Kompleks sportowy - Basen

Audrey Hudson - 2010-11-20, 15:47
Temat postu: Basen

Summer Wilde - 2011-01-15, 21:01

|Cela I


Podczas jazdy taksówką zdążyli poinformować co najmniej trzydzieści osób. Te z kolei obiecały, że przyprowadzą swoich znajomych. Każdy miał przynieść ze sobą flaszkę, a zaznajomieni futboliści uniwersyteccy z entuzjazmem oznajmili, że przytaszczą ze sobą ogromne beczki piwa.
Gdy zajechali na miejsce, Summer była zdumiona zebranym tłumem. Rozpoznała w nim jednego komputerowca, który był tu zapewne jako jedyny ze swojego kręgu, i podeszła do niego.
- Kamery wyłączone?
Kiwnął głową, gapiąc się na nią szeroko otwartymi oczami. Wcisnęła mu do ręki wyjęty wcześniej banknot studolarowy.
- To za robotę. A jako bonus możesz się z nami zabawić - rzekła i odeszła. Obejrzała się za siebie tylko by sprawdzić, czy jej znajomi idą za nią. Na twarzy Dane'a gościła niesamowita determinacja i podniecenie, Blair wyglądała podobnie, a Audrey... No cóż, Summer nie miała czasu i ochoty by się na nią patrzeć i wyszukiwać w jej wyrazie twarzy jakiś specyficznych odczuć. Kiedy przechodziła obok młodego stróża nocnego, z którym kiedyś miała romans, póściła mu oczko i wetknęła plik dolarów do kieszeni jego spodni. Wiedziała, że jej nie wsypie, nawet za cenę pracy. Znała jeden z jego sekretów, a on bał się, że go rozpowie. Jednak Summer umiała dyplomatycznie i z korzyścią rozwiązywać takie sprawy. Przeszła przez próg basenu, który znajdował się na tyłach uniwersytetu i z miejsca uderzyła ją basowa muzyka, woń alkoholu i chloru, oraz wariackie krzyki studentów.

Blair Backfalls - 2011-01-15, 21:12

Blair w taxi założyła stanik pod kurtkę i kiedy wysiadła jej strój nadawał się do ściągnięcia i ewentualnego pływania. Rozpoznała wiele twarzy i rozpromieniona porwała z torby butelkę rumu. Była dumna ze swojej pomysłowości co do rozesłanych zaproszeń. Szła za Summer i szukała jakiegoś męskiego osobnika, który ją by bardziej zainteresował. Na razie najciekawsza była butelka rumu, więc za nią się zabrała.
- Summ, przyznaj się, co masz na tego stróża?
Spytała z ciekawości.
A kiedy uderzyła w nią muzyka zaczęła się mimowolnie bujać do rytmu.

Ophelia Bissette - 2011-01-15, 21:16

Kto jak kto, ale Ofelia spędziła na basenie połowę swojego życia, więc nic dziwnego, że uśmiechnęła się na informację odnośnie tego, gdzie ma się odbyć impreza. Nie odzywała się już więcej, tylko grzecznie, nadal lekko chwiejnym krokiem wyszła z windy i skierowała się w stronę wyjścia, nadal boso. Nic dziwnego, że kiedy tylko wydostała się na zewnątrz, wystrzeliła jak z procy w kierunku taksówki, czując przejmujący chłód; co więcej z wrażenia nawet się nie przewróciła, choć niewiele brakowało. Wpakowała się do samochodu i... zrobiło się mniej miło, kiedy tylko zaczęła smsować z Sashą. To ją odrobinę otrzeźwiło i zdecydowanie pogorszyło humor; czytając te wszystkie bzdury, prychała co chwilę, dochodząc do wniosku, że podziękuje za taką znajomość i nie ma ochoty oglądać ex-przyjaciółki w najbliższym czasie.
Kiedy taksówka zatrzymała się przed kampusem, blondynka założyła buty i wysiadła z taksówki, nadal zła, o czym mogło świadczyć chociażby to, że trzasnęła głośno drzwiami i nawet nie patrząc się na Keitha, ruszyła w stronę basenu zdecydowanym, acz nieco chwiejnym, krokiem.

Audrey Hudson - 2011-01-15, 21:18

Spacerowała wokół basenu, w którym już pluskało się kilku studentów niesamowicie krzycząc. Audrey sięgnęła po jedną z butelek martini, po czym poprosiła jednego z chłopaków, którego mijała, o otwarcie jej. Gdy wykonał jej polecenie, słodko się uśmiechnęła jednocześnie dziękując, a następnie upiła kilka sporych łyków prosto z butelki. Domyślała się, że w całym tym zamieszaniu nikt nie pomyślał o żadnych szklaneczkach lub innych tego typu naczyniach, a więc nie miała nawet zamiaru się za nimi rozglądać. Odgarnęła do tyłu jasne włosy, gdzie opadły na jej plecy, żałując, że nie ma ze sobą kostiumu kąpielowego. A żeby wskoczyła do basenu w samej bieliźnie, zdecydowanie potrzebowała jeszcze kilku łyków jakiegoś trunku, tak więc po chwili znów przechyliła butelkę, upijając z niej kolejne łyki.
Adam Florrick - 2011-01-15, 21:26

Dostał smsa od Blair dokładnie wtedy, kiedy nie miał nic do roboty, a więc postanowił spłacić swój dług tego wieczoru i trochę poszaleć na parkiecie z blondwłosą przyjaciółką. Żółtą taksówką podjechał pod kampus, a gdy z niej wysiadł, od razu skierował się w stronę szkolnego basenu, zastanawiając się, kto zdobył do niego klucz. Zresztą, mniejsza z tym, przynajmniej zapowiadała się świetna zabawa, jak za starych lat. A ponieważ on w tym roku kończył już uniwersytet, domyślał się, że ta impreza mogła być jedną z ostatnich w jego życiu, kiedy jeszcze mógł się nazywać studentem. Po dotarciu nad basen, rozejrzał się za Blair. Długo mu to nie zajęło, ponieważ donośny śmiech rozbawionej blondynki było słychać dosłownie wszędzie. Było widać, że dziewczyna świetnie się bawi. Podszedł do niej, mimowolnie odrobinę się uśmiechając. - Hej, ślicznotko. - przytwitał się z nią buziakiem w policzek, po czym przeniósł wzrok na jej koleżankę. - My się chyba nie znamy. Adam jestem.
Blair Backfalls - 2011-01-15, 21:29

Blair była już na tyle wstawiona że po chwili ściągnęła ubrania i w samej bieliźnie wskoczyła do basenu ciągnąc za sobą ubraną Summer.
- kotku, bawmy się!
Zawołała kiedy się wynurzyła i zwróciła uwagę tłumku wokół mężczyzn wokół niej mających nadzieję że to do nich krzyknęła. Kiedy jednak ona nie zaszczyciła żadnego z niezbyt interesujących kolesi swoim wzrokiem zniechęceni wrócili do poprzednich towarzyszek, nie mogących się równać z panną Backfalls.
O dziwo miała jeszcze w ręce flaszkę i teraz się z niej napiła.
- fuj. Rozwodnione.
I ukradła pływającemu obok kolesiowi skręta xd
A kiedy zobaczyła Adama wyskoczyła z basenu i ociekając wodą wyciągnęła z niego Summer.
- hej, kooooleś.!
Przywitała się z nim pieszczotliwie a po tym jak pocałował ją w policzek jeszcze go przytuliła, żeby go pomoczyć xd
- jak tam, hmm?
Uśmiechnęła się szeroko. Skręta gdzieś zgubiła xd

Summer Wilde - 2011-01-15, 21:38

Summer uniosła brew, słysząc za plecami pytanie kumpeli. Spojrzała na nią nad ramieniem i rzuciła:
- Za seks z nauczycielką wywaliliby go z roboty. Nawet, jeśli robił to ze szkaradną profesor historii.
Zostawiła swoich znajomych w tyle i podeszła do grupy starszych studentów, którzy polewali piwo. Od razu ją rozpoznali i napełnili alkoholem czerwony plastikowy kubek (Summer zaczęła się zastanawiać, czy aby Blair w swym szaleństwie nie powysyłała im jej zdjęć, żeby wiedzieli do kogo w razie czego się zwrócić). Nawet nie chciała myśleć, kto skołował prowyzoryczne naczynia, liczył się efekt. W kilka sekund wypiła zawartość kubka, a jakiś wysoki napakowany brunet w te pędy zaczął jej wlewać następną kolejkę. Posłała mu jeden ze swoich najbardziej uwodzicielskich uśmiechów i chwyciła go za przód koszuli. Ich usta złączyły się na milisekundę, a po chwili Blondynka zwyczajnie odeszła. W tłumie znalazła Blair i podeszła do niej, a ta chwyciła Summer i pociągnęła w stronę basenu. Wylądowały z ogromnym pluskiem, ochlapując ludzi dookoła. Kiedy wyszły z wody i podszedł do nich atrakcyjny młodzieniec, Summer wiedziała, że to jej cel na tą noc.
- Summer - odpowiedziała mu i uśmiechnęła się podstępnie.
Coś irytująco ciążyło jej w kieszeni spodni i dopiero po chwili zorientowała się, że to telefon. Mokry telefon. Wyjęła go pośpiesznie i sprawdziła stan. Oczywiście, nie działał. Ostatkami silnej woli powstrzymała się, by nie wrzucić Blair do basenu, ale zapewne to sprawiłoby jej radość. Wolała nie myśleć, jak prezentuje się zawartość jej portfela.

Lilly Morgan - 2011-01-15, 21:44

Od pamiętnego sylwestra nic w życiu Lilly nie uległo jakiejś wielkiej zmianie. Owszem, wyjechała, ale nie był to jakiś super ekstra powód związany z Fitzgeraldem. Po prostu musiała odwiedzić Allison w Hiszpanii. Tak, do matki też zwracała się po imieniu.
A jak minął jej czas w Hiszpanii? W sumie bardzo nudno. Owszem, miała tam jakiś znajomych, ale tęskniła za przyjaciółmi z NY, więc trudno jej było udawać entuzjazm.
O imprezie dowiedziała się od Blair i natychmiast się pojawiła. W końcu nie mogło jej tu zabraknąć, prawda? Weszła i rozejrzała się. Nad basenem kłębiło się już kilku ludzi, w tym Audrey, jedna z jej przyjaciółek. Lilly uśmiechnęła się pod nosem i podeszła do dziewczyny.
- Hej. - przywitała się z nią lekkim całusem w policzek.
- Dawno się nie widziałyśmy.

Adam Florrick - 2011-01-15, 21:47

- Po staremu. - odpowiedział na pytanie Blair, po czym rozejrzał się na czymś z procentami. Zauważył chłopaków rozlewających piwo, tych samych, u których Summer dopiero co była. Dostał od nich kubek pełen piwa, które aż wylewało się na boki, co jednak niezbyt przejęło Adama. - A u ciebie? - spytał dopiero po wypiciu kilku łyków, po czym przeniósł wzrok na dziewczynę o imieniu, jak się dopiero dowiedział, Summer. - Ładnę imię. Takie... letnie. - zażartował i zmierzwił dłonią swoje jasne włosy. Przeniósł wzrok na basen, mając ochotę zaraz do niego wskoczyć. Jeśli chodzi o moczenie się w wodzie, to już był cały mokry dzięki życzliwości Blair, co jednak postanowił jej wybaczyć. Za ładna była, by mógł się na nią obrażać. W tłumie ludzi zauważył Audrey, Lilly i Ophelię, do których pomachał na przywitanie.
Audrey Hudson - 2011-01-15, 21:52

Uśmiechnęła się na widok przyjaciółki, ciesząc, że po tych godzinach spędzonych na komisariacie wreszcie ma okazję zamienić kilka zdań z osobą ze swojego towarzystwa. - Heeej. - wyszczerzyła swoje śnieżnobiałe i idealnie równe ząbki, całując dziewczynę w policzek w ramach przywitania. - Rzeczywiście. To ja tak długo przebywam w murach szkolnych czy ty gdzieś uciekłaś z miasta? - spytała wesołym tonem głosu. Przypomniała sobie, że w dłoni trzyma całą butelkę martini, a więc wyciągnęła ją w stronę Lilly, unosząc jedną brew ku górze. - Częstuj się. - powiedziała krótko, po czym drugą dłonią odmachała Adamowi.
Sasha McLaren - 2011-01-15, 21:53

Co prawda Sasha nie dostała smsa od nikogo, ale ktoś jej szepnął do uszka i koniec końców zdecydowała się pojawić na imprezie. Nie wiedziała kto to ogranizuje, bo gdyby tylko wiedziała, ostatnią rzeczą byłaby myśl, żeby się tutaj pojawić. W domu wciągnęła szybko na siebie strój, wiedząc, że choćby nie chciała, bardzo mało prawdopodobne jest to, że zostanie sucha przez całą imprezę. Przekroczyła nieznany jej dotąd próg budynku, zauważyła stos ubrań i rzuciła tam swoje. Została w spodniach, wchodząc na teren pływalni i zerkając po wnętrzu, kto się tam znajduje.
Conor Lauridsen - 2011-01-15, 21:53

Dostał smsa od... Blair, chyba tak. Zareagował z lekkim opóźnieniem, ale w końcu dotarł na basen- był nowy, trudno mu było się jeszcze poruszać zarówno po uniwersytecie, jak i Nowym Jorku. Kiedy ujrzał tych ludzi popadających w istne imprezowe szaleństwo poczuł, że chce tak samo. Zaczął się rozglądać za kimś, kto chciałby z nim chociażby pogadać...
Lilly Morgan - 2011-01-15, 22:03

Lilly z chęcią przejęła butelkę od Audrey i napiła się.
- Ja wcale nie uciekałam. Musiałam trochę... odpocząć. - odparła z zadowolona miną, że udało jej się znaleźć powód swojej nieobecności. Także odmachała Adamowi, a kiedy zauważyła Sashę, skinęła na nią ręką, żeby do nich podeszła. Musiała ją przeprosić za to, że tak bez pożegnania zniknęła.
- Możesz mi wytłumaczyć co się działo podczas mojej nieobecności? Jakoś nie bardzo jestem na bieżąco. - powiedziała szerząc się w szerokim uśmiechu, po czym oddała butelkę Audrey.

Blair Backfalls - 2011-01-15, 22:06

Za ładna i na dodatek tylko w mokrej bieliźnie xd
- hmm, nie wiem ale jak znajdę skręta to się dowiem.
Blair nie zwracała uwagi że jej wypowiedź nie ma większego sensu.
Wyruszyła na łowy szukając skręta i już po chwili ukradła go jakiejś blondynie. Wróciła do Summer i Adama też z jej chłopakiem.
- poznajcie ... o kurwa, nie wiem kto to jest!
Blair zaśmiała się. Widać ten skręt ... miał w sobie coś więcej, niewiadomego pochodzenia. Odepchnęła chłopaka, który zaczął się do niej dobierać.
Zmarszczyła brwi a potem znów się zaśmiała.
- ojeej, jak tu kolorowo ...
Stwierdziła zachwycona robiąc parę krok w tył. Wtedy ktoś na nią wpadł i bezczelnie oblał ją piwem.
- uważaj jak chodzisz, suko!
Warknęła Blair będąc tak zjaraną że nie poznała do kogo mówi.

Sasha McLaren - 2011-01-15, 22:06

Po tym, jak zobaczyły Lily, uśmiechnęła się, bo to chyba była jedyna osoba, z którą nie miała choćby w najmniejszym stopniu na pieńku. To nie było do niej podobne, ale tak się jakoś stało. Lekkim krokiem, trzymając dłonie w tylnych kieszeniach od spodni podeszła do blondynki, dopiero w ostatniej chwili zauważając tam Audrey. Nieźle-Cześć-powiedziała głównie do Lily, ale swojej kuzynki nie zignorowała, bez przesady. Sasha miała swoją godność.
Audrey Hudson - 2011-01-15, 22:12

Zmarszczyła delikatnie brwi, widząc nad basenem Sashę. Myślała, że blondynka raczej nie pokaże się na tego typu imprezie, dlatego też dotychczas czuła się bezpiecznie. Teraz jednak ogarnęło ją delikatnie zakłopotanie, a jeszcze większe, gdy Lilly zaprosiła do ich stolika Sashę. Audrey domyślała się, że jest ona na nią jeszcze bardzo zła, ponieważ zapewne jak zwykle uwierzyła w to, co napisała na swojej stronie NYGirl. Kompletnie nie wiedziała, jak się z tego wytłumaczyć, dlatego też niezbyt uśmiechała jej się rozmowa z Sashą. Wróciła wzrokiem do Lilly, wysilając się na delikatny uśmiech i odbierając od niej butelkę. - Jeśli jesteś na bieżąco z notkami NYGirl, to wiesz praktycznie wszystko. Ona informuje o każdym, nawet najmniejszym incydencie. - odpowiedziała, po czym upiła z butelki kilka łyków martini. - Napisała też o moim rzekomym związku z Keithem, przez co Sasha się na mnie wściekła. - dodała także, jeszcze zanim owa ich przyjaciółka podeszła do stolika. Wolała wcześniej poinformować o tym Lilly, by ta wiedziała, o co będzie chodzić, gdy zapanuje dość niemiła atmosfera. Gdy dziewczyna do nich dołączyła, Audrey zastanawiała się, czy ma się z nią przywitać. Sądziła, że zostanie najprawdopodobniej zignorowana, tak więc postanowiła najzwyczajniej w świecie milczeć.
Sasha McLaren - 2011-01-15, 22:21

Wbrew temu, co Audrey sądziła, Sasha jej nie zignorowała, tylko przywitała się, tylko nie tak wylewnie jak Lily.-...Idę po coś do picia-stwierdziła, stwierdzając, że to jest bardzo dobra wymówka, aby uciec od Audrey. Ta najwyraźniej nie miała wiele do powiedzenia na ciekawiący ją temat, także nie zamierzała zabiegać. Przeszła do beczki z piwem i nalała niemal pełny niebieski, plastikowy kubeczek, po chwili odwracając się i idąc w drugą stronę, niż ta z której przyszła. Tak jakoś wyszło, że jakaś dziewczyna w nią weszła, wylewając na siebie niemal całą zawartość kubka Sashy.-Sama uważaj jak chodzisz!-odburknęła, zauważając swoją ulubioną koleżankę, Blair. Ta już zdążyła jej podpaść, miałą jakiś czujnik, aby pojawiać się nie tam gdzie trzeba nie w taki sposób, który mogła blondynka zaakceptować. Zmierzyła ją chłodnym wzrokiem i miała zamiar odjeść kilka kroków.
Lilly Morgan - 2011-01-15, 22:22

Zanim Sasha do nich dołączyła Lilly z uwagą słuchała Audrey.
- No tak, rzeczywiście. Jak mogłam nie zauważyć. - westchnęła. Sama była zła na NYGirl. O niej także wypisywała same bzdury. Że niby ona i Jay? Że niby coś ich łączy? Mowy nie ma! Zdążyła tylko pokiwać głową na słowa Audrey i pomyśleć, żeby nie poruszać tematu Keitha, bo w chwilę później dołączyła do niech blondynka.
- Cześć. - niemal z piskiem rzuciła się na szyję Sashy. No cóż, Audrey nie przywitała z takim entuzjazmem, ale nie to żeby się na jej widok nie cieszyła. Panienka McLaren była jej najlepszą przyjaciółką. Więcej chyba nie muszę mówić.
- Strasznie cię przepraszam, że się nie odzywałam, ale... Nie miałam jak. - powiedziała kątem oka zerkając na reakcję Aud na obecność Sashy. Sięgnęła po trzy kieliszki, które gdzieś tam sobie stały. Jeden podała Audrey, drugi Sashy i wzięła jeszcze cała butelkę Martini, które rozlała do kieliszków. Była tak zajęta, że nie zauważyła kiedy Sasha zniknęła.
- Sasha! - zawołała za nią, ale nawet się nie obejrzała.
- Ona na prawdę uwierzyła w te bzdury?

Blair Backfalls - 2011-01-15, 22:26

Blair aż zagotowała się od tego spojrzenia jakie Sasha jej rzuciła.
- masz jakiś problem?
Uniosła wysoko brodę i zmarszczyła brwi. Nikt ją nie będzie mierzyć takim wzrokiem!
Wzrok jej się wyostrzył.
- należy przeprosić, smarkulo.
Pchnęła ją do tyłu. Nienawidziła kiedy młodsze od niej uważały się za lepsze niż ona.
Nie zważając na to że wokół zrobiło się małe zgromadzenie, a Sasha najwyraźniej nie miała w planach jej przeprosić, zacisnęła rękę w pięść i wycelowała w nos blondynki.
- nie waż się mi więcej posyłać takich spojrzeń, mała szmato.
Jako że była wciąż piana zachwiała się na szpilkach.
Dopiero jak ktoś ją podtrzymał odzyskała równowagę, zbyt późno żeby zobaczyć co planuje S.

Summer Wilde - 2011-01-15, 22:33

Zanim Sasha zdołała wymierzyć cios w stronę Blair, Summer rzuciła się między nie i uderzyła tamtą w brzuch, osłaniając przyjaciółkę. Blair nie była w dobrym stanie do bójek, ledwo trzymała się na nogach.
- Nie podnoś na nią ręki! - wykrzyczała Summer, cofając się o krok. Wyciągnęła ręce do tyłu, odsuwając Blair. - A może chcesz, żeby Keith zjawił się i cię wspomógł? A nie, czekaj. On się zadawala lepszym kąskiem - odparła okrutnie, posyłając Sashy pewny siebie uśmiech.

Sasha McLaren - 2011-01-15, 22:34

Cóż, faktycznie, Sasha nie miała zamiaru przepraszać tej... wywłoki za to, że ta w nią weszła. Nie widziała najmniejszego powodu, a spojrzenie otrzymała takie a nie inne ze względu na to, że nie darzyła dziewczyny wielkimi uczuciami a dodatkowo nie miała najlepszego nastroju. Po tym jak została odepchnięta, nadal miała zamiar odejść, bo takie... bijatyki zdecydowanie nie były w jej stylu, nigdy w czymś takim nie brała udziału. Jednak gdy dostała z pięści, całkowicie niesłusznie z resztą, coś się w niej zagotowało. No dobra, gotowało się w niej od dawna, teraz tylko wybuchło. Spojrzała groźnie na Blair i chwyciła za jej blond kudły, szarpiąc ją dość mocno.
W pierwszym momencie, gdy dojrzała Summer, choć jej nie znosiła, ucieszyła się, że weźmie od niej tą psychopatkę. Jednak gdy ta ją zaatakowała, rozjuszyło ją to jeszcze bardziej. Gdy została odseparowana, czując cios w brzuch a także pulsujący nos, prychnęła tylko i znów miała zamiar odejść. Gdy tylko został poruszony drażliwy temat, jakim był Keith. Tak, Sasha czuła się poniekąd wykorzystana przez niego, także słowa o lepszym kąsku zdecydowanie ją zdenerwowały. Nie myśląc od tym, że sama nie ma zbyt wielkich szans, aby cokolwiek osiągnąć (ani skompromitować się jeszcze bardziej, bo są granice, a ona już od dłuższego czasu niebezpiecznie koło nich balansowała), rzuciła się na Summer i Blair, choć tej pierwszej bardziej się dostało. Na oślep okładała pięściami dziewczyny, niewiele myśląc.

Audrey Hudson - 2011-01-15, 22:36

- Coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że tak. - powiedziała, mimowolnie delikatnie się krzywiąc. Nie rozumiała, czemu Sasha aż tak przejmowała się głupotami wypisywanymi przez NYGirl, szczególnie, że połowa z nich naprawdę całkowicie się różniła od prawdy. - Może to dlatego, że Sasha jest dość niedługo w NY? I jeszcze nie wie, jak mało prawdy jest w tych wszystkich rzeczach wypisywanych przez popularne plotkary? - filozofowała, jednocześnie co jakiś czas upijając łyk ze swojego kieliszka. Z myślą o tym, iż jutro nie musi rano wstawać do szkoły, postanowiła dzisiaj sobie nieźle poszaleć, a co za tym idzie, nie ograniczać się w kwestii alkoholu. Po chwili usłyszała jakąś głośną wymianę zdań dobiegającą z kierunku, w którym odeszła Sasha. Odwróciła się w tamtą stronę, po czym zauważyła, że jej chyba już ex-przyjaciółka kłóci się z jej obecną, Blair. Uniosła z zainteresowaniem jedną brew, zastanawiając się o co poszło i postanawiając póki co nie interweniując, jednakże mając nadzieję, że nie przejdzie do rękoczynów. Znając Blair, wszystko jednak było możliwe. Tak jak sądziła, dziewczyny po chwili zaczęły nawzajem ciągać się za włosy itd oraz dołączyła do nich Summer. - Boże, robimy coś? - spytała zdezorientowana, wracając wzrokiem do Lilly. Przez wypity wcześniej alkohol myślenie zaczęło sprawiać jej coraz większą trudność.
Blair Backfalls - 2011-01-15, 22:44

Kiedy Sasha złapała ją za włosy nie pozostała jej dłużna. Rwała za jej kudliska, ze względu na alkohol nie czując bólu. Kiedy wpadła na S. Summer Blair uśmiechnęła się złośliwie i kopnęła Sashę w brzuch. Jako że sama nie trzymała równowagi, często unikała ciosów prawie się przewracając. Złapał Sashę w uścisku z Summer i wymierzyła jej cios z kolanka w plecy. (tj. plecy Sashy)
Zbliżały się do krawędzi basenu.
Blair zdążyła jeszcze wyrwać trochę włosów Sashy i wpadła do wody.

Summer Wilde - 2011-01-15, 22:49

Summer zaśmiała się głośno, widząc wrogie spojrzenie Sashy. Nie przerywała chichotać, kiedy ta rzuciła się na nią i Blair. Summer uniknęła paru ciosów, ale także parę razy oberwała, czym wolała się teraz nie martwić. Kątem oka zauważyła, że wokół nich zebrał się spory tłum gapiów. Nie mogła wymarzyć sobie lepszych okoliczności do rozpętania wojny. Ledwo zarejerstrowała moment, w którym Blair wpadła do wody. Podnosła wzrok na rywalkę i dostrzegła krew lecącą z nosa, więc bez wahania uderzyła w to samo miejsce co wcześniej Blair. Poczuła, że coś pęka, i była niemal pewna, że to nos Sashy. Następnie chwyciła ją w talii, obróciła się z nią i bokiem wpadły do basenu. Ludzie zaczęli krzyczeć i gwizdać, ale Summer ledwo zwróciła na to uwagę. Zaczęła podtapiać Sashę i śmiać przy tym donośnie. W pewnej chwili ktoś odciągnął ją na bok, a ona nie przestawała kopać rywalki.
Adam Florrick - 2011-01-15, 22:54

Gdy zauważył całą szarpaninę dziewczyn, upuścił swój kubek z piwem, po czym ruszył ich kierunku z zamiarem rozdzielenia każdej z nich. Biedne, zaraz łyse zostaną przez te całe wyrywanie włosów, a Adaś zdecydowanie wolał je z bujnymi lokami opadającymi na ramiona. Gdy te wpadły do wody, on skoczył za nimi, a ponieważ znalazł się najbliżej Summer, to ją właśnie złapał za nadgarstki, chcąc uspokoić i obronić Sashę, która już krwawiła. - Spokój, spokój! - krzyczał przez cały czas, próbując jakoś zapanować nad całą sytuacją. Odciągnął Summer kawałek od reszty dziewczyn, dzięki czemu Sasha uniknęła kolejnych ciosów.
Sasha McLaren - 2011-01-15, 22:55

Gdy już wszystkie znalazły się w wodzie, faktycznie, ktoś jeszcze wskoczył i zaczął je rozdzielać. Sasha już dawno przestała atakować, tylko się broniła, będąc i tak i tak bardzo poturbowaną, zdecydowanie najbardziej. Czy kogoś to dziwi, jeśli dwie psychopatki, które pewnie są zaprawione w podobnych bojach, rzuciły się na nią bez powodu? Gdy została odciągnięta na bok, miała problemy z oddychaniem, bo nałykała się wody przy wpadnięciu do wody. Dodatkowo krew miała prawie wszędzie na sobie w związku z rozbitym nosem i wargą. Bolało ją jeszcze sporo innych części ciała, ale nawet nie myślała o tym w tym momencie.
Blair Backfalls - 2011-01-15, 22:58

Blair już wtedy był daleeeeko.
Kiedy wpadła do wody od razu jakiś brunet za nią wskoczył i wyciągnął ją z wody, na wszelki wypadek wykonując usta usta. Blair otworzyła oczy i z zaskoczenia wymierzyła mu policzek.
Oczywiście zaraz go grzecznie przeprosiła pokazując jaką pilną uczennicą była kiedy wykonywał na niej mechanizm ratowania życia.
Chłopak pomógł jej wstać i nawet dał jej swoją koszulę. Z ładnie podziękowała i wtedy zobaczyła włosy Sashy na rękach i przypomniała sobie o bójce. Zrzuciła farbowane kudły na podłogę i przeczesała swoje włosy, upewniając się że nic im nie jest. Spojrzała na basen, na Summer kopiącą Sashę kiedy Adam ją odciąga i na krew Sashy barwiącą wodę na czerwono.
Była już spokojna, a na dodatek ktoś poczęstował ją skrętem, którego sobie teraz spokojnie paliła.
Widziała że Summer jest cała, no a Sashą i jej złamanym nosem, czy co tam jej było się nie przejmowała.
Ona miała najmniejsze obrażenia, z tego co widziała.

Lilly Morgan - 2011-01-15, 23:01

Pokiwała głową.
- Tak, najwyraźniej to musi być to. - powiedziała, a potem podążyła za wzrokiem Audrey i zmarszczyła brwi. Przyjaźniła się z Blair i lubiła Summer, ale to Sasha była jej najlepsza przyjaciółką i ona zawsze przy niej była w trudnych momentach. Alkohol na Lilkę nie działał, więc wiedziała co ma robić.
- Ty złapiesz Summer, a ja Sashę. - powiedziała wstając, ale nie zdązyła nic zrobić, bo właśnie wszystkie wylądowały w basenie.
- No i kłopot z głowy. - powiedziała do Audrey, a potem podeszła by pomóc Sashy wyjśc z basenu. Miała przy tym złą minę, a wszystkie trzy, Sasha, Blair i Summer wiedziały, że zaraz ze strony panienki Morgan nastąpi wybuch.

Summer Wilde - 2011-01-15, 23:05

- Puszczaj! Cholera, weź te łapy! - krzyczała Summer, nawet nie patrząc na osobę, która ją odciągnęła od bójki. Tłukła na oślep, wymachując zamaszyście rękoma. - Wydłubię jej te gały i podam ogrom na pożarcie!
Dopiero po całym łańcuszku wyzwisk, zobaczyła, że jej wybawicielem jest poznany chwilę wcześniej Adam. Przestała się wyrywać, bo mimowolnie zagapiła się w jego oczy. Przestała interesować się Sashą, a także Blair, którą widziała kątem oka, jak wychodziła z wody, wspomagana przez jakiegoś chłopaka.
Summer przypomniała sobie, że podczas ataku furii uderzyła Adama niechcący w twarz. Na jego policzku widniało drobne zadrapanie od jej paznokci.
- Rany... Wybacz... - wybełkotała i pozwoliła mu odprowadzić się w stronę stolików obładowanych dziwnie wyglądającym jedzeniem. Minęli je i znaleźli się przy trybunach. Summer dopiero teraz zdała sobie sprawę, że cała dygoce z zimna.

Sasha McLaren - 2011-01-15, 23:09

Gdy tylko ktoś pomógł Sashy wydostać się z basenu, dziewczyna stanęła na nogi, prostując się, chcąc z godnością odejść, ale nie mogła, bo zaraz się skuliła. Nie spojrzała nawet na Lily, o tym, aby spojrzeć gdzie jest Summer i Blair, co powinna zrobić, aby ich znów nie spotkać, nie mówiąc. Poszła w tylko sobie znanym kierunku, cała mokra, chwytając przy okazji butelkę czegoś tam. Szczerze by się nie zdziwiła, gdyby to była zwykła woda, bo stała osamotniona, ale dziewczyna nie chciała się zatrzymywać. W tym momencie marzyła tylko, aby znaleźć się w domu, spakować swoje walizki i nigdy więcej nie pojawić się w Nowym Jorku, bo tak naprawdę oprócz pracy, nigdy nic miłego jej tam nie spotkało.
Blair Backfalls - 2011-01-15, 23:21

Blair już miała totalnie wyjebane na co robi Sasha, a nawet Summer.
Zajęła się swoim wybawicielem, który zabrał ją po coś do picia.
Kiedy wypiła pare łyków ledwo trzymała się na nogach.
Jednak bardzo seksowny towarzysz panny Backfalls, a jednocześnie bardzo opiekuńczy. No i wykształcony zabrał ją do składziku na sprzęt.
A tam, jako że byli w szkole, a B. miała już zdany egzamin z wiedzy o Maryśce, a nawet test sprawnościowy ... teraz pogłębiali sztukę ratowania ludzkiego życia, nie tylko przez samo oddychanie usta usta.

Adam Florrick - 2011-01-15, 23:21

Przez cały czas, gdy Summer próbowała się mu wyrwać i tym samym mu przyłożyć, starał się ją złapać za nadgarstki i wreszcie uspokoić. Niestety, nieudolnie, co skończyło się drobną raną na policzku. Dotknął jej opurzkami palców, delikatnie krzywiąc się. - Nic się nie stało. - powiedział jedynie, wykazując się swoją niezwykle ogromną wyrozumiałością. Gdy zauważył, że dziewczyna trzęsie się z zimna, chciał zaproponować jej pożyczenie swojej kurtki, jednak wtedy przypomniał sobie, iż jest ona doszczędnie zmoczona przez krótką kąpiel w basenie. - Nieźle poturbowałyście Sashę... - powiedział z dość nieciekawą miną. Naprawdę żal było mu blondynki, zwłaszcza, że bardzo ją lubił.
Lilly Morgan - 2011-01-15, 23:29

Lilly chciała jakoś pomóc Sashy, ale przyjaciółka nawet na nią nie spojrzała. Blondynka wyrzuciła ręce w górę w geście irytacji.
- Świetnie! Już się nawet porządnie wkurzyć nie można, nie mówiąc o krzyczeniu. - powiedziała wracając do Audrey. Nie ukrywajmy, że Lilly była dziwna. Owszem, miał nastąpić wybuch, ale nie widząc nikogo na kim mogłaby się wyładować, zwyczajnie odpuściła. Teraz zajęła swoje miejsce obok Audrey, sięgnęła po butelkę i napiła się z niej ignorując pełny kieliszek.

Audrey Hudson - 2011-01-15, 23:29

Przez cały czas obserwowała całe zamieszanie wokół dziewczyn, marszcząc delikatnie jasne brwi z zakłopotaniem. Kompletnie nie wiedziała, co powinna teraz zrobić. Chciała pomóc Sashy, jednak obawiała się, że ta nie chce jej pomocy. Po całej bójce, gdy blondynka odeszła gdzieś na bok, Audrey ruszyła za nią, zabierając ze sobą butelkę martini, wcześniej informując Lilly, iż za chwilę wróci. - Boli? - gdy wypowiedziała te pytanie na głos, uświadomiła sobie, jak bezmyślne ono było. W końcu Sasha musiałaby być jakimś bogiem, żeby nie bolały jej części ciała, w które oberwała od Summer i Blair. - Może poszukam jakiejś apteczki? - zaproponowała, zauważając, że Sashy nadal krwawiła warga. Poza tym, nie dało się spostrzec też innych skaleczeń dziewczyny. Audrey po chwili zdjęła też z siebie suchą kurtkę i położyła ją na ramionach przyjaciółki. Jej z pewnością w tej chwili bardziej się przyda.
Summer Wilde - 2011-01-15, 23:31

- Mogę zwalić to na moją porywczość. I nieciekawą historię rodzinną - odpowiedziała, niezbyt zastanawiając się nad tym co mówi. Zobaczyła samotnie leżącą letnią kurtkę na najniższym stopniu trybun. Była dość przetarta, więc Summer wyświadczała właścicielowi przysługę, zabierając ją. Zdjęła z siebie siatkowany biały sweter, zostając w cienkim T-Shircie, przez który wszystko prześwitywało, i założyła kurtkę, zapinając ją poniżej linii piersi. Przez cały czas czuła na sobie uważne spojrzenie Adama, ale nie odważyła się podnieść wzroku. To zdarzyło jej się pierwszy raz - zawsze wręcz pajała śmiałością do facetów, a przy tym zwyczajnie nie wiedziała, co ma robić.
- Chodźmy w jakieś spokojniejsze miejsce - rzekła, teraz już kompletnie opanowana. W chwilę później poczuła potworne pieczenie w okolicach ust, a gdu dotknęła to miejsce palcem, okazało się, że obficie krwawi. - Cholera.

Sasha McLaren - 2011-01-15, 23:34

Za okrycie podziękowała, bo faktycznie, siedząc mokrym nie było przyjemne. Spojrzała zapuchniętymi od łez oczami na blondynkę. Chwilę tak siedziała, nie mówiąc nic, ani nawet się nie poruszając tak na prawdę.-Zostaw mnie samą...-poprosiła. Już nie chodziło o to, że miała jakieśtam pretensje do Audrey, lecz po prostu nie miała ochoty na czyjekolwiek towarzystwo. Nawet, jeśli byłby to święty mikołaj z nową torebką od Chanel. Blondynka zbierała siły, aby stąd zniknać, ale wiedziała, że chwilowo nie jest to dla niej najłatwiejsze zadanie.
Lilly Morgan - 2011-01-15, 23:38

Lilly kiwnęła głową na słowa Audrey i wywróciła oczami. Miała ochotę pójść za nią, ale wiedziała, że te dwie potrzebują teraz trochę prywatności. Zresztą była zła na Sashę za to, że po części przyczyniła się do rozpadu imprezowej atmosfery, więc nie chciała powiedzieć czegoś, czego by potem żałowała. Szybko się podniosła i by impreza kompletnie nie padła zaczęła tańczyć, przy czym jak zawsze towarzyszyło jej kilku znajomych chłopaków. Szybko jednak się zmyła, bo komputer tak strasznie wolno mi chodzi, że nie chce mi się czekać, aż się w końcu ruszy.
Adam Florrick - 2011-01-15, 23:40

- Nie musisz niczego na nic ani na nikogo zwalać. - powiedział i uśmiechnął się delikatnie. Nie znał Summer, dlatego też zaskoczyła go tą całą swoją bójką, jednak teraz wydawała mu się zupełnie inną dziewczyną, zdecydowanie spokojniejszą i mniej porywczą. - Dokąd? - spytał, rozglądając się dookoła i zastanawiając, gdzie takie miejsce mogą znaleźć. Wszędzie było pełno ludzi, a więc i wydawało się, że takiego cichego miejsca, jakby Summer chciała, nie znajdą. W momencie, gdy zauważył, iż warga Summer krwawi, rozpoczął poszukiwania jakiejś chusteczki w kieszeniach swojej kurtki. - Mogę ci zaproponować... mokrą chusteczkę. - powiedział, po czym się zaśmiał. - Cóż, ona chyba nie zatamuje krawawienia. - dodał zrezygnowany.
Summer Wilde - 2011-01-15, 23:50

- Może masz rację. Czasami nie panuję nad tym...wszystkim. Dzięki.. Że mnie odciągnąłeś. To i tak poszło zdecydowanie za daleko - przyznała, ale nie paliła się, by biec do Sashy z przeprosinami.
Była zadowola z fakt, że najwyraźniej nie do końca zraziła do siebie Adama, bo wykazał zainteresowanie udaniem się z nią w jakieś spokojnie miejsce. Na jego pytanie, odpowiedź wpadła jej automatycznie do głowy.
- Szatnia drużyny pływackiej. Mam w swojej szafce butelkę dobrego whiskey, jeśli chcesz się pokusić - zapytała, bez cienia uwodzenia, ani innych tego typu banałów.
Spojrzała na chusteczkę w jego ręce, z której ociekała woda, i mimo to przyjęła ją z wdzięcznością.
- Przynajmniej dobrze wsiąknie i zdezynfekuje - odparła, chociaż wątpiła, żeby woda z cholerem mogła polepszyć stan jej warg.
Nie wiedzieć czemu, rozpromieniła się jak nigdy i nawet zignorowała ból skaleczenia. Ruszyła w stronę wyjścia z hali basenowej, a Adam poszedł za nią.

Audrey Hudson - 2011-01-15, 23:52

- Sasha... strasznie mi przykro. - powiedziała całkowicie szczerze, ponieważ wyrzuty sumienia zaczęły ją przytłaczać. Domyślała się, że blondynka jest już całkowicie wykończona fizycznie, tak samo jak psychicznie. Audrey bardzo chciała jej pomóc, jednak nie miała pomysłu jak. Nie chciała też jej zostawiać samej w takiej sytuacji. Z własnego doświadczenia wiedziała, że lepiej zawsze jest mieć kogoś przy sobie, nawet znienawidzoną osobę. Ale jakby nie patrzeć, sprawa przez którą się pokłóciły była drobnostką do wyjaśnienia. No i były rodziną, a więc nie mogą być na wojennej ścieżce, czego zresztą Audrey zdecydowanie nie chciała. Zależało jej na poprawie swoich stosunków z Sashą.
Blair Backfalls - 2011-01-15, 23:57

Blair opuściła składzik w koszuli niejakiego Brada i swojej czerwonej bieliźnie. W iście epickim humorze wróciła na parkiet tańcząc w rytm muzyki.
Od razy wokół niej skupił się spory tłumek, ktoś zaproponował jej skręta.
Nawet nie zwróciła uwagi że Summer zniknęła gdzieś z Adamem. A niech się zabawią, co tam.
Nic już jej nie bolało, jak się okazało członek szkolnej drużyny świetnie masował.
Gdzie był teraz? Kogo to obchodzi?
Ważne było że wciąż był alkohol i że grała muzyka.

Sasha McLaren - 2011-01-15, 23:58

-Za co?-zapytała może nieco szorstko, ale ostatnie czego w tej chwili potrzebowała to litość. Nie mogła tego inaczej nazwać, skoro przed całym zdarzeniem Audrey ledwo na nią spojrzała, a teraz podeszła i nie dała się zbyć, mówiąc o tym, jak jest jej przykro, nie oszukujmy się. Przechyliła butelkę, która trzymała w garści, upijając łyka. Niemal wypluła ten płyn od razu, bo wódka była dość hm... dezynfekująca, a dziewczyna miała zdecydowane rozcięcie na wardze. Powstrzymała się jednak i połknęła, zamykając przy tym oczy.
Keith Blackwell - 2011-01-16, 00:16

ła buty i wysiadła z taksówki, nadal zła, o czym mogło świadczyć chociażby to, że trzasnęła głośno drzwiami i nawet nie patrząc się na Keitha, ruszyła w stronę basenu zdecydowanym, acz nieco chwiejnym, krokiem.
Wyszedł za Ophelią z taksówki, przymykając na chwilę oczy kiedy ta zatrzasnęła z hukiem drzwiczki samochodu, którymi swoją drogą o mało co nie dostał. Następnie udał się za blondynką nad basen, ignorując większość ludzi, którzy się z nim witali bądź próbowali nawiązać jakąś konwersację. Nie miał na stroju przez tę całą sytuację z Sashą. Jedno musiał NYGirl przyznać, wiedziała jak wywołać zamieszanie. Gdzieś po drodze skombinował butelkę Jacka Danielsa i razem z nią i Bissette został gdzieś na uboczu, przyglądając się wszystkiemu, ona chyba też nie miała nastroju na zabawę. Nie ruszył się nawet wtedy, kiedy wywiązała się bójka, której przyglądał się bez emocjonalnym wzrokiem, w porównaniu do większości facetów zachwycających się widokiem bijących się trzech niewątpliwie pięknych dziewczyn.
- Czy jako moja domniemana kochanka nie powinnaś bić się o mnie razem z nimi? - zapytał bezbarwnym tonem, upijając łyk whiskey, przyglądając się zaistniałej sytuacji. Kiedy bójka się skończyła a wraz z nią butelka Jacka Danielsa zaczął przeczesywać tłum wzrokiem, w poszukiwaniu Dane'a. Potrzebował chyba teraz swojego osobistego dilera.

Ophelia Bissette - 2011-01-16, 00:26

Ofelka w tej chwili nie przejmowała się za bardzo Keithem i kiedy tylko wpadła na basen, od razu zabrała komuś alkohol, nawet nie patrząc na etykietkę znajdującą się na butelce. Była zła na Sashę, że daje się tak łatwo zaślepić kłamstwom i wierzy komuś, kogo nawet nie zna. W dodatku posądza ją o najbardziej absurdalną rzecz na świecie.
Wymruczała coś złowrogo pod nosem i upiła kilka łyków alkoholu, łypiąc nieco nieprzyjemnym spojrzeniem na wszystkich wokół, przez co wokół niej nie kręciło się zbyt wiele osób i była zaskoczona, że Keith sobie jeszcze nie poszedł. Nie była najlepszą kompanką do zabawy dzisiejszego wieczoru.
Widziała, że jakieś dwie dziewczyny się szarpią, a później rozpoznała w nich Summer, z którą przecież była w jednej drużynie pływackiej, a także Sashę, na widok której zgrzytnęła tylko zębami. Nie miała zamiaru się wtrącać, niech sobie robią co chcą.
- Czy nie powinieneś przypadkiem poszukać sobie innej, domniemanej, kochanki? Przynosisz mi same problemy. - Bo w końcu gdyby jej nie zgarnął do siebie i nie dosiadł się do jej stolika, żadne plotki by się nie pojawiły, prawda? Filozofia Ofelki była bardzo prosta dzisiejszego dnia.

Blair Backfalls - 2011-01-16, 00:30

Blair też zdecydowanie musiała wypalić coś specjalnego.
I wiedziała że Dane to ma. W końcu to on był najlepszym dilerem w mieście.
Ale gdzie się schował Karbowany?
Nie widziała go odkąd wysiedli z taxi. Rozejrzała się, ale nigdzie go nie widziała.
Za to zobaczyła Keitha. Jako że tak czy siak się cały czas uśmiechała, teraz uśmiechała się łobuzersko. Widziała z Keithem tą dziewczynę, której imienia nie pamiętała. Dziwna była, w sumie.
Panna Backfalls ponowiła poszukiwania Karbowanego.
I zobaczyła go. Jakaś blond włosa głowa robiła mu loda.
Więc B. wróciła do bujania się wśród chłopaków z drużyny.

Keith Blackwell - 2011-01-16, 01:08

Może i racja, że Ophelia nie była dziś najlepszą kompanką do zabawy, ale akurat tego wieczoru Keithowi na zabawie nie zależało.
- Zazwyczaj wszystkim przynoszę same problemy. C'est la vie. - mruknął uśmiechając się kwaśno. Taa, zawsze był jednym wielkim problem, jego rodzice utrzymują go w tym przekonaniu przez całe jego dwudziestotrzyletnie życie. Przy okazji zabrał skręta jakiemuś zjaranemu chłopakowi który akurat przechodził obok. Nie kontaktował na tyle, że nawet tego nie zauważył. Zaciągnął się mocno, odchylając głowę do tyłu i wypuścił dym nad siebie. Następnie zaciągnął się jeszcze raz i podał skręta Ofelce.

Ophelia Bissette - 2011-01-16, 01:24

- Może czas to zmienić? - zasugerowała, upijając kolejne kilka łyków. Miała już opróżnioną połowę butelki i ani myślała przestać pić. Już i tak była pijana, więc co to za różnica czy upije się do tego stopnia, że nie będzie pamiętała gdzie jest i kim jest, czy nie? W tej chwili było jej to całkowicie obojętne - chociaż chciała udawać, że dość znacząca i zarazem idiotyczna kłótnia z Sashą wcale jej nie obeszła, nie potrafiła tego zrobić. Ona, mistrzyni w ukrywaniu swoich prawdziwych uczuć.
Wzięła od niego skręta i zaciągnęła się raz, bez większego zaangażowania, a później oddała go Keithowi, siadając na krawędzi basenu tak, że teraz moczyła w wodzie stopy.
- Idź się bawić, nie musisz ze mną tutaj siedzieć - powiedziała, bo nadal nie rozumiała dlaczego jeszcze nie zniknął gdzieś w tłumie bawiących się ludzi.

Keith Blackwell - 2011-01-16, 02:37

- Zmienić? - powtórzył i uśmiechnął się pod nosem, jakby powiedziała coś zabawnego. - Nie warto. Wiesz, ludzie nie lubią, kiedy się zmieniasz. Szukają tylko taniej rozrywki. - powiedział ni to obojętnym, ni to kwaśnym tonem, siadając obok blondynki. Nie wiedział, dlaczego mówi to wszystko dziewczynie, z którą jeszcze wczoraj nie zamienił by słowa bez zbędnych złośliwości.
- Och, dzięki bogu. - wzniósł oczy ku niebu, wzdychając teatralnie z ulgą. Zaciągnął się kolejny raz skrętem i zerknął na Ophelię, uśmiechając się lekko. - Możesz być pewna, że gdybym nie chciał tu z tobą siedzieć z pewnością znalazłbym sobie bez trudu inne towarzystwo.

Ophelia Bissette - 2011-01-16, 11:26

Blondynka nigdy nie sądziła, że kiedykolwiek zgodzi się z tym, co mówi Keith, jednak teraz przyznawała mu rację. Mimo wszystko wolała zachować to dla siebie, więc jedynie skinęła głową, po raz kolejny poświęcając najwięcej uwagi butelce alkoholu, którą trzymała w dłoni.
- Wiem. Pytanie tylko dlaczego chcesz tutaj siedzieć - powiedziała, odwracając głowę w stronę Keitha i patrząc na niego z pewnym zainteresowaniem. - To jakiś zakład? Czy może masz zamiar pilnować czy nie upiję się do nieprzytomności, a później wpadnę do basenu?

Dane Johnson - 2011-01-16, 12:03

| Cela I

Tymczasem Dane wyszedł z toalety i niedbale zamknął za sobą drzwi. Zadowolenie wróciło na twarz karbowanego. Zapomniał o porannych nudnościach, bólu nosa, rozciętej wardze czy kłopotach w domu. Poza silnie powiększonymi źrenicami, trudnościami w utrzymaniu równowagi i wirującym światem, nic nie wskazywało na to, że był pod wpływem jakichkolwiek środków. Tuż za nim pojawiła się urocza blondynka, która gładziła dłońmi swoją białą, przewiewną sukienkę. Uśmiechnęła się do bruneta figlarnie, poczym przygryzając dolną wargę i oglądając się za chłopakiem, ruszyła do towarzystwa. Odprowadziwszy wzrokiem ponętną kusicielkę, z którą spędził najlepsze piętnaście minut swojego życia, rozejrzał się w poszukiwaniu znajomych twarzy. Tego mógł się spodziewać, panna Backfalls ocierała się w tańcu o mięśniaków z drużyny, sprawiając, że stawali się jeszcze... twardsi niż dotychczas. Lepiej nie przerywać im rytuału godowego. Jedna złamana kość w zupełności mu wystarczy. Gdzie jest Summer? Po żabojadce ani śladu... Nie miał pojęcia co działo się na sali wcześniej. W końcu natrafił wzrokiem na Keitha. Och, czy wszyscy znaleźli już swoje drugie połówki?
- Keith, jesteś na tyle zdesperowany, żeby wyrywać nieprzytomne panny? - wtrącił się do rozmowy z uśmiechem na ustach. Dyskretnie uchylił kawałek swojej marynarki z panterką, posyłając blondynowi porozumiewacze spojrzenie, mówiące tyle co ''ścieżki szcześcia nadal czekają na wciągnięcie".

Keith Blackwell - 2011-01-16, 12:38

- Nie powinnaś oceniać siebie tak nisko, kochana. - Uśmiechnął się ledwo zauważalnie jednym kącikiem ust i zaciągnąwszy się ostatni raz skrętem wrzucił niedopałek do basenu. - W gruncie rzeczy, mimo, iż może i nie jesteś zbyt dobrym kompanem imprez, i z niewyjaśnionych przyczyn pałasz do mnie nienawiścią wciąż jesteś wystarczająco ładna, abym mógł spędzić z tobą trochę czasu. - skończył swój wywód, uśmiechając się łaskawie, akurat wtedy kiedy Dane ruszył w ich stronę. Nie skomentował jego słów, jedynie wyciągnął w jego stronę rękę, wykonując palcem przywołujący gest, coby brunet poczęstował go czymś ze swojego asortymentu.
Ophelia Bissette - 2011-01-16, 12:49

- Nie oceniam nisko siebie, tylko ciebie - stwierdziła, bo Keith nadal był Keithem, a Ofelia Ofelią, choć w stanie nie do końca trzeźwym. - Dzięki, łaskawco - prychnęła tylko i odstawiła na bok butelkę z alkoholem i wstała, w międzyczasie obrzucając Dane'a spojrzeniem, kiedy już się odezwał. - Idę popływać.
Jej buty już dawno zostały porzucone gdzieś przed kompleksem sportowym i leżały w krzakach, więc nie musiała pozbywać się zbyt wielu rzeczy. Niewiele się zastanawiając, pozbyła się swojej torebki, której jakimś cudem jeszcze nie zgubiła, a później zrzuciła sukienkę w hawajskie kwiaty, odrzucając ją na ziemię i wskoczyła do wody, co w stanie trzeźwym wyszłoby jej pewnie zgrabnie, ale obecnie nie wyglądało tak kolorowo, jak wyglądać powinno.

Dane Johnson - 2011-01-16, 13:24

Szczyt chamstwa i arogancji. Jak można w tak bezczelny sposób ignorować panicza Johnsona? Gdyby zależało mu na zdaniu innych bardziej niż na zeszłorocznym śniegu, którego w NY nie było, pewnie by go to obruszyło, a tak uniósł jedynie brwi, obserwując wodne wyczyny Opehelii. Wredna, ale za to jakże ponętna istotka. Może gdyby jeszcze dodać co nieco w okolicach biustu i pupy...? Ogromny plusk wody wyrwał go z fantazji i ochlapał nieznaczną część ubrania. Powinno się zakazać nastolatkom wielkości wielorybów skoków do basenu, pomyślał patrząc na sprawcę tsunami, który szczerzył się po drugiej stronie pomieszczenia.
- Nie pamiętasz co mówiłem Ci o podrywaniu bogatych lasek? - zwrócił się do przyjaciela, wycierając swoją marynarkę. Miał na myśli panienkę Bissette. - Są wredne, rozpuszczone i zbankrutujesz szybciej niż wypowiedzenie słowa konsty... kon.. kon-styyyy.. kon-styyy-tuuu.. nieważne kurwa. Nawet nie wiesz co straciłeś. - spojrzał w kierunku swojej niedawnej towarzyszki, która do niego pomachała. - Stary... gdziekolwiek ona nauczyła się tak to robić, tam zacznę się kształcić. A ty będziesz moim materiałem do ćwiczeń.

Juliet Sharp - 2011-01-16, 13:31

W końcu zjawiła się Juliet, która była dość zajęta wieczorem. Wyszła z texi i udała się w stronę basenu. Gdy weszła porozglądała się ironicznie wokół, szukając kogoś w ręce z dobrym alkoholem albo skrętem. Podeszła w stronę Dane'a - masz jakiegoś skręta? - spytała. Jak dotąd nie zauważyła nikogo kto mógłby mieć coś dobrego, no po za Ophelią, która pływała sobie w basenie.
Scott More - 2011-01-16, 14:42

Dosyć tego dobrego moi mili, czas aby do akcji włączył się Scott. Uczesany jak zawsze w swoją jakże elegancką czuprynkę, ułożoną z nieco dłuższych czarnych włosów. Na sobie miał szary t-shirt z dość specyficznym nadrukiem, standardowo czarne spodnie, z deka zwisające w kroku, pasek mocno usadzony na biodrach, aby spodnie ot tak się nie zsunęły z jego tyłka i standardowo granatowe vansy.
Wszedł na basen widząc dość sporą ilość osób, nic, a nic nie zdziwił go ten widok. Ludzie wyglądali tylko, tak jakby przed chwilką przeszedł tu armagedon, a co najgorsze w tłumie nie mógł dostrzec osób, które chciały żeby wpadł. Przeczesał palcami włosy, robiąc iście nie określony grymas twarz. W dłoni trzymał dobrego whiskacza, a z kieszeni rąbkiem wystawała mu paczka papierosów, w której tak na prawdę znajdywały się skręty, zrobione przez Scotta jeszcze tego wieczora. Nawet sam nie wiedział co do nich wepchnął, pewnie coś co przypominało zapachem wanilie. Z resztą w nie ważne. Wyjął jednego skręta z paczki, wsadził do ust po czym spokojnie odpalił zaciągając się i wypuszczając z buzi dym, który formował się w kółka.

Blair Backfalls - 2011-01-16, 15:07

Blair zaczynało się powoli nudzić w towarzystwie ... jak ktoś to ładnie określił, twardych twardzieli xd
Powoli zaczął ją opuszczać i trzeba temu natychmiast zaradzić.
Odnalazła wzrokiem Dane'a, który już nie zajmował się już owa blondynką.
Zgrabnie przechodząc przez tłum stanęła przy nim i przy Keithcie.
Zapięła sobie cztery ostatnie guziki koszuli, która już prawie wyschła. Do kompletu z jej czerwonej bielizny pasowała plama krwi na rękawie. Podwinęła je, domyślając się czyja to krew.
Spojrzała na zebranych z poważną miną i zatrzymała wzrok na Karbowanym.
- masz coś na znieczulenie? Zaczynam czuć siniaki.
Zmarszczyła lekko nos. Zaczynało ją coś boleć, w końcu trochę oberwała.
Zauważyła kątem oka Scotta przez co humor jej się od razu poprawił. Pomachała mu zwalczając chęć krzyknięcia na całą salę 'hej dzieciaku!', i tak przez głośną muzykę by jej nie usłyszał. Spojrzała znów na Karbowanego.
- to jak, znajdzie się dla mnie coś fajnego?
Łobuzerski uśmiech zagościł na jej pełnych ustach. Szczególnie że zobaczyła Juliet.
- oo, kogo ja widzę. What's up, hon?

Audrey Hudson - 2011-01-16, 15:46

Westchnęła głośno, ukradkiem wywracając oczami. Naprawdę nie miała ochoty na kłótnię z Sashą, ale jednocześnie także na płaszczenie się przed nią. To kompletnie nie było w jej stylu. Dlatego też, widząc jak dziewczyna zareagowała na jej próbę wyciągnięcia ręki na zgodę, postanowiła sobie odpuścić, a przynajmniej na chwilę obecną. Być może Sasha potrzebowała czasu, by ochłonąć. Audrey założyła kosmyk jasnych włosów za ucho, wstała i nic nie mówiąc odeszła od kuzynki, rozglądając się za Lilly. Niestety, w tłumie rozszalałych nastolatków nie dostrzegła jej, tak więc postanowiła podejść do innej swojej znajomej, by nawiązać z nią rozmowę. Przez cały czas trzymała w dłoni butelkę martini, którą wcześniej zdobyła, i upijała z niej co chwilę kilka łyków, postanawiając nie rezygnować z dobrej zabawy. W końcu noc była jeszcze przecież młoda.
Charlotte Cooper - 2011-01-16, 16:45

Szarlotka dostała wiadomość od Blair i natychmiastowo wyruszyła na miasto, wsiadła w taksówkę i dojechała oto tu, na basen. Pod spodem miała strój kąpielowy, ale nie zamierzała jak na razie go nikomu pokazywać, a tym bardziej zupełnie się go pozbyć. No chyba, że faktycznie wydarzy się coś tak interesującego, że najdzie taka potrzeba.
Na jej twarzy zagościł uśmiech, kiedy to dostrzegła parę znajomych osób. Weszła z hukiem, przeciskając się przez tłum osób, a tym samym spychając jakąś pokrakę do wody, która centralnie stała na środku, przez co Charlotte nie mogła przejść. Parę ludzi natychmiastowo zwróciło uwagę na tą jakże uroczą osóbkę. Char podeszła do Blair z zaskoczenia, objęła ją w tali i pocałowała w policzek.
-Impreza już się rozkręciła, beze mnie?- spytała retorycznie, wychodząc naprzeciw dziewczynie i uśmiechając się radośnie. Standardowo w torbie miała jakieś trunki, trzeba to wszystko opróżnić, ale chyba blondyna nie była już w stanie.

Sasha McLaren - 2011-01-16, 16:57

Na płaszczenie się? To na prawdę powiedzenie "przykro mi, że tak cię potraktowały, są głupie" czy "na prawdę to nie prawda z K i przykro mi, że nie wyjaśniłam na tyle jasno, że to kłamstwo" jest płaszczeniem się? To jest raczej wyjaśnienie podstawowych niejasności pomiędzy nimi, a dodatkowo prosta odpowiedź na pytanie dziewczyny. Nie bardzo ruszyło ją to, że Audrey ją zostawiła, choć nieco pogłębiło niechęć do blondynki. Z trudem wstała, szukając wzrokiem Lily. Nie dostrzegła jej, dlatego dalej szukała wzrokiem kogokolwiek, kto byłby jej przyjaźnie nastawiony. Niestety, widziała tylko i wyłącznie osoby, których raczej spotkać nie chciała. Z Ophelią i Keithem na pierwszym miejscu.
Blair Backfalls - 2011-01-16, 17:00

Blair poczuła że ktoś obejmuje ją od tyłu i uśmiechnęła się zaskoczona.
Uśmiech jeszcze się poszerzył kiedy Charlotte stanęła naprzeciw niej.
- no nareszcie! Ominęła Cię najlepsza zabawa.
Wzniosła oczy do nieba śmiejąc się po swojemu. Zaraz dostrzegła zaopatrzenie Szarlotki i uśmiechnęła się łobuzersko.
- zawsze wiesz kiedy mój humor potrzebuje polepszenia.
Zaklaskała w dłonie i znów zaczęła się bujać do rytmu. Właściwie to ciekawe gdzie jej skórzana kurteczka się podziała. Hmm, potem jej poszuka. Kolor tej koszuli też jej się nie podobał. Powinna znaleźć kogoś z czarną koszulą.
oo, przecież Keith ma czarną. Blair uznała że musi go upić i rozebrać xd

Charlotte Cooper - 2011-01-16, 17:11

Zerknęła niepewnie na Blair, wiedziała, że dziewczyna lubi zaszaleć, ale są też jakieś granice, nawet u Szarlotki. Nie, cholera, wróć, u niej nie ma żadnych granic!
Wyjęła z torby dwie butelki wina, podając jedno blondynce i akcentując to wyrazistym uśmiechem, oznaczającym tylko jedno- "bierz się do roboty Blair". Odkręciła korek od wina, po czym wzięła jeden, duży łyk.
-Tego było mi trzeba- powiedziała zadowolona, wycierając swoje usta, pomalowane czerwoną szminką. Stanęła chwilowo na palcach, wodząc wzrokiem za pewnym chłopakiem, który momentalnie zniknął z pola widzenia. Twarz Szarlotki natychmiastowo posmutniała, owa osoba niegdyś była bardzo ważna, o dziwo w życiu brunetki. Jedna głupia sytuacja popsuła wszystko co między nimi było.
-Gdzie szlaja się Summer?- spytała, biorąc kolejny łyk.

Blair Backfalls - 2011-01-16, 17:25

- umm..... gdzieś taaaaaam,
Blair stanęła na palcach opierając się o ramie stojącego obok Dane'a i rozejrzała się. Po chwili wskazała w stronę szatni.
- nawiązuje bliższe kontakty z Adasiem.
Uśmiechnęła się łobuzersko otwierając swoje wino i wypiła pare łyków.
- to co robimy, hmm? Nie będziemy tutaj tak stać, noc jeszcze młoda! A impreza coś sztywnieje. A sztywnieć powinno coś innego.
Z łobuzerskim uśmiechem wypiła parę łyków wina.
- a jak nie sztywnieje, to znaczy że coś jest nie tak. A z nami w tej sferze wszystko okej, nie? Dajmy tego dowód.
Panna Backfalls najwidoczniej odzyskała swój epicki humor.
Jej wino znikało w ekspresowym tempie. xd

Charlotte Cooper - 2011-01-16, 17:37

Zerknęła na Dane'a uśmiechając się niemrawie. Karbowany, oj karbowany łobuz, wyszedł z więzienia? Charlotte ani trochę się za nim nie stęskniła.
-Dane powinien nam dać teraz na to dowód, nieprawdaż?- zjechała wzrokiem do jego czułego punktu, unosząc jedną brew ku górze w geście.
Charlotte równie szybko co i Blair opróżniła zawartość butelki, po czym ot tak wyrzuciła ją gdzieś za siebie, słysząc tylko ciche pojękiwanie z bólu i wiązankę przekleństw.
-To nie moja wina, że stałeś akurat tam gdzie butelka poleciała, koleś- warknęła, marszcząc czoło. Odeszła parę kroków od Blair i Dane'a, po czym usiadła przy basenie, zdjęła buty i zamoczyła stopy w wodzie. Wyciągnęła z torby papierosa i zapaliła go.

Keith Blackwell - 2011-01-16, 17:42

Kiedy Ophelia porzuciła jego towarzystwo na rzecz chlorowanej basenowej wody, tym samym pozostawiając go na pastwę karbowanego przejął od niej butelkę niewiadomego trunku, który po skosztowaniu okazał się być wódką. Fajnie. I tak bez skrępowania obserwując rozbierająca się a potem wskakującą do basenu francuzkę popijał sobie ową wódkę, dopóki Dane'a nie zaczął pieprzyć swoich farmazonów.
- Konstytucja. - poprawił bruneta, nawet na niego nie patrząc, a następnie na jego ustach zagościł idiotyczny uśmiech godny Romea czy jakiegoś innego zakochanego na śmierć i życie idioty. - Musisz wiedzieć, mój przyjacielu, że miłość moja i Ophelii jest wieczna i niezniszczalna, nie potrzebujemy pieniędzy póki mamy siebie. - kończąc swą wypowiedź wzdychnął teatralnie jak mężczyzna powinien wzdychać do swej lubej, a następnie, słysząc kolejne słowa karbowanego zakrztusił się wódką krzywiąc się nieznacznie. Co prawda, nie wiedział, co ta blond dzierlatka wyprawiała przed chwilą z Dane'm, ale z pewnością nie miał ochoty, aby Dane robił to samo z nim.
- Johnson, ty pederasto, nie będziesz na mnie niczego ćwiczył. - powiedział dobitnie, coby brunet przyjął sobie do serca jego słowa.
A tak w ogóle, to Blair wcale nie musiała go upijać, żeby go rozebrać, lubił się rozbierać o ile miał towarzystwo jakiejś niebrzydkiej niewiasty.
- Sugerujesz zbiorową basenową orgię? - uniósł jedną brew rozbawione spojrzenie zatrzymując na blondynce, pusta butelka wódki której się pozbył potoczyła się po podłodze.

Blair Backfalls - 2011-01-16, 17:49

Blair zaśmiała się odrzucając włosy do tyłu.
- wiesz, jestem otwarta na propozycje.
I powoli wcielając niecny plan rozebrania Tlenionego zrzuciła z siebie koszulę.
- i tak była zakrwawiona
Rzuciła jakby to nie miało związku z orgią. Pozbyła się pustej butelki po winie w podobny sposób co Szarlotka.
Stojąc tak w samej, nawiasem mówiąc czerwonej bieliźnie spojrzała na Keitha tym swoim wzrokiem biednej, zagubionej kobiety potrzebującej ochrony mężczyzny. Objęła się rękami jakby jej było zimno. Kątem oka zauważyła oddalającą się Charlotte, i postanowiła za chwilę do niej dołączyć.
Rozejrzała się też za czymś do picia i ukradła przechodzącemu sportowcowi kubek z nieznanym płynem, który okazał się być piwem. xd

Keith Blackwell - 2011-01-16, 18:06

Co to w ogóle za pomysł, żeby jakieś kalambury odstawiać. Do mężczyzn trzeba prosto i przy użyciu jak najmniejszej ilości słów najlepiej, co by zrozumieli. No, ale Blair miała szczęście, że Keith był ponadprzeciętnie inteligentny, na gierkach i aluzjach znał się aż za dobrze, także zorientował się o co jej chodzi. To znaczy, po dłuższej chwili, bo wiecie, każdy normalny facet straciłby choćby na chwilę zdolność logicznego myślenia, kiedy taka wyjątkowo hojnie obdarzona przez naturę blondynka jaką była Blair obejmowała się ramionami, co wyjątkowo dobrze eksponowało jej piersi.
- Zimno ci? - zapytał rozkojarzony, bardzo inteligentnie zresztą, uprzednio odchrząknąwszy. Ale wiecie, pierwsze rozmowy domniemanych kochanków nie zawsze muszą grzeszyć elokwencją, także tego.

Juliet Sharp - 2011-01-16, 18:10

Juliet stała gdzieś na uboczu i obserwowała tańczących i bawiących się w najlepsze. Trzymała w dłoni jakis alkohol, który komuś ukradła i w kieszeni spodni paczkę skrętów, pewnie też komuś je zarąbała. Miała już dość mieszany humor, bo tak naprawdę była zmęczona. Niezbyt dobrze odespała. Ujrzała w tłumie Sashę, która podobnie nie wyglądała na jakąs zadowoloną i rozglądała się w okół. Podeszła do dziewczyny i usiadła obok niej przy basenie. - Ciężka impreza? - zaczęła uśmiechając się i próbując być miłą, było jej trochę szkoda S. że tak jej się oberwało, bo tak na dobrą sprawę to nic do niej nie miała, wręcz przeciwnie - sama by chciała dokopać Summer.
Blair Backfalls - 2011-01-16, 18:12

- oh, jakoś tam chłodniej się zrobiło.
Rzuciła Keithowi zalotne spojrzenie podchodząc do niego, Zaczęła rozpinać mu powoli koszulę.
- pozwolisz?
Spojrzała na niego spod rzęs z lekkim uśmiechem i nie widząc sprzeciwu kontynuowała rozbieranie blondyna.
Musiała się do niego bardziej zbliżyć, prawie że go przytulić żeby zsunąć mu koszulę z ramion.
Założyła ją i spojrzała wpierw na Keitha, później w dół.
- pomożesz?
Uniosła brew uśmiechając się łobuzersko. Sądziła że Keith chętnie będzie czynić honory i zapnie ... kilka guzików. xd

Sasha McLaren - 2011-01-16, 18:18

Spojrzała na blondynkę. Wow, nie wyglądała na taką, która chciałaby ją dalej ośmieszać, albo dobić. Przeczesała skołtunione, mokre włosy tylko na tyle, by mogła założyć je za ucho-No, można tak powiedzieć-stwierdziła spoglądając na butelkę, którą sobie przysposobiła jakiś czas temu. Powolutku sobie z niej sączyła, bo wolała się nie upić tutaj.
Dane Johnson - 2011-01-16, 18:21

Jak miło, wszyscy przybiegli go przywitać. Pomyślałby, że go kochają, jednak zdawał sobie również sprawę, że był jedyną osobą, dzierżącą we wewnętrznych kieszeniach marynarki dwie uncje życiodajnych proszków. Spojrzał na Juliet z lekkim uśmiechem na ustach. Masz jakiegoś skręta? Prychnął pod nosem. Czy on kiedykolwiek opuszczał dom bez szlugów? Mimo upojnych chwil spędzonych niegdyś w swoim towarzystwie, blondynka nie znała go zbyt dobrze.
- Kapitan, służy pomocą... - odpowiedział, subtelnie zaglądając do wnętrza marynarki i wyciągając z niej to, o co prosiła. Nim zdążył podnieść wzrok, dziewczyny już nie było. Trudno, więcej dla niego.
- Czy ktoś mógłby uświadomić zagubionego Dane'a, co się tutaj działo? - zapytał. Nie był głupi. Zdążył zauważyć czerwoną plamę krwi na koszuli Blair, zanim zdążyła ją podwinąć. Chyba, że znowu zaczynał mieć zwidy... kto wie. - Spędziłem kilka minut w toalecie, a mam wrażenie, że życie mnie zwyczajnie omija - rzekł pretensjonalnie, zaciągając się fajką i zapominając o głównym powodzie przybycia przyjaciół, a mianowicie większej porcji dragów.

Juliet Sharp - 2011-01-16, 18:23

- słyszałam, że nieźle ci się oberwało, chyba najwięcej z całej grupy? współczuję - powiedziała Juliet, próbując jakoś pocieszyć koleżankę. Spojrzała na swoją butelkę alkoholu i stuknęła o butelkę S. - zdrowia - uśmiechnęła się łobuzersko, po czym upiła łyk alkoholu i wyciągnęła z tylnej kieszeni spodni skręta częstując koleżankę - chcesZ?
Sasha McLaren - 2011-01-16, 18:28

Cóż, nie mogło jej się nie oberwać najmocniej, skoro na nią przypadały dwie wygłodniałe hieny. Nie skomentowała tego, puszczając tylko wiele mówiące spojrzenie Juliet. Z resztą, chyba było widać po Sashy, że to nie była tylko wymiana słów. Uniosła butelkę w stronę dziewczyny i lekko nią stukneła.-Nie, dzięki-powiedziała apropos skręta. Choć patrząc na jej dzisiejsze zachowanie, przyjęcie skręta byłoby bardzo w jej stylu. Bo normalnie by nie chciała.
Ophelia Bissette - 2011-01-16, 18:30

Bissette nie przejmowała się Keithem, ani jego towarzystwem, nawet nie zerkała w tę stronę, po prostu płynęła jakby robiła to rekreacyjnie, a nie znajdowała się właśnie na imprezie. Co prawda musiała uważać, bo co chwila jacyś pijani ludzie wpadali do basenu, dziewczyny były wrzucane z głośnym piskiem i w wodzie pływały już różne ciekawe rzeczy; od bieliznę, po butelki, kubki od napojów i... kępkę włosów, chyba pozostałość po bójce dziewczyn, no cóż. W każdym razie, zanurkowała, nie wypływając przez dłuższą chwilę, aż w końcu wyłoniła się z wody i wydostała z wody. A jako że bywała na basenie codziennie, znała jego zakątki i wiedziała, że za niebieskimi drzwiami kryją się nie tylko deski ratunkowe, koła i inne tego typu rzeczy, ale i znajdzie się kilka zapasowych ręczników, więc ruszyła w tym kierunku, z zadowoleniem stwierdzając, że drzwi są otwarte, choć nie powinny.
Juliet Sharp - 2011-01-16, 18:36

Zdziwiła się, że Saszka odmówiła, bo ona to na pewno musiałaby w jakiś sposób ochłonąć. Zapaliła i upiła kolejny łyk alkoholu. Spojrzała na S. która rzeczywiście nie wyglądała najlepiej, lecz wcześniej nie przyglądała się jej tak, nie chcąc wyjść na upierdliwca. - Może... Chcesz kurtkę, żeby Cię trochę ogrzała? Albo możemy po prostu wsiąść w taxi i podjechać do mnie i byś się ogarnęła? Bo nie wiem gdzie mieszkasz, daleko z tąd czy blisko... - spytała nieśmiale, ale starała się być uprzejma dla S. Bo tak na dobrą sprawę, gdy się głębiej zastanowiła lubiła ją.
Sasha McLaren - 2011-01-16, 18:42

To było miłe, co Juliet proponowała Sashy, ale ta nie miała najmniejszej ochoty na coś takiego.-Nie, nie trzeba. Zaraz i tak się zwinę, nie mam ochoty specjalnie tu przebywać-stwierdziła, po czym westchnęła i znów łyknęła za swojej butelki. Tak, jeszcze trochę, a zbierze się w sobie i wstanie, dojdzie do wyjścia i złapie taksówkę. Na razie przygotowywała się do tego psychicznie, to też ważne.
Juliet Sharp - 2011-01-16, 18:52

- rozumiem. - odpowiedziała łagodnie, po czym kolejny raz zaciągnęła się skrętem i wypuściła dym nad siebie. A do Saszki to już nie odzywała się, bo nie wiedziała co dalej mogą gadać, wyraziła swoje współczucie i czuła się dumna z tego, więcej i tak nie mogła zdziałać. o. wstała i podeszła do Blair - co tam kocico jedna? nieźle rozrabiasz - zaśmiała się, wyciągajać paczkę ukradzionych komuś skrętów poczęstowała B.
Sasha McLaren - 2011-01-16, 19:03

Gdy Juliet tylko odeszła od dziewczyny, Sasha zerknęła na swoją butelkę. Było jeszcze w niej co niego, ale blondynka wiedziała, że lepiej nie przedobrzyć. Wstała, czując ile ma żeber, oraz kilka innych anatomicznych faktów, po czym skierowała się do wyjścia. Co z tego, że wyglądała jakby urwała się w halloween? Jej to nie przeszkadzało, bo nie widziała siebie samej. Dość szybko złapała taksówkę, po czym musiała tłumaczyć taksówkarzowi, że chce jechać do domu, a nie do szpitala, czy na policję. Ten pokręcił głową i zawiózł ją tam, gdzie chciała.
Keith Blackwell - 2011-01-16, 19:08

- Do usług. - powiedział zawsze skory do pomocy (w szczególności jeśli mowa o pozbawianiu odzienia pięknych dziewczyn) Keith, a wyraz rozkojarzenia na twarzy zastąpił jednokącikowy łobuzerski uśmiech. Oczywiście, że zapnie... jej guziki. Chociaż przeciwko zapinaniu czegoś innego również nic przeciwko nie miał, ale to potem. Tak więc, zaczął zapinać jej te guziki, szczególną uwagę poświęcającym tym w okolicach biustu dziewczyny, co jakiś czas muskając chłodnymi palcami nagą skórę dziewczyny.
Blair Backfalls - 2011-01-16, 19:17

Kiedy zimne palce chłopaka muskały rozgrzaną skórę dziewczyny ta zadrżała lekko rozchylając przy tym usta.
Rzuciła Keithowi długie spojrzenie ledwo słuchając o co pyta Dane.
Wtedy przed nosem ktoś mignął jej skrętami, które przyjęła z wdzięcznością.
- masz zapalniczkę?
Spytała Keitha. Pochyliła się w stronę Juliet całując ją w policzek na przywitanie.
- cześć, bitchy.
Uśmiechnęła się łobuzersko i zwróciła do Dane'a.
- cóż, rozwinął się mały konflikt. Ta mała blondyna, Sasha, czy jak jej tam, bezczelnie oblała mnie piwem z wrednym uśmieszkiem. I cóż, robiło się małe zamieszanie.
Uśmiechnęła się niewinnie, z całkowicie szczerym spojrzeniem.
- no i wtedy wkroczyła Summer, i razem pozbyłyśmy się tej rozwścieczonej i agresywnej ... dziewczyny. To znaczy Summer biła się z nią w basenie kiedy ktoś ją odciągnął, ja odpadłam wcześniej.A raczej mnie odciągnięto.
Zamyśliła się na chwilę.
- jakoś tak to było. Pewnie plotkary opiszą to ze szczegółami więc .. będziesz na bieżąco.
Wywróciła oczami i zbliżyła się do Keitha, który powiedzmy że miał zapalniczkę.
- a u Ciebie jak?
Jednocześnie skierowała pytanie do Jul.

Juliet Sharp - 2011-01-16, 19:21

Juliet zaśmiała się co do opowiadania tego całego zamieszania przez B. uwielbiała jej język i sposób w jaki mówiła. - U mnie... Dość pozytywnie, jestem trochę nie wyspana, wiesz o co chodzi - zaśmiała się jeszcze raz i spojrzała tajemniczym wzrokiem na Blair. To prawda Juliet prawie spała i tak naprawdę cały czas zastanawiała się po co tu przyjechała, skoro z chęcią położyłaby się już w łóżku - swoim... albo i niekoniecznie swoim...
Charlotte Cooper - 2011-01-16, 19:33

Charlotte zerknęła na karbowanego, który stał samotnie, zagubiony, albo raczej udający zagubionego i wodzący wzrokiem gdzieś w niewiadomym punkcie. Char zaciągnęła się papierosem, po czym wrzuciła go bezczelnie do basenu, wstała z miejsce i podeszła do Dane'a.
-Skoro ona nie wzięła tej fajki, to ja ją wezmę- wymusiła z siebie uśmiech, wystawiając dłoń w kierunku chłopaka, aby ten ładnie położył na niej skręta.
-Zaliczyłeś punkt bracie. Jeden zero dla cienie Dane- mruknęła pod nosem.
Nikt nie wiedział o niecnym planie karbowanego i Szarlotki. Jak na razie przegrywała z nim jednym punktem, co niezbyt bardzo ją zadowoliło.
Trafił w tym miesiącu szybciej od niej na komisariat, nie dobrze. Charlotte co się z tobą dzieje dziewczyno? Gdzie twoje maniery?

Blair Backfalls - 2011-01-16, 19:48

Blair zaśmiała sie słuchając blondynki i spojrzała na nią rozbawionym spojrzeniem.
- wiesz, to najlepszy stan.
Mrugnęła do niej rozbawiona i zaciągnęła się skrętem, którego powiedzmy że Keith jej już odpali.
- wiesz, tu jest dość dużo kandydatów do zaspokojenia Twoich potrzeb.
Jako że pojawiła się Szarlotka porwała jej jednego winiaczka.
- kochana, ty zawsze wiesz czego mi trzeba.
Uśmiechnęła się łobuzersko i napiła trunku. Podała butelkę Jul, która najwyraźniej była zbyt trzeźwa xd

Juliet Sharp - 2011-01-16, 19:51

Oczywiście, Juliet była najtrzeźwiejsza z nich wszystkich, bo nie uczestniczyła w imprezie od początku, w takim wypadku już dawno leżałaby gdzieś nieprzytomna.
- uu.. A masz może jakieś konkrety dla mnie? - spytała mrużąc oczy, chwyciła butelkę i wypiła kilka łyków po czym oddała ją C.

Dane Johnson - 2011-01-16, 19:59

- Niedokurwauwierzenia. Nie mogłyście na mnie poczekać? Zamówiłbym kubełek prażonej kukurydzy i oblał was kiślem - mruknął z wyraźnym niezadowoleniem. Oddałby wszystko, by zobaczyć walkę kocic, których mokre t-shirty opinają... Cóż, ponownie musiał pozbyć się swoich zbereźnych myśli. W towarzystwie nie wypadało. Głupio byłoby, gdyby nagle sierżant stanął na baczność. Przygryzł dolną wargę, kręcąc przy tym karbowaną czupryną. - Noc jeszcze młoda, a ja mam do sprzedania dwie uncje - zauważył, posyłajac Charlotte przepraszający uśmiech. - Nie tęsknijcie i nie bawcie się zbyt dobrze. - Ruszył w kierunku schodów, prowadzących na piętro. - I błagam, przestańmy łamać nosy przypadkowo napotkanym ludziom. - Dodał na odchodnym.
- Wyprzedaż! Trzydzieści procent! - wrzasnął, znalazłszy się na górze. Wystawił marynarkę za metalową ramę i potrząsnął ją. Kilkanaście malutkich paczuszek z białym proszkiem posypało się na ziemię. A właściwie to sto... - pomyślał. Odsunął się kilka kroków do tyłu i rozpędziwszy się, przeskoczył przez barierkę lądując z wielkim pluskiem w wodzie.

Blair Backfalls - 2011-01-16, 20:04

Blair zaśmiała się cicho.
- chłopaki z drużyny to niezłe twardziele.
Skinęła wzrokiem w ich stronę uśmiechając się łobuzersko.
Wciąż tańczyli na środku tyle że teraz wokół innej dziewczyny, o wiele brzydszej od Blair. Zresztą jak większość dziewczyn tutaj.
Co poradzić?
Odebrała od Jul butelkę i znów wypiła parę łyków. Niedopałek skręta wyrzuciła ...jakiemuś kolesiowi do piwa. No ale na nią się nie można gniewać xd
- Dane, zrobimy powtórkę specjalnie dla Ciebie
Zwróciła się do Karbowanego zanim poszedł i zobaczyła jak wskakuje do wody. Zaśmiała się. I nawiasem mówiąc, ona była w samej bieliźnie podczas walki.
Hmm, i kolejnym nawiasem mówiąc czerwony stanik wystający z czarnej koszuli, którą miała na sobie w tej chwili, musiał wyglądać cholernie seksownie.

Juliet Sharp - 2011-01-16, 20:14

- Chłopaki z drużyny? Tak więc Idę zabawić się w cheerleaderkę. - rzuciła, zabrała butlekę wina z dłoni dziewczyny i upiła kilka łyków oddając ją i poprawiła swoje blond włosy - w przeciwieństwie do niektórych dziewczyn tutaj miała je idealnie ułożone. Napięcie odwróciła się od towarzystwa i ruszyła w stronę chłopaków z drużyny, których poleciła jej B.
Blair Backfalls - 2011-01-16, 20:21

Panna Backfalls zaśmiała się cicho i zwróciła do towarzystwa ... z którego została tylko Szarlotka i Keith.
- oo, gdzie się wszyscy podziali?
Spytała szczerze zdziwiona i wypiła resztę wina.
Butelkę rzuciła gdzieś o, tam daleko. Nie tam, taaam.! xd
Zaczęła tańczyć w miejscu z łobuzerskim uśmiechem. Zachwiała się i wpadła na Keitha.
- oj. Przejechała wzrokiem po jego nagim torsie aż dojechała do twarzy chłopaka.
Uśmiechnęła się mimowolnie.
- maaasz może jakiegoś skręta?
Spytała z błyskiem w oku.
- nie męcz się, ja poszukam.
Stwierdziła z niewinnym uśmiechem i zaczęła mu dokładnie przeszukiwać kieszenie blondyna.
- telefon ... gumki ... o są! a nie, to tylko black devil'e ... znowu gumki .... stringi .... o są!
Wyjęła w końcu upragnionego skręta i zapalniczkę. Ale była zbyt piana żeby go samodzielnie odpalić xd

Lilly Morgan - 2011-01-16, 20:56

Po dłuższej przerwie wróciła na imprezę. Musiała trochę odczekać aż wszystko wróci do normy. Uwielbiała imprezować, ale nie lubiła kiedy ktoś robił sceny takie, jakiej właśnie była świadkiem. Imprezy są po to żeby się bawić, a nie kłócić. No nieważne.
Kiedy wróciła i się rozejrzała, nie zauważyła nikogo ze znajomych, którzy byli tu wcześniej. Może to i dobrze? Przynajmniej sama nie musiała robić scen żadnej z trzech dziewczyn. W tym właśnie momencie wzrok Lillyanne spoczął na Blair. Blondynka podeszła do przyjaciółki, wyjęła jej zapalniczkę z ręki i podpaliła skręta, którego dziewczyna trzymała w zębach. Potem zmierzyła ja krytycznym wzrokiem.
- Jesteś kompletnie pijana. - stwierdziła kiwając głową.
- Możesz mi powiedzieć, co to był a za scena i po jaką cholerę ja urządziłyście? - spytała marszcząc brwi.

Blair Backfalls - 2011-01-16, 21:04

Blair zaciągnęła się skrętem i z poważną miną spojrzała na Lilly.
- ona na mnie naskoczyła. Nie lubi mnie za to że zadałam głupie pytanie.
Zmarszczyła brwi starając się mówić składnie i z sensem.
- nie moja wina że mnie nie lubi! a że Summer mnei lubi ... to mi pomogła. Ona mogła mi zrobić krzywdę! Potem co złego to nie ja! Topiłam się w basenie.
Odparła z dumą xd
- ale dopiero potem mnie odratowali ... i nauczyli mnie sztucznego oddychaaania....
dodała w rozmarzeniu znów się zaciągając. Starała się stać prosto xd
- i co złego to nie ja! to ... ooni mnie upili, oni tam!
Wskazała na bawiący się tłum ze szczerością w oczach xd

Juliet Sharp - 2011-01-16, 21:04

Juliet bawiła się w najlepsze z chłopakami, jednak Ci już jej się znudzili. Zapragnęła nowych wrażeń. O. i pojawiła się Lily, którą dostrzegła J. Wyrwała się od obejmujących ją chłopaków i ruszyła w jej stronę przy okazji zabierając komuś z ręki czystą. - Lilka. Miło Cię widzieć. - powiedziała plączącym jej się nieco językiem. - Zostaw B. i tak jutro nie będzie pamiętała tego. Daj jej się zabawić - uśmiechnęła się szeroko, upijając kolejny łyk chwyciła L. za dłoń i wyciągnęła na parkiet, ot tak.
Lilly Morgan - 2011-01-16, 21:28

Patrzyła na Blair z lekkim niedowierzaniem.
- Dobrze, ale nie musiała od razu jej oddawać. Naprawdę tylko tak potrafisz zwrócić na siebie uwagę? Piciem i bezsensownymi scenami? - no i stało się. Powiedziała coś, czego nie chciała i z pewnością będzie później żałować.
Lilly z rozbawieniem patrzyła na nieźle już wstawioną Juliet. Jak wszystkim wiadomo, ona nigdy się nie upijała, więc widok innych w stanie mocno nietrzeźwym.
- Ciebie też. - powiedziała, a potem ostrożnie wyjęła butelkę z ręki przyjaciółki. W chwilę później znalazła się na parkiecie, gdzie jak zawsze razem z Juliet została otoczona tłumem chłopaków.

Blair Backfalls - 2011-01-16, 21:33

Blair uniosła brwi kompletnie zaskoczona.
Nie zdążyła nic odpowiedzieć, ale była wkurwiona.
No i chuj, dlaczego to zawsze na nią spadała cała wina?
Tak, tak, zawsze to ona była tą złą. To on oddała biednej Saszce.
Tamta wcale nie oblała je piwem, wcale nie potraktowała jej jak zwykłą szmatę.
Blair akurat jest wychowana i nawet do teraz rozważała przeproszenie S.
Do teraz. Rzuciła butelką o ziemię w złości.
- jasne, kurwa.
Warknęła tylko. I proszę, epicki humor poszedł papa. Cudownie.

Juliet Sharp - 2011-01-16, 21:46

Do Juliet doszedł huk, który spowodowała wściekła B. Dziewczyna przystanęła i obserowwała tylko zachowanie kompletnie pijanej Blair. Zakręciło jej się w głowie. Złapała jakiegoś nieznajomego przechodnia i poprosiła go o wyprowadzenie na zewnątrz. Zabierając jakiejś dziewczyniejeszcze butelkę piwa i skręta udała się ku wyjściu, nie żegnając się nawet z pozostałymi.
Lilly Morgan - 2011-01-16, 22:00

Lilly nie zwróciła uwagi na pijackie wyczyny Blair. Chciała się dobrze bawić, ale po ostatniej scenie i swoich słowach skierowanych do przyjaciółki, jakoś nie bardzo jej to wychodziło. Widząc wychodzącą Juliet zdążyła tylko otworzyć usta, by się zapytać co się stało, ale dziewczyna już wyszła. Lilly ponownie wzniosła rękę ku górze by dać wyraz swojej irytacji, po czym przepchnęła się przez tłum otaczających ją facetów i usiadła na brzegu basenu z butelką whiskey w ręce. Nie podeszła do Blair. Nie chciała się z nią kłócić, ale też nie zamierzała przepraszać za swoje zachowanie.
Blair Backfalls - 2011-01-16, 22:14

Blair nie pozostało już nic do roboty na tej imprezie.
Cóż, dowiedziała się że jest agresywną dziwką, super.
Nie patrząc na nikogo chwiejnym krokiem odnalazła drogę do wyjścia, o dziwo znajdując swoją torebkę po drodze. Zostały tam jeszcze jakimś cudem dwie butelki rumu.
Nie znalazła swojej torebki, ale za to jakieś buty od Kryśka. Oczywiście w tym stanie by się w nich zabiła więc skierowała się do wyjścia. Co z tego że nie powinna sama chodzić po ulicach NYC w tym stanie, fuck it

Jay Fitzgerald - 2011-01-16, 22:21

W końcu i do Jaya, stałego bywalca epickich imprez dotarł news o jakiejś akcji na basenie uniwersytetu, w którym ostatni i jedyny raz był aby nakręcić zdjecia z Lilką. Wszedł z wlasną butelką, bo powiedzieli mu, aby skołował procenty. Niemal z miejsca przeszedł przez całe pomieszenie i spotkał Lily po drodzę-Nie chcesz wpaść, mała?-zapytał z uśmiechem, kucając przy niej i kładąc dłonie na jej ramionach, jakby faktycznie chciał ją popchnąć do wody.
Lilly Morgan - 2011-01-16, 22:28

Kątem oka zarejestrowała wyjście Blair, ale mimo to i tak nie zamierzała jej zatrzymywać ani przepraszać. Owszem, przyjaźnił się, ale Lilly odnosiła wrażenie, że jej przyjaciółka naprawdę nie potrafi inaczej zwrócić na siebie uwagi. Zdaniem blondynki, Blair brakowało klasy. Czasem miała ochotę jej nagadać. Przemówić do rozsądki, że jeśli nadal będzie się tak zachowywała, to jej sława szybko przeminie. Jak zwykle się jej nie udało. Upiła trochę z butelki i nagle poczuła na swoich ramionach czyjeś ręce.
- Wybacz, ale nie mam nastroju do żartów. - powiedziała strząsając ręce Jaya. Potem spojrzała na niego.
- Skąd masz zaproszenie?

Jay Fitzgerald - 2011-01-16, 22:40

-Rozdawali za rogiem-stwierdził i usiadł obok niej, siadając po turecku obok niej.-Nie w sosie? Reżysr zażądał jednak rozbieranej sceny pod prysznicem?-zapytał, nie wiedząc, co mogło zepsuć humor dziewcyznie, która zazwyczaj nie była łatwa do zdenerwowania czy wyprowadzenia z równowagi. Nawet nie zawsze jemu się to udawało.
Ophelia Bissette - 2011-01-16, 22:42

Ofelka, wbrew pozorom, żyła. Nie upiła się do nieprzytomności i nie postanowiła się utopić w przypływie nagłych myśli samobójczych czy też chęci pójścia w ślady swoich idoli-samobójców, których nie miała.
Zamiast tego, kiedy tylko wyszła z pomieszczenia owinięta ręcznikiem i pozbawiona stanika, bo doszła do wniosku, że mokry materiał ocierający się o jej skórę drażni dziewczę, odszukała butelkę alkoholu, upijając się jeszcze bardziej i cały czas podtrzymując ręcznik, żeby tylko nie upadł na podłogę. Bawiła się między ludźmi, dzielnie broniła ręcznika jako jedyny przedmiot zakrywający wątpliwej wielkości biust, aż w końcu zaczęła widzieć podwójnie od nadmiaru alkoholu i doszła do wniosku, że czas wracać do domu. Jakoś.
Potrzebowała do tego swojej sukienki i torebki, a tą jak wiadomo porzuciła koło basenu. Problem był taki, że tłum bawiących się ludzi nie patrzył za bardzo pod nogi i żadnej ze zgub nie było na swoim miejscu. Mimo to, Ofelka dzielnie i chwiejnym krokiem, przechadzała się po całym basenie, szukając swojej sukienki, w której mogłaby wrócić do domu.

Dane Johnson - 2011-01-17, 11:28

Skok do wody podziałał orzeźwiająco na ogranizm kędzierzawego. Pływał, bawił się, wzajemnie ochlapywał z roześmianymi dziewczętami. Podpłynął do plażowego materaca, na którym zasypiała przeciętnej urody brunetka. Położył ramiona na przezroczysto-zielonym materiale i uśmiechnął się pod nosem. Ciekaw był jej reakcji na nagłe spotkanie z wodą. Już przymierzał się do przewrócenia materaca, kiedy zauważył Blair. Opuszczała imprezę w niezbyt dobrym humorze. Można by powiedzieć, że była wkurwiona, co było niezwykłym zjawiskiem dla jej wiecznie optymistycznej osóbki. Dane nie lubił, kiedy jego znajomi byli doprowadzani do takiego stanu, zwłaszcza, iż on nie był jego powodem. Rozejrzał się po pomieszczeniu, po wszystich ocierających się w tańcu napalonych ludzi... Kto pozapraszał tylu snobów? Potajemne imprezy to nie coś dla ich nienagannych manier i grubego porfela. Nie było tutaj porcelanowych kieliszków, drogiego alkoholu, ani kelnerów, którzy by je serwowali. W jakim celu tutaj przyleźli? Chcieli poczuć smak adrenaliny? Co to za strach, jeśli wiesz, że wpływowi rodzice nie pozwolą wsadzić cię do aresztu? Kiedy jesteś zwolniony z wszelkiej odpowiedzialności? Johnson zacisnął usta. Chwilowy uśmiech na twarzy przywrócił mu widok śpiącej dziewczyny, która nieznacznie się poruszyła. Nie mogąc się powstrzymać, naparł całym ciężarem ciała na jeden z boków materaca. Ten uniósł się, a brunetka z pluskiem ześlizgnęła do wody.
- Omijasz imprezę, śpiąca królewno. Podziękujesz mi później w naturze. - Zaśmiał się Dane, poczym podpłynął do drabinki w celu ucieczki przed potencjalnym gniewem studentki i opuszczenia imprezy.

| Recepcja

Keith Blackwell - 2011-01-17, 15:55

Keith natomiast postanowił wziąć przykład ze swojego kędzierzawego przyjaciela, i tak jak on wcześniej teraz i blondyn wyszedł z męskiej szatni, wciąż bez koszulki, bo tę przecież miała Blair, z nieładem na blond czuprynie, rozszerzonymi źrenicami - bynajmniej nie od narkotyków - oraz śladem różowej szminki na szyi. Choć podejrzewał, ze w różowym wygląda tak samo zajebiście jak w każdym innym kolorze postanowił pozbyć się tego śladu. Dość nieudolnie, bo po przetarciu ręką na szyi wciąż widniały różowe ślady, ale już nie tak widoczne. Za nim zza drzwi szatni wychyliła się urodziwa brunetka, po chwili znikając gdzieś w tłumie, a Keith zmierzwiwszy swe blond włosy ruszył w drugą stronę. I wiecie, gdyby Keith był mną i przeczytał powyższy post zapewne poczułby się urażony, ale że nie był mną to go nie przeczytał i ma wyjebane. Zamiast tego, kiedy tak sobie przemierzał tłum wpadł na coś niższego, blondwłosego i owiniętego ręcznikiem.
- To jakaś nowa moda, imprezować w samym ręczniku? - zapytał, rozpoznawszy w dziewczynie Ofelię i uniósł jedną brew przyglądając się jej z zaciekawieniem.

Ophelia Bissette - 2011-01-17, 17:06

/jestem ślepa i nie zauważyłam posta -.-/

Blondynka nadal szukała swoich ciuchów. I choćby bardzo chciała, nigdzie nie mogła znaleźć prostej sukienki, która leżała przy brzegu basenu, nigdzie nie widziała też swojej kopertówki, w której przecież miała komórkę i pieniądze.
W dodatku ludzie stali się niewyraźni i wirowali razem z całym basenem, co utrudniało dość znacząco jej poszukiwania, tym bardziej, że co chwila kogoś potrącała powtarzając niewyraźne przepraszam i ruszając dalej bez chwili zastanowienia. Gdyby ktoś z boku ją obserwował, z pewnością miałby mały ubaw, widząc jak niemal bezwładnie odbija się między ludźmi, kiedy w końcu to nie ona na kogoś wpadła, a ktoś na nią.
Zadarła głowę do góry i zmrużyła oczy, rozpoznając po chwili Keitha.
- Nie mogę znaleźć moich rzeczy - wybełkotała rozkładając ręce w bezradnym geście. - Ani kiecki, ani torebki.

Keith Blackwell - 2011-01-17, 18:48

- Yhm. - mruknął, taksując dziewczynę uważnym spojrzeniem. No proszę, zostawić ją na chwilę samą i zalewa się w trupa gubiąc przy okazji ubrania. Pokręcił głową z dezaprobatą. Co by ten świat bez niego zrobił? Rozejrzał się po otoczenia, lustrując spojrzeniem zielonych tęczówek te miejsca podłogi, które nie były zasłonięte przez tańczących/obściskujących się/rzygających/ćpających ludzi, ale nie zauważył nigdzie ani sukienki, ani torebki Ophelii. Zresztą, nawet gdyby znaleźli jej sukienkę szczerze wątpił, żeby ta nadawała się do ponownego użycia. W sumie mógłby jej dać swoją koszulkę gdyby nie pewien istotny fakt, a mianowicie to, że miała ją na sobie Blair.
- Chyba widziałem jakieś koszulki w szatni męskiej. - powiedział i odchrząknął, powracając spojrzeniem do twarzy blondynki.

Ophelia Bissette - 2011-01-17, 18:55

Patrzyła na niego jak bezradne dziecko, które zgubiło drogę do domu i nie wie co ma zrobić. Podążała wzrokiem za nim, ale i tak nic nie dostrzegła. Nie byłaby zaskoczona gdyby jej sukienka już dawno leżała gdzieś zarzygana, albo pływała właśnie w basenie. O powrocie komórki i pieniędzy mogła tylko pomarzyć, już przemilczając fakt ile pieniędzy dała za swoją stosunkowo nową kopertówkę prosto z Francji.
- Męska szatnia? - zmarszczyła nos, trawiąc informację przez chwilę. - No taak, dlaczego o tym nie pomyślałam - mruknęła pod nosem, uświadamiając sobie, że przecież jest tutaj też jej szatnia. Bo w końcu była pływaczką i kapitanem drużyny. Tylko dlaczego jedyne co mogłaby w niej znaleźć to stój kąpielowy i ręcznik? Na nic jej się to nie przyda, a doskonale wiedziała, że w męskiej szatni pewnie się coś znajdzie. - Myślisz, że jest otwarta? - zapytała jeszcze, patrząc na niego z zaciekawieniem.

Keith Blackwell - 2011-01-17, 19:08

- Myślę, że jeżeli nie jest otwarta to ją sobie sami otworzymy. - stwierdził uśmiechając się krótko i niewinnie, a następnie złapał Ophelię za ramiona, niezbyt mocno, nie chciał przecież robić jej siniaków, czy coś, obrócił ją tyłem do siebie i tym samym przodem do szatni męskich i prowadzi ją przed siebie, coby się nie wywaliła. Co do otwieraniu samemu drzwi, Keith miał wprawę w takich rzeczach, bo mimo, że był z bogatej rodziny za gówniarza często miał włamywać się do samochodów, zamkniętych szkół, et cetera, dla czystej przyjemności. Jeśli do tego wszystkiego dochodzi jeszcze przyjaźń z takim kimś jak Dane... cóż, ma szczęście, że siedzi sobie teraz na basenie, a nie za kratami w pomarańczowym wdzianku.
Gość - 2011-01-17, 19:49

|

Recepcja


Nagle drzwi z impetem otworzyły się. Pojawił się w nich

zziajany Johnson, ledwo łapiąc powietrze do płuc. Akompaniował mu szum wody wydobywający się ze zraszaczy i dźwięk alarmu, tak głośny i bolesny dla ucha. Krople

potu i wody spływały mu z czoła. Czuł, jak świat wirował w jego oczach, ale pierwsze spojrzenie padło na Charlotte. Z wszystkich przyjaciół rozpoznał w tłumie tylko ją. Pozostali mieli pewnie lepsze zajęcia, niż ucieczka z palącego się budynku czy przejmowanie się stanem przyjaciela, który wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. Rzucił się biegiem do brunetki, omal nie zaliczac bliskiego spotkania z podłożem.
- Houston, wdepnęłiśmy w potężne, śmierdzące gówno! Menadżer zauważył światła... podpaliłem recepcje... a niebiescy pojawią się lada moment - zrelacjonował w chaotyczny sposób. - Nie chcę dzielić więziennej celi z napalonym latynosem, wsadzającym gdzie popadnie!

Dane Johnson - 2011-01-17, 19:50

| Recepcja

Nagle drzwi z impetem otworzyły się. Pojawił się w nich zziajany Johnson, ledwo łapiąc powietrze do płuc. Akompaniował mu szum wody wydobywający się ze zraszaczy i dźwięk alarmu, tak głośny i bolesny dla ucha. Krople potu i wody spływały mu z czoła. Czuł, jak świat wirował w jego oczach, ale pierwsze spojrzenie padło na Charlotte. Z wszystkich przyjaciół rozpoznał w tłumie tylko ją. Pozostali mieli pewnie lepsze zajęcia, niż ucieczka z rzekomo palącego się budynku czy przejmowanie się stanem przyjaciela, który wyglądał jakby miał zaraz zemdleć. Rzucił się biegiem do brunetki, omal nie zaliczac bliskiego spotkania z podłożem.
- Houston, wdepnęłiśmy w wielkie, potężne, śmierdzące gówno! Menadżer zauważył światła... jakiś frajer nie wyłączył kamer... podpaliłem recepcje... a niebiescy pojawią się lada moment - zrelacjonował w chaotyczny sposób. - Nie chcę gnić w więzieniu i dzielić celi z napalonym murzynem, wsadzającym gdzie popadnie!

Charlotte Cooper - 2011-01-17, 20:06

W jednej chwili Charlotte została sama. Choć wokół krążyło wielu ludzi, to każdy z nich zajmował się czymś innym. Przyjaciele z jej ulubionego grona, momentalnie się ulotnili. Charlotte rozejrzała się po całym pomieszczeniu. Wszędzie był alkohol, ludzie skakali do basenu w stanie nie do końca trzeźwym a co najgorsze kochana Szarlotka nie miała ochoty tak jak dawniej, zrzucić z siebie manatki i wskoczyć w plaskiem do wody.
Odpaliła, więc kolejnego skręta, kolejnego z jej kolekcji, który smakował jak istna karmelowa mieszanka, żelków. Zaciągnęła się jeden, drugi, trzeci raz i tak ciągle, dopóki jej uwagi nie przykuł zdyszany Dane, który stanął tuż przed nią.
-Dane...- syknęła momentalnie, patrząc na niego z pogardą, ale zarazem zaciekawieniem dlaczego się tu znalazł.
-Ogarnij się!- strzeliła delikatnie chłopaka w twarz, chwyciła mocno za ramiona i spojrzała prosto w oczy, uważnie wodząc za jego nerwowym spojrzeniem.
-Wiesz co jest najlepsze w takich momentach?- spytała, nie oczekując odpowiedzi -ucieczka, mój drogi- a w zasadzie ona sama znała odpowiedź. Bez chwili zawahania, chwyciła karbowanego za dłoń i pociągnęła za sobą, powoli zaczynając biec w kierunku wyjścia.

Dane Johnson - 2011-01-17, 20:21

Podążył za nią szybkim krokiem. To prawda, że jeśli jest się pijanym, siła grawitacji rośnie wprost proprocjonalnie do wypitego alkoholu i zażytych proszków. Dane co chwila potykał się o swoje nogi, jednak ziemia nie zdołała go przyciągnąć w całej okazałości.

| Ulica

Jay Fitzgerald - 2011-01-17, 21:48

Po tym jak nastąpiła, wielka i masowa ewakuacja, zebrali się też Jay z Lily. Nic dziwnego, w końcu nikt nie chciał się wpakować w tak wielkie gówno, jak to, które się szykowało w tym momencie. Chwycił Lily za rękę i po krótkim spojrzeniu, szybko zmyli się do pokoju dziewczyny, który miała w akademiku, choć bardzo rzadko z niego korzystała.
Meg Corleone - 2011-03-04, 21:25

Meg przechadzała się po basenie w zamyśleniu. Zostawiła swoje szpilki przy wejściu i szła na boso. Lubił tutaj przychodzić pomyśleć. Zapach chloru jakoś ją uspokajał. Przeczesała swoje długie, brązowe włosy palcami rozważając nawet rozebranie się do bielizny i popływanie.
Myślała o wielu sprawach. Nie tylko o szkolnych ale i o panu Parkerze, jej byłym mężu, Cóż tu dużo mówić, rozważała nawet zostanie feministką.

Victor Neithar - 2011-03-04, 23:25

Vic nie wiedział co ma ze sobą zrobić. Musiał posprawdzać resztę egzaminów, ale zupełnie nie mógł się skupić, więc zaczął spacerować po kampusie, a nogi same zaniosły go do basenu. Nie lubił drażniącego zapachu chloru, jednak nie wyszedł rozpoznając swoją przyjaciółkę z uczelni i stwierdzając, że być może rozmowa z nią odciągnie jego myśli od Sashy i dziecka, które niestety nie było jego, jak sądził.
- Już po wykładach? - zagadnął Meg, siląc się na spokojny uśmiech.

Meg Corleone - 2011-03-04, 23:29

Meg obróciła się słysząc znajomy głos i uśmiechnęła się lekko.
- zrobiłam sobie małe wagary. W końcu mi też się coś od życia należy.
Wzruszyła ramionami i ściągnęła marynarkę. Zrobiło jej się zbyt ciepło.
- za to Twoje wagary aż za bardzo się rozciągają. Chyba od tygodnia nie widziałam Cię na uczelni. A może się przede mną chowasz?
Udała że się zastanawia.
- pożyczyłam Ci ostatnio kasę że się chowasz? A może przejechałeś mi kota samochodem?

Victor Neithar - 2011-03-04, 23:45

- Rozgryzłaś mnie, chowam się przed tobą i zaszywam w moim gabinecie. A twój kot sam mi się wpakował pod koła - powiedział żartując i uśmiechnął się nieco szerzej, choć po jego głowie nadal błądziła Sasha. Żałował, że tak to się ułożyło i zaczynał żałować, że już planował zmienić dla niej swoje życie, w czasie kiedy ona nie była wstanie nawet z nim porozmawiać dłużej niż przez pięć minut, w drzwiach swojego apartamentu.
- Swoją drogą, moje wagary powinny się trochę przedłużyć. Mam ochotę na dłuższy urlop - powiedział wzdychając.

Meg Corleone - 2011-03-04, 23:50

- cooraz bliżej do wakacji.
Meg usiadła na ziemi wyciągając swoje długie nogi przed siebie, tak że jej stopy wisiały nad wodą z basenu. Oparła się z tyłu przenosząc wzrok na Neithara.
- co Cię tak męczy, Neithar?
Uniosła swoje idealne brwi przyglądając mu się przenikliwie.
- zmarszczek Ci było. Wiem co Ci kupię jak wylosuję Cie na mikołajki. Krem przeciwzmarszczkowy. Moja mama ma baardzo skuteczny.
Uśmiechnęła się figlarnie.

Victor Neithar - 2011-03-05, 00:01

Zaśmiał się cicho i po chwili usiadł ukucnął obok kobiety.
- Chyba się starzeję - stwierdził. - I dopadł mnie kryzys wieku średniego.
To by wyjaśniało dlaczego wdał się w romans, a później bardzo krótki związek ze sporo młodszymi kobietami. Gdyby nie to wszystko, teraz pewnie siedziałby z żoną w domu i kto wie, może dalej staraliby się o dziecko. A teraz nie wiedział co się dzieje z Blair, był w separacji z żoną, a Sasha... cóż, ona miała teraz swoje życie, a on miał zamiar się od niej odciąć.
- Myślisz, że krem da radę? Może od razu powinienem wstrzyknąć sobie botoks? - zapytał uśmiechając się z rozbawieniem.

Meg Corleone - 2011-03-05, 19:38

Meg udała zaskoczoną.
- to jeszcze tego nie robisz? Myślałam że po prostu za rzadko go wstrzykujesz.
Wzruszyła ramionami z zadziornym uśmiechem.
- kryzys wieku średniego? Czyli sypiasz z o połowę młodszymi kobietami, nie nosisz bielizny, myślisz że jesteś seksowny i łykasz viagrę?
Brunetka pokiwała głową w zamyśleniu przesuwając po nim wzrokiem.
- tak, jesteś w kryzysie.
Oceniła. Cóż, często była aż nazbyt szczera i bezpośrednia.

Victor Neithar - 2011-03-05, 21:15

- Wiesz, to że ty co tydzień biegasz do swojego chirurga plastycznego, nie znaczy, że ja też go potrzebuję. Starzeję się z godnością - powiedział z teatralnie dumną miną i celowo wskazał na kilka zmarszczek znajdujących się na czole. - Nie doszedłem jeszcze do etapu viagry i braku bielizny. A poza tym, ja naprawdę jestem seksowny.
Choć oboje z Meg byli profesorami, nikt by w życiu tego nie stwierdził, gdyby załapał się na ich prywatną rozmowę. Poza pracą byli zwyczajnymi ludźmi, żadne z nich nie zgrywało ważniaka.
- Polecisz mi jakiegoś terapeutę? Na pewno masz kontakty.

Meg Corleone - 2011-03-05, 21:49

- chirurga odwiedzam tylko dlatego ze seks w szpitalu jest taki podniecający.
Mrugnęła do Victora figlarnie. Pani Corleone nigdy nie zachowywała się jak przystało na nauczycielkę. Bo i po co kiedy fajniej było tak jak jest?
- hmm, no nie wiem. Może od razu dam Ci numer do szpitala psychiatrycznego? Będzie szybciej. No i co do bielizny to i tak Ci nie wierzę, ale wolę nie sprawdzać. Drugiego nie skomentuję ... a poza tym to wmawiaj sobie dalej, wmawiaj.

Victor Neithar - 2011-03-05, 21:57

- I musisz to robić akurat z chirurgiem? Gardzisz zwykłym internistą? - zapytał z rozbawieniem i pokręcił głową, na tematem ich rozmowy.
- Nie skomentujesz, bo wiesz, że to prawda. Ale nie mów tego głośno, dobrze wiem co o mnie myślisz - rzucił żartobliwie, choć doskonale wiedział, że tylko się przyjaźnią, a jemu taki układ całkowicie odpowiadał. Meg była piękną kobietą, nie przeczył, ale znał też jej męża, tak samo jak ona znała jego żonę i chyba żadne z nich nie pomyślało o drugim jak o zwykłym przyjacielu.

Meg Corleone - 2011-03-05, 22:34

- wiesz ja nie zadowalam się byle czym.
Meg uniosła zadziornie brwi. Oczywiście że wiedziała o jego romansach z naiwnymi studentkami. Ale nie oceniała go, w końcu ona też kiedyś może popełnić błąd.
No i nie czas mówić o byłym mężu. Właśnie dlatego że jest były.
- bo zacznę jak moje cheerleaderki chorować n bulimię jeśli nie przestaniesz. Albo co gorsza uruchomisz moje fantazje. Ugh.
Skrzywiła się z udawanym obrzydzeniem.
- myśl o butach ... myśl o torebkach McQueena, Chanel ... o tak, już dobrze ...
Mówiła do siebie starając się nie roześmiać.

Victor Neithar - 2011-03-05, 22:43

Nie było żadnych romansów ze studentkami. Jedyną studentką z jaką miał romans była Sasha, w końcu Blair do tej kategorii zaliczyć nie można było.
Choć ona starała się nie zaśmiać, on roześmiał się wesoło słysząc, co sobie mruczy pod nosem.
- Twoje fantazje są takie straszne? Może to jednaj ty powinnaś się udać do psychiatry... - zasugerował niewinnie.

Meg Corleone - 2011-03-05, 22:56

- moje fantazje są cudowne. Dlatego właśnie nie możesz i zepsuć.
Meg wywróciła oczami i spojrzała na niego pytająco.
- ale jeden psychiatra nie zaspokoi przecież wszystkich moich fantazji.
Odparła niewinnie udając że nie wie o co chodzi.
No i nie komentowała jego życia łóżkowego bo jedyne co słyszała to plotki, o. A ona nie wierzy w nie tak od razu, woli spojrzeć komuś w oczy i tam dostrzec prawdę.
No i nienawidzi kłamstwa.

Victor Neithar - 2011-03-06, 00:11

- Myślę, że mógłbym je tylko polepszyć - oznajmił wesoło i parsknął po chwili śmiechem, zerkając na zegarek. Nie musiał jeszcze wracać do prac, miał czas żeby to zrobić trochę później.
Meg nienawidzi kłamstwa? Cóż, to absurdalne, ale Vic też go nienawidzi. A najzabawniejsze, że okłamywał swoją żonę przez dłuższy czas, choć doświadczył jak to jest, kiedy ktoś bliski cię oszukuje. Był hipokrytą, niewątpliwie.

Meg Corleone - 2011-03-06, 16:43

Meg sama była w ten sposób okłamywana i cóż, właśnie dlatego nie mogłaby w być z Victorem. O czym oczywiście nie ma mowy.
- chryste, kupię Ci lustro na urodziny. Czas spojrzeć prawdzie prosto w oczy.
Uniosła jedną brew bezczelnie zjeżdżając go wzrokiem i robiąc jednoznaczny grymas podsumowując.
- eh, dobrze że w pobliżu nie ma żadnego przystojnego faceta bo zrobiłam się napalona. Ściągnij bluzkę, muszę się otrzeźwić.
Meg uśmiechnęła się trochę złośliwie .

Victor Neithar - 2011-03-06, 20:31

- Żyję z tą prawdą trzydzieści pięć lat, dziękuję bardzo - powiedział i zrobił urażoną minę na jej kolejne słowa. - Ściągam koszulę tylko przy pięknych kobietach - oświadczył unosząc brew prowokacyjnie, choć uniósł przy tym kącik ust. Nigdy nie wątpił w urodę Meg, bo była naprawdę ładna, ale skoro sama zaczęła się droczyć, nie mógł zostać bierny w tej sytuacji.
Meg Corleone - 2011-03-06, 20:39

- skoro całe życie się okłamujesz ... masz rację. Może jednak powinieneś w nim pozostać. Prawda byłaby dla Ciebie zbyt dużym szokiem. A co ja zrobię jak tu na zawał padniesz? Kto Ci usta usta zrobi? Ja wykonam ewentualnie masaż serca i to gaśnicą. Na więcej nie licz, i tak już mi się coś podnosi.
Meg wzdrygnęła się przesadnie.
- aż się boje myśleć co takie bezguście jak ty uważa za piękne. I wiesz że masz na sobie dwie różne skarpetki?
Zagadnęła z innej beczki.
- jedną czarną a drugą granatową. Wiedziałam że masz jakieś ubytki.
Uśmiechnęła się zadowolona ze swojego odkrycia.

Victor Neithar - 2011-03-06, 20:49

- Dobrze wiem, że tylko czekasz aż padnę na zawał, tylko pozbyłabyś się zwłok! - powiedział i pokręcił z naganą głową. A masaż serca gaśnicą musiałby wyglądać... interesująco.
- Właśnie obraziłaś moją żonę, nie omieszkam przekazać pozdrowień - oświadczył, bo nie uważał żeby żadna kobieta z którą był, była brzydka. Zerknął na swoje skarpetki żeby zobaczyć czy ma rację i faktycznie miała. Ale nie mógł nic poradzić na to, że rano było bardzo ciemno i ciężko było odróżnić granatowe od czarnego!

Meg Corleone - 2011-03-06, 21:11

- Chryste, jak ja mam taką tonę mięsa sama gdzieś transportować? Myślisz że taka drobna kobieta jak ja Cię uniesie? Zgnieciesz mnie samym oparciem się o mnie.
No bo Meg to była taka nie za wysoka i szczuplutka kobieta, której łatwo taki kawał cielska jak Victor mógł złamać pare rzeczy. A unieść go ... nie nie powiem, ma mały zapas tłuszczyku tu i ówdzie.
- i mówiłam że ty jesteś brzydki a nie one. A żone pozdrów. Musimy się razem wybrać na zakupy, koniecznie.

Victor Neithar - 2011-03-06, 21:22

- Nie udawaj, że nie znalazłby się jakiś wspólnik, który by ci pomógł - powiedział. I wcale nie miał zapasu tłuszczyku! Co jakiś czas ćwiczył na siłowni i dbał o siebie, miał całkiem niezłe ciało.
- Nie, nie nie. Powiedziałaś, że jestem bezguściem, a co za tym idzie, wybieram brzydkie kobiety. A co Marii... cóż, najwcześniej zobaczymy się na rozprawie rozwodowej - powiedział kwaśno, kiedy usłyszał dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyciągnął komórkę i zmarszczył brwi odczytując smsa od nieznanego numeru. A później przeczytał go jeszcze raz i kolejny. Sasha chyba nie była tak zdesperowana żeby zrobić to, o czym pomyślał...

Meg Corleone - 2011-03-06, 21:29

Meg już miała wygłosić ciętą ripostę kiedy usłyszała o rozwodzie. I tu chciała nie pohamować swojego ciętego języka ale wtedy zobaczyła jego minę jak odczytywał sms.
- wszystko okej?
Zmarszczyła brwi. A że była wścibska to wstała zerkając mu przez ramię, bo jej nie odpowiadał.
- to ta studentka z którą masz romans? I która według moich cheerleaderek podobno jest w ciąży? Nie chciałam pytać ... ale w co ty się wplątałeś?
Zmarszczyła brwi już całkiem poważnie.

Victor Neithar - 2011-03-06, 21:35

Victor westchnął tylko i odłożył komórkę na kafelki.
- Dobre pytanie - mruknął pod nosem. Jednak Meg była jego przyjaciółką i należała jej się szczerość. - Związałem się z Sashą, a potem z jednej plotkarskiej strony dowiedziałem się, że jest w ciąży. Ona twierdzi, że ze mną, ale wiem, że jest jeszcze jeden facet, z którym miała romans przede mną. I nie wiem co mam myśleć na temat tego dziecka. A teraz dostałem tego smsa.
Przysunął komórkę do Meg żeby mogła odczytać wiadomość.

Meg Corleone - 2011-03-07, 18:13

Meg zmarszczyła brwi.
- właśnie dlatego seks i związki z gównarzerią nie są dobrym pomysłem.
Mruknęła lekko zirytowana ale natychmiast się opanowała. Przecież jej mąż sypiał z takimi ale nie z jej uczelni.
- mam pojechać do tego szpitala i sprawdzić co z nią? W końcu jestem jej nauczycielką, jakby nie było. A ty powinieneś się od tego odsunąć. W ich wieku seks jest przygodą. DO tego dochodzi alkohol, imprezy ... połowy osób z którymi spali najczęściej nie pamiętają.
Wzruszyła ramionami.

Victor Neithar - 2011-03-07, 18:30

- Wiem, że nie są - powiedział wzdychając po raz kolejny w ciągu kilkudziesięciu minut. Doskonale zdawał sobie sprawę, że nie powinien sypiać z Blair, ani wdawać się w związek z Sashą, ale nic nie mógł poradzić na to, że żadna z nich nie pozostawała mu obojętna, szczególnie ta druga.
- Ona jest inna - stwierdził z powagą, bo doskonale wiedział, że McLaren nie jest typową, stereotypową studentką. - Nie sądzę żeby sypiała z kim popadnie i upijała się do nieprzytomności. I... co jeśli to jednak moje dziecko?
Cieszyłby się. Strasznie by się cieszył, że wreszcie będzie miał potomstwo, walczyłby o dziecko nawet gdyby Sasha nie chciała z nim być. Jednak skąd miał mieć pewność, czy dziecko na pewno jest jego a nie Keitha?

Meg Corleone - 2011-03-07, 18:38

Meg zaśmiała się mimowolnie.
- no proszę Cię. Młody Blackwell ... sam wiesz jaką ma opinię. Skoro spała z nim to i z innymi. Mimo wszystko to wciąż nastolatki. Już sam brak zabezpieczenia świadczy o ich odpowiedzialności. Victor, naprawdę chcesz się w to paprać? Spaliście ze sobą w walentynki, według cheerleaderek. Czyli cztery dni temu. Spotykacie się od ... półtorej tygodnia? Naprawdę sądzisz że to Twoje? Jeśli tak, to jeszcze nic by nie było widać ani nie byłoby żadnych objawów.
Poklepała go pocieszająco po ramieniu.
- przykro mi Vic. Życie jest brutalne. A to jest banda rozpuszczonych dzieciaków. Mają za dużo kasy i swobody. I nie ma wśród nich wyjątków.

Victor Neithar - 2011-03-07, 18:42

Cóż, on też się nie zabezpieczył, kiedy spał z Sashą, więc i on nie był zbyt odpowiedzialny w tamtym momencie.
- Chciałbym żeby to było moje dziecko - stwierdził i nic nie mógł na to poradzić. Starał się o dziecko ze swoją żoną już od kilku lat, więc nie potrafił na wszystko patrzeć przez inny pryzmat niż gościa po trzydziestce, który chciałby mieć pełną rodzinę.
Pokiwał smutno głową na jej kolejne słowa, ale nadal bił się z myślami, zastanawiając co zrobić w obecnej sytuacji.

Meg Corleone - 2011-03-07, 18:56

- chryste. Kryzys wieku średniego. Pogódź się z Marią, wyjedźcie i starajcie się dalej. Albo adoptujcie. No zostaje jeszcze surygatka. Nie pakuj się w nie swoje problemy. To dziecko już ma rodziców, którzy muszą dojrzeć. Ty tylko w tym będziesz przeszkadzać.
Meg uśmiechała się lekko, pocieszająco. Szkoda było jej Victora ... taki naiwny, ale i uroczy. Starał się chociaż to nie było jego dziecko.

Victor Neithar - 2011-03-07, 19:08

- Rozdział z Marią jest już zamknięty, ale masz rację. Tylko będę przeszkadzał - stwierdził. Najwyraźniej chciał wywrócić swoje życie do góry nogami na marne, jednak dobrze, że nie zdążył jeszcze tego zrobić. Zdobył się na nikły uśmiech skierowany do Meg, żeby się nim nie przejmowała. Sam musiał się ze wszystkim uporać. - Dzięki.
Meg Corleone - 2011-03-07, 19:15

- Nie ma za co.
Meg klepnęła go w ramię, zrobiła parę kroków w stronę drzwi. Po czym obróciła się zgrabnie z impetem uderzyła w Neithara wpychając go do basenu.
- nie przejmuj się, za stary jesteś.
Mruknęła zanim się jeszcze wynurzył.
Uśmiechała się cwanie zakładając ręce na piersi patrząc jak głowa Victora się wynurza.

Victor Neithar - 2011-03-07, 19:33

Sam wstał, kiedy Meg ruszyła z miejsca, najwyraźniej chcąc wyjść już z hali, a potem nie zdążył nawet nic powiedzieć, bo po chwili już z pluskiem wpadał do basenu, mocząc ubrania i buty.
- Teraz sobie nagrabiłaś - stwierdził, kiedy już się wychylił, a potem wynurzył szybko z basenu, podpierając jedną ręką o kafelki, a drugą chwycił Meg za kostkę i wciągnął ją do wody. Ciekawe co sobie pomyśli o nich reszta profesorów, z samym rektorem na czele...

Meg Corleone - 2011-03-07, 19:39

Meg krzyknęła, a chwilę potem miała usta pełne wody. Zaczęła się krztusić i czuła że potłukła sobie cztery litery. Neithar zdecydowanie nie należał do najdelikatniejszych a jak już wyżej było napisane pani Corleone to była bardzo delikatna i krucha kobieta. No ale teraz się najzwyczajniej w świecie topiła. Ale co tam., luuzik, nie?
Meg w każdym razie złapała kurczowo Victora za bluzkę wciąż tkwiąc pod wodą.

Victor Neithar - 2011-03-07, 19:49

Jeden trup w tą, drugi w tamtą... whatever.
Sądził, że Meg domyśli się, co chce zrobić i przygotuje na to, jednak przeliczył się, więc bardzo szybko zareagował, widząc, że nie wszystko jest w porządku. Mocno chwycił ją w talii i wyciągnął nad wodę, żeby mogła oddychać.
- Refleks już nie ten? - zapytał siląc się na swobodny ton, choć posadził Meg na brzegu basenu, żeby unormowała oddech i uspokoiła organizm.

Meg Corleone - 2011-03-07, 19:56

Meg złapała go za szyję kaszląc i wywracając oczami.
- brutal, o! Hamuj trochę swoje zwierzęce żądze. Kto mi teraz rozmasuje siniaki na tyłku, coo?
Uniosła swoje idealne brwi i trzepnęła go lekko w ucho.
- skoro chcesz mnie zabić zrób to w jakiś bardziej wyszukany sposób. Wyobraźnia już nie ta? Pozostań przy misjonarskim stylu. Nie nadwyrężysz się.
Bezczelnie robiła mu aluzje, o.

Victor Neithar - 2011-03-07, 20:08

- Jak to kto, twój chirurg plastyczny - odpowiedział z uśmiechem i wskoczył na miejsce obok niej, ściągając buty i wylewając z nich wodę. - W każdym razie, na mnie nie licz.
Za późno odchylił się, kiedy trzepnęła go w ucho, ale w odwecie bardzo delikatnie trącił ją łokciem w bok, skoro była taka krucha.
- Następnym razem cię przejadę, może być? - zapytał, unosząc kąciki usta na jej kolejne słowa, jednak nie skomentował ich.

/będę później

Meg Corleone - 2011-03-07, 20:15

- i co jeszcze? Może mnie przelecisz od razu, teraz, zaraz w tym basenie?
Meg za pierwszy razem źle usłyszała. W końcu miała wodę w uszach i nie skupiła się na tym co mówił Victor.
Wykręciła wodę z włosów klnąc pod nosem i uniosła bluzkę na wysokość biustu wykręcając ją. Jak ona ma teraz do domu wrócić?
Cała mokra, na dodatek jej włosy zaczynały się kręcić. Wyglądała cholernie zajebiście, ale ... zawsze tak wyglądała.

Victor Neithar - 2011-03-07, 21:34

Vic tylko przewrócił oczami z rozbawieniem.
- Ja, ciebie? Chciałabyś - powiedział tylko, skupiając się na wylewaniu wody z butów. Sam zastanawiał się jak w tym stanie wróci do domu. To pół biedy, najważniejsze było jak przemknie przez kampus nie zwracając na siebie uwagi. W końcu nie codziennie wykładowca socjologii kultury ociekał wodą i paradował przemoczony po kampusie. Teraz musiał tylko przemknąć do swojego gabinetu, zabrać papiery i wrócić do domu. Pytanie tylko jak to zrobić.

Meg Corleone - 2011-03-07, 21:42

- ugh, Neithar.
Meg spojrzała mu prosto w oczy rozchylając lekko usta.
- Twoja aseksualność mnie poraża. Nie podnieca mnie żaden skrawek Twojego ciała.
Kobieta uniosła jedną ze swoich brwi z lekceważącym i wyzywającym spojrzeniem. Miała chyba jakieś dresy w szafce, musiała poszukać. Jak wyjdzie tak na dwór to jak nic będzie chora. A na L4 jej się nie spieszyło. Trzeba się będzie jakoś rozgrzać.

Victor Neithar - 2011-03-07, 21:51

- Mógłbym powiedzieć o tobie to samo, Corleone. Jeśli wierzyć we wszystkie plotki, gustuję w młodszych. Jesteś dla mnie za stara, przykro mi - powiedział patrząc jej z rozbawieniem w oczy. On nie miał tutaj żadnych dresów, ani nic takiego, musiał sobie poradzić w tych ubraniach. I już teraz zastanawiał się jaka trasa jest najmniej uczęszczana przez studentów.
Meg Corleone - 2011-03-07, 22:00

- mógłbyś, ale wtedy byś skłamał.
I tu Meg go przechytrzyła. Uśmiechnęła się zadowolona z siebie,
- i tu Cię mam, Victorze. Niczym mnie nie zaskoczysz.
Stwierdziła z przekonaniem i cwanym uśmiechem.
I cóż, może w pokoju wf'istów by się coś mogło znaleźć w rozmiarze Neithara.
Tylko Meg jeszcze nie wiedziała czy go o tym powiadomić.

Victor Neithar - 2011-03-07, 22:14

- Nie zaprzeczę żeby nie robić ci przykrości - powiedział tylko z uśmiechem i wstał, na powrót zakładając buty, które zaraz wyrzuci, kiedy tylko wróci do domu. - A teraz wybacz, ale muszę dokończyć papierkową robotę i jeszcze się przebrać w coś suchego.
Mówiąc to uśmiechnął się jeszcze szerzej, a potem wyszedł, najbardziej opuszczonymi korytarzami udając się do swojego gabinetu i zupełnie ignorując fakt, że zostawiał za sobą mokre ślady. Gdy już dotarł na miejsce, zabrał papiery, założył swój płaszcz i szybko czmychnął do samochodu, odjeżdżając do mieszkania.

Meg Corleone - 2011-03-08, 17:53

A Meg udała się do pokoju trenerów i przebrała w seksowny dres. Z mokrymi włosami udała się do swojego samochodu i pojechała do siebie.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group