Ophelia Bissette - Salon

Ophelia Bissette - 2010-11-24, 12:50
Temat postu: Salon





Ophelia Bissette - 2010-12-05, 14:03

Tak jak obiecała, udała się razem z Dave'm do swojego mieszkania, od razu zrzucając wysokie szpilki ze stóp i wpadając do kuchni żeby przygotować coś ciepłego do picia.
- Kawa, herbata, coś innego? - zapytała wstawiając wodę i odwracając się w stronę mężczyzny. Całe szczęście, że tutaj było już cieplej, chociaż i tak najchętniej Ofelka przebrałaby się w gruby dres i owinęła kocem.

David Marshall - 2010-12-05, 14:10

- Cokolwiek rozgrzewającego. - zaśmiał się i usiadł na kanapie zwrócony ku dziewczynie. Za te wrzucenie do wody powinna go przepraszać jeszcze, ale będzie dzisiaj wyrozumiały, bo to była też wina jego nieuwagi, no cóż. Jeden z wielu plusów jest taki, ze chociaż mokry nie jest. - Więcej mi tego nie rób, dobrze? - zapytał błagalnym głosem.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 20:09

Ofelia z własnego doświadczenia wiedziała, że herbata z rumem działa rozgrzewająco, więc była w tej chwili idealnym napojem. Czekając aż woda się zagotuje, zniknęła w łazience, rzucając na kosz z praniem sukienkę i wracając do kuchni, żeby przygotować pyszną herbatkę z większą zawartością rumu, niż to w rzeczywistości było potrzebne.
Zaraz postawiła oba kubki na stoliku przed Davidem i usiadła obok chłopaka, podkulając pod siebie nogi i sięgając po koc leżący na drugim końcu kanapy.
- Zastanowię się - odpowiedziała przekornie i uśmiechnęła się delikatnie. - Jak zasłużysz, to znowu wlecisz do basenu, więc musisz się baardzo starać.

David Marshall - 2010-12-05, 20:31

- Póki co nie widzę żadnego basenu. - wziął jeden kubek do ręki i otulił go obiema rękoma, ciepło i ta lekka woń rumu świetnie działały w tej sytuacji. - Czyli się zgadzasz? Miło. - oparł wygodnie się o oparcie bokiem i podkulił lekko nogi do góry. Od czasu do czasu popijał gorącą herbatę.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 20:37

- Nie będzie problemem uśmiechnąć się uroczo do grupki studentów, którzy zaciągną się na uniwersytecki basen. Jestem tam codziennie, więc, cóż. W końcu będę mogła cię utopić jak mi podpadniesz - powiedziała, okrywając swoje nogi kocem i upijając łyk herbaty, która świetnie rozgrzewała jej zmarznięte ciało.
David Marshall - 2010-12-05, 20:47

- Mam Cie wynieść na zewnątrz ? Będę czekać aż to cofniesz. - dopił do połowy herbatę i postawił kubek na stoliku. Przysunął się bliżej, jakby miał ją zaraz podnieść i rzeczywiście wynieść z mieszkania. Miał baaardzo przekonujący wyraz twarzy i lekko zmrużone do tego oczy. Nie ma szans. - I co teraz? - uniósł zaczepnie brew do góry.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 20:52

- Nawet się nie waż! - powiedziała ze śmiechem, nic sobie nie robiąc z tej groźby. - Nie wyniesiesz mnie z mojego własnego mieszkania!
Mimo to, kiedy przysunął się do niej, ona złapała się jedną ręką kanapy, jakby jej to w czymkolwiek miało pomóc, gdyby faktycznie zechciał ją wywlec na zewnątrz. - I teraz nic mi nie zrobisz? - zasugerowała potulnie i zrobiła minę niewiniątka.

David Marshall - 2010-12-05, 20:59

- Bo jesteś ciężka. - rzucił jakby w przestrzeń i usiadł na swoje miejsce. Sięgnął po herbatę i dopił ją do końca. Usiadł w takiej samej pozycji jak wcześniej, teraz znacznie lepiej, bo nie musi pilnować tej herbaty, czy się nie rozleje. - I tak byś nic ze mną nie zrobiła. - powiedział z głębokim przekonaniem w głosie i uśmiechnął się kącikiem ust, zapewne uwierzyła w ten żart dotyczący tego że jest ciężka.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 21:05

- Nie jestem ciężka! - fuknęła z oburzeniem i uderzyła go pięścią w ramię, oczywiście niezbyt mocno, chociaż była pewna, że gdyby włożyła w to więcej siły i tak nie przejąłby się ciosem. - A już chciałam podzielić się z tobą kocem, ale skoro jestem tak ciężka, to chyba się już pod nim nie zmieścisz, kiedy się owinę!
Teatralnie odsunęła się od niego, trzymając w dłoni kubek z ciepłą herbatą i podkulając kolana pod brodę.

David Marshall - 2010-12-05, 21:07

- Ty dobroduszna dla mnie? Rozumiem to zaproszenie z poczucia winy ale że aż tak bardzo. Zaskakujesz mnie. - przybliżył się do niej i lekko przytulił, uważa żeby przez przypadek nie mogła go poparzyć tą herbatą. Zrobił słodkie, błyszczące oczka i delikatny uśmieszek. - Przepraszaaam. - przeciągnął tą samogłoskę i czeka na wybaczenie.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 21:14

- Miałam dzień dobroci, ale dla ciebie już się skończył - powiedziała, ignorując fakt, że ją przytulił, specjalnie przy tym odwracając głowę, żeby nie patrzeć w te jego oczy i nie wymięknąć. W końcu nie może ugiąć się tak od razu pod jego przeprosinami, o czym dała mu znać prychając cicho, kiedy tylko wypowiedział jedno z magicznych słówek.
David Marshall - 2010-12-05, 21:20

- Przepraszaaaaam. - powtórzył w ten sam uroczy sposób. Chciał żeby na niego spojrzała, wiec lekko przechylił jej twarzyczkę w jego stronę. - Ile razy mam Ci to powtarzać? - potrzepał w dosyć zabawny sposób rzęsami, ale jak długo może ona się na niego wściekać.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 21:26

Słysząc ten ton jego głosu, jej usta zadrżały lekko jakby miała się uśmiechnąć, ale opanowała ten ruch, jedynie nieznacznie unosząc kąciki ust do góry. W końcu jednak spojrzała na niego, a raczej została zmuszona do spojrzenia.
- Do skutku? - zasugerowała niewinnie, pozwalając sobie na delikatny uśmiech.

David Marshall - 2010-12-05, 21:31

- Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam. Przepraszam Przepraszam. - powtórzył to tyle razy aż mu zabrakło powietrza, więc musiał przestać. - Wystarczy ? - wywrócił oczami, nie mógł tak dalej też powtarzać, jeśli będzie go ignorować. Uśmiechnął się szerzej, gdy tylko zauważył jej delikatny uśmiech .
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 21:37

Zaśmiała się, słysząc taką ilość przeprosin.
- Wystarczy - stwierdziła z uśmiechem i przykryła go kawałkiem koca na tyle, na ile sięgała, odstawiając też na stolik pusty kubek po herbacie. Było jej już zdecydowanie cieplej, mimo to okryła się kocem po same ramiona. - Ale następnym razem wylądujesz pod drzwiami - mruknęła, nadal się uśmiechając.

David Marshall - 2010-12-05, 21:44

Wszedł zadowolony pod kocyk i zrobił lekko obrażoną minę. - Jak chcesz się mnie pozbyć, to mogę iść. - mruknął cicho i spojrzał na nią. Wiedział że wywoła jakieś wątpliwości i jednak go nie wygoni, ale jednak jest w stanie zaryzykować. Tak czy inaczej przytulił się do niej trochę bardziej i zmrużył oczy, było ciepło i w ogóle przyjemnie, wiec nie może sie go pozbyć tak o.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 21:48

- Gdybym chciała się ciebie pozbyć, już dawno by cię tu nie było - oświadczyła, również się do niego przytulając i na powrót podkulając pod siebie nogi, tak jak wcześniej. Teraz było jeszcze cieplej, kiedy ją obejmował i z pewnością przyjemniej, z tego też powodu mógł być spokojny, bo nie miała ochoty go teraz wyrzucać.
David Marshall - 2010-12-05, 21:54

- Ofelka, wiesz że Cie nie puszczę? - roześmiał się cicho i spojrzał na nią. Wyglądała teraz tak niewinnie, tak grzecznie, taka cudowna i w ogóle, ale wie że ona tylko czeka na moment, gdy ją się sprowokuje żeby się na niego wściec. Bo w końcu nie znają się od tygodnia.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 22:00

- Powinnam się tego spodziewać - powiedziała z lekkim uśmiechem i uniosła do góry głowę żeby na niego popatrzeć, bo od dobrej chwili opierała się wygodnie o jego tors. - Trudno, jakoś to przeżyję - dodała, wzdychając teatralnie.
Ofelka ogólnie była bardzo grzeczną i niewinną kobietą, więc naprawdę nie wiadomo skąd pomysł, że lubi się wściekać na Dave'a. W końcu to taaaki ugodowy człowiek!

David Marshall - 2010-12-05, 22:04

- I dziękuje. - dał jej małego całusa w usta. Tego akurat by się po nim nie spodziewała, więc mogła dostać niemałego szoku. Uśmiechnął się lekko i udał że zasnął w dalszym uścisku. Długo jej nie puści, chyba że będzie krzyczeć że gwałcą, ale to tylko wtedy się troszke zastanowi.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 22:13

Fakt, ani trochę nie spodziewała się po nim tego całusa, więc zastygła w bezruchu, odruchowo odwzajemniając muśnięcie. Po chwili zamrugała i niepewnie się do niego przytuliła, przymykając oczy i wsłuchując się w odgłos tykającego zegara jaki roznosił się w jej mieszkaniu.
- Napijesz się jeszcze czegoś? - zapytała w końcu, przerywając niezręczną ciszę.

David Marshall - 2010-12-05, 22:18

- Jeśli ktoś się o tym dowie, zabije Cie. - podniósł wyżej jej twarz i pocałował ją trochę dłużej, doskonale przypomniało mu się co on takiego w niej widział. Była opiekuńcza gdy tylko chciała, dobry przykład to to że wpuściła go do swojego domu i zrobiła herbatę, a teraz pyta czy się czegoś napije. Poza tym wszystkim smak jej ust był nie z tego świata.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 22:25

Nie wiedziała o co mu chodzi, więc zdezorientowana otworzyła usta, chcąc go o to zapytać, jednak było już za późno na jakiekolwiek pytania. Czując pocałunek Dave'a na swoich ustach, odwzajemniła go nawet się nad tym nie zastanawiając. Zamiast tego, sama nieco się uniosła, delikatnie kładąc mu dłoń na policzku.
Ofelia nie lubiła wchodzić dwa razy do tej samej rzeki, co za tym idzie wolałaby żeby ona i Marshall utrzymywali jedynie czysto przyjacielskie stosunki, jednak to postanowienie cichło wprost proporcjonalnie do długości ich pocałunku.

David Marshall - 2010-12-05, 22:31

Dłonią wędruje po jej ciele zataczając różne wzory, koła i wiele innych wymyślnych figur. Mimo że zna Ofelkę i skończy się tak jak zwykle, ale nie mógłby zaprzeczyć temu że ona go pociąga. Złapał delikatnie jej dolną wargę swoimi wargami, chciał się rozkoszować tą chwilą jak najdłużej tego wieczora czy też nocy. - I co mam z Tobą zrobić? - spojrzał w jej oczy i ucałował ponownie.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 22:40

Nie myśląc wiele, przylgnęła do niego, pozwalając się dotykać i nie przerywając pocałunków, do czasu kiedy nie oderwał się od jej ust żeby zadać pytanie.
- Możesz mnie puścić i wrócić do siebie... - zaczęła, patrząc mu w oczy i delikatnie muskając jego wargę. - ...albo kontynuować - dodała, wtapiając dłoń w jego ciemne włosy i z uwodzicielskim uśmiechem czekając aż podejmie decyzję.

David Marshall - 2010-12-05, 22:43

- To już nie mam wyboru. - uśmiechnął się i wrócił do całowania jej ust, lecz tym razem namiętnie i zachłannie. Teraz nie palcami, a całą dłonią wodził po jej ciele, trzymając ją bardzo blisko siebie. Uwielbia jej dotyk, oraz jej delikatną, ciepłą skórę.

zw.

Ophelia Bissette - 2010-12-05, 22:50

Zaśmiała się cicho i zaczęła odwzajemniać każdy pocałunek, napierając na mężczyznę ciałem, żeby położył się na jej wygodnej kanapie. Coś jej szeptało, że powinna przestać, ale uciszyła ten głosik, błądząc jedną dłonią po torsie Dave'a, jeszcze okrytym koszulą, którą miał na sobie.
David Marshall - 2010-12-05, 23:00

Położył się na kanapie i pociągnął ją na siebie, prawdopodobnie ten koc o który tak walczył już dawno spadł, choć może nie, ale to nieistotne w tej chwili. Teraz bardzo ją pragnął, serce zaczyna bić coraz mocniej a krew dosłownie goreje w jego żyłach.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 23:06

Koc nadal okrywał Ofelię od bioder w dół, choć teraz przestała na to zwracać najmniejszą uwagę, bo już ani trochę nie było jej zimno. Nie wiadomo czy to herbatka tak na nią podziałała, czy może dotyk męskich dłoni Dave'a na jej ciele i ust na wargach; skłaniałabym się bardziej ku drugiej opcji. W każdym razie, blondynka skupiła się teraz na wolnym rozpinaniu guzików jego koszuli, którą miał na sobie.
David Marshall - 2010-12-05, 23:18

Dłonią zaczął podwijać jej sukienkę jedną dłonią, aż w końcu udało mu się na tyle że dotykał jej ciała, już nie przez ten materiał. Jeśli za każdym razem gdy wepcha go do basenu tak się nim zaopiekuje, może się zgodzić na wrzucanie do niego za każdym razem gdy znajdzie się jakikolwiek w pobliżu. Ale oczywiście wrzucony tylko przez nią. Oddaje każdy pocałunek równie namiętnie, nie ma zamiaru ani na chwilę przestać.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 23:27

Kiedy on podwijał jej sukienkę, ona uporała się z guzikami od jego koszuli, po chwili siadając i ciągnąc go za sobą; inaczej z pewnością nie mogłaby się pozbyć niepotrzebnego materiału.
Teraz całowała go łapczywie, zsuwając z ramion koszulę i oplatając nogami biodra, żeby znajdować się jeszcze bliżej ciała mężczyzny.

David Marshall - 2010-12-05, 23:36

Gdy usiadła zdjął z niej sukienkę i przeszedł dłonią po jej ciele, po piersi, potem po brzuchu, aż w końcu objął i przyciągnął do siebie.Wyszeptał jej cicho do ucha, że bardzo ją pragnie i zaraz po tym delikatnie chwycił zębami płatek jej ucha i zszedł niżej całując po jej szyi.
Ophelia Bissette - 2010-12-05, 23:48

Słysząc jego szept, przygryzła lekko wargę i odchyliła głowę na bok, pozwalając przez chwilę całować się po szyi, w końcu przerywając te pieszczoty. Przestała oplatać jego biodra swoimi nogami i odchyliła się do tyłu, kładąc wygodnie na kanapie, a później popatrzyła na Davida z roziskrzonymi oczami i uwodzicielskim uśmiechem, zachęcając go, żeby się do niej zbliżył.
David Marshall - 2010-12-06, 16:33

Zdjął jej bieliznę, musnął wargami jej udo, potem wyżej powolnymi kroczkami wyżej. Troszeczkę się z nią podroczy, a jak. Powolnymi pocałunkami doszedł do jej twarzy, pocałował każde miejsce, za wyjątkiem jej ust. Może jest zły, nieodpowiedni i w ogóle, ale chyba nie bedzie się na niego złościć, bo on sam baardzo się powstrzymuje.
Ophelia Bissette - 2010-12-06, 16:43

Nie miała zamiaru się na niego złościć, zamiast tego potulnie nie przeszkadzała mu w tym co robił, wtapiając jedną dłoń w jego ciemne włosy i przymykając lekko oczy. Czekała aż poczuje jego usta na swoich, niecierpliwiąc się za każdym razem kiedy je omijał żeby musnąć jakiś inny fragment twarzy dziewczyny. W końcu, nie mogąc dłużej się powstrzymać, przekręciła głowę i po omacku odnalazła jego usta, wpijając się w nie na krótko, a kiedy już się od niego oderwała, skupiła się na odpinaniu paska jego spodni, żeby po chwili je zsunąć i powrócić do przerwanej czynności.
David Marshall - 2010-12-06, 17:12

Wyręczył jej w kolejnej połowie rozbierania go, można powiedzieć że jednak pomógł jej w dzieleniu tego wysiłku. (xd) Przejechał po jej nodze do góry i w dół, aż w końcu zdecydował się żeby przerwać te wyczekiwanie i wszedł w nią, jednocześnie przymykając jej usta namiętnym pocałunkiem. Jeszcze obudzi sąsiadów czy coś. Co jakiś czas tylko odstępuje od pocałunku, żeby zaciągnąć się powietrzem. Drugą dłoń położył na jej szyi, delikatnie przy okazji masujac.
Ophelia Bissette - 2010-12-06, 17:21

To dobrze, że jej pomógł, bo to w końcu było bardzo trudne zadanie i bez swojego wybawcy by sobie nie poradziła, ot co.
Kiedy w nią wszedł, z jej ust wydobył się cichy jęk, który został bardzo szybko stłumiony przez pocałunek. Zacisnęła palce na jego barkach, wbijając w nie delikatnie paznokcie i założyła jedną nogę na biodro Dave'a, pozwalając sobie na urywane jęki, kiedy tylko odrywał się od jej ust.

David Marshall - 2010-12-06, 17:47

Nie byłaby zaiste w stanie się z tym uporać, bynajmniej tak tłumaczą niektórzy.
Stara się dawać jej jak najwięcej przyjemności, ale też nie na tyle, żeby mogła za tym zatęsknić i chcieć więcej. Złapał lekko jej wargę, pozwala jej cicho pojękiwać, zawsze lubił gdy kobieta nie tłumi swoich uczuć i to zdecydowanie nie w takich chwilach. Z każdym razem wchodzi w nią coraz szybciej.




/musiałem do sklepu. ;* dablpost, bleh.

Ophelia Bissette - 2010-12-06, 17:55

Akurat Ofelia zwykle tłumiła swoje uczucia, rzadko pozwalając im wyjść na światło dzienne, jednak w jeśli chodziło o seks, cóż... tutaj nigdy nie potrafiła zbyt wiele ukryć jeśli chodzi o aspekty emocjonalne.
Im jego ruchy były szybsze, tym jej jęki stawały się głośniejsze i częstsze, a paznokcie wbijały się w jego plecy, po których błądziła dłońmi.
Później jeszcze długo było im miło i przyjemnie, a następnego dnia każde wróciło do swoich spraw jak gdyby nigdy nic.

Ophelia Bissette - 2010-12-28, 13:46

Kiedy wszyscy bawili się w kasynie lub na różnorakich imprezach, Ofelia wróciła do pustego mieszkania, rzucając w kąt swoją torebkę, pozbywając się niewygodnych butów i sukienki na rzecz zwykłego, szarego dresu. Z barku wyciągnęła brandy i jedną szklaneczkę, a później rozłożyła się na kanapie.
Zawsze marzyła żeby witać Nowy Rok jedynie w swoim towarzystwie, z jedną butelką alkoholu i w dresie, jednak mając do wyboru obłudny świat kłamstw, w którym obracała się ostatnimi czasy, a swoje cztery ściany, decyzja była oczywista.
Po chwili blondynka przyciągnęła do siebie laptopa leżącego na stoliku i zabukowała bilety lotnicze do Paryża na jutrzejszy dzień, wybierając najwcześniejszy samolot jaki był. Nie miała ochoty spędzić w Nowym Jorku ani chwili dłużej.

Ophelia Bissette - 2011-01-04, 21:56

W końcu, po kilku dniach spędzonych w Paryżu, gdzie przeszkadzała ojcu w pracy, godzinami rozmawiała z matką i spotykała się z przyjaciółmi rodziny - bo w końcu nie była aż tak częstą bywalczynią rodzinnego miasta, a każdy nagle nabrał ochotę na zobaczenie Ofelii, jakby była atrakcją turystyczną - zdecydowała się wrócić do miasta plotek i fałszu, co było ciekawą alternatywą do miasta, które nigdy nie śpi.
W każdym razie, blondynka ułożyła sobie co nieco w główce i wróciła do NY, z jeszcze większym dystansem do ludzi. Co wcale nie oznaczało, że ma zamiar przestać udzielać się towarzysko i zacząć izolować. Wszystko miało być po staremu, z tą różnicą, że panienka Bissette postanowiła nie wdawać się już więcej w żadne bardziej zażyłe relacje niż zwykła znajomość. Była tylko ciekawa jak długo z tym postanowieniem wytrzyma.

Sasha McLaren - 2011-02-06, 22:39

Sasha spotkała Victora pod apartamentowcem, gdzie do tej pory mieszkała Ophelia. Przywitała się z nim i weszła do środka, prowadząc wprost do odpowiedniego mieszkania.-Mam nadzieję, że ci się spodoba-powiedziała przekręcając klucz w drzwiach, po czym pchnęła je otwierając. Przekroczyła próg i poczuła się jak agentka nieruchomości-Nie jest ono zbyt wielkie, jednak przytulne. Jasne, nowocześnie urządzone... To może być spora zmiana, ale na lepsze-zaśmiała się.
Victor Neithar - 2011-02-06, 22:48

Wszedł za nią do mieszkania i rozejrzał się po wnętrzu, które było zdecydowanie inne niż jego poprzednie mieszkanie. Raz - mniejsze, dwa - dużo bardziej nowoczesne, co akurat było niewątpliwym plusem.
- Jest całkiem ładne - powiedział, bo naprawdę nie wymagał zbyt wiele, a tutaj miał wszystko, czego potrzebował. - Twoja przyjaciółka nie ma nic przeciwko temu, żebym się tu wprowadził? - zapytał zaglądając do skromnej sypialni, a potem do łazienki.

Sasha McLaren - 2011-02-06, 22:53

-Nie, nie ma nic przeciwko.-pokręciła głową-Ostrzegam od razu, że jeszcze się w stu procentach nie wyprowadziła, wiec bądź grzeczny, w razie gdyby chciała zabrać resztę rzeczy-puściła mu oczko. Wcale nie podejrzewała, że w akcie rozpaczania po żonce będzie tu sprowadzał jakieś prostytutki czy striptizerki. Tak tylko zażartowała, żeby przypadkiem nie chodził nago po mieszkaniu, jeśli ma taki zwyczaj, albo chociaż mieć gdzieś pod ręką coś do zasłonięcia się.-Jak też można zauważyć, różu za wiele tu nie ma-uśmiechnęła się.
Victor Neithar - 2011-02-06, 23:07

- Zauważyłem - powiedział, bo w łazience dostrzegł kilka damskich kosmetyków. - Wygodniej będzie jeśli poczekam aż zabierze wszystkie swoje rzeczy. Nie będę jej się kręcił po mieszkaniu.
Nie miał zamiaru sprowadzać prostytutek ani striptizerek, nago też nie miał w zwyczaju chodzić, więc pod tym względem Saszka mogła być spokojna. - I całe szczęście. Zieleń podobno uspokaja - powiedział, bo spokój z pewnością by się mu przydał.

Sasha McLaren - 2011-02-06, 23:11

-Nie, nie ma takiej potrzeby. Najpotrzebniejsze rzeczy ma już u mnie, te trzeba tylko spakować i kiedyś zabrać-uśmiechnęła się-Oczywiście, nie ty masz to zrobić, ale nie wiem, kiedy ona znajdzie czas.-zaczęła wyjaśniać.-Możesz już dziś tu zostać, dam ci te klucze-powiedziała machając niewielkim pękiem kluczy, bo zaledwie trzy sztuki tam były, jednak ze względu na ruch nadgarstka dziewczyny, dźwięcznie zadźwięczały.
Victor Neithar - 2011-02-06, 23:27

- I tak muszę wrócić do hotelu po swoje rzeczy - powiedział, bo miał tam wszystkie ubrania, potrzebne papiery i to, co się uchowało. Przykładowo, jego rysunki zostały podarte w furii i żaden się nie uchował: ani te, które rysował jeszcze jako nastolatek, ani te świeższe. Żal mu było tych prac, ale po swojej żonie mógł się spodziewać wszystkiego, kiedy była wściekła.
Sasha McLaren - 2011-02-06, 23:33

Cóż, Sasha widziała, że mężczyzna przyszedł z marszu. Nie kazała mu przecież wejść do mieszkania i z niego nie wychodzić, a po prostu powiedziała, że może tą noc już tutaj spędzić.-No dobrze, skoro mieszkanie ci się podoba i zamieszkasz tu, moja misja dobiegła końca-stwierdziła z westchnięciem. Nie miała co tu więcej do roboty, choć gdyby Victor ją poprosił, to na pewno by została, bo nie miała żadnych planów na resztę dnia.
Victor Neithar - 2011-02-06, 23:43

Może i by ją poprosił, ale ustalili coś i miał zamiar się tego trzymać. Spotkanie w tym mieszkaniu było tylko wyjątkiem, bo nie miał zamiaru wdawać się w dłuższe pogawędki, w dodatku na prywatne tematy.
- W takim razie, ja też mogę odebrać klucze i wrócić do hotelu po walizki - powiedział z uśmiechem i wyciągnął rękę, żeby dała mu te kluczyki od mieszkania.

Sasha McLaren - 2011-02-06, 23:49

Z żoną też ustalili, że będą ze sobą aż ich śmierć nie rozłączy i nic z tego nie wyszło. -Proszę-powiedziała wyciągając w jego stronę rękę z kluczami. Miała kółko z nimi na swoim palcu wskazującym. Spojrzała na niego, lecz ochota na wszelkie gierki jej przeszła. Zsunęła je wprost na dłoń chłopaka, po czym rozejrzała się, czy nie ma czegoś na widoku, co by się Ophelce zdecydowanie przydało. Nie zauważyła nic, więc spojrzała na mężczyznę z zamiarem pożegnania się.
Victor Neithar - 2011-02-06, 23:57

I właśnie dlatego nie wyszło, bo nie trzymał się zasad. A teraz dostał nauczkę.
- Dziękuję - odpowiedział, kiedy już klucze spadły na jego dłoń, a on zamknął je w pięści. Pierwszy skierował się do drzwi, oglądając klucze. - Od czego są pozostałe dwa? - zapytał otwierając drzwi i czekając aż dziewczyna pierwsza wyjdzie.

Sasha McLaren - 2011-02-07, 00:04

Dziewczyna poprawiła kurtkę i skierowała się z nim do wyjścia.-Jeden jest od skrytki pocztowej, jest w holu.-powiedziała, ale nad użytecznością drugiego musiała się dłuższą chwilę zastanowić. Spojrzała na drzwi i pacnęła się w czoło nieco teatralnie.-A trzeci jest od drugiego zamka-zaśmiała się pokazując niepozorną szparkę w drzwiach tuż poniżej klamki. -Jeszcze jakieś pytania?-zapytała. W końcu jak zaczęła się bawić w agentkę nieruchomości, musi pozostać w roli do samego końca.
Victor Neithar - 2011-02-07, 00:08

Dopiero teraz dostrzegł, że w drzwiach są dwa zamki, wcześniej nie zwrócił na to uwagi, tak jak i ona.
- Chyba nie. Jeśli mnie najdzie jakieś bardzo ważne pytanie, na przykład, czy lustro w łazience nie jest pogrubiające... zadzwonię do ciebie - powiedział z uśmiechem i wyszedł z mieszkania zamykając drzwi i kierując się do windy. - Nawet w środku nocy - dodał teatralnym tonem.

Sasha McLaren - 2011-02-07, 00:13

-Proszę bardzo. Możesz dzwonić w środku nocy, tylko bądź świadomy, że nawiedzę cię w jakimś koszmarze-powiedziała z delikatnym uśmiechem.-Tak serio, jak masz jakieś pytania, skargi czy zażalenia inne niż "Sasha, ale ta lodówka nie napełnia się sama. Sasha, ale nikt mi nie ugotował obiadu" to wal-zaśmiała się. Oczywiście, że miała Victora za dużego, samodzielnego chłopca, a raczej mężczyznę w każdym calu, ale czemu nie zażartować?
Victor Neithar - 2011-02-07, 00:18

- To ta lodówka nie napełnia się sama? - udał zszokowanego tym faktem. - Wiesz co? Chyba jednak nie chcę tutaj mieszkać - stwierdził pogardliwie i teatralnie podsunął w jej stronę klucze jakby się ich brzydził.
Victor był dużym, samodzielnym chłopcem. Ale nawet duży, samodzielny chłopiec wolałby żeby ktoś ugotował mu obiad, niż żeby sam miał go przyrządzić.

Sasha McLaren - 2011-02-07, 09:14

Sasha się roześmiała i spojrzała na jego dłoń, która chciała oddać jej klucze. Zamknęła swoją dłonią klucze w jego ręce i spojrzała na niego-Obawiam się, że tak będzie w każdym mieszkaniu, chyba że nie zamieszkasz sam-powiedziała łagodnie. I jako współlokatora miała na myśli gosposię, no chyba że Victorek trafi na jakąś naiwną dziewczynę, która z chęcią będzie mu usługiwać. Sasha na pewno to nie będzie, bo ona kompletnie nie widziała się w roli kury domowej, choć gotować umiała.
Wiadomo, że zawsze jest miło, gdy ktoś komuś przygotowuje posiłek, niezależnie czy się umie i lubi gotować.

Victor Neithar - 2011-02-07, 13:38

Przykrył jej dłoń swoją i westchnął teatralnie.
- Czyli że jeszcze nikt nie opracował czarodziejskiej lodówki? - zapytał z udawanym smutkiem i zabrał swoją dłoń, również tę z kluczami, które schował do kieszenie. Po chwili przyjechała winda, a on poczekal aż dziewczyna wejdzie pierwsza.

Sasha McLaren - 2011-02-07, 15:05

-Nic mi na ten temat nie wiadomo. Ale odkryto moc robienia zakupów spożywczych-powiedziała, lekko się śmiejąc. Na prawdę miło jej się spędzało z nim czas, nawet gdy byli do siebie niezbyt... przychylnie nastawieni, chyba tak to trzeba nazwać. Gdy podjechała winda, weszła, po czym nacisnęła odpowiedni przycisk, aby zjechać na sam dół, do wyjścia.
Victor Neithar - 2011-02-07, 20:21

- Nie mam tej mocy - powiedział z udawanym niezadowoleniem. Victorowi spędzało się miło czas z każdym, kto nie był na niego wściekły - na szczęście takich osób było dość sporo. Tak naprawdę musiał uważać jedynie na przyjaciółki swojej żony, które całe szczęście nie były Hiszpankami, ale za to z chęcią w akcie zemsty zabiłyby go swoją torebką.
Wszedł za nią do windy, opierając się o jedną ze ścian i chowając ręce do kieszeni.
- Jak ci poszła reszta egzaminów? - zapytał w końcu, po krótkiej chwili ciszy.

Sasha McLaren - 2011-02-07, 20:27

-Nie masz? Będziesz musiał głodować-ostrzegła, bo może jednak umie, a tylko nie chce, robić zakupów.-Bardzo dobrze, jestem pilną studentką. Jak widać, nie tylko u zaprzyjaźnionych profesorów mogę liczyć na dobre oceny-zaśmiała się, choć miała nadzieję, że piątkę od niego dostała za pracę, a nie za to jaka jest. Nie potrzebowała także wskazów o każdym z jej wykładowców.
Victor Neithar - 2011-02-07, 20:53

- Będę musiał zatrudnić gosposię - stwierdził, choć nie miał takich zamiarów. Poradzi sobie sam, potrafił gotować, nie miał zbyt wielkich problemów z utrzymywaniem porządku, więc wszystko będzie dobrze.
- Tak, tak, już ustaliliśmy, że jesteś inna niż reszta studentów - powiedział z uśmiechem, bo jakoś wątpił żeby większość znajomych z jej wydziału poradziła sobie tak dobrze jak ona. CU było bardzo dobrą uczelnią i miało swój poziom.

Sasha McLaren - 2011-02-07, 20:58

-Myślę, że sobie poradzisz sam. Jeśli tylko będziesz chciał-uśmiechnęła się. Robienie zakupów czy prostych dań było na prawdę dla ludzi i to nawet nie tych super zdolnych.-Tak, mam nadzieję, że nie zapominasz o tym, że o trzeciej ręce miałeś nikomu nie wspominać. Wcale nie była inna, nie była też żadnym ufo, zombie czy czymś takim. Ani galerianką!
Victor Neithar - 2011-02-07, 21:05

Nie tłumacz się, dobrze wiem, że Saszka zasila grono galerianek.
- A jeśli nie będę chciał? Przez te dziesięć lat przyzwyczaiłem się do radzenia nie w pojedynkę - powiedział, bo tyle dokładnie był ze swoją żoną, jeżeli podsumować wszystkie lata, w których byli parą. - Chyba sypnęło mi się na uczelni, kilku wykładowcom... - rzucił z uśmiechem. - Ale nie martw się, trzecia ręka to żaden wstyd.

Sasha McLaren - 2011-02-07, 21:28

Mówiłam ci, że to V jest galerianką ! ;x
-Musisz sobie poradzić, ja żyję sama i radzę sobie.-powiedziała. Taka była prawda, co prawda, nie spędziła dziesięciu lat we dwójkę, lecz dwadzieścia lat w domu rodzinnym. Różnica, ale sens podobny.-Jesteś paskudą. Wiesz?-zmrużyła oczy. Sądziła, ze Vic ma długi język i gdyby to tylko było prawdą, Sasha miałaby przechlapane.

Victor Neithar - 2011-02-07, 21:38

Wyglądam na kogoś, kto by Cię słuchał?
- Nie, ty masz współlokatorkę - poprawił ją, bo to zawsze było coś. On nie lubił wracać do pustego mieszkania wiedząc, że tak będzie do wieczora.
- Wiem - powiedział spokojnie i uśmiechnął się do niej szeroko. - Bardzo fajną paskudą.

Sasha McLaren - 2011-02-07, 21:54

-Mam, od tygodnia-poprawiła go, bo właśnie z tego powodu, że powrót do stale pustego mieszkania nie był niczym fajnym, Sasha zdecydowała się zapytać Ophelię, czy ta się do niej nie wprowadzi na stałe. W zamyśle miała mieszkać sama.-To tylko twoje zdanie-stwierdziła, patrząc może i nieco wyzywająco, ale także zabawowo na mężczyznę. Jak paskuda może być fajna? Paskuda jest paskudna ;d
Victor Neithar - 2011-02-07, 22:36

- Tyle musiałaś szukać kogoś, kto chciałby zamieszkać z perfekcyjną studentką? - zapytał nieco uszczypliwie, choć tak naprawdę nie wiedział czy Sasha ma współlokatorkę, bo nie wyrabia z czynszem, czy też dlatego, że współlokator jest tańczy niż pies obronny. - Nie udawaj, że mnie nie lubisz - powiedział patrząc na nią z rozbawieniem. W końcu jego nie dało się nie lubić, prawda?
Sasha McLaren - 2011-02-07, 22:44

Nie lubiła, gdy ktoś się uważa, że wie wszystko, albo rzuca jakieś tanie żarty, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, ani bycia śmiesznym.-Nie, na początku chciałam mieszkać sama. Teraz... Tak się złożyło, że przyjaciółka się do mnie wprowadziła-wyjaśniła. Nie chciała zagłębiać się w powód, czemu Ophelia u niej zamieszkała, bo nie sądziła, że to ucieszy blondynkę, ani Victor nie potrzebował tej wiedzy, aby być szczęśliwym.-Może odrobinę cię lubię. Jesteś zabawny-stwierdziła, po czym zmarszczyła czoło.-Jak sądzisz, czy fakt, że jeszcze nie zjechaliśmy na dół, nie świadczy o tym, że coś nie tak jest z tą windą?-zapytała nieco zaniepokojona, bo może nie miała klaustrofobii, ale jakoś fakt przebywania w zamkniętym, tak małym pomieszczeniu nie był dla niej super przyjemną wizją.
Victor Neithar - 2011-02-07, 23:23

Nie uważał, że wie wszystko - nie wiedział i nie chciał tego wiedzieć.
- Nie musisz mi tego tłumaczyć - powiedział, bo nie oczekiwał żadnej szczerej odpowiedzi, ani tym bardziej żadnych szczegółów.
- I inteligentny, przystojny, uczynny... - zaczął wymieniać żartobliwie wystawiając kolejne palce, kiedy dziewczyna przerwała jego wyliczankę pytaniem. Zmarszczył brwi stwierdzając, że winda wydaje w ogóle się nie poruszać.
Podszedł do przycisków, jeszcze raz wciskając odpowiedni żeby zjechać na parter, ale nic się nie stało, a winda nawet nie drgnęła.
- Cóż, chyba utknęliśmy - stwierdził ze spokojem, nie wiedząc co ma zrobić w tej sytuacji.

Sasha McLaren - 2011-02-07, 23:33

-Wiem, że nie muszę. Wolę powiedzieć tyle, niż żeby ludziom po głowie jakieś dziwne pomysły chodziły...-wzruszyła ramionami. Nie chciała, żeby Victor posądził ją o to, że do zestawu jej wad, który w jego głowie musi być spory, bo przy każdym spotkaniu cośtam się zawsze nowego znajdzie, dołączyła rozrzutność czy nieznanie wartości pieniądza. Za to nie miałaby nic przeciwko temu, gdyby zaczął ją traktować poważnie, jako osobę odpowiedzialną i godną zaufania, która potrafi zaopiekować się przyjacielem w potrzebie. Tego mógł się dowiedzieć już na własnej skórze, w końcu chwilę wcześniej dała mu klucze od mieszkania, żeby mógł wyprowadzić się z hotelowego pokoju.
Cóż, na tym zdarzeniu inteligencja obojga nieco ucierpi. Sasha była nie pierwszy raz u Ophelii i powinna wiedzieć, że podróż windą trwa kilka sekund, a oni spędzili już tu na pewno więcej niż parę minut.-Zapominałeś wymienić skromny i nieśmiały-stwierdziła jeszcze na luzie. To stwierdzenie o tym, że utknęli nie zadziałało na nią zbyt dobrze. Na szczęście, zaczęło jej być tylko gorąco, do ataku paniki potrzeba jeszcze czasu.

Victor Neithar - 2011-02-08, 12:25

- Ludziom zawsze będą chodziły po głowie różne dziwne pomysły - powiedział zgodnie z prawdą. I wcale nie mówił o sobie, skąd.
Sasha może potrafiła zaopiekować się przyjacielem w potrzebie, ale sęk w tym, że on nadal jej nie znał. Owszem, wiedział, że NY dał jej w kość, wiedział, że ma pewne problemy ze stawieniem czoła swoim problemom, ale nadal tak naprawdę nie wiedział o niej samej zbyt wiele.
- Nieśmiałość to nie zaleta - powiedział, bo przecież on nie miał żadnych wad, to całkiem oczywiste.
Po chwili usłyszał cichy dźwięk nadchodzącego smsa, który wyrwał go z chwilowych rozmyślań pod tytułem jak wydostać się z tej cholernej windy i nie wyjść na idiotę przy kobiecie., więc wyjął komórkę z kieszeni, z niejakim zaskoczeniem odczytując wiadomość.
- Świetnie - mruknął pod nosem, jeszcze raz odczytując całą wiadomość i zatrzymał wzrok na jej nadawcy.

Sasha McLaren - 2011-02-08, 15:05

Pokiwała głową, bo doskonale wiedziała, że niektórym choćby rok tłumaczyła, oni będą wiedzieć swoje. Może i jej nie znał, ale dobrze, że sobie zdawał sprawę, bo początkowo nie brał tego pod uwagę, tylko po prostu oceniał.-Czasem więcej warta jest nieśmiałość niż nadmierna pewność siebie-stwierdziła. Wolała osoby skryte w sobie, niże te, które uważają się za ósmy cud świata i koniecznie chcą wszystkich przekonać, że to nie jest tylko ich pogląd, a prawda.-Co jest? Nie ruszymy stąd w najbliższym czasie?-zapytała nie kryjąc faktu, że nie jest tym zdarzeniem zachwycona. Nie wiedziała, co robił z telefonem, choć po chwili doszła do wniosku, że to chyba jej dzwonił telefon. Wyjęła go, lecz na widok smsa i jego nadawcy tylko prychnęła. Na prawdę, mało ją obchodziło z kim się puszcza Keith.
Victor Neithar - 2011-02-08, 20:40

Oceniał to, co sobą reprezentowała, ale w końcu przyznał się do błędu, który wcale nie okazał się taki duży.
- Czasem - powtórzył podkreślając to słowo. Dla niego prawda była taka, że osoby nieśmiałe nigdy nie będą potrafiły się otworzyć i przeżyć swojego życia w pełni. Z kolei pewność siebie wcale nie oznaczała, że taka osoba musi być przekonana o swojej cudowności. To nie to samo co narcyzm.
- Raczej nie - stwierdził, kiedy kolejne próby przyciśnięcia przycisku, który miałby ich sprowadzić na parter nie przyniosły skutku. Za to zauważył jeden, niepozorny i czerwony, który sprawiał wrażenie takiego, który mógłby im w jakiś sposób pomóc, więc bez zastanowienie go wcisnął. - Myślisz, że to coś da? - zapytał z zainteresowaniem.

Sasha McLaren - 2011-02-08, 20:45

-Naciśnij. Raczej nie spowoduje, że spadniemy-mruknęła. Może nie było to odkrywcze, ale może to przycisk, aby wezwać pomoc, albo chociaż zgłosić awarię. A może po prostu ten magiczny guzik otworzy drzwi i szczęśliwie okażą się stać na którymś z pięter?
Powoli zaczynała czuć się nieswojo w tak małym pomieszczeniu bez okna, bez dopływu świeżego powietrza. Jedyne szczęście to takie, że nie była sama. A Victor jako prawdziwy mężczyzna powinien umieć rozwiązać ten problem. Dodatkowo uczucie gorąca jej nei przeszło, więc rozpięła kurtkę i ją zdjęła. Zaczęła poruszać się nerwowo, to w jedną, to w drugą stronę. Przed każdym zawróceniem robiła aż dwa kroki, ale się musiała czymś zając.

Victor Neithar - 2011-02-08, 21:12

- A nawet gdybyśmy mieli spaść i tak warto spróbować - powiedział wesoło, w ogóle nie czując się niekomfortowo w tej sytuacji. Może nie codziennie przydarzały mu się takie akcje, ale nic złego nie mogło im się stać. Chyba.
W każdym razie, wolał próbować się rozluźnić, niż skupić na smsie, który dostał od NYG i po prostu czekać aż ktoś się nimi zainteresuje. Nie wierzył w to, że ten przycisk został zamontowany tak sobie - z pewnością odpowiednie władze w apartamentowcu już wiedziały, że coś jest nie tak. Jeśli nie od nich, to od mieszkańców.
Usiadł na ziemi spoglądając z nikłym uśmiechem na Sashę, która spacerowała w jedną i drugą stronę.
- Uspokój się - powiedział spokojnie. - Zaraz ktoś nas ściągnie.

Sasha McLaren - 2011-02-08, 21:19

-Rozumiem, że nie jesteś zadowolony ze swojego życia, ale ja bym chciała jednak się zestarzeć. Kiedyś tam-wysiliła się na żart, choć wcale nie było jej do śmiechu. Stanęła w miejscu, po czym spojrzała na niego.-Naciśnij, i tyle-poradziła, odgarniając włosy z czoła. Na prawdę nie wiedziała co robić.-Zrób coś!-spojrzała z miną zbitego psiaka na Victora, chyba zaczynała panikować, ale oni już dość długo tu siedzieli i nic nie wskazywało na to że zmieni się to w najbliższym czasie-Victor....
Victor Neithar - 2011-02-08, 21:38

- To kobiety się starzeją? Większość moich koleżanek od kilku lat obchodzi te same urodziny - powiedział z uśmiechem, jednak widział, że to wcale nie rozluźniło dziewczyny. Już chciał powiedzieć, że przecież wcisnął czerwony przycisk, ale milczał, zamiast tego wstając i robiąc to ponownie.
- Spokojnie - powtórzył i podszedł do niej, chwytając za ramiona i patrząc uspokajająco w twarz. - Nic ci się nie stanie, jasne? Na dole już wiedzą, że winda stanęła i zaraz nas stąd ściągną, obiecuję.
Panikujące kobiety potrafiły być niebezpieczne, nie wspominając o umiejętności irytowania wszystkiego wokół, więc wolał zawczasu uspokoić dziewczynę, póki jeszcze wyglądała uroczo oraz bezbronnie i nie rzucała nim o ściany windy z hasłem zrób coś, albo wydrapię ci oczy.

Sasha McLaren - 2011-02-08, 21:50

Tak, Sasha była jeszcze spokojna, a już się stała irytująca. Z chwilą, na chwilę będzie gorzej. Ten to ma przekichane życie. Najpierw żona furiatka, teraz spanikowana Sasha. Zdecydowanie nie było to miłe ani przyjemne, ale co zrobić.-Zaraz, zaraz, zaraz-przedrzeźniła. Gdy ten ją złapał za ramiona, spojrzała na niego i zaczęła głęboko oddychać, myśląc, że może to ją uspokoi, ale jakoś średnio działało. Podziwiała jego spokój ducha i choć nie zdawała sobie sprawy bo na ten temat nie myślała, bardzo ceniła, jego zachowawczość. Gdyby to ona była z panikującą dziewczyną, zdecydowanie by ją spacyfikowała przy pierwszym ataku paniki.W oczach dziewczyny było widać, jakieś dziwne odczucia. Ni to strach, ni to panika... w kazdym razie nie była to radość ani zadowolenie.
Victor Neithar - 2011-02-08, 22:06

Najwyraźniej pisane mu było żyć w klasztorze, z dala od kobiet. Tak właściwie jeszcze nie było za późno żeby rozważyć tę propozycję i rozpocząć karierę mnicha.
Nie mógł się nie uśmiechnąć, kiedy go przedrzeźniła, jednak nie skomentował tego w żaden sposób, zamiast tego zaczynając uspokajająco gładzić jej przedramiona, czym miał nadzieję trochę ją opanować przed większym atakiem paniki.
- Spokojnie oddychaj, tylko głęboko, i myśl o czymś przyjemnym - powiedział nie przestając na nią patrzeć.

Sasha McLaren - 2011-02-08, 22:11

Czuła się jakby miała rodzić lada moment, gdy ją tak uspokajająco gładził i przypominał o oddychaniu. Dziewczyna oddychał miarowo i głęboko, kręcąc głową raz w jedną, raz w drugą stronę i usilnie szukając jakiegoś tematu, co by o nim pomyśleć, ale nie szło jej najlepiej.-Duszno tu-stwierdziła po chwili i spojrzała na Victora. To był prawdziwy facet, zaczęła zastanawiać się, czy jego żona była głupia, że pozwoliła, a raczej kazała mu odejść przez głupie i bezpodstawne podejrzenia, że ją zdradził z Sashą.
Victor Neithar - 2011-02-08, 22:38

Może dlatego, że panikowała jak kobieta, której odeszły wody, choć jemu nie dane było tego doświadczyć, chociaż bardzo chciał.
Nie było tu okna, które mógłby otworzyć, więc nic na tą duchotę za specjalnie poradzić też nie mógł.
- Usiądź - powiedział wskazując ziemię. - I tylko mi tu nie mdlej, błagam - zaznaczył, zastanawiając się co może zrobić w tej sytuacji. - Masz w torebce jakąś gazetę?

Sasha McLaren - 2011-02-08, 22:44

Sashka też bardzo żałowała, że Victorowi nie odeszły wody tak jak bardzo chciał. Za jego poradą usiadła na podłodze, nawet nie zastanawiając się jak bardzo brudna jest. Oparła się plecami o ściankę, a kolana podciągnęła pod brodę.-Nie, nie sądze...-stwierdziła, bo miała ze sobą tylko niewielką torebeczkę. W końcu pojechała tylko dać klucze Victorowi. Nie chciała zachować się jak panikara, ale na prawdę nie czuła się komfortowo-Postaram się-uśmiechnęła się nikło i rozejrzała po windzie, lustrując po kolei wszystkie ściany jak i sufit. Niestety, jak w filmach z reguły jest klapa w suficie, tak w tej windzie nic takiego nie było, co za pech. Choć chyba żadne z nich nie byłoby w stanie cokolwiek zrobić z tą klapą.
Victor Neithar - 2011-02-08, 22:53

Hahaha, nie o to mi chodziło xd
Zaraz usiadł obok niej zerkając na jej niewielką torebkę, która była zrobiona z dość sztywnego materiału i wyglądała na taką, która niewiele pomieści.
- Mogę? - zapytał wskazując na nią i nie czekając na odpowiedź wziął torebkę i zaczął nią wachlować dziewczynę, mając nadzieję, że daje to choć trochę imitacji wiatru przez co byłoby jej mniej duszno. - Zawsze możemy zagrać w kamień, papier, nożyce - powiedział z szerokim uśmiechem, w razie gdybby nie mogła wymyślić nic przyjemnego.
Miał wrażenie, że usłyszał jakiś hałas poza windą, ale wolał na razie nic nie mówić dziewczynie, żeby nie zaczęła jeszcze bardziej panikować.

Sasha McLaren - 2011-02-08, 22:58

Cóż, to chyba dobrze, gdyby były jakieś odgłosy poza windą, to znaczy, że ktoś chce ich uratować. No chyba, że to były dźwięki zrywającej się liny przytrzymującej windę.-Uf...-jęknęła cicho, bo poczuła się lepiej, jak powietrze przy jej twarzy zaczęło się ruszać.-Błagam, tylko nie papier, nożyce, kamień. Jestem w to beznadziejna-zaśmiała się, bo nigdy nie potrafiła wygrać. Nie wiedziała czym mogą sobie zająć czas, ale zdecydowanie musieli, bo po głowie Sashy zaczęły chodzić dziwne myśli-Czemu nic się nie ruszyło jeszcze?-zapytała płaczliwym tonem, nawet nie wiedząc jak długo już tu są uwięzieni, bo nie popatrzyła ani razu na zegarek jeszcze.
Victor Neithar - 2011-02-08, 23:08

Oczywiście, że dobrze, ale gdyby Sasha zaczęła walić w drzwi windy z hasłem tutaj jesteśmy, zabierzcie mnie stąd, ratunku!, nikt o zdrowym rozsądku nie uratowałby furiatki w obawie przed nią.
- Wybacz, w butelkę nie zagramy - powiedział z rozbawieniem, a kiedy tylko usłyszał jej płaczliwy ton, włączyła mu się czerwona lampka mówiąca o tym, że pod żadnym pozorem nie może pozwolić żeby się rozpłakała. Płacząca, panikująca kobieta była nie do uspokojenia.
- Zaraz się ruszy, wszystko będzie dobrze - powtórzył nie wiadomo który raz, zaczynając ją wachlować trochę szybciej.

Sasha McLaren - 2011-02-08, 23:14

Zawsze można by się łudzić, że warto uratować osobę, z którą się znajduję, a ta spryciula by się również wydostała, tak przypadkiem. -Nie mamy butelki-powiedziała nieco łapczywie oddychając, jakby faktycznie, miała się zaraz rozpłakać. -Ile my tu już jesteśmy?-zapytała go, tracąc cierpliwość. No bo ile można, są w drogim apartamentowcu, czy nikt na prawdę nie chciał wrócić albo wyjść z domu, ani nie zauważył, że winda się zacięła-Nacisnąłeś ten przycisk na pewno?-zapytała podnosząc się raptownie, aż jej się lekko zakręciło w głowie i zaczęła naciskać ten przycisk. Stwierdziła, że może zadzwonią po pomoc, w końcu oboje mają komórki. Są idiotami, że o tym nie pomyśleli wcześniej. Sasha zaraz po złapaniu swojego telefonu dowiedziała się, że nie ma zasięgu i nigdzie nie zadzwonią.
Victor Neithar - 2011-02-08, 23:24

Kiedy zaczęła łapczywiej oddychać, ponownie przyspieszył wachlowanie, błagając w myśli żeby się jednak nie rozpłakała.
- Niedługo, kiedy nic nie robisz czas wolniej płynie - powiedział spokojnym tonem, choć był przekonany, że siedzą tu już dłużej niż pół godziny. - Tak, Sashka, na pewno - powtórzył z nocą i wstał, obawiając się, że przycisk zaraz odpadnie.
Odwrócił ją w swoją stronę i ujął twarz w dłonie, zmuszając do tego żeby spojrzała mu w oczy i przestała się choć na chwilę ruszać.
- Uspokój się - powiedział wolno i dobitnie, nie przestając jej patrzeć w oczy.

Sasha McLaren - 2011-02-08, 23:29

-To zrób coś!-mruknęła, bo ona już nie mogła siedzieć w spokoju i łudzić się, że zbawienie przyjdzie z nieba. -Nikt pewnie nie wie, że tu jesteśmy. Samo siedzenie nic nie zrobi-powiedziała z wyrzutem, ale nie była w stanie się oswobodzić, choć też bardzo się nie szarpała. Współczuła Victorowi, że musi z nią tu być, bo po wyjściu uswiadomi sobie, jak upierdliwa i wkurzająca była. I chyba załatwi Victorowi jakis medal za zachowanie zimnej krwi w tej sytuacji. On na prawdę powinien zostać jakimś psychologiem, czy innym terapeutą.
Victor Neithar - 2011-02-08, 23:39

Vic nie miał pojęcia co ma zrobić. Byli tu uwięzieni i byłoby naprawdę miło i przyjemnie gdyby nie panikująca Sasha. Nic dziwnego, że jego priorytetem stało się uciszenie w najprostszy sposób jaki wymyśli.
Kiedy już skończyła mu wyrzucać, że siedzi i nic nie robi, pochylił się i zamknął jej usta pocałunkiem. Nie ważne było, że może zaraz dostanie po pysku, że dziewczyna go odepchnie, cokolwiek. Ważne, że w końcu, choć na kilka sekund przestała panikować.

Sasha McLaren - 2011-02-08, 23:42

To, że przestała panikować, to było w miarę jasne. Jednak jej mózg dalej nie pracował tak jak powinien, bo zamiast dać mu po pysku, jak mu się należało, zaangażowała się w ten pocałunek. Może dlatego, że czuła się tak źle, że odrobina ciepła i namiętności ze strony mężczyzny tak na nią podziałała, a może z jakiś innych, nieznanych jej powodów. Jedno, co mogła w tym momencie powiedzieć, gdyby tylko oderwała się od ust Victora, że co jak co, ale całować umie. Musiała tu przyznać rację Dane'owi. (Może on też się kiedyś zaciął z nim windzie i wie, jak V całuje?)
Victor Neithar - 2011-02-08, 23:53

Czyli jednak potrafił sprawić, że w końcu się uspokoiła choć trochę. W dodatku w dość przyjemny sposób, który powinien przerwać, ale jakoś tak się stało, że ich pocałunek się przedłużał i przedłużał... Do czasu, kiedy Vic nie usłyszał dziwnego hałasu i nie poczuł jak winda rusza w dół.
Wtedy oderwał się od jej ust i odsunął na bezpieczną odległość, w razie gdyby jednak chciała mu dać w pysk. Nawet nie wiedział co ma w tej sytuacji powiedzieć.

Sasha McLaren - 2011-02-08, 23:58

-O boże...-westchnęła z ręką na sercu. To wcale nie dlatego, że tak boskim przeżyciem był ten jego pocałunek, ale dlatego, że winda ruszyła. I to w odpowiednim kierunki!- o boże...-dodała, już świadoma tego, co się stało. Spuściła wzrok i dostrzegła na podłodze swoje rzeczy, więc zaczęła się zbierać. Ubrała się, założyła torebkę na ramię... Miała spore wypieki na policzku i była zmęczona. To wszystko ten stres. Myśli w głowie dziewczyny kotłowały się jak szalone.
Victor Neithar - 2011-02-09, 00:03

Vic i tak wiedział, łze pocałunek z nim był boskim przeżyciem. Nie bez powodu nazwała go bogiem.
- Uznajemy, że tego nie było? - upewnił się. Niedługo tak się w tym pogubi, że uzna brak pracy i nie przyjdzie na wykłady. Westchnął jeszcze, a kilka sekund później byli już na parterze, a drzwi windy rozsunęły się, wpuszczając do środka trochę tlenu. Vic poczekał aż Sasha wyjdzie i dopiero później sam to zrobił.

Sasha McLaren - 2011-02-09, 00:07

-Cóż, chyba tak najlepiej-powiedziała i głęboko zaciągnęła się świeżym powietrzem, które wleciało przez drzwi windy.-Mamo, jak dobrze...-westchnęła.-No więc... życzę ci miłego mieszkania tu-uśmiechnęła się, będąc już niemal w pełni spokojną. Szybko wróciła do normalności. Spojrzała na niego i podeszła do drzwi apartamentowca. Wiedziała, że najlepiej jak się teraz rozstaną i wbrew temu co normalnie robili, nie będą spotykali, ani rozmawiali, przez dłuższy czas.
Victor Neithar - 2011-02-09, 00:12

Skinął tylko głową i uśmiechnął się do niej. Poczuł wibracje w kieszeni kurtki i odebrał smsa od Blair odpowiadając na niego krótko, a później sam wyszedł z apartamentowca udając się do swojego samochodu i ruszając.
Zdecydowanie powinni się unikać, bo ostatnio ich spotkania nie przebiegały tak, jak powinny.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 14:56

Ophelia nie znała Victora tak dobrze jak Sasha, więc poprosiła ją o to, aby wzięła jakieś rzeczy z jej mieszkania. Sasha nie była zachwycona tą prośbą, bo wolałaby się nie spotkać z Victorem, ale nie mogła odmówić. Wybrała taką porę, kiedy była niemal pewna, że nikogo w domu nie będzie, ze względu na to, że o tej porze powinien być na uczelni. Sasha miała akurat dzień wolny i miała przerwę obiadową w pracy. Na luzie otworzyła kluczem mieszkanie, wchodząc do środka i rozglądając się po wnętrzu. Zastanawiała się, gdzie mogą być te rzeczy, o które dziewczyna prosiła.
Victor Neithar - 2011-02-13, 15:07

Victor jednak nie miał dzisiejszego dnia wykładów i spędził popołudnie w mieszkaniu, nie robiąc właściwie nic konstruktywnego.
Wyszedł z łazienki, nadal odrobinę ociekając wodą i z ręcznikiem przewiązanym na biodrach, a potem stanął jak wryty, zaskoczony tym, kogo właśnie zobaczył.
- Co tutaj robisz? - zapytał, nie wiadomo: bardziej rozeźlony czy zdezorientowany. Zupełnie nie spodziewał się tutaj Sashy i chyba nawet nie miał ochoty jej oglądać w najbliższym czasie.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 15:12

-Och....-powiedziała, gdy go zobaczyła. Była pewna, że go nie będzie, zwłaszcza, że w mieszkaniu było w miarę cicho odkąd tu weszła kilka minut temu.-Wybacz, chciałam podrzucić drugie ciasto. NYG to ja-powiedziała z przekąsem.-Proszę, nie wydaj mnie nikomu-dodała, unosząc brew go góry. Ona także nie chciała go spotkać, nie po tym, co zaszło między nimi ostatnio. Nie po tym, jak ją potraktował. Była na niego na prawdę zła, także teraz jeszcze bardziej skupiła się na tym, aby znaleźć to co miała i wyjść. A może po prostu wyjść? Może się przecież go spytać kiedy go nie będzie i wtedy wpaść.
Victor Neithar - 2011-02-13, 15:17

- Cóż, tak właściwie miałabyś podstawy. Chyba zbyt wiele ludzi tutaj za tobą nie przepada? - zapytał z miną niewiniątka. Skoro już chciała bawić się w złośliwości, Vic też potrafił być niemiły, choć nieczęsto ukazywał tę cechę przed kobietami. - Może postanowiłaś się zemścić, kto wie.
Wyminął ją jak gdyby nigdy nic, nie przejmując się za bardzo tym, że paraduje w samym ręczniku. Był u siebie. No dobra, tak jakby u siebie.
Skierował się do kuchni żeby zaparzyć sobie kawę i nawet by się nie zdziwił gdyby Sasha przywaliła mu czymś w tył głowy, kiedy tylko się odwrócił.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 17:44

-Zemścić? Proszę cię. Doskonale wiesz, że ja uciekam i płaczę w poduszkę.-zwróciła mu uwagę. On tak sądził, choć w jego główce były różne na prawdę dziwne myśli i Sasha na prawdę nie chciała się w nie zagłębiać. Nie było jej miło słuchać takich słów o sobie, mimo że średnio ją obchodziło, co Victor o niej sądził, bo nie miała najmniejszego zamiaru się tym przejmować. Kucnęła przed szafką, szukając rzeczy dla przyjaciółki. Do głowy przyszła jej myśl, że mogłaby faktycznie przynieść ciasto, tylko dosypać tam jakiegoś środka przeczyszczającego. Szkoda, że to nie było w jej stylu.
Victor Neithar - 2011-02-13, 20:41

- No tak! - powiedział i teatralnie pokręcił głową jakby nad swoją głupotą. - Zapomniałem, że ty zawsze uciekasz, przepraszam!
Nawet nie odwrócił się w jej stronę, więc nie widziała jak wykrzywia wargi w kpiącym uśmiechu.
Jej nie było miło słuchać takich słów, jemu nie było miło ich wypowiadać, ale w tym momencie nie miał jej do powiedzenia niczego przyjemnego.
I, szczerze mówiąc, nie tknąłby żadnego jedzenia od Sashy po ich wymianie smsów - to zadziwiające, że jednego dnia potrafił widzieć w niej świetną dziewczynę i nie mógł oprzeć się jej urokowi, a następnego czar prysł, jak w jakiejś bajce.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 20:53

Skoro nie miał do powiedzenia jej nic miłego, a mówienie przykrych słów go bolało, mógł się po prostu nie odzywać.-Spokojnie, teraz też ucieknę, tylko wezmę rzeczy mojej przyjaciółki. Byłam pewna, że nie będzie Ciebie-powiedziała szczerze, nie mając siły na kolejny jad. Westchnęła i wstała, aby pójść do sypialni.-Wchodzę tam...-zaznaczyła, jakby chciała mu przekazać, że jeśli ma jakieś kompromitujące rzeczy na wierzchu, może ją wyprzedzić i je pochować.
Victor Neithar - 2011-02-13, 20:59

Nie bolało - nie było przyjemne, a to jednak różnica. Poza tym, skoro powitała go w taki sposób, nie mógł pozostać jej dłużny.
- Jak widzisz: jestem - powiedział odwracając się do niej z filiżanką kawy w ręce. - Nie krępuj się - dodał jeszcze, kiedy ruszyła do sypialni, bo raczej nie mogła tam znaleźć zbyt wiele, jedynie ubrania rzucone na łóżko.
Mimo to, stanął tuż przy wejściu do prowizorycznego pomieszczenia, które od kuchni oddzielała tylko szklana ściana z wzorami, i zaczął obserwować jej poczynania, pijąc sobie przy tym kawę jak gdyby nigdy nic.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 21:08

Poczuła się nieswojo, gdy tam weszła. Jakby miała myszkować po cudzych rzeczach. Ona tylko chciała wziąć rzeczy, które jemu i tak przeszkadzały. Wzięła małą torbę i wpakowała tam ubrania dziewczyny, wraz z innymi pierdółkami. Nawet na niego nie spojrzała, bo w końcu nie byli ze sobą w dobrych stosunkach. Co innego, że ciągnęło ją do tego, aby popatrzeć na jego ciało, bo miał je całkiem apetyczne. Zwłaszcza z tymi kropelkami wody, które wciąż gościły na jego skórze.
Victor Neithar - 2011-02-13, 21:15

On nie czuł się nieswojo, wręcz przeciwnie: bez skrępowania patrzył jak Sasha pakuje ubrania swojej przyjaciółki, zupełnie nie przejmując się faktem, że jego strój nie jest zbyt stosowny jeśli ma się przy sobie swoją studentkę. Choć i tak biorąc pod uwagę fakt, że się całowali, to i tak było błahostką.
- Pomóc ci? Czego jeszcze potrzebujesz? - zapytał, bo tak byłoby w końcu szybciej i mogliby się pożegnać, co chyba każde przyjęłoby z ulgą.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 21:20

-Jej bieliznę-rzuciła, choć nie tylko to miała jeszcze zrobić. Była po prostu ciekawa, jak Victor zareaguje. W sumie, nie zdziwiła by się, gdyby taki wyposzczony dawno już zabawiał się damską bielizną. A może to tylko domena napalonych nastolatków a ten jako dorosły potrafił sobie poradzić z tym problemem.-A tak serio, to zbiorę jeszcze trochę ubrań i jej rzeczy i znikam, dosłownie kilka minut-powiedziała, bo faktycznie, zdecydowanie przyjemniej im będzie, gdy znikną sobie z oczu.
Victor Neithar - 2011-02-13, 21:29

- Taa, jednak lepiej będzie jeśli to ty się tym zajmiesz - powiedział, bo grzebanie w bieliźnie obcej kobiety raczej go nie kręciło. Wolał skupić się teraz na swojej kawie i stwierdzić w myśli, że filiżanki, które Bissette miała w domu, były zdecydowanie a małe.
Westchnął cicho pod nosem, a cała złość i irytacja na Sashę nagle z niego uleciała. Ostatnio miał dość kłótni i sporów, nie chciał sobie robić na siłę wrogów. Tym bardziej wśród kobiet, te zawsze były dużo gorsze.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 21:34

Uśmiechnęła się do niego, bo przecież żartowała z tą bielizną. Po chwili była już gotowa i zapinała zamek torby. Dziewczyna wstała, rozejrzała się po wnętrzu i westchnęła.-Zbieram się-stwierdziła. Dla niej to było dziwne, bo poczuła się, jakby wyprowadzała się od chłopaka, z którym zerwała po tym, jak długo ze sobą byli. Pochyliła się, aby sięgnąć po torbę i ruszyła w stronę wyjścia z pomieszczenia.
Victor Neithar - 2011-02-13, 21:43

Victor się tak nie czuł - zwykle wiązał się z temperamentnymi dziewczynami, które albo wychodziły z trzaśnięciem drzwiami, albo wyrzucały jego. Nie nie mógł na to poradzić, że miał słabość do tego typu kobiet i... przez to nie potrafił stworzyć związku, w którym zawsze chciał być.
Kiedy dziewczyna koło niego przechodziła, chwycił ją za dłoń i zatrzymał.
- Sasha... - zaczął i przyszło mu to z lekkim trudem. - Nie chcę się z tobą kłócić ani wymieniać idiotycznych złośliwości, które w gruncie rzeczy są dziecinne.
Popatrzył na nią uważnie i z powagą, a także delikatną skruchą.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 21:55

-Są dziecinne. Nie spodziewałam się tego po Tobie-powiedziała może wciąż cierpko, ale zaraz się poprawiła.-Ja też nie chcę się kłócić. To jest bezsensu...-stwierdziła, już normalnym łagodnym głosem. Nie chciała mu mówić, że spodziewała się chociaż odrobinki wdzięczności za to wszystko, co dla niego zrobiła. Wolała być bezinteresowna i nie posądzona, że robi to wszystko z jakiegoś powodu. Na przykład żeby się do niego zbliżyć.
Victor Neithar - 2011-02-13, 22:02

- Przecież sama to zaczęłaś - powiedział powstrzymując się żeby nie przewrócić oczami. Przynajmniej zgadzali się w kwestii co do tego, że ich wymiana zdań byla bez sensu, to zawsze jakiś krok w stronę zgody.
Oczywiście był jej wdzięczny za załatwienie mieszkania, ale nie miał zamiaru przez to dziękować jej na każdym kroku. Po prostu zapamiętał, że coś dla niego zrobiła, żeby odwdzięczyć się jej w odpowiednim momencie.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 22:09

Owszem, odwdzięczył się podejrzeniem jej przyjaciółki o bycie NYGirl, skarbie nie trzeba było.-Ja zaczęłam?! Chyba śmieszny jesteś-powiedziała z wyrzutem. Przepraszam bardzo, co ona zaczęła? Nie spodobała jej się ta propozycja, że ma zapomnieć o jego pocałunku, bo zaczęła się dziwnie czuć, jak jakaś prostytutka, która na koniec spotkania słyszy "jakby co, to mnie tu nie było". Nie dała mu jednak tego odczuć, bo wiedziała jaka jest sytuacja pomiędzy innymi. Znowu wróciła do pomysłu natychmiastowego opuszczenia tego mieszkania.
Victor Neithar - 2011-02-13, 22:16

- To nie ja wparowałem tutaj i rzucałem kąśliwe hasła - powiedział marszcząc brwi. Gdyby tego nie zrobiła, on też nie byłby dla niej niemiły i po prostu zignorował jej obecność pozwalając zająć się rzeczami Bissette.
A propozycja o pocałunku była prosta: gdyby nie miał żony i rzuciłby tego hasła. I jakoś nie sądził żeby ona chciała szczycić się tym, że całowała swojego wykładowcę, który od kilku lat jest w związku. Nie wydawała mu się tego typu dziewczyną, podejrzewał, że ten fakt może ją krępować i chciałaby o nim zapomnieć.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 22:19

Ona akurat myślała o drugim pocałunku, tym w windzie, bo wcześniej sama to zaproponowała.-Owszem, ja weszłam z kąśliwym komentarzem. Po tym, jak obrażałeś mnie i moją przyjaciółkę w smsach.-przypomniała mu. Wkurzyła się, na prawdę. -Jesteś na prawdę wielkim dzieckiem, uważajacym się za lepszego i mądrzejszego tylko dlatego, że jesteś starszy. Ogarnij się człowieku-rzuciła już kompletnie lekceważąco, bo jakby nie patrzeć, on był jej wykładowcą. To co później zrobiła, było już w ogóle nie na miejscu, bo po prostu spoliczkowała go.
Victor Neithar - 2011-02-13, 22:28

On też myślał o tym drugim pocałunku, pierwszego incydentu nie można było tak nazwać, bo dziewczyna go odrzuciła i jasne było, że on też chce o tym zapomnieć.
- Och, daj spokój, tylko ci coś sugerowałem na jej temat, nie było w tym nic obraźliwego! - powiedział odstawiając filiżankę na blat i patrząc rozeźlony na Sashę. A jego złość rosła wprost proporcjonalnie do jej kolejnych słów, które wypowiadała. Odruchowo zacisnął dłonie w pięści i już otwierał usta żeby jej coś odpowiedzieć, kiedy go uderzyła. I nie było to wcale lekkie uderzenie.
Nie spodziewał się tego i zamrugał lekko zdezorientowany, ale po chwili zawrzała w nim wściekłość. Obrzucił dziewczynę zezłoszczonym spojrzeniem i... przyciągnął ją do siebie, jedną ręką oplatając w talii, a drugą wtapiając we włosy, a później gwałtownie ją pocałował.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 22:35

Dla niej było na prawdę obraźliwe, on tak nie sądził bo nie znał Ophelii, tak to było możliwe. Gdy ją pocałował, ona była jeszcze bardziej zaskoczona za pewne niż on, gdy dostał w swoją przystojną twarz. Z tego wszystkiego powinna mu dać w twarz po raz kolejny, znacznie mocniej. Mimo to, zbliżyła się odrobinę i odwzajemniła ten pocałunek. Po raz kolejny musiała przyznać, że całował nieziemsko. Chciała sobie obiecać, że jak jeszcze raz padnie wyrażenie "zapomnijmy o tym", to ona mu coś oderwie. Ucho, nos, czy coś innego, niezależenie od wszystkiego.
Victor Neithar - 2011-02-13, 22:41

Cóż, Vic raczej nie chciał o tym zapominać. Świadczył o tym fakt, że zamiast natychmiast oprzytomnieć i przerwać pocałunek, angażował się coraz bardziej i nie wypuszczał dziewczyny ze swoich objęć - wręcz przeciwnie, czuł teraz jej ciało i materiał je okrywający na swojej nagiej klatce piersiowej. I wcale nie myślał o tym, że właśnie całuje swoją studentkę, kiedy zaczął błądzić dłonią po jej plecach.
Sasha McLaren - 2011-02-13, 22:50

Dziewczyna także nie chciała zapominać. Przeniosła swoje ręce na ramiona mężczyzny, gładząc go tam. Cofnęła go lekko, przypierając do ściany, ale to tylko dlatego, że wczuła się na prawdę w ten pocałunek i wkładała w niego wiele pasji. Musiała się zapomnieć, bo w życiu nie zaangażowała by się w związek z wykładowcą, który wciąż miał żonę.
Victor Neithar - 2011-02-13, 22:57

Hola, hola, na razie nikt o żadnym związku nie mówił, jak na razie się całowali, niech się wyobraźnia Saszki nie rozpędza i nie planuje im świetlanej przyszłości.
Zrobił niewielki krok za nią i zjechał dłońmi na jej pośladki unosząc ją do góry, a później zjechał pocałunkami na szyję dziewczyny, to na niej się w tej chwili skupiając. Już w ogóle przestał myśleć o tym, że nie powinni w to brnąć, skupiał się na obecnej chwili i jej miękkiej skórze.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 23:04

Tam miał być pocałunek, sorry, te pragnienia ;c

Gdy ten spuścił dłonie na jej pośladki i lekko ją uniósł, przylgnęła do niego i mocno oplotła udami jego biodra. Ręce przeniosła na kark, aby także tam go objąć i czuć się pewnie w jego dłoniach. Gdy zszedł pocałunkami na jej łabędzią szyje, wcale nie czuła lekkiego drapania jego zarostu na swojej szyi. Nie myślała o niczym szczególnym w tej chwili, rozkoszując się tym odczuciem bliskości takiego mężczyzny.

Victor Neithar - 2011-02-13, 23:19

Kiedy już upewnił się, że raczej nie dostanie znowu po pysku - a warto wspomnieć, że policzek nadal go piekł - oderwał dziewczynę od ściany i skierował się w stronę łóżka, od którego dzieliły ich ledwie dwa kroki. Po chwili położył na nim Sashę, wsuwając dłonie po jej bluzkę, czy co ona tam na sobie miała, i zaczynając ją podciągać ku górze, żeby się jej w końcu pozbyć. W końcu on miał na swoich biodrach jedynie ręcznik, a ona była cała ubrana, to niesprawiedliwe!
Sasha McLaren - 2011-02-13, 23:26

Co za szkoda... Ale ten przynajmniej mógł ją rozebrać, a Sasha wykona jeden nieuważny ruch i cała zabawa ją ominie. Położyła się swobodnie obok mężczyzny, pomagając mu się jak najszybciej rozebrać. Zrzuciła swoje buty, rozpięła dwa czy trzy guziczki, dzięki którym było znacznie łątwiej pozbyć się jej bluzeczki. Po tym była już tylko w seksownym staniku no i spódniczce i rajstopach. Zima była, nie mogła ich nie nosić.
Nawet gdy się oderwała od niego i zajęła rozbieraniem, na szczęście (albo na nieszczęście) nie oprzytomniała na tyle, by zrozumieć co zrobić i zaraz znów wpiła się w jego usta.

Victor Neithar - 2011-02-13, 23:36

Kiedy już pozbył się jej bluzki z pomocą Sashy, nie mógł nie zawiesić spojrzenia na biuście dziewczyny. Po chwili jednak dziewczyna na powrót zaczęła go całować, a on odwzajemniał każdy pocałunek, pozbywając się przy tym jej spódniczki, a później rajstop.
Na razie nie przejmował się ręcznikiem na swoich biodrach i zjechał ustami na dekolt dziewczyny, lokując przy tym dłonie na jej biuście, który zaczął delikatnie pieścić, jeszcze nie rozpinając jej stanika.

Sasha McLaren - 2011-02-13, 23:48

Gdy ten zaczął ją pieścić, ułożyła się wygodnie i przymknęła oczy. Czuła się w tym momencie po prostu niesamowicie. Do tego, założyła nogę na biodro Victora, nie zważając na to, czy uda mu się utrzymać swoje białe odzienie, czy nie. Jej to nie obchodziło zbytnio, co szkodzi, skoro i tak zaraz się go wspólnie pozbędą. -Och, Victor...-jęknęła rozkosznie, gdy oderwała się od jego ust.
Victor Neithar - 2011-02-13, 23:56

Niech no się tylko Ofelia dowie co to się wyprawia na jej łóżku.
Vic dochodził do wniosku, że zdecydowanie wolała Sashę w wersji rozkosznie uległej, choć kiedy była wściekła, pociągała go równie mocno, o czym zdążył się przekonać dzisiejszego dnia.
Po chwili pieszczenia jej biustu, pozbył się zbędnego materiału, który je zakrywał i teraz w to miejsce zjechał pocałunkami, w międzyczasie zsuwając dolną część bielizny dziewczyny, która w tej chwili również nie była in do niczego potrzebna.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 00:04

Cóż, pociągała go jak była wściekła, wcześniej ledwo ją pocałował, a teraz? Teraz znacznie bardziej musiała go bardziej pociągnąć.
Raz, dwa dziewczyna stała się mniej ubrana od mężczyzny, a z chwili na chwilę stała się bardzo napalona. Raczej podniecona, to lepiej brzmi. Pociągnęła Victora za biodra na siebie. Oplotła go nogami, łapiąc jego twarz w dłonie i patrzac mu głęboko w oczy. To co zrobią za moment, może stanowczo wpłynąć na życie ich obojga.

Victor Neithar - 2011-02-14, 00:13

Kiedy go do siebie przyciągnęła, jednym ruchem pozbył się ręcznika, który oplatał jego biodra i odrzucił go na ziemię. Chwilę później patrzył jej w oczy i zsunął dłonie na jej talię, wchodząc w dziewczynę jednym sprawnym ruchem i zaczął się poruszać, nie przerywając przy tym kontaktu wzrokowego. Nawet na sekundę nie pomyślał o tym żeby się wycofać, cokolwiek przerwać. Chciał tego i widział, że ona też.
Sasha McLaren - 2011-02-14, 00:18

Oczywiście, że tego chciała. Wcześniej by nigdy tego nie powiedziała, ale w tym momencie nie wyobrażała sobie przerwać tej chwili. Miała wrażenie, że gdyby w tym momencie przerwali, było by im bardziej głupio, niż gdyby to zrobili.
Gdy poczuła go w sobie, lekko przymknęła oczy, odchylając głowę do tyłu, ale zaraz wróciła do patrzenia w jego ładne ślepka. Wraz z jego ruchami, zaczęła lekko poruszać swoimi biodrami, chcąc zsynchronizować ich ruchy. Jej oddech powolutku zaczynał przyspieszać.

Victor Neithar - 2011-02-14, 00:23

O tym kiedy będzie im bardziej głupio, zdecydują po wszystkim, kiedy już wróci im zdrowy rozsądek. Na tę chwilę mężczyzna skupiał się na swoich spokojnych ruchach, którymi chciał sprawić i sobie i jej przyjemność.
Po chwili przypatrywania się twarzy dziewczyny, pochylił się żeby złożyć na jej ustach pocałunek. W międzyczasie zjechał dłońmi na biodra Sashy, jakby nadzorując każdy ruch, który nimi wykonywała i zaciskając na nich delikatnie palce.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 00:29

Cóż, w momencie, gdy oboje byli nadzy, lepiej już sprawić sobie przyjemność a nie wstydzić się tylko tego, że byli nadzy, prawda?
Sasha zatraciła się w powolnych, ale stanowczych ruchach mężczyzny czerpiąc z tego na prawdę wiele przyjemności. Jego przyrodzenie, ręce... nawet usta, choć tak na prawdę to były tylko pocałunki, sprawiły, że dziewczyna raz dwa doszła. Oznajmiła to delikatnym przygryzieniem wargi mężczyzny, oraz wygięciem swojego ciała w łuk.

Victor Neithar - 2011-02-14, 00:37

Vic i tak się nie wstydził swojej nagości, ale jeśli Saszka miała z tym problemy, on chętnie pomoże.
Doszedł krótko po niej, a chwilę później opadł na pościel obok dziewczyny oddychając dość szybko. Jeszcze do niego nie do końca dochodziło to, że zdecydowanie nie powinni wylądować razem w łóżku. Może dlatego, że nie żałował tej decyzji ani przez sekundę? A przynajmniej jeszcze nie żałował.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 00:45

Tu nie chodzi o to, że Sasha miała kompleksy na temat swojego ciała, ale chyba nie ma nic odpowiedniego w tym, że jej wykładowca widział ją nago, a ona jego.
Dziewczyna raczej też nie żałowała tej dezycji, na razie leżąc naga na pościeli, na łóżku swojej przyjaciółki, z wykładowcą. Chyba nie ma jeszcze głupszej jak i przyjemniejszej rzeczy.-Błagam, tylko nie każ mi zapomnieć, że to się wydarzyło...-powiedziała na głos, choć nie było to ani odpowiednie i na miejscu, ani miłe. To znaczy, było miłe dla Victora, bo pokazywało jej to, że jej się podobało. To chyba wiele znaczy dla faceta.

Victor Neithar - 2011-02-14, 00:52

Chyba od początku nie łączyło ich nic odpowiedniego, powinni się do tego przyzwyczaić.
Zaśmiał się cicho na jej słowa; jasne, że było to dla niego miłe i wcale nie miał zamiaru zapominać o tym, co przed chwilą zrobili.
- Wiem, że to byłoby trudne - powiedział z udawaną powagą i objął ją ramieniem przyciągając do siebie. - Sami komplikujemy sobie życie - mruknął cicho i niewyraźnie, bardziej do siebie niż do niej. Mimo to, nie miał zamiaru na dzień dzisiejszy i obecną chwilę rezygnować z tej ślicznej komplikacji, która właśnie leżała obok niego całkiem naga.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 01:01

-Wiem, Victor, wiem...-szepnęła, gdy ten ją objął. Zaczynała się bać, że każe jej się ubierać i znikać z jego życia raz na zawsze, a to było by koszmarnie frustrująco dla niej. Korzystając z tego, że zauważyła, że blondyn był raczej w dobrym nastoju, zaśmiała się-Więc to prawda, co mówią na mieście, że masz niesamowite doświadczenie...-zaśmiała się, wodząc paluszkiem po jego torsie. Musiała przyznać, że czuła się wyjątkowo swobodnie z nim w łóżku, zważają na wszystkie okoliczności.
Victor Neithar - 2011-02-14, 01:07

Westchnął tylko i pogładził ją dłonią po ramieniu - nie miał zamiaru jej stąd wyrzucać. Tylko czy przypadkiem Sasha nie wpadła do niego w czasie przerwy obiadowej w pracy?
Zaśmiał się słysząc jej słowa i poprawił poduszkę pod głową.
- Jak na... jak to było? "wielkie dziecko, uważające się za lepsze i mądrzejsze tylko dlatego, że jestem starszy", to chyba całkiem niezłe - powiedział przypominając jej słowa, które go zezłościły, choć w tej chwili miał ochotę się z nich śmiać.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 01:11

Ciii... Sasha zapomniała, że była w trakcie przerwy obiadowej. Powinna być już dawno temu z powrotem. Na szczęście Musiała tylko zrobić porządek w garderobie, więc jak tylko się ocknie, stwierdzi że przyjdzie następnego dnia znaczenie wcześniej żeby to zrobić.-Całkiem nieźle, ale znowu ze względu na swój wiek, uważasz się za lepszego-stwierdziła, wtulając twarz w pościel, bo choć żartowała i Victor powinien to wiedzieć, mógł się na powrót zezłościć.
Victor Neithar - 2011-02-14, 16:48

- Nie prowokuj mnie - wymruczał złowrogo, choć jego oczy śmiały się wesoło, kiedy obserwował dziewczynę wtulającą się w pościel. - Za ten policzek też powinienem się wściec - dodał i przejechał dłonią po pokrytym zarostem poliku, który ucierpiał już drugi raz w krótkim czasie. Czwarty Jonas łamie mu nos, kobiety go policzkują, jeszcze tylko brakuje żeby jakaś niska, siwa staruszka zaczęła go okładać torebką na przystanku.
Sasha McLaren - 2011-02-14, 18:56

-Za to miałbyś prawo się wściec..-przyznała. Miała wyrzuty sumienia, bo na prawdę, sporo siły włożyła w ten cios. Dziewczyna usiadła nachylając się nad jego twarzą. Wiedziała, że w tym momencie pewnie jej całe ciało jest rozpalone, ale i tak przyłożyła do policzka swoją dłoń, chcąc mu przynieść odrobinę ulgi. -A co, jeśli bym chciała cię sprowokować? Efekt tego był całkiem przyjemny-zaśmiała się, dalej gładząc jego biedny policzek.
Victor Neithar - 2011-02-14, 19:08

Może i włożyła sporo siły, ale i tak wymiękała przy Marii, która nawet nie myślała nad tym, że we wściekłości może zrobić komuś krzywdę i po prostu rzucała wszystkim, co miała pod ręką, nie patrząc czy leci to prosto w głowę. A siłę miała, to trzeba przyznać.
Przykrył dłoń Sashy swoją i delikatnie musnął jej wewnętrzną stronę.
- Na początku może i tak, z czasem robiłoby się coraz mnie przyjemnie - powiedział unosząc kąciki ust, bo w końcu zacząłby reagować gorzej.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 19:21

Może, Sasha nigdy wielką furiatką nie była, i wbrew temu, że w ostatni czas dwa razy przyłożyła mężczyznom, wcale nie biła często. -Wierzę na słowo-uśmiechnęła się, doskonale wiedząc, że jeśli tym razem jego złość skończyła się dla nich w łóżku, kiedyś by mógł nie wytrzymać napięcia i zareagować znacznie mniej przyjemniej.
Jedyne, co ją cieszyło w tej sytuacji, że to nie był normalny szybki numerek, gdzie zaraz po szczytowaniu wszyscy się ubierają i rozchodzą. Sasha nie była zwolenniczką takich akcji, zdecydowanie nie było by jej przyjemnie.

Victor Neithar - 2011-02-14, 19:34

- Mądra decyzja - stwierdził z uśmiechem.
Jeszcze nie biła często. Kto wie, może wejdzie jej to w nawyk.
I, cóż, Vic nawet gdyby chciał się ulotnić, nie miał gdzie, bo to on tu pomieszkiwał w obecnej sytuacji. Mimo tego, że miał to tymczasowe lokum, rozglądał się za jakimś domem w NY, choć nie spieszył się z tym za bardzo. W jego wyobrażeniu duży, jednorodzinny dom powinien być zamieszkiwany przez rodzinę z dziećmi, na razie wystarczało mu to skromne mieszkanko.
Sięgnął po ręcznik leżący na ziemi i owinął sobie nim biodra, bo nie chciało mu się wstawać w poszukiwaniu swoich bokserek w torbie.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 19:43

Gdyby chciał, mógłby się zwinąć z sypialni, chowając się choćby w łazience. Było by to dość jasne dla dziewczyny i ona by zniknęła z jego mieszkania.
-Widzisz, nie jestem wcale taka głupia -uśmiechnęła się. Widząc, że ten się ubiera, sama zaczęła się ubierać. Owinęła się w prześcieradło, wstając i rozglądajac się, gdzie w ferworze podniecenia znalazły się jej ubrania. Musiała powiedzieć, że rozrzut był całkiem spory.

Victor Neithar - 2011-02-14, 21:29

Dla niej byłoby to jasne, dla niego zupełnie idiotyczne. Mieć przy sobie nagą kobietę i zamykać się w łazience, kto to widział.
- Po prostu dobrze udajesz - powiedział uszczypliwie i uśmiechnął się szeroko, obserwując przy tym jak dziewczyna szuka swoich ubrań. Jako że stanik znalazł sam, bo leżał tuż przy stoliku nocnym, podniósł go i nie przestając się uśmiechać wyciągnął w kierunku dziewczyny.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 21:34

-Dzięki-uśmiechnęła się odbierając stanik i zakładając go jako drugą część na siebie. Gdy była ponownie w swojej słodkiej i kuszącej bieliźnie, wzięła z łóżka poduszkę i rzuciła w stronę mężczyzny. Nie da się tak obrażać, choć żeby nie było, wiedziała, że ten żartuje. Mimo to zdzieliła go tą poduszką, nie wkładając zbyt wiele siły w to. Mogłoby to wyglądać, jakby się schowała przed kontratakiem, a tak na prawdę schyliła się, aby założyć swoją spódniczkę.
Victor Neithar - 2011-02-14, 21:51

Zatrzymał poduszkę tuż przed twarzą, łapiąc ją i mając zamiar rzucić w dziewczynę, ale wtedy zobaczył, że schyla się po swoją spódniczkę stając akurat tyłem do niego. Nie zastanawiając się długo, podniósł się odrobinę z łóżka i chwycił ją w talii, rzucając delikatnie na łóżko i zawisł nad nią, podtrzymując się na wyprostowanych rękach opartych po bokach jej ciała.
- Nie zaczyna się z silniejszymi, mówił ci ktoś? - zapytał wesoło, nie zapominając o tym, żeby zlustrować spojrzeniem ciało dziewczyny.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 22:01

Dziewczyna, gdy została złapana i rzucona na łóżko, lekko pisnęła. Raczej z zaskoczenia niż ze strachu czy bólu. Zarzuciła mu rączki na jego silny kark i spojrzała na niego.-Dopóki kara będzie wyglądać w taki sposób, nigdy sobie tego nie przyswoję-zaśmiała się prężąc swoje ciałko w uroczysz pozach, by nacieszyć oczka Victora. Musiała powiedzieć, że w tej chwili wszystkie złe słowa, które powiedziała o Victorze chciała cofnąć, choć nie zrobiła tego, bo wiedziałą, że zarówno świetny jak i upierdliwy to on potrafi być. Niemal jak kobieta ;d
Victor Neithar - 2011-02-14, 22:11

Hm, może to znak, że Sasha powinna sobie poszukać lepiej dziewczyny, skoro ciągnęło ją do takich osób, a Vic udobrucha żonę, wszystko będzie piękne, poukładane i na swoim miejscu. :>
Patrzył jak pręży pod nim swoje ciało, nie mogąc się przed tym powstrzymać, w końcu był tylko facetem, choć Saszka chyba powątpiewa.
- Chyba muszę wymyślić coś bardziej wyszukanego - stwierdził przejeżdżając dłonią od jej talii aż po biodro i na udzie kończąc. - Zaczniesz mi chyba pisać dodatkowe prace na zaliczenie.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 22:20

-Praca na zaliczenie...-powtórzyła za nim i uniosła brew. Może to ta intymna sytuacja pomiędzy nimi, ale jej się skojarzyło z nieco inną formą zaliczenia.-Proszę, Vic...nie bądź taki okrutny... Wiesz, że mam u Ciebie piąteczkę-zaśmiała się i przypomniała mu ten mały, aczkolwiek istotny fakcik. Poczuła jego dłoń na swoim boku i poszerzyła swój uśmiech. Nie rozumiała, jak to możliwe, że czują się w swoim, niemal nagim towarzystwie tak komfortowo, patrząc przez pryzmat ich wcześniejszych stosunków.
Victor Neithar - 2011-02-14, 22:38

Przewrócił oczami z rozbawieniem - ta dzisiejsza młodzież myśli tylko o jednym, a przecież Vic nie rzucał absolutnie żadnych podtekstów, on był grzecznym chłopcem. Tylko trochę podstarzałym.
- To jeszcze może się zmienić - powiedział, chociaż doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że nie może. - Poza tym przyjaźnię się z kilkoma wykładowcami, u których masz zajęcia, mogę im szepnąć złe słówko o Tobie.
Jeszcze nie zdawał sobie sprawy z tego, że choć w czterech ścianach czują się ze sobą swobodnie, nie będzie tak kiedy już opuszczą mieszkanie. Nie będą mogli pokazywać, że łączy ich coś więcej niż zwyczajna znajomość, inaczej spotkają się z linczem i wieloma nieprzyjemnościami.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 22:44

-Przepraszam bardzo, ale twoi przyjaciele nie mają nic do nas....-zająknęła się, bo chciała powiedzieć "do naszego związku". Choć jako związek miała na myśli tą zażyłość, a raczej po prostu tą sytuację w łóżku, wolała o niej nie mówić. Trochę dziwnie też się czuła gdy on mówił o następnych razach. To było dość dziwne dla niej, ale przyjemne i zdecydowanie nie miała nic przeciwko temu. To prawda, ich zażyłość będzie dobra tylko w domowym zaciszu, ale S na razie o tym nie myślała.-Nasze zabawy, nasza sprawa-zaśmiała się, bo nie chciała raczej być obgadywana przez podstarzałych panów naukowców.
Victor Neithar - 2011-02-14, 23:04

Dziwnie zawdzięczało mu w uszach, kiedy mówiła nas, bo nie myślał o nich w formie my, nadal dzieląc wszystko na ja i ty.
- Do nas tutaj nie, na uczelni tak - powiedział, już się tak nie uśmiechając jak przedtem. Po chwili jednak uniósł kąciki ust i pochylił się żeby ją pocałować.
- W co ja cię pakuję - wymruczał pod nosem, kiedy już się oderwał od ust dziewczyny.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 23:14

To na pewno było dziwne. Pierwszy raz Sasha użyła tego słowa w znaczeniu "my' jako "my". -Jest jakiekolwiek my?-zapytała niepewnie spuszczając wzrok. Może to było i pytanie nie na miejscu, ale Sasha musiała się zapytać. Chciała wiedzieć, czy rzucił się na nią dlatego, że miał ochotę na seks, czy może z jakiś innych powodów.-Nie myśl tak.-powiedziała gładząc go po policzku. On ją w nic nie wplątał, zrobili to wspólnie.
Victor Neithar - 2011-02-14, 23:22

Na pewno nie rzucił się na nią tylko dlatego, że chciał się z nią przespać. Już jakiś czas temu zauważył, że Sasha pociąga go nie tylko fizycznie, ale i pod względem duchowym (choć właściwie zauważył najpierw jej duchowość, a później cielesność).
- A chcesz tworzyć jakiekolwiek my z facetem, który ma żonę? - zapytał z powątpiewaniem, bo Maria nie zniknie z jego życia na pstryknięcie palcami. - Dobrze wiesz, że tak właśnie jest - powiedział odnosząc się do jej kolejnych słów i położył się na plecach obok niej, patrząc przy tym w sufit.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 23:29

Sasha kompletnie nie pomyślała o tym, że śpiąc z Victorem, złamała swoje zasady, odnoszące się do zajętego faceta. Te jego słowa spowodowały, że poczuła się średnio.-Sądząc po tym, jak się zachowujesz, nie wrócisz do żony...-stwierdziła. Nie chciała mu tego wytknąć jako złe, tylko, że jeśli by chcieli, może uda im się coś stworzyć. -Nie Ty mi komplikujesz życie, to także moja zasługa...-powiedziała przewracając się na bok i kładąc głowę na jego ramieniu oraz dłoń na jego torsie.
Victor Neithar - 2011-02-14, 23:44

- Ani ja do niej, ani ona do mnie - powiedział wzdychając, bo tak właściwie nie zdziwiłby się gdyby lada dzień dostał papiery rozwodowe. Jego żona była bardzo impulsywna i robiła dużo rzeczy pod wpływem chwili lub jednego incydentu. - Nadal uparcie twierdzi, że ją z tobą zdradziłem. A teraz to nawet nie jest już kłamstwem.
Uśmiechnął się dość cierpko, kiedy uświadomił sobie ten fakt.
- Gdybym cię nie pocałował, ani dziś, ani wcześniej, gdybym się od ciebie odciął, może przeniósł na inną uczelnię... - zaczął i obrócił głowę żeby na nią spojrzeć. - ...ale nie chciałem tego robić.

Sasha McLaren - 2011-02-14, 23:52

Rozumiała paradoks tej sytuacji. Został wyrzucony z domu, za to że z nią sypiał, a przespał się z nią dopiero, gdy tak się stało.
-Mogłam nie przychodzić, wychodzić, pisać smsów...-przypomniała mu, bo chwilami czuła jakby się mu narzucała. Co zrobić, teraz to już było po wszystkim. Mogli tylko modlić się, żeby nikt, ale to nikt nie dowiedział się o tym, co ich łączy. Można się było spodziewać, że im to nie wyjdzie. To wiedziała S, ale czy V zdawał sobie sprawę z mocy NYGirl?

Victor Neithar - 2011-02-15, 00:00

- Ja cię nie zapraszać, nie wpuszczać, nie odpisywać... - dokończył już z uśmiechem i zgarnął jej kosmyk włosów z twarzy, zakładając go za ucho. Chyba faktycznie zostało im tylko mieć nadzieję, że nikt się nie dowie, jednak on miał nieprzyjemne wrażenie, że to kwestia zaledwie kilku godzin, może dnia, aż wszyscy będą wiedzieli, że przespał się ze swoją studentką.
Sasha McLaren - 2011-02-15, 00:11

-I nie całować w taki sposób-uśmiechnęła się i pocałowała go. Czuła się na prawdę świetnie w jego towarzystwie, więc na prawdę cieszyła się że oboje reagowali w naprawdę nieodpowiedni sposób.- O cholera...-mruknęła, kiedy zerknęła na zegarek która jest godzina. Opadła na łóżko i przymknęła oczy. Po chwili zaraz podniosła się i znów uśmiechnęła do niego. Miała dziwne wrażenie, że jak wyjmie telefon, to nie będzie go chciała zobaczyć, dlatego nie zamierzała po niego sięgać jak najdłużej się da.
Victor Neithar - 2011-02-15, 00:19

Już miał powiedzieć trzeba było nie panikować, ale zrezygnował z tego, kiedy dziewczyna go pocałowała, a on bez wahania owy pocałunek odwzajemnił.
- Co jest? Masz jakieś wykłady? - zapytał widząc jak patrzy na zegarek. On nie miał żadnych planów na dzisiejszy dzień, poza tym, że wieczorem miał zamiar wpaść do pubu, a wcześniej spróbować skontaktować z żoną, z czego chyba jednak zrezygnuje.

Sasha McLaren - 2011-02-15, 00:26

-Powinnam była wrócić do pracy. Jakieś dwie godziny temu-zaśmiała się. Cóż, lepiej by było, gdyby to wykłady, bo nie byłoby takich konsekwencji z powodu nieobecności.
Niech faktycznie, Vic zrezygnuje z rozmowy z żoną, bo sam powiedział, że nie ma co liczyć na powrót do niej, dodatkowo, chyba pomiędzy wierszami stwierdził, że może chcieć spróbować czy mu wyjdzie z S.
Sasha do niczego go nie zmuszała, ale także od niczego nie odwodziła.

Victor Neithar - 2011-02-15, 00:32

- Świetnie, jeszcze przeze mnie wyrzucą cię z pracy - powiedział wzdychając i patrząc w sufit. - Zawsze możesz jeszcze tam wrócić i powiedzieć, że był ogromny korek, a ty musiałaś p coś skoczyć do domu.
Nie chciał żeby z jego winy musiała ponosić jakiekolwiek przykre konsekwencje ani w pracy, ani na uczelni, a skoro uniknięcie ich w przypadku drugiej opcji było prawie niemożliwe... mógł się jeszcze starać przy pierwszej.

Sasha McLaren - 2011-02-15, 00:40

-Spokojnie, poradzę sobie-powiedziała. Na szczęście nie miała żadnej sesji zdjęciowej, czy czegoś takiego, że była potrzebna w danym miejscu o danej porze, tylko miała wyznaczone zadanie, z którego zostanie rozliczona nie wcześniej niż jutro. Do tego czasu miała sporo czasu, aby wydostać się z opresji. -Mogę pożyczyć jakąś twoją koszulkę?-zapytała. Koniec tego leżenia w łóżku, choć nie miała zamiaru jeszcze się zwijać od Victora, chyba że ten jej to chociaż zasugeruje.
Victor Neithar - 2011-02-15, 16:26

- Jasne - powiedział wstając z łóżka i sięgając do torby po zwyczajną, czarną koszulkę, a później podał ją dziewczynie. Sam założył bokserki, odrzucając ręcznik na torbę. - Napijesz się czegoś? - zapytał, nie drążąc już tematu z pracą, skoro twierdziła, że da sobie radę. W tej kwestii raczej niewiele mógł pomóc.
Sasha McLaren - 2011-02-15, 16:36

Dziewczyna założyła jego t-shirt i uśmiechnęła się do niego. Lubiła kraść ubrania swoim mężczyznom, z resztą podobno nie ma nic bardziej seksownego niż dziewczyna w koszuli swojego faceta. -Hm.... Coś zimnego poproszę-stwierdziła, mając na myśli sok czy wodę czy coś innego. -Nie zadomowiłeś się tu jeszcze...-stwierdziła, widząc, że ma wszystko pochowane w torbach.
Victor Neithar - 2011-02-15, 16:46

Ruszył w kierunku kuchni i otworzył lodówkę żeby zaraz wyjąć z niej karton soku pomarańczowego i wlać do dwóch szklanek.
- Nadal pełno tutaj ubrań i rzeczy twojej przyjaciółki, nie czuję się jak u siebie - powiedział zgodnie z prawdą, bo otoczenie babskich rzeczy, które nie były rzeczami jego żony raczej nie sprawiały, że czuł się jak we własnym mieszkaniu. - Zresztą, to i tak tylko tymczasowe wyjście z sytuacji.

Sasha McLaren - 2011-02-15, 17:01

-Część zabiorę dzisiaj, resztę spakuję.-powiedziała, bo w końcu to po to tu przyszła, a ten jej oczywiście musiał przeszkodzić. Choć nie miała nic przeciwko takiemu przeszkadzaniu. -Powinieneś się rozpakować. Kupię ci nawet jakąś roślinkę, byś miał się czym opiekować-uśmiechnęła się i wyszła za nim z sypialni i przeszła do salonu, gdzie także kuchnia była.-Wiem, że tymczasowe, ale mimo wszystko, nie chciałeś mieszkać w hotelu, wolałeś tu...-przypomniała mu.
Victor Neithar - 2011-02-15, 17:26

- Nie ma sensu, wszystkie rośliny jakimi miałem się zająć zwiędły - powiedział z uśmiechem, bo taka była prawda. - Wolę się opiekować ludźmi.
W końcu ich przynajmniej nie trzeba podlewać.
Usiadł na stołku w kuchni odwracając się twarzą do Sashy.
- Mieszkanie w hotelu nie jest wygodne, prawdę mówiąc. A teraz rozglądam się za jakimś domem, który mógłbym kupić.

Sasha McLaren - 2011-02-15, 17:41

-Kupię kaktusa, jego nie tak łatwo ususzyć-zaśmiała się. Usiadła na sofie, podkulając kolana pod siebie. -Lubisz się opiekować ludźmi? Da się to zauważyć-uśmiechnęła się, bo w końcu Victor opiekował się nią, a dla niego wydawało się to być oczywiste. Na słowa o domu pokiwała tylko głową.-Rozumiem, że już się rozglądasz?-zapytała swobodnie. W końcu mógł dlatego się nie rozpakowywać, by się nie pakować za parę dni z powrotem.
Victor Neithar - 2011-02-15, 17:51

- Naprawdę jestem zdolny - powiedział nie przestając się uśmiechać, bo przy nim nawet kaktus by się ususzył.
I było dokładnie tak, jak Sasza sądziła - dla niego to, że trzeba się zająć kimś kto potrzebuje pomocy, albo po prostu towarzystwa, było oczywiste. Nie wspominając o tym, że lubił się opiekować ludźmi, na których mu naprawdę zależało. - Rozglądam, ale nie mogę znaleźć nic odpowiedniego, mam swoją wizję co do tego jakie pomieszczenia miałyby się tam znajdować, ale jednocześnie nie chcę kupować terenu i budować wszystkiego od podstaw.

Sasha McLaren - 2011-02-15, 17:55

Czy to znaczy, że mu na Sashce zależało? Otrzymała sporo pomocy i zainteresowania od mężczyzny, za co było wdzięczna. Zwłaszcza, w tym momencie, kiedy nie mogła na nikogo innego liczyć.
-Jesteś wybredny-powiedziała rozbawiona. Racja, lepiej dłużej poszukać mieszkania, niż koniec końców bawić się w budowanie wszystkiego od zera. Rodzice Sashy budowali dom od zera, gdy Sasha była nastolatką. Boże, jaka babranina z tym były. -Jaką masz wizję tego domu?-zapytała zaciekawiona.

Victor Neithar - 2011-02-15, 18:16

Teraz była mu wdzięczna, a na początku nie chciała dać sobie pomóc, no proszę. Nie wspominając o tym, że niemal siłą dowlókł ją do szpitala.
- Jestem - potwierdził i skinął głową, bo naprawdę chciał trzymać się swojej wizji i kiedy układ pomieszczeń mu nie odpowiadał, rezygnował z domu niemal natychmiast. Zamyślił się na chwilę, kiedy usłyszał jej pytanie, a później wpatrzył w okno, które znajdowało się naprzeciwko niego. - Duży, przestronny salon z wyjściem na taras i zielony ogródek, kuchnia połączona z jadalnią, wszystko w ciepłych barwach. Do tego sypialnia dla gości, dwie jasne łazienki, sypialnia z przejściem do gabinetu, gdzie nikt inny nie miałby wstępu - uśmiechnął się, bo wtedy z pewnością nikt w furii nie zniszczyłby jego wielogodzinnej pracy artystycznej. - i... pokój dla dziecka, na przyszłość.

Sasha McLaren - 2011-02-15, 18:26

Nie chciała dać sobie pomóc, ale to przecież nie umniejszało tego, że była mu wdzięczna. A szpitala się bała, więc nic dziwnego, że nie chciała tam iść.
Słuchała uważnie jak opowiadał o domu, ale nie wydawało jej się to takimi wielkimi wymaganiami, że nigdy nie można ich spełnić. -Brzmi ładnie. No i nie wydaje się to być wygórowanymi oczekiwaniami-stwierdziła. Kolory to już mniejszy problem, zawsze można pomalować ściany i nie było to wielkim kłopotem. Gdy powiedział o pokoiku dziecięcym, lekko się uśmiechnęła, bo to ją rozczuliło. Uważała, że facet z dzieckiem jest na prawdę seksowny.

Victor Neithar - 2011-02-15, 18:35

Z pozoru oczekiwania faktycznie nie są wygórowane, ale prawda była taka, że Vic takiego domu nie mógł znaleźć -
- Trafiam na domy, których albo okolica jest nieciekawa, albo położenie straszne, albo dom wymagałby takiego remontu, że na jedno by mi wyszło czy wybudowałbym sobie swój własny czy zajął się tym - powiedział, bo kolory faktycznie nie były tu wielkim problemem. Jednak Vic był poniekąd artystą i zwracał uwagę na naturalne oświetlenie domu - na to gdzie wschodzi słońce, czy osiedle jest bezpieczne; w końcu miał zamiar mieszkać tam w przyszłości ze swoją rodziną, której chciał zapewnić bezpieczeństwo.

Sasha McLaren - 2011-02-15, 20:22

-A w środku nie ma magicznych przejść i ukrytych pokoi-zażartowała, nie mogąc się powstrzymać. Nie chciała się nabijać, bo doskonale wiedziała, że trudno znaleźć dobre mieszkanie, czy apartament w Nowym Jorku, o domu nie mówiąc. -Życzę powodzenia w poszukiwaniu-uśmiechnęła się, bo nic więcej nie mogła zrobić. Chyba, że zaczęłaby pomagać w znalezieniu tego domu, ale Victor byłby pewnie niezadowolony z jej rezultatów. Każdy ma swoje wizje i tyle.
Victor Neithar - 2011-02-15, 20:42

- Zawsze chciałem mieć tajemne przejście za biblioteczką, to jest to. Chyba dopiszę do listy wymagań - oświadczył z rozbawieniem i upił łyk soku pomarańczowego, po chwili dolewając jeszcze odrobinę płynu do szklanki. - Dzięki, przyda się - stwierdził wzdychając, bo w gruncie rzeczy oglądanie tych wszystkich domów było dość nudnym zajęciem i Victor już chyba wolał prowadzić wykłady bandzie studentów, która w większości przypadków wcale go nie słuchała.
Sasha McLaren - 2011-02-15, 20:49

-Szkoda, że jakbyś już znalazł taki dom, to trzymałbyś to przejście w tajemnicy i nie mogłam choć raz go zobaczyć....-wywinęła usta w podkówkę. W końcu miał być prywatny pokój, więc chyba jasne, że kogo jak kogo, ale jej by nie wpuścił. To znaczy... Jej, jako znajomej z którą sypia, pewnie jego żona czy dziewczyna wiedziały o tym miejscu, żeby wiedzieć gdzie go w razie potrzeby szukać. - Nie masz już ochoty na zwiedzanie domów?-zapytała wstając. Odstawiła szklankę na stół i stanęła za mężczyzną. Położyła swoje dłonie na jego ramionach i zaczęła delikatnie masować. -Nie zrażaj się tak szybko.
Victor Neithar - 2011-02-15, 21:01

- Musisz sobie kupić dom z własnym tajemnym przejściem, wybacz - powiedział z szerokim uśmiechem. I żona czy partnerka (bo w jego wieku mieć dziewczynę brzmi nieco idiotycznie) oczywiście wiedziałyby, że istnieje coś takiego. Co nie zmienia faktu, że nie mogłyby tam wejść.
- Nie zrażam się, to po prostu nudne. Prawie codziennie oglądam jakiś dom i za każdym razem niemal od progu wiem, że to nie jest to czego szukam. - Rozluźnił mięśnie ramion pod jej dotykiem, pozwalając się masować, co okazało się odprężające.

Sasha McLaren - 2011-02-15, 21:10

Nawet jeden raz nie pozwoliłby wejść swojej partnerce? A to... samolub.-A żebyś wiedział, że będę miała swoje tajemne przejście. Będziesz mógł prosić i prosić, a nie pokażę ci go nigdy.-Nie możesz się zrażać i obniżać oczekiwań tylko dlatego, że nie możesz znaleźć ideału-powiedziała łagodnie masując mu te ramionka jak tak bardzo pragnął. Nic jej nie ubędzie, najwyżej mu kark skręci przez przypadek.
Victor Neithar - 2011-02-15, 21:17

- Moje tajemne przejście będzie lepsze - powiedział tonem godnym dziecka, które kłóci się o coś z koleżanką. - Ja wiem, że nie znajdę ideału, to niemożliwe, ale ile można chodzić po tych domach i oglądać to wszystko. Zawsze mogę poszukać poza miastem, to też jest wyjście.
Co prawda wolałby coś w NY, ale jeśli tutaj nie trafi mu się nic ciekawego, chyba będzie zmuszony to zrobić.

Sasha McLaren - 2011-02-15, 21:29

-No nie wiem... Nie będziesz mógł go porównać do mojego-zaśmiała się, przyciągając go lekko do siebie i obejmując w szyi. Nie, wcale go nie chciała udusić.-Mówisz poza miastem, jako na obrzeżach, czy całkiem gdzie indziej?-zapytała. Kompletnie nie chciała, aby Victor wyjeżdżał z Nowego Jorku, bo by to świadczyło o tym, że raczej nie będą się widywać. Ich ciągnęło do siebie, niezależnie od tego, czy chcą się widzieć, czy nie.
Victor Neithar - 2011-02-15, 21:42

- Fakt - powiedział ze śmiechem, chociaż i tak był przekonany, że będzie miał fajniejsze przejście, ot co. Pogładził ją po ręce, kiedy go objęła i uśmiechnął się pod nosem. - Całkiem gdzieś indziej, chociaż dom na obrzeżach pasowałby mi bardziej.
Ciągnęło, ciągnęło, a on był przekonany, że kiedy tylko pożegna się z Sashą dopadnie go poczucie winy, że nie potrafi i nie chce tego przerwać, komplikując jej życie jeszcze bardziej.

Sasha McLaren - 2011-02-15, 22:00

Sasha spojrzała na mężczyznę.-Chcesz wyjechać z NY tylko dlatego, że nie możesz znaleźć mieszkania? Victor...-zaśmiała się, bo ona miała znacznie poważniejsze powody do opuszczenia wielkiego jabłka, a nie pozwolił jej na to, używając wielu różnych argumentów, które były dość silne. Sasha nie chciała powiedzieć na głos, że nie chce, aby wyjeżdżał, bo przecież nie byli związani ze sobą i mogłoby to źle zabrzmieć.
Victor Neithar - 2011-02-15, 22:10

- Nie mogę znaleźć domu! - poprawił ją z uśmiechem. - W którym mam zamiar w przyszłości zamieszkać z matką moich dzieci, razem z nią je w nim wychowywać i się zestarzeć. To jest ważna decyzja!
Oczywiście wiedział, że wyjeżdżanie jest delikatnie bezsensowne. Miał nadzieję, że znajdzie coś na obrzeżach miasta, bo na dom w NY już nawet nie liczył.

Sasha McLaren - 2011-02-15, 22:17

Saszka obróciła się i usiadła mu na kolanach.-Vic, masz jeszcze trochę czasu na zestarzenie się-uśmiechnęła się, gładząc go po policzku. Vic był facetem, w każdym wieku mógł spłodzić dziecko, zbudować dom i posadzić jabłoń. -Daj sobie trochę czasu....-poradziła. Stwierdziła, że chyba musi przestać mówić na ten temat, bo jeszcze Neithar sobie coś pomyśli, a Sashy jakoś na tym nie specjalnie zależało.
Victor Neithar - 2011-02-15, 22:56

- Sasha, tak właściwie wiesz ile dokładnie mam lat? - zapytał z zaciekawieniem i położył jej ręce na biodrach, żeby nie zsunęła mu się z kolan, w końcu siedział na stołku, który nie był super stabilny. - Na dom czy na dzieci? - uśmiechnął się do niej, bo on na swoje upragnione dziecko czekał już od kilku lat i nie chciał dłużej.
Sasha McLaren - 2011-02-15, 23:04

-Piędziesiąt?-zapytała. Oczywiście, że żartowała.-Nie, tak serio. Masz z trzydzieści. -powiedziała przyglądając mu się chwilę, uważnym wzrokiem. Jeśli miał te 30, to nie był wcale tak wiele starszy od niej.-Myślałam o domu, ale na dziecko też musisz poczekać...-nie chciała mu wypominać faktu, że na razie nie ma kto urodzić mu tego dziecka.-Vic, będę się zbierać...-stwierdziła, bo była tu już na prawdę długo i musiała już iść, aby nie mieć żadnych problemów. Dobrze, że Ophelii pewnie nie będzie w domu, nie będzie musiała się tłumaczyć czemu tak późno wraca.
Victor Neithar - 2011-02-15, 23:20

- W tym roku skończę trzydzieści sześć - powiedział i tym razem to on na nią uważnie popatrzył, chcąc zauważyć jej reakcję, kiedy już sobie wyliczy jaka różnica wieku ich dzieli. - Wyobraź sobie, że czekam na nie już od kilku lat - uśmiechnął się nieznacznie, choć zdawał sobie sprawę, że ponieważ z żoną najprawdopodobniej się rozstanie, na dziecko też nie ma co liczyć.
- Jasne rozumiem - powiedział, nie chcąc jej zatrzymywać jeśli miała jakieś ważne sprawy na głowie.

Sasha McLaren - 2011-02-15, 23:26

Jej nie zaskoczyło to bardzo. Spodziewała się, że jest trochę młodszy, ale nie zrobiła wielkich oczu, anie dzióbka ze zdziwienia.-Cóż, nieźle się trzymasz-zaśmiała się, pogładziła go po policzku i cmoknęła w kącik ust. Na słowa o tym, że wyczekuje dziecka, lekko spuściła wzrok. Widziała, że mu zależy, ale co miała zrobić? Ona miała dopiero 21 lat, chyba nie oczekiwał po niej, że powie "też zawsze chciałam mieć dziecko, chodźmy do łóżka". Chciała mieć dziecko i to nawet nie jedno, ale może nie w najbliższych trzech, czterech latach...-Muszę iść, bo będę mieć problemy w pracy-stwierdziła, powoli schodząc z jego kolan i idąc do sypialni bo tam miała swoje ubrania. Tam się ubrała, wzięła torbę i wróciła do niego.-Uciekam-uśmiechnęła się, nie wiedząc, czy powiedzieć, że zadzwoni, że Vic ma zadzwonić czy co... Pomachała mu łapką i wyszła z apartamentu.
Victor Neithar - 2011-02-15, 23:34

Też się zaśmiał na jej słowa, nie chcąc sprawić żeby się poczuła nieswojo, kiedy wspomniał o dziecku. To było wspomniane mimochodem, jego zdaniem Sasha powinna się w tym wieku bawić, spędzać czas ze znajomymi w klubach i się wyszaleć, to nie był czas na dziecko. - A wtedy będę miał cię na sumieniu, więc lepiej uciekaj.
Patrzył jak się ubiera i uśmiechnął się, kiedy wychodziła, a później zajął się wielkim nicnierobieniem.

Victor Neithar - 2011-02-19, 22:52

Vic w końcu uprał się ze wszystkimi papierzyskami i wrócił do mieszkania. Trochę posprzątał, rozpakował to, czego nie zdążył i czekał spokojnie aż Sasha do niego przyjedzie, w międzyczasie czytając książkę.
Usłyszał dźwięk przychodzącego smsa i odczytał go, po chwili odkładając komórkę i wracając do czytania. Nie miał jej za złe tego, że spędza czas z przyjaciółką, przynajmniej nie snuła się po sali z miną męczennika i miała świadka na to, że jednak się na owym balu pojawiła, bo zawsze mogłaby umknąć gdzieś w tłumie reszcie ludzi.

Sasha McLaren - 2011-02-19, 23:01

Sasha nie mogąc się doczekać spotkania z Victorem, wykręciła się z obecności na balu i wsiadła od razu do taksówki. Początkowo chciała pojechać do domu, żeby założyć jakieś ludzkie ciuchy, bo siedzenie w długiej sukni najwygodniejsze na pewno nie jest. Zrezygnowała jednak z tego, wiedząc, że Ophelia wciąż ma jakieś ubrania w domu. Zapukała do drzwi, czekając aż Victor jej otworzy, pisała smsa do Audrey.
Victor Neithar - 2011-02-19, 23:08

Vic postanowił sobie zrobić kawę w oczekiwaniu na dziewczynę. Był już wieczór, a w pokoju paliła się jedynie mała lampka na stoliku obok kanapy, dająca mu akurat wystarczając ilość światła żeby mógł czytać.
Słysząc pukanie do drzwi, zaraz do nich ruszył i kilka sekund później otworzył, witając Sashę uśmiechem.
- Już skończyłyście rozmawiać? - zapytał ciepło, zaraz przesuwając się w drzwiach żeby mogła wejść do środka. Nie spodziewał się, że dziewczynie zajmie to tak mało czasu, w końcu wiedział, że kobiety lubią sobie podyskutować.

Sasha McLaren - 2011-02-19, 23:15

Dziewczyna weszła, przytrzymując długi materiał sukienki w dłoni.-Tak, powiedziałam jej że porozmawiamy w najbliższym czasie, bo to nie jest rozmowa na tą chwilę-powiedziała jak się wykręciła z tego balu. Weszła do środka i zamknęła za sobą drzwi-Pozwolisz mi się przebrać?-zapytała ściągając płaszczyk i szpilki. Od razu zrobiła się znacznie niższa od mężczyzny, ale jej to wcale nie przeszkadzało. Przynajmniej mogła przy nim swobodnie nosić szpilki. To jest, w mieszkaniu, nigdzie więcej nie mogli się pojawiać.
Victor Neithar - 2011-02-19, 23:37

- Rozumiem - skinął głową i podszedł do ekspresu po swoją kawę, przygotowując też drugą dla dziewczyny. - Jasne, w szafie zostało kilka rzeczy twojej przyjaciółki. Chyba, że wolisz moją koszulkę.
Wyglądała pięknie w tej długiej sukni, ale tutaj nie było zbyt wiele osób, którym mogłaby się pochwalić swoim wyglądem, nad którym pewnie spędziła jakiś czas.
Zaniósł ich kawy na stolik w salonie, odkładając książkę, którą czytał, na bok i czekając aż dziewczyna ubierze coś wygodniejszego.

Sasha McLaren - 2011-02-19, 23:45

Sasha się zastanowiła.-Chyba jednak wybiorę twoją koszulę-stwierdziła i przeszła do sypialni. Zdjęła tam suknie, wieszając ją na wieszaku i na drzwiach od szafy. Została w bieliźnie i wyjęła z torby Victora jego koszulę, którą założyła, podwijając sobie jej rękawy. Wyglądając o wiele mniej elegancko, ale zapewne nieco bardziej przystępnie i pociągająco. Wróciła do salonu i usiadła na sofie, tuż przy Victorze.-Kawa? O tej porze?-zaśmiała się. Chyba ktoś szykował się na dłuugą noc.
Victor Neithar - 2011-02-19, 23:59

Vic wszystko doskonale widział z kanapy, bo sypialnie była tak właściwie prowizoryczna, a co za tym idzie, nie umknął mu widok Sashy w samej bieliźnie, choć starał się nie patrzeć na nią zbyt nachalnie. I choć jeszcze chwilę wcześniej dziewczyna wyglądała świetnie w sukience, mimo wszystko wolał ją oglądać w swojej koszuli.
- Piję kawę o każdej porze, takie przyzwyczajenie - powiedział z uśmiechem, przyzwyczajony już do tego. Niejednokrotnie sprawdzał prace studentów do bardzo późna i jakoś tak się przyzwyczaił. - Jeśli chcesz, mogę ci podać coś innego.

Sasha McLaren - 2011-02-20, 00:09

Dziewczyna wysłuchała tego z uśmiechem, w tym czasie siadając wygodniej i naciągając na siebie koc, który leżał na brzegu sofy.-Nie, kawa mi pasuje. Też nie działa na mnie zbyt pobudzająco.-stwierdziła, choć nie do końca to było prawdą. Kawa działała na nią nieco pobudzająco, ale tego wieczoru wcale nie zamierzała iść szybko spać. Oparła głowę o ramię Victora i to jej starczało. Nie musiała mieć konkretnej rozrywki, rozmawiać, oglądać filmów, dostawać kwiatów.., Dobre towarzystwo w pełni jej starczyło.
Victor Neithar - 2011-02-20, 00:15

Kiedy oparła głowę o jego ramię, sam usiadł wygodniej, układając kilka poduszek za swoimi plecami, o które się oparł, a później przekręcił dziewczynę tak, że mogła teraz wygodnie opierać się plecami o jego tors.
- Jak było na balu? - zapytał poprawiając na niej koc i oplatając ramionami żeby mieć ją blisko siebie. - Widziałem dużo kiczowatych ozdóbek.

Sasha McLaren - 2011-02-20, 00:25

Dziewczyna z uśmiechem patrzyła jak poprawia poduszki, jej pozycję a później i koc leżący na niej. W tym geście było sporo czułości. To świadczyło o tym, że Victor nie traktuje jej niepoważnie, jak kolejną panienkę na seks. -Walentynki są kiczowate, nie uważasz?-zapytała. Serduszka, kolor czerwony, różowy, misie, aniołki. Bardzo ambitne święto, w sam raz dla nastolatków. -Było w porządku, choć wiesz, że byłam tam tylko po to, aby mnie zobaczono.
Victor Neithar - 2011-02-20, 00:41

- Są strasznie kiczowate - potwierdził, choć i tak kiedy był ze swoją żoną co rok kupował jej wielki bukiet róż i zamawiał stolik na kolację przy świecach. Maria lubiła to święto, co miał poradzić. - Wiem, co nie znaczy, że miałaś się źle bawić - powiedział i musnął ustami jej szyję, drapiąc przy tym odrobinę zarostem. Wiedział, że bal walentynkowy dla osoby, która nie ma partnera jest nieciekawy, ale mimo wszystko mogła spędzić trochę czasu z przyjaciółką.
Sasha McLaren - 2011-02-20, 00:49

-Wiesz, nie miałabym nic przeciwko buziakowi, czy nawet kwiatkowi czy czekoladkom ze strony partnera w tym dniu, ale te wszystkie serduszka, amorki... Co za dużo to nie zdrowo-przedstawiła swoje podejście do tego święta. Umiarkowane. -Bawiłam się średnio, bo chciałam się jak najszybciej tutaj znaleźć-uśmiechnęła się. Odkąd się tylko pojawiła tam, myślała o chwili, kiedy będzie mogła się już tu znaleźć.
Choć nie była wielką zwolenniczką zarostu, musiała przyznać, że Victor wygląda z nim całkiem fajnie. Nawet to drapanie było całkiem przyjazne i dało się przyzwyczaić.

Victor Neithar - 2011-02-20, 01:04

- Ja myślę, że to wszystko jest na pokaz - powiedział, bo sam nie lubił bawić się w nieszczere gesty, szczególnie jeśli chodziło o uczucia, choć doskonale wiedział, że w życiu to różnie wychodziło.
Uśmiechnął się słysząc jej słowa.
- Nie mów, że tęskniłaś przez te kilka godzin - szepnął jej do ucha nie przestając się uśmiechać, choć ona i tak nie mogła tego zobaczyć, bo siedziała tyłem.

Sasha McLaren - 2011-02-20, 01:08

Jeśli jego gesty miały być nieszczere, to faktycznie lepiej nic nie robić, bo można kogoś zranić przez przypadek. -Czasem nie ma nic złego w zrobieniu czegoś na pokaz. Ale nie martw się, w przyszłym roku na walentynki starczy mi buziak. Do tego stopnia chyba możesz się chyba poświęcić, co?-zapytała z rozbawieniem. Nie wiadomo, czy będą ze sobą jeszcze w przyszłym roku, ale co tam.-Czy tęskniłam? Nie wiem... Nie mogłam się doczekać, po prostu-stwierdziła kładąc łapkę na jego rękach, którymi ją obejmował.
Victor Neithar - 2011-02-20, 01:20

- Tylko czasami, zwykle robienie czegoś na pokaz nie jest zbyt dobre - powiedział, a po jej kolejnych słowach sam zaczął się zastanawiać czy za rok jeszcze będą razem. Nigdy nic nie wiadomo. - Chyba mogę... - rzucił rozbawiony i ułożył się wygodniej na poduszkach, delikatnie przy tym zsuwając się w dół, żeby półleżeć. - Też nie mogłem się doczekać - odpowiedział ciepło, kiedy poczuł jej dość chłodną dłoń na swojej. - Ale w końcu się doczekałem.
Sasha McLaren - 2011-02-20, 01:26

Gdy mężyczna niemal się położył, ona obróciła się, by siedzieć do niego przodem, a nie tyłem. Oparła dłonie na jego torsie-Ja też się w końcu doczekałam. Szczęściarze z nas, prawda?-zapytała poprawiając koc na sobie. Teraz było jej niemal wygodnie. Niemal, bo coś jej jednak nie pasowało w tej konfiguracji, ale postanowiła się nie kręcić przez moment.
Victor Neithar - 2011-02-20, 01:34

A jako że do tego niemal brakowało naprawdę niewiele, zrzucił jedną poduszkę z kanapy i przesunął jeszcze odrobinę do tyłu, a później przysunął do siebie twarz Sashy z uśmiechem.
- Ogromni - potwierdził jeszcze nim ją pocałował, nie martwiąc się, że ktoś może ich nakryć. Drzwi były zamknięte, więc nawet gdyby ktoś miał zamiar wpaść,musiałby najpierw zapukać.

Sasha McLaren - 2011-02-20, 01:38

Sasha teraz położyła się na prawdę wygodnie, wtulona w ciało mężczyzny, jego silne ramiona mogły ją swobodnie obejmować.-Jestem tego samego zdania-uśmiechnęła się do niego.-Wiesz o tym, że wszyscy już o nas wiedzą?-zapytała w końcu. Chyba powinni poruszyć ten temat. Jeśli Vic był innego zdania, niech po prostu zamknie jej usta, a ona już nie wróci do tego tematu.
Victor Neithar - 2011-02-20, 01:54

Westchnął ciężko słysząc jej słowa.
- Wiem - powiedział, bo interpretował te dziwne spojrzenia rzucane mu dzisiejszego dnia przez studentów, a także szepty niektórych z nich. - Niedługo dojdzie to do władz CU. Zastanawiam się czy nie powinienem się zwolnić.
To chyba było najrozsądniejsze wyjście, bo wiedział, że w końcu i tak zostanie zwolniony, bo uczelnia straci na reputacji przez jego romans ze studentką.

Sasha McLaren - 2011-02-20, 10:55

-Victor...zwolnić?-zapytała zdziwiona. Może jednak nie powinni się spotykać? Sasha nie chciała, aby Victor musiał coś poświęcać tylko dlatego, żeby byli razem. Wiedziała, że lubi swoją pracę, choćby tylko słuchając jego wykładów. Czy na prawdę potrzeba takich poświęceń? To skłoniło Sashę do kolejnych rozmyślań, czy na prawdę dobrą decyzję podjęli.
Victor Neithar - 2011-02-20, 11:34

- Jeśli ja tego nie zrobię, oni mnie zwolnią, przecież wiesz - powiedział, bo zdawał sobie sprawę z konsekwencji co do związku z Sashą. Owszem, lubił swoją pracę, ale mógł przecież zacząć pracować na innej uczelni, gdzieś indziej, i nadal zajmować się tym, co lubił. Musiał się tylko zacząć rozglądać za jakimś ciekawym zajęciem.
Sasha McLaren - 2011-02-20, 11:48

Sasha westchnęła. To co mówił, miało sens. Zawsze lepiej samemu się zwolnić, niż zostać zwolnionym, zwłaszcza w takiej sprawie.-Vic, nie żałujesz?-zapytała zaciekawiona. Nie mieli pojęcia jak długo ze sobą będą, czy to w ogóle ma sens. Chciała w to wierzyć, ale jak będzie nie mogła powiedzieć, on z resztą też nie.-Co będziesz robił, jak już się zwolnisz?
Victor Neithar - 2011-02-20, 11:57

Zastanowił się chwilę nim jej odpowiedział, choć nie był zaskoczony wnioskami do których doszedł.
- Nie, niczego nie żałuję - powiedział szczerze, uśmiechając się do niej ciepło. Też nie miał pojęcia czy nie rozejdą się za miesiąc, dwa i okaże się, że to wszystko na marne. Mimo to chciał spróbować, żałowałby gdyby tego nie zrobił. - Poszukam innej pracy. Może na NYU, w jakiejś szkole, jeszcze nie wiem.

Sasha McLaren - 2011-02-20, 12:06

Sasha się na niego spojrzała. W jej uśmiechu było coś takiego, że była wdzięczna za takie zachowanie, choć nie czuła się w stu procentach dobrze, bo on się poświęcał, a ona tylko się z nim spotykała.-Cieszę się, że bierzesz mnie na poważnie, ale nie wiem... czuję się nieswojo z myślą, że musisz się poświęcać dla mnie-powiedziała patrząc mu prosto w oczy.
Victor Neithar - 2011-02-20, 12:09

- Nie przejmuj się tym, to tylko zmiana pracy. Ja już skończyłem studia, ty mogłabyś stracić więcej - powiedział i pocałował ją delikatnie żeby się tym nie martwiła. To byłą jego decyzja, ona nie naciskała, więc naprawdę chciał tego z własnej, nieprzymuszonej woli.
Sasha McLaren - 2011-02-20, 12:17

Sasha nigdy do tego by go nie zmusiła. Nie była żadną zaborczą dziewczyną, czy inną wiedźmą, ona chciała wyrządzić jak najmniej szkód, ale tym razem się nie dało. -Dobrze, nie będę się tym przejmować-powiedziała i odwzajemniła tego całusa, którego mężczyzna złożył na jej ustach.
Nie była zdania, że ona straciłaby więcej, bo to nie były jej wymarzony kierunek, a poza tym, jest sporo uczelni, na które jej zdecydowanie łatwiej dostać się gdzieś indziej, niż znaleźć pracę na innej uczelni, ale już się nie odzywała. Jeśli tak uważa, to się nie będzie z nim kłócić, bo to bez sensu.

Victor Neithar - 2011-02-20, 14:35

- No właśnie, możemy się zająć czymś przyjemniejszym - powiedział patrząc na nią z uśmieszkiem błąkającym się po ustach.
Może i jej byłoby łatwiej dostać się gdzieś indziej na studia, ale Vic podświadomie obawiał się, że choć on zrezygnuje z pracy, Sasha i tak może nie mieć na CU lekko przez plotki. W końcu kiedy on już wyniesie się z uczelni, wszystko będzie jasne i jednoznaczne - wykładowca jest ze swoją studentką.

Sasha McLaren - 2011-02-20, 17:37

Właśnie, a gdyby ona zrezygnowała ze studiów, to można by pomyśleć, że kierunek się jej nie spodobał, czy wymyślić milion jakiś innych powodów, czemu panna McLaren już się tu nie uczy. Mogła też się plotkami wystraszyć. Odejście wykładowcy w środku roku było nieco bardziej podejrzane, wiec może powinni jeszcze raz przemyśleć tą decyzję? Jeszcze nie wszystko stracone.-A co proponujesz?-zapytała leciutko się uśmiechając. Humor jej się trochę zepsuł i było jej nieco smutno. Poza tym była rozgoryczona, że ze względu jakiś norm moralnych nie mogą po prostu ze sobą być.
Victor Neithar - 2011-02-20, 18:04

Może i byłoby podejrzane, ale władze CU były surowe - a dzięki NYGirl plotki o nich nie cichną, w końcu zostanie zwolniony żeby nie psuć imienia uczelni, bo to jej raczej nie służy.
Nie odpowiedział na jej pytanie, tylko odrobinę obrócił żeby obydwoje leżeli bokiem, a później pocałował dziewczynę, oplatając ręką w talii i długo nie odrywając się od jej ust. Nie chciał żeby jej było smutno z powodu jego pracy, teraz nie był na to czas, będą martwić się później. A raczej on będzie się martwił.

Sasha McLaren - 2011-02-20, 18:32

Dziewczyna i tak będzie się martwić i denerwować, niezależnie od wszystkiego co jej będzie wkładał do główki i nic na to specjalnie nie poradzi. Ten jego pocałunek pomógł jej przestać o tym myśleć, ale tylko częściowo. Mimo tego, była wdzięczna, bo ten pocałunek był przyjemny, jak każdy. Przeniosła rękę na jego przed ramię, aby było im w miarę wygodnie na tej sofie, która nie była idealnymi miejscem do wylegiwania się we dwójkę. Ale szczęśliwi czasu nie liczą, a w tym wypadku centymetrów szerokości sofy. Sasha oparła swoje czoło o czoło mężczyzny, przymykając oczy i mrucząc rozkosznie.
Victor Neithar - 2011-02-20, 18:51

Skoro pocałunek pomógł częściowo, to Vic powinien się bardziej postarać, prawda?
- Twoja przyjaciółka nie będzie się martwić jeśli zostaniesz na noc? - zapytał z uśmiechem, nie zdając sobie sprawy z tego, że gdyby ktoś przyuważył Sashę wychodzącą od niego nad ranem, nie byłoby im to na rękę. W tej chwili zupełnie o tym nie myślał, skupiając się w zupełności na panience McLaren.

Sasha McLaren - 2011-02-20, 19:00

Sasha się lekko uśmiechnęła na samą myśl o Ophelii-Nie sądzę, żeby to nawet zauważyła, bo często sama nocuje u swojego chłopaka. -powiedziała, chcąc go uspokoić.-Dodatkowo, ona wie o wszystkim, domyśliłaby się.-stwierdziła. Wiedziała, że blondynka tego nie pochwala, ale na pewno nie będzie działała na ich niekorzyść. Ona nie była mściwa (chyba...)
-Chcesz, abym została?-zapytała spoglądając na niego, będąc znów w miarę zadowoloną. Lepiej, żeby wyszli rano, niż żeby uciekała od niego w samym środku nocy, to także było by podejrzane...

Victor Neithar - 2011-02-20, 19:11

Oj, Ofelka potrafiła być mściwa, jednak nie lubiła taka być, a co najważniejsze nie miała powodu żeby się mścić na Sashy. Co najwyżej w odwecie prześpi się w Shane'm w łóżku Sashy, co w tym strasznego?
- Ja chcę, pytanie czy ty też - powiedział ciepło i odgarnął jej kosmyk długich włosów, zakładając je za ucho. Popatrzył jej w oczy, które od dawna mu się podobały i czekał aż ona się zobliguje czy woli wrócić do siebie czy może zostać dzisiejszej nocy z nim.

Sasha McLaren - 2011-02-20, 19:19

A niech śpi w jej łóżku, tylko da znać, to Sasha sobie pościel zmieni. Oni z Victorem to zrobili (chyba). Z resztą... Ophelia raczej nie zamierzała spać wkrótce w tym łóżku, więc co jej szkodzi.-Z chęcią zostanę, wiesz przecież-powiedziała. Nie mogła być wybredna, jeśli chodzi o spotkania z nim, bo nie łątwo będzie im się z nim znów spotkać. Sasha z chęcią spędzi noc w ramionach mężczyzny, z którym spędza jej się świetnie czas.
Victor Neithar - 2011-02-20, 19:31

- Teraz już wiem - odpowiedział nie przestając się uśmiechać i pocałował ją po raz kolejny, gładząc przy tym dłonią udo dziewczyny i przysuwając ją bliżej siebie. Wiedział, że kanapa to nie najwygodniejsze miejsce do takich akcji i dziewczyna mogła w każdej chwili zlecieć na ziemię, więc postanowił przetransportować ich do sypialni, zupełnie zapominając o kawie, którą im jeszcze piętnaście minut temu przygotował, ale nic dziwnego, kto by się w tej chwili przejmował takimi rzeczami.
Sasha McLaren - 2011-02-20, 20:04

Sasha przytuliła się do mężczyzny, kiedy ją podniósł i uśmiechnęła się, gdy leżała już na łóżku. Wyciągnęła ręce do Victora, aby podszedł do niej i zbliżył się do niej. Musiała przyznać, że był opanowany w takich sytuacjach, skoro pomyślał, że kanapa to nie najlepsze miejsce. Ona miała na sobie tylko jego koszulę, co powodowało, że była niemal gotowa na czekające na nich wkrótce igraszki. Teraz musiała tylko rozebrać Victora. W jej oczkach pojawił się błysk, który dodawał jej wiele uroku.
Sasha McLaren - 2011-02-20, 20:06

Sasha przytuliła się do mężczyzny, kiedy ją podniósł i uśmiechnęła się, gdy leżała już na łóżku. Wyciągnęła ręce do Victora, aby podszedł do niej i zbliżył się do niej. Musiała przyznać, że był opanowany w takich sytuacjach, skoro pomyślał, że kanapa to nie najlepsze miejsce. Ona miała na sobie tylko jego koszulę, co powodowało, że była niemal gotowa na czekające na nich wkrótce igraszki. Teraz musiała tylko rozebrać Victora. W jej oczkach pojawił się błysk, który dodawał jej wiele uroku.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group