- NYG podaje to w formie pytania. Tak to działa. Często piszę prawdę ale rzuca domysłami. I stąd się biorą plotki.
Blair westchnęła z rezygnacją.
- naprawdę zadziwiające jest co może wyjść z głupiego spotkania i niewinnego pytania. Ludzie biorą pytanie za stwierdzenie, I potem jest gnój. Tak to funkcjonuje.
Uśmiechnęła się pocieszająco.
- przynajmniej mnie nie zabije.
Stwierdziłam starając się go jakoś rozweselić.
- to może da się to jakoś odkręcić? Skoro nic się nie wydarzyło?
Pokręcił tylko głową, jakby nie dowierzając, że on właśnie w tym gnoju siedzi. A wystarczyło przyjmować taktykę swoich kolegów wykładowców - nie przejmować się studentami i robić to, za co mu płacą.
- To jest ten plus - powiedział i uśmiechnął się nieznacznie. - Próbowałem jej to wszystko tłumaczyć, ale nie da się. Od razu przeszła do rękoczynów - powiedział i zaśmiał się dość cierpko.
_________________
Victor Neithar :: 35 lat :: Wykładowca socjologii Kultury
- oj ...
Blair pochyliła się i pogłaskała go po policzku pocieszająco.
- daj jej czas. Kobiety muszą ochłonąć. I ... się wyżyć.
Uśmiechnęła się łobuzersko, ale trochę niepewnie.
- wyprowadziła się?
Spytała z innej beczki.
Dane nigdy nie należał do osób, które dzwonią, pukają, stukają, zanim wejdą do środka. Uważał to za przeżytek, mający na celu jedynie zaalarmować ludzi, by zakończyli wszystkie żenujące rzeczy, które dotąd robili, a bruneta nic nie było wstanie zaskoczyć.
Wparował do mieszkania Blair z butelką czystej wódki w jednej dłoni i z końcówką skręta w drugiej. Nie zawiesiwszy kurtki, ani nie zdjąwszy butów, ruszył wolnym krokiem do salonu.
Nic nie było w stanie go zaskoczyć? Poprawka. Widok Victora i Blair na kanapie był nie lada niespodzianką. Wypuścił z ust biało-szary obłoczek.
- O! Dumbledore! - zawołał z rozbawieniem. - Skoro już tu jesteś, niech spłynie na ciebie mądrość Johnsona - oświadczył, celując w niego palcem. - Seks w windzie to przeżytek - oświadczył, robiąc kwaśną minę i kręcąc głową z dezaprobatą. - Proponuję dachy wieżowców albo biurko frajera, który zarządza twoją obłudną uczelnią. A teraz dziękuję za uwagę i wypierdalaj - zakończył nonszalanckim tonem z przeuroczym uśmiechem na ustach.
At home, he throws a hissy fit.
Time out, he doesn't give a shit. Got drunk off all of grandmas schnaps.
Got caught, runnin from the cops. Toilet paper on the yard.
Six f's on my report card. Smoke cigs in the bathroom stall.
Spray paint penis on the wall.
Bad kids, all my friends are bad kids. Product of no dad kids. Kids like you and me.
- Nie, to mnie wyrzuciła - odpowiedział, nic nie mówiąc na jej wcześniejsze słowa. Maria oczywiście musiała się wyżyć. Szkoda tylko, że na nim. I nawet nie miałby jej tego za złe, gdyby dała mu wyjaśnić całą sytuację - wtedy miałaby prawo zareagować jak tylko chce, jednak nie pozwoliła mu powiedzieć ani jednego słowa.
Już miał rzucić jakieś rozluźniające hasło, żeby oderwać swoje myśli od tego tematu, kiedy do salonu wszedł Dane, na widok którego Victor oczywiście niezwykle się ucieszył, jak na widok każdej kudłatej imitacji faceta.
- Rozumiem, że Johnson to nie ty - mruknął, bo w jego przypadku jakoś ciężko było mówić o mądrości. - I proponowałbym żebyś nie mówił mi, co mam robić.
_________________
Victor Neithar :: 35 lat :: Wykładowca socjologii Kultury
Blair ściągnęła dłoń z policzka Victora patrząc na nowoprzybyłego.
- Dane, jezu, mój dywan. Wiesz że tracę wszystkie sprzątaczki przez Ciebie. Musisz je wszystkie w sobie rozkochiwać?
Panna Backfalls uśmiechnęła się łobuzersko. Wolała nie wtrącać się do ich spraw.
- mam nadzieję że nie pobijecie mi się tutaj i nie zachlapiecie krwią kanapy. Dane, błagam, ściągnij buty. I siadaj.
Wzniosła oczy ku niebu nie wiedząc czy to dobry pomysł żeby siedzieli tu razem. No ale jakby co będzie uciekać przez okno, o.
Wiek: 23
Zajęcie: sprzedawca proszków i ziół
Posty: 134
Wysłany: 2011-02-10, 11:33
Z kolei karbowany miał wątpliwości, czy zdjęcie nieco zabłoconych butów jest dobrym pomysłem. To facet! Nie zmienia skarpetek tak często, jak Keith swoich łóżkowych(?) partnerek, ani tymbardziej nie potrafi dobierać ich do pary. Czasami nie zdaje sobie nawet sprawy, że ma na stopach dwie różne, bo wszystkie wyglądają tak podobnie...
Chłopak ponownie zaciągnął się z idealnie skręconego skręta, bo z dobrego towaru należy czerpać korzyści do samego końca.
- Masz rację, mógłbym - stwierdził potulnie, wysłuchawszy ostrzeżenia zarośnietego profesora. Czy nigdy nie słyszał o czymś takim jak maszynka do golenia? A może był zbyt zajęty "pomaganiem" studentkom - ta, chyba w utracie dziewictwa - by myśleć o sobie?
- A teraz... - westchnął, wskazując kciukiem na drzwi za sobą. Miał nadzieję, że Dumbledore opanuje swoje dzikie żądze przelecenia Blair i zrozumie jego jasny przekaz. Nie dzisiaj dewiancie, Dane już zaplanował miły wieczór ze swoją przyjaciółką. Wracaj do Sashy, żony, kozy czy kogokolwiek tam masz. Johnson położył butelkę na stół i usiadł na przeciwległej kanapie, rozpinając zamek błyskawiczny kurtki i wyciągając się mocno. Uśmiechnął się do blondynki. Był zbyt kochany, by zlinczować go za nie zdjęcie butów.
- Spójrz na mnie, jestem piękny i pociągający. Nie dziw się, że same przede mną rozchylają uda, a ja jako samiec alfa nie potrafię się oprzeć - odpowiedział odnośnie sprzątaczek. - To biologia.
Na wzmiankę o kanapie i krwi, prychnął pod nosem. Nie chciał połamać staruszka, choć wiedział, że niektórym spodobałoby się to.
At home, he throws a hissy fit.
Time out, he doesn't give a shit. Got drunk off all of grandmas schnaps.
Got caught, runnin from the cops. Toilet paper on the yard.
Six f's on my report card. Smoke cigs in the bathroom stall.
Spray paint penis on the wall.
Bad kids, all my friends are bad kids. Product of no dad kids. Kids like you and me.
Nie wiem w jakim świecie żył Dane zakładając, że studentki na CU są dziewicami, proszę. Może znalazłoby się kilka, ale z pewnością zastraszająca większość była owego dziewictwa pozbawiona.
- Nie mam zamiaru się z nim bić - stwierdził Victor, obrzucając przy tym chłopaka spojrzeniem pozbawionym entuzjazmu i wstał z kanapy. Nie mógł nie uśmiechnąć się kpiąco na hasło jestem piękny i pociągający w ustach Dane'a. Miał chłopak wyobraźnię, tego mu nie można było odmówić.
- Do zobaczenia, Blair, lepiej jeśli jednak pójdę - powiedział z uśmiechem do Blair, całkowicie ignorując jej towarzysza i skierował się w stronę holu, żeby opuścić rezydencję dziewczyny i wrócić do hotelu po swoje walizki.
_________________
Victor Neithar :: 35 lat :: Wykładowca socjologii Kultury
- Voctor nie musisz wychodzić ...
Mruknęła Blair wznosząc oczy do nieba i spojrzała na Karbowanego.
- dobra, samcu Alfa. Najwyżej później sam wskoczysz w kusy fartuszek i ładnie posprzątasz.
Blondynka uśmiechnęła się uroczo i wstała, żeby odprowadzić Victora do drzwi. No a kiedy otworzyła drzwi spojrzała na niego z przepraszającym uśmiechem.
- słyszałam że mieszkasz u Ophelii. Nie będziesz miał przez to kłopotów?
Spytała z troską w głosie. Obawiała się trochę o niego.
Nie spodziewał się, że dziewczyna odprowadzi go do drzwi - nawet tego od niej nie oczekiwał.
- Ophelii? Nie wiem w czyim mieszkaniu mieszkam - przyznał, bo taka była prawda. Wiedział tylko, że to przyjaciółka Sashy. - W każdym razie, nie powinienem mieć problemów dopóki ona nie zacznie mieszkać ze mną.
Uśmiechnął się do Blair i pogłaskał ją uspokajająco po ramieniu.
- Nie martw się i odezwij, kiedy będziesz miała wolną chwilę.
_________________
Victor Neithar :: 35 lat :: Wykładowca socjologii Kultury
- sory, nie wiedziałam że wpadnie. Naprawdę nie wiem dlaczego tak się nie lubicie...
Panna Backfalls westchnęła krótko. Mężczyźni, za nimi się nigdy nie nadąży.
- nie wplącz się kłopoty. Sypianie ze mną to coś innego niż ze studentką.
Blair wolała go ostrzec. Z tego co pisała NYG widać że ma jakiś plan. I bała się co to może być.
Teraz jednak uśmiechała się spokojnie do Victora. No a odprowadziła go żeby nie miał jej za złe tego że Dane go .. wywalił.
- Dla zasady nie lubię ludzi, którzy bez powodu postanawiają złamać mi nos - odpowiedział z uśmiechem, na wszelki wypadek woląc opuścić towarzystwo Dane'a, żeby żadnego z nich nie poniosło.
- Ty mi mówisz o nie wplątywaniu się w kłopoty? - zapytał z rozbawieniem, postanawiając wszystko obrócić w żart. - Nie mam zamiaru sypiać z żadną z moich studentek - powiedział jeszcze spokojnie i pochylił się żeby złożyć na jej ustach krótki pocałunek. - Baw się dobrze - dodał, kiedy już się od niej odsunął i wyszedł z domu wsiadając do swojego auta i wkrótce odjeżdżając.
_________________
Victor Neithar :: 35 lat :: Wykładowca socjologii Kultury
Blair z westchnieniem zamknęła drzwi i wróciła do salonu.
- no i jak, samcu. Co tam ciekawego przyniosłeś?
Spojrzała na butelkę i usiadła na swoje stare miejsce z uśmiechem.
- jak chcesz się wkręcić na walentynkowe Party to nie bij nauczycieli.
Wzniosła oczy do nieba.
- byłeś zazdrosny o Saszke, czy jak?
Spytała ze złośliwym uśmiechem unosząc brew.
Wiek: 23
Zajęcie: sprzedawca proszków i ziół
Posty: 134
Wysłany: 2011-02-10, 18:17
Nie było na Columbii żadnej "czystej" niewiasty? Jednak Johnson miał rację - Victor musiał wcześnie zaczynać! Uśmiechnął się z zadowoleniem, kiedy mężczyzna postanowił opuścić rezydencję. Miał nadzieję, że to on był głównym powodem tej decyzji. Brunet wyciągnął się wygodnie i rozłożył ramiona na oparciu.
- Do zobaczenia, profesorku! Udanych doznań seksualnych z panem rączką! - krzyknął za Neitharem, choć wątpił, że go usłyszy. Nie byłby sobą, gdyby tego nie zrobił. Uwielbiał sprawiać, by ludzie przekraczali własne granice. Bójka w kawiarni była tego dowodem. Czekał znudzony, aż Blair wróci do salonu. Zastanawiał się od kiedy stała się taką gościnną panią domu. Blondyn już chyba dawno powinien wiedzieć, gdzie znajdują się wyjściowe drzwi.
- Krystalicznie czysta wódeczka - odpowiedział tonem znudzonego arystokraty. Nigdy nie przepadał za winem, ani tymbardziej szampanem. Uniósł brwi w geście zdziwienia, spoglądając kpiąco na panienkę Backfalls.
- Walentynki są dla spedalonych ciot, które mają w sobie za dużo pokładów czułości i pieniędzy - odpowiedział. Dane i bal walentynkowym? Istne antonimy! - Chcesz zaprosić mnie na randkę? - zapytał, obdarzając ją podejrzliwym spojrzeniem. I choć znał odpowiedź, lubił się z nią podroczyć.
Prychnął wielce rozbawiony na groteskowe domniemanie blondynki.
- Ja? O tą wiecznie stękającą i niezadowoloną z życia flegmatyczkę? Błagam, prędzej skończą emitować Modę na sukces niż chociażby rozważyłbym myśl umówienia się z nią, a co dopiero narażania swojej idealnej aparycji w jej obronie.
At home, he throws a hissy fit.
Time out, he doesn't give a shit. Got drunk off all of grandmas schnaps.
Got caught, runnin from the cops. Toilet paper on the yard.
Six f's on my report card. Smoke cigs in the bathroom stall.
Spray paint penis on the wall.
Bad kids, all my friends are bad kids. Product of no dad kids. Kids like you and me.
- kochanie spóźniłeś się. Jestem już zajęta.
Panna Backfalls wstała i przyniosła dwa kieliszki na wódkę stawiając je na stoliku.
Spojrzała na Dane'a unosząc brew.
- i dlatego byłeś z nią w kawiarni? I zaczerwieniłeś się, skarbie.
Zmarszczyła brwi krzywiąc się z udawanym obrzydzeniem.
- chyba się nie zakochałeś?
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach