Wiek: 21
Zajęcie: studentka/stażystka w Elle
Posty: 1406
Wysłany: 2010-12-17, 20:45
-W takim razie nie mogę się doczekać. Co prawda jako dziecko z Kalifornii nie jeżdżę na nartach, jednak może będzie tam jakiś przystojny instruktor... -zażartowała, lecz żaden instruktor jej nie w głowie, no może poza jednym. Ona była w mieście dopiero jakieś trzy miesiące, więc oczywistym było to, że nie zna tylu osób, lecz w związku ze studiowaniem i pracowaniem, a także życiem prywatnym poznała już trochę osób, z których większość polubiła, także miała się z kim witać. Zauważyła Adama, ale jako że był z jakąś śliczną blondynką, tylko delikatnie się uśmiechnęła.
_________________
Sasha McLaren, 21 lat,
studentka Columbii i stażystka w Elle
Uśmiechnął się pocieszająco do dziewczyny, po chwili ruszając w kierunku wcześniej wskazanego przez niego stolika. Po drodze odmachał Dalii oraz uśmiechnął się na przywitanie do Nessy, którą zauważył w tłumie. Gdy już usiedli, poprawił swoją marynarkę, którą wybrał razem z Maddie. Leżała na nim idealnie, tak samo jak i spodnie, podkreślając jego atuty, czyli całkiem niezłe mięśnie. - Wiem, że trochę tutaj przyciągnęłem cię siłą, ale jeśli będziesz chciała wyjść, to daj znak... - powiedział do blondynki, po czym sięgnął po dwa kieliszki z szampanem i następnie jednego z nich podał przyjaciółce.
-Nie krępuj się i baw się dobrze. Mną się nie przejmuj-powiedziała siląc się na uśmiech. Oczywiście nie miała nic przeciwko, aby już opuścić imprezę, ale Adam musiał chcieć tu być, skoro był taki zapalczywy, aby ją przyprowadzić. Dojrzała już kilka krzywych spojrzeń, które można było wziąć zarówno jak spojrzenie na morderczynię lub po prostu zdziwienie, że Madison, która nie pokazywała się wcale publicznie i jest brana za nieśmiałą i nie koniecznie interesującą osobę przyszła z takim ciachem jak Adam.
Och, znajomi! Oczywiście, przyjazny uśmiech wychwyciła od razu, a że nie miała co ze sobą zrobić, to postanowiła zostać piątym kołem u wozu. Innymi słowy, skierowała swoje kroki do Adama i jego uroczej partnerki.
- Przytuliłabym Cię, ale boję się o swoje paznokcie. Mam na nich jakieś upiorstwo- przywitała się wesoło z chłopakiem, wyciągając do przodu dłoń i pokazując, że paznokcie są pomalowane czerwonym lakierem. Tak, to właśnie było to upiorstwo o jakim mówiła. Potem przeniosła intensywne spojrzenie orzechowych oczu na blondynkę. Chwilę myślała o tym, czy ją skądś kojarzy ( nie raz i nie dwa zdarzyło jej się przedstawić podobno znanej osobie, postanowiła więc nie ponawiać tej gafy). Uznała jednak, że dziewczyny nie zna, toteż obdarzyła ją sympatycznym uśmiechem.
- Jestem Nessa, a Ty?- przedstawiła się grzecznie. Ręki nie wyciągnęła, z powodu wcześniej wspomnianego upiorstwa na paznokciach.
Uśmiechnął się do niej jeszcze raz, po czym przeniósł wzrok na brunetkę, która dopiero co do nich podeszła. - Cóż, może ci to tym razem wybaczę. - powiedział, odnosząc się do tego, iż brunetka od razu zarzekła się, że go nie przytuli. Następnie przyjżał się jej paznokciom, z wrażenia otwierając aż szerzej oczy. - Nie wierzę, masz pomalowane paznokcie! - powiedział, po czym wesoło się roześmiał, następnie przenosząc wzrok na Madison.
Cordelia zaczynała się nudzić. Po wyczerpaniu tematu wyjazdu do Sun Valley, rozmowa zeszła na zupełnie ją nie interesujące tematy. Bardziej niż słuchaniem paplaniny dziewcząt zajęta była opróżnianiem kolejnego kieliszka złocistego trunku. Po kolejnych kilku minutach stwierdziła, że ma zdecydowanie dosyć bezczynnego siedzenia. Zdecydowanie należało się ruszyć. Kilka stołów dalej dostrzegła Nessę z którą jeszcze nie zdążyła się przywitać.
- Pozwolicie, że oddale się na moment. - zwróciła się do towarzyszek, po czym z uśmiechem dodała: - Pora zaprezentować innym swoją kreacje.
Wstała, przygładzając sukienkę, po czym wdzięcznym krokiem ruszyła w odpowiednim kierunku.
W pewnym momencie usłyszała dzwonek swojego telefonu, dobiegający z malutkiej, czarnej kopertówki, którą przez cały czas trzymała niedaleko siebie. Wyciągnęła go z niej, po czym przeczytała nową notkę NYGirl, zaskoczona, że ta znów wróciła do plotkowania. W końcu przez ostatni czas milczała, przez co Audrey nabrała nadziei, że już nigdy więcej nie namiesza w ich życiu. Wzrokiem szybko przeleciała wszystkie "newsy", a gdy dochodziła już do końca, w myślach cieszyła się, że o niej nic się nie pojawiło. Niestety, pomyliła się. Na samym końcu, jakby na deser, popularna plotkara także napomknęła coś o niej. Gdy skończyła czytać, schowała telefon do malutkiej torebki, mając nadzieję, że jest jedną z niewielu osób, które przeczytały tą notkę. Na jej twarzy pojawiły się delikatne rumieńce zażenowania, gdy sięgała po kieliszek i opróżniała go do samego końca.
Creaven również miał dosyć. Butelki z alkoholem stały an wyciągnięcie ręki. I kusiły. Cholernie kusiły. Musiał ruszyć się zza stołu i to jak najprędzej. Odstawił na blat pusty kieliszek po czym podniósł się z krzesła. Zerknął w stronę drzwi prowadzących na balkon. Świerze powietrze z pewnością dobrze by mu zrobiło. Z ochotą ruszył w tamtą stronę. Minął kilka osób, wymijając je w nader brutalny sposób. I gdy już prawie dotarł do celu na jego drodze pojawiła się niewysoka osóbka o nader znajomej sylwetce. Zbyt dobrze znajomej...
- Delia?!
Na bal przyszła również Lilly. Wprawdzie nie miała na niego ochoty, ale cóż... Musiała, jeśli nie chciała być oddalona od życia towarzyskiego swoich przyjaciół. Weszła na salę w błękitnej sukni balowej. Rozejrzała się dookoła i omal nie krzyknęła z zachwytu. Nawet specjaliści ojca nie potrafili tak przyozdobić sali na jej urodziny. Było tu dosłownie wszystko. Patrzyła na te wszystkie dekoracje, aż oczy zaczęły ją boleć, więc zaczęła się rozglądać za towarzystwem. Natychmiast dostrzegła swoją najlepszą przyjaciółkę Delię. Przywitała się z nią, ale dziewczyna gdzieś poszła, tak więc Lilly podeszła do Sashy. Niestety ta również nie miała dla niej czasu, więc blondynka zaczęła się rozglądać za kimś innym. Dostrzegła Adama, który również należał do grona jej znajomych, z jakąś wystraszoną blondynką, której nie znała. Podeszła do nich.
- Cześć. - przywitała się z Adamem całusem w policzek.
- Może mnie przedstawisz? - uniosła jedną brew do góry sięgając po kieliszek z szampanem. Potem dostrzegła kogoś jeszcze, na kogo widok uśmiechnęła się szeroko.
- Nessie. - przywitała się z przyjaciółką ciepło i znów spojrzała na nieznajomą dziewczynę. Nagle jej telefon zaczął dzwonić więc go wyciągnęła i przeczytała wiadomość. Uśmiechnęła się do siebie, ale jednocześnie zrobiło się jej trochę głupio. Przecież nie chciała żeby wszyscy wiedzieli o jej prywatnych sprawach, prawda? Z daleka zauważyła Audrey, więc pomachała do niej.
_________________
Lillyanne Catherine Morgan, 21 lat, studentka Columbii i aktorka
Dziewczyna stanęła jak wryta, a pobladła, jakby odpłynęła z niej cała krew. Tuż przed nią, niczym jakaś upiorna zjawa, stał On. Minęły ponad dwa lata, a On nie zmienił się ani trochę. Prezentował się nadal tak samo: elegancki, pewny siebie, a do tego tak cholernie seksowny. Delia z trudem zaczerpnęła powietrza, modląc się o to, aby nie zemdleć. Nie tutaj, an oczach całej szkoły.
Mężczyzna machinalnie zbliżył się do dziewczyny i chwytając ją pod rękę, wyprowadził na balkon. Sam był w szoku, ale reakcja Delii wręcz go przeraziła. Nie spodziewał się jej spotkać, ani tu, ani nigdzie, ale jej widok bardzo go ucieszył. W końcu kiedyś byli sobie naprawdę bliscy. Przeżyli razem tyle cudownych chwil. Jednak ona najwyraźniej nie podzielała jego uczuć. Z troską pomógł jej oprzeć się o barierkę, po czym otoczył ją ramieniem. Nie chciał, żeby zmarzła.
No tak, Adama zawsze otaczał wianuszek dziewcząt, dlaczego tym razem miało by być inaczej.-Madison, znajoma Adama-uśmiechnęła się i również nie wyciągnęła ręki, choć ona z tego wszystkiego miała nieumalowane paznokcie.-Nie przeszkadzajcie sobie, zaraz wrócę-wstała powoli, mając zamiar skierować się do łazienki.
Uśmiechnął się do Lilly, która do nich dołączyła, przeczesując dłonią blond czuprynę. - Hej ślicznotko. - przywitał się z nią, po czym przeniósł wzrok na Maddie. - Jasne. Lilly, to jest Madison. Madison, to jest Lilly. - spełnił prośbę dziewczyny, przy każdym imieniu wskazując na odpowiednią dziewczynę. Kiedy już skończył, uśmiechnął się zadowolony z siebie, upijając kilka kolejnych łyków szampana ze swojego kieliszka.
- To nie powinno być takie śmieszne.- zauważyła poważnie, ale zaraz potem udzielił jej się śmiech przyjaciela. Obdarzyła go ciepłym spojrzeniem, potem jeszcze raz zerknęła na blondynkę- ta własnie odchodziła, chyba się nie zawstydziła? Oby nie, Ness miała nadzieję, że nie wygląda aż tak odstraszająco. Bądź co bądź, dziewczyna jakiś powód na pewno miała. Ness w pewnym momencie wychyliła się poza pion, żeby nie musieć ruszać dupy w kierunku kelnera, który przechodził nieopodal. Porwała z niesionej przez niego tacy kieliszek szampana, potem zanurzyła malinowe usta w alkoholu. Napiła się kilka łyków, oblizała wargi i zerknęła na nowoprzybyłą.
- Hej Lilly- przywitała się, wypowiedź kończąc pogodnym uśmiechem.
Delia bezwiednie dała się wyprowadzić z sali. Była w takim szoku, że nie dała rady zaprotestować. Dopiero kilka chwil na świeżym, chłodnym powietrzu wróciło jej trzeźwość umysłu. Wyrwała się z objęć bruneta, odsuwając się od niego na bezpieczną odległość.
- Co Ty tu do cholery robisz? - wyrzuciła z siebie, patrząc na niego z wściekłością. - Przecież powiedziałam Ci, że nie chcę Cię widzieć!!
Nie możesz pisać nowych tematów Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach