[Ophelia Bissette]

Lepiej nie zagłębiać się w teorie na temat myślenia i chodzenia, bo jeszcze z tego masło maślane wyjdzie, ot co.
- Słusznie, niesłusznie, pewnie się o tym przekonasz - stwierdziła, nieznacznie przy tym wzruszając ramionami. I jeśli zaraz zacznie kichać, to mógł być pewien, że wyląduje w łóżku na następne dwa tygodnie, a wszystko przez biedną Ofelkę.
I nie przesadzajmy, Delia też była słodka i rozsądna. A to, że Ty nie zasłużył, żeby tego doświadczyć z jej strony, to już inna historia.

[REKLAMA]

[Ty Gevinson]

Cóż, nie raz chłopak lądował w łóżku, choć nigdy na dwa tygodnie z rzędu. Z resztą, przygrucha sobie jakiś termoforek o temperaturze 36.6 st celcjusza i wszystko będzie w jaśniejszych barwach. Delia nie była ani słodka, ani rozsądna. Była małą zazrośnicą, która nie była tak utalentowana jak Ty, taka jest geneza ich relacji.-Z chęcią bym się o tym przekonał, ale mówię ci. Na 100% niesłusznie uważasz się za nieszczęście-stwierdził.

[Ophelia Bissette]

Tutaj Ofelka z pewnością broniłaby honoru i talentu swojej przyjaciółki, bo Delia była niewątpliwie utalentowana, choć oczywiście panienka Bissette nie widziała prac Ty'a, zatem nie jej było oceniać. Choć i tak pewnie byłaby po stronie dziewczyny.
- Powiedzmy, że masz racje, mimo że wcale mnie nie znasz - powiedziała z przekornym uśmiechem, choć gdyby tylko Ty poznał Ofelkę lepiej i łączyłyby go z nią zdecydowanie mocniejsze uczucia niż przyjaźń, wiedziałby, że ona naprawdę przynosi nieszczęście, a femme fatale to przydomek jaki zdaniem większości swoich byłych powinna nosić.

[Ty Gevinson]

Czyżby Ofelia była jadowita i wpuszczała truciznę w kochanka podczas pocałunku... a może była jak pająki, które zabijają swoich partnerów po stosunku? Wtedy z pewnością mógłby ją nazwać femme fatale.-Ja zawsze mam rację, niezależnie od tego, czy się znam, czy nie-zaśmiał się, nieco narcystycznie.

[Ophelia Bissette]

Jeśli Ofelka była dobrze poinformowana, jeszcze żaden z jej kochanków, czy też mężczyzn, z którymi kiedykolwiek się całowała, nie umarł, ale kto wie... Za to mogła powiedzieć, że z pewnością zraniła 99% swoich partnerów i nie potrafiliby o niej wygłosić miłego słowa.
- Ach tak? Rozumiem, że trafiłam na wyrocznię - powiedziała z uśmiechem Ofelia, wsuwając przy tym ręce do kieszeni, kiedy kątem oka zauważyła, że sms nie był niczym ważnym, a jedynie wiadomością od operatora. - W takim razie powiedz mi czy zaliczę najbliższe kolokwium.

[Ty Gevinson]

-Jeśli twoje kolokwium prowadzi mężczyzna, to bez problemu, ale jeśli kobieta... może być trudniej-stwierdził po chwili zastanowienia. Wyrocznią nie był, po prostu wierzył w siebie, ale czemu nie zachować tej informacji dla siebie? Może akurat blondi zechce wypłakać swoją złość po niezaliczonym kole na jego ramieniu?

[Ophelia Bissette]

Zaśmiała się, słysząc jego odpowiedź.
- W takim razie chyba nie mam szans - stwierdziła, nadal się uśmiechając. - Nie sprawdzasz się jako pocieszacz.
Niestety, blondynka rzadko okazywała jakiekolwiek głębsze uczucia przy obcych ludziach, a nie płakała nawet przy przyjaciołach, chyba że było jej naprawdę bardzo źle.

[Ty Gevinson]

-Nie sprawdzam?! Jestem zajebisty jako pocieszacz!-stwierdził wypinając klatę. Swoją drogą, jestem ciekawa jak dziewczyna wywnioskowała, że nie ma szans. Nic takiego w jego przepowiedni nie było.-Czekaj, czy to twoje kolokwium poprowadzi ufoludek? Ja powiedziałem, że albo będzie banalnie prosto zaliczyć, albo trochę ciężej, a nie, że nie zaliczysz-przypomniał jej.

[Ophelia Bissette]

- Na mnie nie działasz - odpowiedziała przekornie na wzmiankę o pocieszaniu, choć jej odpowiedź mogła też zabrzmieć nieco dwuznacznie. - Znam dosyć dobrze kobietę, która wykłada ten przedmiot i zapewniam cię, że za każdym razem ledwo cokolwiek zdaję. A, jako że jesteś nieomylny, jej płeć ma mi to jeszcze bardziej utrudnić.

[Ty Gevinson]

-Chcesz się przekonać, że zadziałam?-zapytał unosząc brew do góry. Ty musiał przyznać, że Ophelia jest kobietą wyjątkowo małej wiary, cóż...-Chcesz może się założyć, że tym razem będzie inaczej?-zapytał, bo był wyjątkowo pewny swojego zdania. A jak to dziewczyna powtórzy za nim, zdecydowanie łatwiej jej będzie napisać ten teścik, czy coś takiego, czym się tam przejmuje.

[Ophelia Bissette]

- Nie zadziałasz - powiedziała prowokacyjnie i popatrzyła mu prosto w twarz, unosząc przy tym nieznacznie brew. - I jestem w stanie się założyć - stwierdziła pewnym tonem, uśmiechając się przy tym nieznacznie kącikami ust.

[Ty Gevinson]

-Założyć, brzmi kusząco-stwierdził, po raz kolejny mierzwiąc swoje włosy nad czołem. Lubił odrobinkę ryzyka, więc co mu szkodzi założyć się z jakąś niewinną dziewczynką. Przecież to nie jest nic wielkiego. Właściwie, to powinien się pospieszyć, jeśli chciał przy świetle dziennym zrobić te zdjęcia, ale nic się nie stanie, jak pójdzie tam dopiero jutro, tego był niemal pewien.

[Ophelia Bissette]

- W takim razie, co się stanie z przegranym? - zapytała przestępując z nogi na nogę i nieco kuląc się z zimna. Stanie i dyskutowanie na świeżym powietrzu zimową porą nie było najcieplejszą decyzją. Zdecydowanie powinna zacząć wpadać na ludzi w kawiarniach.

[Ty Gevinson]

Cóż, to nie on wybierał, gdzie blondynka na niego wpadła, więc pretensje może mieć zdecydowanie tylko do siebie.-Pozostawiam ci możliwość wybrania na to co chcesz, po przegranej-uśmiechnął się kusząco, pokazując swoją pewność siebie. Był pewien, że wygra, zawsze wygrywał, niezależnie co stanowiło stawkę.

[Ophelia Bissette]

Ona też nie wybierała, co więcej - nawet nie chciała wpadać, czy zatrzymywać się na dłuższą, czy jakąkolwiek, chwilę przy mężczyźnie.
- Łaskawca - mruknęła, unosząc przy tym kąciki ust. - Zdziwisz się, jeśli wygram. Nie wpadłeś na to, że mogę celowo oblać to kolokwium, prawda?
Uśmiechnęła się niczym niewiniątko, bo w końcu w pokrętny sposób gdy obleje zostanie zwycięzcą. A w tym wypadku wygrać to naprawdę nie był duży problem.