Charlotte Cooper - Salon

Charlotte Cooper - 2010-12-19, 19:10
Temat postu: Salon

Charlotte Cooper - 2010-12-19, 19:23

Tak jak planowała Charlotte udała się z korytarza wprost do salonu by położyć torebkę na sofie, a klucze na szarym stoliku pełnym magazynów o modzie. Jak widać Char nie interesowała się tylko imprezowaniem i piciem, lubiła również w samotności poczytać modowe wpadki gwiazd, co swoją drogą poprawiało jej humor.
Spojrzała za siebie, a dokładniej na Jamesa i otworzyła nieco szerzej oczy, biorąc głęboki wdech i opierając dłonie na tali. Musiała odsapnąć. W końcu wchodzenie po schodach na drugie piętro to okropny wysiłek.
-Tam jest kuchnia, tam łazienka, a tu ja- zaczęła wymachiwać rękoma na boki, pokazując mniej więcej chłopakowi gdzie znajduje się dane pomieszczenie w razie potrzeby.

James Black - 2010-12-19, 19:30

James rozejrzał się dookoła tylko tuż po wejściu. Gdy dziewczyna wymachiwała rękami wskazując poszczególne pomieszczenia jego wzrok był skupiony na niej, bo James stwierdził, że jakoś się odnajdzie bez instrukcji.
- Myślę, że jakoś sie odnajdę - powiedział nieco rozbawiony i zrobił krok w jej stronę tak, żeby znaleźć się bliżej, bo metr odległości to stanowczo za dużo, prawda ? Prawda. - Więc w czym mam Ci pomóc ? - zapytał z łobuzerskim uśmiechem.

Charlotte Cooper - 2010-12-19, 19:37

Odeszła trochę od chłopaka chwytając w dłoń brązową skórzaną torbę po czym znowu stanęła tuż naprzeciwko niego.
-Nie obrażę się jak zrobisz coś do picia- powiedziała zupełnie zobojętniałym tonem. Skoro wiedział już co i jak to nie będzie problemu znalezienia kubków, płatków herbaty i cukru, no chyba że miał ochotę na coś mocniejszego, a to już znajdywało się u Charlotte w sypialni.
-A ja pójdę się spakować, daje sobie jakieś- zamyśliła się przez moment -pięć minut- dodała, zarzucając na ramie pasek skórzanej torby.

James Black - 2010-12-19, 19:42

No to żeby nie było monotonnie to zrobił im herbatę z prądem ,o. Odnalazł się bez trudu, bo układ mieszkania nie był jakiś skomplikowany, a on często poruszał się po nieznanych mu posesjach. I gdy trunek już był gotowy odnalazł właścicielkę mieszkania, zajętą pakowaniem/
- Trzymaj - powiedział podając jej kubek z parującym napojem. - Jak Ci idzie ?

Charlotte Cooper - 2010-12-19, 19:50

Odebrała kubek z prądem od chłopaka, bez wahania biorąc pierwszy łyk. No proszę, proszę czytał w jej myślach. W odpowiedzi na pytanie chłopaka Szarlotka pokazała skórzana torbę od dna do samego wierzchu wypchaną ubraniami. Pod tym względem Charlotte jest mistrzynią, wystarczyła chwila by mogła zapakować ciepłe rzeczy, w których będzie jej wystarczająco ciepło na klimaty SV.
-Jak widać doskonale- ominęła chłopaka zgrabnym łukiem, zasiadając wygodnie na sofie i nie mogąc zrzuć swojego spojrzenia z bruneta. Chyba faktycznie był taki hipnotyzujący.
-Że też musiałam cię dzisiaj spotkać- powiedziała z lekkim rozbawieniem.

James Black - 2010-12-19, 20:00

No proszę, za to zdecydowanie mógł ją podziać. Rzadko której dziewczynie pakowanie szło tak dobrze. Zazwyczaj zajmowało im to pół dnia i zawsze miały mało miejsca.
- Jestem pod wrażeniem - powiedział i upił łyk ze swojego kubka.
- Nie udawaj, że moje towarzystwo Ci się nie podoba - powiedział rozbawiony.

Charlotte Cooper - 2010-12-19, 20:06

Zaśmiała się na słowa chłopaka i odłożyła kubek na jedną z gazet bodajże vogue. Wstała z miejsce i podeszła bliżej chłopaka.
-Wciąż to samo spojrzenie, które mnie przeraża- odparła odnośnie wzroku Jamesa. Nie ukrywając tego, że jego spojrzenie było co najmniej przerażające jakby zaraz miał się rzucić na dziewczynę i zabić z zimną krwią, bla, bla, bla.
-A co do twojego towarzystwa, nigdy mi się nie znudzi, przecież wiesz, że mam do ciebie słabość- powiedziała spokojnym tonem, choć na moment nie przestając się uśmiechać.

James Black - 2010-12-19, 20:14

Przerażające ? No bez przesady, wcale nie miał wzroku seryjnego mordercy. Chyba. No ale punkt widzenia zależy do miejsca siedzenia, podobno. A poza tym... Może i miał ochotę się rzucić na dziewczynę ale w zupełnie innym celu, naprawdę.
- Wiem, wiem - powiedział, odgarniając jej włosy z szyi i przysuwając się jeszcze bliżej. Trudno jej się było dziwić w sumie, si ?

Charlotte Cooper - 2010-12-19, 20:22

Uważnie śledziła jego poczynania, z wyrytą na twarzy ciekawością. Otwarcie nie zdziwiło jej zachowanie chłopaka, mogła się spodziewać tego ruchu, dlatego też i ona przysunęła się do niego bliżej, kładąc dłoń na jego ramieniu.
-Bynajmniej dobrze, że masz tego świadomość James- mruknęła zaczynając wpatrywać się prosto w oczy bruneta. Akurat wzrok seryjnego mordercy stawał się co raz bardziej łagodny, co bardzo podobało się panience Cooper.
-I co teraz?- spytała jakby bezinteresownie.

James Black - 2010-12-19, 20:27

- Co tylko chcesz - powiedział dość cicho, prosto do jej ucha, pochylając się lekko w jej kierunku. Cóż, James zawsze był otwarty na wszelkie propozycje. A ta ciekawość na jej twarzy bardzo mu się podobała, bo Char wyglądała z nią niezwykle uroczo.
Charlotte Cooper - 2010-12-19, 20:38

Pocałowała chłopaka w policzek i zsunęła swoją dłoń z ramienia Jamesa.
-Spotkamy się w Sun Valley James- odparła akcentując to wrednym uśmieszkiem i robiąc krok w tył, tak aby odsunąć się od chłopaka. Przykre, nie ulegnie mu tak łatwo bynajmniej na trzeźwo, to pokazywało jednak, że brunet nie znał jej do końca tak jak najwyraźniej się spodziewał. Czyżby zapomniał jak zachowuje się nasza kochana Charlotte kiedy to w jej krwi nie krążą procenty. Wredna duszyczka, ale przecież on nie będzie jej miał tego za złe. Nie można wszystkiego brać na poważnie. To dopiero przedsmak zabawy jaka czekała ich w SV.

James Black - 2010-12-19, 20:47

Prawda była taka, że tego właśnie najbardziej się spodziewał. Ale zawsze warto spróbować, prawda ? Bez ryzyka nie ma zabawy, czy jakoś tak. I oczywiście, żen ie będzie miał jej tego za złe, właśnie z racji, że doskonale wiedział jak wesoło może się zrobić w SV jeśli tylko będą chcieli.
- Do zobaczenia. - powiedział rozbawiony. - Miłej podróży - dodał jeszcze i potem zniknął, zostawiając ją samą, o.

Dane Johnson - 2010-12-27, 12:34

| Pierwszy post!

Przed drzwiami mieszkania panienki Cooper, stał wysoki, przystojny brunet. Ubrany był w marmurkowe rurki koloru czarnego, jasny t-shirt z propagandowym hasłem i ciemną marynarkę, zapiętą na dwa guziki. Na jego głowie panował nieład. Trudno ujarzmić kręcone włosy, więc chłopak już kilka lat temu dał sobie spokój i pozwolił im żyć własnym życiem. Poza tym był święcie przekonany, że to jego fryzura przyciąga płęć piękną jak magnes. W przeciwnym wypadku niezaliczałby codziennie porządnego numerku, prawda? W jednej dłoni dzierżył zielonkawą butelkę ze zdartą etykietą, natomiast w drugiej do połowy wypalonego papierosa, oczekując ze znudzoną miną, aż ktoś łaskawie otworzy mu drzwi.
- Na litość Boską, Charlotte! Ja nie młodnieję! - zaczął marudzić i stupać w miejscu nogami, niczym rozwydrzony bachor, choć wątpił, że dziewczyna go usłyszy. Gdyby drzwi nie były zamknięte z całą pewnością wparowałby bez pukania. Ale zaraz, zaraz! Skąd miał wiedzieć, skoro nawet nie sprawdzał? Rozejrzał się po klatce, poczym z przesadną ostrożnością położył dłoń na klamce, jakby miała okazać się gorącym palnikiem lub odryźć mu rękę. Co on by bez niej zrobił!? Już z nie tak wielką finezją, nacisnął na klamkę i z impetem wparował do środka. Że też wcześniej o tym nie pomyślał! Spojrzał na czystą wycieraczkę, położoną od razu przy wejściu z napisem ''Witamy". Milusio - pomyślał. Wiedział, że dziewczyna lubuje się w czystości - cóż, przynajmniej tej materialnej - i nie pozwoli by ktoś wszedł do jej mieszkania z brudnymi buciorami, jednak on tylko wzruszył ramionami, uniósł nogę i zgasił skręta o jego zabłoconą podeszwę. By ukryć popełnioną zbrodnię, pozostałość po papierosie wrzucił do stojącej na jasnej komodzie doniczki. Niech i kwiatek też poczuje smak zabawy.

Charlotte Cooper - 2010-12-27, 12:34

Już miała odkładać telefon na miejsce, kiedy zza dużych drewnianych drzwi usłyszała typowy angielski bełkot. Spojrzała się za siebie, gdzie na ścianie widniał biały, pozłacany zegar. Zmarszczyła czoło na znak niezadowolenia. Przecież jeszcze przed chwilką przysłał jej wiadomości i w kilka sekund dotarł do jej drzwi? Dobre sobie. Ten chłopak nigdy nie przestanie jej zadziwiać.
Podeszła do drzwi, przystawiając do nich ucho i delikatnie opierając się by móc podsłuchać czy ten gryzoń jeszcze coś marudzi. Wiedziała, że jak go wpuści do mieszkania, po kilku godzinach nic z niego nie zostanie. Dane miał swoje typowe odruchy, które bądź co bądź, ale doprowadzały kochaną szarlotkę do szału, pomimo tego, że jest ona bardzo, ale to bardzo tolerancyjną osobą. W towarzystwie Dane'a Charlotte była zagrożonym gatunkiem.
Drzwi otworzyły się przed jej nosem, a ta z hukiem wyleciała na klatkę.
-Cholera Dane!- powiedziała pretensjonalnie, gładząc się po głowie, w którą jeszcze przed chwilka się uderzyła. Tego się nie spodziewała. Za jakie grzechy!?

Dane Johnson - 2010-12-27, 12:56

Po tak spektakularnym wejściu spodziewał się równie widowiskowego powitania, jednak żadna napalona striptizerka nie wyszła mu na przeciw z miską bitej śmietany, na swoim ciele oczywiście. Przygarbił ramiona w geście rozczarowania i zdziwienia. Gdzie jest Charlotte? Zmarszczył swoje bujne, gęste brwi. Przecież powiadomił ją w esemesie o swoim przybyciu, na krótko przed wejściem na klatkę schodową, jednak nie brnijmy w to. Westchnął głęboko i wykrzywił usta w dziwacznym grymasie. Ponownie rozejrzał się po pomieszczeniu, lecz dopiero, słysząc za sobą znajomy głos, odwrócił się. Zmarszczył czoło i spojrzał na dziewczynę z przekrzywioną na bok głową.
- Siema, Dane! Co u Ciebie? Siema, Charlotte! Wszystko w porządku! - powiedział ironicznie, idealnie imitując głos panny Cooper. - Dlaczego leżysz na podłodze? - zapytał, patrząc na nią, jakby była conajmniej znierównoważona psychicznie.

Charlotte Cooper - 2010-12-27, 13:06

Obserwowała poczynania chłopaka, a mina bólu przemieniła się w minę istną zażenowania. Jedna brew powędrowała ku górze, natomiast druga zniżyła się na dół. Jej mimika mówiła sama za siebie.
Kiedy ten prowadził jakże interesującą konwersacje z samym sobą, dziewczyna wstała z miejsca, poprawiła koszulkę i podciągnęła spodnie do góry, aby te trzymały się na biodrach. Podeszła do chłopaka zamykając z trzaskiem drzwi. Spojrzała mu się prosto w oczy, jakby chciała zacząć mu grozić. Z resztą miała taką ochotę.
-Bo jakiś idiota bez zaproszenia wparował do mojego mieszkania- powiedziała omijając chłopaka zgrabnym łukiem i delikatnie odpychając go na bok.
Usiadła na kanapie podkulając nogi i zaczynając spoglądać na swoje ręce z każdej możliwej strony. Zerknęła na dawną bliznę z dzieciństwa. No Dane miał szczęście, ucierpiała tylko jej głowa.
-Wchodź, nim się rozmyślę- mruknęła, starając się nie patrzeć na bruneta.

Dane Johnson - 2010-12-27, 13:38

Zadrżał ostentacyjnie, kiedy dziewczyna trzasnęła drzwiami. Co innego gdy robił to on, a co innego gdy jego znajomi, a już szczególnie całkowicie niespodziewanie. Nie złamał się pod morderczym spojrzeniem Charlotte, ale na jego ustach wykwitł słodki, perwesyjny uśmieszek.
- Przepraszam, następnym razem zawiadomię cię listownie, z dwutygodniowym wyprzedzeniem - odrzekł ironicznie. - Przynajmniej będziesz musiała zaopatrzyć się w większe nakłady gościnności. - Wywrócił swoimi zielonymi oczyma i leniwym krokiem ruszył za dziewczyną do salonu. Rzucił krytycznym okiem po pomieszczeniu. Jak tu czysto... Cholerna pedantka! - wzgrygnął się nieznacznie, piorunując spojrzeniem brunetkę. Trzeba wprowadzić trochę chaousu... - Szatański śmiech rozbrzmiał w jego głowie. Jednym ruchem dłoni odgarnął wszystko, co do tej pory leżało na siwym stoliku, niezważając na to, czy coś się potłucze czy nie, a w miejsce książki i świecznika postawił butelkę.
- Swoją drogą, świetna gra wstępna. Potęgujesz napięcie, łapię to - mrugnął do niej otwierając butelkę i opadając na kanapę obok panienki Cooper.
- Ale co się stało z twoimi seksownymi ciuszkami? Bardzo mnie zawiodłaś... - zrobił smutną minę. Gra aktorska wychodziła mu wyśmienice.

Charlotte Cooper - 2010-12-27, 13:51

Złość Charlotte szybko przechodzi i tak też się stało w tym momencie. Była już bardziej wyluzowana i opanowana. Złość przerodziła się w spokój, a zażenowana mina w delikatny uśmiech.
Wystarczył widok alkoholu na jej stoliku, a humor znacznie się poprawiał. Tylko jaki to trunek przywlekł do jej domu Dane? Raczej na whiskey to nie wyglądało, najwyraźniej tanie wino, czego można było spodziewać się po chłopaku. Ale spokojnie Charlotte zawsze ma coś w zapasie. W końcu od czego jest ten oto magiczny barek, ustawiony tuż przy oknie, żeby świeciło na niego światło dzienne i ukazywało go w całej doskonałości.
-Moja gra wstępna?- zrobiła minę jakby zaraz miała wybuchnąć błogim śmiechem -uważaj tylko, żeby te twoje loki nie wyprostowały się z nadmiernego podniecenia- zakręciła sobie wokół palca niewielki kosmyk jej ciemnych włosów. Kiedy tylko chłopak postawił alkohol na stoliku Charlotte chwyciła w dłoń butelkę i odkręciła, biorąc natychmiastowo jednego wstępnego łyka, ot tak oceniając jego jakość.
-No proszę, proszę w końcu jakieś konkrety. Jednak się na coś przydajesz- powiedziała typowym dla niej tonem, pełnym ironii i wredności.

Dane Johnson - 2010-12-28, 13:04

Charlotte oszukiwała samą siebie, gdyż to fakt, iż na Dane'a Johnsona nie można się długo gniewać, przywrócił jej dobry nastrój, nie jakaś zwykła szybko tłucząca i opróżniająca się butelka. Wywrócił zielonymi oczyma na widok skwaszonej miny brunetki, z dystansem obserwującej alkohol. Oczywiście, że przyniósł tanie wino! A czego innego po nim się spodziewać? Kto jak kto, ale panna Cooper powinna się już przyzwyczaić. Francuski piesek - prychnął w myślach i z wrodzoną niezdarnością założył nogi na stół. Mebel zadrżał pod ciężarem brudnych trampek. Na szczęście dziewczyna zdążyła zabraniać z niego butelkę, bo nie wybaczyłby sobie, gdyby stłókła się przed opróżnieniem.
- Od kiedy Twoje kubeczki smakowe stały się tak delikatne? - oburzył się, zabierając na chwilę swą własność i pociągnął z niej kilka chaustów. Odchylił głowę do tyłu, zmrużył oczy, a jego usta wykrzywiły się w błogim uśmiechu. - Mmm, wiśniowe... Do szczęścia brakuje tylko łóżka, seksownej kobiety - tu spojrzał ze smutkiem na Charlotte, chcąc by go zrozumiała. Wiadomo, że ona nie wchodziła w ogóle w grę. Była przyjaciółką. To tak jakby przespał się z Keithem... Ohyda! - paczki fajek i dobrego pornosa na podgrzanie atmosfery - poruszył konspiracyjnie brwiami.
I tak przez wieczór cały opróżnili taniego winiacza, wypalili wszystkie skręty i zaliczyli cztery wyjścia do sklepu, by uzupełnić asortyment i wpełni zalać swoje żołądki.

| Akwesasne Mohawk Casino


Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group