Sasha McLaren - Salon

Sasha McLaren - 2010-12-02, 16:23
Temat postu: Salon



Sasha McLaren - 2010-12-04, 21:31

Szybko znaleźli się u S w apartamencie-Oj, na prawdę mi nie wybaczysz tego, że się nie zrozumieliśmy?-tym razem to ona zrobiła słodką minkę, bo go o nic nie podejrzewała, na prawdę. A nawet przekonywała samą siebie, że nawet jej to do głowy przyjść nie powinno-Napij się czegoś-skazała na dość ciekawy barek, obok kanapy-A ja postaram się być jak najszybciej gotowa-powiedziała i już zniknęła w garderobie.
David Marshall - 2010-12-04, 21:37

Usiadł na kanapie i rozejrzał się, nawet ciekawie się urządziła, mógłby się kłócić że jest dekoratorką wnętrz, ale cóż, nie będzie głośno niczego sugerować . - Nie spiesz się. Wątpię czy Ci wybaczę. - gdy już zniknęła przeciągnął się trochę, jakby zrobił to wcześniej to by było troszeczkę hmm pozbawione taktu czy jakoś tak, nie umiem nazwać.
Sasha McLaren - 2010-12-04, 21:41

-David...-mruknęła będąc już w innym pomieszczeniu. Jakoś średnio wierzyła w szczerość tych jego pretensji. Mimo, że kazał jej się nie śpieszyć, ona starała się być jak najszybciej gotowa. Chwilę jej zajęło skompletowanie stroju, a potem poprawienie makijażu i włosów. Pociągnęła oczy grubszą kreską, włosy zaplotła w niedbały warkocz.-Już-powiedziała po chwili prezentując się w jasnym gorsecie, który doskonale prezentował jej kształtne ciało. Co prawda nie miała figury modelki, za to miała ładne, krągłe piersi oraz biodra. Te drugie były podkreślone przez rozkloszowaną spódniczkę ze skóry. Cóż, Sasha to nie do końca była rockowa dziewczyna, ale od od czasu do czasu zamieniała się kameleona.
David Marshall - 2010-12-04, 21:47

- Łał. - pokiwał twierdząco głową, na znak że mu się podoba. Słowa z jego ust było trochę słabo słychać, było to jedynie powiedzenie pod nosem, wiec nawet lepiej żeby nie słyszała, bo wróci do refleksji które prowadziła w swojej głowie w kawiarni. - Jakbym dał Ci więcej czasu, zapewne by było szkoda wyciągać Cie na zewnątrz. - uśmiechnął się szeroko.
Sasha McLaren - 2010-12-04, 21:52

Dziewczyna taktownie nie skomentowała jego komentarza-Owszem, gdybyś dał mi więcej czasu, mogłabym wyglądać nieco lepiej-zaśmiała się, bo nie była do końca zadowolona z tego, co wybrała. Chwyciła po futerko, aby ubrać je, by nie zamarznąć w drodze do klubu.-To jak, idziemy?-zapytała malując usta bezbarwną pomadką jeszcze przed wyjściem. Spojrzała na chłopaka, czy się przypadkiem nie rozmyślił, lecz nie widziała najmniejszego powodu, aby tak się mogło stać. Nawet opierając się na jego słowach: nie wyglądała aż tak dobrze, aby nigdzie z nią nie wychodzić.
David Marshall - 2010-12-04, 22:03

Ale też szkoda żeby się zmarnowało to wszystko. Podszedł do niej i przyjrzał się jej przez ramię. - Wyglądasz cudownie, tylko czy Ci za zimno nie będzie. - uniósł zaczepnie brew do góry. Przeszedł po niej spojrzeniem, chociaż to bardziej w odbiciu w lustrze. Nie chciał być niemiły czy coś. - Tak serio to nie chce mi się iść. Ale szkoda żeby całe zawracanie Ci głowy poszło na marne. Pamiętaj że robie to dla Ciebie. - pokiwał głową z uśmiechem.
Sasha McLaren - 2010-12-04, 22:06

Dziewczyna spojrzała w jego oczy poprzez odbicie lustrzane.-Zmieniasz zdanie jaka jakaś baba-stwierdziła i zapięła suwak futerka, sztucznego oczywiście.-Idziemy, póki nie rozmyślę się i nie założę dżinsów i dużego, oversize'owego swetra-zaśmiała się i obróciła, lecz nie ruszyła z miejsca, bo na jej drodze stał David. Sasha miała wielką nadzieję, że nie zamarznie podczas podróży do i z klubu, lecz nic nie mówiła. Sama chciała się tak ubrać.
David Marshall - 2010-12-04, 22:14

- I co, wtedy nie pójdziemy? - uśmiechnął się kącikiem ust, uniósł lekko głowę do góry i stworzył swój słynny jakby polityczny profil myślący, trochę jak fake, bo politycy nie myślą. Jedynie co to potem się uśmiechnął. - Więc jaka ostateczna decyzja? - spojrzał w jej oczy i uniósł brew do góry, chciałby kiedyś ją zobaczyć w takim ołwersajzie, więc najdzie ją któregoś dnia bez zaproszenia.
Sasha McLaren - 2010-12-04, 22:17

-A pokazałbyś się ze mną na otwarciu klubu, który ma się stać najpopularniejszy w tym sezonie?-zaśmiała się. Ona sama z sobą by się nie pokazała, więc chyba odpowiedź chłopaka też była w miarę jasna-Idziemy, decyzja nie podlegała nawet wątpliwością, więc nie rozumiem, dlaczego mówisz, że ostateczna-stwierdziła i schowała carmexa do swojej torebki Chanel. Miała ich kilka, za to tą darzyła największą miłością.-Idziemy, David-zaśmiała się, bo chłopak jeszcze nie ruszył się z miejsca.
David Marshall - 2010-12-04, 22:19

- A czemu by nie? - wywrócił oczami z uśmiechem, była doprawdy niemożliwa czasem zdając takie pytania, bo opowiedz jest z góry jasna, jednak wie że jej wersja odpowiedzi jest całkiem inna od rzeczywistej. Po dłuższym zastanowieniu jednak wyszli, bo w końcu idzie tam dlatego żeby jej sie nie nudziło, on mógłby usiąść z paczką chipsów przy telewizorze.
Sasha McLaren - 2010-12-11, 13:00

Po spotkaniu już poza klubem fitness, złapali taksówkę i udali się do mieszkania Sashy. Dziewczyna wpuściła swojego towarzysza, zdjęła kurtkę, szalik powiesiła na wieszaku, aby wyschła, zanim nie wsadzi jej do szafy, aby był porządek. Zdjęła też ciepłe, zimowe buty. Może niebyła ubrana wyjątkowo szykownie, jednak z klasą i ciepło, bo zimowe wieczory na prawdę potrafią dać w kość. -Więc czego się napijesz? Kawy, herbaty? Jak herbaty to jakiej?-zapytała uśmiechając się. Mogła mu zaproponować jeszcze inne rzeczy jak soki, wino kakao i takie tam, jednak wiedziała, że choć to kobiety z reguły mają problem z podejmowaniem decyzji, u facetów też jest ciężko, jak pojawia się zbyt wiele możliwości, z których każda jest raczej dobra.
Adam Florrick - 2010-12-11, 13:26

Wszedł do mieszkania, a po przekroczeniu jego progu, od razu zdjął swoje buty. Nie chciał przecież jej nabrudzić nigdzie, ani nic takiego. Po zdjęciu obuwia przyszła pora na kurtkę. Powiesił ją w odpowiednim miejscu, po czym wszedł za Sashą do salonu. - Masz bardzo ładne mieszkanie. Sama urządzałaś? - spytał z czystej ciekawości, podchodząc do kanapy i następnie na niej siadając. - Jeśli można, to poprosiłbym o czarną kawę. - odpowiedział, nie zwracając większej uwagi na to, że było już późno. I tak do godziny, o której zazwyczaj kładł się spać, było jeszcze sporo czasu. Poza tym, po tym wyczerpującym treningu na siłowni potrzebował jakiegoś zastrzyku energii.
Sasha McLaren - 2010-12-11, 13:33

-Siadaj-pokazała mu na sofę. Ona w tym czasie zniknęła w kuchni, która była za plecami siedzącego. -Po części sama, po części katalogowe mieszkanie-stwierdziła, bo nie miała tyle czasu aby sama bawić się we wszelkie szczegóły tego jak mieszka. Nie było brzydko, więc nie było problemu. Po chwili przyszła z dużą filiżanką czarnej kawy, a w drugiej ręce trzymała zdobiony w róże, ceramiczny kubek ze swoją zieloną herbatą. Wróciła jeszcze po talerz z pokrojonymi na kawałki owocami, jedynie to mogła zaproponować jeśli chodzi o jakieś przekąski i cukier, bo nie wiedziała, czy chłopak słodzi.
Adam Florrick - 2010-12-11, 13:39

Usiadł, tak jak mu poleciła, po czym podążył za nią wzrokiem do kuchni. Gdy wróciła, odebrał od niej filiżankę z gorącą kawą. Opadł na oparcie sofy, wygodnie się rozsiadając. - W takim razie masz talent do łączenia swoich pomysł z katalogowymi. - stwierdził rozbawionym tonem głosu, rozglądając się po raz kolejny po mieszkaniu oraz czekając, aż kawa wystygnie na tyle, by mógł się jej napić.
Sasha McLaren - 2010-12-11, 13:44

-A dziękuję-stwierdziła siadając obok niego i podkulając nogi. Zawsze lubiła siadać z nogami pod brodą.-A Ty? Mieszkasz sam, w akademiku?-zapytała, skoro już tak rozmawiali o mieszkaniach. Adam chyba nie będzie miał problemu, jeśli Sasha go też zapyta, skoro on sam zadaje wiele pytań. Dziewczyna była trochę gadatliwa, więc nie miała najmniejszego problemu z tym, zwłaszcza, że to nie były trudne czy dyskretne pytania. Choć na takie pewnie też by odpowiedziała, bo nie czuła żadnego możliwego zagrożenia ze strony Adama. Albo był dobrym aktorem. Porozmawiali jeszcze sporo czasu, aż się zrobiło na prawdę późno. Wymienili się telefonami, z obietnicami, że jeszcze się spotkają, jeśli nie nastąpi to następnego wieczoru na imprezie, na którą oboje zamierzali pójść. Pożegnali się i Sasha po tym wszystkim poszła do siebie, aby się położyć.
Sasha McLaren - 2010-12-29, 22:46

Cóż, gdzie mogła być Sasha po tak udanej imprezie? Oczywiście, skrywała się, nie będąc gotową na spotkanie z wieloma, na prawdę wieloma ludźmi. Musiała być w pracy, gdzie udało jej się nie otrzymać zbyt wielu dziwnych spojrzeń, takich potępiających lub gratulujących. Z zajęć się jednak zerwała, nie mając nawet głowy do tego. Trochę przesadziła z alkoholem na sylwestrze i jak zwykle odchorowywała to kilka dni. Przebrała się z oficjalnego stroju w zwykłe legginsy i sweter, który nie był okazem piękności, ale zdobywał wiele nagród za wygodę i ciepło. Blondynka spieła włosy w koczek na czubku głowy, włączając telewizor i siadając wygodnie na kanapie, aby zająć czymś czas.
Lilly Morgan - 2010-12-29, 22:58

Lilly także urwała się z imprezy tuż po północy. Nie mogła powiedzieć, że była szczególnie udana. Wszyscy byli jacyś tacy niemrawi. No i potem ta bójka... Ale pierwsze imprezy z reguły są nieudane. Nawet Lilly, kiedy po raz pierwszy coś organizowała, odniosła kompletną klapę. Nie ważne jak wyglądał pierwszy raz. Ważne, czy miało się odwagę zorganizować jeszcze coś takiego. Morganówna miała nadzieję, że Sashy ta odwaga nie opuści.
Jeśli zaś chodzi o alkohol, no cóż, nie czarujmy się. Lilianka miała naprawdę mocną głowę i od szampana i whiskey tylko lekko szumiało jej w głowie. Nie będziemy się jednak rozwodzić nad tym jak to trudno było upić pannę Morgan, ale od razu przejdziemy do rzeczy. Otóż Lilly, po tym całym sylwestrze czuła się źle, bo ani razu nie widziała się z Sashą. Postanowiła więc ją odwiedzić. Bez uprzedzenia. Właśnie wysiadała z taksówki. Weszła do budynku i zapukała cicho do drzwi przyjaciółki.
- Sasha?

Sasha McLaren - 2010-12-29, 23:05

Choć pukanie było dość ciche, Sasha to słyszała. Niechętnie, bo niechętnie wstała, aby otworzyć drzwi-Lily...-powiedziała niepewnym głosem, bo szczerze mówiąc lekko zdziwił ją widok przyjaciółki. Sasha nie była bardzo pamiętliwa, także nie miała nawet ochoty zatrzasnąć Lily drzwi przed nosem. Otworzyła je w zamian szerzej, pozwalając dziewczynie bez problemu wejść do środka. Gdy obie były już we wnętrzu pokoju, McLaren puściła drzwi, aby same się zatrzasnęły i poszłą do salonu. -Co tam?-zapytała, aby nie tworzyć jakiejkolwiek ciszy, która mogłaby sprawiać wrażenie nieco niezręcznej, bo nie był powodu.
Lilly Morgan - 2010-12-29, 23:27

Widząc reakcję Sashy na jej osobę, Lilly nieco się odprężyła i natychmiast ruszyła do salonu. Bywała tu tak często, że czuła się niemal jak w domu. Usiadła na kanapie i założyła nogę na nogę.
- U mnie dobrze. Żadnego bólu głowy. - powiedziała szczerząc zęby w uśmiechu.
- A u ciebie? Lepiej? - spytała z pewną dozą nieśmiałości. Świetnie, teraz zamierzała bawić się we wrażliwą dziewczynę. Naprawdę super.

//aaaa!!! Wena mnie opuściła :(

Sasha McLaren - 2010-12-29, 23:34

-Lepiej będzie, jak Ophelia pozwoli ze sobą porozmawiać-powiedziała z rozbrajającą w pewnym stopniu szczerością. To było na prawdę ważne dla blondynki i tym się trapiła, bo nie dostała do tej pory odpowiedzi na swojego smsa. Sms, kolejna bardzo taktowna rzecz, ale podejrzewała, że gdyby Sasha już odważyła by się zadzwonić, modliłaby się tylko o to, aby poczta głosowa odebrała od niej wiadomość.-Mnie niestety, głowa trochę bolała-uśmiechnęła się delikatnie, może odrobinkę ironicznie. Ironia to nie jest mocna strona dziewczyny, także rzadko po nią sięgała, teraz nie mogła się jednak powstrzymać.
Lilly Morgan - 2010-12-29, 23:40

Lilly uniosła lekko jedną brew do góry.
- Coś się stało? Jak zawsze jestem niedoinformowana. - ostatnie słowa wymruczała cicho do siebie. No cóż, Lilly od zawsze była trochę nieogarnięta. Zawsze żyła w swoim świecie filmów i teatru. Raczej wątpiła, żeby to się kiedyś zmieniło. Chociaż dla przyjaciół zawsze miała czas.
- Widziałam. - odparła uśmiechając się lekko na wspomnienie Sashy ciągnącej whiskey z butelki.

//Żegnam się. Jutro będę :p

Sasha McLaren - 2010-12-29, 23:47

Sasha nieco zmarszczyła brwi. Czy Lily na prawdę ominęła ten fakt, że Ophelia się obraziła, żeby nie powiedzieć puściła foszka, Przecież chodziło o tą całą sprawę z Keithem, Lily była przy tym, ba, wywołała to całe zamieszanie, ale Sasha nie miała większych pretensji, to była jej wina. -Nie powiem, kim była ta osoba, która mnie upijała-stwierdziła, bo faktycznie, picie whisky z butelki to było zdecydowanie nie rzecz Sashy, za to jak bardzo to pasowało do Lily, no offcence, oczywiście, bo ona nic nie miała do zwyczajów swoich znajomych, dopóki oni nie przesadzali, a Lily jeszcze trochę do alkoholiczki, jeśli Sasha była dobrze poinformowana.
Lilly Morgan - 2010-12-30, 21:43

No tak, ale kiedy były w towarzystwie Lilly, Ophelia się nie obraziła. Zrobiła to dopiero wtedy, kiedy znalazła Sashę w łazience, a Lilianki przecież wtedy nie było. Owszem, widziała, że coś jest nie tak ale... No cóż, każdy widział, że panna Morgan jest dziwna. I nieogarnięta zarazem. Ale za to ją przecież wszyscy kochali, prawda? Już chciała coś powiedzieć, ale widząc wzrok przyjaciółki, zastygła z otwartymi ustami.
- Aaaa.... Dobra, już wiem. - powiedziała kiwając głową. Potem znów wyszczerzyła się w uśmiechu.
- No co. Na mnie to i tak nie działa, a wiesz, że nie lubię pić sama. - odparła, a potem lekko przygryzła dolną wargę. Spojrzała nieco zakłopotana na Sashę i blondynka musiała już wiedzieć, że Lilly chce porozmawiać o Keith'cie.

Sasha McLaren - 2010-12-30, 21:51

-Tak, wiem. Jeszcze jakiś czas i będę mogła Ci dorównać.-mruknęła, choć wcale nie miała na to ochoty, bo nie potrzebowała alkoholu do odczuwania zabawy, nawet na topienie smutków nie działał-Może.-dodała, aby Lilianka się nie rozochociła.
Owszem, Sasha zobaczyła pewien rodzaj spojrzenia, które nie było codziennym na twarzy panienki Morgan, lecz nie skojarzyła faktów, że ta będzie chciała przytoczyć temat tamtej feralnej nocy, bo skoro rozmowa o Keithie, to na pewno prędzej czy później ten aspekt tej znajomości zostanie poruszony. Nie możliwym będzie pominięcie go, niestety-Co?-zapytała wprost, czekając co Lily odpowie, a raczej o co zapyta.

Lilly Morgan - 2010-12-30, 22:08

Pfffff! Wcale nie chodziło o to, żeby Sasha mogła jej dorównać. Znaczy nie to, żeby nie mogła. Gdyby chciała, to Lilka bardzo chętnie się tym zajmie. Nie ma problemu. Teraz wzruszyła tylko ramionami.
- Musiałabyś pobrać lekcje u Johna. Znaczy, u ojca. Mojego. - powiedziała podciągając nogi na kanapę. Już dawno przestała mówić do ojca 'tato', więc nawet w rozmowie ze znajomymi mówiła o nim 'John'. Takie przyzwyczajenie. Kiedy Sasha się odezwała, Lilly niemal natychmiast wyprostowała się jak struna.
- Bo ja... Chciałabym porozmawiać z tobą o Blackwellu. Znaczy... Bo... Sasha ja widzę jak się męczysz i... Ty coś do niego czujesz prawda. - chciała zapytać, ale wyszło jej stwierdzenie. Niepotrzebne wydrążyła ten temat, ale chciała, żeby przyjaciółka z nią o tym porozmawiała.

Sasha McLaren - 2010-12-30, 22:14

Uśmiechnęła się, choć nie miała ochoty brać żadnych lekcji u nikogo jeśli chodzi o picie. Prędzej by się zjawiła, u kogoś, kto chciałby przekazać jej tajemną wiedzę jak wyjść z twarzą, po czymś takim, co jej się zdarzyło.
Gdy Lily wydukała to, co miała do powiedzenia spojrzała na nią niepewnie. Przełknęła ślinę i zaczęła bawić się łańcuszkiem, który wisiał na jej szyi. Na prawdę nie wiedziała co powiedzieć. Do ust lgnęło kłamstwo, że po prostu żałuje tego wybryku, lecz to było kłamstwo. Nie była jednak pewna, czy jest w stanie przyznać się do tego głośno, skoro nadal miała problemy z przyznaniem się do tego przed samą sobą.-Dlaczego... dlaczego tak sądzisz?-zapytała w końcu, nie widząc lepszej odpowiedzi w danym momencie. Zaczęła się tak zastanawiać, czy skoro zauważyła to Lily, możliwe było to, że ktoś inny to zauważył. Ktoś, kto zdecydowanie nie powinien.

Lilly Morgan - 2010-12-30, 22:25

W takim razie musi się udać pod inny adres, bo ani Lilly ani John, zapewne nie wiedzieliby, co jej poradzić.
Właśnie, wydukała. Jeszcze nigdy wcześniej nie zdarzyło się jej jąkać. Nigdy! No dobra, raz. Kiedy miała pięć lat i tak się denerwowała przed swoim pierwszym występem w przedszkolu, że zapomniała tekstu. Pani oczywiście jej podpowiadała, ale i tak wyszło z tego jedno wielkie dukanie.
Morganówna obserwowała uważnie reakcję Sashy i dopiero teraz zyskała pewność.
- Nie miałaś humoru w sylwestra, czyli po wspólnie spędzonej z nim nocy. Od razu chciałaś zmienić temat kiedy go poruszyłam. Płakałaś w łazience i nakrzyczałaś na mnie, gdy po raz drugi chciałam o nim porozmawiać. A teraz zamiast patrzeć na mnie, zaczęłaś bawić się swoim łańcuszkiem. No i widzę, że jesteś zakłopotana. - powiedziała i nachyliła się do przyjaciółki. Bardzo wątpiła, żeby Keith zauważył co się dzieje. W końcu był facetem, a w mniemaniu Lilly faceci byli do tego stopnia nierozumni, że wszystko trzeba było im tłumaczyć w prosty sposób.
- Sasha... Wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko.

Sasha McLaren - 2010-12-30, 22:31

Kogo jak kogo, ale Keitha o taką spostrzegawczość na pewno nie posądzała. -Wiem, Lily, wiem...-powiedziała unosząc głowę i spoglądając na przyjaciółkę. Łańcuszkiem jednak nie przestała się bawić, potrzebowała zajęcia, lecz zapewne tyle z tego wyjdzie, że zaraz zerwie ten cienki srebrny naszyjnik. -No może coś tam do niego czuję...-powiedziała niechętnie. Nie wiedziała, co ją ciągnęło do takich drani? Nawet drastyczna zmiana otoczenia nie pomogła, tu już załapała się na związek z Blackiem, który jednak nie był takim dupkiem, skoro potrafili rozmawiać i się nawet czasem zabawić wspólnie.-Wiem, że muszę sobie to jak najszybciej wybić z głowy, Blackwell na idealny materiał na drugą połówkę zdecydowanie nie wygląda...-przyznała rezolutnie, była tego świadoma od samego początku, ale serce nie sługa...
Lilly Morgan - 2010-12-30, 23:04

Lilly zauważyła, że jeszcze chwila i łańcuszek nie wytrzyma, więc delikatnie wyjęła go z dłoni Sashy. Słysząc 'coś tam', uniosła lekko jedną brew do góry, ale nie drążyła. Lilly także zawsze ciągnęło do niegrzecznych chłopców. Przed Sashą, to ona była dziewczyną Blacka. Jak na Jamesa, byli ze sobą dość długo, bo aż dwa miesiące. Lilly w sumie go nawet nie kochała. Silnie się zauroczyła, a pewnego dnia stwierdziła, że tylko go lubi i nie ma sensu żeby dalej razem byli. Do tego dochodzi kolekcja romansów ze złymi chłopcami... Nieważne. Pokiwała głową na słowa przyjaciółki.
- Wiedziałam, że jesteś mądra. Zapomnij o nim. W ogóle skończmy już ten temat, żebyś więcej o nim nie myślała. Chyba, że chcesz o nim jeszcze porozmawiać?

Sasha McLaren - 2010-12-30, 23:14

-Chciałabym, wierz mi-powiedziała, zostawiając naszyjnik już w spokoju. Co więcej, wsunęła go za materiał swetra, co by jej nie kusiło. Spojrzała na Lily, bo w sumie jak już poruszyły ten temat, to myślała, a raczej łudziła się, że panienka Morgan poradzi jej coś, powie coś pokrzepiającego. Niestety, samo stwierdzenie tego, co Sasha wiedziała, nie zadowoliło dziewczyny-Nie, skończmy ten temat, raz, na zawsze...-powiedziała, mówiąc dość pewnym głosem. Zdecydowanie nie chciała więcej rozmawiać na ten krępujący nią temat. Nikt normalny nie zakochuje się w Keithie, ba... nawet nie śpi z nim, a panienka McLaren zrobiła dwie rzeczy, i to w niekoniecznie prawidłowej kolejności. Najpierw się zakochała, potem przespała, bo w sumie pragnęła tego. Może nawet wierzyła, że będzie tą jedyną, której uda się złamać i zmienić Blackwella. Jakaś nagroda za głupotę i naiwność minionego roku powinna zdecydowanie wpaść w rączki blondynki.
Lilly Morgan - 2011-01-01, 19:48

Lilly popatrzyła na Sashę z lekkim uśmiechem. Wiedziała, że dziewczyna spodziewa się pocieszenia czy może rady, ale Lilka kompletnie się na tych sprawach nie znała. Nigdy jeszcze nie była w stu procentach zakochana. Owszem, miewała silne zauroczenia, jak każdy w jej wieku, ale nie można było nazwać tego zakochaniem, a tym bardziej miłością.
- Wiem, że nie tego się spodziewałaś, ale... Nie wiem co mam ci poradzić. Jedyne co mi przychodzi do głowy to tylko to, co sama już wiesz. - powiedziała, a potem pokręciła głową. Jak zwykle gadała same głupoty.
- Wszystko będzie dobrze. - dodała uśmiechając się pokrzepiająco. Tak naprawdę tylko tyle mogła jej od siebie dać. Zawsze mogła wyciągnąć ją na jakąś imprezę, ale wiedziała, że Sasha raczej nie będzie się do tego paliła. Chociaż...
- Co powiesz na małą rundkę po klubach? - spytała unosząc lekko jedną brew do góry.

Sasha McLaren - 2011-01-01, 19:54

-Właściwie...-powiedziała, zastanawiając się. Może wyjście do klubu to faktycznie nie taki zły pomysł. Może się rozerwie, zabawi, pozna kogoś? To chyba lepsze, niż siedzenie w czterech ścianach i usilne odpędzanie swoich myśli od pewnej grupy tematów. -No... mogę pójść...-zgodziła się, może nie ociekając entuzjazmem, ale odrobinę chęci można było zdecydowanie odczuć w jej głosie. Spojrzała tylko na siebie, bo zdecydowanie nie mogła się nigdzie pokazać w takim stroju. Na szczęście nie zajmie jej wiele czasu przygotowanie się do jakiegoś stanu, w którym będzie mogła się pokazać poza swoim domem.
Lilly Morgan - 2011-01-01, 21:32

Lilly niemal klasnęła w ręce na zgodę Sashy. Mimo iż przyjaciółka nie wykazywała zbytniego entuzjazmu, Lilly jakoś nie bardzo to przeszkadzało. Przekrzywiła głowę lekko w prawą stronę i przyjrzała się dziewczynie.
- Ale zdecydowanie musisz się przebrać. - powiedziała i jednocześnie spojrzała na siebie. Jej strój jeszcze przejdzie.
- Chodź. Idziemy się przebrać. - wstała z kanapy i pociągnęła przyjaciółkę w stronę jej obszernej garderoby.
//zt

Sasha McLaren - 2011-01-16, 20:58

Rzuciła niezbyt przyjazne spojrzenie mężczyźnie i poprowadziła do swojego mieszkania. Znalazła w torebce klucze i otworzyła mieszkanie.-Proszę, niech pan usiądzie i poczeka-wzruszyła ramionami. Zdjęła płaszczyk, rzucając go na oparcie fotela. Później się zajmie posprzątaniem tego. Wskazała na sofę, każąc mu się rozgościć. Zapewne trochę potrwa zanim ona się ogarnie, do tego stopnia, że nie będzie się wstydziła pokazać obcemu mężczyźnie. Jakby już teraz jej nie widział w opłakanym stanie. Skierowała się do sypialni, aby się ubrać i przemyć.
Victor Neithar - 2011-01-16, 21:08

Zignorował jej spojrzenie, bo i tak nie miał zamiaru odpuścić. Pokręcił tylko z politowaniem głową: kto to widział żeby dziewczyny się biły... Zresztą, nie wyglądała na taką, która rozpętywałaby bójki, ale pozory mylą.
Usiadł na kanapie, tak, jak mu poleciła i rozejrzał się po apartamencie dziewczyny, czekając aż ta pozbędzie się krwi i przebierze w coś suchego.

Sasha McLaren - 2011-01-16, 21:14

Wypraszam sobie, Sasha nie była prowodyrką, została podle sprowokowana i była w tym przypadku jak najbardziej ofiarą. Z resztą, skąd pewność, że to bójka, w której brały udział dziewczyny, a nie pomysł, że ktoś mógł napaść dziewczynę i powiedzmy ją zgwałcić?
Po jakimś czasie wyszła niechętnie, bo widziała się w lustrze i widziała, że wygląda co najmniej żałośnie. Ubrała się w legginsy i bluzę uniwersytetu kalifornijskiego, która była na nią dość za duża, bo należała do jej byłego. Nawet wciąż nim pachniała. W rękach miała pudełko z takimi rzeczami jak plastry, wata itp, bo sądziła, że to się może przydać. Dobrze, że Neithar był taki nieugięty, bo Sashy na sam widok krwi robiło się nieco słabo.

Victor Neithar - 2011-01-16, 21:25

Może i nie była, ale Victor przecież tego nie wiedział. A co do gwałtu, Victor śmiał twierdzić, że zgwałcona dziewczyna zachowywałaby się inaczej niż Sasha.
- Już? - zapytał kiedy wyszła odświeżona i wyglądająca nieco lepiej. - No, to teraz niech pani usiądzie, a ja... postaram się nie pogorszyć pani stanu - uśmiechnął się pokrzepiająco i wstał z kanapy, ściągając swoją kurtkę i odkładając ją na oparcie mebla.

Sasha McLaren - 2011-01-16, 21:28

-Rozumiem, że to pana pierwszy raz, tak?-powiedziała i usiadła wygodnie, podkładając sobie poduszkę pod plecy, bo zdecydowanie była obolała w tamtych miejscach.Wzięła głęboki oddech, co nie było najlepszym pomysłem i zamknęła oczy. Już zaczęła się denerwować, bo mimo, że to był tumanista, przepraszam, humanista, czuła się, jakby oddała się w ręce lekarza, a to była jej mała fobia.
Victor Neithar - 2011-01-16, 21:37

- Opatrywałem już kilka razy siebie, ale to było dawno - stwierdził z uśmiechem, bo jemu wtedy to nie bardzo wychodziło, ale teraz było co innego - pomagał jej, nie sobie. Wziął do ręki watę i wodę utlenioną, a później usiadł obok Sashy, unosząc jej głowę ku górze i delikatnie przecierając wacikiem zranione miejsca na twarzy.
- Pewnie trochę szczypie - zauważył, starając się sprawić jej jak najmniej bólu. - Co tak właściwie spowodowało, że wygląda pani tak, jak teraz, hm? Jeśli tak bardzo boi się pani mojego kolokwium, że chciała pani trafić do szpitala, wystarczyło ze mną porozmawiać... - uśmiechnął się pod nosem.

Sasha McLaren - 2011-01-16, 21:41

-Ała-wyrwała mu się, lecz sam ten gest bardziej ją zabolał, także powoli wróciła do pozycji, kiedy na widoku jej twarz. Zacisnęła mocniej oczy, a także dłoń, chowając ja w długim rękawie bluzy-Już mówiłam, nie boję się kolokwium.-powiedziała, nie rozumiejąc, czemu ten ma taką obsesję na punkcie swojego przedmiotu, jakiś sadysta i fetyszysta w jednym.-Wolałabym o tym nie rozmawiać, dobrze?-powiedziała, bo nie chciała się ani skarżyć, ani użalać nad sobą. No i nie była na tyle naiwna, aby pracownikowi uniwersytetu donosić o tej rozróbie, która się tam odbywała. Mimo wszystko, Sasha nie chciała odwetu, w którym Summer i Blair zostałby ukarane.
Victor Neithar - 2011-01-16, 21:50

Przysunął jej twarz bliżej i delikatnie przytrzymał za brodę, żeby mu więcej nie uciekała, a później kontynuował swoją pracę. Po chwili przykleił jej plaster na skroni i skupił się na oglądaniu nosa.
- To nie wygląda ciekawie, jestem pewien, że ktoś go pani złamał. I oczywiście nie musimy o tym rozmawiać. Jednak jeśli to była napaść, na pani miejscu zgłosiłbym się z tym na policję - stwierdził, zauważając rozcięcie na wardze. Pogrzebał chwilę w apteczce aż znalazł maść, która powinna pomóc w gojeniu i nim pomyślał, nabrał odrobinę specyfiku na palec, a później zerknął niepewnie na dziewczynę. - Mogę?
Nie każdy lubi jak obca osoba prawie wtyka mu palec do ust.

Sasha McLaren - 2011-01-16, 21:57

-No dobra-otworzyła oczy i zaraz nimi przewróciła. Czuła się, jakby rozmawiała z matką, ojcem, czy chociaż lekarzem przeszkolonym w zakresie opatrywania ofiar bójek i wypadków niewiadomego pochodzenia.-Nie, nic się nie stało.-stwierdziła. Zdecydowanie nie chciała iść na policję, nic z tego dobrego by nie wyszło. Gdy otrzymała wsparcie i pomoc ze strony mężczyzny, poczuła się dziwnie. Bo to chyba nie jest normalne, że ktoś obcy, kto na co dzień uczy cię o jakiś głupotach na wykładach, przejął się tobą bardziej niż ktokolwiek ze znajomych, którzy wszystko widzieli i obserwowali, pewnie robiąc między sobą zakłady o efekt końcowy. Po tych myślach, które przegalopowały jej przez umysł, łzy nadeszły jej do oczu, mimo, że Victor nie zrobił nic, co mogłoby ją zaboleć.
Victor Neithar - 2011-01-16, 22:03

- Właśnie widzę to nic - mruknął pod nosem i delikatnie dotknął palcem jej wargi, smarując ją specyfikiem o bliżej niezidentyfikowanym kolorze. Widząc łzy w oczach dziewczyny, pomyślał, że coś ją zabolało, więc natychmiast zabrał obydwie dłonie; jedną, którą nadal przytrzymywał jej twarz i drugą, którą rozsmarowywał maść.
- Zabolało? Przepraszam, nie chciałem - powiedział współczująco, bo był tym typem facetów, którzy nie mogą patrzeć kiedy kobieta płacze, bo ich serce momentalnie mięknie.

Sasha McLaren - 2011-01-16, 22:10

-Nie, to nic takiego...-powiedziała i zaraz się poprawiła-To znaczy tak, zabolało, ale trudno. Nie pana wina-stwierdziła i szybko otarła łzy z twarzy.-Już?-zapytała po chwili, aby dowiedzieć się, czy Neithar skończył już zabawę w pielęgniarkę i zostawi ją w spokoju. Nie, żeby dziewczyna była niewdzięczna, ale po prostu potrzebowała spokoju i samotności, a jeśli towarzystwa, to na pewno nie takiego, nie umniejszając mu w niczym, bo złego słowa nie mogła o nim powiedzieć i na pewno nigdy nie powie.
Victor Neithar - 2011-01-16, 22:16

- Już - powiedział uśmiechając się do dziewczyny ciepło i zaczął chować wszystko do apteczki. - Reszta ciała w jednym kawałku? Nic panią nie boli? Żebra, noga, ręka?
Spojrzał na nią, kiedy już zamknął wszystkie medykamenty, oczekując odpowiedzi. Po chwili zmarszczył brwi, zastanawiając się nad czymś.
- Mam nadzieję, że nie zrobił tego pani były chłopak, o którym pani mówiła - powiedział, bo wtedy w sumie wszystko układałoby się w jedną całość.

Sasha McLaren - 2011-01-16, 22:23

Zastanowiła się chwilę, czy powiedzieć prawdę, czy skłamać, by odpuścił sobie. W między czasie dostała smsa, na widok którego lekko się skrzywiła, odpisała i spojrzała na mężczyznę.-Boli, ale tylko trochę.-stwierdziła z westchnięciem, niech ma już tą szczerość i odwagę, o którą się ostatnio dopominał.-Nie, to nie on. Byłby wyrzuty sumienia, gdybym powiedziała, że to on, co?-uśmiechnęła się delikatnie. W życiu nie mogłaby być choć chwilę z kimś, kto byłby w stanie podnieść rękę na dziewczynę, nie mówiąc o doprowadzeniu jej do takiego stanu.
Victor Neithar - 2011-01-16, 22:28

- Być może by były - stwierdził i zlustrował ją poważnym spojrzeniem, nie do końca jej wierząc. Bo czy wtedy wszystko nie układałoby się w spójną całość? Ona nie chce się z nim zobaczyć, on ją w końcu znajduje i nie kończy się to dobrze. Nie tolerował damskich bokserów, sam obiłby takiemu buźkę bez chwili namysłu. - W takim razie, niech się pani ubiera. Wspominałem już, że zabieram panią na pogotowie - powiedział wstając i sięgając po swoją kurtkę.
Sasha McLaren - 2011-01-16, 22:31

-Nie, proszę, nie-powiedziała niczym małe dziecko. Tak jak małe dziecko, miała lęki przed lekarzami i na prawdę była w stanie zrobić wiele, aby uniknąć wizyt u lekarza.
Swoją drogą, to może dobrze, że Victor myśli, że to były chłopak ją tak załatwił? To znaczy dobrze, dla osób, które faktycznie do tego doprowadziły, a także i dla Sashy, bo nikt nie będzie czyhał na jej głowę w ramach wyrafinowanej zemsty.-Proszę? Jak jutro się będę źle czuć, to pójdę, na prawdę...-próbowała go przekonać, aby jej odpuścił.

Victor Neithar - 2011-01-16, 22:36

Mówiąc to, Sasha była dość... rozczulająca, prawdę mówiąc. Westchnął mimowolnie i usiadł na kanapie przed dziewczyną.
- Nie wnikam w to, kto pani to zrobił, skoro nie chce pani powiedzieć, ale musi panią obejrzeć lekarz. Koniecznie - ostatnie słowo powiedział z naciskiem. - I jakoś nie chce mi się wierzyć, że jutro sama pani pójdzie do szpitala - dodał, patrząc na nią z powątpiewaniem.

Sasha McLaren - 2011-01-16, 22:41

-Słusznie-mruknęła, bo na pewno by nie poszła, choćby nie wiadomo jak cierpiała.-Boje się szpitali, proszę, niech pan się śmieje-mruknęła, mówiąc to na głos. Musiał się już tego domyślić, po jej zachowaniu. Mimo to, nie sądziła, że to zmieni jego nastawienie, bo w głębi duszy wiedziała, że lepiej by było, gdyby ktoś ją obejrzał, przynajmniej dostanie jakieś leki przeciwbólowe, które podziałają.
Victor Neithar - 2011-01-16, 22:45

Naprawdę starał się zachować powagę. Nawet przybrał minę odpowiednią na pogrzeb najlepszego przyjaciela, ale po chwili nie wytrzymał i parsknął śmiechem.
- Przepraszam - powiedział, nadal rozbawiony. - Obiecuję, że będę panią cały czas trzymał za rękę. No, może niekoniecznie w czasie badania. - Zmarszczył brwi, bo nie sądził żeby dziewczyna chciała stać w bieliźnie przy swoim wykładowcy.

Sasha McLaren - 2011-01-16, 22:49

-Pozwoliłam-zauważyła, nie mogąc już puścić mu focha, po tym, jak stwierdziła, że może to zrobić.-Mimo wszystko, możemy ominąć tą przyjemność?-zapytała, licząc, że tym razem Victor okaże nieco serca i ją zrozumie. Jego trzymanie za rękę pewnie niewiele pomoże, całe życie rodzice się z niej nabijali, dając buzi, aby nie bolało itp, więc była wyczulona na takie akcje, aby ja tylko zmusić do wizyty w szpitalu.
Victor Neithar - 2011-01-16, 22:56

- Nawet gdybym bardzo chciał, nie możemy. Musi mieć pani zrobione prześwietlenie - stwierdził, patrząc na nią. - I nie do końca rozumiem czego się pani boi. Badań? Ludzi w białych kitlach?
On, chociaż był facetem, a to oni zwykle się wzbraniali przed wszelkimi lekarzami, nie miał takich problemów. Kiedy musiał iść na badania - szedł i tyle.

Sasha McLaren - 2011-01-16, 23:00

-Wszystkiego. Brzydzę się zapachem, nie lubię jak mnie ktoś bada...-zaczęła wymieniać, choć jednego, konkretnego powodu tak na prawdę nie było. Pewnie większość osób miało jakąś traumę, ona mimo wszystko nie miała czegoś takiego. -Czyli nie da się pan ubłagać?-zapytała robiąc smutną minkę przez wydęcie ust. To ją trochę zabolało, bo przecież miała tam rankę, którą chwilę wcześniej opatrywał Victor. Musiała przyznać że ta maść miała wyjątkowo paskudny smak.
Victor Neithar - 2011-01-16, 23:08

- Na badanie nic nie poradzę, niestety.. Ale może jest szansa, że w poczekalni usiądzie pani koło starszej kobiety, która wylała na siebie połowę flakonu perfum - powiedział z uśmiechem i pokręcił przecząco głową, w odpowiedzi na jej kolejne pytanie, a później kolejny raz wstał i podał jej rękę, żeby pomóc dziewczynie. Z tego co widział przy taksówce, odczuwała ból przy takich ruchach.
Sasha McLaren - 2011-01-16, 23:12

Zrezygnowana podała mu rękę, drugą pomagając sobie wstać. Chyba nie dało się nie zauważyć, że nie była zadowolona, ale nie miała siły oponować dłużej. Nie miała pojęcia, która jest godzina, ale było na pewno późno, więc nic dziwnego, że dziewczyna opadała z sił, w dość szybkim tempie. Nachyliła się aby wziąć kurtkę, a wtedy poczuła jak kręci się jej w głowie. Zacisnęła usta i udało jej się utrzymać pozycję pionową, tak, aby jej towarzysz niczego się nie domyślił.
Victor Neithar - 2011-01-16, 23:17

Faktycznie nic nie zauważył, tylko grzecznie czekał aż dziewczyna weźmie kurtkę, a on w tym czasie sprawdził wiadomości w komórce. Nie musiał martwić się tym, że jego żona czeka w domu, bo musiała jechać do Hiszpanii, do chorego ojca, a on niestety nie mógł sobie na to pozwolić teraz, kiedy miał na głowie kolokwia. Zresztą, jego przełożony niechętnie zgadzał się na dłuższe urlopy.
- Gotowa? - zapytał po chwili, kładąc dłoń na klamce drzwi wyjściowych.

Sasha McLaren - 2011-01-16, 23:22

-Tak, idę-powiedziała owijając szyję szalem i zakładajac wygodne, płaskie buty na nogi. Musiałaby być prawdziwą fashion victim, gdyby pomyślała o jakichkolwiek ładnych butach, które w zdecydowanej większości miały obcasy. Olała fakt też, że wygląda jak pięć nieszczęść, a zawsze starała się wyglądać co najmniej przyzwoicie. Wróciła się jeszcze po telefon leżący na stoliku i klucze, które rzuciła tam. Wyszła za nim, zamykając mieszkanie. Po wyjściu skierowali się do windy, gdzie dziewczyna momentalnie oparła się o ścianę, spoglądając na Neithara.
Victor Neithar - 2011-01-16, 23:28

Poczekał aż zamknie drzwi i wpuścił ją pierwszą do windy, obserwując jak zaraz oparła się o ścianę, co może byłoby naturalne, jednak nie w obecnej sytuacji i nie, kiedy widział, że dziewczyna się męczy.
- Na pewno wszystko w porządku? - zapytał podchodząc do niej i na wszelki wypadek łapiąc pod rękę, gdyby miała upaść na ziemię.

Sasha McLaren - 2011-01-16, 23:32

-Tak-odpowiedziała i momentalnie oderwała się od ścianki, co ją zabolało, ale była wstanie stać bez oparcia. Po chwili pokazowego utrzymywanie równowagi, znów się oparła, jednak nie na długo, bo dojechali na sam dół. Przy wyjściu, leciutko się potknęła, ale zaraz odzyskała pełna równowagę. Spojrzała na mężczyznę, czy łapią taksówkę, bo coś jej się obijało po główce, że ten gdy poprzednio znajdowali się przed budynkiem, wspominał coś o swoim samochodzie.
Victor Neithar - 2011-01-16, 23:37

Nawet gdyby nie odzyskała równowagi, Vic ją cały czas trzymał. Nie rozumiał dlaczego jedne kobiety udają wielkie, samodzielne bohaterki, a drugie przeginają w drugą stronę, robiąc się strasznie bezbronne.
Wyszli razem z apartamentowca, a później poprowadził dziewczynę do swojego samochodu, odjeżdżając w stronę szpitala.

Ophelia Bissette - 2011-01-24, 16:37

Ofelia posłusznie, choć niezbyt szybko, bo ból jej na to nie pozwalał, przebrała się w przywiezione ubrania, a później pozwoliła zabrać ze szpitala do domu Sashy, gdzie miała przez jakiś czas pomieszkiwać, bo przyjaciółka nie rozumiała, że blondynka najlepiej czułaby się we własnych czterech kątach.
Saszka zmyła się na uczelnię, od razu zabierając zwolnienie Ofelii, która już czuła, że nie zaliczy tego roku, choć - prawdę mówiąc - miała teraz większe zmartwienia.
W każdym razie, potrzebowała komórki, bo jej przepadła i całe szczęście niedaleko był salon z telefonami komórkowymi, więc wkrótce Ofelka cieszyła się nowym modelem i numerem telefonu, bo ten też przepadł. Wpisała do książki numer Shane'a i wysłała do niego smsa.

Sasha McLaren - 2011-01-25, 20:48

Choć gdy Sasha wychodziła z domu, była zmarnowana a w ciągu dnia robiła same męczące rzeczy, wróciła jakby miała wiatraczek w tyłku. Nie jej wina, że wściekłość jest takim paliwem napędowym! Po wejściu trzasnęła drzwiami, rzuciła torebkę na podłogę, choć nigdy tego nie robiła (w końcu to podobno przynosi pecha i problemy w utrzymaniu pieniędzy). Gdy się rozebrała, nie patrząc na nic, ani nikogo (przyzwyczajona już do tego, że mieszka sama), usiadła na fotelu, w pierwszym odruchu włączając telewizor, choć nawet nie miała ochoty patrzeć w niego. Tak sobie zapewniała "towarzystwo", gdy było jej wyjątkowo źle i samotnie.
Ophelia Bissette - 2011-01-25, 20:58

Kiedy Sasha była poza domem, Ofelia miała bardzo dużo czasu na zaniżanie swojej samooceny i poszerzanie pogardliwego stosunku do swojego ciała, jak i samej siebie. Ubrana w najbardziej wyciągnięty, duży dres jaki znalazła, chciała w nim po prostu zniknąć. Leżała na łóżku, w sypialni gościnnej i płakała, co ostatnio zdarzało jej się często, nawet nie zauważając w którym momencie zasnęła. Obudził ją huk zamykanych drzwi, więc otworzyła wystraszona oczy, w pierwszej chwili nie kojarząc gdzie jest i co się dzieje. Rzeczywistość wróciła do niej szybciej niż by chciała, a ona sama szybko przypomniała sobie gdzie jest i dlaczego.
Wstała niechętnie z łóżka i stanęła w drzwiach, patrząc na Sashę.
- Wszystko w porządku? - zapytała cicho i niepewnie.

Sasha McLaren - 2011-01-25, 21:02

Już miała otworzyć usta i puścić wiązankę swoich myśli na temat tego, ze jest w porządku tak jak zawsze w ostatnim czasie, czyli po prostu do dupy (aż się chce zacytować kawałek tekstu o granicach anonimowego autora, którą właśnie czytam "pocałuj mnie w dupę i jak gówno poczuj się/ bo ze wszystkich sił ja dzisiaj p** cię" tak życie mogłoby jej zaśpiewać). Jednak widząc stan w jakim Ophelia była, zrezygnowała, stwierdzając, że nie będzie zrzucać swoich błahych, dziecinnych problemów na dziewczynę, która ma swoje, znacznie poważniejsze. To ona powinna być wspierana, a nie wpierać.
Ophelia Bissette - 2011-01-25, 21:10

Kochanie, Ty lepiej sobie wiersze Poświatowskiej poczytaj, a nie rymy godne gimnazjalistów w bluzach JP.

Nie musiała nic mówić, Ofelia widziała, że coś się dzieje, nie trzeba było być medium żeby to stwierdzić.
Usiadła na kanapie, starając się uśmiechnąć do niej ciepło.
- Czyli że nie - stwierdziła, bo nie usłyszała żadnej odpowiedzi. - Mów co się dzieje.
Blondynka byłaby wniebowzięta gdyby choć na chwilę mogła się skupić na problemach kogoś innego, choć oczywiście niekoniecznie marzyła o tym, żeby były to problemy jej przyjaciółki.

Sasha McLaren - 2011-01-25, 21:18

To a) jest cytat jakiegoś zespołu, co się Karramba nazywa, b) wzięłam to z pracy studenta informatyki z 2008r, który w ludzki sposób tłumaczy zagadnienia matematyki, a raczej analizy <3

-Nie, w porządku, w porządku.-Dodała szybko, bo z tego wszystkiego zapomniała zaprzeczyć. Gdy zobaczyła ten uśmiech, poddała się. Stwierdziła, że powie co nieco, żeby ta dała jej spokój-Kojarzysz wykładowcę socjologii?-zapytała, mając na myśli swojego ulubieńca, oczywiście.-Byłam u niego, żeby dać mu twoje zwolnienie. Ten oczywiście zaczął się wtrącać do mojego życia, jakieś takie hobby ma. Od słowa, do słowa, wymsknęło mu się, jak to ja dziecinnie i naiwnie się zachowuję, a potem mam pretensje do życia. No to mu odpowiedziałam....-zamilkła na chwilę.-Że ktoś, kto zdradza żonę, nie jest najlepszym przykładem prawości.-skutków tego, chyba nie musiała tłumaczyć. W tej całej opowieści pominęła kilka ważnych wątków, ale blondynka na razie nic nie wiedziała o pomyśle wyjazdu do LA i nie chciała jej tego zdradzać. Sasha zadecydowała, ze na pewno nie nastąpi to zanim Ophelia stanie z powrotem na nogi.

Ophelia Bissette - 2011-01-25, 21:29

a) to jest cytat, srsly?! no nie gadaj!
b) ja zawsze wiedziałam, że Wy, studenci, macie coś z garem.

Musiała zastanowić się chwilę nad tym wykładowcą, ale po chwili powoli skinęła głową, mniej-więcej kojarząc faceta.
- Hm, niezbyt dobra riposta - stwierdziła, choć rozumiała, że kiedy Sasha to mówiła, była zdenerwowana i zapomniała, że rozmawia ze swoim wykładowcą. - Co ci odpowiedział? - zapytała z zainteresowaniem, bo podejrzewała, że jej przyjaciółka od tej pory może mieć trochę na pieńku z profesorem, jak bardzo wyluzowany by nie był.

Sasha McLaren - 2011-01-25, 21:35

Trochę? Chyba miała na prawdę przekichane, przynajmniej tak jej się wydawało, nawet jeśli przyjął przeprosiny przez e-maila (bo na razie bała się pokazać twarzą w twarz).-Że mam wyjść i że się nie dziwi że mnie nikt nie lubi-uśmiechnęła się ironicznie, bo może nieco innych słów użył, ale sens dalej pozostał taki sam. -Na szczęście i nieszczęście, mam już tylko egzamin u niego.-stwierdziła, ale raczej nie bała się, że z zawiścią ją obleje.
Ophelia Bissette - 2011-01-25, 21:40

Ofelia nie mogła nie zachichotać, kiedy usłyszała, co odpowiedział jej wykładowca.
- Zupełnie jak obrażone dziecko - stwierdziła, bo rzucone przez niego hasło wydawało jej się odrobinę dziecinne. - Jeśli napiszesz wszystko dobrze, nie ma prawa cię oblać, dobrze o tym wiesz. Nie wydaje mi się aż tak wredny, ale tak właściwie nieczęsto pojawiam się na jego wykładach.
Zamilkła na chwilę, patrząc w telewizor i jakąś głośną reklamę.
- Tak właściwie to co ma moje zwolnienie, do wtrącania się w twoje życie? Chyba nie pytał dlaczego nie pojawię się na uczelni? - Chciała sobie oszczędzić rozgłosu, choć i tak już niemal wszyscy wiedzieli co jej się przytrafiło; dlatego nie chciała się pokazywać na oczy swoim znajomym.

Sasha McLaren - 2011-01-25, 21:45

-Zdecydowanie, zwłaszcza, że on chwilę wcześniej sam się wtrącał w moje życie!-powiedziała coś na wytłumaczenie się, ale jego wtrącanie się było znacznie mniejszego kalibru. I nie było aż tak obraźliwe i niebezpieczne dla związku, mniejsza.-Twoje zwolnienie ma to do tego, że z jego powodu się tam pojawiłam-powiedziała pokrętnie.-No dobra, po tej całej... bójce na basenie...-zaczęła, nie wiedząc czemu, trudno jej było na ten temat mówić Ophelii, a co dopiero będzie, gdy dojdą do tego z Neitharem.-Spotkał mnie i pojechał do szpitala. Uważa, że musi się mną zaopiekować?-zapytała, bo w sumie, baaardzo naciągając, dało się to tak zakwalifikować.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 16:32

- Czekaj, czekaj, powoli - powiedziała, unosząc do góry rękę, bo musiała przetrawić pewne informacje. - Jak to cię spotkał, też był na tej imprezie?
Ofelia, prawdę mówiąc, niewiele pamiętała z tego, co tam robiła.
- Powiedziałaś mu, co się stało i kto ci to zrobił? - zapytała. Wydawało jej się, że jest baardzo niedoinformowana jeśli chodzi o życie jej przyjaciółki, którą przecież jakiś czas temu wykreśliła z tej listy.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 16:36

Westchnęła, bo chciała przejść tą całą rozmowę po łebkach, a tu wychodzi, że będą szczegółowo analizować wszystkie kroki dziewczyny, jakby szukali zbrodniarza.-Nie, nie był. Chyba by się tam nie pojawił, jako wykładowca.-zaczęła.-Spotkał mnie jak wysiadałam z taksówki, przed apartamentowcem. I nie, nie powiedziałam mu nic, choć chciał wiedzieć-stwierdziła. To nie Sasha skreśliła Ophelkę, tylko Ophelka Sashę. Albo równocześnie.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 16:49

Nikt nie mówił, że to Sasha skreśliła Ofelię, bo po wymianie tych smsów, blondynki już nie interesowało to, co ma jej do powiedzenia panienka McLaren.
- Nic dziwnego, nie na co dzień chodzisz poobijana - mruknęła pod nosem. - Może... hm, uważa się za ciebie odpowiedzialny odkąd zobaczył cię w takim stanie? Albo ma cię za osobę lekkomyślną, która sama nie potrafi się sobą zająć - dodała, mając nadzieję, że Sasha się na nią nie obrazi za te słowa, bo ona wcale tak nie sądziła.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 16:55

Spojrzała na Ophelię. To wcale nie było nowe dla niej, bo juz osłyszała kilka "miłych słów" o sobie, gdy rozmawiała z Victorem, na uczelni. -No właśnie. Mimo wszystko, nie upoważnia go to do tego, aby wtrącać się w moje życie!-powiedziała. -Uważa mnie za jakąś głupią, naiwną blondynkę, która nie potrafi sama nic zrobić i potrzebuje pomocy-powiedziała, bo nie podobało jej się to. Uważała się za samodzielną, w miarę rozważną dziewczynę, która nie potrzebuje doradcy życiowego. A już na pewno nie w postaci swojego wykładowcy.-A, ma mnie jeszcze za tchórza.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 17:08

- W takim razie pokaż mu, że się myli - powiedziała z ciepłym uśmiechem. - Że nie jesteś tchórzem, potrafisz sobie świetnie radzić i nie potrzebujesz jego pomocy.
Rozumiała Sashę, bo była typem człowieka, który nie lubi, kiedy ktoś wchodzi mu w życie z butami - ba, chyba nikt nie chronił tak swojej prywatności jak ona, tak naprawdę nie istniała na świecie osoba, która wiedziałaby o niej absolutnie wszystko co istotne.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 17:13

-Ale jak?-zapytała, bo na prawdę chciała to zrobić, a przy każdej kolejnej próbie tylko się ośmieszała po raz kolejny i to za każdym razem mocniej.-Przeprosiłam go, wytłumaczyłam czemu tak powiedziałam. Umówiłam się z nim, aby porozmawiać.-przyznała się, sądząc, że to dobry pomysł. Mogła przygotować się, opanować i nauczyć medytacji, aby wyjść na jakąś dalajlamę. Nie wiedziała, co z tego wyniknie, ale większego faux pas, to raczej nie popełni, musiałaby się wyjątkowo bardzo starać.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 17:27

- W takim razie, kiedy się już spotkacie... - Ofelia naprawdę nie wiedziała dlaczego jej tak zależy na opinii jej wykładowcy i dlaczego ma ochotę jeszcze go oglądać. - ...pokaż mu, że skoro się z nim spotkałaś, jednak nie tchórzysz. Hm, chociaż tak właściwie nie wiem dlaczego tak o tobie myśli - popatrzyła z zainteresowaniem na Sashę, oczekując odpowiedzi, nim zacznie ciąg dalszy swojego wykładu.
Sasha McLaren - 2011-01-26, 17:32

Sasha przeprosiła, bo uważała że powinna. Dlaczego zaproponowała spotkanie? Może właśnie dlatego, aby pokazać, że potrafi przyznać się do błędu i chciała mu coś udowodnić, a w głębi duszy potrzebowała tej rozmowy, a on wydawał się być, mądrym i inteligenty gościem, który jest godny zaufania.-Dlaczego? Uważa, że uciekam od odpowiedzialności-odpowiedziała po krótkim chrząknięciu. Łudziła się, że wytłumaczenie znaczenia słowa "tchórzyć" starczy Ophelii. Miała nadzieję, bo nie koniecznie chciała mówić, co się dzieje.

zw

Ophelia Bissette - 2011-01-26, 17:37

- A dlaczego tak uważa? - drążyła dalej, świdrując ją spojrzeniem chłodnych niebieskich oczu i skupiając się na wychwyceniu kłamstwa, gdyby miało ona nastąpić ze strony Sashy. Cóż, Ofelia czuła że coś się święci, a ona miała zamiar dotrzeć do sedna sprawy. Inaczej nie pomoże jej aż tak, jakby Sasha tego z pewnością chciała.
Sasha McLaren - 2011-01-26, 17:56

-A czy to ważne?-zapytała, widząc, że tak łatwo się nie zawiedzie. Z chęcią skłamałaby, ale gdyby teraz zrobiła coś takiego Ophelii, ta jej w życiu by nie wybaczyła. -No dobra, wpłynęło na to kilka rzeczy. Był świadkiem, jak próbowałam umknąć przed moim byłym z LA, nie chciałam zgłosić pobicia na policję...-zaczęła, spoglądając uważnie ba blondynkę. Miała nadzieję, że to już wystarczy Ophelii. Na prawdę, chciała oszczędzić jej nieco zmartwień związanych z jej wyjazdem, bo w sumie, to Sasha zaczęła się zastanawiać nad tym, po raz kolejny.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 18:02

- Ważne - powiedziała ze spokojem i wyłączyła telewizor, odkłądając pilot na stolik i patrząc z uwagą na Sashę. - Zamieniam się w słuch.
Obserwowała ją, kiedy odpowiadała na jej pytanie i zmarszczyła na chwilę nos.
- Twój były przyjechał do NY? No dobrze, do tego jeszcze wrócimy - powiedziała, bo trochę odbiegało to od tematu. Popatrzyła na nią łagodnie i taki też postarała się przybrać ton głosu. - Jakie wyciągnęłabyś wnioski, gdybym to ja postępowała tak, jak ty?

Sasha McLaren - 2011-01-26, 18:07

-A mam być twoją przyjaciółką, czy wykładowcą?-zapytała nieco złośliwie. Przecież, to co by sądziła, jako przyjaciółka, a to by sądziła gdyby to Ophelia, zdecydowanie się różni od tego, co by było, gdyby była obcą osobą.-Na jeden dzień-powiedziała, żeby zakończyć temat byłego, sporo już się na ten temat nasłuchała, starczy jej. W ogóle nie chciała na ten temat rozmawiać, ale widziała, że to nieco odpędziło Ophelię od jej brzydkich i złych myśli, więc postanowiła się poświęcić.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 18:21

- Wykładowcą, rzecz jasna - powiedziała, ignorując jej złośliwy ton. Nie miała ochoty na żadne złośliwostki, ironiczne wypowiedzi ani tego typu sprawy. - Z jego strony tak to może wyglądać, bo - jak już zauważyłaś - nie zna cię. A to, że mimo tego wyciąga pewne wnioski, to już chyba nie twoje zmartwienie?
Zignorowała wzmiankę o jednym dniu; do jej byłego chłopaka wróci później, jeśli nie zapomni o tej informacji.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 18:33

-Stwierdziłabym, że może masz powody, aby się tak zachować. Zapytałabym, czy może nie potrzebujesz pomocy, jeśli chodzi o pobicie, bo np wstyd ci się przyznać, albo ... boisz się, a co do byłego, kompletnie bym olała, bo związki potrafią być na prawdę skomplikowane.-powiedziała, dochodząc do wniosku, że zachowanie mężczyzny wcale nie było zdecydowanie inne, o zgrozo. Zachował się więc, jak przystało, no może nieco zbyt gadatliwy był. -Moje zmartwienie, bo się nimi ze mną dzieli. A te mi się zbytnio nie podobają.-stwierdziła, bo ona nie do końca potrafiła olać tego, co inni o niej sądzą.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 18:43

- Świetnie, a teraz przypomnij sobie o co on pytał - powiedziała z uśmiechem, chcąc żeby Sasha sama doszła do odpowiednich wniosków; do tego jej Ofelia potrzebna raczej nie była. - Myślisz, że dzielił się tym z tobą żeby zrobić ci przykrość? Czy może po prostu chciał pomóc, a ty odebrałaś to jako atak? - Czuła się w tej chwili jak psycholożka, ale chciała tylko pomóc przyjaciółce, nic więcej.
Sasha McLaren - 2011-01-26, 18:50

-Nie pamiętam. Sugerujesz, że dramatyzuję?-zapytała wcale nie ze złością, po prostu chciała sprawdzić, czy dobrze zrozumiała, do czego dążyła Ophelia. Zmarszczyła czoło, spoglądając na przyjaciółkę. Sasha wiedziała, że ta chciała dobrze, ale gdyby powiedziała, że Neithar jest nadopiekuńczy i uroił sobie problemy Sashy, dziewczyna nie miałaby nic przeciwko. Czasem warto usłyszeć to, co się chce chce usłyszeć, prawda?
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 19:00

Jasne, że warto. Jeśli tylko chce się żyć w zaślepieniu i bawić w uprzejmości, które niczego nie zmieniają - a co za tym idzie, nie rozwijają - warto, niewątpliwie.
- Sugeruję, że jesteś dla niego za surowa - powiedziała z ciepłym uśmiechem. - Co prawda dalej nie jestem pewna dlaczego tak go interesuje twoje życie osobiste, ale może faktycznie odkąd zobaczył cię pobitą, uznał, że przydałaby ci się opieka. W końcu pewnie wracałaś wtedy sama do domu - ostatnie zdanie dodała nieco ciszej, bo doskonale wiedziała, że powinna być wtedy przy niej. I doskonale wiedziała, że wtedy wszystko skończyłoby się inaczej...

Sasha McLaren - 2011-01-26, 19:09

-Wracałam sama, to racja. Jednak nie potrzebowałam pomocy, a ten się uparł.-stwierdziła, bo nie dość, że sądziła, że pomoc jej nie była potrzebna, to nie chciała nikogo widzieć, ani nie miała pretensji, że Ophelii przy niej nie było. Oczywiście, też wolałaby, aby Ophelia była wtedy przy niej, bo by nic jej się stało.-Nie jestem osobą, która potrzebuje opiekuna...-stwierdziła, bo choć nie pogardziłaby przyjacielem, czy chłopakiem, który by się nią opiekował, czy troszczył, to nie chciała tego od mężczyzny, którego musiała widywać na uczelni. Nie chciałaby też żeby wszyscy uważali ją za taką.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 19:17

- Uparł się, bo widział w jakim jesteś stanie - stwierdziła. Sama by się przejęła gdyby zobaczyła kogoś znajomego, który wyglądałby jak kupka nieszczęścia, a, szczerze mówiąc, Sasha pewnie nie ociekała seksem, kiedy już ją Neithar zobaczył. - Ja to wiem, ty to wiesz, on tego nie wie - wzruszyła ramionami.
Sasha McLaren - 2011-01-26, 19:24

-Przestań już go bronić-powiedziała z pretensją, ale i rozbawieniem w głosie. Na prawdę, dla każdego każdy aspekt zachowania mężczyzny był normalny, ale Sasha musiała być wyjątkiem, więc robiła z igły widły? Owszem, seksem wtedy nie ociekała, chyba że ktoś lubi pobite, ociekające krwią dziewczyny. -Ale się dowie. Moja w tym głowa-stwierdziła, że musi, po prostu musi mu się pokazać z jak najlepszej strony. Już dawno postanowiła zagrać mu na nosie i nauczyć się na jego egzamin tak, że nie było szans, aby nie postawił jej piątki, teraz chce mu pokazać, że w życiu poza drobnymi wypadkami (pech chciał, że on zawsze był tego świadkiem), radzi sobie na prawdę dobrze.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 19:29

- Nie bronię go! - powiedziała, samej się uśmiechając. Ofelka wcale nie była każdym. Ofelia była Ofelią i tego się trzymajmy.
- I to mi się podoba - stwierdziła, posyłając jej szerszy uśmiech, bo w końcu mówiła już jej, żeby pokazała profesorkowi, że się myli i nie zna Sashy tak, jak mu się wydaje, że zna. - W takim razie pisz do niego i umów się.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 19:32

-Wstępnie jesteśmy umówieni, musimy się tylko dogadać co do terminu.-stwierdziła, będąc zadowolona głównie z tego, że Ophelia się uśmiechnęła. To znaczyło dla niej dużo, bo ostatnio wcale tego nie widziała na twarzyczce Blondynki.-Myślisz, że jak upiekę muffiny w ramach przepraszam, to będzie przegięcie?-zapytała, musiała przecież pomyśleć, jak ona to zrobi, że pokaże swoją prawdziwą twarz, na dodatek z tego swojego lepszego profilu.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 19:49

- W takim razie na co czekasz? Umówcie się po egzaminie - powiedziała, zakładając za uch kosmyk włosów i siadając po turecku, z poduszką, na której oparła brodę. Zaśmiała się krótko, słysząc jej pytanie. - Może od razu zaproś go na kolację, po co się rozdrabniać.
Sądziła, że robienie z siebie kucharki specjalnie nie pokaże Neitharowi, że dziewczyna potrafi sobie radzić w życiu. W końcu nie chciał jej zaprosić do siebie na obiad.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 20:00

-Widzę, że wracasz do formy, język ci się wyostrza-zmrużyła oczy, spoglądając na dziewczynę. Sięgnęła do telefonu, aby wysłać maila mężczyźnie, nie miała innego kontaktu z nim. Gdy to zrobiła, spojrzała na Ophelkę-Skąd wiesz, czy nie spotkamy się na kolacji...-zaśmiała się-Aha, to co pisała NYGirl to nie prawda, wcale na niego nie lecę, w dodatku ma żonę!-sprostowała szybko, choć nie sądziła, że Ophelka nawet to przeczytała.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 20:07

Chciałaby wrócić do formy, oj chciała. Mimo to, zdawała sobie sprawę, że to niemożliwe z najbliższym czasie. I liczyła się z tym, że może wcale nie nastąpić.
- Nie wiem, co pisała NYGirl, ale idąc za starą zasadą, że tylko winny się tłumaczy... - uśmiechnęła się niewinnie w stronę przyjaciółki i stwierdziła, że niewygodnie jej się tak siedzi, więc bez skrępowania, położyła się na boku, twarzą odwróconą w stronę Saszki.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 20:15

-Nie tłumaczę się, tylko tłumaczę krowie na rowie-uśmiechnęła się szeroko. Oczywiście tą krową w słowach Sashy była jej przyjaciółka. Całe szczęście, że w salonie dziewczyny pałętało się mało rzeczy, bo blondynka, zwłaszcza odpoczywając w pozycji leżącej, nie za bardzo jak miała czym i jak rzucić w Sashkę za nazwanie jej krową. Jak wiadomo, kto się czubi, ten się lubi.-Mam coś dla ciebie-uśmiechnęła się, nie będąc już taką poddenerwowaną, jak w momencie, kiedy wróciła do domu. Dziewczyna byłą w księgarni po drodze i oprócz kilku czytadeł, aby Ophelia miała co robić, w tym małym stosiku była też książka, a raczej poradnik psychologa, jak można pomóc osobie, która przeszła coś takiego jak Ophelia. Sasha nie chciała się bawić w terapeutkę, ta książka była dla jej przyjaciółki. Chciała jej dać okazję, aby przeczytać to, skoro już uparła się, że nie porozmawia z nikim, kto się na tym zna.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 21:24

Oczywiście, że miała czym w nią rzucić! Nie zapominajmy, że w jej łapkach wylądowała poduszka, która wkrótce poleciała w stronę Saszki za to nazwanie ją krową.
- Co takiego? - zapytała z zainteresowaniem i uniosła się na łokciu, żeby rozejrzeć się po pomieszczeniu, czy przypadkiem Sasha nie zostawiła na widoku jakiegoś prezentu dla niej.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 21:30

-Au, niewdzięczna ty...-jęknęła, nie dając rady się uchylić od poduszki. Lekko nią oberwała, lecz nic wielkiego jej nie zrobiła.-Coś.-zaśmiała się i wstała, aby podejść do torebki. Wtedy sobie coś przypomniała.-Słuchaj... nie chcę zmuszać się do wspomnień... Nie pamiętasz nic, zanim obudziłaś się w szpitalu?-zapytała niepewnie, bo chciała dopytać się o tą kurtkę, która rzekomo należała do dziewczyny, a Sasha otrzymała w szpitalu. W między czasie wyjęła te książki i usiadła z powrotem na sofie, trzymając je na kolanach.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 21:38

Zaśmiała się krótko widząc i słysząc, że Saszka jednak oberwała poduszką, zaraz jednak uśmiech zastygł na jej ustach i wkrótce zniknął, kiedy zadała pytanie.
Dziewczyna na powrót położyła się i przymknęła oczy, nie odpowiadając od razu.
- Pamiętam... do pewnego momentu - odpowiedziała spokojnie, choć wspominanie ich nie było łatwe.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 21:44

-Nie musisz mi nic opowiadać. Chodzi mi ten moment... tuż przed tym, jak ktoś cię zabrał do szpitala, a po...-powiedziała niepewnie. Bardzo, ale to bardzo było jej żal dziewczyny i nie chciała zmuszać jej, do myślenia o tak traumatycznym wydarzeniu, To, o co chciała zapytać, mogło mieć jakis wpływ na tą całą sprawę. , aby wesprzeć dziewczynę, kucnęła obok niej, kładąc rękę na ramieniu.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 21:52

Pokręciła dość energicznie głową, nie otwierając oczu.
- Nie. Straciłam przytomność przed... - urwała, doskonale wiedząc, że Sasha się domyśli o co jej chodzi. Przypomniała sobie teraz jak wracała do domu, przypomniała sobie głosy mężczyzn, to co za nią krzyczeli, jak jeden do niej podbiegł...
Otworzyła oczy, nie chcąc się tym zadręczać przy Sashy i zmusiła się do bladego uśmiechu, który bardziej przypominał grymas.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 21:55

-Ci...Cicho-powiedziała delikatnie, chcąc znów ją uspokoić. W końcu to ona zmusiła ją do tych wspomnień. Nie miała nic złego na myśli, nie chciała sprawiać jej bólu-Przepraszam, nie powinnam była się o to pytać, nie chciałam cię zmartwić-przyznała szczerze. Wiedziała, że to zły pomysł.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 22:04

- Nic się nie stało - powiedziała spokojnie. - To nie jest coś, od czego się można uwolnić. Niektóre wspomnienia zostają.
Ofelia była szczęśliwa z jednego powodu: z tego, że facet, który ją objął był pijany i zachwiał się razem z nią, gdy zaczęła się szamotać. To uwolniło ją od dużo boleśniejszych wspomnień i większej rozsypki, niż ta, w której się znajdowała.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 22:09

-Ależ oczywiście, że da się uwolnić, skarbie...-powiedziała, bo na prawdę tak uważała. Jak nie w 100%, to chociaż częściowo.-Dobra, ale o tym porozmawiamy innym razem-uśmiechnęła się, bo wiedziała, że dla Ophelii to będzie jak słuchanie kazania od rodziców.-Spytałam cię o to, bo... W szpitalu mieli kurtkę, która raczej nie jest twoja. Znalazłam tam różne dziwne notatki...-stwierdziła wstając po tą kurtkę. Cały czas główkowała, kim może być jej właściciel. Miałą swoje podejrzenie, ale ono było na prawdę głupie i mało realne.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 22:18

Nie skomentowała słów Sashy, bo ona wiedziała swoje. A co do rodziców Ofelii... cóż, nadal nie wiedzieli co przydarzyło się jej córce. I w jej założeniu, nigdy nie mieli się dowiedzieć.
- Lekarka mówiła, że ktoś mnie znalazł i zadzwonił po pogotowie, a kiedy przyjechali, byłam okryta tą kurtką - powtórzyła to, co zapamiętała, siląc się na spokojny ton. - Nawet jej nie widziałam. Co to za notatki?

Sasha McLaren - 2011-01-26, 22:21

Dziewczyna usiadła obok Ophelii i pokazała karteczki, które znalazła w kieszeni. Były to małe kolorowe karteczki, albo strzępki jakiś kartek. Każda zawierała informacje typu "Skontaktować się z J zaraz po północy" "Nie zapomnij o tym co K zrobił", "dowiedz się, kto będzie wtedy w tym klubie" czy coś takiego. Pokazała je dziewczynie, będąc ciekawa, co ona wywnioskuje na ich temat. Sama nie wiedziała co o tym myśleć, kompletnie. Nie chciało jej się wierzyć w słowa NYGirl, że to jej kurtka, co pisała w notce, ale te karteczki by wskazywały na to.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 22:25

Wzięła od niej te kartki i zaczęła czytać wszystko po kolei.
- Dowiedz się kto będzie wtedy w klubie... - mruknęła pod nosem, bo ona nie zastanawiała się nad tym, czyja to była kurtka. Hasło "klub" przypomniało jej o strzelaninie, a komu zależałoby na tym, żeby wiedzieć kto tego wieczora będzie w klubie? - Kto to może być J.? - zapytała, biorąc do ręki kolejną kartkę.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 22:28

-J?-zapytała i zaczęła się zastanawiać.-Nie mam zielonego pojęcia.-Nie znam chyba nikogo o takim imieniu-powiedziała, choć oczywiście myślała o kimś, czyje imię zaczyna się na J. Tamtego chłopaka z bronią nie znała, nawet jeśli usłyszała jego imię, nie zapamiętała go. Nic dziwnego, w jakim ona stresie była wtedy.-Nie wiem, na prawdę. Co o tym sądzisz?-zapytała.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 22:37

- Myślę, że to naprawdę może być kurtka NYGirl - powiedziała, bo ona też przeczytała notkę. I osobiście znała trzy osoby, których imię zaczynało się na J. Jared, Juliet, James. Pytanie tylko o kogo chodziło. I czy w ogóle chodziło, o którekolwiek z nich, a nawet jeśli - co ich łączyło z NYG? - Ale nie musi - dodała po chwili, bo nie miały znaczących dowodów.
Sasha McLaren - 2011-01-26, 22:40

-Jay-przypomniała sobie kolejne imię, bo wcześniej musiała mieć zaćmę. Jakby się zastanowić, to pewnie by jeszcze kilka osób sobie przypomniała.-To raczej damska kurtka, więc Juliet odpada, bo przecież nie pisałaby o sobie... Ophelia, skup się. Na prawdę nie pamiętasz nic, z tamtego czasu?-zapytała. Gdyby obie odgadły kim jest na NYGirl, przy założeniu że to jest na prawdę jej kurtka, mogłoby być na prawdę ciekawie.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 22:45

- W takim razie, co robiłby facet w męskiej kurtce, skoro Juliet odpada? - zapytała, siadając na łóżku. - Jay... - mruknęła pod nosem. - Nie znam go, ale wygląda na kogoś, kto lubi wprowadzić trochę zamieszania.
Zamilkła na chwilę, zastanawiając się, co pamięta z tamtego czasu. Przeszedł ją nieprzyjemny dreszcz i na powrót zamknęła oczy.
- Pustka. Obudziłam się dopiero w szpitalu, ale wtedy nikogo już nie było - powiedziała, nie pamiętając nawet żeby odzyskała przytomność w karetce.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 22:49

-Facet w damskiej kurtce?-zapytała, bo nie rozumiała tego toku rozumowania ze strony dziewczyny. W końcu w Nowym Jorku musiało być o wiele więcej dziewczyn. Chwila, one źle myślały! To że coś pisało J, kompletnie nie świadczyło o tym, że właścicielka kurtki się tak nazywa, łatwo dały się podpuścić.-J to musi być jej wtyczka-powiedziała po chwili, bo to im niewiele dało. Brak płci, czyli mieli tysiące mozlwiości, w życiu do tego nie dojdą, kto to taki, konkretnie. W między czasie chwyciła telefon i lekko się uśmiechnęła, odpisując swojemu wykładowcy na maila.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 23:02

- "To raczej damska kurtka, więc Juliet odpada, bo przecież nie pisałaby o sobie" - rzuciła, cytując dziewczynę. Co automatycznie oznaczało, że każdy znany im J. również odpada, bo robiłby w damskiej kurtce?
- Wtyczka, no jasne - mruknęła bardziej do siebie niż do niej. - W takim razie, kto nadawałby się na wtyczkę NYG?
Już wiedziała, że nie nadaje się na detektywa. Mógł to być zarówno ktoś, o kim pisze całkiem sporo - dla niepoznaki, jak i ktoś, kto nie pojawia się w ogóle w notkach, bo nie prywatnie nie zna żadnego z nich. Po prostu wie gdzie i kiedy pojawić się w odpowiednim miejscu.

Sasha McLaren - 2011-01-26, 23:06

Sasha też nie nadawała się na detektywa, bo wychodziło im wszystko na opak.-No nieważne. Wtyczką mógłby być każdy. Choćby ja teraz, bo powiem coś komuś, a to okaże się donosem. Bez sensu-wzruszyła ramionami. Na odległość było widać, że to cały system, wiele ludzi jest w to zamieszanych, które pewnie nawet o tym nie wiedzą. Jedna osoba nigdy nie ogarnęłaby tego sama, to nie możliwe.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 23:22

- To NY, tu nikomu nie można ufać - stwierdziła Ofelia, bo taka była prawda. Nie wiedziały skąd NYG czerpała informacje i najprawdopodobniej nigdy się tego nie dowiedzą. Westchnęła, opierając się o oparcie kanapy. - Bez sensu - powtórzyła za Sashą, a kiedy sobie to uświadomiła, uśmiechnęła się pod nosem. - Jak tam Neithar? - zapytała, zmieniając temat i wskazując głową na jej telefon. Domyślała się, że to właśnie z wykładowcą mailuje.
Sasha McLaren - 2011-01-26, 23:26

Uśmiechnęła się, choć wcale nie wiązało się to z tym, że to właśnie z wykładowcą mailuje-Jest dość... zabawny. Próbuje mi właśnie wmówić, że od naszej rozmowy zależy jaką kostką będzie rzucać, aby ocenić moją pracę-powiedziała to, co ją najbardziej rozbawiło.-Dobra, wróćmy do tej niespodzianki dla ciebie-przypomniała sobie, widząc książki na stoliku-Wiem, że nie wychodzisz z domu, także kupiłam ci trochę rozrywki-zaśmiała się. Miała nadzieję, że nie urazi Ophelii tą książką napisaną przez psychologów.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 23:41

- Nie dziw się, jeśli to nie żart - powiedziała z uśmiechem, zaraz zerkając na książki leżące na stoliku, kiedy Sasha zmieniła temat. Wzięła jedną do ręki i już widząc tytuł, odłożyła na stolik. - Radzę sobie - rzuciła krótko, co miało jej zdaniem uciąć temat. Nie miała zamiaru czytać specjalistycznych książek. Zawsze radziła sobie sama, poradzi sobie i z tym.
Sasha McLaren - 2011-01-26, 23:44

-To twój wybór, wzięłam różne, nie wiedząc co lubisz czytać...-wybrnęła gładko, jednocześnie oznajmiając, że inne książki należą do tego gatunku. Uważała że dziewczyna robi niemądrze, ale nie chciała nic mówić.-Nie zdziwię się. Za to mało inteligentnie podsunęłam mu pomysł na kostkę, która zawsze wskazuje na niezaliczenie-zaśmiała się, już widząc
Sasha McLaren - 2011-01-26, 23:45

-To twój wybór, wzięłam różne, nie wiedząc co lubisz czytać...-wybrnęła gładko, jednocześnie oznajmiając, że inne książki należą do tego gatunku. Uważała że dziewczyna robi niemądrze, ale nie chciała nic mówić.-Nie zdziwię się. Za to mało inteligentnie podsunęłam mu pomysł na kostkę, która zawsze wskazuje na niezaliczenie-zaśmiała się, już widząc jaka jest reakcja przyszłych studentów, gdy obok wielkiej, czerwonej dwójki będzie napisane "Sponsored by Sasha McLaren". Zlinczują ją wtedy i nie będzie zmiłuj się.
Ophelia Bissette - 2011-01-26, 23:54

- Kłamiesz - powiedziała otwarcie. Wiedziała, że Sasha może się o nią martwić, ale ona już tak miała, że ze wszystkiego wychodziła samodzielnie. Zawsze. Tym razem nie miała zamiaru robić wyjątków, starczy, że siedziała na głowie Sashy. - Jeśli u niego nie zaliczę, będę wiedziała do kogo się zgłosić - rzuciła ze śmiechem, choć tak naprawdę jej studia wisiały na włosku. Nie wiedziała czy w ogóle wróci na nie w tym roku.
Sasha McLaren - 2011-01-27, 09:20

-Nie kłamię, na prawdę nie wiedziałam co lubisz czytać...-powiedziała, bo tu nie mogła zarzucić jej kłamstwa. A czy Ophelia na prawdę powinna robić Sashy wyrzuty, że ta się o nią martwi i chce jej pomóc? No błagam.-Tak, super. Wszyscy będą mieć o to do mnie pretensje. Jemu chyba o to chodziło-mruknęła. A jeśli Ophelia wyleci ze studiów, w co wątpiła, bo wiedziała, że Columbia jest pozytywnie nastawiona do studentów, nawet tych problematycznych, to blondynka może być pewna, że Neithar ją znienawidzi, więc niech nie rekrutuje się w następnym roku na żaden kierunek, który ma coś wspólnego ze sztuką bo jeszcze go spotka przez przypadek.
Ophelia Bissette - 2011-01-27, 16:07

- I przypadkiem pomyślałaś, że mam ochotę przeczytać porady jakiejś psycholog dotyczące pomocy osobie, która przeżyła gwałt - powiedziała dość cierpko, bo tego z pewnością czytać nie lubiła. - Rozumiem, że się o mnie martwisz, ale ja nie potrzebuję pomocy - skłamała, choć była święcie przekonana, że poradzi sobie sama. I zarazem pewna, że Sasha jej nie uwierzy; sama by sobie nie uwierzyła na jej miejscu.
Sasha McLaren - 2011-01-27, 16:30

-Ophelia, ale ty jesteś uparta. -mruknęła tylko i załamała ręce. Może to był marny argument, ale jaki celny. -No to nie czytaj, pomyślałam, że może aż tak znudzona jesteś, ze przeczytasz, stwierdzisz, że jest nieźle i odłożysz na bok-powiedziała, bo oczywiście nawet przez myśl jej nie przeszło, że z dziewczyną może być na tyle dobrze, że nie potrzebuje pomocy. Nie chciała tego mówić na głos, bo wiedziała, że nie ma nic wkurzającego.
Ophelia Bissette - 2011-01-27, 16:38

- Jestem - przyznała, nie kryjąc nutki dumy wyczuwalnej w głosie. Zawsze była uparta i nigdy nie wyszło jej z tego powodu coś tak złego, żeby mogła zmienić nastawienie i stać się potulną, uległą Ofelką, niczym plastelina dając się ugniatać w dłoniach i kształtować komuś innego swój charakter, manipulować swoim życiem. - I powinnaś się już do tego przyzwyczaić - dodała, unosząc nieznacznie kąciki ust.
Sasha McLaren - 2011-01-27, 16:47

A to, że była tak uparta, że nie mogła poprosić keitha chociaż o ubranie, a skończyło się tym, że z wiadomych powodów wylądowała w szpitalu a potem u Sashy.-Wiem, że jesteś uparta, wiem-powiedziała, przewracając oczami. No cóż, za chęć pomocy Sashka doczeka się tylko wyrzutów, że chce pomóc. Okej, w tej sytuacji nie zamierzała robić z tego problemu, choć możliwie, że w innym przypadku nie była by taka potulna i powiedziała co na ten temat myśli.-Idę się uczyć, bo mam jutro ten egzamin, a jako pomysłodawca kostki z samymi złymi ocenami, na mnie Neithar przetestuje ich pracę-zaśmiała się. Tak na prawdę nie wierzyła w te słowa, ale pouczyć się musiała.
Ophelia Bissette - 2011-01-27, 16:57

No tak. Keith, słuchaj, pożyczam sobie twoje spodnie, nie szkodzi, że są o jakieś pięć rozmiarów za duże. Aha, i biorę też buty!
I dobrze, że Sasha nie miała zamiaru na nią naciskać - nic dobrego by z tego z pewnością nie wyszło, a dziewczyny znowu by się zapewne pokłóciły. Dlatego też Ofelia z ulgą przyjęła informację, że Sasha idzie się uczyć i nie będzie jej wierciła dziury w brzuchu.
- Ucz się, ucz, chociaż ja skupiłabym się bardziej na wywarciu dobrego wrażenia, skoro o wszystkim i tak zadecydują kostki - powiedziała z uśmiechem i sięgnęła po pilota, chcąc znaleźć sobie jakieś zajęcie, kiedy Sasha będzie się uczyć.

Sasha McLaren - 2011-01-27, 17:04

-Tym się zajmę później-bo oczywiście chciała wywrzeć jak najlepsze wrażenie na nauczycielu. I dalej upierała się, że nic ją z nim nie łączy, ani nie myśli, że mogło być. Chciała pokazać, że jest samodzielną, niezależną młodą kobietą, która ma swoje życie pod kontrolą, a niekoniecznie "jestem taka... niezaspokojona, przeleć mnie". -Część z ubraniem się będzie prostsza i przyjemniejsza-stwierdziła, wiedząc już, co to za materiał, z którego będzie zdawać egzamin. Już się go raz nauczyła, także teraz musiała sobie go powtórzyć. Zmierzwiła dziewczynie włosy na czubku głowy i poszłą w stronę swojej sypialni.
Ophelia Bissette - 2011-01-27, 17:10

A kiedy Ofelia chciała byś samodzielną, niezależną młodą kobietą, zarzucano jej upartość! Może Neithar bardziej by ja zrozumiał...
- Dla niego też pewnie będzie przyjemniej patrzeć na ciebie, a nie sprawdzać pracę - powiedziała z uśmieszkiem i włączyła telewizor, kładąc się na łóżku i zaczynając skakać po różnych kanałach w poszukiwaniu czegoś ciekawego.

Shane McKay - 2011-02-02, 15:45

Nigdy nie był u Sashy i dlatego zdziwił go ogólny wygląd apartamentowca. Takich zadbanych i czystych budynków to tylko ze świeczką szukać. Ruszył do mieszkania znajomej, jednocześnie zastanawiając się nad tym, co go czeka. Parę razy w ciagu ostatniej doby zastanawiał się, czemu w ogóle zgodził się na lekcje tańca, skoro miał do tego dwie lewe nogi. No i, co oczywiste, który facet zgodziłby się na coś takiego, skoro porażka była niemal pewna? Zapewne wielu zrobiłoby to, by "wykorzystać okazję", ale on nie był z takich, co wykorzystują dziewczyny. Więc dlaczego?
Pokręcił głową, porzucając pomysł doszukiwania się jakieś sensownej odpowiedzi. Pewnie istniała jakaś istniała i oczywista, ale on nie mógł tego w tamtej chwili zrozumieć.
Stanął naprzeciwko drzwi mieszkania Sashy i zapukał dwa razy do drzwi. Włożył ręce do kieszeni skórzanej kurtki i czekał.

Ophelia Bissette - 2011-02-02, 15:51

Saszki oczywiście nie było, bo po co przesiadywać ze swoją przyjaciółką, która oglądała powtórki Przyjaciół i faszerowała się lodami truskawkowymi. Na szczęście był jeszcze Shane, któremu przecież obiecała lekcje tańca, co oznaczało brak nudy. Bała się tylko przekroczenia bariery dotykowej, co w jej wypadku było raczej zrozumiałe.
W każdym razie, kiedy usłyszała pukanie do drzwi, minutę później już je otwierała, witając nieśmiałym uśmiechem Shane'a.
- Wejdź - powiedziała, przesuwając się na bok, żeby faktycznie mógł to zrobić. Od pewnej chwili zastanawiała się, gdzie byłoby więcej miejsca - w salonie, który nie był zbyt dużym pomieszczeniem, czy w u niej w sypialni, gdzie wystarczyłoby przesunąć tylko fotele żeby znaleźć wystarczający kawałek podłogi do tańca. - Stwierdziłam, że skoro reklamujesz się jako kiepski tancerz, lepiej będzie cię zaprosić do Sashy. Jeśli coś stłuczesz, nie będzie mi żal.

Shane McKay - 2011-02-02, 16:02

Posłał jej przyjazny uśmiech, kiedy otworzyła drzwi. Widział, że jest trochę spięta, i od razu przyjął pozę inteligentnego głupka, żeby rozbawić dziewczynę. Jego uśmiech zmienił się na bardziej zadziorny i wszedł do środka.
- Dzięki - odparł, będąc już w salonie. W pomieszczeniu było nawet czyściej niż w holu na dole, co go jeszcze bardziej zdziwiło.
- Tobie nie będzie żal, co? Założę się, że Sasha będzie innego zdania, jak przez przypadek wybiję biodrem okno - odparł ironicznie, ściągając kurtkę i odwiązując zielony szalik. Odłożył rzeczy na czarną kanapę, pozostając w zwykłej czarnej bluzce z długimi rękami. Podciągnął materiał za łokcie i rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Nieźle - skomentował. Spojrzał na Ophelię. - To jak to robimy?

Ophelia Bissette - 2011-02-02, 16:11

Zaśmiała się na jego słowa i sięgnęła po pilota, wyłączając telewizor jednym przyciskiem.
- Boję spytać nauki jakiego tańca ode mnie oczekujesz, skoro chcesz wybijać biodrami okna... - powiedziała z uśmiechem i wzięła ze stolika płytę z muzyką, która nadawałaby się do tańczenia. - Doszłam do wniosku, że w mojej sypialni będzie więcej miejsca, niż tutaj. Wystarczy tylko przesunąć dwa fotele, tutaj lepiej nie ruszać kanapy, strach pomyśleć, co Sasha pod nią trzyma...
Ruszyła w stronę zamkniętych drzwi, za którymi znajdował się pokój, który zajęła. Utrzymany w spokojnych jasnych barwach, bez zbędnych mebli - idealnie pasujący do dziewczyny.
- Rozmawiałam z nią o tym, żeby nauczyć cię kankana... - zaczęła z rozbawieniem. - ...ale doszłam do wniosku, że zacznę od podstaw.

Shane McKay - 2011-02-02, 16:28

Udał poważne zamyślenie, nim odpowiedział na słowa dziewczyny.
- Hmm, bo ja wiem. Pewnie z rodzaju tych zakazanych - odparł, kontynuując rozeznanie w mieszkaniu. Nawet w jego domu rodzinnym nie było takiego porządku, a jego przybrana matka była z rodzaju tych pedantycznych, co polerują klamki ścierką.
Ruszył za dziewczyną, wsłuchując się w to co mówiła. Musiał przyznać, że miała barwę głosu bardzo przyjemną dla uczu. Aż nawet marnotractwem było, gdyby jej przerwał swoimi lekko zachrypniętymi słowami. Gdy wspomniała o kankanie, zaśmiał się głośno.
- Wierz mi, nie chciałabyś byś w pobliżu, kiedy zacząłbym wymachiwać nogą.
Stanął naprzeciwko niej, czekając na dalszy rozwój wydarzeń.

Sasha McLaren - 2011-02-05, 20:56

Po ciężkim dniu, Sasha wróciła do domu. Weszła do domu, zastanawiając się, czy zastanie Ophelię z kimś ciekawym, albo może zajętą czymś ciekawym. Nie zrobiła zbyt dużego hałasu wchodząc, po czym od razu skierowała się do salonu, bo chciała odpocząć, potrzebowała tego. Odruchowo zaczęła robić drobne porządki na stoliku, układając gazety w równą kupkę i piloty w rządek.
Ophelia Bissette - 2011-02-05, 21:06

Z kolei Ofelia, kiedy już wyszła spod prysznica, była w bardzo dobrym nastroju i nie zajmowała się niczym konstruktywnym. Kiedy już wysuszyła włosy i ubrała się, usiadła na dość szerokim parapecie w sypialni i włączyła sobie odgłosy szumiącego morza, które kojarzyły jej się z wczorajszym wieczorem. Paliła przy otwartym oknie wiedząc, że jej przyjaciółkę nie dręczy ten nałóg i nie chcąc za bardzo rozprowadzać dymu po mieszkaniu. Dopiero kiedy przymknęła okno, usłyszała jak ktoś krząta się w salonie, więc przyszła tam.
- Gdzie byłaś? - zapytała wesoło i usiadła na kanapie po turecku, patrząc na dziewczynę z zainteresowaniem.

Sasha McLaren - 2011-02-05, 21:13

-Wiesz, skarbie, niektórzy muszą pracować-zaśmiała się. Była zmęczona i w nie najlepszym nastroju. Wpłynęło na to zarówno spotkanie z Dane'm, jak i poprzedni wieczór. Ophelia nic o tym nie wiedziała, ale nie koniecznie chciała o tym w ogóle rozmawiać. Z drugiej strony, widziała znaczącą zmianę w zachowaniu Ophelii, o czym mogłaby rozmawiać, bo to było dla niej pocieszające. Martwiła się, że Ophelia tyle się ukrywa w domu.
Ophelia Bissette - 2011-02-05, 21:24

- A inni pilnować mieszkania - powiedziała jakby to było bardzo ważne zadanie, które jej przydzielono. Zauważyła, że Sasha nie tryska energią, więc postanowiła nie wnikać w to, czym zajmowała się dzisiejszego dnia. - Jednak nie wybierasz się do CP?
Zastanawiała się kilka razy czy nie powinna tam iść. W końcu nie może w nieskończoność omijać tego miejsca - będzie musiała się tam pojawić, prędzej czy później.

Sasha McLaren - 2011-02-05, 21:30

-Żeby nie uciekło za daleko, tak?-uśmiechnęłą się do blondynki. Nie miała do niej najmniejszych pretensji, ale uważała, że czas powoli wracać do normalnego życia, zwłaszcza, że ta się dość dobrze trzymała.-Nie, stwierdziłam, że to dość dobry pomysł, aby zostać w domku-powiedziała biorąc poduszkę i ją nieco przytulając do siebie. Często tak robiło, miała taki nawyk, aby ruszać poduszki, gdy te znajdowały się tylko w zasięgu jej rąk.
Ophelia Bissette - 2011-02-05, 21:37

- Żeby twoi wielbiciele za bardzo się nie dobijali do drzwi - powiedziała puszczając jej oczko. Zamyśliła się na chwilę, spoglądając w jakiś punkt za oknem, kiedy usłyszała słowa dziewczyny. - A ja zastanawiam się czy jednak nie wybrać się do CP - przeniosła niepewne spojrzenie na Sashę.
Wiedziała, że będą tam ludzie. Wiedziała też, że będzie alkohol, co oznaczało pijanych ludzi, którym mogą puścić w pewnym momencie hamulce, a ona zdecydowanie tego nie chciała.

Sasha McLaren - 2011-02-05, 21:41

-Jeśli chcesz, oczywiście pójdę z tobą-stwierdziła, bo to nie był dla niej wielki problem. Nawet jeśli, może się poświęcić dla przyjaciółki, w końcu to działanie w dobrym celu-Tak, jakby tych moich wielbicieli było tyyyylu-westchnęła. Od pewnego czasu na prawdę brakowało jej mężczyzny. Za dawnych, dobrych czasów miała stałego chłopaka i nie była tak na prawdę przywykła do bycia samotną i kolejnych zawodów miłosnych.
Ophelia Bissette - 2011-02-05, 21:49

- Dzięki, ale skoro naprawdę nie masz ochoty... - powiedziała uśmiechając się do niej nieznacznie. Chciała zacząć poprawnie funkcjonować, ale w stu procentach bezpiecznie czuła się tylko w ramionach Shane'a, o czym zdążyła się przekonać poprzedniego wieczora. - Jeszcze nie będziesz mogła się od nich odpędzić - uśmiechnęła się szerzej w stronę dziewczyny, bo naprawdę zasługiwała na wszystko, co najlepsze.
Sasha McLaren - 2011-02-05, 21:57

-Nie, na prawdę. Mogę wpaść tam na moment-stwierdziła wzruszając ramionami. Nie było to przecież nic wielkiego, żadne zdobycie Mt. Everestu czy coś takiego.-Nie pocieszaj mnie. Ci wszyscy nowojorscy faceci są do kitu... Za to ci z Kalifornii...-rozmarzyła się. Nie myślała już tak poważnie o wyjeździe, jednak wygląda na to, że lepiej by było, gdyby wyjechała i to już jakiś czas temu. O tym nie chciała jednak rozmawiać.
Ophelia Bissette - 2011-02-05, 22:11

- Nie skreślaj wszystkich nowojorczyków - powiedziała z uśmiechem, bo to że trafiała na samych dupków nie oznaczało, że wszyscy tacy są.
Westchnęła, chcąc wstać, kiedy odebrała smsa. Mimowolnie uśmiechnęła się pod nosem, kiedy zobaczyła od kogo.
- To Shane - zwróciła się w stronę Sashy. - Pyta czy wybieram się do CP...

Sasha McLaren - 2011-02-05, 22:14

-O, Shane-uśmiechnęła się. Nie sądziła, że on będzie w stanie tak rozweselić dziewczynę.-Nie krępuj się. Idź z nim, a nie z przyjaciółką..-powiedziała wcale nie ironicznie. W końcu Shane pewnie miał większą ochotę, aby się tam pojawić, niż Sasha. Ta zdecydowanie nie będzie miała pretensji z takiego obrotu spraw.-Skreślam, zawodzą mnie...-westchnęła.
Ophelia Bissette - 2011-02-05, 22:20

Nie chciała żeby tak zabrzmiało, ale Ofelia mimo wszystko nie poczuła się zbyt dobrze.
- Masz piętnaście minut żeby wziąć prysznic i ciepło się ubrać, a później idziesz ze mną i Shane'm do CP - powiedziała, bo ani myślała zostawiać samej przyjaciółki. - Piętnaście minut! - powtórzyła nim sama zniknęła w swojej sypialni żeby znaleźć ciepłe ubranie.

Sasha McLaren - 2011-02-05, 22:23

-Jak uważasz.-przewróciła oczami, bo najpierw Ophelka tak się broni, aby Sasha nie szła,a teraz ją popędza. Cóż miała zrobić, Sasha udała się do siebie, gdzie się odświeżyła i przebrała. Założyła na siebie sweter, bo wiedziała, że będzie zimno. Nie tak dawno temu wracała do domu. Wzięła płaszczyk ze sobą do ręki i wróciła do salonu.-Ha, jestem!-zaśmiała się, bo potrafiła się zebrać w trzy minuty, gdy tylko była taka potrzeba.
Ophelia Bissette - 2011-02-05, 22:35

Z kolei Ofelia przebrała się w dłuższy granatowy sweter, do tego wybrała kurtkę w podobnym kolorze i dżinsy, dobierając kilka dodatków w postaci bransoletek. Pojawiła się w salonie krótko po Sashy, chwilę szybciej wysyłając krótkiego smsa do Shane'a.
- W takim razie idziemy - zarządziła, próbując przekonać samą siebie, że to dobra decyzja i wyszła z apartamentu, a wkrótce z apartamentowca.

Ophelia Bissette - 2011-02-15, 23:24

Ofelia wróciła do domu, ale nie zastała w nim Victora i Sashy, co oznaczało tylko jedno. To ona była u niego. A dokładniej to u niej. Dziewczyna skrzywiła się nieznacznie, a później odebrała smsa od przyjaciółki i natychmiast na niego odpisałą, opadając na kanapę i postanawiając poczekać aż ta wróci do domu. I dopiero wtedy rozpętać małe piekło.
Sasha McLaren - 2011-02-15, 23:29

Po tym, jak Sasha wyszła od Victora, poszła do pracy, gdzie jej zeszło trochę czasu. Zmęczona wróciła do domu, nie wiedząc czego się może spodziewać. Miała dość ciężką torbę pełną ubrań Ophelii na ramieniu. Przeszła przez drzwi, zrzuciła buty, torebkę, torbę i spojrzała gdzie jest blondynka. Sasha osobiście była skołowana, bo nie wiedziała co sądzić o tym co zrobiła, co NYGirl napisała na ten temat i jak Ophelia na to zareaguje.-Hej....-powiedziała wchodząc niepewnie do salonu.
Ophelia Bissette - 2011-02-15, 23:47

Ofelia w międzyczasie przebrała się w coś wygodnego i zrobiła kanapki do jedzenia, czekając na Sashę. Kiedy usłyszała jak ta przekręca klucz w drzwiach, od razu odwróciła się w jej stronę, widząc jej niepewność wymalowaną na twarzy.
- W co ty się znowu pakujesz, możesz mi to wytłumaczyć? - zapytała, bo nie podobało jej się, że dziewczyna znowu komplikuje sobie życie.

Sasha McLaren - 2011-02-15, 23:55

Sasha usiadła na sofie, zanim zabrała się nawet za myślenie nad odpowiedzią. Czy Blondynka musiała na prawdę zadawać tak trudne pytania?-To nie jest takie proste, Oph...-powiedziała ze szczerością. Sama nie wiedziała, o co chodzi pomiędzy nimi. -Rozumiem, że już wszyscy wiedzą?-zapytała, choć chyba nie musiała, sama widziała notkę NYGirl. Sasha nieco bała się konsekwencji, ale z drugiej strony, uważała, że warto.
Ophelia Bissette - 2011-02-16, 00:06

Musiała. To i tak było łagodne pytanie, podjerzewała, że jej przyjaciółka może się spotkać z dużą ilością plotek na uczelni i nieprzyjemnymi tekstami, a to jej znacząco utrudni życie.
- Domyślam się - mruknęła pod nosem. - Wszyscy, którzy czytają notki NYGirl. Co za tym idzie, nie wie chyba tylko Shane.
Pokręciła głową z dezaprobatą i popatrzyła na Sashę w milczeniu.
- Co ci strzeliło do głowy? To twój wykładowca, Sasha, przecież wiesz, że nie powinniście wylądować razem w łóżku. W dodatku ma żonę!

Sasha McLaren - 2011-02-16, 00:15

Plotki jej na prawdę nie obchodziły. Przejmowała się raczej tym, co władze uczelni powiedzą na te plotki.-Wiem, że nie powinniśmy. Ale stało się...-powiedziała niezbyt błyskotliwie.-Coś nas ciągnęło do siebie, od samego początku. To nie był zwykły numerek...-stwierdziła, bo przecież między nimi nie chodziło tylko o seks. Ten wspólnie spędzony czas po wiele pokazał...-Ma żonę, ale się rozeszli...-mruknęła. Wiedziała, że to nie w porządku, bo nawet gdy się rozeszli, wciąż byli małżeństwem i istniała jakiś cień szansy, że mogą do siebie wrócić.
Ophelia Bissette - 2011-02-16, 00:29

- I właśnie wtedy, gdy zaczęło cię do niego ciągnąć, powinnaś się jak najszybciej odizolować! Przecież nie możesz romansować ze swoim wykładowcą, Sasha! - powiedziała, choć rozumiała, że jej przyjaciółka może potrzebować bliskości mężczyzny po tym jak potraktował ją Keith, a ona coś do niego czuła. Tylko dlaczego pakowała się do łóżka akurat Neitharowi? - Tak? Mają rozwód? Przecież dobrze wiesz, że to może być tylko chwilowy kryzys... Chcesz być tą drugą? A nie, trzecią, przecież druga jest Blair.
Sasha McLaren - 2011-02-16, 00:34

-Trzeba nie było mnie wysyłać do mieszkania...-powiedziała nie z wyrzutem. Gdyby tam nie poszła, wszystko byłoby inne. Może faktycznie coś w tym było, że poleciała na pierwszego lepszego, który okaże jej trochę ciepła, zainteresowania i nie zostawi zaraz po przespaniu się, ale pod żadnym pozorem nie traktowała Victora jako nagrodę pocieszenia!-Nie bądź ironiczna...-poprosiła, bo taki komentarz ją zabolał. Poczuła się jak pchła, która skacze od łóżka do łóżka, a jasne było, że ona na prawdę taka nie była.
Ophelia Bissette - 2011-02-16, 00:49

- Prosiłam tylko żebyś przyniosła moje rzeczy, nie uprawiała seks w moim łóżku - powiedziała, bo to nie jej wina, że uległa Victorowi i z pewnością nie da sobie tego wmówić.
Westchnęła cicho i przysunęła się do niej ujmując dłoń dziewczyny.
- Wiesz, że z tego nie może wyjść nic dobrego - powiedziała cicho i popatrzyła na nią ze smutkiem. Jasne było, że chciała dla niej jak najlepiej i naprawdę skakałaby z radości gdyby tylko Sasha znalazła sobie faceta, który będzie dla niej tak cudowny jak Shane dla Ofelii. Tylko dlaczego ona zawsze wybierała tych niewłaściwych?

Sasha McLaren - 2011-02-16, 00:55

-Wiem, Ophelia, wiem. Łudzę się, że coś z tego wyjdzie...-powiedziała ukrywając twarz w dłoniach. Sama z chęcią związałaby się z dobrym chłopakiem, który byłby dla niej miły, wyrozumiały. Widać żaden taki nie był nią nawet w najmniejszym stopniu zainteresowany i musiała się zadowolić nieodpowiednimi dla niej. Co zrobić. Dość smutnym wzrokiem spojrzała na Ophelię. Ciekawe, czy jest w ogóle sens przeprowadzenia tej rozmowy, czy nie skończy się na tym jednym razie i ich relacje wrócą to poprawnych, to znaczy nie przyznawaniu że się znają nawzajem.
Ophelia Bissette - 2011-02-16, 01:06

Przytuliła ją do siebie i pogłaskała po włosach. Chciałaby jej powiedzieć, że wyjdzie, ale wiedziała, że tak się nie stanie. W dodatku gdyby się stało, chyba byłoby jeszcze gorzej.
Miała nadzieję, że Sasha w końcu znajdzie odpowiedniego faceta - ba, miała zamiar jej w tym pomóc jeśli zajdzie taka potrzeba, choć nie czuła się zbyt komfortowo w towarzystwie facetów ostatnimi czasu. Wyjątkiem był Shane.
- Wszystko będzie dobrze - powiedziała cicho.

Sasha McLaren - 2011-02-16, 01:12

Gdy blondynka próbowała ją pocieszyć i uspokoić, Sasha tylko pokręciła głową. Faktycznie, to było strasznie głupie co zrobiła, poza tym nie miało najmniejszej przyszłości. Nie chciała wierzyć nawet w swoje myśli, bo nie sądziła, ze i tak będzie umiała się podporządkować. Na prawdę, czemu nie mogłoby jej coś raz wyjść w tym cholernym nowym jorku?
Ophelia Bissette - 2011-02-16, 01:23

W końcu coś musi wyjść, w końcu nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Po prostu Sasha powinna trochę częściej kierować się rozumem, a nie uczuciami.
- Zrobię ci herbatę, hm? - zaproponowała odsuwając się od niej i uśmiechając ciepło. - Do tego upiekę ciasteczka... No, chyba że wolisz pozabijać trochę zombie na playstation, mogę porozmawiać z Shane'm - dodała żartobliwie żeby ją trochę rozweselić.

Sasha McLaren - 2011-02-16, 01:30

-Proszę, tylko żadnego zombie-uśmiechnęła się. W jej oczach zaczęły się zbierać łzy bezsilności, ale opanowała je.-Nie musisz piec dla mnie...-powiedziała, bo nie potrzebowała aż tak specjalnego traktowania. Nawet Sasha nie miała takich pomysłów, gdy Ophelia się u niej kurowała, więc Bissette musiała mieć na prawdę złe mniemanie o sytuacji Sashy. Ta powinna sobie poradzić. Trochę to będzie trudne, bolesne, znowu jej serce złamie, ale może nie zabije.
Ophelia Bissette - 2011-02-16, 01:36

- Gardzisz moimi ciasteczkami? - zapytała udając oburzenie, choć uśmiechnęła się przy tym szeroko. - Nawet nie wiesz jaką propozycję odrzucasz!
Ofelia nie piekła w beznadziejnych sytuacjach. Piekła, kiedy miała ochotę, chciała sprawić komuś przyjemność, albo po prostu go pocieszyć. Słodkości były dobre niemal na wszystko, a przynajmniej choć odrobinkę osładzały życie.

Sasha McLaren - 2011-02-16, 01:43

-Możesz upiec, jeśli tak bardzo ci zależy-przewróciła oczami, nie chciała sprawiać przykrości dziewczynie.-Ophelia...-zaczęła niepewnie.-Idziecie z Shane'm na bal walentynkowy?-zapytała. Sasha teraz była niemal pewna że się tam nie pokaże. Bez partnera, z złą reputacją... Z resztą, tam pewnie będzie Victor, a jego nie mogła i nie chciała spotkać. Zwłaszcza w takim miejscu.
Ophelia Bissette - 2011-02-16, 01:52

- Teraz marudzisz, zobaczymy co będzie jak się zaczną piec! - powiedziała i pokręciłą głową z udawaną dezaprobatą, bo co jak co, ale ciasta były jej specjalnością, o. - Hm, podejrzewam, że Shane nie wie nic o żadnym balu. W każdym razie, nie rozmawialiśmy o tym. Czemu pytasz?
Ofelka zawsze mogła zorganizować casting na partnera dla Saszki i była przekonana, że gdyby faktycznie skusił ją ten pomysł, pojawiłoby się sporo chętnych.

Sasha McLaren - 2011-02-16, 14:22

-Zobaczymy-uśmiechnęła się łagodnie, bo szczerze mówiąc nie miała wielkiej ochoty na słodkości, ale na pewno nimi nie pogardzi, choćby dlatego żeby Ophelia się nie obraziła. -Nic, tak tylko się pytam-wzruszyła ramionami.
Gdyby tylko Sasha przyznała się, że potrzebuje castingu na walentynka, spaliłaby się ze wstydu, a gdyby nie, to byłaby na pewno rzesza ludzi, którzy by ją wyśmiali na śmierć. Ona nie chciała i nie potrzebowała pomocy przy znalezieniu partnera na bal. Nic się nie stanie, jak się tam nie pojawi.

Ophelia Bissette - 2011-02-16, 16:25

Może i nic by się nie stało, ale Ofelka nie chciałaby żeby jej przyjaciółka siedziała sama w domu w czasie kiedy ona spędzałaby czas na balu. Jeśli w ogóle się na niego wybierze, rzecz jasna, bo to wcale nie było pewne.
Poza tym, blondynka może po cichu zacząć się rozglądać za kimś godnym Saszki, wcale nie musiała robić wielkiego szumu. Zresztą, ona go prawie nigdy nie robiła.
- Przyznaj się, że po prostu chcesz mnie zaprosić na ten bal - powiedziała żartobliwie i teatralnie przewróciła oczami. - Shane to zrozumie, naprawdę.

Sasha McLaren - 2011-02-16, 17:59

Sasha nie chciała wpływać destrukcyjnie na plany dziewczyny, w końcu ten bal mógł być całkiem przyjemny. Zawsze to jakaś okazja, aby założyć śliczną suknię, umalować się i dobrze bawić z osobą, którą się kocha.
-Jasne, marzę po tym, by Keithie i Victorze, być podejrzaną o romans z Tobą.-prychnęła.

Ophelia Bissette - 2011-02-16, 18:07

- Sasha, to jest Nowy Jork. Wiecznie będziesz o coś podejrzewana, naucz się to ignorować - powiedziała. Wolała nie dobijać przyjaciółki smsem, którego dostała od NYGirl żeby jeszcze bardziej nie popsuć jej nastroju. - Nie wiedziałam, że pojawienie się z kimś na balu oznacza od razu, że ma się z tą osobą romans. Chyba jestem starodawna.
Wstała i skierowała się do kuchni wyciągając przy tym produkty potrzebne do przygotowania ciastek. Nadal widziała Sashę, bo kuchnia była połączona z salonem, więc nie musiała się ruszać z miejsca.

Ophelia Bissette - 2011-02-18, 16:57

Ofelka wróciła z Sashą do mieszkania i natychmiast kazała jej się położyć spać, a sama zajęła łazienkę i wzięła prysznic. Miała nadzieję, że jej przyjaciółce nic nie jest, ale kto wie, może złapała jakiegoś wirusa albo zaraziła się od Shane'a. Nawet niespecjalnie by ją to zaskoczyło gdyby nie fakt, że chyba shane'owe wirusy nie zaatakowałyby tak szybko jej organizmu.

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group