Sasha McLaren - Sypialnia Ophelii

Sasha McLaren - 2010-12-02, 16:45
Temat postu: Sypialnia Ophelii

Ophelia Bissette - 2011-01-31, 22:27

A co zrobiła Ofelka? Przebrała się w swoją piżamkę i wpakowała pod kołdrę, sięgając po swoją MP3, o której Saszka dziwnym trafem pamiętała, kiedy zabierała z jej mieszkania najpotrzebniejsze rzeczy. Włożyła słuchawki do uszu i ułożyła się wygodnie, a później z delikatnym uśmiechem skupiła się na muzyce i dzisiejszym dniu, w który był jednym z bardziej udanych w ostatnim czasie.
Wkrótce zasnęła w czasie słuchania muzyki i, jak to ma w zwyczaju jej stwórczyni, obudziła się dopiero w nocy, kiedy okazało się, że ma szyję owiniętą kabelkami z nie może oddychać. Cóż. Wkrótce spokojnie zasnęła i nic jej już nie budziło.

Ophelia Bissette - 2011-02-02, 16:39

- ...w dodatku w stroju do baletu. Masz rację, nie chciałabym - powiedziała z rozbawieniem i podeszła do jednego z foteli przesuwając go w najdalszy róg pokoju, żeby im nie przeszkadzał.
- Mógłbyś? - zapytała, wskazując głową na ten drugi, kiedy mebel wylądował już na swoim miejscu. Chociaż na łóżku leżał jej laptop, na którym mogłaby odtworzyć muzykę, uznała że jeszcze tego nie zrobi. Wolała na spokojnie wszystko mu wyjaśnić i pokazać.
Kiedy wszystko już było gotowe, stanęła twarzą do chłopaka i uśmiechnęła się niepewnie.
- Nie sądzę żeby przydało ci się to w czasie zbyt wielu okazji, ale uznałam, że dzięki umiejętności trzymania ramy, może i nadal nie będziesz umiał tańczyć, ale przynajmniej będziesz się dobrze prezentował - zaczęła z uśmiechem, robiąc krok do przodu. - Wyprostuj się i unieś ręce - powiedziała, pokazując mu jak powinna wyglądać postawa. Bała się przejść do zwyczajnego tańca - nikt tak naprawdę nie bawiłby się w prawdziwy taniec klasyczny w takich miejscach, w których pojawiają się zarówno Shane jak i Ofelia., ale uznała, że małymi kroczkami sama przełamie barierę dotyku i w końcu będzie mogła darować sobie tę sztywną postawę.

/uciekam już/

Shane McKay - 2011-02-02, 18:22

- Wielkie dzięki - odparł z nutą ironii. - Bardzo mi to pochlebia - zaśmiał się, mimowolnie ukazując szereg białych zębów. Zauważył, że w towarzystwie Ophelii zdaża mu się robić rzeczy, które jak sądził do niego nie pasowały, włączając w to chichoty i pełne, radosne uśmiechy. Nim zdążył się nad tym dłużej zastanowić, dziewczyna poprosiła go o przesunięcie fotela. Niemal kopnął się za to w głowę, że nie zrobił tego od razu tego jak tu weszli, przecież Ophelia wspominała wcześniej, że trzeba będzie odsunąć meble. Zrobił o co prosiła i po chwili ponownie stali twarzą do siebie.
- Z moimi umiejętnościami, a raczej ich brakiem, będzie dość ciężko wyrobić u mnie dobrą autoprezentację. Czy już ci mówiłem, że nie wiesz na co się piszesz? - zapytał z rozbawieniem i wykonał następne polecenie dziewczyny. Przypomniało mu się, jak to on nie tak dawno uczył ją poprawnego trzymania broni i zaśmiał się cicho na to wspomnienie.
Uniósł brwi, bo coś mu się nie pasowało w tym, jak trzymał ręce.
- Nie jestem ekspertem, ale chyba coś źle robię.

Ophelia Bissette - 2011-02-02, 19:30

Blondynka też ostatnio nie była przyzwyczajona do takich rzeczy. Jej dni były dość... szare i smutne. Mimo to, nie miała tego nikomu za złe, wiedziała, że sama się pogrąża.
- Wspominałeś, ale ja lubię beznadziejne przypadki - stwierdziła z uśmiechem i popatrzyła na niego pytająco, kiedy zauważyła, że się śmieje. Po chwili jednak to zignorowała i przeniosła spojrzenie na jego ramę.
Zmarszczyła nieco brwi i uniosła do góry jego lewy bark, a później stanęła za mężczyzną klepiąc go lekko w plecy, żeby wyprostował sylwetkę. Na powrót stanęła przed nim, poprawiła ułożenie dłoni i sama przybrała odpowiednią postawę, robiąc krok do przodu i połączyła ich dłonie ze sobą.
- Najważniejszy jest kontakt wzrokowy - zauważyła z nieznacznym uśmiechem.

Shane McKay - 2011-02-02, 20:46

- To teraz już wiem, co o mnie myślisz. Różnie o mnie mówiono, ale nikt nie wpadł na to, by określić mnie jako "beznadziejny przypadek" - zakpił, ale nie z niej, tylko z siebie. Doskonale wiedział jaką ma opinię i w LA ludzie albo go potępiali, bądź też odwracali przestraszeni wzrok, kiedy tylko był blisko któregoś z nich. Na początku trochę niepokoiło to jego i przyrodnich rodziców, ale z czasem Shane się do tego przyzwyczaił, a nawet traktował to jako zaletę i przywilej - ludzie nie zawracali mu głowy swoimi marnymi historyjkami rodem z "Mody na Sukces", a on sam mógł się zaszyć w swoim własnym świecie.
Pozwolił dziewczynie ulepszyć jego postawę, uważnie obserwując każdy jej ruch. Wcześniej może i była zalękniona, ale teraz w jej oczach można było dojrzeć pewność siebie i determinację, jakby naprawdę jej zależało by go czegoś nauczyć. Z resztą, tak samo jak mu w związku ze strzelaniem.
Kiedy ich dłonie się zetknęły, nie mógł oprzeć się wrażeniu, że pierwszy raz spotkał się z kimś, kto miał taką delikatną skórę. Jej smukłe dłonie w porównaniu z jego masywnymi palcami wyglądały odrobinę komicznie, na co też uśmiechnął się lekko kącikiem ust. Spojrzał Ophelii w oczy, słysząc jej kolejne słowa.
- Kontakt wzrokowy, mówisz? - Zaczął wpatrywać się w nią intensywnie, zauważając każdą najdrobniejszą kreseczkę na tęczówce jej szaro-zielonych oczu. Cholera, była piękna.

Ophelia Bissette - 2011-02-03, 00:11

- Nie to miałam na myśli! - powiedziała natychmiast, bo urażenie chłopaka zdecydowanie nie było jej zamierzeniem - Nie jesteś beznadziejnym przypadkiem jako ogół, chodziło mi o taniec. Nie gniewaj się. - Na koniec uśmiechnęła się do niego przepraszająco.
Nie miała zamiaru go potępiać, ani odwracać wzroku - nie byłoby kłamstwem powiedzieć, że był jedną z "najnormalniejszych" jednostek jaką do tej pory spotkała w NY. A przynajmniej najnormalniej podchodził do tego całego świata plotek i fałszu.
Nie zwróciła uwagi na różnicę w wielkości ich dłoni, raczej na ich fakturę. Nie spodziewała się gładkiej skóry - była przyjemnie szorstka, a jego dłoń męska i silna, jednak bez brutalnej nuty stanowczości. Nie odczuła jej, kiedy lekko zasinął palce na jej dłoni.
Wpatrywała się w jego oczy przez dobrą chwilę, nie mogąc określić ich barwy. Z jednej strony wydawały jej się całkowicie szare, z drugiej, po chwili dochodziła nuta zieleni, która tworzyła spójną całość. Po pewnym czasie mrugnęła.
- Nie aż tak intensywnie żeby dekoncentrować partnerkę - zauważyła z nieznacznym uśmiechem nim pewniej ścisnęła jego dłoń. - A teraz się skup - powiedziała, przejmując na chwilę dominującą rolę żeby zrobić pierwszy krok taneczny i jego zmusić do tego samego.

Shane McKay - 2011-02-03, 06:57

- Wiem - odparł tylko, uśmiechając się coraz szerzej. - Ale gdybyś wiedziała, czego jeszcze nie umiem, od razu stwierdziłabyś, że marny ze mnie człowiek - odparł lekko. Nie był z rodzaju tych, co zawsze mówią o sobie w samych superlatywach. Wolał ujawniać jak jest naprawdę, chociaż przez to zwykle ludzie się od niego odwracali.
Był mile zaskoczony, widząc reakcję Ophelii na jego dotyk. W życiu nie widział, żeby ktoś tak subtelnie i delikatnie obchodził się z inną osobą. Kiedy wspomniała o intensywnym wpatrywaniu, Shane mimiwolnie się zaśmiał.
- Dekoncentruję cię? - zapytał, a w jego głosie słychać było zadziorną nutę.
- Tak jest - odpowiedział na jej dalsze słowa, uśmiechając się kącikiem ust. Kiedy wykonali pierwszy ruch, Shane niemal natychmiast stwierdził, że może nie okaże się pod koniec aż takim marnym egzemplarzem tanecznym.

Ophelia Bissette - 2011-02-03, 14:48

- Od kiedy o byciu człowiekiem odpowiada to, co umiemy a czego nie? - zapytała, bo ona nie oceniała w ten sposób ludzi. I z pewnością nie miała zamiaru się do niego odwracać tylko dlatego, że dostrzegał swoje wady - wręcz przeciwnie, przez to ciągnęło ją do niego jeszcze bardziej.
- Twoje spojrzenie mnie dekoncentruje - poprawiła go i jeszcze raz spojrzała w oczy chłopaka, po raz kolejny odrywając się od nich dopiero po krótkiej chwili.
- Kiedy tańczysz, musisz przestać myśleć i zacząć czuć - powiedziała patrząc na niego uważniej. - Teraz darujemy sobie zamykanie oczu i wczucie się muzykę, ale zapamiętaj to na przyszłość - uśmiechnęła się nieznacznie. - Za to skupimy się na stopach, skoro tak uparcie twierdzisz, że mnie podepczesz.
Zebrała się w sobie i zrobiła krok w jego stronę, stając tak, że jej stopy znajdowały się między jego stopami.

Shane McKay - 2011-02-03, 18:12

- Od kiedy ludzie stali się zawistni i pragnący porażek innych. W tej kwestii jesteśmy nawet gorsi od zwierząt - odpowiedział poważnym tonem. Wiele razy miał okazję się przekonać, jak bardzo okrutni w osądach potrafią być ludzie, bazując na brakach pewnych umiejętności u reszty społeczności.
- Nic nie poradzę, że mam takie powalające spojrzenie - zażartował, uśmiechając się szeroko. Wsłuchał się w jej następne słowa. Rany, ta dziewczyna musi w tym siedzieć od jakiegoś czasu, skoro z miejsca przeszli na sferę duchową tańca. Inni biadoliliby o technikach i odpowiedniej postawie, Ophelia jednak skupiała uwagę na czymś innym, co jakby nie patrzeć miało zdecydowanie wyższą wartość. Chociaż przynajmniej o tym wspomniała, bo później zaczęła temat stóp i zrobiła aluzję co do niego depczącego jej po palcach.
- W młodości byłem w tym mistrzem, wiesz? Do tej pory czekam na jakiś medal czy dyplom - odparł z rozbawieniem, kpiąc sobie z jego wcześniejszych nieudanych prób tańca. - Dobra, to co teraz?

Ophelia Bissette - 2011-02-03, 18:24

- Zawsze tacy byliśmy - powiedziała wzdychając ze smutkiem. - I nigdy tego nie zmienimy. Niezależnie od wszystkiego znajdzie się ktoś, kto będzie cieszył się z cudzego nieszczęścia. Albo sam będzie je powodował.
Zgadzała się z nim całkowicie. Ludzie byli okrutni i pozbawieni empatii bez której świat nie mógł poprawnie funkcjonować.
Cóż, Ofelia tańczyła od prawie jedenastu lat. Od początku czuła, a dopiero później uczyła się techniki i uznała to za najlepsze, co może być. Nie widziała sensu w mówienie mu o technice danego tańca - nie przygotowywała chłopaka do turnieju tanecznego, po prostu chciała pokazać mu... jak obchodzić się z partnerką żeby jej przypadkiem nie zabić? Coś w tym stylu.
- Oddam ci któryś z moich medali, jeśli ani razu na mnie nie nadepniesz - oświadczyła z szerokim uśmiechem, a słysząc kolejne pytanie uwolniła swoją dłoń i odsunęła się na chwilę w stronę łóżka, na którym leżał włączony laptop odwrócony w jej stronę. Wcisnęła jeden klawisz, a po chwili w pokoju rozbrzmiała umiarkowana muzyka. Wróciła do swojej pozycji i spojrzała mu w oczy. - Teraz tańcz i postaraj się nie zrobić mi zbyt dużej krzywdy, a później powiem ci co robisz nie tak.

Shane McKay - 2011-02-03, 19:04

- Cieszę się, że się w czymś zgadzamy. A terazu porzućmy już ten temat, na rzecz czegoś bardziej twórczego. - Miało oczywiście na myśli taniec. Ten cały pomysł z nauką go kroków zaczynał mu się coraz bardziej podobać - nie ma to jak oderwać się od swoich codziennych zajęć, na rzecz czegoś, o co Shane nigdy by siebie nie przypuszczał.
- Medale zatrzymaj, mi wystarczy sama satysfakcja. Naprawdę, mina opiekunki, która widziała jak kaleczę polonoza, była bezcenna - odparł i odczekał, aż dziewczyna włączy muzykę. Kiedy do niego wróciła i zażądała, by zatańczył, on po prostu tam stał i patrzył się na nią w osłupieniu.
- Dobra, raz się żyje. - Uniósł ręce do góry, tak jak go uczyła Ophelia i zaczął się niezdarnie poruszać, jakby po kwadracie. Dwa razy nadepnął sobie jedną nogą na drugą, a raz omal nie opuścił rąk, pomijając oczywisty fakt, że tańczył nie do rytmu. Zatrzymał się i westchnął.
- To jest bezcelowe, wiesz o tym? - Spojrzał na dziewczynę, uśmiechając się żałośnie lewym kącikiem ust.

Ophelia Bissette - 2011-02-03, 19:28

Uśmiechnęła się tylko pod nosem sądząc, że przesadza. Cóż, chyba jednak nie przesadzał. Przekonała się o tym kiedy tylko zaczął się poruszać. Pozwoliła mu się prowadzić bez żadnych protestów, choć kiedy czuła jego ruchy i słyszała muzykę miała ochotę sama zacząć go prowadzić, byle tylko zgrali się z rytmem i nie kaleczyli tego bliżej nieokreślonego tańca, który chyba najbardziej przypominał walc.
- Oczywiście, że nie jest - powiedziała z przyjaznym uśmiechem, kiedy już się zatrzymał. Zrobiła krok w tył, wyswobadzając jedną dłoń z jego dłoni i drugą zabierając z jego ramienia. Podeszła do laptopa i wyłączyła muzykę, a później odwróciła się twarzą do niego. - Czego się boisz? - zapytała po chwili ciszy, lustrując go przy tym swoim przenikliwym spojrzeniem. - Twoje ruchy są szybkie, niezdarne, jakbyś chciał jak najszybciej odklepać taniec i uciec z dala od parkietu. Myślisz, nie czujesz.
Zamyśliła się na chwilę, patrząc na okno zza którego dochodziły ciche odgłosy przejeżdżających samochodów.
- Dajmy sobie spokój z ramą. Zamknij oczy - poleciła wracając do niego spojrzeniem i odezwała się dopiero wtedy, gdy wykonał jej polecenie. - Wyobraź sobie, że jesteśmy na plaży, sami. Czujesz jak piasek grzeje twoje stopy, słyszysz fale rozbijające się o brzeg... Jest idealna pogoda do surfowania.
Pamiętała, że lubi surfować, co równało się temu, że musi lubić przebywać na plaży, a jej wspomnienie mocno wgryzło się w jego pamięć. Chciała żeby się rozluźnił, żeby pomyślał o tym, co lubi robić najbardziej.
Wyszukała w internecie odgłos szumu fal i cicho włączyła, żeby nadać wszystkiemu lepszy efekt. Podeszła do niego, patrząc nieco niepewnie, a później wzięła jego dłonie i położyła sobie na talii.
- Czujesz to? - szepnęła kładąc mu dłonie na ramionach. - Nikt cię nie obserwuje, nikt nie każe poruszać się do muzyki. Znajdź swój własny rytm, taki, który ty w tej chwili czujesz i spraw, żebym też go poczuła.
Do tej pory uczyła tylko dzieci, które ustawiały się w rządku i powtarzały za nią monotonne kroki, które łączyły się w jednolitą całość. Tutaj musiała przyjąć inną taktykę i nie była do końca pewna, czy będzie ona skuteczna.

Shane McKay - 2011-02-03, 21:04

- Ale patrz, przynajmniej nie nadepnąłem ci na stopy - zauważył. - A to, że sam pozgniatałem sobie palce to już inna bajka - dodał i naciągnął z powrotem prawy rękaw swetra, który niepostrzeżenie zsunął mu się niemal do samego nadgarstka. Zamarł, kiedy opuszczał rękę, słysząc pytanie dziewczyny.
Czego się bał? Sam chciałby to wiedzieć. I fakt, jak nad tym dłużej pomyślał to rzeczywiście zależało mu, by jak najszybciej zakończyć ten najbardziej obciachowy taniec w jego życiu. Słysząc polecienie Ophelii, przez chwilę się na nią zagapił, próbując odgadnąć co chciała zrobić. Nie przypuszczał, że będzie to terapia, polegająca na wyobrażaniu sobie pobytu na plaży. Słyszał i odczuwał to, o czym mówiła dziewczyna. Instynktownie pomyślał o chwyceniu deski i rzuceniu się w na taflę wody, ale nie o to w tym wszystkim chodziło.
Uśmiechnął się, kiedy do jego uszu doleciał szum fal i przez pierwsze pięć sekund był prawie pewny, że to działo się tylko w jego głowie, jednak potem wsłuchał się bardziej i zrozumiał, że to odgłosy z laptopa. Kiedy Ophelia chwyciła jego dłonie i położyła sobie na talii, poczuł przyjemne ciepło, które momentalnie zalało całe jego ciało. Wciąż nie otwierając oczu, zaczął poruszać się w powolnym, subtelnym rytmie, zupełnie w taki sposób jak to robił, kiedy stał na desce i płynął pod zamykającą się nad nim spienioną falą.
Zrobił jeden krok do przodu, tym samym zmuszając dziewczynę do cofnięcia się, potem lekko obrócił się w lewo i wykonał kolejny krok. Następnie jeszcze cztery razy powtórzył tą czynność i miał wrażenie, że z każdym kolejnym ruchem idzie mu coraz łatwiej. Było oczywiste, że nie załapie wszystkiego od razu, ale z miejsca poczuł się pewniej w tym, co robił. Zatrzymał się i spojrzał pytająco na Ophelię.

Ophelia Bissette - 2011-02-03, 21:17

Ofelia uważała się specjalistkę w rozgryzaniu ludzkich charakterów. Uwielbiała obserwować innych, zastanawiając się co myślą, co czują. Jednocześnie obstawiała to w myśli, a kiedy poznała daną jednostkę dość dobrze, wiedziała, że nieczęsto zdarzało jej się mylić.
Nie miała zamiaru wcześniej przeprowadzać na mężczyźnie żadnej terapii, ale wiedziała, że jeśli nie zacznie rozumieć siebie samego, nie zacznie rozumieć swoich potrzeb i swojego ciała w tańcu... nauka będzie bezcelowa.
Pozwoliła mu się prowadzić, zaskoczona efektem, który uzyskała. Obserwowała spokój malujący się na jego twarzy, która była tak różna od tej, którą widziała przy poprzedniej próbie tańca. Uśmiechnęła się sama do siebie, ulegając mu i zgrabnie podążając za każdym krokiem i obrotem, który wykonał.
- Chyba zrozumiałeś o co w tym chodzi, Shane - powiedziała cicho i posłała w jego stronę ciepły uśmiech, kiedy już otworzył oczy i popatrzył na nią. Szum fal powoli cichł, aż zanikł całkowicie, choć Ofelii wydawało się, że nadal dźwięczy jej w uszach.

Shane McKay - 2011-02-04, 15:19

On również lubował się w rozszyfrowywaniu ludzi. Miał dziką satysfakcję, kiedy podczas obserwacji zauważył, że jakaś popularna dziewczyna tak naprawdę ma wybitne problemy ze sobą, bądź też kiedy odkrył, że niezauważalny nastolatek ukradkiem zerka na ładną studentkę, niekoniecznie do niego pasującą.
Ucieszył się, widząc reakcję Ophelii po skończonym tańcu. Sam nie wiedział, jakie uczucia dominowały na jej twarz. Pozytywne zdziwienie? Zadowolenie? Szok?
- Nie chwalmy dnia przed zachodem słońca - odparł. Owszem, był zadowolony, że w końcu coś mu się udało, ale nie lubił się obnosić z tego typu rzeczami. Uśmiechnął się jednak szeroko. - Przynajmniej podczas tych dwóch podejść nie pozgniatałem ci stóp, to zawsze jakiś plus - powiedział ironicznie. - Dziękuję - dodał, bo wiedział, że czułby się głupio, nie mówiąc tego.

Ophelia Bissette - 2011-02-04, 15:26

Najczęściej ludzie, którzy robią wokół siebie dużo szumu, mają najwięcej problemów - nie było to zbyt wielką tajemnicą. A pozornie niedopasowane pary były ulubionym obiektem obserwacyjnym Ofelii - bo nie przejmowały się one opinią z zewnątrz, nie przejmowały się wyglądem zewnętrznym, skupiając wyłącznie na tym, co najważniejsze.
- Nie dziękuj, sam to zrobiłeś. Ja tylko pomogłam ci się rozluźnić - powiedziała z uśmiechem. Cieszyła się, że powoli zaczynał pojmować, że w tańcu musi być po prostu sobą, nikim innym. - Jeszcze jedno podejście, tym razem z muzyką? - zaproponowała czekając na jego decyzję, żeby podejść do laptopa i włączyć odpowiednią ścieżkę dźwiękową.

Shane McKay - 2011-02-04, 15:35

Również dochodził do podobnego wniosku, sam nawet starał się pomóc jednej rozkapryszonej dziewczynie z matematyką, ale ona stwierdziła, że nie będzie się zadawać z takim dziwoląkiem jak on. Potem zapewne żałowała, bo ostatecznie musiała sobie radzić sama i niezbyt jej to wyszło.
- Gdybyś mnie nie namówiła, to w ogóle bym się do tego nie zabrał, także masz w tym swoje zasługi - odparł z uśmiechem. - Jasne, możemy spróbować jeszcze raz. Wybierz coś szybszego - zaproponował, kiedy dziewczyna podchodziła do laptopa.

Ophelia Bissette - 2011-02-04, 15:44

- Nie musiałam cię zbyt długo namawiać - zauważyła, bo zbyt długo nie marudziła, żeby skusił się na lekcje tańca z jej skromną osobą. Najwyraźniej Shane nie bał się nowych wyznań, co można było tylko pochwalać.
Kiedy poprosił żeby włączyła coś szybszego, uśmiechnęła się pod nosem. Najwyraźniej powoli zaczynał się rozkręcać. Wybrała kawałek, który był z pewnością szybszy od poprzedniego, jednak nie aż tak, żeby chłopakowi zaplątały się nogi w tańcu.
Wróciła do niego, ponownie kładąc dłonie na ramionach chłopaka i z uśmiechem czekała aż wczuje się w rytm i zacznie tańczyć, prowadząc ją ze sobą.
- Zamknij oczy, jeśli ci to pomoże - powiedziała, choć prawdę mówiąc, nie chciała wpajać w nim tego nawyku. W końcu jego potencjalna partnerka zbytnio by się nie ucieszyła, gdyby zamykał oczy za każdym razem, kiedy ma okazję oglądać jej twarz z tej dość bliskiej odległości.

Shane McKay - 2011-02-04, 16:03

- Fakt, nie musiałaś. Nikt przy zdrowych zmysłach nie nalegałby, by nauczyć mnie tańczyć. Widocznie jesteś tak samo zbzikowana jak ja - rzekł, uśmiechając się serdecznie.
Spodobał mu się utwór, który włączyła Ophelia. Zdecydowanie kojarzył mu się z jakimś filmem muzycznym, ale w tamtej chwili nie w głowie mu było wyszukiwanie tytułu. Pewnym ruchem ułożył ręce tak, jak mu mówiła dziewczyna, jednocześnie przyciągając ją bliżej. Patrzył jej przy tym uważnie w oczy, jakby chciał dać jej do zrozumienia, że nie musi się go obawiać. Inne dziewczyny zapewne by uciekły w popłochu, ale nie sądził, żeby Ophelia się do nich zaliczała.
- Nie tym razem - odpowiedział na jej wzmiankę o zamykaniu oczu. Zrobił dwa podejścia, nim w końcu wbił się w rytm, cały ten czas uważnie patrząc na Ophelię. Tym razem chciał zobaczyć, jak to jest skupić się na jednej rzeczy, w tym przypadku osobie, wsłuchać się w muzykę i po prostu zatańczyć. Kilka razy cudem powstrzymał się, by nie spojrzeć w dół na swoje stopy, bo miał przeczucie, że się poplączą. Na całe jego i jej szczęście, obyło się bez tego i do końca tańca patrzył z powagą w szare oczy dziewczyny, uśmiechając się delikatnie.

Ophelia Bissette - 2011-02-04, 16:17

- Uznam to za komplement - powiedziała ze śmiechem, po chwili posyłając mu niepewne spojrzenie, kiedy tak zdecydowanie przyciągnął ją bliżej swojego ciała. Jednak gdy napotkała spojrzenie jego szarych tęczówek, delikatnie napięcie zelżało, a ona uśmiechnęła się nieco nieśmiało, ani razu nie przerywając kontaktu wzrokowego w czasie tańca. Wpatrywała się w jego oczy jakby chciała przewiercić jego duszę, jakby widziała w nich coś więcej niż elementy, z których się składały.
W końcu jednak muzyka ucichła, a ona uśmiechnęła się ciepło.
- Teraz bez obaw mogę cię wysłać na pierwszy bal, o którym usłyszę - powiedziała wesołym tonem, bo teraz mogła być pewna, że spokojnie da sobie radę. Chyba że zacznie wpadać na inne pary, a tego niestety nie mogła przewidzieć.

Shane McKay - 2011-02-04, 16:30

Prawda była taka, że kiedy tylko skończyli taniec, Shane na powrót uważał się za totalne beztalencie. Ze zdziwieniem odkrył, że tu musi chodzić o to z kim tańczy i jakoś nie przypuszczał, by jako tako dał radę, gdyby jego partnerką nie była Ophelia. Przyjrzał się jej, nie przeaczając ani jednego szczegółu. Jej spojrzenie było na tyle głębokie, że dopiero po dłuższej chwili oderwał od nich wzrok. Zauważył te urocze dołeczki, za każdym razem, kiedy dziewczyna się uśmiechała, nawet tak nieśmiale jak teraz. Powędrował spojrzeniem do jej różowych ust i po prostu coś w nim pękło. Wciąż jej nie puszczając, zbliżył się do niej ostrożnie. Jedną dłoń przeniósł z jej talii i przyłożył do jej szyi. Nachylił się powoli i delikatnie ją pocałował. Nie minęły trzy sekundy, nim odsunął się od niej na długość ramion, patrząc niepewnie na dziewczynę.
Ophelia Bissette - 2011-02-04, 16:43

Zauważyła jak się na nią patrzy i nie byłoby kłamstwem stwierdzić, że jeszcze nikt nigdy jej się tak nie przyglądał. Jego spojrzenie nieco ją peszyło, przez co na policzek wpłynął blady rumieniec, jednak prawda była taka, że nie chciała odwracać spojrzenia i nie chciała żeby on to robił. Przekonała się o łagodności Shane'a, a jego dotyk był tak różny od dotyku jaki zaserwował jej ostatni mężczyzna, z którym miała fizyczną styczność...
Kiedy zbliżył się w jej stronę, odruchowo i mimowolnie wstrzymała powietrze, patrząc mu w oczy i czekając na kolejny jego ruch, który nastąpił dość szybko. Tak szybko, że nawet nie zdążyła odwzajemnić jego łagodnego pocałunku, który spowodował, że po ciele dziewczyny przeszedł przyjemny dreszcz, rozlewając za sobą ciepło ogarniające nawet koniuszki palców.
Popatrzyła na niego nic nie rozumiejącym spojrzeniem, kiedy odsunął się na taką odległość, a później to ona zrobiła krok do przodu i delikatnie musnęła jego wargi, kładąc dłoń na policzku pokrytym kilkudniowym zarostem.
- Mnie też się boisz? - szepnęła, odsuwając się na tyle, żeby móc na niego spojrzeć.

Shane McKay - 2011-02-04, 16:56

Ten jej rumieniec był uroczy i kiedy tak Shane na niego patrzył, nie mógł powstrzymać się od myślenia jak pięknie wygląda Ophelia, kiedy jest zmieszana. Zapewne o tym nie wiedziała, ale dodawało jej to niesamowitego uroku, przed którym każdy facet by się ugiął, tak jak on.
Dostrzegł to, jak wstrzymuje powietrze, a kiedy już było po, to jej niepewne spojrzenie zbiło go z tropu. Był niemal pewien, że dziewczyna się przestraszy i spłoszy, ale zdecydowanie nie spodziewał się, że odwzajemni jego pocałunek. Jej usta były miękkie i ciepłe, niczym afrodyzjak. Zamknął oczy i przejechał leniwie kciukiem po jej podbródku.
Kiedy się od niego odsunęła i zadała pytania, ten otworzył oczy i uśmiechnął się delikatnie.
- Nie jesteś zbyt niebezpieczna - wymruczał i ponownie ją pocałował, tym razem zdecydowanie dłużej niż poprzednio.

Ophelia Bissette - 2011-02-04, 17:09

Dziewczyna nie rumieniła się zbyt często i nienawidziła tej reakcji swojego ciała - dodatkowy kolor na policzkach zdradzał wszystko to, co ona chciałaby ukryć.
Gdyby pocałował ją ktoś inny, zapewne by się spłoszyła. I gdyby jego pocałunek nie był tak subtelny; dziewczyna nie miała ochoty na gwałtowność, teraz potrzebowała jedynie cierpliwości i delikatności, a Shane jej to zdecydowanie dawał.
Czuła się taka bezpieczna, kiedy otaczały ją jego ramiona i mogła czuć ciepłe ciało mężczyzny przez materiał ich ubrań. Przymknęła oczy odwzajemniając jego pocałunek i muskając palcami policzek z zarostem, który delikatnie drapał ich opuszki.
W końcu, z niechęcią, oderwała się od jego ust, zaraz przytulając policzek do jego policzka.
- A chciałabym być - szepnęła mu smutno do ucha, przypominając o zajęciach na strzelnicy i obietnicy nauki samoobrony.

Shane McKay - 2011-02-04, 17:26

Mimowolnie ją przytulił, starając się ogrzać swoim ciałem. Była taka drobna, że nawet bał się, czy aby by jej nie połamał, pomimo lekkiego uścisku. Kiedy odwzajemniła jego pocałunek, Shane momentalnie uzmysłowił sobie, że tego mu właśnie brakowało - subtelności, ciepła, przynależności do kogoś.
Niemal usmiechnął się, kiedy dziewczyna przejechała po jego brodzie, zahaczając o zarost. Mało osób wiedziało, że w kilku strategicznych miejscach ma łaskotki, a już w szczególności tam gdzie go dotykała.
Przeszedł go przyjemny dreszcz, kiedy usłyszał jej szept.
- Według mnie tak jest dobrze - odpowiedział, bo jakoś nie przyszło mu na myśl ich wojowanie z pistoletami. Odsunął się od niej i położył ręce na jej ramionach, nie ściskając ich. Po chwili oderwał jedną dłoń i przejechał po blond włosach dziewczyny.

Ophelia Bissette - 2011-02-04, 17:40

Nie chciała żeby wypuszczał ją z objęć, już wcale. Zupełnie jakby jego ramiona miały ją obronić przed wszystkimi przykrościami, które miał jej do zaserwowania świat, jakby zamknęli się w niewidzialnej bańce, która była nie do przebicia przez nikogo.
Kiedy odsunął się od niej, nie mogła się powstrzymać przed tym, żeby znowu spotkać spojrzenie jego oczu ukrytych za kosmykami brązowych włosów opadających na czoło.
- Nie jest - powiedziała cicho. Wiedziała, że Shane w końcu wyjdzie, a ona zostanie sama. Wiedziała, że nie będzie przy niej zawsze i w każdej chwili, wiedziała też, że nie czuła się bezpiecznie sama na ulicy. Unikała opuszczonych uliczek, nie wychodziła z domu po zmroku - bała się, bo wiedziała, że jest bezbronna i każdy może jej zrobić krzywdę, jeśli tylko będzie chciał.
Uśmiechnęła się do niego ciepło, kiedy przejechał dłonią po prostych blond kosmykach, o które ostatnio nawet specjalnie nie dbała. Nie chciała się nikomu podobać, nie chciała zatrzymywać na sobie męskich spojrzeń. Oprócz spojrzenia Shane'a.

Shane McKay - 2011-02-04, 20:59

On również chciał zrobić wszystko, by tylko Ophelia czuła się z nim komfortowo i bezpiecznie. Obiecał sobie, że uchroni ją przed złośliwościami ludzi i brutalnością życia, ale zdawał sobie sprawę, ze będą momenty, kiedy po prostu nie będzie w stanie tego zrobić, za co powoli zaczynał siebie nienawidzić.
Widział, że próbuje wypatrzeć jego oczy zza grzywki, więc by jej w tym pomóc odsunął kosmyki włosów, uśmiechając się przy tym serdecznie.
Już wcześniej uważał, że dziewczyna jest niesamowita i piękna, ale teraz dostrzegał w niej kogoś więcej. Nigdy nie wierzył w miłość od pierwszego wejrzenia i inne bzdety, jednak musiał przyznać, że Ophelia z każdą minutą stawała się dla niego kimś więcej niż przyjaciółką.
Słysząc jej smutny głos, bez zastanowienia złapał ją za rękę przyciągnął do siebie. Cofnął się i usiadł w fotelu, sadzając dziewczynę na kolanach. Objął ją w pasie ramieniem, a drugą ręką ciągle trzymał za dłoń.
- Cóż, założę się, że masz w swoim arsenale kilka groźnych zachowań - odparł zaczepnie, gładząc ją kciukiem po miękkie skórze nadgarstka.

Ophelia Bissette - 2011-02-04, 21:23

Jakiś cichy głosik szeptał jej, że zamykanie się w bańce i uciekanie od życia jest tchórzostwem; że nigdy nie będzie w stanie należycie go przeżyć, jeśli zawsze będzie chciała chować się w ramionach Shane'a. Jednak głos nie był na tyle głośny, żeby przekrzyczeć obraz oczu chłopaka, który skutecznie mącił jej w głowie, sprawiając, że zapominała o wszystkim.
Usiadła mu na kolanach, wplatając wolną dłoń we włosy chłopaka i delikatnie przesypując je między palcami. Nie mogła powiedzieć, że Shane jest dla niej jedynie przyjacielem. Wiedziała, że jest kimś ważniejszym, ale nie miała odwagi nazywać tego, co czuła nawet w myśli. Sądziła, że na to przyjdzie jeszcze czas.
Uśmiechnęła się na jego słowa i pochyliła, żeby złożyć na ustach chłopaka delikatny pocałunek.
- Nie było ich zbyt wiele, zapewniam - odpowiedziała nie przestając się uśmiechać. - Nie potrafię nawet porządnie się na kogoś wściec.

Shane McKay - 2011-02-04, 21:56

Kiedy dziewczyna wplotła palce w jego włosy, przeszedł go przyjemny dreszcz od cebulek włosów, poprzez skórę na szyi i wzdłóż pleców. Patrzyła na niego w nieodgadniony sposób i dałby wszystko, żeby wiedzieć o czym myślała.
- To całe szczęście, że ja się napatoczyłem - powiedział, przyciągając dziewczynę bardziej do siebie. - Jestem ciężkim przypadkiem i zapewnie wiele razy będziesz miała okazję się na mnie zdenerwować. - Złapał ją delikatnie za podbródek i skierował na siebie. Przybliżył jej twarz do swojej i pocałował ją, najpierw łagodnie, a potem po raz pierwszy zaczął ją namiętnie i gorąco całować.

Ophelia Bissette - 2011-02-04, 22:12

Nigdy nie opanuje czytania jej w myślach - i całe szczęście, bo Ofelia czasami myślała o naprawdę dziwnych rzeczach - ale za to być może blondynka zechce mu je wszystkie przedstawić kiedyś, kiedy będzie na to gotowa.
- Nie potrafiłabym się na ciebie denerwować - powiedziała z uśmiechem, po chwili już całkowicie oddając się jego pocałunkom, które sprawiały jej nieopisaną przyjemność. Prawdę mówiąc, nigdy nie spodziewałaby się, że Shane może okazać się tak ciepłym i czułym facetem - znała go jakiś czas i nigdy nie postrzegała go pod tym kątem. Niezwykle mile zaskoczył ją ten fakt, bo smutna prawda była taka, że nieczęsto trafiała na tego typu mężczyzn i wplątywała się w jakiekolwiek bliższe relacje niezwykle rzadko.

Shane McKay - 2011-02-04, 22:23

Shane sam myślał o naprawdę idiotycznych i abstrakcyjnych rzeczach, także nie miałby nic przeciwko, gdyby się okazało, że Ophelia ma równie dziwne myśli.
Uśmiechnął się, słysząc jej słowa.
- Zdziwiłabyś się. - Pocałował ją znowu. - Jestem.. - Kolejny pocałunek. - ..wyjątkowo.. - Tym razem zjechał na jej szyję i delikatnie muskał ją ustami. - ..nieznośny. - Objął ją dwoma ramionami i oparł o siebie. Ktoś mógłby powiedzieć, że było mu niewygodnie z uwagi na erekcję, jednak jemu to nie przeszkadzało.
- Co robimy teraz? Wiesz, jakoś przeszła mi ochota na taniec - odezwał się i musnął wargami odsłoniętą skórę poniżej rękawa bluzki Ophelii.

Ophelia Bissette - 2011-02-04, 22:32

- Cóż, kiedy staniesz się tak bardzo nieznośny, że nie będę mogła z tobą wytrzymać, po prostu... zacznę cię ode mnie izolować - powiedziała z uśmiechem, odchylając głowę na bok, żeby dać mu większy dostęp do swojej szyi. Kiedy przytulił ją do siebie, z wtuliła głowę w jego szyję, przymykając przy tym oczy i uśmiechając nieznacznie, kiedy poczuła jego wargi na swojej skórze.
- W takim razie czas, żebyś ty nauczył mnie kilku sztuczek - oświadczyła odsuwając się od niego nieznacznie. Bała się większych kontaktów fizycznych, nawet mając w pamięci, że Shane to Shane i nie miała zamiaru do nich dopuścić w najbliższym czasie. Wiedziała też, że w końcu będzie musiała mu powiedzieć dlaczego tak naprawdę była w szpitalu, bo nie sądziła żeby to wiedział. Była przekonana, że kiedy tylko zdradzi mu swój sekret, chłopak straci do niej cały szacunek i zostawi samą sobie.

Shane McKay - 2011-02-04, 22:44

- Izolować? Nie wyszło by to nam obu na dobre, nie sądzisz? - zapytał, bo jemu samemu trudno było sobie wyobrazić, że pewnie w przeciągu godziny będzie musiał stamtąd wyjść, z uwagi na późną godzinę. Nie chciał przecież się narzucać, wolał robić małe kroki, niż od razu zabrać się do rzeczy. Poza tym widział, że coś było nie tak z Ophelią, więc tym bardziej chciał zaczekać.
- A sztuczek nauczę cię, jak na to zasłużysz - odparł zadziornie, zachaczając delikatnie zębami o płatek jej ucha.
A Shane nie był typem osoby, co zerwałby kontakt z bliską mu osobą, dowiadując się o niej niewygodnej prawdy.

Ophelia Bissette - 2011-02-04, 22:58

- To byłoby bardzo trudne i nieprzyjemne, fakt - stwierdziła z uśmiechem, bo towarzystwo Shane'a bardzo jej odpowiadało. Tak właściwie ostatnio zamykała się w mieszkaniu Sashy, rozmawiając tylko z dwoma osobami i nie utrzymując kontaktów z nikim więcej. Bała się ciekawskich spojrzeń i szeptów, które na pewno ją czekają, kiedy tylko wyjdzie do ludzi.
- Zasłużyłam! - powiedziała ze śmiechem i przekręciła głowę, żeby móc na niego spojrzeć. - Sprawiłam, że nie podeptałeś moich stóp i nie wybiłeś okna biodrem! To niewątpliwa zasługa!
Znów wtuliła się w niego i przymknęła oczy wzdychając cicho. Dzisiejszy dzień był dla niej długi i choć czuła się wyjątkowo szczęśliwa, odczuwała też senność, która nasilała się wprost proporcjonalnie do ciepła, które rozchodziło się po jej ciele, kiedy czuła na nim ramiona i usta Shane'a. Pierwszy raz od feralnej nocy w CP czuła się bezpiecznie i jednocześnie miała wrażenie, że dzisiejszego wieczoru nie będzie płakała w poduszkę, co stało się ostatnio jej bolesnym rytuałem.
- To był długi dzień - stwierdziła cicho i uśmiechnęła się nieznacznie pod nosem, przekręcając głowę żeby leniwie musnąć szyję chłopaka.

Shane McKay - 2011-02-05, 17:43

- Wiedziałem, że przyznasz mi rację - odparł, uśmiechając się złośliwie. Pierwszy raz od tego feralnego wieczoru w Retreat, Shane czuł się naprawdę zrelaksowany i bez żadnej presji. Mógłby tak siedzieć z Ophelią jeszcze przez wiele godzin, ale wiedział, że to niemożliwe. Miał swoje obowiązki, z których nie mógł zrezygnować, nie chcąc zawieść rodziców.
- Zasłużyłaś, ale na coś innego. - Przyciągnął ją za podbródek i pocałował. Zanim to zrobił, droczył się z nią trochę, uciekając od niej ustami. W końcu kiedy ich wargi się zatknęły, Shane pogłębił pocałunek, wsuwając język do środka. Gładził ją przy tym po szyi opuszkami palców, jeżdżąc od zagłębienia za uchem, po odsłonięte barki.
- Tak, zdecydowanie - stwierdził, słysząc jej słowa. - Śpiąca? - wymruczał. Widział senność w oczach dziewczyny i musiał przyznać, że on też tak się czuł. Mogliby zasnąć na fotelu, ale potem po przebudzeniu bolałyby ich wszystkie stawy.

Ophelia Bissette - 2011-02-05, 17:56

Ofelia żadnych obowiązków nie miała - nadal nie chodziła na uczelnię, bo jej zwolnienie było aktualne, a drużyna pływacka musiała radzić sobie bez niej, mimo to, wiedziała, że zabarykadowanie się w sypialni z Shanem byłoby całkowicie niemożliwe, a szkoda.
Zaśmiała się cicho, goniąc jego wargi i starając się je uchwycić swoimi, a kiedy w końcu jej się to udało, długo nie odrywała się od ust chłopaka, otulając swoimi ramionami jego szyję, żeby być jak najbliżej i żeby więcej jej nie uciekał.
- Mhm - odpowiedziała mu mrukliwie i przymknęła oczy. - Przenieśmy się na łóżko - zaproponowała wiedząc, że przed snem chronią ją jedynie jego pocałunki; inaczej dawno zasnęłaby w objęciach chłopaka.

Shane McKay - 2011-02-05, 19:17

Natomiast Shane obowiązki miał i to było w tym wszystkim najgorsze. Wiele by dał, by spędzić z Ophelią jeszcze trochę czasu, gadając o niczym i całując się, co swoją drogą dziewczyna robiła znakomicie. Kiedy się do niego przytuliła, wtulił twarz w jej blond włosy i delektował się ich zapachem.
W odpowiedzi na jej sugestię, wsunął dłoń pod jej nogi, a drugie ramie umieścił wszerz jej pleców, mocno trzymając palcami za bark. Dziękując w duchu za wyrobione mięśnie nóg podczas surfingu, wstał razem z dziewczyną i nadal trzymając ją na rękach przeszedł w stronę łóżka. Tam posadził ją delikatnie i usadowił się koło niej, wcześniej zdejmując buty. Leżeli tak naprzeciwko siebie, a ich twarze dzieliło kilka centymetrów.

Ophelia Bissette - 2011-02-05, 19:27

Wtuliła się w niego, kiedy już wstał i niechętnie oderwała w chwili, w której położył ją na łóżku. Zaraz zrobiła mu miejsce obok siebie, spychając laptopa na brzeg łóżka, a gdy już się obok niej usadowił, okryła go kołdrą, wtulając się na powrót w ciepłe ciało chłopaka i wdychając jego zapach.
Westchnęła cicho, a na jej usta wstąpił błogi uśmieszek - było jej w tej chwili tak przyjemnie...
- Zostaniesz? - szepnęła przymykając oczy i przysuwając swoją twarz do jego, żeby delikatnie musnąć usta chłopaka. Była już jedną nogą w objęciach Morfeusza, a drugą nadal w ramionach Shane'a. - Jeśli musisz iść, poczekaj aż zasnę... - dodała jeszcze, po chwili już mimowolnie zasypiając ze spokojem wymalowanym na twarzy.

Shane McKay - 2011-02-05, 19:40

Leżąc naprzeciwko niej, zdał sobie sprawę, że tego właśnie potrzebował od wielu lat. Spokojnej dziewczyny, która nie zwróci uwagi na jego wady i dziwny charakter, ale mu zaufa na tyle, by zamknąć się z nim w pokoju i zwyczajnie poleżeć na łóżku. Zdumiało go trochę jej pytanie.
- Jeśli tego chcesz - odpowiedział szeptem, obejmując ją ciaśniej. Kiedy usłyszał miarowy oddech Ophelii świadczący o tym, że śpi, spojrzał w dół na jej spokojną twarz. Leżał tak chwilę, przyglądając się dziewczynie, a po około pięciu minutach pocałował ją delikatnie w czoło i odsunął się ostrożnie by jej nie wybudzić. Przykrył ją ciaśniej kołdrą i pogładził po włosach, a następnie odstawił laptopa na szafkę nocną i wyszedł z pokoju, zamykając cicho drzwi. Kiedy wyszedł już z apartamentu i szedł ciemną ulicą, odetchnął głęboko i ruszył do domu, niespecjalnie oglądając się dookoła.

Ophelia Bissette - 2011-02-05, 19:57

Ofelia nie dostrzegała jeszcze żadnych wad, jednak nie chciała fałszywego obrazu chłopaka. Chciała akceptować go takim, jakim jest i oczekiwała tego samego od drugiej strony. I trzeba wspomnieć, że nie znała dobrze chłopaka, tak naprawdę. W gruncie rzeczy nic o sobie nie wiedzieli, jednak ona czuła, że właśnie ten facet może dać jej poczucie bezpieczeństwa, oparcie, pocieszenie, zrozumienie... czyli wszystko, czego potrzebowała.
Nie poczuła, kiedy pocałował ją w czoło, ani kiedy odsunął się od niej. Nie usłyszała cichego zamykania drzwi, nie zdawała sobie nawet sprawy z tego czy Sasha jest w mieszkaniu. Spała i śniły jej się bardzo przyjemne rzeczy, o których jednak zapomniała zaraz po przebudzeniu, kiedy promienie słoneczne zaczęły razić jej zamknięte oczy.
Otworzyła je z niechęcią i dopiero po chwili przypomniała sobie o poprzednim wieczorze, jednocześnie odwracając głowę w bok, żeby zobaczyć czy nie ma obok niej Shane'a. Nie było, ale na jej ustach i tak gościł nieodgadniony uśmiech, kiedy zmierzała do łazienki wziąć prysznic.


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group