Wszedł do baru i zajął pierwsze miejsce tuż przy wejściu. Zamówił sobie szkocką oraz wyjął papierosa z papierośnicy. W domu jej szukał a jednak znalazła się w wewnętrznej kieszonce w jego kurtce. Odpalił papierosa, zaciągnął się i popił alkoholem, dopiero potem wypuścił dym z płuc. Często tak robił. Niecałe parę chwil temu był radosny, ale paskudna pogoda doprowadza go do huśtawek humoru, masakra i tyle.
Zły humor miała także Heather. Nie był on jednak spowodowany pogodą, a złym dniem, po prostu. Spóźniła się na uczelnie, złamała obcas w ulubionej parze butów i porysowała sobie telefon. Wszystko leciało jej dziś z rąk. Najlepiej i najrozsądniej zrobiłaby, gdyby zaszyła się w łóżku i nie wychodziła stamtąd do końca dzisiejszego dnia, jednak musiała się odstresować. Weszła do Roam i zamówiła appletini, po czym zajęła miejsce nieopodal Davida, którego nie zauważyła.
Przykuł spojrzenie w przezroczystą popielniczkę znajdującą się na środku stolika przy którym siedział, oparł o nią do pół przypalonego papierosa i chwycił dłonią szklankę trochę dalej niż krawędzie. Pomachał tak przez chwilę i wziął parę głębszych łyków. Przelotne napady depresji, coś w stylu rozdwojenia jaźni, czasem uśmiech czasem skrajne załamanie, to chyba na porządku dziennym, czasem są takie dni, że dobry humor utrzymuje się dłużej, ale nie dziś.
Rozejrzała się po lokalu. Nie liczyła na to, że spotka tu kogoś znajomego w środku tygodnia. Nie to, żeby miała mało rozrywkowych znajomych, ale jednak wiadomo, że środa to nie najlepszy dzień na upijanie się w barze. Jej wzrok zwrócił się ku Davidowi. Odkąd ze sobą zerwali, widziała go parę razy na mieście, czy jakiejś imprezie, ale nie rozmawiali ze sobą. Głupio było jej tak po prostu podejść, więc udała, że go nie widzi i odstawiła kieliszek na stolik z głośnym brzękiem.
Zerknął na telefon, było późno i musiał się zwinąć. Nie było dużo ludzi, a jednak usłyszał ten brzdęk kieliszka, odwrócił spojrzenie i zauważył Heather. No proszę. Kogo jak kogo ale jej by się tutaj nie spodziewał. Zmrużył lekko oczy i użył na niej swojego morderczego spojrzenia, z widocznym podirytowaniem. Ale co jak co gdyby nie jej upartość to by dalej z nią był, bo do najgorszych ślicznotek nie należy. Zostawił pieniądze na stoliku z sporym napiwkiem i wyszedł.
Naprawdę do czego to było podobne, żeby w poniedziałkowy ( ?) wieczór Chloe siedziała sama w barze ktory wprost swiecil pustkami. Bez zartow, nikogo praktycznie nie bylo, moze dlatego, ze kazdy sie uczyl, byc moze dlatego, ze miejsce nie bylo zbytnio rozchwytywane, jednakze pierwszy raz dziewczyna spotkala sie z taka sytuacja. Nie ma jednak co narzekac, dziewczyna siedziala na kanapie popijajac swojego juz 2 drinka piszac przy tym smsy z malo ciekawym czlowiekiem. Ah , dziewczyna potwornie sie nudzila, chciala zaszalec, potanczyc , byc w stanie w ktorym nie wie jak ma na imie, zamiast tego siedziala w miejscu gdzie starzy faceci gapili sie na nia jak na nowe mieso. Ah, nic dodac nic ujac.
Co z tego, że było pusto, że był poniedziałek i miejsce niezbyt rozchwytywane? Ty po swojej krótkiej nieobecności potrzebował kilku... kolejek, aby przywrócić trzeźwość myślenia. Był w LA, ale co tam robił, to było wielką tajemnicą, zawsze w odpowiedzi na pytania odpowiadał coś, co było wykrętem. Może dlatego szerzyły się różne plotki na temat tych jego dość częstych wyjazdów do miasta aniołów? Gdyby tylko zauważył swoją jedną z ulubionych brunetek, na pewno by do niej podszedł i zadowolił się jej towarzystwem, lecz jednak skierował się wprost do baru, aby nie musieć czekać na swoje piciu.-Czystą z lodem-rzucił przeczesując włosy.
_________________
Ty Gevinson, 21 lat.
*# When I met you at the party
And I told you you were pretty
I was honestly just trying to score
Chloe oczywiscie zauwazyla, ze chlopak wszedl do pomieszczenia w ktorym sie znajdowala. Teraz powinna wstac z pelna gracja, podbiec do niego, uscisnac go jak to wiele osob mialo w zwyczaju i chichotac wniebowzięta z faktu, ze ma wlasnie towarzystwo, jednakze tak nie bedzie. Dziewczyna nie odrywajac od niego wzroku przejechala reka po swojej braz czuprynie dopijajac przy tym swojego drinka. Przykro mi, ale ona nie bedzie podchodzila, to do niej sie podchodzilo moli mili. Wlasnie tak. Swoj wzrok przeniosla na szklanke ktora byla juz pusta. Podniosla niezbyt wysoko swoja reke, aby dac kelnerowi znak, zeby przyniosl jej jeszcze jednego. To samo oczywiscie.
Cóż, jasne jest, że do byle kogo się nie podchodzi, ale to był Ty. Dodatkowo, Chloe chyba znała go na tyle, że wiedziała, że czasem ma złe dni i dziś nie będzie lustrował wzrokiem po wszelkich panienkach, w myśli oceniając, która z nich jest najbardziej apetyczna i zasługuje na jego uwagę. Sączył powoli swoją wódkę, wpatrując się tylko w ścianę pełną alkoholi. Może, gdyby tylko coś zwróciło jego uwagę, to by oderwał się od pasjonującej czynności i podszedł... Gdyby tylko ją zauważył.
_________________
Ty Gevinson, 21 lat.
*# When I met you at the party
And I told you you were pretty
I was honestly just trying to score
Chloe jednak nadal uparcie siedziala na kanapie przybierajac jedynie wygodniejsza poze. Warto dodac, ze poze ktora mogla spokojnie wyeksponować jej zgrabne i opalone nogi. Kiedy kelner przyniosl jej kolejnego drinka, poslala mu swoj dosc sceptyczny usmiech ktory oznaczal , ze mu dziekuje. Ah, zaczynalo ja to juz nudzic, naprawde musiala do niego podejsc ? Czy ktos tu sobie zartuje ? Najwidoczniej tak - Podejdziesz tutaj czy bedziesz tam sam siedzial ? - dziewczyna zapytala na tyle glosno, aby chlopak mogl ja uslyszec. Pytanie to nie podejscie, rzecz jasna.
Nie od razu, ale Ty się obrócił. Uśmiechnął się lekko na widok dziewczyny. Spojrzał na swoją szklaneczkę, po czym odwrócił się do baru. Załatwił sobie nową zawartość, po czym powlókł się do dziewczyny-No cześć-powiedział jak gdyby nigdy nic, siadając obok. Położył rękę na jej udzie, aby się nachylić i cmoknąć w policzek na przywitanie. Po tym geście również rozsiadł się wygodnie na zajmowanej przez nią sofce-Co słychać u mojej ulubionej brunetki?-zagadnął, powoli przywracając się do swojej dobrej formy, która była jego wizytówką. Nikt takiego skwaszonego by nie darzył pożądaniem czy chociaż sympatią, chyba że jakieś dziewczynki, które mają syndrom pielęgniarki slash terapeutki.
_________________
Ty Gevinson, 21 lat.
*# When I met you at the party
And I told you you were pretty
I was honestly just trying to score
Usmiechnela sie slodko patrzac przy tym na chlopaka - no hej - pocalowala go rowniez leciutko w polik po czym dopila kolejnego lyka swojego drinka. Mmm, wodka z redbullem to bylo cos i nikt niech nie wmawia Chloe, ze tak nie jest - Twoja ulubiona brunetka naprawde strasznie sie nudzi - parsknela pod nosem, po czym skierowala wzrok na chlopaka - A co u ciebie ? Co taki spiety sie wydajesz ? - Ona miala to w sobie, ze widziala kiedy ludziom cos dolega i w tym przypadku rowniez sie nie mylila. Chlopak wygladal conajmniej dziwnie, i moze z pewnej strony wcale ja to nie obchodzilo, jednak ta druga strona chciala wiedziec.
Cóż, faktycznie Chloe potrafiła rozgryźć ludzi, a przynajmniej w tym przypadku jej się to udało.-A nie wiem... Nie powiem jednak nie, jeśli ktoś bardzo miły, a do tego bardzo ładny mnie rozluźni nieco-stwierdził niewinnie. Wcale nie mówił o niczym zdrożnym, tylko o zwykłym małym masażu ramion i karku. To chyba byłaby w stanie zrobić Chloe, co? Z resztą, w inny sposób również mogą się rozluźnić, dodatkowo zabiłoby to na pewno nudę panienki Walker. W takich rzecz Ty niemal nie ma sobie równych. Po chwili mało owocnej rozmowy rozeszli się w swoje strony
_________________
Ty Gevinson, 21 lat.
*# When I met you at the party
And I told you you were pretty
I was honestly just trying to score
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
