Wiek: 21
Zajęcie: studentka/stażystka w Elle
Posty: 1406
Wysłany: 2011-01-20, 22:48
-Czy ja wiem czy nie odchodziło? Nie podzielał pasji. Ale to facet-powiedziała, bo to nie miało najmniejszego wpływu na ich rozstanie. To znaczy miało, bo miało wpływ na jej wyjazd, ale nie bezpośrednio. W tym czasie usłyszała dźwięk telefonu, więc odebrała wiadomość-O wilku mowa-zaśmiała się, bo to akurat Rob wysłał jej życzenia z okazji urodzin. Pokręciła głową. Upiła nieco swojego drinka, spoglądając po wnętrzu pubu, po czym wracając wzrokiem do Shane'a.
_________________
Sasha McLaren, 21 lat,
studentka Columbii i stażystka w Elle
- To zruzumiałe i wcale mu się nie dziwię, ale jako twój chłopak powinien się chociaż trochę interesować, prawda? - zapytał. Opróżnił swój kieliszek, a w międzyczasie Sasha odczytała smsa. Nagle coś sobie uzmysłowił i szybko sięgnął po swój telefon.
- Cholera - powiedział, patrząc na godzinę. - Wybacz, ale to chyba koniec naszego spotkania. Zapomniałem, że umówiłem się z rodzicami na wideochat. Takie rodzinne spotkanie, Elen nalegała. - Wsunął teledon do kieszeni spodni i wstał z krzesła. - Odprowadzić cię?
Wiek: 21
Zajęcie: studentka/stażystka w Elle
Posty: 1406
Wysłany: 2011-01-20, 23:23
-Nie, wystarczy, aby nie próbował tego tępić-stwierdziła, bo na prawdę, tyle jej wystarczyło, by nie robić problemu z tego faktu.-Och, nie przejmuj się. W końcu spotkamy się jutro.-przypomniała mu, bo sądziła, że przypadkiem może zapomnieć, nie był w końcu wielkim fanem takich miejsc.-Nie dziękuję, wsiądę w taksówkę-stwierdziła i też zaczęła się zbierać, bo nie miała zamiaru siedzieć tam samej.
_________________
Sasha McLaren, 21 lat,
studentka Columbii i stażystka w Elle
- Dobrze powiedziane. - Wstał ze swojego krzesła i zbliżył się do wieszaków. - I tak, postaram się przyjść na twoją imprezę urodzinową - zapowiedział, lekko się uśmiechając. Podał Sashe jej nakrycie i pomógł jej na siebie założyć. Sięgnął po swoją kurtkę i zarzucił ją na siebie, a następnie oboje skierowali się w stronę wyjścia.
- To do zobaczenia jutro - rzucił, kiedy zatrzywali się na chodniku przed barem. Skinął dziewczynie głową i ruszył powoli wzdłuż ulicy. Obejrzał się za siebie parę razy by sprawdzić, czy nikt przypadkiem nie napadł Sashy. Potem ruszył żwawym krokiem, mijając zziębniętych przechodniów.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach