Dobra, przyznaję się.
Nie miałam weny na jakieś zajebiste przywitanie.
Zarażacie mnie małokreatywnością.
Ehh, mój komputer mówi że nie ma takiego słowa.
Ale od czego mamy neologizmy?
Wah, to było składne zdanie?
I don't think so ...
Whatever
Mam nadzieję że znów mamy ciszę przed burzą.
Ahh, wiecie, komuś chyba naprawdę nie podobają się moje notki.
Niech ja tylko dorwę skurwysyna, który wysłał mi wirusa z extra czułym antyspamem.
Zjem, i to żywcem.
Ale dość o frajerach.
Czas się zając waszymi grzechami.
Chociaż niektórzy bawią się świetnie.
Jak Summer wciąż i wciąż bzykająca się z Adamem.
Nie wiedziałam że drzemie w nim taka bestyjka.
Ale pozory mylą.
Szczególnie kiedy w grę wchodzi bzykanie.
I seksowny, przystojny facet.
I piękna kobieta.
Tak się składa że u nas rządzą blondynki.
Dlatego niektóre kobiety się farbują.
Gdyby nie to, że znów stwierdzicie że jestem wredną suką powiedziałabym że w ten sposób przyznają gdzie jest ich miejsce.
Ale przejdźmy do naszej elity.
I to wcale nie ja określam kto do niej przynależy.
Zresztą whatever.
Jeśli komuś tak bardzo nie pasuje to co tu piszę, to czy ja zmuszam tą osobę żeby to czytała?
O niej samej też nie muszę pisać, łaski bez.
Ale przejdźmy do ważniejszych rzeczy.
Lilly coraz częściej znika w tajemniczych okolicznościach.
I pojawia się w jeszcze ciekawszych.
Tym razem nie jest to hardsex, ale niebiańska plaża.
Ah, kim jest ten przystojniak?
Uroczo.
Nienawidzę zimy.
Chyba zacznę robić odliczanie do lata.
Zimą ludzie zachowują się dziwnie.
Jedni wpadają w depresję, inni... zachowują się dziwnie.
Btw, Keith, nie wiedziałam że z Ciebie taki męski bokser.
Czyżby to był wielki The End romansu roku?
P.S. mam nadzieje że to wielki The End tej fryzury.
Boże, ona jest okropna!
Ale K. wykazał się żelaznym spokojem i chłodną oceną sytuacji kiedy jego przyjaciel prawie umierał.
Czekaj, czekaj, stop, wróć.
Kiedy K. panikował to Ophelia zachowała zimną krew.
I zmarnowała moment w którym mogła z pełnym usprawiedliwieniem uderzyć Blond Boga w twarz.
Ehh, czyżby była w nim zakochana?
A i Dane żyje.
Pewnie gdyby zasnął na torach metra akurat tego dnia byłaby wielka awaria, albo coś, co spowodowałoby że metro stanęłoby.
Nie zdziwiłoby mnie to.
Zresztą ... wątpię że cokolwiek w dzisiejszych czasach i na dodatek dotyczącego Was wzbudziło we mnie uczucie zwane zdumieniem.
Co nie zabrania Wam próbować.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
