce wygodnie na powrót.-Nie, wcześniej strzelił w głośniki i lampy, zaczął coś bełkotać, że to on jest gwiazdą wieczoru, a jak dziewczyny chciały go zatrzymać, w końcu je postrzelił... i uciekł-powiedziała, choć nie była do końca pewna, czy to tak było, emocje wzięły górę. Chyba jednak nie zafałszowała bardzo historii.-Nie wiem, jak z Summer i Blair, ale z nimi było dość źle... lepiej z Audrey. Czekam, aż będę mogła do nich zajrzeć-stwierdziła, bo taki był cel jej wizyty w szpitalu, o obecności Ofelki dowiedziała się przypadkiem.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 13:18

- Nigdy w życiu się z czymś takim nie spotkałam - powiedziała szczerze, nie mogąc uwierzyć w to, co się stało. Nowy trend na sweet sixteen? Mamo, nie chcę na mojej imprezie Kanye Westa, chcę gangstera!
- Mam nadzieję, że wszystko dobrze się skończy... - powiedziała, choć zdawała sobie sprawę z tego, że Sasha i dziewczyny mają na pieńku. Ofelka nie miała nic przeciwko Summer, znała ją z treningów pływackich, a Blair tak właściwie nie znała zbyt dobrze.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 13:25

Dojrzała to spojrzenie-Nie patrz się tak na mnie, nie ja go na nie nasłałam...-wysiliła się na uśmiech-Co więcej, z Summer i Aud się pogodziłam-dodała.-Wierz mi, że ja też. Na dodatek człowieka na oczy nie widziałam, więc nie sądzę, że mu się czymś naraziłam!-powiedziała, kompletnie nie mając pojęcia, co takiego się stało, że ta sytuacja miała miejsce. Oprócz tego, że gość był pijany, tak mówili ludzie, którzy choćby przez moment byli przy nim.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 13:33

- Może nie ty, a któryś z twoich gości - powiedziała wzdychając cicho i odwracając głowę w stronę okna. Dość dużo się tego nagromadziło w ostatnim czasie, najwyraźniej jakieś fatum spadło na nią i wszystkich jej znajomych. A trzeba było zostać w Paryżu, tak, jak chciała... - Wszystko będzie dobrze - stwierdziła, bardziej do siebie niż do Sashy, choć w jej głosie ciężko było się doszukać pewności czy wiary w słowa, które dopiero co wypowiedziała.
Sasha McLaren - 2011-01-23, 14:12

Jeśli Ophelia myśli, że to ktoś ze znajomych chciał się odegrać na osobach, które ostatnio zalazły je za skórę, to musi się zawieść... bo nikt taki nie istniał-Będzie dobrze, zobaczysz..-powiedziała pocieszającym tonem, delikatnie gładząc ją po ramieniu. Nie wiedziała, gdzie oprócz głowy dziewczyna ma obrażenia, więc zrobiła to wyjątkowo delikatnie, w razie gdyby ramię też dziewczynę bolało.-Na pewno niczego nie potrzebujesz?-zapytała, bo odpowiedzi na to pytanie, mimo że zadała je dawno temu, wciąż nie doczekała. Dziewczyna na pewno za jakiś czas pójdzie do domu i nie będzie widziała żadnych przeciwwskazań, aby pozałatwiać coś dla blondynki.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 14:37

Skąd, Ofelia sądziła, że być może postrzelone osoby zalazły za skórę temu, kto je postrzelił i ta osoba dowiedziała się, że wszyscy będą w jednym miejscu o tej samej porze.
Uśmiechnęła się blado do Sashy i skinęła nieznacznie głową.
- Nie wiem ile czasu tutaj spędzę - powiedziała, bo najchętniej wyniosłaby się stąd nawet zaraz, a potem zabarykadowała w swoim apartamencie i odcięła od swiata. - Pewnie będę potrzebowała kilka osobistych drobiazgów.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 14:41

Ta wersja była już bardziej prawdopodobna, a znając Summer i Blair, nawet możliwa.-Jasne, przyniosę ci wszystko w najbliższym momencie. Miała nadzieję, że niechęć Ophelii do Sashy po tej sytuacji się zmniejszy i byłaby prze szczęśliwa, gdyby tak się stało. Sasha chciała się zapytać, jak to się stało, że taka rozsądna dziewczyna chodziła sama po nocy po jakiś ciemnych zaułkach, lecz nie chciała poruszać tego tematu, bo jej koleżanka nie wydawała się być dumna z tej podjętej przez siebie decyzji.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 14:47

- Dzięki - uśmiechnęła się do dziewczyny, ciesząc się, że ta jednak nie pyta o to, co się stało. Zresztą, przez ostatnią dobę Ofelia chyba nie zrobiła nic mądrego i zachowywała się zupełnie jak nie ona. Zaczynając od upicia się, poprzez imprezę na basenie i zgubienie swoich rzeczy, a kończąc na samotnym powrocie do domu, choć mogła siedzieć z Keithem i żartownisiem Dane'm. - Myślisz, że już będzie coś wiadomo o stanie dziewczyn? - zapytała sugerując, że Sasha mogłaby iść popytać na ten temat lekarzy.
Sasha McLaren - 2011-01-23, 14:52

Dziewczyna spojrzała na zegarek, ale nie wiedziała o której weszła do Ophelii, ani o której pojawiła się w szpitalu-Rozumiem, że chcesz się mnie pozbyć...-uśmiechnęła się, ale wstała, aby wyjść, poszukać lekarzy, którzy powiedzą coś o ich koleżankach. Chwilę jej to zajęło, zanim znalazła kogoś, kto mógłby powiedzieć jej cokolwiek. Nie za wiele dowiedziała się o Summer i Audrey, ale sama zobaczyła, że z Blair jest źle. W między czasie spytała też o stan Ophelii, a lekarz jej powiedział, że mogło być gorzej, ale jej koleżanka za wiele oleju w głowie nie ma i niestety tego nie jest w stanie zmienić. Sasha nieco zmarszczyła brwi, ale nie dopytywała się o nic. Zanim wróciła do sali blondynki, zrobiła odwiedziła jeszcze automat z napojami i batonikami, przynosząc dziewczynie nieco cukru, który jak wiadomo, zwłaszcza w postaci czekolady potrafi działać cuda.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 15:02

Nie skomentowała jej słów, tylko uśmiechnęła się blado, a kiedy już drzwi zamknęły się za Sashą, blondynka zwinęła się w kłębek i zacisnęła oczy, starając się nie rozpłakać. Wiedziała, że przyjaciółka zaraz wróci, a ona dalej będzie musiała robić dobrą minę do złej gry i udawać, że nic jej się nie stało.
Słysząc, że Sasha wraca, otworzyła oczy i przybrała na twarzy wyraz spokoju, chowając się za maską, która nie przepuszczała żadnego bólu, pogardy dla samej siebie i swojego ciała oraz całej tej mieszanki uczuć, która nią targała.
- I co z nimi?

Sasha McLaren - 2011-01-23, 15:04

-Z Blair jest kiepsko-stwierdziła smutnym głosem. Sasha nie była osobą bez serca, także nie cieszyło jej to.-Proszę-powiedziała podając batonika i kubek z gorącą czekoladą dziewczynie.-Reszta podobno lepiej, ale nie wiem. Rozmawiałam z twoim lekarzem...-powiedziała, nie mówiąc na razie, czego się dowiedziała.

/zw

Ophelia Bissette - 2011-01-23, 15:18

Nie skomentowała jej pierwszych słów. Miała ogromną nadzieję, że Blair z tego wyjdzie - też nie cieszyły ją cudze nieszczęścia, tym bardziej takie, które groziły śmiercią.
Blondynka usiadła i odebrała od Sashy smakołyki, jednak odłożyła je na stolik, nie mając w tej chwili ochoty na nic do jedzenia. Ochota jeszcze bardziej zmalała, kiedy Sasha oświadczyła, że rozmawiała z jej lekarzem. Chociaż wszystkie jej mięśnie boleśnie się napięły, udała chłodne zainteresowanie.
- Tak? Mówił, kiedy będę mogła wyjść? - zapytała spokojnie, nie dając po sobie poznać żadnych głębszych odczuć.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 15:23

-Tak. -spojrzała na dziewczynę i zaczęła się zastanawiać, co ona takiego mogła zrobić, że niby zachowała się aż tak lekkomyślnie.-Nie, tego mi nie powiedział, ale stwierdził, że mogło być o wiele gorzej z Tobą. Oraz, że zachowałaś się bardzo nie odpowiedzialnie...-powiedziała i znów zamilkła na chwilę. Czekała, że Ophelia sama jej to wyjaśni.-Nieodpowiedzialnie, bo...?-zapytała kładąc dłoń na ręce dziewczyny, aby ta wiedziała, że Sasha nie ma najmniejszej ochoty jej oceniać, niezależnie od tego, co by to było.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 15:30

Czyli nie powiedział jej wszystkiego, to dobrze. Ofelia odetchnęła z ulgą, mając nadzieję, że kolejnym zgrabnym kłamstewkiem uda jej się z tego wyplątać.
- ...bo wracałam sama, w nocy, przez dość niebezpieczny CP? - zasugerowała, robiąc przy tym skruszoną minę. - Sama muszę przyznać, że to nie było zbyt mądre.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 15:37

-Jesteś pewna, że to tylko to?-zapytała nie po to, aby wytknąć jej kłamstwo, lecz żeby się upewnić i uspokoić nieco. Mina lekarza wiele mówiła, a raczej wiele potępiała. Nie chciała znowu posądzać dziewczyny o kłamstwo, bo tamta sprawa zdecydowanie się rozdmuchała, a to było coś o wiele poważniejszego niż rzekome romansowanie z Keithem.-Skąd wracałaś?-zapytała, w sumie nie wiedząc po co pyta. Chciała wiedzieć, co tak na prawdę się stało.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 15:41

- Jestem pewna - potwierdziła spokojnie, a później spojrzała na nią niepewnie. Coś czuła, że Sasha nie ucieszy się, kiedy Ofelia powie jej skąd wracała, ale na ten temat nie miała zamiaru kłamać. - Z apartamentu Keitha - powiedziała, zaraz jednak dodała szybko ciąg dalszy. - Wściekłam się na Dane'a i nie miałam ochoty z nimi siedzieć, więc postanowiłam wrócić do siebie. Na imprezie zgubiłam telefon i pieniądze, więc nie mogłam zadzwonić po taksówkę.
Sasha McLaren - 2011-01-23, 18:03

-Zabiję...-powiedziała cicho, patrząc uważnie na dziewczynę. Nie sprecyzowała kogo, ale chwilowo Ofelka mogła czuć się spokojna.-Ukręcę mu łeb za to, przy pierwszej okazji-kontynuowała, już zdradzając, kto gra główną rolę w jej scenariuszu. Nie oszukujmy się, to on był za to odpowiedzialny. Może i był ignorantem i nie miał uczuć, ale kto normalny puszcza dziewczynę samą, nie wiadomo w jakim stanie bez telefonu, nie upewniając się, że wszystko z nią będzie okej? No dobra, to robiło wiele osób, ale Sasha nie zamierzała tego uwzględniać. Winiła Keitha za to, więc niech się lepiej do niego nie zbliża.-Widzisz? On przynosi pecha każdej, która się do niego zbliży!-mruknęła, mając na myśli zbliżenie, czyli zbliżenie się na pewną odległość a nie seks. Tylko, że pech w przypadku Sashy to były notoryczne kłótnie z przyjaciółmi,a w przypadku Ophelki pobicie. (i coś więcej, czego dla dobra Blackwella, Sasha nie wiedziała).
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 19:02

- To nie jego wina - stwierdziła blondynka, cicho ciesząc się, że złość przyjaciółki nie skupiła się na niej tylko na Keithcie. - Nie jest moją niańką.
Dobrze, że Sasha nie zdawała sobie sprawy z tego, w jakim stroju paradowała Ofelka. Styczeń, męska koszulka, bose nogi. Cud, że jeszcze nie nabawiła się zapalenia płuc, choć tak właściwie wszystko przed nią.
- A kiedy chciałam go wysłać na Grenlandię to się nie zgodziłaś - zażartowała, starając się odrobinę rozładować atmosferę.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 19:06

-Nie każę mu wsadzić się pod pierzynę i sprawdzić, czy na pewno dobrze zamknęłaś drzwi, ale mógłby poczekać na taksówkę z tobą!-stwierdziła, nie widząc najmniejszego usprawiedliwienia dla chłopaka. I racja, Gdy tylko Sasha się dowie o szczegółach tej sytuacji (a niemal pewne jest, że w końcu jej się to uda), Blackwell będzie miał na prawdę przechlapane. Żeby nie było, Ofelce też się dostanie, chyba, że Sashy będzie jej zbyt szkoda, gdy dowie się o całym zajściu.-Teraz żałuję, wierz mi...-uśmiechnęła się do niej, ale dalej była podburzona. Może faktycznie trzeba go było odesłać na tą Grenlandię? Pytanie tylko, czy to by odwiodło od robienia kolejnych głupich rzeczy?
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 19:11

- Musiał pilnować swojego kumpla żeby nie stroił sobie kolejnych idiotycznych żarcików - mruknęła kwaśno. Nie obwiniała za nic Keitha. To była jej wina, wszystko było jej winą i tylko ta myśl krążyła po głowie blondynki, nie dopuszczając żadnej innej. Sama się prosiła o to, co się stało, a teraz jest nic nie warta i kiedy wyda się, co ją spotkało, nikt na nią nie spojrzy tak, jak wcześniej. Jeśli w ogóle ktoś zechce na nią spojrzeć inaczej niż z pogardą i obrzydzeniem.
- Nigdy mnie nie słuchasz - westchnęła teatralnie i uśmiechnęła się ciepło do dziewczyny.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 19:16

-Ophelia. Nie rób z niego świętego-pouczyła ją, bo ona nie miała zamiaru go wybielać, co najwyżej nieco (bardzo) oczernić. Z niego i tak spłynie jak z kaczki, a Sashy nieco ciśnienie opadnie. Oczywiście, że to nie była jej wina i na pewno nie wszyscy będą patrzeć na nią z pogardą, lecz co do tego, że będą na nią inaczej patrzeć, musiała się zgodzić. Będą patrzeć z współczuciem, co też może być denerwujące. Sasha jednak nie odwróci się od niej i pomoże jej wyjść z tego wszystkiego. -Od teraz zacznę, mamo-uśmiechnęła się. Chciała pogadać z nią, jak zaczęła rozmowę z Audrey (ps. nie zapomnij tego dokończyć S!), lecz nie wiedziała, czy to jest odpowiedni na to moment.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 19:22

- Nie robię świętego! - powiedziała z lekkim oburzeniem, bo święty to on na pewno nie był.
Jasne, że to nie była jej wina, ale Ofelia miała swoją teorię i jako ofiara odbierała wszystko nieco inaczej. Nastawienie personelu ze szpitala też nie powodowało jej lepszego samopoczucia. A współczucie było najgorszą rzeczą, jaką można zaserwować człowiekowi, tego była pewna.
- Lepiej późno niż wcale - stwierdziła i w końcu sięgnęła po gorącą czekoladę, która gorąca nie była, żeby nie wzbudzać żadnych podejrzeń ani niczego takiego.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 19:28

-Oj, przepraszam. Nie chciałam, żeby tak wyszło...-powiedziała cichym głosem, opuszczając wzrok na podłogę. To tyczyło się chyba wszystkiego, co Sasha zrobiła nie tak w ostatnim czasie. -Teraz już będzie inaczej, obiecuję-stwierdziła, niepewnie i powoli podnosząc wzrok. Nie bardzo wiedziała, jak uda jej się to zrobić, ale na pewno się postara. Nie chciałaby, aby to więcej się przydarzyło jej, ani nikomu jej bliskiemu. Po głowie kołatał jej się plan, jak ona to zrobi, a ten plan wydawał jej się jeszcze bardziej słuszny po tym wieczorze. Nie chciała jednak zostawiać żadnych nierozwiązanych spraw, tylko to ją jeszcze tu trzymało.
Shane McKay - 2011-01-23, 19:35

Jako, że nie zdążył dogonić Sashy kiedy ta opuszczała klub, Shane pojechał do szpitala zdecydowanie później - strzelanina spowolniła, a także miejscami zablokowała ruch uliczny. Będąc już na miejscu błąkał się po korytarzach, pytając ludzi gdzie może zastać pannę McLaren. Dopiero za czwartym razem uzyskał sensowną odpowiedź i poszedł do wskazanej przez pielęgniarkę sali. Stanął przed drzwiami z pozłacaną tabliczką, na której widniał numer 211, ale nie wszedł od razu. Dochodziły do niego zagłuszone odgłosy rozmów, zdecydowanie kobiecych, i Shane zastanawiał się, czy by popełnił straszne faux pas, przerywając im tak brutalnie. Po chwili namysłu uniósł rękę i delikatnie zapukał. Odczekał sekundę i wszedł do środka. Zobaczył Sashę siedzącą przy łóżku, które zajmowała jego ich wspólna znajoma Ophelia. Gdzieś na granicach jego umysłu pojawiło się pytanie, czemu dziewczyna znalazła się w szpitalu, ale stwierdził, że to może poczekać. Podszedł do dziewczyn.
- Witam. - Skinął im głową, posyłając każdej pogodny uśmiech. Nawet nie zdziwił go fakt, że tak łatwo przychodziło mu maskowanie swoich prawdziwych odczuć po tym feralnym zajściu w klubie. Stał się mistrzem w udawanym ingorowaniu niewygodnych faktów.

Ophelia Bissette - 2011-01-23, 19:42

Ofelia zastygła z czekoladą w połowie drogi do jej ust i spojrzała na Sashę.
- Nie o to mi chodziło - powiedziała ciepło i uśmiechnęła się pokrzepiająco, ostawiając na stolik czekoladę, a później uścisnęła jej dłoń. - Wiem, że będzie inaczej - szepnęła, choć mówiła o czym innym niż Sasha, jednak ona nie mogła o tym wiedzieć.
Ledwie to powiedziała, ktoś zapukał do drzwi, w których po chwili stanął Shane. Ofelia mimowolnie poczuła nieprzyjemny dreszcz, który przebiegł jej po karku. Nie czuła się pewnie w towarzystwie mężczyzn. Odwiedzały ją tylko lekarki i pielęgniarki, nie pozwalała się dotknąć żadnemu z lekarzy. Ale Shane'a przecież znała i powinna wiedzieć, że nic jej nie zrobi. Mimo to, nie potrafiła patrzeć na niego ufnie.
- Cześć - powiedziała niepewnie, nie przestając ściskać dłoni Sashy. Poza tym, nie potrafiła wykrztusić z siebie nawet zwykłego co tutaj robisz.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 19:48

-Ophelia...-zapytała jej, co się dzieje, gdy ta tak ściszyła głos.-Hej, Shane-uśmiechnęła się do niego i przesiadła się na brzeg łóżka dziewczyny, aby ten mógł usiąść na stołku. Gdy blondynka zacisnęła dłoń na jej ręce, drugą dłonią, zaczęła ją gładzić. Nie wiedziała co się stało, ale chciała uspokoić Ophelię. Zaczęła podejrzewać, że mogło być coś więcej, bo przecież to był Shane, chyba najmniej niebezpieczny człowiek, który posiada broń.
Shane McKay - 2011-01-23, 19:51

Usiadł na stołku z wdzięcznością - miał wrażenie, jakby całe wieki stał na nogach i okazja usiądnięcia była dla niego zbawienna. Nie uszło jego uwadze nastawienie Ophelii, oraz to, że mocniej ścisnęła rękę Sashy. Przeczuwał, że to musiałabyć jakaś grubsza sprawa, ale na chwilę obecną nie chciał niczego drążyć.
- Przyjechałem najszybciej jak mogłem. Co z tamtymi dwiema? - zapytał Sashę. - Porządnie oberwały...

Ophelia Bissette - 2011-01-23, 20:01

Nie zdążyła nawet nic odpowiedzieć, bo wszedł Shane, więc milczała. I nie przestawała tego robić, zachowując się jakby jej tutaj wcale nie było. Siedziała napięta jak struna, wpatrując w pościel. W myśli powtarzała sobie, że to przecież Shane, znała go i nigdy by jej nic nie zrobił. Ale jej oprawca pozostawał anonimowy i też mógł na co dzień sprawiać takie samo wrażenie. Kto wie, może nawet miał dziewczynę, albo żonę...
Sasha McLaren - 2011-01-23, 20:06

-Z Blair nie jest najlepiej... a Summer? Nie wiem, może już ją gdzieś znajdę-stwierdziła, że to dobry pomysł, aby poszukać dziewczyny i sprawdzić, jak się ta czuje.-Zaraz wracam-uśmiechnęła się do Ophelii, widząc, że ta się czymś bardzo denerwuje. Spojrzała pytająco na Shane'a, może zerwali ostatnio, czy ta dała mu kosza, ale po nim niczego nie było widać. Ścisnęła dłoń dziewczyny i cmoknęła ją w czoło.-Miej na nią oko-uśmiechnęła się lekko do chłopaka, po czym wyszła z sali.
Shane McKay - 2011-01-23, 20:22

Zmarszczył brwi, jednocześnie zastanawiając się o co tutaj chodzi. Pewnie jakieś babskie sprawy, pomyślał. Całe szczęście, że jestem facetem. Kiedy drzwi zamknęły się za Sashą, Shane przez moment zastanawiał się co ma powiedzieć. To oczywiste, że coś było na rzeczy. Dotarło do niego, że przecież Ophelii nie było w klubie, więc musiało coś stać się dużo wcześniej, zważywszy, że po blondynce nie było widać śladu jakiś powaznych zewnętrznych obrażeń. Do głowy przyszła mu masa absurdalnych wyjaśnień, ale niemal natychmiast je odrzucił. Jeśli to, co stało się Ophelii ma podłoże seksualne, nie będzie w to wnikać, by nie wprowadzić jej w depresję. Tak samo jak w możliwość pobicia ją przez ojca czy też chłopaka, biorąc pod uwagę fakt, jak zareagowała, kiedy Shane pojawił się w pomieszczeniu.
Dla jej komfortu odsunął się trochę na krześle, dając jej odrobinę więcej przestrzeni. Nie wiedział co ma mówić, więc zdecydował się na najbardziej błahy i oklepany temat.
- Pogoda okropna, prawda? Już nie mogę się doczekać, aż wskoczę na deskę, popłynę na środek zatoki i będę się opalać w blasku słońca. - Spojrzał przy tym w okno, by jakoś podkreślić to co powiedział.

Ophelia Bissette - 2011-01-23, 20:33

No tak, w końcu głowa owinięta bandażem to nie są żadne poważne zewnętrzne obrażenia.
Kiedy usłyszała i zobaczyła, że Sasha ma zamiar ich opuścić, popatrzyła na nią błagalnie by tego nie robiła, jednak nic to nie dało. Nieco wystraszonym spojrzeniem odprowadziła ją do wyjścia, a później zapadła cisza. Blondynka mimowolnie mocniej zakopała się w pościeli, jakby chcąc się schować przed obecnością Shane'a, niczym małe dziecko, które boi się powrotu ojca, kiedy coś przeskrobało. W duchu podziękowała mu za to, że się odsunął, co dało jej drobny znak, że chyba wszystko będzie dobrze.
- Tak, paskudna - potwierdziła bezbarwnym tonem i spojrzała w tym samym kierunku co on. - Też byłeś na imprezie Sashy? - zapytała, nie patrząc na niego i starając się brzmieć spokojnie.

Shane McKay - 2011-01-23, 20:48

//Wybacz, niedoczytanie z mojej strony.//

- Tak... - mruknął, i wszystkie nieprzyjemne obrazy powróciły do niego i uderzyły z mocą rozpędzonego pociągu. Potrząsnął głową, starając się je stamtąd wyrzucić, ale to nic nie pomogło. Zaczęła boleć go skroń, prawdopodobnie z natłoku myśli, więc potarł ją kciukiem i palcem wskazującym. Pomyślał, że przydałyby mu się jakieś leki przeciwbólowe, bo jeszcze chwila, a wybuchnie. Jak zwykle w takich sytuacjach skupił uwagę na czymś innym.
- Kiedy cię wypiszą? - zapytał Ophelię, uśmiechając się kącikiem ust. - Przydałoby mi się jakieś towarzystwo do paintballa, na jutro mam zabukowane dwugodzinne ćwiczenia. - Uniósł brwi, jakby na zachętę.

Ophelia Bissette - 2011-01-23, 20:57

Zauważyła, że temat imprezy nie jest mu na rękę, więc postanowiła go nie ciągnąć. Nic dziwnego, to z pewnością nie było najbardziej udane przyjęcie urodzinowe na jakim był mężczyzna, choć ona twierdziła, że wolałaby na nim być, niż żeby spotkało ją to, co spotkało.
- Nie mam pojęcia. Sasha rozmawiała z lekarzem, ale chyba nic jej nie powiedział - odpowiedziała, nie mogąc zdobyć się na swobodny uśmiech, którym z pewnością by go uraczyła w takiej sytuacji. - Jutro jeszcze pewnie tutaj zostanę. Zresztą, chyba nie mogłabym grać w paintballa - wskazała ręką na swój bandaż, słowem nie wspominając, że bolą ją także inne części ciała, choć nie miało to nic wspólnego z uderzeniem w głowę.

Shane McKay - 2011-01-23, 21:06

- Miejmy nadzieję, że stanie się to jak najszybciej. Szpitale to nieodpowiednie miejsce dla młodych nastolatek - spostrzegł. Nie mówił konkretnie o Ophelii, a bardziej o swojej nieżyjącej przyrodniej siostrze. Zmarła w szpitalu i Shane chyba nigdy nie zapomni momentu, w którym widział jak po raz ostatni złapała oddech, unosząc się lekko, a potem opadając. Jeden lekarz nie umiał sobie z nim poradzić, tak baradzo zaczął się rzucać i krzyczeć. Dopiero kiedy zjawiła się dwójka sanitariuszy jakimś cudem zdołali go wyprowadzić na korytarz, na którym kontynuował swój atak furii i rozpaczy.
Wsłuchał się w kolejne słowa Ophelii i spojrzał na jej obandażowaną głowę.
- Hmm, nie wygląda aż tak poważnie. Kontaktujesz i normalnie rozmawiasz, więc musi się goić. - Po raz kolejny posłał jej uśmiech, chcąc ją jakoś rozweselić. - A do gry nie zmuszam, zawsze możesz wystąpić w charakterze widza. W zimę organizują paintball w dużej hali na obrzeżach miasta, więc nie zmarźniesz.

Ophelia Bissette - 2011-01-23, 21:14

- Całe szczęście, że nie jestem już nastolatką - spróbowała zdobyć się na uśmiech, który zapewne wyglądał bardziej jak grymas. Dopóki nie dochodziło do jakiegokolwiek niewerbalnego kontaktu, była spokojna. Poza tym, nie miała pojęcia o śmierci jego siostry. Tak właściwie, niewiele o nim wiedziała.
Choć chłopak chciał dobrze, duża hala na obrzeżach miasta skojarzyła jej się z pustą halą na obrzeżach miasta, co z kolei skojarzyło jej się bardzo źle. Zbladła odrobinę, jednak nie dała po sobie poznać większego niepokoju.
- Mhm, kiedyś z pewnością wpadnę. Wezmę ze sobą Sashę... - powiedziała, nie zdradzając, że raczej nigdy to nie nastąpi.

Shane McKay - 2011-01-23, 21:28

- Słuszna uwaga - odparł, pozwalając sobie na cichy chichot. Nie zdażało mu się to często - zwyczajnie się nie śmiał, a jak już nadarzyła się taka okazja, to pełną parą, co też miało miejsce niezwykle rzadko. Do tego w danym momencie tagrały nim dwa odczucia. Pierwsze, by zostać przy znajomej i wesprzeć ją trochę psychicznie, a druga by wybiec ze szpitala, uciec od nachalnych wspomnień. Po namyśle zdecydował się jednak na pierwszą opcję.
- A proszę bardzo, każdy doping się przyda. Chociaż pewnie i tak trudno byłoby wam przekrzyczeć gwar i huk wystrzałów.
Jeszcze się nad tym nie zastanawiał, ale w jednej chwili dotarło do niego, że mimo całej strzelaniny w klubie nie zraził się do broni palnej. Wręcz przeciwnie, miał ochotę chwycić za swój najlepszy pistolet i dorwać Jareda. Muszę zacząć nosić ze sobą broń, gdziekolwiek idę, pomyślał. Całe szczeście, że miał na nią licencję, inaczej trudno byłoby mu się wytłumaczyć ochroniarzom brzy bramkach z wykrywaczem metalu, na pytanie czemu paraduje po mieście z rewolwerem wetkniętym za pasek spodni.

Ophelia Bissette - 2011-01-23, 21:37

Absurdalnie, Ofelia wolałaby żeby wybiegł stąd i nie wracał w najbliższym czasie. Wtedy zwinęłaby się na powrót w kłębek i zaniżała swoją samoocenę, która już i tak sięgnęła dna. W każdym razie, towarzystwo jakiegokolwiek mężczyzny nie było jej na rękę.
- Znasz się na broni? - zainteresowała się słysząc o tym huku. Gdyby tylko Ofelia wiedziała, że to Jared, jej przyjaciel wpadł z bronią na imprezę Saszki... Wtedy już z pewnością zwątpiłaby we wszystkich ludzi jakich znała, w tych nieznajomych również.

Shane McKay - 2011-01-23, 21:47

- Tak. Mój ojciec jest policjantem z długoletnim stażem, więc często uczył mnie jak się posługiwać bronią. Kiedy podrosłem, regularnie chodziliśmy na strzelnicę - odpowiedział, pomijając parę istotnych faktów. Mimo tego, że był najmłodszy z nastolatków, którzy tam przychodzili, to i tak prześcignął ich w technice i sprawności z posługiwania się pistoletem czy inną bronią palną. Nie wspominając już o zawodach strzelniczych, w których posługiwano się strzelbami o dużej sile rażenia. Znajomi ojca zawsze się dziwili, kiedy widzieli Shane'a dźwigającego ową broń.
- Mogłbym cię czasem zabrać na strzelnicę, gdybyś chciała. Każda dziewczyna ucieka, jak tylko słyszy o tym, że umiem się posługiwać takimi rzeczami. Moim zdaniem wszystkim wyszłoby na dobre, gdyby wiedzieli jak należy się bronić. Oczywiście poza kryminalistami i szaleńcami...

Ophelia Bissette - 2011-01-23, 21:53

- W takim razie potrafisz się bronić? - pytała dalej, bo w głowie zaświecił jej pewien pomysł, choć w tej chwili raczej nie byłaby gotowa na to przedsięwzięcie. - I potrafiłbyś kogoś nauczyć posługiwania się bronią?
Nie podejrzewałaby o to Shane'a. Zawsze wydawał jej się spokojnym surferem, nigdy nie pomyślałaby że odwiedza regularnie strzelnicę. Nawet nie wyobrażała go sobie z bronią, nie wspominając o strzelaniu. Wzdrygnęła się odruchowo.
- Każda dziewczyna powinna czuć się przy tobie bezpieczna - stwierdziła, zdobywając się na nikły uśmiech.

Shane McKay - 2011-01-23, 22:04

Zaskoczyło go to nagłe zainteresowanie Ophelii. Chwilę wcześniej narzekał na dziewczyny znikające w popłochu, kiedy tylko dowiadują się, że jego hobby jest strzelanie do tekturowych ludzi, a tu nagle jedna z nich pyta się go o możliwość nauki. Oczywiście, że byłoby to możliwe, ale miał pewne obawy. Jeśli Ophelią kierowała rządza zemsty na kimś, to nawet nie kiwnie palcem, by ją czegokolwiek nauczyć, nie chce być choćby w jednej setnej winny zabójstwa.
- Prosisz mnie o lekcje w posługiwaniu się bronią? - spytał bez ogródek. Chciał mieć jasność co do tego i możliwość szybkiej odmowy, gdyby jego przypuszczenia się potwierdziły.
- Jedyna kobieta jaka do niedawna czuła się przy mnie bezpieczna, to matka. Ale to pewnie dlatego, że zawsze w pobliżu był ojciec z pistoletem w kaburze - odparł, odrobinę zbyt sarkastycznie.

Ophelia Bissette - 2011-01-23, 22:12

Cóż, pewnie nawet gdyby nie spotkało ją to, co spotkało, nie uciekałaby przed nim. To, że ktoś potrafił posługiwać się bronią, nie znaczyło, że od razu ma zamiar zrobić komuś krzywdę.
- Być może... - powiedziała niepewnie, odwracając od niego spojrzenie i zatrzymując je na oknie. - Nie mam zamiaru nikogo zabić, spokojnie.
Nie chciała nikogo krzywdzić, nie teraz i nie po tym, co ją spotkało. Nawet nie czuła chęci zemsty, była na to zbyt słaba.

Shane McKay - 2011-01-23, 22:25

- Dałoby się to zrobić... - rzekł, czekając na reakcję Ophelii. - Musiałbym tylko za czasu zapisać nas na strzelnicę, jest tam spora kolejka.
Trochę uspokoiło go jej stwierdzenie, że nie będzie miała zamiaru użyć tej wiedzy przeciwko komuś, ale pewności nie miał. Musiał jednak uwierzyć jej na słowo, co przyszło mu z zaskakującą łatwością.
- Kiedy tylko cię wypiszą, zgłoś się do mnie. - Poszperał chwilę w szufladkach małe szafki, w poszukiwaniu jakieś kartki. W końcu znalazł zwitek paragonu i upchnięty długopis gdzieś na samym dole. Nabazgrał swój numer telefonu i położył papier obok ręki Ophelii.

Ophelia Bissette - 2011-01-23, 22:35

Skinęła głową w odpowiedzi, niepewna czy podoła temu zadaniu. Musiałaby spędzić z nim czas sam na sam, a już teraz była odrobinę sparaliżowana. Kiedy tylko zauważyła, że jego dłoń porusza się w kierunku jej dłoni, odruchowo ją odsunęła, nawet się nad tym nie zastanawiając.
- Przepraszam - powiedziała cicho, nie wiedząc jak wytłumaczyć swoje zachowanie żeby nie zdradzić co jej się przytrafiło. - Zadzwonię, kiedy tylko sprawię sobie nowy telefon - dodała, chcąc jakoś rozładować napięcie.

Shane McKay - 2011-01-23, 22:40

Taktownie udał, że nie widział tego rozpaczliwego gestu Ophelii. Westchnął ze zmęczenia i zwrócił się do niej. Jej twarz była blada, ale musiał przyznać, że nawet w takich warunkach wyglądała pięknie.
- Potrzebujesz czegoś? Jedzienia, picia? Jakieś czasopisma? Założę się, że coś o modzie - odparł z rozbawieniem.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 22:45

W drodze pomiędzy pomieszczeniami, Sasha odebrała dzwoniący telefon. Notka od NYGirl, ładnie. Kątem oka dojrzała coś o Opheli, więc się zaczytała w tym fragmencie. Przeklnęła pod nosem i przyspieszyła kroku-Shane... zostaw nas na moment. -powiedziała wymownym tonem, spoglądając na niego tak, żeby nie ważył się nawet zaprotestować. -Tak, jakieś o modzie-dodała, bo słyszała ostatnią część rozmowy, zanim weszła. Nie miała pojęcia, czy Ophelkę to zainteresuje, ale mniejsza. Podeszła do blondynki, znów przysiadła się do niej na łóżko. Spojrzała na nią uważnie, czekając, aż chłopak zniknie-Czemu mi nie powiedziałaś?
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 22:49

- Wolałabym wrócić do swojego apartamentu, ale dzięki - powiedziała, uśmiechając się blado, kiedy do jej pokoju wtargnęła Sasha. Początkowo przyjęła to z ulgą, jednak chwilę później skojarzyła, że coś jest nie tak. Spojrzała zdezorientowana na Shane'a, a później znów na Sashę.
- O czym? - zapytała spokojnie, nie mając pojęcia o czym mówi do niej dziewczyna, choć miała już pewne podejrzenia. Mimo wszystko wolałaby, żeby się nie spełniły.

Shane McKay - 2011-01-23, 22:54

Już miał rzucić kolejną anegdotkę, kiedy do pomieszczenia wtargnęła Sasha. Spojrzenia miała wrogie, a słowa jakie do niego skierowała wręcz nie znoszące sprzeciwu. Posłał krótkie współczujące spojrzenie Ophelii i ulotnił się z pokoju. Doszedł do wniosku, że już wiecej tutaj nie zdziała, więc zadzwonił po taksówkę i już po pięciu minutach był w drodze do mieszkania.
Sasha McLaren - 2011-01-23, 23:00

Gdy Sasha zorientowała się, że Shane poszedł nieco dalej, niż do kiosku, stwierdziła, że nie o to jej chodziło. Zamknęła drzwi od pokoju i usiadła z powrotem tuż obok Ophelii.-Nie udawaj-powiedziała, wyjmując z kieszonki telefon i pokazując na niego. Ten gest chyba był na tyle wymowny, że nawet po uderzeniu czymś ciężkim w głowę, doskonale się rozumie, o co może Sashy chodzić.-Ophelia... Mogę ci jakoś pomóc?-zapytała cicho, gładząc ją po ręce.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 23:07

W jednej sekundzie Ofelia stwierdziła, że mimo wszystko czułaby się bardziej komfortowo w towarzystwie Shane'a i nawet spojrzała z niemą prośbą na drzwi, za którymi przed chwilą zniknął, jednak było już za późno.
Kiedy Sasha wskazała na swój telefon, Ofelia spuściła głowę.
- Co ci miałam powiedzieć? - szepnęła cicho, pozwalając żeby łza spłynęła po jej policzku. - Nie, nie możesz mi pomóc. Nikt nie może mi pomóc.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 23:12

-Prawdę-powiedziała cicho i podniosła głowę dziewczyny. Na szafeczce znalazła chusteczki i od razu wzięła jedną w rękę, chcąc otrzeć blondynce łzę.-Nie mów tak.- powiedziała i zamilkła, aby przytulić dziewczynę do siebie. Gładziła jej plecy, chcąc aby blondynka się rozluźniła i uspokoiła.-Wszystko będzie dobrze, zobaczysz-szepnęła tylko, nie wiedząc, co więcej może zrobić w tym momencie.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 23:21

- Jak? - zapytała patrząc jej z bólem w oczy. - Cześć Sasha, wracałam do domu i zostałam... - nie potrafiła dokończyć zdania; rozpłakała się na dobre, wtulając się ufnie w przyjaciółkę, jakby to miało cokolwiek zmienić. nie próbowała nawet zatrzymywać łez cisnących się jej do oczu. Sasha już wiedziała, już z pewnością oceniała ją w myśli i straciła do niej szacunek, Ofelia była tego pewna. Wszystko co mówiła było tylko uprzejmością, wymuszonymi, pustymi słowami. - Nic już nie będzie dobrze - odpowiedziała przez łzy.
Sasha McLaren - 2011-01-23, 23:27

Ależ skad, Sasha oceniała tylko głupotę blondynki, która twierdziła, że świat się skończył. Owszem, to było bardzo traumatyczne zdarzenie, ale dało się z tym żyć. Wystarczyło dać sobie pomóc, byli specjaliści, którzy doskonale wiedzieli co zrobić.-Cichutko, skarbie. Spokojnie-powiedziała lekko kołysząc dziewczynę w swoich ramionach. Zastanawiała się, jak może pomóc blondynce, bo aż jej się serce krajało w tym momencie.-Spokojnie...-szepnęła po raz kolejny. Coś jej właśnie wpadło do głowy.-Zostaniesz na momencik sama?-zapytała, czy dziewczyna poradzi sobie.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 23:33

Ofelia nie chciała rozmawiać ze specjalistami. Nie chciała z nikim rozmawiać na ten temat, nie miała zamiaru rozpowiadać wokół, że spotkało ją to, co spotkało.
Kołysanie jej w ramionach niewiele dało - nadal płakała, a bluzka Sashy już dawno nasiąknęła jej łzami.
- Nie zostawiaj mnie - powiedziała cicho, odpowiadając na pytanie przyjaciółki. Nawet nie zastanawiała się nad tym, co zamierza zrobić.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 23:37

To był błąd, zawsze trzeba chociaż spróbować pomocy. Sasha już się postara, aby przekonać Ophelkę do tego, już jej w tym głowa. Jest jej to winna, za swoje szczeniackie zachowanie w związku z donosem Nygirl w sprawie romansu z K.-Dobrze, nigdzie nie idę-powiedziała, dalej kołysząc ją w ramionach. Nawet najmniejsza część jej uwagi nie była skierowana na myśl, że blondynka zafajdała jej całą bluzkę. W takiej sytuacji o tym się wgl nie myśli.
Ophelia Bissette - 2011-01-23, 23:48

Błąd czy nie, ona nie miała ochoty go w tej chwili naprawiać. Chciała się zaszyć w swoim apartamencie i więcej z niego nie wychodzić, nic więcej.
- Sasha... nie mów nikomu - szepnęła, mając nadzieję, że ta zrozumie o co jej chodzi. Po chwili zaśmiała się gorzko. - Zapomniałam, że wszyscy już wiedzą.
NYGirl była szybsza, jak zwykle i nikt nie mógł przed nią uciec.

Sasha McLaren - 2011-01-23, 23:53

-Cicho, nie wszystko to co NYGirl pisze, jest prawdą. Będziemy utrzymywać, że to nie jest prawdą-uśmiechnęła się do niej, po czym dała paczkę chusteczek-To twój lekarz, poczekaj-uśmiechnęła się i czmychnęła, aby z nim porozmawiać. Wytłumaczyła mu, że jest przyrodnią siostrą dziewczyny, że doskonale się nią zajmie, będzie opiekować, mieć oko na wszystko i inne kłamstwa, które przyszły jej do głowy, żeby tylko wyciągnąć dziewczynę z tego beznadziejnego miejsca. Z uśmiechem na ustach wróciła-Ophelia, lecę do domu po jakieś rzeczy dla ciebie, a potem wracam i zabieram cię do mnie.-powiedziała, mając nadzieję, że blondynka zaakceptuje wszystko.
Ophelia Bissette - 2011-01-24, 00:00

- Już kiedyś to przerabiałyśmy. Ta akcja nie skończyła się zbyt dobrze, pamiętasz? - zapytała słabo, bo w końcu Sasha powinna coś wiedzieć na temat zaprzeczania plotkom NYGirl, kiedy dla odmiany były one prawdą.
Odsunęła się od niej i wytarła oczy, a później nos, czekając aż dziewczyna wróci na salę.
- Do ciebie? Ja... dam sobie radę, naprawdę - powiedziała, bo nie marzył jej się nadzór Sashy. Chciała się odciąć od wszystkich i wszystkiego, niestety wliczała się w to też jej przyjaciółka.

Sasha McLaren - 2011-01-24, 00:12

-Sama i tak zaprzeczysz tym plotkom-zwróciła jej uwagę, już raz to zrobiła, względem niej samej.-Masz wybór, albo zostajesz u mnie, albo tutaj. Sama na razie nie możesz zostać. Jesteś zbyt słaba-powiedziała, bo tu wcale nie o psychikę chodziło, tylko o fizyczny stan zdrowia dziewczyny. Po chwili pielęgniarka przyniosła kurtkę, która niewiadomo do kogo należała, bo nie sądziła, że to w stylu Ophelii, ale nic nie powiedziała. Dostały także wypic, a do Sashy trafiły różne pojemniczki z lekami.-Zbieraj się, jeddziemy do mnie.-zadecydowałą za blondynkę.
Ophelia Bissette - 2011-01-24, 00:18

Wiedziała, że była słaba, doskonale zdawała sobie z tego sprawę, więc tym razem milczała. Nie miała nawet siły się kłócić, nie dziś i nie teraz.
- Ale... nie mam ze sobą żadnych ubrań. - Sasha nie zdawała sobie sprawy z tego, że Ofelia wracając do domu miała na sobie jedynie koszulkę Keitha i bieliznę, w dodatku niekompletną. Wtedy z pewnością uznałaby ją za wariatkę i zamiast zabrać do siebie, skierowałaby do psychiatryka.

Sasha McLaren - 2011-01-24, 00:20

-Więc mówię. Pojadę do domu, przywiozę coś i po kwadransie jestem-uśmiechnęła się do dziewczyny, bo choć nie podejrzewała dziewczyny o brak ubrań wtedy, w CP, to zdecydowanie sądziła, że mogą się one nienadawać do ponownego ubrania. Tą kurtę wzięła w rękę, bo podejrzewała, że może być jednego z napastników, miała zamiar ją wyrzucić.-Idę już, żeby to szybciej załatwić. Leż, ja wrócę niedługo-powiedziała, mrugając pokrzepiająco do blondynki i wychodząc.


/branoc!

Ophelia Bissette - 2011-01-24, 00:29

Cóż, Ofelia nie miała innego wyjścia niż poczekać na Sashę. Nawet gdyby chciała samej uciec do swojego apartamentu (a chciała), nie miała się w co ubrać, za co zapłacić taksówkarzowi i nawet jak przemknąć niezauważoną i w dość sprawnym tempie.
Opadła na poduszki, wpatrując się w widok za oknem i czekała na przyjaciółkę. Gdyby leżała tutaj z innego powodu, z chęcią sama poszłaby zobaczyć się z Summer i Blair albo chociaż wypytałaby lekarzy o ich stan. W tej sytuacji nie chciała się pokazywać na oczy nikomu.

Sasha McLaren - 2011-01-24, 12:04

Po pewnym okresie czasu, Sasha wróciła trzymając małą torbę z ubraniami, dla Ophelii-Ubieraj się-powiedziała siląc się na uśmiech. Dopóki była w szpitalu, adrenalina na nią działała, nie wszystko do niej dochodziło. Teraz, po chwili spędzonej w samotności, zaczęło powietrze z niej ulatywać. Blondynka czekała tylko aż jej przyjaciółka będzie gotowa do wyjścia, aby mogły pojechać do domu i odpocząć.
Sasha McLaren - 2011-03-05, 15:06

Karetka przywiozła dziewczynę wprost na oddział ginekologiczny, gdy tylko Ophelia powiedziała sanitariuszom, że Sasha jest w ciąży. Wzięli ją na izbę przyjęć, a później zabrali na szereg różnych badań. Po pewnym czasie przywieźli wciąż nieprzytomną dziewczynę do sali, podłączając ją do kilku różnych urządzeń. Wtedy też wpuszczono Ophelię, mówiąc jednak, aby ta nie spędzała tak za dużo czasu, ani nie męczyła pacjentki.
Ophelia Bissette - 2011-03-05, 20:58

Nie męczyła, nie męczyła. Przecież nie chciała się bawić nieprzytomną Sashą w The Muppet Show i wcielić ją w rolę Piggy (a nadawałaby się idealnie!).
Zamiast tego wypytywała lekarzy co się tak właściwie stało, dlaczego ona się jeszcze nie obudziła i czy na pewno wszystko w porządku. Dowiedziała się tylko tyle, że jej stan jest w normie, więc nie drążyła bardziej, zamiast tego usiadła obok dziewczyny i chwyciła ją delikatnie za dłoń. Czuła się winna, że nie upilnowała przyjaciółki i spędzała z nią tak mało czasu.

Sasha McLaren - 2011-03-05, 22:06

Cóż, lekarze nie mogli jej powiedzieć niż więcej niż to, co Ophelia sama wiedziała (i inni również), że jej przyjaciółka jest bardzo nieodpowiedzialna, bo kto widział doprowadzić się do takiego stanu wycieńczenia i zaniedbywać się w takim stanie, kiedy powinno się o siebie dbać dwukrotnie, jak nie bardziej ze względu na to, że nie dba się tylko o siebie.
W końcu Sasha niepewnie otworzyła oczy, po czym poruszyła ręką, gdzie miała wbitą kroplówkę i otworzyła niepewnie oczy. Jęknęła widząc jasne ściany pomieszczenia i od razu zamknęła je z powrotem.

Ophelia Bissette - 2011-03-05, 22:15

No cóż, najwyraźniej Sashy ciężko było zrozumieć, że teraz powinna mieć inne priorytety niż marudzić nad swoim złym, strasznym i marnym losem. Zabawa się skończyła, była w ciąży i powinna o siebie dbać.
- Jak się czujesz? - zapytała cicho Ofelia, czując jak jej przyjaciółka się poruszyła i widząc tą próbę otworzenia oczu. - Powinnam na ciebie nawrzeszczeć, wiesz?

Sasha McLaren - 2011-03-05, 22:20

Sasha podjęła kolejną próbę otworzenia oczu, tym razem jej się to w miarę udało. Dopiero wtedy poczuła, że ktoś obok niej jest. Jakby z nadzieję, obróciła głowę, ale się zawiodła.
-Rób co chcesz-rzuciła na prawdę obojętnie, bo w tej chwili średnio ją obchodziło, co Ophelka powinna, a czego nie. Wszystko stało się dla niej obojętne, liczyło się tylko jak najszybciej i jak najdalej stąd uciec, w otoczenie, gdzie będzie czuła się bezpiecznie.
W sumie, to powinna się cieszyć, w końcu to dziecko będzie osobą, która ją będzie kochać i potrzebować non stop, a przecież właśnie tego ona teraz potrzebowała.

Ophelia Bissette - 2011-03-05, 22:29

Jeśli chciała kogoś, kto jej będzie potrzebował, może powinna sobie kupić psa, a nie zachodzić w ciążę?
- Sasha, co ty znowu wyprawiasz? Co miały znaczyć te walizki, dlaczego chciałaś wyjechać? - zapytała spokojnie, patrząc na przyjaciółkę z troską. Martwiła się o nią strasznie i nie wiedziała co ją popchnęło do takiego kroku. Starała się jak mogła żeby jej pomóc, ale najwyraźniej Sasha miała to gdzieś.

Sasha McLaren - 2011-03-05, 22:35

Bo Sasha akurat chciała zachodzić w tą ciążę...
Dziewczyna lekko pokręciła głową, wcale nie chcąc wspominać tego, dlaczego ostatecznie zdecydowała się wyjechać.-Wracam do domu, gdzie będą...-zająknęła się. Mimo, że w ostatnim czasie wypłakała się na prawdę sporo, znów łzy nadeszły do jej oczu. Nie chciało jej przejść przez gardło zdanie, że tylko tam będą ludzie, którzy będą ją szanować, a nie co chwila wmawiać jej kolejne rzeczy.

Sasha McLaren - 2011-03-05, 22:35

Bo Sasha akurat chciała zachodzić w tą ciążę...
Dziewczyna lekko pokręciła głową, wcale nie chcąc wspominać tego, dlaczego ostatecznie zdecydowała się wyjechać.-Wracam do domu, gdzie będą...-zająknęła się. Mimo, że w ostatnim czasie wypłakała się na prawdę sporo, znów łzy nadeszły do jej oczu. Nie chciało jej przejść przez gardło zdanie, że tylko tam będą ludzie, którzy będą ją szanować, a nie co chwila wmawiać jej kolejne rzeczy.

Ophelia Bissette - 2011-03-05, 22:47

To, że nie chciała zachodzić w ciążę, nie oznacza, że musi robić z siebie ofiarę, którą przecież nie była.
- Gdzie będą...? - powtórzyła za dziewczyną i uścisnęła delikatnie jej dłoń, kiedy zauważyła łzę spływającą po policzku Sashy. - Co się stało, powiedz w końcu.
Ofelia nie wiedziała już jak może przemówić do przyjaciółki, żeby ta powiedziała co się stało. Sama była zmęczona całą tą sytuacją, tym bardziej, że od strony Shane'a nie miała żadnego wsparcia.

Sasha McLaren - 2011-03-05, 22:57

Dziewczyna wyjęła rękę z dłoni Ophelii, po czym zamknęła oczy. Wzięła głęboki oddech.-Victor był. Spytał się, czy spałam z Keithem. Powiedział, że chce go wykorzystać i wrobić w dziecko.-mówiła urywanymi zdaniami, z chwilami ciszy pomiędzy kolejnymi słowami. Bolało ją to, nawet bardzo. I nie rozumiała argumentu, że jakby było to jego dziecko, nie bałaby mu się powiedzieć. Byli małżeństwem, czy parą z na prawdę niewielkim stażem?
Ophelia Bissette - 2011-03-05, 23:06

Victor był nastolatkiem, który chce się wyszaleć i nie bawić w żadne związki czy dojrzałym mężczyzną, który potrafił wywrócić swoje życie do góry nogami tylko dla niej? Powinna zrozumieć jego argument.
Ofelia popatrzyła na nią zaskoczona. Ostrzegała, że Sasha powinna sama wszystko wyjaśnić Victorowi, ale nie miała zamiaru wyskakiwać z a nie mówiłam?
- Myśli, że to dziecko Keitha, nie jego, tak? - zapytała cicho. Nie miała zamiaru usprawiedliwiać Victora, ale mógł się czuć niepewnie po tym, jak dowiedział się o Sashy i Keithcie, szczególnie od NYGirl, która lubiła wszystko koloryzować.

Sasha McLaren - 2011-03-05, 23:14

Sasha otarła łzy rękami, po czym przewróciła się na bok, tyłem do Ophelii. Coś kojarzyła, że ta ją przekonywała, aby od razu powiedzieć Victorowi, ale ta sądziła, że jego reakcja byłaby taka sama, no może poza użyciem imienia Blackwella.
-Jest święcie o tym przekonany-stwierdziła. Ophelia powinna zrozumieć niedorzeczność tej całej sytuacji, zwłaszcza, że ta doskonale wiedziała kiedy ta z nim spała i powinna wiedzieć, że to nie może być jego dziecko.

Ophelia Bissette - 2011-03-05, 23:23

W gruncie rzeczy Ofelia nie wiedziała, kiedy Sasha ostatni raz spała z Keithem. McLaren już raz to przed nią zataiła, skąd miała mieć pewność, że to się nie powtórzy? Nie miała zamiaru jednak mówić tego na głos, nie pora na to.
- Zrozum, że Neithar może być... w szoku. Nie wiedział o Keithcie, a NYGirl przedstawiła wszystko na jego i twoją niekorzyść. Rozmawiałaś z nim, próbowałaś mu to wszystko wyjaśnić? - zapytała z troską, wpatrując się teraz w plecy Sashy.

Sasha McLaren - 2011-03-05, 23:28

Dziewczyna poczuła się, jakby jej przyjaciółka nie była po jej stronie, ale powstrzymała się. Wiedziała, że tylko na nią może liczyć w tym mieście, a wyglądało, że chcąc nie chcąc, jeszcze trochę tu zabawi.
-Nie wierzy mi i nie chce mnie widzieć na oczy. Ja jego też nie.-dodała, choć tak na prawdę, z chęcią by go zobaczyła, jednak pod warunkiem, że pogładziłby ją po głowie, przytulił i powiedział, że wszystko będzie w najlepszym porządku. Jeśli jednak nie ma najmniejszej ochoty tak się zachować, niech lepiej nie robi nic.

Ophelia Bissette - 2011-03-05, 23:39

Jeśli Sasha przez całe życie chciała być jedynie głaskana po głowie i przytulana, to chyba powinna złożyć gdzieś reklamację albo wstąpić do jakiejś sekty.
- Porozmawiaj z nim jeszcze - powiedziała wzdychając. - Pomyśl o dziecku...
Ofelia sądziła, że wszystko mogłoby się ułożyć nieco inaczej gdyby Neithar dowiedział się o wszystkim od razu i Sasha miała rację wyczuwając, że blondynka nie jest do końca po jej stronie - uważała, że zarówno on jak i ona mają swoje racje. Jednak czasu już nikt nie cofnie.

Sasha McLaren - 2011-03-05, 23:46

O nie, ona nie będzie błagać na kolanach, by ten do niej wrócił. Choć niektórzy myśleli zupełnie inaczej, ona swoją godność miała. Victor jej ewidentnie nie chciał, więc nie będzie wydzwaniać do niego, by się z nią spotkał.-Ophelia. On go nie chce, nie będę do niczego go zmuszać-powiedziała zdecydowanie. Aby pokazać, że znowu chce postawić na swoim, aż spojrzała na blondynkę, przewracając się z malutkim bólem z powrotem na plecy
Ophelia Bissette - 2011-03-05, 23:52

Szkoda tylko, że to ona kazała mu zniknąć ze swojego życia. Nie mogła mieć teraz pretensji, że zrobił to z własnej woli, skoro sama mu to kazała.
- Nie chce go, bo nie ma pewności, że jest ojcem - oznajmiła ze spokojem. - Myślisz, że nawet gdyby miał pewność, zostawiłby cię? - zapytała niepewnie. Nie znała Neithara i nie wiedziała jak zareagowałby na wiadomość, że zaliczyli wpadkę i Sasha spodziewa się jego dziecka.

Sasha McLaren - 2011-03-05, 23:58

Czy gdyby Sasha miała pewność, że Victor będzie się cieszył z dziecka, bałaby mu się powiedzieć? No chyba nie... Dlatego Sasha skomentowała to odpowiednim spojrzeniem skierowanym tylko i wyłącznie dla Ophelii.
Może kazała mu nie pokazywać się więcej na oczy, ale na pewno nie ze względu na jego piękne, niebieskie oczy, tylko na jego zachowanie. Z resztą, wiadomo, że kobieta w ciąży mają swoje humorki i zachowują się nie koniecznie sensownie i odpowiedzialnie.

Ophelia Bissette - 2011-03-06, 00:07

Cóż, nie znali się zbyt dobrze, miała prawo nie mieć tej pewności. I zostawić oznajmienie radosnej nowiny NYGirl, ona nie bała się niczego.
A jako że Vic był laikiem w kontaktach z kobietami w ciąży, wziął jej słowa śmiertelnie poważnie. I skoro powiedział jej, że nie pojawi się więcej w życiu dziewczyny, Ofelia obawiała się, że może mówić całkowicie serio.
Blondynka ze spokojem czekała na odpowiedź Sashy. Nie podejrzewała żeby jej profesor zachował się jak świnia i zostawił ją, mając pewność, że nosi jego dziecko. A nawet gdyby nie chciał z nią być, pomógłby jej finansowo czy jakkolwiek. Jednak oczywiście mogła się mylić, a Vic okazać zwykłym casanovą, który lubi zaliczać studentki.

Sasha McLaren - 2011-03-06, 00:12

Cóż, nie jeden raz już mówili sobie, że to koniec, więcej się nie zobaczą, nie odezwą do siebie a jednak... Cóż, Sasha także brała pod uwagę taką opcję, ale co miała zrobić, rzucić się z okna? Nie, nie ma mowy. Aż tak źle z nią jeszcze nie było.
-Gdybym była pewna, że mnie nie zostawi, powiedziałabym mu, chyba jasne-stwierdziła, bo samo wymowne spojrzenie chyba jednak nie podziałało na blondynkę.
Pomocy finansowej, ani jakiejkolwiek od niego nie chciała. W tej chwili była urażona i nie chciała nawet jego obecności. Tak to jest, jak się ma dumę, którą łatwo urazić.

Ophelia Bissette - 2011-03-06, 00:26

- I postanowiłaś nic mu nie mówić, myśląc, że wtedy cię nie zostawi? - zapytała, bo było to chyba najbardziej idiotyczne myślenie jakie w życiu spotkała i nie powstrzymałaby się przed komentarzem.
Niejeden raz mówili sobie, że to koniec, ale wtedy było ich dwoje, a nie troje. To zmieniało postać rzeczy. Poza tym, Vic nadal był przekonany, że dziecko nie jest jego, więc Sasha mogła być spokojna, że nie doświadczy jego obecności.

Sasha McLaren - 2011-03-06, 00:30

No tak, zabrzmiało to na prawdę idiotycznie, nawet ona musiała to przyznać, a w jej głowie nie było to aż tak głupie. Z resztą, wcale nie chciała tego ukrywać w nieskończoność, tylko aż zyska siłę i pewność siebie, że wszystko potoczy się w odpowiedni sposób. Niestety, NYGirl ze swoimi chorymi domysłami była pierwsza.
Sashy na powrót zaczęły płynąć łzy po twarzy.-Nie wiem...-powiedziała cichutko.
Tak, btw... Czy przypadkiem Ophelka nie miała pozwolić dziewczynie leżeć w spokoju i jej nie męczyć? Takie rozmowy chyba nie były najzdrowsze dla pacjentów, w sytuacji Sashy....

Ophelia Bissette - 2011-03-06, 00:37

Znając skłonności Sashy do marudzenia nad swoim ciężkim życiem, odezwałaby się do Victora gdzieś w siódmym miesiącu ciąży, kiedy on zdążyłby wrócić do żony i ułożyć sobie życie na nowo.
Ofelia ostatkiem sił powstrzymała się przed przewróceniem oczami i znowu chwyciła dłoń Sashy, ściskając ją delikatnie.
- Chcesz żebym z nim porozmawiała? - zapytała spokojnie. Najwyraźniej Sasha nie była w stanie tego zrobić. I blondynka wcale nie męczyła McLaren, a rozmowa w żaden sposób nie mogła jej zaszkodzić. Leżała podpięta do kroplówki, w szpitalnym łóżku, nie denerwowała się.

Sasha McLaren - 2011-03-06, 09:41

Wcale nie, ona po prostu potrzebowała chwili. Gdyby żyli w normalnym środowisku, na prawdę nic by się nie stało, gdyby powiedziała Victorowi o swojej ciąży jakieś dwa czy trzy dni po tym, jak się o niej dowiedziała. Spokojnie z resztą mogłaby to wytłumaczyć tym, że szukała odpowiedniej okazji, bo przecież to nie jest informacja, którą można przekazać pomiędzy informacją o tym, że pogoda jest już na prawdę fajna a wiadomością, że kawa się skończyła.
-Porozmawiać, po co?-zapytała zdziwiona, bo na prawdę, jaki był w tym sens? On już się wyraźnie wypowiedział, że jedyne, co może go przekonać, to badania genetyczne, na które to sobie jeszcze poczekają i nie wygląda, żeby utrzymywali ze sobą kontakt w czasie tych miesięcy.
Co do tego, czy Sasha się nie denerwowała tą rozmową, można by się spierać, bo na pewno nie były ploteczki przy kawie, a emocjonująca rozmowa, kiedy blondynka chwilami czuła się na prawdę... nierozumiana przez nikogo.

Ophelia Bissette - 2011-03-06, 10:36

No właśnie - gdyby żyli w normalnym środowisku, ale jak zgrabnie zauważono: nie żyli. A to oznacza, że odczekiwanie kilku dni modląc się żeby NYGirl nie ujawniła czegoś pierwsza, nie jest zbyt dobrym pomysłem. I kto jak kto, ale Sasha powinna o tym wiedzieć, już raz czekała na [i]odpowiednią okazję[i] i nie wyszła na tym dobrze.
- Żeby wszystko wyjaśnić mu na spokojnie - wytłumaczyła, choć nie mogła obiecać, że będzie spokojna. Chyba naprawdę potrzebowała Victora do pomocy, bo z pomysłami Sashy może sobie nie dać rady przez te kilka najbliższych miesięcy.

Sasha McLaren - 2011-03-06, 12:19

Cóż, jeśli to Ophelia chce rozmawiać z Neitharem, to niech sobie rozmawia, Sasha jej nie może ani nakazać, ani zabronić. No i ona nie będzie musiała jej znosić przez te miesiące, bo S nie miała zamiaru tu zostawać tyle. Właściwie, to nie miała zamiaru zostawać ani dnia dłużej, niż to jest konieczne.
-Nie widzę w tym sensu, ale jeśli tylko chcesz...-mruknęła w końcu. Nie sądziła, że to przyniesie jakieś skutki. Z resztą... Oczywiście, że chciała, aby sytuacja się między nimi wyprostowała, ale nie łudziła się.

Ophelia Bissette - 2011-03-06, 12:30

Skoro Sasha i tak nie miała zamiaru tu zostawać, chyba nie było sensu rozmawiać z Victorem. Jakoś wątpiła żeby rzucił wszystko i pojechał za nią do LA, aż taki zdesperowany nie był.
- Wolisz to po prostu tak zostawić? - zapytała dość kwaśno, bo ona stanęłaby na głowie żeby wyjaśnić wszystko facetowi, do którego coś czuje, i który dodatkowo jest ojcem jej dziecka.

Sasha McLaren - 2011-03-06, 12:41

On w ogóle zdesperowany nie był, no poza faktem, żeby udowodnić S, że się puszcza i że nie chce tego dziecka, bo nie przyjmuje do wiadomości faktu, że to jego dziecko.
No i Sasha chce wyjechać między innymi ze względu na tą sytuację z nim. Przecież, gdy w jej życiu było wszystko w porządku, nie miała nawet jednej pojedynczej myśli, by wrócić do Kalifornii.
-Ophelia!-powiedziała poirytowana.-Nie dochodzi do ciebie, że ja już z nim rozmawiałam i wyraźnie przedstawił swoje zdanie na ten temat?! Mam go na kolanach błagać!?-zapytała podnosząc się i już nie mogąc zachować spokoju. Bo ile można powtarzać to samo, do niech nie dochodziło to najwyraźniej, że to nie jest decyzja Sashy w tym momencie, a jego samego.

Ophelia Bissette - 2011-03-06, 12:55

Ciężko przyjąć do faktu wiadomość o dziecku, kiedy nagle między nim a Sashą pojawił się jeszcze jeden mężczyzna. Znikąd się przecież nie wziął.
I sęk w tym, że Sasha za każdym drobnym niepowodzeniem myślała o powrocie do Kalifornii, jakby to miało rozwiązać wszystkie jej troski i problemy, a życie miało stać się spokojne i ułożone.
- Leż spokojnie - powiedziała delikatnie kładąc dłoń na jej ramionach, żeby się ułożyła na łóżku. - A do ciebie nie dochodzi, że Neithar może czuć się trochę... zagubiony? Dowiaduje się z sieci, że kobieta, z którą tworzy związek jest w ciąży, do tego pojawia się Keith, z którym się przespałaś i tego też Neithar dowiedział się od NYGirl. Chyba ma prawo wyciągać złe wnioski.
Ofelia nie chciała go usprawiedliwiać, ale żeby móc wyjaśnić wszystko Victorowi, musiała zrozumieć sposób jego myślenia. Pamiętała, że sama była wściekła, kiedy od NYGirl dowiedziała się, że Sasha przespała się z Keithem, więc wiedziała jak to jest, kiedy ktoś bliski nie potrafi ci powiedzieć w twarz prawdy, czekając na cud.

Sasha McLaren - 2011-03-06, 17:25

Jeśli roztrząsać każde słowo, to Victor wiedział o Keithie. Mówiła mu, że miała nieudany związek, była nawet pewna, że padło jego imię. Z resztą, ona mu powiedziała, że owszem, spała z nim, ale było to dawno temu. Teraz trzeba było czekać tylko na to, aż napisze o tym NYGirl, żeby on mógł z czystym sumieniem uwierzyć w te słowa.
Dziewczyna nie przy byle niezadowoleniu czy problemie miała chęć wyjechać do Kalifornii, chyba że kłótnia z wszystkimi przyjaciółmi, strzelanina na jej przyjęciu jest niczym. Tak jak nieplanowana ciążą i odrzucenie ze strony swojego partnera. I dla niej Kalifornia na prawdę była miejscem, gdzie będzie czuć się pewnie i bezpiecznie, ale widać nikt nie był w stanie tego przyjąć do wiadomości.
Położyła się spokojnie, tak jak chciała Ophelia, bo ją to nagłe poderwanie się zabolało ze względu na wenflon od kroplówki.-Więc on ma prawo być zagubiony, a ja nie,tak?!-zapytała, bo w końcu tak zrozumiała. Ona miała 5 sekund po otrzymaniu wyniku pozytywnego na teście wiedzieć, jak się zachować w najlepszy możliwie sposób, a on może zachowywać się jak dupek, ranić i obrażać ją, bo czuje się zagubiony. No pięknie.

Ophelia Bissette - 2011-03-06, 20:17

Możliwe, że wspomniała jego imię. Jednak Victor znał życie. Wiedział, że choć związki bywają nieudane, ludzie czasami ponownie lądują ze sobą w łóżku, że może nie do końca wyleczyli się z uczucia.
Gdyby Ofelia miała wyjeżdżać z miasta po każdym odrzuceniu swojego partnera, po każdej kłótni z przyjaciółmi, to chyba niedługo nie miałaby już gdzie wyjechać. Owszem, strzelanina i ciąża nie były błahostkami, ale nie uważała, żeby był to powód do ucieczki. Chyba że naprawdę było jej tutaj tak źle i okropnie - droga wolna, niech wyjedzie.
- Masz prawo być zagubiona. Z tym, że ty wiesz o ciąży od kilku dni, a on od dzisiaj, w dodatku nie od ciebie.. Przypomnij sobie jak sama zachowywałaś się pierwszego dnia.

Sasha McLaren - 2011-03-06, 20:28

W takim razie, co dałoby jej powód do powrotu do domu, jej śmierć?
Dziewczyna pokręciła głową, kończąc tą rozmowę. Czuła się jakby nie było nikogo, kto mógłby ją zrozumieć. Nie widziała sensu, w dalszej rozmowie z Ophelią, bo ta nawet nie słuchała jej argumentów. Może to było naiwne, ale uważała, że jej przyjaciółka powinna stać zdecydowanie po jej stronie, a nie tylko przyznawać jej odrobinę racji w pewnych aspektach. Wiadomo, że w takim stanie S nie mówiła zawsze samych mądrych i racjonalnych rzeczy, ale racjonalność to chyba ostatnie czego w tej chwili potrzebowała. W przeciwieństwie do wsparcia.

Ophelia Bissette - 2011-03-06, 20:38

Cóż, jeśli miała zamiar wracać do domu tylko, kiedy jej życie nie okazywało się usłane różami i potrzebowała wsparcia, to mogła wcale nie przyjeżdżać, skoro jej życie w LA było istną sielanką. I tylko współczuć, że przypominała sobie o rodzinnym mieście w chwilach kryzysu.
Z kolei Ofelia nie widziała sensu w ciągłym potakiwaniu głową niczym bezrozumne stworzenie i przyzwaniu Sashy racji. Nie zawsze miała rację, a przyjaciele chyba są od tego żeby to pokazać, nie zamydlać oczy. Skoro Sasha chciała dwórki, to - niestety - Ofelia nie miała zamiaru nią być.
Blondynka westchnęła ciężko.
- Gdzie masz komórkę? - zapytała, wyciągając swój telefon. Miała zamiar skontaktować się z Victorem.

Sasha McLaren - 2011-03-06, 20:46

Pytanie o to, gdzie jest komórka Sashy, było trochę nie na miejscu. Ona straciła przytomność w mieszkaniu, a obudziła się tutaj. Raczej nieświadoma nie położyła jej w szafce, to Ophelia była przy tym jak ją zbierali z podłogi.
Dobrze, że ta się nie zorientowała, po co blondynka o to pyta, bo zdecydowanie jej się to nie podobało.

Ophelia Bissette - 2011-03-06, 20:54

Mogła ją mieć w torebce, kieszeni spodni, kiedy mdlała czy gdziekolwiek indziej - Ofelia tylko o to pytała. Jednak skoro nie doczekała się odpowiedzi, sama zaczęła się rozglądać po sali, kiedy jej spojrzenie padło na torebkę Sashy. Zaraz wstała i podeszła do niej, odnajdując w kontaktach numer Victora i wklepując go do swojej książki telefonicznej, a następnie wysłała smsa do mężczyzny. Schowała komórkę Sashy i usiadła na brzegu jej łóżka.
- Potrzebujesz czegoś, coś ci przywieźć? Z tego co udało mi się wyciągnąć od lekarzy, zostaniesz tutaj na kilka dni.

Sasha McLaren - 2011-03-06, 21:00

Sasha w ramach focha, nawet nie patrzyła na to, co dziewczyna robi. Leżała na boku z przymkniętymi oczami. Na pytanie, czy czegoś potrzebuje, wzruszyła ramionami, nigdy nie była dotąd w szpitalu, nie potrafiła powiedzieć czego mogłaby potrzebować.-Moją piżamę?-zapytała. Te szpitalne kitelki wcale fajne nie były, ani wygodne, ani ładne. Oprócz tego, raczej nic jej nie będzie potrzebne, bo w domu właściwie tylko leżała w pościeli, nie robiąc nic twórczego.
Ophelia Bissette - 2011-03-06, 21:06

Ofelia co prawda trochę podkoloryzowała smsa wysłanego do Victora, ale cel uświęca środki. Miała nadzieję, że do głowy przyjdą mu raczej te czarne scenariusze i coś go ruszy.
- W takim razie przywiozę ci piżamę, jakieś pisemka żebyś się nie nudziła. I porozmawiam jeszcze z lekarzem, może jednak coś mi powie - oświadczyła, widząc, że przyjaciółka nie ma ochoty z nią rozmawiać. - Wpadnę jutro.

Sasha McLaren - 2011-03-06, 21:19

Dziewczyna pokiwała głową, przyjmując do wiadomości, to co Ophelia powiedziała.-Pa-powiedziała jeszcze i wtuliła się w w poduszkę. Nie była ona tak wygodna jak jej własna, na dodatek musiała uważać na wszelkie kabelki i przewody, które były przyczepione do jej ciała w różnych miejscach.
Mimo to, przymknęła oczy, starając się zasnąć.

Ophelia Bissette - 2011-03-06, 21:26

Ofelia pokręciła tylko głową i wyszła ze szpitalnej sali, zaczepiając na korytarzu lekarza, który powiedział tylko tyle, że chcą zatrzymać McLaren na obserwacji przez kilka dni. Ofelce nie pozostało nic innego niż wyjść ze szpitala i udać się do apartamentu żeby skupić na swoich sprawach. Miała naprawdę wiele do nadrobienia na uczelni i choćby się waliło i paliło, musiała się za to zabrać.
Victor Neithar - 2011-03-07, 22:33

Vic wziął sobie do serca słowa Meg i nie miał zamiaru wtrącać się więcej w życie Sashy. Jasno powiedziała, że nie chce go widzieć, zresztą - nie chciała chyba tego od jakiegoś czasu, skoro nawet nie powiedziała mu o ciąży.
Jednak kiedy wrócił do domu i zaczął szukać suchych ubrań, w oczy wpadła mu jej sukienka, której nie zdążyła zabrać. Wtedy zaczął bić się z myślami, przypomniał mu się sms od nieznanego mu numeru i poczuł, że nie wytrzyma jeśli nie dowie się do z Sashą. Dlatego pojechał do szpitala, postanawiając do niej nawet nie zaglądać - po prostu chciał spytać lekarza czy wszystko w porządku. Złapał jakiegoś mężczyznę z białym kitlu dopiero na piętrze, pod uchylonymi drzwiami sali 211, do której nawet nie zajrzał nim zaczął rozmowę z lekarzem.

Sasha McLaren - 2011-03-07, 22:42

Ten lekarz dopiero wyszedł z sali Sashy, wypytując dziewczynę, czy ta czuje się lepiej. Sasha była dość kapryśna ostatnimi dniami, więc nie potraktowała go zbyt przyjaźnie, zwłaszcza, że ten ją obudził. Blondynka wciąż była zaspana i przytulona do poduszki. Usłyszała za drzwiami znajomy głos, ale była pewna, że to wciąż w jej chorej główce, nie przejęła się tym zbytnio.
Victor Neithar - 2011-03-07, 22:52

Lekarz powiedział mu tylko tyle, że Sasha jest osłabiona i musi spędzić kilka dni w szpitalu. Vic nie chciał pytać dlaczego trafiła do szpitala, jednak podejrzewał, że gdyby stało się coś poważnego, lekarz choćby o tym napomknął, a tymczasem Victor nic znaczącego nie usłyszał, więc kamień spadł mu z serca.
Kiedy już skończył rozmawiać z lekarzem, uchylił bardziej drzwi i zajrzał do środka, żeby po prostu popatrzeć na Sashę - sądził, że widzą się ostatni raz, tym bardziej, że miał na oku ładny dom poza miastem i był o krok od jego kupna. Nie zauważył, że McLaren już nie śpi, bo była wtulona w poduszkę i nie widział jej twarzy, więc patrzył na nią chwilę ze smutkiem, który ciężko mu było ukryć i westchnął cicho. Nie tak miało być.

Sasha McLaren - 2011-03-07, 22:57

Sasha sobie leżała z otwartymi oczami, próbując ponownie zasnąć, bo nie miała nic więcej do roboty, Ophelia nie przyniosła jej obiecanych gazet, choć i tak by się nimi pewnie nie zainteresowała.-Victor?-zapytała samą siebie, widząc postać przy drzwiach. Nie powiedziała tego ze złością, tylko z wielkim zdziwieniem. Tym razem takie obietnice składali sobie nie z myślą, że oboje tego nie chcą, tylko że oboje tego chcą, więc na prawdę się zdziwiła. A żeby się upewnić, uniosła się lekko na łokciu, zabierając długie kosmyki włosów z twarzy. Victor...
Victor Neithar - 2011-03-07, 23:05

Nie chciał żeby go widziała. Miał zamiar tylko do niej zajrzeć i zniknąć zupełnie niezauważony; nie miała nawet dowiedzieć się, że tutaj był. Dlatego wstrzymał oddech, kiedy usłyszał jej niepewny głos wypowiadający jego imię, a później mógł zobaczyć jej bladą, zmęczoną twarz, gdy uniosła się na łokciu.
- Jak się masz? - zapytał cicho, nadal stojąc w drzwiach i nie przekraczając progu sali. Nie wiedział jak ma się teraz zachować, najlepiej byłoby chyba od razu wyjść i na dobre zniknąć z jej życia.

Sasha McLaren - 2011-03-07, 23:13

-W porządku...-odpowiedziała równie cicho, a w jej głosie można było wyczytać taką niepewność, że z niczym nie dało się pomylić tego. Dziewczyna była bardzo skołowana tym, że tu się w ogóle pojawił. Skąd on wiedział, że ona jest w szpitalu. A może nie przyszedł do niej, tylko spotkał ją przypadkowo? Dziewczyna położyła głowę na poduszce, jedna nawet na sekundę nie spuściła wzroku z mężczyzny.
Victor Neithar - 2011-03-07, 23:21

Vic raczej nie bywał na oddziale ginekologicznym zbyt często, oglądanie kobiet w ciąży nie było jego ulubioną formą spędzania wolnego czasu.
- A z dzieckiem? - zapytał, choć wiedział, że o dziecku jeszcze nie mogło być mowy, jednak można by się spierać co kto uważał za człowieka, a co jeszcze nie. W każdym razie, ciężko mu było teraz tak po prostu wyjść, choć zacisnął dłoń na klamce i wykonał taki ruch, jakby chciał się cofnąć i wyjść, jednak tego ostatecznie nie zrobił.

Sasha McLaren - 2011-03-07, 23:25

Cóż, może czaił się na jakiegoś noworodka, co by go porwać i wychowywać go w domku za miastem...
-Też w porządku-powiedziała, automatycznie kładąc rękę na swoim brzuchu. Jakoś nadal było magią dla niej to, że nosi żywe stworzenie w sobie i tym razem nie tasiemca. To znaczy, ona go nigdy nie miała, ofc. -Co tu robisz?-odważyła się w końcu spytać, po dość długiej chwili ciszy. Widać wszystko między nimi jest skończone, skoro nawet porozmawiać spokojnie nie potrafią, tylko wzajemne wyrzuty w miarę jej wychodziły.

Victor Neithar - 2011-03-07, 23:38

Nie czaił się na żadnego noworodka. A w to, że Sasha miała tasiemca, nawet by nie zwątpił.
- Dowiedziałem się, że jesteś w szpitalu - powiedział z ociąganiem, pomijając fakt, że dostał informację jakoby dostała się tutaj z jego winy. - I chciałem się dowiedzieć czy wszystko w porządku. Ale już idę, nie martw się.
Jasno dała mu do zrozumienia, że nie chce go widzieć, kilka razy powtórzyła, że go nienawidzi. Wiedział, kiedy jego obecność jest niechciana.
- Dbaj o siebie - rzucił tylko na odchodne, zmuszając mięśnie twarzy do nikłego uśmiechu i zaczął się wycofywać, chcąc wyjść ze szpitala i zostawić ją w spokoju.

Sasha McLaren - 2011-03-07, 23:45

-Zostań...-powiedziała łagodnie. Może i powiedziała kilka razy, że go nienawidzi, no i oboje stwierdzili, że nie chcą się więcej widzieć, Sasha była teraz w takim stanie, że ucieszyłaby się z towarzystwa. A Victor w gruncie rzeczy taki nie był. No i mimo wszystko, poczuła, że jest dla niego ważna. Taki Keith nigdy by się nie pojawił u niej, mimo, że miał akie same podstawy aby wierzyć, że to jest akurat jego dziecko, jak Victor.-Postaram się, ale to wcale nie jest taki proste, gdy musisz myśleć o sobie zupełnie inaczej.-wytłumaczyła. Przecież gdyby w "normalnym" stanie, to co zrobiła ostatnio, może poczułaby się osłabiona, a nie wylądowała na kilka dni w szpitalu!
Victor Neithar - 2011-03-07, 23:53

- Nie powinienem - odpowiedział spokojnie. Wziął sobie do serca słowa Meg: nie powinien się wtrącać. To już nie było jego życie, Sasha nie chciała go z nim dzielić, on nie chciał wplątywać się w jeszcze idiotyczniejsze sytuacje niż już się wplątał. A fakt, że Sasha była dla niego ważna nie miał już znaczenia - chciał wyleczyć się z tego uczucia, które nie miało przyszłości. - Teraz musisz myśleć nie tylko o sobie - uśmiechnął się trochę wyraźniej niż poprzednio, jednak nie powiedział nic więcej.
Sasha McLaren - 2011-03-08, 00:00

-Powinieneś-powiedziała cicho, do siebie. Nie chciała jemu tego mówić, bo jakoś nie była w sosie na wysłuchiwanie tego, że w nic już jej nie uwierzy, że to nie jego dziecko i takie tam. Nie dziś.-Wiem, postaram się-rzuciła łagodnie, spuszczając wzrok w swoją pościel. Nie patrzyła już, na niego, bo i tak wiedziała, że zaraz wyjdzie na sto procent będzie to ich ostatnie spotkanie. Cóż, lepsze takie, niż to pod drzwiami jej mieszkania, choć do ideału jeszcze na prawdę dalekie. Z resztą, ideałem byłoby, gdyby mężczyzna powiedział jej ,że nigdy już jej nie opuści.

/branoc!

Victor Neithar - 2011-03-08, 00:08

Z pewnością by jej nie opuścił, gdyby sama powiedziała mu o dziecku, gdyby sama nie żądała żeby zniknął z jej życia, gdyby nie mówiła, że go nienawidzi... Victor potrafił wybaczać, ale nie zapominał. A fakt, że Sasha już go nie chce wgryzł mu się wystarczająco mocno w pamięć, żeby przypominać sobie słowa dziewczyny za każdym razem, kiedy tylko o niej pomyślał.
- Nie, nie powinienem - powtórzył. - Teraz masz nowe życie i nie ma w nim dla mnie miejsca. Lepiej tego nie przedłużać.
Im dłużej tutaj stał, tym bardziej się wahał. Widział jaka jest zmęczona, bezbronna blada i miał ochotę po prostu przytulić ją do siebie i zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Ale nie mógł. Obydwoje zdecydowali, że to koniec.
Dlatego też wycofał się całkowicie i wkrótce już nie mogła go zobaczyć, bo stał za uchylonymi drzwiami, opierając się o ścianę i bijąc z myślami.

Sasha McLaren - 2011-03-08, 10:34

Sasha doskonale wiedziała, co powiedziała, ale trzeba wziąć poprawkę na to, że była wtedy urażona, zdenerwowana i pod wpływem hormonów, do czego się wciąż nie przyzwyczaiła.
Gdy Victor wyszedł, wtuliła się w poduszkę, rozklejając się z miejsca. Wiedziała, że tym razem to już ostateczna decyzja i nic nie zmieni tego, że najprawdopodobniej się więcej nie spotkają z Victorem, chyba że przez przypadek. Bolało to, bo gdy go zobaczyła, miała jakąś iskierkę nadziei, że będzie dobrze, bez powodu tutaj nie przyszedł.
Po chwili przyszła do Sashy pielęgniarka. Zanim ta weszła do jej sali, spojrzała na mężczyznę stojącego przy framudze-Tatuś? Właśnie miałam zabrać pana żonę na usg-uśmiechnęła się do Victora.

Victor Neithar - 2011-03-08, 16:31

Szkoda tylko, że huśtawki nastrojów w ciąży pojawiają się w późniejszej fazie, więc ciężko będzie wszystko zwalić na dziecko.
Już wziął się w garść i miał zamiar odejść, kiedy wyminęła go pielęgniarka z uśmiechem na ustach, już teraz szerzej otwierając drzwi.
- Żonę? - zająknął się Victor, zupełnie nie podejrzewając, że ktoś mógłby go wziąć za męża Sashy, choćby ze względu na różnicę wieku widoczną gołym okiem. - Sasha nie jest moją żoną.

Sasha McLaren - 2011-03-08, 18:46

-No to partnerkę, zapraszam-nie zraziła sie kobiecina niczym i wskazała ręką na drzwi, żeby tam wszedł w końcu, a nie stał jak ta sierota przed.
Pielęgniarka podeszła do dziewczyny, nie zauważając początkowo, że ta płacze, a raczej cicho łka. Wzięła rękę dziewczyny, po czym odłączyła jej kroplówkę, zaczynajac rozmawiać z Sashą, Później posadziła ją na wózku i dziewczyna spojrzała w końcu w stronę drzwi.

Victor Neithar - 2011-03-08, 21:24

Victor teraz już zupełnie zgłupiał i nie wiedział co ma zrobić - wejść, czy wyjść, uciec czy zostać?
Gdy kobieta otworzyła szerzej drzwi i mógł zobaczyć znowu Sashę, tym razem w wersji zapłakanej, zrobiło mu jej się żal. A jako, że Vic nigdy nie potrafił patrzeć na krzywdę drugiego człowieka, zacisnął zęby i podszedł do Sashy chwytając ją za dłoń z uśmiechem, na który się silił.
- W takim razie chodźmy - powiedział do pielęgniarki, choć został tylko dlatego, że zrobiło mu się przykro na widok dziewczyny.

Sasha McLaren - 2011-03-08, 21:30

Sasha strasznie się zdziwiła słysząc te słowa od Victora oraz czując jego dłoń. Pojechali więc w trójkę na małą wycieczkę po szpitalu. Dziewczyna puściła rękę mężczyzny, bo nie było jej wygodnie trzymać jej tak w górę. Dojechali do odpowiedniego gabinetu, gdzie lekarz szybko sprawdził, co jest grane i powiedział, że wszystko jest jak najbardziej ok. Poopowiadał im także co właśnie widzi i wspomniał raz, czy dwa razy o tym, że to bardzo wczesne tygodnie ciąży i nie ma jeszcze za wiele to oglądania.
Później wrócili do sali dziewczyny, ona została zainstalowana na łóżku i patrzyła na mężczyznę, nie wierząc w to co się teraz dzieje.

Victor Neithar - 2011-03-08, 21:45

Vic naprawdę chciał coś zobaczyć na tym USG i nawet był zdania, że powinno być coś widać - skoro dziecko było Keitha, a Sasha twierdziła, że spała z nim już jakiś czas temu, raczej powinni zobaczyć jakiś niewyraźny zarys czegoś, co można by już nazwać człowiekiem. Dlatego też zmarszczył brwi, zastanawiając się czy go nie okłamała co do Keitha i czy jeśli mówiła prawdę... to on jest ojcem dziecka.
Z zamyśleniem wymalowanym na twarzy, niemal machinalnie podążał za Sashą i pielęgniarką, milcząc i skupiając się na swoich myślach, nawet gdy dziewczyna została ulokowana w łóżku, a pielęgniarka zdążyła wyjść.

Sasha McLaren - 2011-03-08, 22:14

Dziewczyna doskonale widziała to jego zamyślenie, ale raczej oczekiwała od niego jakis słów wyjaśnień, a nie miny na filozofa.-Victor...-zaczęła niepewnie. Cieszyła się, że siedzi obok niej, ale musiała się dowiedzieć, co to ma znaczyć, zanim zrobi sobie wielkie nadzieje, a potem spadnie na ziemię, jakby ktoś szpilką przekuł jej balonik.
Jeśli chodzi o dziecko, miała nadzieję, że to przekona mężczyznę, że to jego dziecko, w końcu, gdy uzna że sypiała z nim i kimś jeszcze w tym samym czasie, dopiero ją urazi, bo to zachowanie jest na prawdę... niemoralne i nie podobne do dziewczyny.

Victor Neithar - 2011-03-08, 22:21

- Tak? - zapytał machinalnie, kiedy usłyszał swoje imię, ale wzrok miał nadal nieprzytomny i widać było, że myślami jest daleko stąd.
Cóż, równie dobrze mogła spać z Keithem kilka dni przed tym, jak sami się przespali, wtedy gdy go spoliczkowała. I nie mogłoby być mowy o jechaniu na dwa fronty, bo wtedy jeszcze nie byli ze sobą. Jeśli kiedykolwiek byli, bo tych kilku dni chyba nie warto nazywać związkiem.

Sasha McLaren - 2011-03-08, 22:30

Szkoda, że on wolał wybielić Sashę i rozgrzeszyć ją za sypianie z kim popadnie, zamiast stwierdzić, że mówiła prawdę.-Dlaczego wróciłeś?-zapytała, mając na myśli, że już przecież pożegnał się z nią i wyszedł z jej pokoju, zasmucając dziewczynę okrutnie.
Spojrzał na mężczyznę swoimi oczami, w których nie wiadomo było, co widać, czy smutek, czy niepewność, czy szczęście.

Victor Neithar - 2011-03-08, 22:38

Szkoda, że był staroświecki i uważał, że ojciec dziecka powinien się dowiedzieć drugi o ciąży, w dodatku od swojej partnerki, tym bardziej, kiedy między nimi wszystko było w porządku. A jeśli dowiadywał się ostatni, od osób trzecich, to chyba nie był zbyt ważny w jej życiu, czy nawet życiu dziecka.
- Przez pielęgniarkę - powiedział, bo gdyby go nie zauważyła i niemal nie wciągnęła, najprawdopodobniej by sobie poszedł. - Myślała, że jestem twoim mężem.

Sasha McLaren - 2011-03-08, 22:44

Teraz dziewczyna strasznie żałowała tego, że nie zwróciła się ze swoim odkryciem do mężczyzny. Teraz by postąpiła inaczej, ale co zrobić, skoro nie mogła zmienić biegu wydarzeń.
Wysłuchała odpowiedź Victora, ale to nie wiele rozjaśniło jej myśli. Nadal nie wiedziała co będzie z nimi dalej.
Nie wiedziała jak się zachować, wypytywać dalej, aż nie otrzyma oczekiwanej odpowiedzi, czy może poczekać, aż rozplącze się język Neitharowi. Postanowiła na razie zrobić to drugie.

Victor Neithar - 2011-03-08, 22:51

- ...a kiedy zaprzeczyłem, uznała, że po prostu jesteśmy razem - dokończył po chwili przerwy, powoli odrywając się od swoich myśli, które były daleko i przeniósł spojrzenie na Sashę. - Wtedy zobaczyłem, że płakałaś, ale nie rozumiem dlaczego.
Popatrzył na nią wyczekująco, licząc na jakieś wyjaśnienie ze strony dziewczyny. Co będzie z nimi dalej? Cóż, wiele by dał żeby cofnąć się do wieczora, kiedy wróciła do niego po balu i tak po prostu mógł ją przytulić, całować. Jednak teraz czuł się kompletnie niepotrzebny, oszukany i jego uczucia były mieszane.

Sasha McLaren - 2011-03-08, 22:58

Dziewczyna spojrzała na niego, położyła się wygodniej. -Nie rozumiesz? -zapytała-Wiem, że powinnam ci od razu powiedzieć, ale bałam się. -przerwała na moment. Starała się, aby zabrzmieć prawdziwie i szczerze.-Nie zmienia to faktu, że chciałabym... potrzebuję cię. Oboje cię potrzebujemy-powiedziała, nie zastanawiając się wiele czy powinna powiedzieć obie, czy oboje, bo to nie było to najważniejsze w tej chwili. Przez jakiś czas jeszcze pozostanie to tajemnicą.
Victor Neithar - 2011-03-08, 23:04

Westchnął i przysunął sobie krzesło do jej łóżka i usiadł na nim.
- Czego się bałaś? Przecież wiesz jak bardzo chcę mieć dziecko i jaki byłbym szczęśliwy mogąc je mieć z tobą - powiedział z delikatnym wyrzutem. Jaką miała o nim opinię, skoro chciała zataić taki ważny fakt? Sądziła, że jest nieodpowiedzialnym dzieciakiem i zostawi ją samą? - Gdyby to było takie łatwe... - westchnął kolejny raz, słysząc następne słowa Sashy.

Sasha McLaren - 2011-03-08, 23:11

Sasha starała się zachować spokój, ale znów łzy napływały jej do oczu. Zawsze była delikatna, ale teraz, to już przesadzała.-No właśnie nie miałam zielonego pojęcia o tym ostatnim...-odpowiedziała szczerze. Bała się tego, że dziecko to on chce mieć, ale z żoną, a nie z nią, którą dopiero co poznał i wywrócił i tak dla niej całe swoje życie.
Pokiwała głową, bo doskonale wiedziała, że to nie jest ot taka sobie decyzja, ani prosty problem, przed którym stanęli na własne życzenie.

Victor Neithar - 2011-03-08, 23:22

- Co prawda nie planowałem twojej ciąży... ale w życiu bym cię nie zostawił gdybyś mi powiedziała. - Przesunął się na brzeg krzesła i chwycił ją za dłoń, gładząc ją delikatnie i patrząc z troską na Sashę. Chciał mieć dziecko z żoną, kiedy jeszcze z nią był. Jednak od jakiegoś czasu nie był, więc nie chciał mieć z nią już zbyt wiele wspólnego.
Sasha McLaren - 2011-03-08, 23:32

-Nie zostawiaj mnie i teraz....-szepnęła-Potrzebowałam czasu, może dzień czy dwa później sama bym przyszła i powiedziała... To był ogromny szok dla mnie-zaczęła się tłumaczyć, by Victor miał pełen obraz sytuacji, tak jak powinien mieć na samym początku. Wiedziała, że to już trochę po ptokach, ale zawsze warto spróbować.
Victor Neithar - 2011-03-08, 23:40

Widząc w jakim jest stanie, zaczynał sądzić, że jednak to może być jego dziecko. W innym przypadku chyba nie przeżywałaby wszystkiego tak bardzo, a doskonale widział co się dzieje z dziewczyną.
- Rozumiem, że to musiał być szok - skinął głową z wyrozumiałością. - Ale wolałbym wszystkiego dowiedzieć się pierwszy, z twoich ust.

Sasha McLaren - 2011-03-08, 23:48

-Wiem, przepraszam-powiedziała pochylając głową. Teraz nie zostało jej nic innego jak przeprosić i liczyć na przebaczenie.-Możesz być pewny, że nie czekałam, aż NYGirl powie to przede mną-uśmiechnęła się na prawdę leciutko, chcąc zażartować, by rozluźnić napięcie między nimi. Zapewne średnio jej to wyszło, ale liczą się chęci.
Victor Neithar - 2011-03-08, 23:57

- Domyślam się - powiedział siląc się na swobodniejszy ton, co jednak niespecjalnie mu wyszło. Uniósł do góry jej głowę i pogładził dziewczynę po policzku, patrząc na nią nadal z troską. - Co się stało, że trafiłaś do szpitala? Dostałem smsa od kogoś...
Sasha McLaren - 2011-03-09, 10:09

Skoro powiedział, że od kogoś, S już chyba wiedziała od kogo. I chyba gdyby nie fakt, co ten sms zrobił, zabiłaby tego kogoś, za wtrącanie się do jej życia, lecz teraz była na prawdę wdzięczna.
Gdy zapytał, co się stało, zawahała się. Oczywiście, że powie mu prawdę w tym momencie, nie miała najmniejszego zamiaru go więcej razy okłamywać.-Zasłabłam... Byłam zbyt zajęta użalaniem się na swój los, żeby zadbać o siebie-powiedziała, a widać było, że nie jest z tego dumna. Wiedziała, że musi teraz znacznie bardziej dbać o siebie, wiedziała, że teraz, gdy tylko wyjdzie ze szpitala, na pewno będzie tak robić.

Victor Neithar - 2011-03-09, 16:31

Skoro Sasha sama nie potrafiła zapanować nad swoim życiem i jakoś go sobie sensownie ułożyć, ktoś musiał się nad nią zlitować i wziąć sprawy w swoje ręce. Chociaż, tak właściwie... każdy ma prawo spieprzyć swoje życie jak tylko chce.
Pokręcił z dezaprobatą głową na jej słowa.
- Musisz o siebie dbać, niezależnie od wszystkiego. Odpowiadasz teraz za dwa życia - powiedział unosząc nieznacznie kąciki ust i przeniósł spojrzenie na jej jeszcze płaski brzuch.

Sasha McLaren - 2011-03-09, 21:54

Pozostańmy jednak przy tym pierwszym wniosku, że potrzebuje kogoś, kto jej pomoże ułożyć sobie życie i będzie bronił przed popełnianiem kolejnych życiowych błędów.
Gdy pokręcił głową, Sasha znów spuściła wzrok. Teraz doskonale wiedziała, że to co robiła, było na prawdę nieodpowiedzialne, nikt tego nie musiał jej więcej razy mówić.-Wiem, muszę się wziąć za siebie. Nie będzie to łatwe...-powiedziała, bo jakoś nie prowadziła specjalnie zdrowego trybu życia. Teraz to na pewno się to zmieni, ona sama z uśmiechem na ustach to zrobi. Jeśli Victor będzie przy niej. Jeśli nie, to bez uśmiechu.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group