Strona Główna



 


Poprzedni temat «» Następny temat
Salon
Autor Wiadomość
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-05, 22:16   Salon

_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

 
 
REKLAMA 

Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 791
Wysłany: 2011-02-06, 15:37   

 
 
Ophelia Bissette 
Zwykli mieszkańcy


Wiek: 21
Zajęcie: studentka
Posty: 791
Skąd: Paryż, Francja
Wysłany: 2011-02-06, 15:37   

Wiedziała, że jest winna wytłumaczenie chłopakowi, ale w tej chwili nie była w stanie mu tego powiedzieć.
Całą drogę do taksówki nie pozwoliła mu się od siebie odsunąć nawet na milimetr, zupełnie jakby mężczyzna z CP miał ją rozpoznać. Pamiętała jak śmierdziało od niego alkoholem tamtej nocy i wzdrygnęła się na samo wspomnienie jego oddechu na swoim karku, kiedy ją złapał.
- Dziękuję - szepnęła do Shane'a, kiedy już znaleźli się w taksówce, a ona wtuliła się w niego, pozwalając pojedynczym łzom spłynąć po jej policzku. Nie zauważyła zaciekawionego spojrzenia taksówkarza, który nawet nie próbował nawiązać z nimi żadnej rozmowy.
Kiedy auto już się zatrzymało, dziewczyna nie wiedziała gdzie jest - nigdy wcześniej tu nie była. Mimo to czuła się bezpieczniej z dala od CP, choć nie uspokoiła się do końca, kiedy Shane zaprowadził ją do swojego apartamentu i posadził na kanapie.
- Powinnam ci to wszystko wyjaśnić - szepnęła, doskonale wiedząc, że ten moment musiał nadejść.
_________________
Ophelia Bissette x 21 lat x studentka

KP x Phone x Apartment x Relations x Search
LOOK
She's not a girl who misses much
She's well acquainted with the touch of the velvet hand
Like a lizard on a window pane.
 
 
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-06, 16:02   

Taksówkarz może dlatego się nie odezwał, bo Shane rzucił mu jedno spojrzenie, sugerujące, że ma się nie wtrącać. Kiedy wysiedli z samochodu, chłopak przeprowadził Ophelię przez budynek, wchodząc na sam jego szczyt, bo tam właśnie Shane mieszkał. Nie było nic lepszego od mieszkania na poddaszu.
- To może poczekać - odpowiedział na jej słowa i skierował się do kuchni. - Zrobię herbatę.
Przybrana matka zapakowała mu cały arsenał różnych ziółek, z których Shane wybrał swoje ulubione - zieloną herbatę z cytryną. Nalał napar do dwóch dużych kubków i wrócił do salonu. Postawił herbaty na zagraconym książkami stoliku i zwrócił się do dziewczyny.
- Daj kurtkę, zgrzejesz się - rzekł, zdejmując swoje nakrycie i rzucając je na fotel.
_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

 
 
Ophelia Bissette 
Zwykli mieszkańcy


Wiek: 21
Zajęcie: studentka
Posty: 791
Skąd: Paryż, Francja
Wysłany: 2011-02-06, 16:11   

Gdyby nie była w tym stanie, z pewnością zwróciłaby uwagę na wielką kolekcję książek i przytulne wnętrze, jednak teraz nie zwróciła na to uwagi siadając na kanapie i podkulając kolana pod brodę. Objęła swoje nogi ramionami jakby chciała zajmować jak najmniej miejsca i stać się niewidzialna.
Ucieszyła się, że nie naciskał, nie wypytywał, jednak ona wiedziała, że będzie musiała mu to powiedzieć. I obawiała się przeraźliwie, że po tym, co usłyszy Shane, odwróci się od niej i już nic nie będzie takie, jakie było teraz.
- Wiesz dlaczego byłam wtedy w szpitalu? - zapytała cicho, ignorując jego polecenie. Nawet nie ruszyła się żeby pozbyć okrycia, nie zwróciła też uwagi na to, że jej szare kozaki mogą pobrudzić kanapę.
_________________
Ophelia Bissette x 21 lat x studentka

KP x Phone x Apartment x Relations x Search
LOOK
She's not a girl who misses much
She's well acquainted with the touch of the velvet hand
Like a lizard on a window pane.
 
 
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-06, 16:18   

Podszedł od niej i usiadł na kanapie, twarzą zwrócony do Ophelii. Widział, że cokolwiek zamierzała mu powiedzieć było o zbyt przerażające, by mogła dać sobie z tym radę taka dziewczyna jak ona. Wyciągnął ręke w stronę jej nogi i delikatnie rozsunął suwak buta, kładąc go chwilę później na ziemię. To samo zrobił z drugim, ale nie zdjął kurtki z Ophelii, tak się w nią wtuliła że nie chciał zabierać jej jedynej formy pocieszenia i bezpieczeństwa. Zamiast tego przysunął się do niej i położył dłoń na jej ręce.
Pokręcił przecząco głową na jej pytanie. Jego wcześniejsze przypuszczenia, że coś poważnego i osobistego musiało się stać, skoro dziewczyna trafiła do szpitala, okazały się słuszne. Cholera, czasami wolałby nie mieć racji.
_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

 
 
Ophelia Bissette 
Zwykli mieszkańcy


Wiek: 21
Zajęcie: studentka
Posty: 791
Skąd: Paryż, Francja
Wysłany: 2011-02-06, 16:32   

Uśmiechnęła się blado, kiedy pozbywał się jej butów i wytarła łzę z policzka, ale nic to nie dało, bo co jakiś czas pojedyncza kropla płynęła jej po policzku.
Wzięła głęboki wdech i przymknęła oczy.
- Wracałam do domu z imprezy, było późno, ciemno... Zgubiłam telefon i nie miałam jak wezwać taksówki, a na ulicy żadna nie chciała się zatrzymać. Musiałam wrócić pieszo i... ruszyłam przez CP, bo tak było bliżej. - Głos jej zadrżał i mocniej zacisnęła oczy, czując kolejne ciepłe krople na policzkach. - Było pusto, nagle za mną zaczęła iść grupka mężczyzn. Byli pijani, krzyczeli do mnie różne rzeczy... Część z nich skręciła w inną ścieżkę, kilku nadal szło za mną.
Przerwała na chwilę, walcząc z obrazami, które odtwarzały się w jej głowie. Wszystko po kolei jej się przypominało i znowu zadrżała, nie mogąc opanować tego ruchu.
- Bałam się, Shane. Tak strasznie się bałam... Przyspieszyłam, a oni nie przestawali za mną iść. Nagle jeden podbiegł i... złapał mnie - teraz już zaczęła szlochać, nie mogąc powstrzymać tej reakcji. - zaczęłam się z nim szarpać, chciałam mu uciec... przewróciliśmy się i uderzyłam głową o kamień tracąc przytomność, a oni...
Musiała przerwać żeby ukryć twarz w dłoniach i powstrzymać płacz, żeby chłopak mógł zrozumieć, co do niego mówi.
- A oni mnie zgwałcili - dodała szeptem, pozwalając już sobie na płacz.
_________________
Ophelia Bissette x 21 lat x studentka

KP x Phone x Apartment x Relations x Search
LOOK
She's not a girl who misses much
She's well acquainted with the touch of the velvet hand
Like a lizard on a window pane.
 
 
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-06, 16:49   

Starł wierzchem dłoni kolejne łzy, które spływały po policzkach Ophelii, ale gdy zaczęła opowiadać historię, jego ręka znieruchomiała mu w powietrzu. Już na początku opowieści domyślił się o co mogło chodzić, ale błagał w myślach, by nie okazało się to prawdą. Wpatrywał się w Ophelię i słuchał z uwagą wszystkiego o czym mówiła, a w jego głowie mimowolnie utworzyły się różne nieprzyjemnie obrazy. Jego ręka opadła ciężko na kanapę, a on sam jakby zapadł się w sobie, słysząc ostatnie wypowiedziane słowa dziewczyny. Na początku nie wiedział co ma zrobić. Czuł strach, ból i bezsilność, bo przecież to już się wydarzyło i nie mógł tego zmienić. Potem jego uczucia raptownie się zmieniły - miał ochotę wykastrować i zabić każdego zamieszanego w to faceta, który był akurat podczas...tego. Nic nie zrobili i pozwolili, by ktoś ją zgwałcił... Tak, zdecydowanie powinien ich powystrzelać.
Nastąpiła chwila ciszy, podczas której Shane trawił to, co usłyszał. Ta historia wyjaśniała wszystko - szpital, te dziwne reakcje, kiedy chłopak był w pobliżu dziewczyny, nawet zalęknione spojrzenia, jakimi go czasami obdarowywała. Ale mimo wszystko otworzyła się przed nim i ba, całowała i przytulała. Shane zdał sobie sprawę, że mało jest tak odważnych kobiet i zaczął jeszcze bardziej podziwiać Ophelię.
- Hej... - powiedział cicho. - Chodź tu. - Przyciągnął dziewczynę do siebie, pozwalając jej się wypłakać. Sam zaciskał boleśnie szczękę, powstrzymują łzy. Potem zdecydował się powiedzieć coś, co wydawało się najodpowiedniejsze w tamtym momencie. - Nie skrzywdzę cię. Wiesz o tym, prawda?
_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

 
 
Ophelia Bissette 
Zwykli mieszkańcy


Wiek: 21
Zajęcie: studentka
Posty: 791
Skąd: Paryż, Francja
Wysłany: 2011-02-06, 17:03   

Była gotowa na to, że kiedy skończy mówić, Shane się od nie odsunie, odrzuci. Była gotowa na to, że zobaczy w jego oczach obrzydzenie i pogardę - że nie będzie chciał jej więcej dotykać, bo jakiś inny mężczyzna dotykał jej w taki, a nie inny sposób.
Po prostu czekała na jakąkolwiek reakcję z jego strony, ale on milczał i milczał, a ona z minuty na minutę była coraz bardziej przekonana, że powinna stąd wybiec i więcej nie pokazywać się mu na oczy.
Zaskoczył ją jego cichy ton. Zaskoczyło ją to, że przez ten ułamek sekundy, kiedy spojrzała mu w oczy, nie dostrzegła w nich pogardy. Wtuliła się w niego mocno, nie przestając płakać, a kiedy usłyszała jego słowa, rozpłakała się jeszcze bardziej, a całe emocje i niepewność z niej uleciały.
- Ufam ci - szepnęła mocniej się w niego wtulając. - Shane... dzisiaj, w Central Parku. On tam był. Słyszałam jego śmiech.
_________________
Ophelia Bissette x 21 lat x studentka

KP x Phone x Apartment x Relations x Search
LOOK
She's not a girl who misses much
She's well acquainted with the touch of the velvet hand
Like a lizard on a window pane.
 
 
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-06, 17:17   

- Hej - powtórzył, odgarniając jej włosy z twarzy. Miało to zabrzmieć pocieszająco, ale Shane usłyszał w swoim głosie tą rzadko spotykaną u niego niepewność.
Kiedy usłyszał jej kolejne słowa, coś w nim zawrzało. Był gotów wybiec z mieszkania, zabierając wcześniej swoją najlepszą broń, i pognać do Central Parku by znaleźć tego skurwiela. Strzał w łeb powinien go raz na zawsze oduczyć krzywdzenia kobiet.
Snucie tych krwawych planów trwało może pięć sekund, kiedy Shane zdał sobie sprawę, że prawdopodobnie nie byłby w stanie znaleźć tego gwałciciela. Poza tym, nie chciał zostawiać Ophelii samej.
Objął ją mocniej, kołysząc się w tylko jemu znanym rytmie. Uśmiechnął się blado, przypominając sobie nie tak dawną lekcję tańca. Zamknął oczy i starał się uspokoić - jego wściekłość nie przysłużyła by się Ophelii.
Nie był pewien ile tak siedzieli. Za oknem zdążył zrobić się całkiem ciemno, w pomieszczeniu zresztą też. Jedynym źródłem światła była mała lampka stojąco przy wejściu do salonu.
Pocałował Ophelię w czoło i spojrzał jej w oczy.
- Obronię cię. Przyrzekam na wszystkie świętości, że to zrobię - powiedział pewnie, z determinacją wypowiadając każde słowo.
_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

Ostatnio zmieniony przez Shane McKay 2011-02-06, 17:26, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
Ophelia Bissette 
Zwykli mieszkańcy


Wiek: 21
Zajęcie: studentka
Posty: 791
Skąd: Paryż, Francja
Wysłany: 2011-02-06, 17:31   

Chciała uśmiechnąć się do niego, ale nie potrafiła się do tego zmusić. Również usłyszała niepewność w jego głosie, a po swoich słowach poczuła jak jego mięśnie się spinają. Nie chciała żeby Shane się mścił, nie chciała żeby robił cokolwiek tamtemu facetowi. Nie miała na to siły, potrzebowała go tutaj, przy sobie.
Uspokoiła się nieco, kiedy kołysał ją jakby chciał utulić małe dziecko. Przestała płakać, zdając sobie sprawę z tego, że jego koszulka jest mokra od łez. Nie przeszkadzało jej to i miała nadzieję, że chłopakowi też nie.
Spojrzała mu w oczy i uśmiechnęła się blado. Brzmiał jak rycerz z bajek, które kiedyś czytała jej matka za każdym razem, kiedy tylko o to poprosiła.
- Wiem - szepnęła gładząc go delikatnie po policzku. - Nie poradziłabym sobie bez ciebie.
_________________
Ophelia Bissette x 21 lat x studentka

KP x Phone x Apartment x Relations x Search
LOOK
She's not a girl who misses much
She's well acquainted with the touch of the velvet hand
Like a lizard on a window pane.
 
 
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-06, 17:44   

Mokra koszula mu nie przeszkadzała, ale za to nie mógł znieść widoku płaczącej Ophelii. Zawsze krajało mu się serce, kiedy widział zrozpaczoną kobietę, a już w szczególności taką, która była mu bliska. Doskonale pamiętał rozpacz matki po śmierci Amelie i ten widok śnił mu się po nocach.
- No cóż, trudno mi się oprzeć - odpowiedział na jej słowa, ale nie było w nich choćby nuty rozbawienia. Siedzieli tak jeszcze przez chwilę, po czym Shane odchylił się do tyłu i położył na stercie poduszek, pociągając za sobą Ophelię. Gładził ją uspokajająco po plecach i co chwilę muskał ustami czoło, jakby upewniając się, że dziewczyna wciąż tam jest.
W końcu kiedy cisza zaczęła dzwonić mu w uszach, a głód niemiłosiernie dawał o sobie znać, nachylił się nad uchem Ophelii i wyszeptał: - Wiesz, ja ciągle jestem głodny.
Liczył na to, że jakoś rozbawi tym dziewczynę, że mimo tego wszystkiego co ją spotkało będzie w stanie normalnie funkcjonować.
_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

 
 
Ophelia Bissette 
Zwykli mieszkańcy


Wiek: 21
Zajęcie: studentka
Posty: 791
Skąd: Paryż, Francja
Wysłany: 2011-02-06, 17:53   

Wkrótce była już całkowicie spokojna, kiedy tak leżała wtulona w chłopaka. Od granatowej kurtki, którą miała na sobie, było jej ciepło, ale nie chciała się od niego odsuwać żeby się jej pozbyć. Uśmiechnęła się pod nosem na jego słowa, odsuwając daleko od siebie przykre tematy. Być może nie było tego po niej widać, ale była szczęśliwa. Cieszyła się, że chłopak jej nie odrzucił i z sekundy na sekundę robiła to, czego się zawsze tak wzbraniała w związkach - uzależniała się od swojego partnera.
Gdy wspomniał o głodzie, powstrzymała chęć uderzenia się w czoło.
- No tak, przepraszam! - powiedziała, całkowicie zapominając o tym, że już w CP był głodny. Wyprostowała się siadając i wytarła oczy. - Pójdę do łazienki doprowadzić się do porządku, a później coś ci ugotuję. Wstała z kanapy i rozejrzała się po salonie niepewnie. - Powiedz mi tylko, w którą to stronę - dodała z nikłym uśmiechem. Nigdy jeszcze nie była w jego apartamencie.
_________________
Ophelia Bissette x 21 lat x studentka

KP x Phone x Apartment x Relations x Search
LOOK
She's not a girl who misses much
She's well acquainted with the touch of the velvet hand
Like a lizard on a window pane.
 
 
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-06, 18:06   

Zaśmiał się na jej nagłe otrzeźwienie. Dźwignął się na kanapie i wstał razem z nią.
- Łazienka jest tam. - Wskazał w odpowiednim kierunku. - Tylko uważaj na Reese'a. - Nawet nie zdążył wytłumaczyć o kim mówił, bo zza drzwi łazienki wybiegł duży jasny golden retriever z wywalonym na wierzch językiem. Potruchtał w ich kierunku i zatrzymał się przy Ophelii.
- Nie ugryzie cię, dopóki nie zajmiesz jego ukochanego miejsca pod zlewem - powiedział Shane z rozbawieniem, podchodząc do psa i drapiąc go za uchem. Wyciągnął drugą rękę w stronę Ophelii.
- Pozwól mu się poznać.
_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

 
 
Ophelia Bissette 
Zwykli mieszkańcy


Wiek: 21
Zajęcie: studentka
Posty: 791
Skąd: Paryż, Francja
Wysłany: 2011-02-06, 18:16   

Uniosła zaskoczona brwi już otwierając usta żeby spytać o kim mówił, kiedy wszystko się wyjaśniło. Uśmiechnęła się na widok ślicznego goldena przygotowując się na bardziej entuzjastyczne powitanie, które może zwalić ją z nóg. Nie doczekała się jednak, najwyraźniej pies był dla niej równie miły, co Shane albo wzięła go litość na widok zapłakanej dziewczyny.
- Szkoda, miałam zamiar właśnie tam się schować - powiedziała rozbawiona i podała psu dłoń, żeby mógł ją powąchać i przekonać się, że jest całkowicie niegroźna. Po chwili pogłaskała go, kucając tuż przy psinie. - Jesteś fanem Reese Witherspoon? - zapytała z rozbawieniem, nawiązując do tego, jak nazwał psa. - Czy może Delli Reese?
_________________
Ophelia Bissette x 21 lat x studentka

KP x Phone x Apartment x Relations x Search
LOOK
She's not a girl who misses much
She's well acquainted with the touch of the velvet hand
Like a lizard on a window pane.
 
 
Shane McKay 


Wiek: 22
Zajęcie: student
Posty: 205
Wysłany: 2011-02-06, 18:24   

- Długo byś tam nie zabawiła - odparł i na powrót wrócił do pozycji wyprostowanej. Zaśmiał się na kolejne słowa Ophelii.
- Żadnej. Amelie go tak nazwała - powiedział ponuro. Pamiętał, jak po jej śmierci Reese snuł się po domu, szukając swojej ulubienicy. Shane nie miał serca go tam zostawić, więc zabrał go ze sobą do Nowego Jorku.
- A wracając do gotowania, to pozwól, że pokażę ci jak przygotowuję taco - zaproponował, spoglądając na dziewczynę ciągle bawiącą się z psem. Widział, że przypadli sobie do gustu, ale go to specjalnie nie zdziwiło - Reese był dokładnym przeciwieństwem Shane'a i uwielbiał przebywać w otoczeniu ludzi.
_________________

ΦaboutΦrelationshipsΦphoneΦ

Don’t hold me up now, I can stand my own ground,
I don’t need your help now, You will let me down, down, down!

 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
deox v1.2 // Theme created by Sopel // modified v.0.2 by warna

Darmowe forum phpBB by Przemo |

Toplisty
Elitarne RPG.! GRY RPG Ranking elitarnych RPG. 100 najlepszych elitarnych RPG'ów w sieci Najlepsze RPG/PBF w sieci Elita polskich RPG w sieci



Partnerzy
I
Strona wygenerowana w 0,05 sekundy. Zapytań do SQL: 10