Podjechała pod budynek żółtą taksówką, po czym weszła do środka, od razu kierując się w stronę schodów. Szybciutko weszła na górę, zwinnie pokonując wszystkie stopnie w swoich czarnych balerinkach, po chwili znajdując już się pod drzwiami swojego przyjaciela. Zapukała cicho i nie czekając na odpowiedź, nacisnęła na klamkę. Tak jak się spodziewała, drzwi nie były zamknięte, a więc śmiało weszła do środka, nie przejmując się, że mogłaby nakryć Ty'a z jakąś dziewczyną. W końcu zaprosił ją do siebie, a więc raczej nie mógłby postawić jej w tak niezręcznej sytuacji, prawda? Weszła w głąb mieszkania, kierując swoje kroki w stronę salonu i rozglądając się za chłopakiem. - Jesteeem. - zawołała, a echo jej głosu rozeszło się chyba po wszystkich pomieszczeniach. Weszła do salonu, po czym wygodnie rozsiadła się na kanapie.
Nie, Ty z nikim nie był. Nie był aż tak perfidny, aby w tym samym czasie pisać smsy do Audrey!-Idę-zawołał, bo schował się w sypialni, zawożąc tam niewielką walizkę, która do tej pory leżała niemal na wejściu do mieszkania. Wchodząc na teren salonu, nachylił się nad dziewczyną i cmoknął ją w policzek-napijesz się czegoś?-zapytał, bo jak miał zły humor to go na prawdę ciągnęło do różnych butelek, których miał całkiem niezłą kolekcję w szafkach. Po wizytach w LA z reguły miał zły nastrój i musiał się znieczulać, więc Audrey też nie powinna zbytnio się dziwić takiemu zachowaniu bruneta.
_________________
Ty Gevinson, 21 lat.
*# When I met you at the party
And I told you you were pretty
I was honestly just trying to score
Hej, może mieli przerwę! Uśmiechnęła się na widok chłopaka, wzruszając lekko ramionami, co stanowiło odpowiedź na jego pytanie. - Zależy, co masz do zaoferowania. - powiedziała z delikatnym uśmiechem, nie będąc do końca pewna, na co ma ochotę w tej chwili. Wciągnęła na kanapę swoje nogi, z których wcześniej, tuż przed wejściem do salonu, zdjęła kulturalnie buty. Stópki miała oczywiście czyściutkie, a więc to, że pobrudzi mu idealnie białą kanapę było mało prawdopodobne. - I nie przejmuj się. - dodała po chwili, widząc jego minę. Wiedziała, że słowa raczej nic nie pomogą, lecz postanowiła spróbować jakoś go pocieszyć.
-Na co tylko masz ochotę-przypomniał jej, że tu niego jest w czym wybierać. Kupowanie różnych alkoholi to również było jego małe hobby. Wyciągnął dwie szklanki i blondynce nalał ginu z tonikiem, bo to takie delikatne, kobiece, a sobie nalał brandy. Zaraz usiadł obok blondynki spoglądając na nią z małym politowaniem-Nie przejmuje się. Jestem wykończony-tak wytłumaczył swój stan. To było bardzo prawdopodobne, bo i loty mogły go wykończyć, jak i awantura, która wedle tradycji miała miejsce, a seks na pogodzenie się również do relaksujących zajęć nie należał tak na prawdę. Mimo wszystko, wbrew temu co pewnie sporo dziewczyn podejrzewa, Ty miał serce, lecz rzadko z niego korzystał, co się odbijało, bo nie był przyzwyczajony ani do okazywania, ani odczuwania pewnego rodzaju emocji.
_________________
Ty Gevinson, 21 lat.
*# When I met you at the party
And I told you you were pretty
I was honestly just trying to score
Wzięła od niego szklaneczkę, po czym upiła z niej drobny łyk, nie wiedząc, co chłopak jej nalał, gdyż na chwilę odwróciła od niego wzrok. - Trafiłeś w dziesiątkę. - powiedziała z lekkim uśmiechem, rozpoznając smak. - Domyślam się. Te podróże i tak dalej... - dodała, odnosząc się do jego wytłumaczenia. A mówiąc "i tak dalej" miała na myśli sytuacje w LA. Dobrze wiedziała, po co Ty tam jeździ, co się tam dzieje i z jakimi wrażeniami wraca. Bardzo mu współczuła i chciała mu pomóc, jednak domyślała się, że nie ma jak. To po prostu jego sprawa. Poza zamknięciem go w domu, żeby tam nie wyjeżdżał, nie miała chyba praktycznie innych rozwiązań. No, ale są przecież jeszcze okna.
-Wiem co lubisz-uśmiechnął się, bo znał dziewczynę nie od dziś. Ty nie miał co robić tak na prawdę, musiał od czasu do czasu jeździć do LA, czy tego chciał, czy nie chciał. Musiał, dla dobra swojego dziecka i dla świętego spokoju, bo matka była na prawdę cięta na niego i groziła mu sprawą sądową, a za wszelką cenę chciał tego uniknąć, bo tak na prawdę to tylko Audrey wiedziała o tej całej chorej sytuacji. Jego rodzice, kumple, nikt. Musiał jednak mieć z kim porozmawiać na ten temat, zwłaszcza na początku, gdy dopiero się z tą myślą oswajał.-Na szczęście w tym roku to była ostatnia moja podróż tam-powiedział, choć to żadne pocieszenie, skoro rok się kończy za niemal trzy tygodnie.
_________________
Ty Gevinson, 21 lat.
*# When I met you at the party
And I told you you were pretty
I was honestly just trying to score
- Przynajmniej mam pewność, że nie ominiesz także imprezy sylwestrowej. - powiedziała obracając powoli szklaneczkę w dłoniach. - Mam świetny pomysł! - dodała po chwili, od razu uśmiechając się ponownie delikatnie. - Następnym razem pojadę tam razem z tobą i cię przypilnuję. - powiedziała, oczywiście żartując. Chciała poprawić choć trochę humor przyjacielowi, chociażby głupimi i bezsensownymi żartami. - Przynajmniej będę miała okazję poznać twojego potomka. Odziedziczył urodę po tobie czy matce? Mam nadzieje, że po tobie. W przyszłości może zeswatamy go z moim dzieckiem. - roześmiała się wesoło, zakładając kosmyk jasnych włosów za ucho. - Co ty na to? - spytała z entuzjazmem.
A ten... to chłopczyk czy dziewczynka te jego dziecko? ;d
-Audrey. Wiesz, że ja ciebie kocham, dlatego mogę cię zapewnić, ze ze mną nie pojedziesz. Nie chcę, abyś sobie psychikę zniszczyła-zaśmiał się ironicznie.-Urodę po tatusiu. Córeczka tatusia-zaśmiał się już nieco pogodniej, bo ten mały szkrab potrafił jednym spojrzeniem stopić serce z lodu Ty'a, zdecydowanie szybciej i skuteczniej niż najładniejsza dziewczyna.-E, nie. Starsza dziewczyna w związku to nie najlepszy wybór-zaśmiał się, będąc wdzięczny blondynce za to, że próbuje mu jakoś nastrój poprawić. Mogłaby to zrobić co prawda żartując na inny temat, ale nie bądźmy już tacy wybredni, lepsze to niż głaskanie po ramieniu i mówienie że ma się nie przejmować.
_________________
Ty Gevinson, 21 lat.
*# When I met you at the party
And I told you you were pretty
I was honestly just trying to score
Uśmiechnęła się mimowolnie, słysząc jego słowa na temat malutkiej córeczce. - Nie masz zdjęcia, ani nic? Chciałabym ją zobaczyć, skoro odziedziczyła po tobie urodę. - powiedziała wesoło siadając bokiem na kanapie, a przodem do chłopaka. - Mam nadzieję, że nie będzie tak wykorzystywała swojego wyglądu do zaciągania mężczyzn do łóżka, tak jak ty to robisz z kobietami. - dodała po chwili żartobliwie, uśmiechając się przyjaźnie. Opadła bokiem na oparcie, po czym upiła kilka łyków ginu z tonikiem ze swojej szklaneczki.
Ty wstał, aby sięgnąć po telefon, bo miał tam kilka fotek. Wrócił zaraz, uruchamiając je od razu-uśmiechnął się dość przyjaźnie-Wierz mi, że ja również mam taką nadzieję. Choć lepiej żeby to ona zaciągała chłopaków, niż chłopacy ją-stwierdził, zastanawiając się, ile jeszcze czasu minie, zanim to o czym mówią będzie mieć miejsce. Miał nadzieję, że bardzo dużo.-Śliczna, prawda?-zapytał, po chwili, kiedy dziewczyna patrzyła jak zaczarowana w ekranik telefonu.
_________________
Ty Gevinson, 21 lat.
*# When I met you at the party
And I told you you were pretty
I was honestly just trying to score
Wzięła od niego telefon, z niecierpliwością chcąc zobaczyć owe zdjęcia. Uwielbiała dzieci. Zwłaszcza te malutkie, które jeszcze nie umieją chodzić i rozwalać wszystkiego w domu. - Jest prześliczna! - powiedziała przyglądając się z zachwytem zdjęciom. - Dobrze, że mnie do niej na razie nie zabierzesz, bo chyba zacałowałabym ją na śmierć. - dodała po chwili, oglądając ostatnie zdjęcie. Gdy skończyła, oddała brunetowi telefon, zastanawiając się, czemu wcześniej nie poprosiła o pokazanie tych zdjęć.
Ty się roześmiał, ale doskonale zdawał sobie sprawę z miłości Audrey do maluchów. Musiał przyznać, że jeśli dzieci slodko wyglądały, to podczas snu. Kiedyś mówił tak, bo taka chodziła pogłoska, teraz jednak zdawał sobie z tego sprawę w 100%. -Może cię kiedyś zabiorę. Jak będziesz grzeczna-stwierdził trącając paluchem jej nos. Miał nadzieję, że jego dziecko nie przyjedzie nigdy do NY. No, przynajmniej w ciągu najbliższych kilku lat, bo nie umiałby się wytłumaczyć, a jakoś nie palił się do tego, aby zrobić wielki "comming out". Sam nie wiedział, czemu to tak ukrywa.
_________________
Ty Gevinson, 21 lat.
*# When I met you at the party
And I told you you were pretty
I was honestly just trying to score
Przechyliła delikatnie głowę na bok, wracając wzrokiem do oczu chłopaka. - Teraz chyba będę omijała każdą imprezę szerokim łukiem, byleby pozostać grzeczną. - powiedziała ze śmiechem, uśmiechając się wesoło, gdy trącał paluchem jej nos. W pewnym momencie rozdzwonił się jej telefon, a więc wyjęła go z kieszeni jeansów i odpisała szybko na smsa. - Przepraszam. - rzuciła, chowając z powrotem telefon. - To ile ona teraz ma? - spytała z ciekawością, mając na myśli oczywiście jego córeczkę i jej wiek.
-Możesz chodzić na imprezy, nie o takie grzeczna mówiłem-stwierdził. Wystarczy, że mu niczym nie podpadnie. Z resztą, ot tak to sobie powiedział, na prawdę nie chcąc narażać Audrey na spotkanie z jego chorą psychicznie byłą.-Nie przejmuj się.-stwierdził i na chwilę zamyślil. Nie, żeby nie wiedział, kiedy jego córka się urodziła, lecz musiał dokonać pewnych obliczeń-niecałe 10 miesięcy-kiwnął głową. -Nie dobra ciocia, nie wie, ile mała ma-zaśmiał się grożąc jej palcem. Chciałby zmienić temat, bo musi wrócić do normalności i rzeczywistości, gdzie jest gorącym ogierem, a nie tatuśkiem.
_________________
Ty Gevinson, 21 lat.
*# When I met you at the party
And I told you you were pretty
I was honestly just trying to score
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach