Strona Główna



 


Poprzedni temat «» Następny temat
Sypialnia
Autor Wiadomość
Ophelia Bissette 
Zwykli mieszkańcy


Wiek: 21
Zajęcie: studentka
Posty: 791
Skąd: Paryż, Francja
Wysłany: 2011-02-09, 22:57     

Zbolała mina na nią nie podziałała, choć pewnie wynikło to z faktu, że Shane zbyt długo nie próbował zmiękczyć jej serca.
Kiedy Shane już wykonał jej polecenie i wszedł do łóżka, blondynka przekupiła kawałkiem omletu psa żeby zszedł z podestu i dał spokój chłopakowi.
Położyła mu na kolanach tacę z porcją jedzenia i odstawiła na bok herbatę która pachniała zachęcająco (przynajmniej zdaniem Ofelii).
- A to tylko dwa z moich wcieleń - powiedziała z tajemniczym uśmiechem, nim przysunęła zachęcająco talerz w jego stronę, żeby zaczął jeść.
Sama sięgnęła ręką do swojej torebki leżącej na ziemi i wyciągnęła telefon odczytując smsa od swojej najlepszej przyjaciółki, której nie widziała już dłuższy czas i odpowiadając na niego pospiesznie, a także wiadomość od... NYGirl, która jej się nie spodobała. Zaraz usunęła smsa, mając nadzieję, że mimika jej twarzy nie dała niczego po sobie poznać.
- I jak? - zapytała odkładając telefon i wskazując na omlet.
_________________
Ophelia Bissette x 21 lat x studentka

KP x Phone x Apartment x Relations x Search
LOOK
She's not a girl who misses much
She's well acquainted with the touch of the velvet hand
Like a lizard on a window pane.
 
 
REKLAMA 

Wiek: 21
Zajęcie: studentka
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-10, 12:51     

 
 
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-10, 12:51     

Reese'owi najwyraźniej zasmakował omlet, bo szybko ulotnił się z łóżka. Był to dość niespotykany widok, bo zwykle nawesz Shane'owi nie udawało się go przekupić. Spojrzał ze zdumieniem na Ophelię, która właśnie podsunęła mu tacę z jedzeniem.
- Z chęcią poznam resztę tych wcieleń - powiedział i dał dziewczynie delikatnego buziaka w policzek - miało to oznaczać "Dziękuję za śniadanie", bo Shane'owi z trudnością przychodziły uprzejmości tego typu. Zapisał w pamięci, że musi nad tym popracować i zajął się jedzeniem. Na początku jadł wolno, ale w miarę jak dochodziło do niego, że jest śmiertelnie głodny, zaczął coraz szybciej wpakowywać do buzi kazałki omleta. Przez ten czas obserwował Ophelię i dostrzegł tą jej fascynację, kiedy odpisywała komuś na sms'a, ale zdziwił się, kiedy chwilę później na jej czoło wpełzła dziwna zmarszczka, sugerująca niezadowolenie.
- Cholernie dobre - odpowiedział i skinął głową w stronę gdzie odłożyła telefon. - Co jest? - zapytał, bo pomimo tego, że dziewczyna najwyraźniej starała się coś przed nim ukryć, to i tak to dostrzegł.
_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

 
 
Ophelia Bissette 
Zwykli mieszkańcy


Wiek: 21
Zajęcie: studentka
Posty: 791
Skąd: Paryż, Francja
Wysłany: 2011-02-10, 16:11     

Najwyraźniej umiejętności kulinarne Ofelii były dość dobre skoro udało jej się przekupić takiego smakosza jak Reese, w dodatku bez większych protestów.
- Jeśli zasłużysz... - powiedziała zdawkowo i uśmiechnęła się, kiedy już jego usta spotkały się z jej policzkiem.
Sama zajęła się swoim omletem, jedząc go niespiesznie i myśląc o Nouvelle, za którą naprawdę się stęskniła i już nie mogła doczekać kiedy ją zobaczy. Hasło cholernie dobre uznała za niewątpliwy komplement i udała delikatnie zaskoczenie, kiedy wskazał głową w stronę telefonu.
- Nic, Nouvelle, moja przyjaciółka, wróciła do miasta i właśnie wysłała mi wiadomość. Czemu pytasz? - Nie chciała mówić mu o NYGirl żeby się nie przejmował, bo sama Ofelia nie sądziła żeby Shane miał przed nią jakieś znaczące tajemnice, które mogłyby zaważyć na ich związku.
_________________
Ophelia Bissette x 21 lat x studentka

KP x Phone x Apartment x Relations x Search
LOOK
She's not a girl who misses much
She's well acquainted with the touch of the velvet hand
Like a lizard on a window pane.
 
 
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-10, 21:35     

Cóż, ulubionym przysmakiem Reese'a były biszkopty, a nawet tym Shane nie był w stanie go przekupić, więc coś musiało być na rzeczy.
Zaśmiał się na słowa Ophelii.
- A ja myślałem, że już zasłużyłem - odparł zadziornie i sięgnął po kubek z herbatą. Upił łyk i niemal wybałuszył oczy ze zdumienia. Matkafaszerowała Shane'a różnymi herbatami, ale nigdy nie taką dobrą.
- Powinnie serwować to w kawiarniach. - Odstawił kubek ja podłogę, na powrót wrócił do jedzenia omleta, który nawiasem mówiąc zbyt szybko znikł z talerza.
- Rozumiem - powiedział, ale ciagle nie był w pełni przekonany. Skoro jej przyjaciółka wróciła, to Ophelia powinna się cieszyć, za to na jej twarzy widniało lekkie zdenerwowanie. Shane postanowił jednak nie drążyć dlaczego tak zareagowała i zamiast tego odparł: - Skoro o znajomych mowa. Nie sądzisz, że byłoby dobrze, gdybym poznał twoich? - Wpakował do ust ostatni kawałek omleta, dokładnie pogryzł i przełknął. - Założe się, że chcą sprawdzić, czy jestem dla ciebie odpowiednim facetem - zażartował i ponownie sięgnął po gorący napój, nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

 
 
Ophelia Bissette 
Zwykli mieszkańcy


Wiek: 21
Zajęcie: studentka
Posty: 791
Skąd: Paryż, Francja
Wysłany: 2011-02-10, 22:11     

To zdecydowanie znak, że Ofelia przypadła do gustu goldenowi, a co za tym idzie, została wkupiona w łaski pana domu, bo jakoś nie wierzyła, że to Shane sprawuje tę funkcję, mimo wszystko.
- Nie zasłużyłeś, bo się mnie nie słuchasz - powiedziała z lekkim przekąsem, choć w rzeczywistości nie mogłaby powiedzieć złego słowa na chłopaka. Oprócz tego, że sprzątał zamiast grzecznie leżeć w łóżku, kiedy go Ofelka prosi.
- To herbata na przeziębienie, działa napotnie. - Uśmiechnęła się, bo takiej mieszanki raczej nie serwowano by w kawiarniach, choć sama blondynka lubiła pić akurat tę herbatę.
Ucieszyła się, że Shane jej uwierzył - a przynajmniej tak wydawało się dziewczynie - i nie drążył tematu. Naprawdę chciała ich trzymać jak najdalej od plotek i bezpodstawnych oskarżeń.
- Przecież znasz moich znajomych - powiedziała, bo w gruncie rzeczy tak było. Żadne z jej przyjaciół się do niej ostatnio praktycznie nie odzywało, utrzymywała kontakt jedynie z Sashą, teraz Nouvelle się do niej odezwała. Od długiego czasu nie widziała Adama, Jareda ani nawet Jasona, który był jedynym człowiekiem szczycącym się wiedzą absolutną o Francuzce.
_________________
Ophelia Bissette x 21 lat x studentka

KP x Phone x Apartment x Relations x Search
LOOK
She's not a girl who misses much
She's well acquainted with the touch of the velvet hand
Like a lizard on a window pane.
 
 
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-11, 17:55     

Reese potrafił sobie okręcić każdego wokół palca i poustawiać wszystkich po kątach, mimo że był psem. Shane już się do tego przyzwyczaił i mu to nie przeszkadzało, a nawet bawiło go to, że jego czworonożny przyjaciel jest takim panem na włościach.
- No wiesz, jak możesz? - Zrobił udawaną urażoną minę, wydymając lekko usta. Nie tkwił długo w tej pozie, bo czuł się niemal w obowiązku jakoś podziękować Opheli za zrobienie herbaty. Nachylił się w jej stronę, ale zamiast pocałować ją w usta tak jak zapewnie oczekiwała, ten skierował się do jej szyi i złożył tam delikatny pocałunek, idąc w górę w stronę szczęki. Nim doszedł do jej warg, oderwał się od niej z tajemniczym uśmieszkiem. Uwielbiał się z nią droczyć.
- Tylko Sashę - skomentował jej słowa i upił resztę herbaty. Płyn był gorący i palił go w język, ale gdy już spłynął po gardle i trafił do żołądka, przyjemne ciepło rozlało się po ciele Shane'a, z miejsca go relaksując. - Nie zaszkodziłoby poznać więcej. Moich znajomych tu nie znajdziesz, ale jeśli byś chciała, możemy się kiedyś wybrać do mojego rodzinnego domu. - Sam nie wiedział, czemu to powiedział. Słowa jakoś same z niego wypadły, ale Shane mimo wszystko ich nie pożałował. Doszło do niego, że naprawdę chciał, by Ophelia poznała jego adopcyjnych rodziców.
Nagle coś sobie uświadomił.
- Rany, ty tutaj się mną zajmujesz, a zapewne masz jakieś plany. - Zmarszczył brwi w zamyśleniu. - Zapewne twoja nowo przybyła kumpela będzie chciała się z tobą spotkać. Jak chcesz, możesz ją tu później zaprosić, przynajmniej po części odbębnimy tą sprawę z poznaniem twoich znajomych. - Mimowolnie się uśmiechnął, obserwując reakcję Ophelii.
_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

 
 
Ophelia Bissette 
Zwykli mieszkańcy


Wiek: 21
Zajęcie: studentka
Posty: 791
Skąd: Paryż, Francja
Wysłany: 2011-02-11, 18:18     

W takim razie czas pokaże, czy Ofelia również całkowicie ulegnie urokowi psa i podporządkuje mu się.
Uśmiechnęła się na widok jego minki i faktycznie oczekiwała, że zaraz ich usta się spotkają, choć kiedy wargi Shane'a wylądowały na jej szyi nie protestowała. Przymknęła oczy przysuwając się do niego i delikatnie rozchyliła usta, kiedy zaczynał się do nich zbliżać, jednak nie doczekała się upragnionego pocałunku. Otworzyła oczy i popatrzyła na niego z teatralnym oburzeniem.
- A jak ty możesz? - zapytała z wyrzutem, ale skoro ma ochotę się droczyć... proszę bardzo, dzisiejszy dzień się jeszcze nie skończył, a Ofelka też może go trochę pomęczyć. Jeśli da radę, rzecz jasna.
- Z pewnością nawet nie zdajesz sobie sprawy z tego ilu mamy wspólnych znajomych - powiedziała z uśmiechem i odpisała na kolejnego smsa Nouvelle, nie powstrzymując cichego śmiechu, kiedy go odczytała.
Zjadła ostatni kawałek omleta i odłożyła pusty talerz na ten, który zostawił Shane.
- Jasne, że bym chciała - uśmiechnęła się do niego ciepło, bo poznanie rodzinnych stron chłopaka było kolejnym krokiem w stronę poznania go, co bardzo chciała zrobić.
- Jednak skupmy się na dzisiejszym dniu, plan jest taki: ty grzecznie leżysz w łóżku, ja zabieram Reese'a na spacer w czasie którego spotkam się z Nouvelle, a po drodze zrobię jakieś zakupy na kolację i ściągnę ją do ciebie jeśli będzie miała ochotę i brak planów na wieczór - powiedziała z uśmiechem i dopiła swoją kawę, po chwili odstawiając wszystkie brudne naczynia na tacę, żeby ją wynieść. - Co ty na to?
Wstała, żeby odnieść wszystko do kuchni, a później się ubrać. Miała zamiar jeszcze wpaść na krótko do mieszkania Sashy żeby przebrać się w świeże ubranie, a później czmychnąć nad zatokę.
_________________
Ophelia Bissette x 21 lat x studentka

KP x Phone x Apartment x Relations x Search
LOOK
She's not a girl who misses much
She's well acquainted with the touch of the velvet hand
Like a lizard on a window pane.
 
 
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-11, 18:55     

Z pewnością dziewczyna nie będzie musiała na to długo czekać, Reese już upatrzył ją sobie jako ofiarę.
Zaśmiał się, widząc oburzenie na twarzy Ophelii po tym, jak uciekł z pocałunkiem.
- Jestem facetem, taka branża - zażartował, uśmiechając się jeszcze szerzej. - A z tymi wspólnymi znajomymi to nie byłbym taki pewien, wiesz przecież, że nie uchodzę za towarzyskiego typa - odparł lekko i zatknął za ucho kosmyk włosów, który poleciał mu na oczy.
Akceptacja Ophelii na pomysł, by zabrać ją do rodziców Shane'a, trochę zaskoczyła chłopaka. Widocznie jakaś jego część była pewna, że dziewczyna odmówi.
Kiedy opowiedziała mu swoją koncepcję na spędzenie dnia, Shane zmarszczył delikatnie brwi, a potem skinął głową.
- Brzmi logicznie. W takim razie cały dzień będę tu leżał i grzał dla ciebie łóżko na wieczór - odparł i uśmiechnął się konspiracyjnie. - Oczywiście, będę musiał zrobić zaległe prace na wykłady, ale to mi raczej nie przeszkodzi w wypełnieniu misji - dodał, nawiązując do jego wcześniej wypowiedzianych słów.
Chłopak wykopał się z pościeli i podszedł na czworaka do Ophelii. Przejechał opuszkami palców po jej ciepłym policzku, patrząc jej głęboko w oczy.
- Udanego spotkania ze znajomą - mruknął, całując ją. Z uwagi na swoje przeziębienie postarał się, by jego usta pozostały zamknięte, nie zarażając dziewczyny. Oderwał się od niej i powrócił do wcześniejszej pozycji. Zagwizdał, na co Reese przytruchtał do niego z uniesionym wysoko ogonem, którym machał jak oszalały.
- Stary, nasza kucharka się zmywa - powiedział, drapiąc psa za uszami. Ten szczeknął głośno, na co Shane prychnął. Spojrzał na Ophelię.
- Ten zwierzak jest totalnie w tobie zakochany - rzekł, powracając wzrokiem do czworonoga i patrząc na niego z niedowierzaniem.
_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

 
 
Ophelia Bissette 
Zwykli mieszkańcy


Wiek: 21
Zajęcie: studentka
Posty: 791
Skąd: Paryż, Francja
Wysłany: 2011-02-11, 19:13     

- W takim razie czas to zmienić - zauważyła, niedokładnie podkreślając czy mówi o wspomnianej branży czy też jego towarzyskości. Ophelia lubiła towarzystwo ludzi, ale lubiła też spędzać czas samotnie, lub tylko we dwoje, co będzie miała okazję praktykować w najbliższym czasie z Shane'm.
Blondynka była przekonana, że jej rodzice również z chęcią poznaliby partnera swojej córki, jednak nie chciała go wystraszyć tak szybkim spotkaniem z nimi. Tym bardziej, że musieliby polecieć do Paryża żeby się zobaczyć z państwem Bissette.
- Właśnie, nie miałeś dzisiaj wykładów? - zapytała podejrzliwie. - Zresztą, i tak bym cię nie wypuściła z mieszkania - stwierdziła w końcu, bo lepiej było żeby pozbył się drobnego przeziębienia nim rozwinie się ono w chorobę.
Stała niewzruszona, kiedy do niej podszedł, starając się nie okazywać żadnych emocji. Chwilę nawet walczyła z tym, żeby nie spoglądać mu w oczy, jednak ostatecznie przegrała tę walkę, w końcu w nie zerkając, kiedy poczuła jego palce na swoim policzku.
- Takim pocałunkiem mnie nie udobruchasz - burknęła buntowniczo, nie mogąc powstrzymać się przed uniesieniem kącików ust. - Wasza kucharka, skoro już przydzieliłeś mnie do siedzenia w kuchni, zabiera ze sobą przeuroczego Reese'a na spacer, jako że on na to zasłużył. - Pokreśliła ostatnie słowo, drocząc się odrobinę z Shane'm. - Obdarzając mnie bezgranicznym uwielbieniem i wykonując moje prośby.
Na koniec uśmiechnęła się do niego i wyszła z pokoju, postanawiając jeszcze szybko pozmywać naczynia, a później wróciła do sypialni po swoje ubrania i przebrała się w łazience, z której wyszła po dziesięciu minutach gotowa do wyjścia. Znalazła jeszcze smycz Reese'a i przywołała go do siebie, na sekundę zaglądając do sypialni Shane'a.
- Bądź grzeczny - powiedziała i wysłała mu w powietrzu buziaka, w później wyszła z mieszkania.
_________________
Ophelia Bissette x 21 lat x studentka

KP x Phone x Apartment x Relations x Search
LOOK
She's not a girl who misses much
She's well acquainted with the touch of the velvet hand
Like a lizard on a window pane.
 
 
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-11, 20:10     

W zasadzie to nie był specjalnie przejęty propozycją zrobienia z Shane'a osoby bardziej towarzyskiej. Mógłby się zmienić, owszem, ale tylko dla dziewczyny. Osobiście nie widział w tym dla siebie jakiś szczególnych korzyści, za bardzo podobał mu się obecny stan rzeczy.
Zrobił skruszoną minę na wspomnienie o wykładach, ale następne słowa dziewczyny sprawiły, że się szczerze zaśmiał.
- Co do tego nie mam wątpliwości. Jesteś jak ten Jigsaw nie pozwalający wyjść ludziom ze swoich pułapek - zażartował, ciągle chichocząc. Dziwne, że mimo przeziębienia nadal potrafił kpić sobie z różnych rzeczy, nawet tych absurdalnych.
Nic nie odpowiedział na jej wzmiankę o udobruchaniu pocałunkiem, bo dobrze wiedział, że dziewczynę mimo wszystko to kręci. Za to kiedy wspomniała o kucharzeniu, nie mógł pozostawić tego bez komentarza.
- Bycie kucharką w tym mieszkaniu to przywilej, serio. Oczywiście dopóki czegoś nie podpalisz, ale o to się jakoś szczególnie nie martwię.
Potem, kiedy Ophelia rzuciła mu niewypowiedziane wyzwanie, Shane wiedział, że to ich droczenie się będzie bardzo interesujące, zaczynając od uprowadzenia Reese'a.
- A bierz tą szkaradę. - Machnął ręką w stronę psa, uśmiechając się szeroko. Kiedy pies i Ophelia opuścili sypialnię, Shane nasłuchiwał każdy krok dziewczyny, z braku innych zajęć ale także z czystej ciekawości. Ophelia była tu zaledwie dzień, a już zdążyła się zadomowić. Stwierdzając to, na twarzy Shane'a mimowolnie pojawił się uśmiech zadowolenia. Kiedy jego dziewczyna zerknęła do sypialni w drodze do wyjścia, Shane zrobił minę porzuconego szczeniaka. Nie mógł już się doczekać, kiedy Ophelia wróci ze spotkania, niekoniecznie ze swoją znajomą.
- Zawsze jestem - odpowiedział na jej słowa i zmierzwił swoje rozczochrane włosy. W chwilę później dziewczyna opuściła jego mieszkanie, a on słyszał głośne szczeknięcia dobiegające z klatki schodowej. Cóż, jeśli Reese będzie rzucał się na wszystko, tak jak to zawsze miało miejsce, kiedy Shane go wyprowadzał, Ophelia nie będzie miała z nim lekko. Ten pies to zesłaniec z piekła, ale mimo tego chłopak go ubóstwiał.
Shane rozejrzał się po pomieszczeniu i przez chwilę tkwił w bezruchu, ogarnięty przytłaczającą ciszą. Zegarek stojący na półce cicho odmierzał sekundy, ale poza tym dźwiękiem nie było żadnego innego odgłosy. Shane wstał i postanowił zabrać się za prace na uczelnię, ale przed tym postanowił wykonać jeden telefon. Wyciągnął komórkę i wybrał numer do domu w LA. Czekał i czekał, aż w końcu odezwała się automatyczna sekretarka. Shane pomyślał, że to może i lepiej.
- Hej, tu Shane. Wiem, że jestem w Nowym Jorku od niedawna, ale rozważam przyjazd do domu na parę dni. Zgaduję, że ty Ellen będziesz zadowolona z powodu z jakiego bym się tam zjawił. Oddzwońcie, jak to odsłuchacie - powiedział to wszystko niemal na jednym wydechu, a potem rozłączył się i upuścił telefon na pościel. Przeszedł do salonu i włączył radio stojące na komodzie, potem chwycił swoją torbę i poszedł z powrotem do sypialni. Miał taki głupi nawyk, że lubił włączać muzykę, ale jednocześnie być w innym pokoju. Wtedy dźwięki nie były wyraźne i ostre, ale przyjemnie stłumione przez ścianę.
Shane usiadł wygodnie na łóżku, wcześniej kładąc obok torbę z książkami i notatkami, a następnie sięgnął do tyłu i wyjął laptopa z najniższej półki. Chwilę trwało, nim komputer w pełni się włączył, podczas gdy Shane sprawdzał tematy do przerobienia i nurkując rękoma w gąszcz luźno rzuconych kartek. Znalazł jedną, na której zapisał zakres materiału do nauczenia się i otworzył podręcznik na właściwej stronie. Nie zabrał się jednak od razu do nauki. Położył sobie laptopa na kolanach i zapatrzył się na czarno-białe zdjęcie na pulpicie. Przedstawiało jego, kiedy zamierzał się z deską na wielką falę. Tą fotografię zrobiono ponad rok temu, kiedy to w LA odbywały się zawody surfingowe. Shane wiedział, że długo czasu minie, nim na nowo powróci do tego sportu. Poniekąd ciągle żałował, że opuścił rodzinne miasto, przynajmniej przed paroma dniami tak było... Chłopak przejechał z roztargnieniem wierzchem dłoni po czole i zabrał się za sporządzanie notatek do czekającego go niedługo egzaminu.
_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

 
 
Sasha McLaren 
Elita NY
cherry bomb


Wiek: 21
Zajęcie: studentka/stażystka w Elle
Posty: 1406
Wysłany: 2011-02-11, 21:18     

Sasha, choć wielkiej ochoty na naukę, ani korepetycje nie miała, postanowiła mimo wszystko wpaść do Shane'a. Zwłaszcza, że był chory. Po jakimś czasie, bo nie gnała na złamanie karku, pojawiła się pod drzwiami mieszkania, którego adres dostała w smsie. Cieszyła się, że to właśnie on jest chłopakiem jej przyjaciółki, ale z drugiej strony była podminowana wymianą smsów z Victorem. Tym bardziej przyda jej się towarzystwo. Zapukała do drzwi, czekając aż chłopak wstanie. Gdyby długo to trwało, miała sama spróbować wejść, sprawdzając, czy jest zamknięte na zamek. W końcu nie wiedziała na ile prawdziwe jest stwierdzenie, że chłopak jest obłożnie chory.
_________________
Sasha McLaren, 21 lat,
studentka Columbii i stażystka w Elle




call me e-mail me tweet me look at me

You are, who you wear it's true
A girl's just as hot as the shoes she choose
 
 
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-11, 21:23     

Po krótkiej rozmowie sms-owiej z Sashą, Shane wstał i zgarnął kartki w jedno miejsce, następnie podszedł do fotela i zabrał z niego brudne ciuchy, umieszczając je chwilę później w koszu w łazience. Kiedy znalazł się w kuchni, zrobił sobie kawę i usiadł na blacie, popijając napój. Szybko przeszła mu ochota na naukę, ale wiedział, że jak nie zrobi tych notatek to obleje egzamin. Wyciągnął z szafki drugi kubek i postawił obok ekspresu. Siedział tak przez chwile, aż zrobiło mu się zimno w nogi, więc wrócił do pokoju i założył na stopy grube, ciemne skarpetki. Zwykle miał szczęście z chorobami, bo szybko mu przechodziły, ale wolał nie wywoływać wilka z lasu. Po chwili siedział w salonie na kanapie i wsłuchiwał się w jakąś piosenkę z lat siedemdziesiątych puszczaną w radiu.
Po około minucie usłyszał ciche pukanie i poszedł do drzwi, by otworzyć jej przed Sashą, jak się spodziewał.
- Hej. Wejdź. - Przepuścił ją przez próg i zamknął drzwi. - Kawy? - zapytał, kierując się do kuchni.
_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  
Szybka odpowiedź
Użytkownik: 


Wygaśnie za Dni
 
 
 
 
 
 
 

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel // modified v.0.2 by warna

Darmowe forum phpBB by Przemo |

Toplisty
Elitarne RPG.! GRY RPG Ranking elitarnych RPG. 100 najlepszych elitarnych RPG'ów w sieci Najlepsze RPG/PBF w sieci Elita polskich RPG w sieci



Partnerzy
I
Strona wygenerowana w 0,07 sekundy. Zapytań do SQL: 11