Lillyanne doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie powinna tak się zachowywać. W sumie sama nie wiedziała dlaczego to zrobiła. Może stwierdziła, że imprezę trzeba jeszcze bardziej rozkręcić? Albo po prostu chciała trafić na pierwsze strony gazet, żeby ojciec przestał załatwiać jej rolę w każdym serialu. Chciała żeby się jej wstydził, tak jak ona zawsze musi wstydzić się jego.
Nie strząsnęła dłoni chłopaka z dolnej części swojego ciała.
- To już nie jest mój problem, skarbie. - wymruczała mu cicho do ucha. Od pewnego czasu znów zaczęli poruszać się w rytm muzyki.
- Jest tu wiele innych, spragnionych dziewczyn, które dałyby się zabić, żebyś spędził z nimi choć jedną noc. - powiedziała cicho uśmiechając się lekko ironicznie. Kątem oka dostrzegła przyjaciółkę, która rozmawiała z jakimś gościem. Dopiero po chwili zarejestrowała, że był to James Black, jej eks.
_________________
Lillyanne Catherine Morgan, 21 lat, studentka Columbii i aktorka
- Wiem więcej niż Ci się wydaje - stwierdził zupełnie szczerze. No bo wszyscy by się zdziwili ileż to on wie. Bo mimo iż go trochę nie było to jednak wcale się nie pogubił, czy coś. A tak poza tym to Ness mu pojechała po ambicji, bo o ile Black był bezczelnym i aroganckim gnojkiem, który brał z życia więcej niż mu się należało to jednak jak już gdzieś było wspomniane miał swoje zasady, o. I był dobrze wychowany, pewnie przez te seksowne opiekunki, które lądowały z nim w łóżku jego rodziców.
- Wiesz, niektórzy uważają, że pewne zasady obowiązują, nie tylko Anglicy potrafią być gentlemenami - powiedział i od razu można było wyczuć, że poczuł się nieco urażony , o. Tak więc przeniósł wzrok z dziewczyny na tłum tańczących ludzi i przypadkiem jego spojrzenie trafiło na Lilly, która akurat też patrzyła w ich kierunku (i w sumie nie wiem czy ich stosunki sa raczej negatywne, czy raczej pozytywne, wiec możesz mnie oświecić, dear ^^), wiec posłał jej swój firmowy uśmiech, a następnie znowu spojrzał na N.
Skoro nie zrzuciła jego dłoni, postanowił pójść krok dalej i zacisnął dłoń na jej krągłym pośladku-Ale cały psikus w tym, że ja nie chcę spędzić z nimi choć jednej nocy-zaśmiał się, przygryzając płatek jej ucha. Ty był jak towar luksusowy. Jego wartość rosła wraz z tym, jak rosła ilość osób, która chciała go mieć, a malała, wraz z wzrostem liczby kobiet, która mogła go mieć. To on wybierał sobie partnerki, wybrał Lily.
_________________
Ty Gevinson, 21 lat.
*# When I met you at the party
And I told you you were pretty
I was honestly just trying to score
Czy przejęła się tym, że uraziła go swoimi słowami? Nie. W końcu to Ness.
Aktualnie była zajęta tym, ze mimo wszystko nadal kręci jej się w głowie. W pewnej chwili myślała, że runie jak długa na ziemię, toteż przytrzymała się ramienia Jamesa- nie miała wyboru, wokół sami nieznajomi ludzie i żadnego stołu czy innego mebla.
- Wiesz... jakbyś mógł mnie już pozbierać, byłoby miło- mruknęła w pewnym momencie. Dało się wyczuć w jej głosie nutkę zażenowania: w końcu właśnie poprosiła o pomoc Jamesa Blacka! A do tego udowodniła mu, że się upiła, ergo jest słaba.
A Black oczywiście nie byłby sobą, gdyby z tego powodu nie triumfował, bo w końcu się przyznała, że sama nie da rady i że potrzebuje jego pomocy. Tak, tak właśnie jego.
- Aż tak na mnie lecisz ? - zapytał tym swoim mega seksownym głosem, gdy się zachwiała i na nim oparła. Tym, że byl dla niej jedynym wyborem się nie przejmował. Zawsze miała jeszcze ścianę, o. Ale jednak mimo tego iż nadal chciał ją jeszcze trochę po wkurzać oczywiście jej pomógł, chociażby dlatego, że tak wypadało. Tak więc objął ją w talli, podtrzymując w silnym uścisku, tak, że praktycznie cały ciężar swojego kruchego ciałka mogła przerzucić na niego, żeby się dziewczę nie przewróciło i nie poobijało. - Czyli czas wracać do domu ? - mruknął jeszcze, dzwoniąc po taksówkę, żeby nie bawić się to cholernie irytujące łapanie żółtego samochodu na ulicy, szczególnie, że było dość zimno, o.
Nie protestowała i tym razem, chociaż nie zwracała na niego już tak dużej uwagi jak przedtem. Jej wzrok był teraz skupiony na Jamesie. Ich rozstanie było dość burzliwe, a obecne stosunki takie pół na pół. Niby są nadal dobrymi kolegami, ale jednocześnie Lilly za Jamesem zbytnio nie przepada. (Czyli pół na pół :p) Patrzyła na niego, ale nie była zazdrosna. Znała Jamesa i bała się po prostu o Nessę. Jako odpowiedź na jego uśmiech, posłała mu mordercze spojrzenie, które miało oznaczać coś w stylu 'spróbuj ją tknąć, a popamiętasz'. Przestała się na niego gapić dopiero wtedy, kiedy Ty się do niej odezwał i przygryzł płatek ucha dziewczyny. Blondynka przymknęła lekko oczy i oblizała idealne wargi.
- Skoro tak, to dzisiejszą noc będziesz musiał spędzić samotnie. - powiedziała dosyć głośno.
- Bo na pewno nie ze mną. - tym razem szepnęła chłopakowi do ucha tak, że tylko on mógł to usłyszeć.
No i bla bla bla, trochę się jeszcze przekomarzali, a potem sobie poszli, każdy w swoją stronę.
//zt
_________________
Lillyanne Catherine Morgan, 21 lat, studentka Columbii i aktorka
Postanowiła zdusić w sobie przekleństwo, jakie cisnęło się na jej usta po jego wzmiance o leceniu na niego. To byłby zły pomysł zacząć się z nim kłócić, kiedy był jedyną osobą, która mogła ją odholować do domu. Powiedziałabym, że bezpiecznie odholować, ale nie jestem tego taka pewna.
- Mhm.- mruknęła tylko zdawkowo. Przymknęła powieki i próbowała się opanować. Wdech-wydech, wdech-wydech. Wcale nie ułatwiało jej zadania to, że był tak blisko. Wcale nie ułatwiało jej zadania to, że był takim piekielnym narcyzem. Ale najgorsze było to, że w oczach jej się dwoiło, toteż musiała niestety polegać na tym... tym... Ech.
Oj tak, tak. Zróbcie z niego od razu takiego co wykorzystuje pijane dziewice
Spojrzenie jakie rzuciła mu Lill tylko go jeszcze bardziej rozbawiło. Może i widział jaką ta ślicznotka potrafi być diablica, ale jakoś się tym nie przejmował, bo jego urok osobisty był niezastąpiony i tak czy siak znalazłby sposób, żeby ją jakoś ujarzmić, o.
I oczywiście Black doskonale wiedział, że znowu wkurzył pannę Sparks i widział jak bardzo stara się go nie dojechać, bo w końcu ktoś musiał jej pomóc. Ale prawda była taka, że tak jakby jej już to obiecał, więc tak czy siak by jej pomógł, o. Ale ona nie musiała o tym wiedzieć. Tak czy siak bez większego problemu ją podniósł, żeby po drodze się nie przewróciła, bo wtedy by było kiepsko, bo jeszcze by sobie nosek złamała i jej śliczna buźka przez jakiś czas nie byłaby taka śliczna, a potem grzecznie opuścili salę, wsiedli do taksówki i pojechali do N.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach