Keith Blackwell - hol

Keith Blackwell - 2010-11-30, 16:36
Temat postu: hol

Ophelia Bissette - 2011-01-10, 00:03

W międzyczasie Keith zdążył się rozmyślić, ale Ofelka nie za bardzo kojarzyła, że podaje nie jej adres, tylko swój. Całą drogę jechała oparta głową o szybę, obserwując nowojorskie ulice, kiedy w końcu taksówka się zatrzymała, a ona chwiejnie wyszła na zewnątrz.
- To nie jest mój apartamentowiec - stwierdziła marszcząc brwi, bo nie była aż tak pijana żeby nie wiedzieć gdzie mieszka.

Keith Blackwell - 2011-01-10, 00:09

Keith w drodze na imprezę postanowił wpaść jeszcze do swojego mieszkania, które było po drodze, aby zabrać parę butelek whiskey, tak więc polecił taksówkarzowi zatrzymać się pod apartamentowcem w którym mieszkał.
- No co ty? - udał zdziwienie, zerkając z udawaną paniką na Ophelię - a byłem święcie przekonany, że właśnie tu mieszkasz! Jesteś pewna? Może lepiej chodźmy sprawdzić. - pokiwał rozsądnie głową, złapał Bissette pod ramię, coby się nie wywaliła, i poprowadził ją do środka, a potem dalej, do windy. - Bo wiesz, ktoś mógł podmienić apartamentowce z zewnątrz, a mieszkania mogą być te same. - oparł się o ścianę windy, udając zadumę.

Ophelia Bissette - 2011-01-10, 00:17

- Nie rób ze mnie idiotki, Blackwell - fuknęła oburzona. - Nie mam pięciu lat i nie jestem aż tak pijana żebyś mógł sprzedawać mi bajeczki.
Mimo to, nim zdążyłaby jakkolwiek zaprotestować, już znajdowała się w windzie razem z Keithem i swobodnie osunęła się na ziemię. Tak przynajmniej świat mniej wirował i już nie było tak źle.
- Zamów mi taksówkę, wracam do siebie - powiedziała, zadzierając do góry głowę, żeby na niego spojrzeć.

Keith Blackwell - 2011-01-10, 00:23

- Dobra, dobra. - uniósł w górę ręce w geście kapitulacji, wznosząc przy tym oczy ku niebu. - Zamówię ci tę taksówkę. - powiedział, kiedy winda się zatrzymała na jego piętrze, i podszedł do Ophelii, podając jej rękę, żeby wstała - Do domu. - dodał, żeby nie było żadnych niejasności i żeby nie podejrzewała go o nic.
Ophelia Bissette - 2011-01-10, 00:30

Wiedziała, że duma dumą, ale sama nie wstanie, więc chwyciła go za dłoń i dopiero wtedy się uniosła, oczywiście chwiejąc przy tym. Na szczęście dość kurczowo złapała się ramion Blackwella, dzięki czemu nie upadła na ziemię, ani nie zatoczyła się na żadną ze stron.
Skinęła głową, w odpowiedzi, że jak najbardziej taksówka, która zawiezie ją do domu, odpowiada dziewczynie.
- Po co mnie tu w ogóle przywiozłeś? - mruknęła, bo wcześniej wspominał coś o imprezie. A może tylko jej się wydawało?

Keith Blackwell - 2011-01-10, 00:35

- Żebyś dostąpiła tego zaszczytu przekroczenia progu mieszkania Boga Seksu. - powiedział z rozbawieniem, używając jednego z przydomków które nadała mu NY Girl, i które mu się nawet spodobało. Wyszli z windy, stając przed drzwiami jego apartamentu, które otworzył kluczem, a potem zaprosił Ophelię gestem do środka.
Ophelia Bissette - 2011-01-10, 00:41

- Nie boisz się, że Królowa Śniegu wywoła śnieżycę? - zapytała, z krzywym uśmiechem i weszła do jego apartamentu, od progu pozbywając się szpilek przez które się się tak chwiała. Teraz chodzenie wydawało się dużo łatwiejsze i wszystko już się tak nie kręciło, jak wcześniej. - Nawet niezły masz tu porządek - mruknęła, bo po nim by się tego raczej nie spodziewała.
Keith Blackwell - 2011-01-10, 00:51

- Wbrew powszechnemu przekonaniu nie lubię bałaganu. - odparł, wchodząc w głąb mieszkania, by do plecaka zgarnąć z barku parę butelek Jacka Danielsa. Przy okazji włożył też do niego jakieś zioło, nawet nie wiedział jakie, bo Dane po prostu je tu zostawił ostatnim razem. Brunet często w swoim roztargnieniu miał w zwyczaju zostawiać tego typu rzeczy gdzie popadnie, z czego Keith nie raz korzystał. Przy okazji będąc w sypialni zmienił koszulkę na taką z logiem sex pistols, założył swoją ulubioną czarną desingerską marynarkę, podwijając jej rękawy, ale swój słomkowy kapelusz zostawił, bo mu pasował do imprezy nad basenem.
- Czemu nie chcesz iść na imprezę? - zapytał kiedy wrócił już do dziewczyny, unosząc przy tym jedną brew.

Ophelia Bissette - 2011-01-10, 00:59

Ona w tym czasie postanowiła zostać w holu i usiadła sobie na ziemi, trzymając w każdej ręce po jednym bucie i nie ruszając się z miejsca, kiedy on krzątał się po apartamencie. Wyjęła kwiat, który miała we włosach, więc opadły jej teraz na oczy, co niespecjalnie przeszkadzało dziewczynie.
- A po co mam tam iść? - zapytała, kiedy już przy niej stanął. - Mam na sobie idiotyczną hawajską sukienkę, kwiaty na szyi, w dodatku pewnie nie będę jutro pamiętała jak się nazywam. A na pewno nie będę, jeśli pójdę na tę twoją imprezę.

Keith Blackwell - 2011-01-10, 01:05

Stanął przed nią, opierając się o ścianę naprzeciwko, i patrzył na nią z wyrazem rozbawienia na twarzy.
- Bo właśnie to robią ludzie w naszym wieku. Imprezy, alkohol, narkotyki, seks. Pewnie widziałaś gdzieś na jakimś filmie, kiedy siedziałaś przed telewizorem z kotem na kolanach i robiłaś na drutach pokrowiec na papier toaletowy, czy co tam robią ludzie którzy nie chodzą na imprezy. - powiedział nieco drwiącym tonem, przy okazji wydobywając z kieszeni paczkę papierosów. Włożył jednego do ust i podpalił swoją zapalniczką zippo, spoglądając na blondynkę prowokującym spojrzeniem.

Ophelia Bissette - 2011-01-10, 01:10

- Nie, nie, nie - powiedziała, kręcąc nieco zbyt energicznie głową, bo znowu wszystko zaczęło jej wirować, więc jęknęła cicho. - Imprezy owszem, alkohol i seks owszem, narkotyki - niech ci będzie. Brakuje tylko umiaru, który ja mam, a ty pewnie nie. I, tak na marginesie, nie mam kota, tylko stado kotów. I to dla nich szyję ubranka na drutach - sprostowała żartując sobie. Wiedziała, że jest odrobinę inna niż Keith i inaczej patrzy na pewne rzeczy. Być może nie umiała się bawić, ale jej to nie przeszkadzało.
Keith Blackwell - 2011-01-10, 01:18

- Czyli jednak idziesz? Wiedziałem, że się zgodzisz! - powiedział rozentuzjazmowany specjalnie wyciągając całkiem odmienne wnioski ze słów dziewczyny, od tych, które zamierzała mu przekazać. Zaciągnął się jeszcze raz, przekładając papierosa do prawej dłoni, podczas gdy lewą - bo był leworęczny - podał Ophelii, żeby mogła wstać. I wbrew pozorom on również miał jakieś zasady moralne, których przestrzegał, jednak było ich bardzo mało, i w większości różniły się od zasad moralnych innych ludzi. Jego granice po prostu były bardzo przetarte, ledwo widoczne, ale wciąż.

Spadam, bo nie wstanę. Branoc!

Ophelia Bissette - 2011-01-10, 01:23

- A kto nakarmi moje koty? - zapytała, jakby faktycznie martwiła się o los swoich nieistniejących zwierzaków. Wsadziła jednego buta pod pachę i podała mu swoją dłoń, pozwalając sobie pomóc i po chwili stała już w pionie, na powrót trzymając w obu dłoniach obuwie. Kwiatek, o którym zapomniała, leżał gdzieś na podłodze. - Nawet nie myśl, że uda ci się mnie upić - stwierdziła (zupełnie jakby była całkowicie trzeźwa w tym momencie), wyciągając w jego kierunku rękę i jakby grożąc mu butem.
Keith Blackwell - 2011-01-10, 16:19

Niewzruszony jej groźbami po prostu zaciągnął się kolejny raz papierosem, wypełniając płuca trującą ale i zbawienną nikotyną i tak stał przed nią, z wyrazem zadumy na twarzy, jakby faktycznie zastanawiał się nad tym, czy upicie i tak już pijanej dziewczyny byłoby dla niego opłacalne. W końcu wypuścił powoli dym, nie przed siebie tylko w bok, bo to byłoby wysoce niekulturalne tak dmuchnąć dymem Ophelii w twarz, - tym bardziej, że miał zamiar pójść z nią na imprezę a to mogłoby ją tylko zniechęcić - i odezwał się żeby nie przeciągając dłużej milczenia.
- Nawet bym nie śmiał. - uśmiechnął się uroczo, jednak z czającą się w kącikach ust nutką szubrawstwa. - Idziemy?

Ophelia Bissette - 2011-01-10, 16:26

Mruknęła coś niezrozumiałego pod nosem w odpowiedzi. Ofelka dobrze wiedziała, że wręcz przeciwnie - śmiałby, jednak chwilowo nie była w stanie się nad tym zastanawiać ze względu na procenty krążące w organizmie.
Skinęła tylko głową i, zupełnie nie przejmując się założeniem butów, ruszyła w stronę wyjścia, wcześniej zabierając jego papierosa i zaciągając się nim. Co prawda to nie to samo co jej ukochane waniliowe slimy, ale to nie zmienia faktu, że miała ochotę zapalić.

Keith Blackwell - 2011-01-10, 16:32

Odprowadził ją wzrokiem do drzwi, rozbawione spojrzenie zatrzymując na jej bosych stopach, a potem, pokręciwszy lekko głową, wyszedł z apartamentu za nią, zamykając za sobą drzwi. On z kolei palił Marlboro czerwone, czasem jak miał kaprys palił też Black Devil'e czekoladowe, ale przez całe życie głowił się, jak kobiety mogą palić slimy. Przecież w nich w ogóle nie czuć nikotyny!
Ophelia Bissette - 2011-01-10, 16:43

Chodzenie boso okazało się prostsze, choć warto wspomnieć, że było jej dosyć chłodno. Mimo to ani myślała zakładać szpilek, były zdecydowanie bezpieczniejsze w jej rękach.
- To gdzie jedziemy? - zapytała zatrzymując się przed drzwiami windy i odwracając w jego stronę i wypuszczając dym z ust. Kiedy winda przyjechała, weszła do niej, czekając aż Keith odpowie na jej pytanie, w międzyczasie wypalając jego papierosa.
Zawartość nikotyny w slimach całkowicie jej wystarczała - wolała być wierna im, niż codziennie wypalać przykładowo taką paczkę Marlboro, które były zdecydowanie mocniejsze, a co za tym idzie, bardziej szkodliwe.

Keith Blackwell - 2011-01-11, 18:49

Ruszył zaraz za nią w kierunku windy, a że był facetem, to okropnym grzechem by było, gdyby przy okazji, kiedy tak już sobie za nią szedł, nie zatrzymał spojrzenia na jej pośladkach. Odwrócenie się dziewczyny przodem do niego skutecznie mu to przerwało, więc nolens volens, niechętnie wzrok podniósł do oczu dziewczyny.
- Kampus. Basen. Impreza. - powiedział powoli, po każdym wyrazie robiąc krótką przerwę, z uprzejmym uśmiechem przyklejonym do twarzy, jak gdyby tłumaczył coś komuś niepełnosprawnemu umysłowo. Albo pijanemu, jak Ophelia w tej chwili. Wszedł za nią do windy, nacisnął guzik z cyfrą '0' i pojechaali.

Ophelia Bissette - 2011-01-18, 20:48

Podejrzewam, że trzeźwa Ofelia też by uciekła. Obecny stan łączy ludzi i pokolenia, więc wytrzymywała z Keithem. Tak właściwie, w chwili obecnej nawet nie był tak strasznie irytujący i drażniący, a może to ona przymykała oko na te drobiazgi.
Pożegnała się z Charlotte, zerkając ostatni raz na Dane'a, który zdecydowanie wyglądał oszałamiająco z tą śliną cieknącą mu z kącika ust na policzek i potarganych włosach. Powróciła do opierania się o szybę i już otwierała usta żeby zacytować hasło Daleko jeszcze?, kiedy auto stanęła, a ona wyjrzała przez okno samochodu, lustrując dzielnicę, którą już przecież widziała.
- Budzimy go? - zapytała Keitha, kiwając głową w stronę śpiącego towarzysza; sama miała ochotę pójść w jego ślady, ale najpierw musi jakoś dotrzeć do apartamentu, w tej chwili nie było ważne czyjego. Później się będzie tym martwić.

Keith Blackwell - 2011-01-18, 21:28

Tak, gdyby Keith zapewne nie byłby na tyle zajęty jazdą samochodem i przyjrzałby się obślinionemu Dane'owi możecie być pewni, że z miejsca został by gejem, nie spojrzał już więcej na żadną dziewczynę i wybudował karbowanemu ołtarzyk na środku swojej sypialni. No, ale że wzrok miał skupiony na drodze to wszystkie nowojorskie dziewczęta mogą spać spokojnie i śnić o nim dalej. Zatrzymał samochód przed apartamentowcem w których ku uciesze wszystkich mieszkających w pobliżu niewiast miał okazję zamieszkiwać i zgasił silnik. Słysząc słowa Ophelii parsknął krótko śmiechem, jakby powiedziała coś bardzo zabawnego i zerknął na nią.
- Taak, życzę powodzenia. - rzucił z rozbawieniem, wychodząc z samochodu i trzaskając za sobą drzwiczkami. Śpiącego Johnsona nie obudziłaby nawet orkiestra dęta dająca koncert nad jego uchem. Następnie podszedł do tylnych drzwi i otworzył je, zawieszając sceptyczne spojrzenie na Dane'ie. Jakimś cudem wyciągnął karbowanego z samochodu, uważając, aby ten nie obślinił mu ciuchów, a następnie przerzucił go sobie przez ramię, przez chwilę o mało się nie wywalając pod jego ciężarem. Ale w końcu odzyskał równowagę, bo w końcu już nie raz targał nieprzytomnego Dane'a i skierował się w stronę budynku.

Ophelia Bissette - 2011-01-18, 21:44

Myślę, że można by nawet utworzyć nową religię skupiającą się wokół kultu Dane'a, coś jak Kościół Latającego Potwora Spaghetti, wystarczy tylko odrobinę przerobić nazwę.
Ofelka nie znała Dane'a, więc nie miała pojęcia, że nic nie jest w stanie go obudzić. Wzruszyła jedynie ramionami i wysiadła z auta, zamykając drzwi i patrząc na poczynania Keitha.
- Myślisz, że go poradzisz? Ty? - zapytała z lekko kpiącą miną dobrze interpretując jego zamiary. Nigdy nie uważała blondyna za osobę wybitnie umięśnioną czy silną, bo jej zdaniem nigdy nawet nie sprawiał takiego wrażenia. Dlatego widząc, że jednak mu się to udało, uniosła do góry brew i ruszyła chwiejnym krokiem za Keithem, sprawdzając czy nogi mu się nie uginają pod ciężarem bruneta i jednocześnie starając się nie zrobić sobie krzywdy po tym, jak popisowo potknęła się o krawężnik, niemal się przewracając.
Otworzyła drzwi apartamentowca i wcisnęła przycisk przywołujący windę, zaraz się do niej pakując i opierając o ścianę. Odruchowo spojrzała na swoje bose stopy, które wyglądały naprawdę nieciekawie i nic dziwnego, skoro cały wieczór paradowała bez butów. I wątpiła żeby Keith miał na zbyciu jakieś damskie obuwie, które mógłby jej pożyczyć.

Keith Blackwell - 2011-01-18, 22:25

Kościół Śliniącego Się Popaprańca Dane'a na pewno zyskałby masę wierzących, jednakże nie chcemy robić Bogu konkurencji, prawda? Wtedy wszystkie te staruszki wyszły by z kościołów i zaczęłyby się plątać po ulicach skutecznie uniemożliwiając wypatrzenie jakichś niewiast poniżej trzydziestki.
- Oczywiście, że go poradzę. - prychnął urażony tym niedopuszczalnym brakiem wiary w jego sprawność fizyczną. - Ale myślę, że z tobą mógłbym już mieć problem. - odciął się ze złośliwym uśmieszkiem, nie mogąc powstrzymać się przed tą uszczypliwością. Chociaż wcale nie uważał, żeby Ophelia była gruba. Bynajmniej, była raczej za chuda, przynajmniej w pewnych strategicznym miejscach, no ale... Kiedy już dotarli do windy bezceremonialnie rzucił Dane'a na podłogę. Kiedy dojechali już te kilka pięter w górę złapał go za nadgarstek i równie bezceremonialnie, nucąc coś sobie pod nosem, przewlókł parę metrów do drzwi. Otworzył je kluczem, kopnął żeby otworzyły się szerzej i dociągnął Johnsona do kanapy, kładąc go na niej,

Ophelia Bissette - 2011-01-18, 23:04

Staruszki już i tak wierzą w jednego popaprańca stawiając go ponad Boga i wychwalając pod niebiosy, więc taki Dane nie zrobiłby zbyt wielkiej różnicy. I, kto wie, może to właśnie niewiasty przed trzydziestką, przyciągnięte jego niewątpliwą aparycją, stałyby się nagle religijne. Choć religijność w tym przypadku miałaby zapewne nieco odmienne znaczenie.
- Będziesz miał problem, jeśli tego nie odwołasz - mruknęła pod nosem, łypiąc na niego zza potarganych blond włosów i skrzywiła się widząc jak Dane wylądował na ziemi dzięki swojemu przyjacielowi.
- Zrobisz mu krzywdę - powiedziała patrząc jak Keith ciągnie chłopaka po ziemi niczym zwłoki, a ten bardzo wczuł się w swoją rolę, bo nie zauważyła jakiejkolwiek reakcji na takie traktowanie, no cóż.
Zamknęła za nimi drzwi i podążyła za swoimi towarzyszami, poprawiając za dużą koszulkę zsuwającą się jej na jedno ramię.
- Gdzie tu jest łazienka? - zapytała, bo nie mogła wytrzymać czując mało zachęcający zapach swojej koszulki, a także widząc stopy. Koniecznie potrzebowała prysznica.

Dane Johnson - 2011-01-19, 17:14

| Ulica

Najpierw Keith posłużył się jego nową koszulką jako ochraniacza gładziutkich rączek przy wybijaniu szyby w pierwszym lepszym samochodzie, bo jakże pan czaruś mógłby się skaleczyć? A teraz używa jego ciała do polerowania podłogi w brudnym mieszkaniu? Przeruchał na śmierć sprzątaczkę, czy co? Jak mu nie wstyd żerować na nieprzytomnym przyjacielu! Gdyby tylko Johnson wiedział... Gdyby tylko nie spał i nie miał tak wyjebistego snu... Wyobrażaliście sobie kiedyś chmury o smaku lodów waniliowych i waty cukrowej.. a wśród nich siebie w towarzystwie rozanielonych, jak ich Bóg stworzył, pań, oblanych mleczną czekoladą? Zajmujących się tylko tobą? Tak moi drodzy, Dane znajdował się właśnie w takiej krainie... i było mu niezwykle dobrze... Taaak, jeszcze trochę niżej... - wymamrotał.

Charlotte Cooper - 2011-02-14, 20:47

Charlotte ostatnio wpada na genialne pomysły. Nie mowa tu o pomalowaniu swojego pokoju na czerwono, ale o wchodzeniu na najwyższe piętro wieżowca, zabierając ze sobą nieco smakołyków i zajadaniu się nimi siedząc samotnie po turecku. Takie spędzenie czasu zawsze jej się podobało. Ostatnio o dziwo bądź też nie, jak kto woli, wyszła z założenia, że mile spędza się wieczór w towarzystwie przystojnego blondyna. Tego dnia, akurat naszła ją ochota na uatrakcyjnienie sobie wieczoru. Bez zaproszenia weszła do mieszkania Keitha, rzucając na zimie skórzaną, brązową torbę i ruszając przed siebie w poszukiwaniu chłopaka.
-Keith!- krzyknęła, udając gruby ton głosu.
-Wybacz, że tak bez zaproszenia, ale rozładowała mi się komórka i tak jakoś wyszło- kroczyła po domu, rozglądając się po mijanych pomieszczeniach, ale wciąż nie mogąc dostrzec przyjaciela.

Keith Blackwell - 2011-02-14, 21:06

Keith - o dziwo! - nie wyszedł z sypialni zostawiając w niej jakąś seksowną, nagą dziewczynę, aby przywitać się z Szarlotką - bo wiecie, mimo, że był dupkiem to nie przedkładał dziewczyn na jedną noc nad przyjaciół - ale z kuchni. No, bo wiecie, próbował coś ugotować. To znaczy, całe życie nie odczuwał potrzeby, aby nauczyć się gotować, w końcu od czego są gosposie et cetera, albo te mega drogie restauracje dla snobów. Ale teraz coś go tchnęło. Tzn, nie macie czasem takiej ochoty, żeby coś ugotować? Keith właśnie taką ochotę miał, a poza tym, słyszał, że laski lecą na facetów umiejących gotować. Nie, żeby było mu to potrzebne, dziewczyny leciały na niego tak czy siak. Powracając do niespodziewanej wizyty Szarlotki, Keith wychylił się zza progu kuchni, trochę umazany sosem do spaghetti na policzku i uśmiechnął się na widok dziewczyny. Bo na początku się bał, że to mógłby być Dane.
- Skoro już tu jesteś, lepiej powiedz, że umiesz robić spaghetti. - oświadczył na przywitanie i machnął zapraszającym gestem drewnianą łyżką w stronę kuchni, z uroczym uśmiechem.

Charlotte Cooper - 2011-02-14, 21:17

Właśnie ten widok Szarlotkę zdziwił, że Keith nie wyszedł z sypialni, zakładając na siebie t-shirt i zostawiając w łóżku seksowną panienkę, lecz z kuchni w dodatku trzymający w dłoni magiczne berło (czyt. łyżkę).
Dziewczyna uprzednio wchodząc do kuchni, podeszła na chłopaka z zaciekawieniem wpatrując się w jego twarz, wytarła palcem wskazującym sos z policzka blondyna i zlizała go.
-Dobry- mruknęła, uśmiechając się radośnie w geście. Może faktycznie z Keith'a, byłby niezły kucharz. Zawsze coś może jej wykuchcić, kiedy ta łaskawie nie będzie chciała odwiedzić "restauracji dla snobów", nieprawdaż?
-Moje przebywanie w kuchni ogranicza się tylko do zrobienia sobie kanapek lub jajecznicy, ale dam radę- poklepała przyjaciela po ramieniu, po czym weszła do kuchni i od razu chwyciła za łyżeczkę, by znowu móc skosztować sosu.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group