- Jeżeli tylko zamknąć oczy to można pomyśleć ,że to wiórki kokosowe ! - jego boska wyobraźnia.- Jest dość upierdliwy , to prawda. Jest zimny i szybko topnieje, jak serce zranione nieodwzajemnioną miłością.- Po chwili ciszy uzupełnił - Poematy i aforyzmy.. Steven Moon . - śmiał się. Poczuł się luźniej w towarzystwie dziewczyny. Zauważył jej zainteresowanie pracownikiem rozlewającym alkohol. Znał go dobrze.
- Psst - nachylił się do dziewczyny , przystawił dłoń zasłaniając usta z jednej strony , tak aby żadne słowo nie wyciekło - On jest żonaty. - mrugnął do Viv szarmancko.
- O dzieki, nastepnym razem tak zrobię! - zasmiała się, po czym zapaliła papierosa. Tak czy inaczej Viv nie lubiła śniegu, ani nastroju świątecznego. Jak bardzo chciała lato, nawet przychodziły jej myśli, aby wyjechac na parę miesięcy, ale sama? Gdy Steve powiedział o śniegu Vivien wzdrygnęła i nie przejęła się tym co mówił o sercu, usmiechnęła się tylko jak zaczął się śmiać.
- Hej! - zasmiała się, uderzając go lekko łokciem w bok. - Dzieki, że uprzedzasz - uśmiechnęła się wypuszczając dym z czerwonych ust.
- Haha ! To tak na wypadek gdybyś się zakochała.- odpowiedział żartem. Zabrał serwetkę i długopisem wyjętym z kieszeni spodni zapisał swój numer.- Następnym razem jak będziesz chciała wyrwać żonatych barmanów zadzwoń. - powiedział z lekką ironią. - Masz może ochotę na herbatę zamiast męczyć tutaj wątrobę.?
Vivien nie chciała miec nic wspólnego z zakochaniem, jak na razie. Jeszcze przyjdzie na to czas, teraz trzeba pić i cieszyć się ukochaną wolnością. Sa też studia, a Viv to totalnie olewa. - Żonatych to raczej nie - powiedziała z niesmakiem na twarzy, a gdy zobaczyła karteczkę z numerem telefonu podniosła prawą brew i usmiechnęła się lekko. - Sama nie wiem... chyba będę lecieć.
- Ok, jasne, ale daj znać jakbyś chciała ewentualnie widzieć moją twarz - uśmiechnął się szczerze.
Nie spodziewał się takiej reakcji. Miał nadzieję ,że jeszcze kiedyś spotkają się jak nie w klubie to u Davida. Wypił ostatni łyk i obserwował kazdy krok Viv. Tak pięknie dzisiaj wyglądała.
- Ale możesz dziś wysłać mi jakiegoś miłego smsa. Tak wiesz ,żebym zapisał numer oczywiście.
- Oczywiście - powiedziała podnosząc się z miejsca obserwując Steva z uśmiechem na twarzy. Zakładając brązowy uśmiechnęła się tajemniczo i kierowała się w szpilkach do wyjścia lustrując przy okazji z uśmiechem Anje i Keitha, zdążyła im pomachać i wyszła z klubu gdzieś tam.
Odprowadził ją wzrokiem. Zamówił kolejkę czystej. Może ona pomogłaby mu rozwiązać ciążące nad nim fatum. Nie mógł tez doprowadzić się do stanu pijaka , wtedy najbardziej dopadała go myśl o przeszłości. Zabrał ,więc kurtkę i wyszedł. Śnieg wciąż padał.
- Ponieważ brakuje ci tego błysku w oku i nieodpartego uroku osobistego. - uśmiechnął się do niej ze sztucznym współczuciem. Oczywiście, tylko sobie żartował, bo według niego Anji nie brakowało niczego. Często ubolewał nad tym, jakie to przykre, że niektóre dziewczęta prócz nienagannej aparycji nie mają się czym poszczycić. Anja na szczęście miała też coś w głowie, bo inaczej by tu z nią nie siedział i nie konwersował, prawda? Swoją drogą, ludzie, którzy nie zostali tak hojnie obdarowani przez boga - czy też może przez samego diabła - jak on czy jego towarzyszka muszą mieć nieźle przekichane w życiu, i Keith szczerze im współczuł! Jakieś ludzkie odruchy czasem też miewał, wiecie. Dopił zawartość swojej szklaneczki, i zaraz zamówił jeszcze raz to samo, dla siebie i Anji.
_________________
Keith Blackwell, 23, student, call meortext me.
he thinks too much, such men are dangerous.
- Jeszcze będziesz coś chciał - mruknęła w odpowiedzi, unosząc przy tym jeden kącik ust nieznacznie w górę. Czegoś takiego jak urok osobisty Anja miała aż w nadmiarze. Szkoda tylko, że nie działał na jej rodziców. Spojrzała na kolejnego drinka i chociaż bardzo chciała go wypić, odsunęła go od siebie.
- Zapomnij, nie upijesz mnie - powiedziała unosząc do góry jedną brew. Miała zamiar wrócić do domu w pełni świadomości, a wiedziała, czym może się skończyć takie popijanie drinków z Keith'em w klubie. Zbyt wiele razy budziła się w nieznanym sobie miejscu właśnie przez niego. A w końcu była grzeczną dziewczynką.
- Upić cię? - powtórzył z udawaną urazą w głosie i niedowierzaniem wymalowanym na przystojnej buźce. - Jak możesz posądzać mnie o takie niecne zamiary? - pokręcił z rozczarowaniem głową. Przecież oboje doskonale wiedzieli, że nie musiał jej upijać, aby osiągnąć swój cel. Po prostu zabawniej było złamać jej dwa postanowienia jednego wieczoru, nieprawdaż? Uniósł szklankę z whisky do ust i posłał Anji nieco prowokujące spojrzenie, unosząc przy okazji jedną brew.
- Poza tym, nie martw się, jeśli się upijesz z przyjemnością odwiozę cię do domu, cobyś przypadkiem nie zabiła się na tych swoich szpilkach. - po pijaku różne rzeczy się zdarzają w końcu, a on przecież nie chciał, aby Anji się coś stało, nie?
_________________
Keith Blackwell, 23, student, call meortext me.
he thinks too much, such men are dangerous.
- Keith, sprowadzasz mnie na złą drogę - powiedziała ze śmiechem. W końcu jednak westchnęła i chwyciła tego nieszczęsnego drinka, upijając kilka łyków. W końcu jedna noc szaleństwa nie zaszkodzi, nieprawdaż?
- O mnie się nie martw, urodziłam się w szpilkach - uśmiechnęła się ciutkę łobuzersko. Och, chyba nie zdawała sobie sprawy, jak bardzo ten uśmiech do niej pasuje. Upiła znowu jednego łyka, po czym odwróciła się przodem do chłopaka, zakładając przy tym nogę na nogę. Prowokowała go? Możliwe, w końcu wiedziała jaką miał słabość no nóg, szczególnie jej.
Powstrzymał triumfalny uśmiech, kiedy sięgnęła po drinka, aczkolwiek nikłe jego ślady i tak błądziły w kącikach jego ust.
- Nawet się nie obejrzysz, a zaciągnę cię za sobą w sam środek piekła. - uśmiechnął się tak... diabelsko, co niezwykle mu pasowało, by zaraz potem przyłożyć do ust szklankę whisky. Podczas gdy płyn przyjemnie palił gardło rozkojarzony wzrok zielonych tęczówek zatrzymał się na dłuższy moment na nogach dziewczyny, by po chwili z tajemniczym błyskiem powrócić do jej oczu.
- Słyszałem, że mają tu całkiem przyjemne łazienki. - wypalił nagle, bardzo inteligentnie - przecież nie można zawsze i wszędzie błyszczeć elokwencją - ale za to jakim pociągającym głosem!
_________________
Keith Blackwell, 23, student, call meortext me.
he thinks too much, such men are dangerous.
- Nie uda ci się. Przecież ja nadaję się tylko do nieba - powiedziała mrugnąwszy kilka razy powiekami, niczym aniołek. Na jej usta wpłynął jednak uśmiech, który za nic w świecie do tego wizerunku nie pasował. Kiedy tak patrzył na jej nogi, uśmiechnęła się niemalże triumfująco. Ona też nadal potrafiła zaciągnąć go tam, gdzie chciała. Słysząc o łazienkach zaśmiała się dźwięcznie, odchylając tą swoją blond główkę do tyłu.
- A ty jak zawsze myślisz tylko o jednym - powiedziała nachylając się do jego ucha i muskając jego ucho wargami. Jej brytyjski akcent brzmiał w takich sytuacjach szalenie seksownie.
- Tylko o jednym? Wypraszam sobie... - wymruczał cicho koło jej ucha, podczas gdy jedna jego dłoń powędrowała na udo dziewczyny, powoli zataczając niewielkie kółka na jej nagiej skórze - Myślę teraz, na przykład, jak ładnie wyglądasz w tej sukience. Ale za to o ile ładniej prezentowałabyś się bez niej... na mnie. - nigdy nie lubił zbytnich subtelności i owijania w bawełnę. Bo po co marnować cenny czas na tyle nie potrzebnych słów? Tym bardziej, jeśli od razu było wiadomo, o co komu chodzi. A jemu w jego pełnej zbereźnych myśli główce chodziło teraz wyłącznie o Anję. Ale to też było wiadome, bo po co inaczej miałby chcieć się z nią spotykać?
_________________
Keith Blackwell, 23, student, call meortext me.
he thinks too much, such men are dangerous.
Anja przygryzła wargę kiedy poczuła dłoń chłopaka na swoim udzie. Spojrzała na niego spod półprzymkniętych powiek, jakby chciała go zahipnotyzować intensywnie zielonymi tęczówkami.
- Mówisz, że łazienki są tu przyjemne? - wymruczała mu wprost do ucha po dłuższej chwili milczenia, podczas której zapewne walczyła sama ze sobą, czy iść z nim do tej łazienki, czy nie. Przygryzła płatek jego ucha i przejechała wargami po linii szczęki chłopaka, po czym zeskoczyła z barowego stołka z łobuzerskim uśmiechem na malinowych ustach. A potem odwróciła się i powędrowała do damskiej toalety.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach