Raz po raz dochodziły do niej jakieś odgłosy - a to dziwne monotonne pikanie aparatury, a to czyjeś głosy. Momentami nie mogła ich rozróżnić, zlewały się w jedną całość i tworzyły wielki szum, od którego Summer starała się uwolnić. Ledwo zarejestrowała moment, kiedy przewieziono ją na inny oddział.
Nie wiedziała jak długo zajęło jej wybudzenie się z tego dziwnego stanu, ale kiedy w końcu jej się udało, zaczęła powoli kojarzyć fakty. Retreat, Jared, broń... Strzelił do mnie! Ten skurwiel do mnie strzelił!, pomyślała. Co za idiota...
Otworzyła oczy i ostre światło uderzyło ją z podwojoną siłą. Musiała odwrócić głowę i kilka razy mrugnąć, by przyzwyczaić się do otoczenia. Ktoś przy niej siedział, ale nie była w stanie zobaczyć kto taki, ponieważ jej oczy zaszły mgłą.
_________________
Summer Wilde, 22
KP#phone#KR design
Hey boy I really wanna see
if you can go downtown
with a girl like me
Wiek: 21
Zajęcie: studentka/stażystka w Elle
Posty: 1406
Wysłany: 2011-01-23, 22:04
Sasha jak powiedziała, poszła zobaczyć co z innymi osobami, które ucierpiały tego wieczoru. Może to się wydać dość sztuczne i naciągane, zwłaszcza w przypadku Blair i Summer, blondynka się przejmowała ich stanem.-Heej-powiedziała cicho, widząc, że dziewczyna się budzi i mruga oczami. Dziewczyna wyglądała na słabą i blondynka zastanawiała się, na ile poważny jest jej stan.
_________________
Sasha McLaren, 21 lat,
studentka Columbii i stażystka w Elle
Wzrok powoli jej się wyostrzał, zaczynała dostrzegać kontury i przyzwyczajała się do intensywności barw. Leżała w łózku najbliżej okna, więc niemal mogła dostrzeć jakieś szczegóły na oknem. Drzewo, gołąb, słońce...
Kiedy usłyszała czyiś głos, przypomniała sobie, że przecież ktoś koło niej siedział. Spojrzała na ową osobę i ze zdziwieniem stwierdziła, że jest to nie kto inny jak Sasha, jej były domniemany wróg.
- Cholera... - wyszeptała Summer. - Musiałam umrzeć, skoro tu siedzisz. - Zaczerpnęła powietrza. - W normalnym świecie coś takiego nigdy nie miałoby miejsca - dokończyła i nawet była zadowolona, że nie opuściło jej to specyficzne poczucie humoru. W jednej chwili jednak spoważniała, coś sobie uzmysławiając.
- Blair. - Uniosła się na posłaniu, gotowa ruszyć na poszukiwanie przyjaciółki. Uniemożliwił jej to ból w lewym boku, więc opadła na poduszki, zaciskając pięści.
_________________
Summer Wilde, 22
KP#phone#KR design
Hey boy I really wanna see
if you can go downtown
with a girl like me
Wiek: 21
Zajęcie: studentka/stażystka w Elle
Posty: 1406
Wysłany: 2011-01-23, 22:23
-Leż!-Blondynka się podniosła, drugi raz próbując powstrzymać swoją towarzyszkę rozmowy od nagłego wstania, poprzednio była to Ophelia.-Z Blair jest.... ok-powiedziała w końcu, bo sama nie wiedziała jak źle jest, więc nie chciała jej denerwować.-Muszę cię zmartwić. Żyjesz i będziesz musiała się ze mną użerać jeszcze jakiś czas-uśmiechnęła się nieco ironicznie, choć to też był żart-Jak się czujesz?-zapytała, dochodząc do sedna sprawy.
_________________
Sasha McLaren, 21 lat,
studentka Columbii i stażystka w Elle
Lekarze doszli do wniosku że czas przenieść Blair do normalnej sali.
I wybrali akurat tą.
Stażyści pomagali przy przenosinach w milczeniu, tylko lekarz zainteresował się Summer i Sashą.
Uśmiechnął się tak, że Blair gdyby była przytomna, zemdlałaby z zachwytu i powiedział do Summer cholernie seksownym głosem:
- mam dla Ciebie nową koleżankę. Jeszcze się nie wybudziła, ale wszystko będzie z nią dobrze. A jak ty się czujesz, Summer? Boli? Jeśli nie będziesz umiała wytrzymać tam mam przycisk wzywający pielęgniarkę. Na pewno Ci coś przyniosą przeciwbólowego.
I z tym boskim uśmiechem sprawdził jeszcze obu postrzelonym puls, uśmiechnął się uspokajająco do wyraźnie poruszonej wszystkim Sashy i wyszedł ze zgrają stażystów pozostawiając tu Blairkę podłączona do kroplówki.
Nie wyglądała źle, poza bladością i .... no głównie bladość i taka aura typowa dla ludzi nieprzytomnych sprawiała że panna Backfalls mogła wyglądać trochę ... obco. Ale jej urok osobisty prześwitywał nawet przez to ^^
Teraz nawet gdyby chciała wstać, nie dałaby rady - rana w brzuchu była aż nazbyt realna i bolesna. Mimo to Summer była zaskoczona, a wręcz zszokowana reakcją Sashy. Kiedy powiedziała jej o Blair, Su. zmarszczyła brwi.
- Nie brzmiało to zbyt przekonująco... - odparła i zacisnęła palce na prześcieradle. Nie była w stanie utrzymać tego uścisku, więc zostawiła materiał w spokoju.
- Jak długo? Będę musiała zapisać się po tym na jakąś terapię. O, już mi oko lata - powiedziała i zademonstrowała wspomniany objaw, jednak nie było w nic złośliwego. Po prostu czuła potrzebę zażartowania.
- A ze mną w porządku. Tak myślę...
Oblizała wargi i z trudem przełknęła ślinę. Spojrzała na stolik, na którym stał kubek wody.
- Czy mogłabyś...? - Wskazała na owy przedmiot. Summer z pewnością nie była w stanie się samodzielnie napić.
W sekundę później drzwi się otworzyły i do sali wpadli sanitariusze i lekarz, z nieprzytomną Blair na kołowym łóżku.
- Blair! - wycharczała Summer, a potem na chwilę nie mogła zaczerpnąć powietrza.
_________________
Summer Wilde, 22
KP#phone#KR design
Hey boy I really wanna see
if you can go downtown
with a girl like me
Wiek: 21
Zajęcie: studentka/stażystka w Elle
Posty: 1406
Wysłany: 2011-01-23, 22:40
-Do samej śmierci-powiedziała z uśmiechem, po czym podała dziewczynie kubek. Spojrzała, kto wchodzi do sali i dojrzała Blair, uf. To znaczy, że nie było z nią aż tak źle.-Dobra, idę już, bo zaraz zabiję cię siłą woli a przy lekarzach to żadna zabawa-powiedziała, zdając sobie sprawę z tego, jaki suchar jej wyszedł, ale co zrobić. -Trzymajcie się-powiedziała do obu dziewczyn, po czym szybko czmychnęła do Ophelii.
_________________
Sasha McLaren, 21 lat,
studentka Columbii i stażystka w Elle
A Blair sobie leżała powoli słysząc że coś ktoś gdzieśtam mówi.
Jęknęła cicho nie otwierając oczu.
Gdzie ... co .,.. czemu ....
Powoli zaczynała czuć każdy skrawek obolałego ciała.
Otworzyła lekko oczy ale zaraz je zamknęła oślepiona światłem.
Jęknęła znowu mrugając szybko i przyzwyczajając się do światła.
Gdzie ja, kurwa jestem?
Pierwsza myśl - horrory, mordercy, Piła.
Zabiją mnie?
Jednak potem poczuła znajomy zapach szpitala ...
Bzykała się z lekarzem po imprezie? Impreza ... impreza ... impreza!
Da Blair dotarły wspomnienia z wczoraj, strzały ...
- Summer!
Wykrzyknęła dziewczyna starają się usiąść. Zbyt gwałtownie, oj zbyt .... ostry ból sprawił że skuliła sie gwałtownie.
Dopiero potem otworzyła zaciśnięte z bólu powieki i zamrugała nic nie widząc przez łzy.
Wydała z siebie westchnienie ulgi widząc Summer.
- żyjesz ....
Powiedziała zachrypniętym głosem i odchrząknęła. Uniosła dłoń żeby wyciągnąć ją w stronę przyjaciółki i zobaczyła rurki z kroplówki.
Fuj.
Summer niemal się nie poryczała, widząc powracającą do życia Blair.
- Cześć wariatko... Ja żyję, ty żyjesz. A teraz pozwól, że cię zabiję. Odbiło ci? Po co w ogóle do niego podchodziłaś? - Przerwała, starając się uspokoić. - Myślałam, że zginiesz... - wyszeptała, ledwie dosłyszalnie. Nie umiała jednak gniewać się na przyjaciółkę, nie biorąc pod uwagę stan w jakim obie się znajdowały.
_________________
Summer Wilde, 22
KP#phone#KR design
Hey boy I really wanna see
if you can go downtown
with a girl like me
Black ostatnimi czasy znowu gdzieś sie zaszył. I znowu nikt nie wiedział gdzie, z kim, po co, dlaczego czy jeszcze cokolwiek tam komu przyjdzie do głowy. Ale prawda jest taka, że tym razem to były przyczyny zupełnie od niego niezależne. No ale o tym przy innej okazji. Tak czy siak wrócił. I dotarł tutaj. Dlaczego ? A bo w końcu miał okazję odczytać tego zasranego SMSa od Blair. Trochę się spóźnił, przez co nawet ten gnojek miał wyrzuty sumienia, aczkolwiek w życiu o tym nikomu nie powie.
- Cześć - powiedział lekko, z tym swoim rozbrajającym uśmiechem. No bo skoro żyły to nie było czym się przejmować, si ? - Jak się czujecie ? - zapytał przenosząc wzrok z jednej blondynki na druga.
- Podobno musimy pogadać - tu zwrócił się do Blair, o. Bo był ciekawy co też chciała mu zakomunikować ciekawego.
Blair zaśmiała się, ale zaraz skrzywiła.
- miałam pozwolić ... żebyś sama tu leżała? I miała tych wszystkich seksownych stażystów i lekarzy tylko dla siebie?
Panna Backfalls mówiła zachrypniętym, cichym głosem.
I wtedy pojawił się pan Black.
- o, cześć bracie. Jeszcze żyjemy, o dziwo.
Uśmiechnęła się lekko.
- tak, musimy pogadać bo moje powitanie musisz ....
Zrobiła przerwę na odchrząknięcie, miała strasznie sucho w ustach.
- potraktować dosłownie.
Nie było sensu bawić się w gierki. Blair była ciekawa reakcji chłopaka.
- Fakt, nie przepuściłabyś takiej okazji - odparła, wytykając przyjaciółce język. Moment później do pomieszczenia wpadł jakiś chłopak, i sądząc po wymianie zdań z Blair był to jej brat. Summer nie doszukała się żadnego podobieństwa między nimi i w odpowiedzi na jego pytanie uniosła jedynie brwi. Sprawiał wrażenie aroganckiego, zarozumiałego i irytującego gościa... czyli innymi słowy był w jej typie.
- Jeśli chcecie gadać, proszę bardzo, ale mimo wszystko i tak będę to słyszeć. - Spojrzała na chłopaka. - O ile nie masz mp3 i słuchawek, które byś mi ewentualnie pożyczył.
_________________
Summer Wilde, 22
KP#phone#KR design
Hey boy I really wanna see
if you can go downtown
with a girl like me
Właśnie miał jakoś skomentować to 'bracie', czymś w stylu, że jeśli coś chce to wolałby zostać kimś innym, ale jej kolejne słowa sprawiły, że jego brwi powędrowały ku górze w geście niedowierzania. Że niby są rodzeństwem ? I że niby ma siostrę ? WTF ? Co to w ogóle ma być, jakieś mamy Cię, czy co ? Że niby jakim cudem ? Nic mi się nie składało do kupy, no ale zaraz, miał nadzieję, się wszystkiego dowie. Wyciągnął z kieszeni skórzanej kurtki iphona i słuchawki, i podał Summer.
- Coś chyba znajdziesz - powiedział przez moment lustrując ją wzrokiem. W sumie wyglądała na taką, która słucha jakiejś w miarę normalnej muzyki. I mówiąc normalnej nie miał na myśli jakiegoś taniego popu rodem z MTV.
Wziął metalowe, szpitalne krzesło i przystawił je obok łóżka Blair, bo chyba mieli parę spraw do wyjaśnienia, prawda ? Usiadł okrakiem, opierając łokcie na oparciu i spojrzał na swoją... Siostrę ?
- Czyli sugerujesz... że jesteśmy rodzeństwem, taaa ? - zapytał z nutką ironii i nieco kpiącym uśmiechem.
Blair spodziewała sie takiej reakcji i nawet ją to ciut bawiło.
- taak. Kiedy Twoja mama była z małym Blackiem w ciąży, tudzież z Tobą, Twój ojciec zabawił się z wydziedziczoną przez moich dziadków Brittany, czyli moją matką. I stąd sie wzięłam ja. Twoja nowa siostra, cieszysz się?
Blair wymusiła szeroki uśmiech. Chłopak wyraźnie nie chciał uwierzyć.
- zapisała wszystko w pamiętniku. Twój tatusiek nie wie o moim istnieniu. Powiedziała mu ale ją wyśmiał i stwierdził że chce go naciągnąć na kasę. Więc się do niego więcej nie odezwała. Christopher, mój dziadek, chociaż dziad bardziej pasuje do niedawna wmawiał mi że jest moim ojcem. Dopiero po śmierci matki przeczytałam pamiętnik.
Blair skróciła wszytko ... jak najkrócej. Wciąż mówiła słabym i zachrypniętym głosem, musiałaby się czegoś napić bo w gardle miała sacharę.
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach